o. Gabriel Węgliński SJ 1906–1942

Ojciec Gabriel Węgliński SJ 1906–1942

Aresztowany przez Niemców w drugiej połowie września 1939 r. i uwięziony w murach kościoła parafialnego, po trzech dniach został zwolniony. W kwietniu 1940 aresztowany ponownie, w maju wywieziony z Łęczycy

1. Jezuici w Łęczycy

Wśród około 50. kapłanów diecezjalnych z Ziemi Łęczyckiej, którzy zginęli męczeńską śmiercią z rąk niemieckiego okupanta, znalazło się dwóch zakonników: jezuici ojciec Gabriel Węgliński i brat Władysław Raciński.1 W literaturze przedmiotu – dotyczącej martyrologii synów Ziemi Łęczyckiej – a do tej literatury zaliczyć należy pozycję: „Historia Grobami pisana. Cmentarz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Łęczycy2 na stronie 218 i 219 podana jest informacja o jeszcze jednym jezuicie, który miał zginąć w Dachau, a którym miał być. o. Józef Kurdziel.3

Niewiele będzie można powiedzieć o dwóch wymienionych jezuitach, bo ich akta – według jezuity o. Józefa Łągwy4 – złożone są w domu generalnym jezuitów w Rzymie. Próba dotarcia do tych źródeł okazała się jednak zbyt trudna, tym bardziej, że niniejsze opracowanie nie zostało poświęcone wyłącznie o. Gabrielowi i br. Władysławowi. Część materiałów otrzymaliśmy jednak poprzez pośrednictwo o. Łągwy od o. Krzysztofa Dorosza. Dokumenty te są w posiadaniu polskich jezuickich prowincji.

Zanim jednak zajmiemy się historią życia o. Węglińskiego, powiedzmy w skrócie o jezuitach w Łęczycy. Historia ich pobytu związana jest z łęczycką farą5, a następnie z klasztorem łęczyckich bernardynów, sama zaś fundacja klasztoru bernardyńskiego w Łęczycy datuje się na lata czterdzieste siedemnastego wieku.6 Po prawie 50. latach pobytu jezuitów w ramach kasaty zakonów w zaborze pruskim (od 1773 r.) musieli oni opuścić placówkę.7 Taki sam los spotkał zakon bernardynów. „Zarząd nad kościołem przejęli księża diecezjalni z łęczyckiej parafii”8 św. Andrzeja Apostoła. „Po 58 latach od kasaty bernardyńskiego klasztoru w Łęczycy rozpoczęły się starania biskupa łódzkiego Wincentego Tymienieckiego o ponowne objęcie konwentu przez Zakon Braci Mniejszych. Biskup prowadził rozmowy oraz korespondował na ten temat z ówczesnym prowincjałem Benedyktem Wierciochem (1921–1930). Prowincjał bernardynów listem skierowanym do biskupa łódzkiego 8 lipca 1922 roku odmawiał przejęcia placówki przez zakon Główną przyczyną były braki personalne”.8 I właśnie wtedy w 1926 r. – „sprawa zakończyła się zgodą prowincjała Wierciocha na objęcie placówki przez jezuitów. […] . W 1926 roku jezuici otworzyli w Łęczycy Małe Seminarium dla 18 chłopców. Funkcjonowało ono do wybuchu II wojny światowej. W czasie wojny został aresztowany brat Jan Łaski. 15 października 1940 roku hitlerowcy aresztowali i przewieźli do Łodzi superiora Stanisława Urbana9, ks. Michała Barglewskiego i dwóch braci zakonnych. Rezydencja została zamknięta”. 10

Czas drugiego pobytu jezuitów na Ziemi Łęczyckiej trwał dokładnie 20 lat. W końcowych latach ich pobytu w Łęczycy zapłacili oni tylko za to, że byli zakonnikami i Polakami podobną cenę, jak bernardyni za patriotyczną postawę wobec powstańców styczniowych.11

Powróćmy do źródeł z czasów wojny. W opracowaniu: „Historia domów prowincji Wlkp.-Mazowieckiej TJ część II. 1039-1945” o domu jezuitów w Łęczycy napisano: „Rezydencja Łeczycka liczyła w 1939 r. tylko 4 ojców i 5 braci. Zachowała się nie podpisana krótka relacja z historią likwidacji domu w Łęczycy. Być może jest to opowiadanie spisane przez br. Wlodzimierza Mielnika.12 […] Relacja zawiera wiele szczegółów. Brat ten [Mielnik – przyp. wł.] nie mógł jednak w tym czasie być w Łęczycy. Fakty te mógł znać jedynie z relacji ktoregoś ze współbraci. Świadczą o tym dane o stanie zapasów domowych. Mógł je znać, albo przełożony, albo któryś z braci np. kucharz. Był nim w tedy w Łęczycy br. Feliks Bajak, lub br. Władysław Raciński.

Pierwsze aresztowanie Naszych miało miejsce w Łęczycy już we wrześniu, wkrótce po wkroczeniu wojska nimieckiego do miasta. aresztowani zostali O. Superior Stanisław Urban. O. Gabriel Węgliński i brat Jan Łaski. Trzymano ich trzy dni w kościele parafianym13 razem z Żydami i robotnikami. Prawie codziennie urządzali w domu rewizje. Zabierali przy tym z domu rózne produkty żywnościowe jak cukier, jajka , kawę, czy wino. Po prostu bezkarnie szabrowano.

 

[I ostatnie niedokończone zdanie w tekście:] O. Stefan Śliwiński przydzielony do Łęczycy, w obawie przed Niemcami podobno <uciekł> w …”.14

Cytowane tu słowa rzucają z jednej strony obraz na skład personalny ojców jezuitów w Łęczycy i z drugiej na haniebną postawę Niemców. W pierwszej kwestii wiemy, że z wymienionych tu ojców tylko dwóch zostało aresztowanych, a z drugiej strony warto porównać jak szabrujący Niemcy obchodzili się z polskimi księżmi w obozie koncentracyjnym w Dachau.15

Inne przesłane przez o. Krzysztofa Dorosza materiały (które tu często przytaczamy) podają istotną informację o domu jezuitów w Łęczycy, „o. Urban Stanisław, ur. 17 X 1880 [był] przełożonym domu [w Łęczycy]”.16 W dalszym ciągu tekstu podane zostały jeszcze inne nazwiska: „o. Barglewski Michał, ur. 31 VIII 1868; br. Bajak Feliks /z prow. małop./, ur. 28 VII 1884, br. Janiszewski Marcjan, ur. I 1860”.17 Cytowane tu informacje potwierdzają tezę o licznym gronie jezuitów duszpasterzujących w Łęczycy. Wprawdzie nie ma tu wymienionych wszystkich domowników, ale ich liczba świadczy o prężnej obecności jezuitów na Ziemi Łęczyckiej. To samo źródło podaje kolejną istotną informację o łęczyckim zakonie: „Łęczyca, w r. 1939 klasztor mocno ucierpiał od granatów i pocisków. Do października 1940 r. gestapo kilkakrotnie robiło rewizję i zrabowało wszystko”.18 Warto w tym miejscu wspomnieć, że właśnie w pierwszych dniach września 1939 r. na tych ziemiach rozegrała się jedna z większych bitew tej wojny. Przeszła do historii pod nazwą: „Bitwa nad Bzurą”, a Łęczyca i Ziemia Łęczycka były w centrum jej działań19.

2. O. Gabriel w Łęczycy

W sumie ze zebranych materiałów o o. Gabrielu Węglińskim nie dowiemy się żadnych bliższych szczegółów. Wszystkie przytoczone źródła podają surowe fakty, z których można stwierdzić, że o. Gabriel był jezuitą, że pracował jako katecheta w Łęczycy, że był podwójnie aresztowany w czasie wojny, że był więźniem dwóch obozów koncentracyjnych w Dachau i Mauthausen-Gusen i gdzie wskutek wycieńczenia zmarł. Podajmy te źródła.

 Pierwsze informacje o. Węglińskim przesłał o. Józef Łągwa:

„Gabriel Węgliński ur. 24 marca 1906 w Wąwolnicy k. Puław; syn Franciszka i Bronisławy z d. Biłkowskiej. 

Święcenia kapłańskie przyjął w diecezji lubelskiej 8 lutego 1931; jako kapłan diecezji lubelskiej wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Kaliszu 9 października 1935. W zakonie pełnił funkcje katechety w Łęczycy.

Aresztowany przez Niemców w drugiej połowie września 1939 r. i uwięziony w murach kościoła parafialnego, po trzech dniach został zwolniony. W kwietniu 1940 aresztowany ponownie, w maju wywieziony z Łęczycy”.20

Pamiątkowa tablica na frontonie kościoła w Łęczycy. Fot. Z. Rożenek

 

Z materiałów archiwalnych jezuitów w czasie II wojny światowej podanych przez o. Dorosza można przeczytać: „o. Węgliński Gabriel, ur. 24 III 1906. Aresztowany w kwietniu 1940 r. przez gestapo w Łęczycy zmarł wskutek wycieńczenia w obozie konc. Mauthausen dnia 10 września 1940 r.”.21

Ten sam o. Krzysztof przysłał materiały wyjęte z Encyklopedii wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564 -1990, gdzie o o. Weglińskim napisano:

„WĘGLIŃSKI Gabriel, ks. ur. 24 III 1906 w Wąwolnicy k. Puław, wst. jako ks. 9 X 1935 w Kaliszu. 8 II 1931 w Lublinie, zm. 10 IX 1940 w Mauthausen.

Syn Franciszka i Bronisławy z d. Biłkowskiej. Kapłan diecezji lubelskiej. W zakonie katecheta w Łęczycy. W drugiej połowie września 1939 został aresztowany i uwięziony w murach kościoła parafialnego. Po trzech dniach został zwolniony. W kwietniu 1940 został aresztowany wraz z W. Racińskim. W maju obydwaj zostali wywiezieni z miasta. Na początku lipca przysłał S. Urbanowi wiadomość, że przebywa w Dachau, po 10 dniach – że razem z Racińskim są w Mauthausen-Gussen. We wrześniu przyszło do Łęczycy oficjalne zawiadomienie, że nie żyje. zmarł wskutek bestialskiego pobicia przez Niemca. [WNZ III: Martyrologium V 94; Natoński, Jezuici, s. 555: Sikorski, Jezuici, s. 43”.]”.22

Kolejnym potwierdzeniem o pobycie o. Węglińskiegi na Ziemi łęczyckiej i jego męczeńskiej śmierci są dwa dokumenty znajdujące się w Archiwum Archidiecezji Łódzkiej. Zostały one napisane z obozu koncentracyjnego przez o Węglińskiego do o. Stanisława Urbana 9przełożonego jezuitów w Łęczycy). Pierwsza z czerwca 1940, że znajduje się on w Dachau, druga z lipca tego samego roku, że razem z W. Racińskim są w obozie w Mauthausen-Gusen (obydwie kartki, niestety, zafoliowane). Na kartkach znajdują się dane obozowe o. Węglińskiego: miał on numer 8428.23

„W Dachau znajdował się w bloku 5, izba 1, w Mauthausen-Gusen w bloku 1, izba A.

We wrześniu przyszło do Łęczycy oficjalne zawiadomienie o śmierci o. Węglińskiego. Zmarł wskutek bestialskiego pobicia przez Niemca”.24

Poniżej przedstawione zostaną informacje, które są dostępne głównie w źródłach elektronicznych.

Internetowa »Biała Księga« Martyrologium duchowieństwa – Polska XX w. lata 1914–1989 podaje, że został „Aresztowany 15 październik 1939 r. Więziony w Łęczycy i Łodzi. Od 6 maja 1940 [był] więziony w obozie koncentracyjnym Dachau. 26 czerwca 1940 r. [został] przetransportowany do obozu koncentracyjnego Gusen I — części kompleksu obozów koncentracyjnych Mauthausen–Gusen — gdzie niewolniczo pracował w kamieniołomach i gdzie zginął”.25 Z kolei strona Konzentrationslager Gusen jako datę i miejsce śmierci podaje 1 października 1940 r.26 L. Bujacz, współwięzień obozu w Dachau, zaprzecza miejscu śmierci, według niego: „został wywieziony z inwalidami i zmarł”.27 Z kolei w opracowaniu E. Charta brak imienia i nazwiska o. Gabriela. Nie ma też żadnej informacji o nim u W. Jacewicza i J. Wosia.

Zachowała się za to pamięć wśród mieszkańców Łęczycy, którzy na pamiątkowej tablicy na frontonie kościoła, poświęconej „Pamięci Łęczycan pomordowanych w latach 1939–1945 przez hitlerowców w różnych miejscach kaźni oraz w sowieckich obozach zagłady” pamiętali o swoim prefekcie: „Ks. Gabrielu Węglińskim S.J.”.28

  1. W tym rozdziale zajmiemy się tylko historią życia o. Węglińskiego, biogram br. Racińskiego został podany osobno.[]
  2. Historia Grobami pisana, dz. cyt., s. 218-219.[]
  3. Tamże, s. 218. Tekstem tym zajmiemy się w Aneksie niniejszego opracowania, ponieważ według zdania obecnych jezuitów informacja ta nie jest zgodna z rzeczywistością.[]
  4. O. Józef Łągwa, jezuita pracujący w Łodzi przy ul. Sienkiewicza 60, jest kolegą ze studiów autora niniejszego opracowania.[]
  5. Zob. Mirosław Pisarkiewicz, Ballada o mieście umarłych, w: Historia grobami pisana, dz. cyt. „W roku 1730 miasto nadało jezuitom, sprowadzonym przez do Łęczycy przez prymasa Teodora Potockiego, działkę pod budowę kolegium. ]…]”. Tamże, s. 14.[]
  6. Dokładnie tę historię opisuje o. Aleksander Krzysztof Sitnik. [Powstanie klasztoru związane jest z fundacją Doroty Otolskiej, która] „wyszła za mąż za Krzysztofa Piwo herbu Prawdzic. W 1648 roku Krzysztof pełnił urząd cześnika płockiego. Z małżeństwa z Dorotą nie doczekał się potomstwa. Zmarł około 1632 roku. Po śmierci męża wdowa, Dorota Piwo (zm. 1640), odziedziczyła dobra ziemskie w okolicach Łęczycy. Nie mając spadkobierców, postanowiła przeznaczyć część majątku na fundację klasztoru i kościoła dla bernardynów w 0Łęczycy. W tym celu zakupiła odpowiednie place pod budowę, usytuowane na północny wschód za bramą Poznańską miasta. Pod względem administracji kościelnej Łęczyca w latach trzydziestych XVII wieku należała do archidiecezji gnieźnieńskiej. […]Arcybiskup gnieźnieński Jan Wężyk wystawił 3 marca 1632 roku dokument erekcyjny klasztoru i kościoła Zakonu Braci Mniejszych obserwantów św. Franciszka w Łęczycy. W święto św. Bartłomieja, 24 sierpnia 1632 roku, prowincjał Baltazar w uroczystej procesji z kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła do nowo wybudowanego kościoła, przy nieskrywanej radości łęczyckich mieszczan, wprowadził Najświętszy Sakrament oraz pierwszych bernardynów: kaznodzieję z Koła Gabriela z Bydgoszczy, jako przełożonego, i brata zakonnego Marcelina z Garwolina”. Aleksander Krzysztof Sitnik, Dzieje bernardynów łęczyckich po II wojnie światowej 1946-2016 [dalej:] Dzieje bernardynów łęczyckich], Kalwaria Zebrzydowska 2016, s. 23-24.[]
  7. Tamże, „W 232. roku pracy duszpasterskiej, w czasie powstania styczniowego bernardyni łęczyccy czynnie zaangażowali się w walkę narodowowyzwoleńczą. W latach 1863–1864 klasztor stanowił oparcie dla powstańców. Gwardian Salwator Sikorski zezwolił powstańcom na złożenie przysięgi w kościele klasztornym. Został za to zesłany w 1864 roku do Kostromska. Wikary klasztoru Rafał Staszakowski był dowódcą jednego z powstańczych oddziałów. Zginął pod Dobrzykowem, poniósł śmierć w czasie udzielania sakramentów rannemu żołnierzowi. Kaznodzieja Filip Markowski, jako kapelan oddziału Dzieci Warszawy, walczył z bronią w ręku. Dostał się do niewoli, a następnie został zesłany na 15 lat katorgi w kopalniach syberyjskich”, s. 234.[]
  8. Tamże, s. 24.[][]
  9. O przeżyciu przez niego II wojny zob.,  L. Sztompka, Martyrologium synów Ziemi Łęczyckiej, w; Historia grobami pisana, dz. cyt. s. 219.[]
  10. Tamże, s. 25.[]
  11. Tamże, „Gwardian Salwator Sikorski zezwolił powstańcom na złożenie przysięgi w kościele klasztornym. Został za to zesłany w 1864 roku do Kostromska. Wikary klasztoru Rafał Staszakowski był dowódcą jednego z powstańczych oddziałów. Zginął pod Dobrzykowem, poniósł śmierć w czasie udzielania sakramentów rannemu żołnierzowi. Kaznodzieja Filip Markowski, jako kapelan oddziału Dzieci Warszawy, walczył z bronią w ręku. Dostał się do niewoli, a następnie został zesłany na 15 lat katorgi w kopalniach syberyjskich. Po odbyciu kary zamieszkał w Tunce. W walkach powstańczych wziął udział Eugeniusz Zychowicz, a po upadku powstania zbiegł za granicę. Spowiednik Innocenty Jabłoński został oskarżony przez władzę o sympatyzowanie z powstańcami i oddany pod nadzór policji. Konsekwencją działalności patriotycznej bernardyńskich zakonników była kasata klasztoru w 1864 roku. Bernardyni zostali skierowani do klasztoru etatowego w Widawie. Na kolejne 82 lata bernardyni musieli opuścić łęczycką placówkę”, s. 24.[]
  12. Historia domów prowincji TJ, dz. cyt., s. 23. Notatka nie była przez nikogo podpisana. Na czerwono podkreślone było: „br. Mielnik”, być może jemu należy przypisać autorstwo tekstu – zaznacza wspomniane Archiwum.[]
  13. Rolę kościoła parafialnego pełniła łęczycka fara – kościół św. Andrzeja Apostoła. Jezuici swoją posługę duszpasterską sprawowali wówczas w obecnym kościele ojców bernardynów.[]
  14. Historia domów prowincji TJ, dz. cyt., s. 23.[]
  15. Opis umierających z głodu Polaków zob., A. Jagodzińska, NIEZŁOMNI. Wierni Bogu i Ojczyźnie, dz. cyt,, s. 92-101.[]
  16. Materiały archiwalne TJ, dz. cyt., s. 13. Podana wyżej informacja o przełożonym o. Urbanie będzie potrzebna przy rozwiązaniu problemu rzeczonego przez L. Sztompkę – tematu trzeciego jezuity, który miał zginąć w Dachau. O tym problemie zob. Biogram: O. Kurdziel, w Aneksie.[]
  17. Tamże, s. 13.[]
  18. Tamże, s. 17.[]
  19. O Bitwie nad Bzurą w początkach września 1939 r. zob. np.: Bohaterowie Bitwy nad Bzurą w naszej pamięci. Oddział w Łęczycy Towarzystwa Naukowego Płockiego. Łęczyca 2009, Wiktoryn Grąbczewski, Skrwawiona Bzura i inne opowieści, Łęczyca 2012 i inne[]
  20. Archiwum jezuitów, Łódź, Sienkiewicza 60.[]
  21. Materiały archiwalne TJ, dz. cyt.  s. 4.[]
  22. Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy, 1564-1995, oprac. L. Grzebień, Kraków 1996, s. 729-730.[]
  23. O tych dwóch dokumentach znajdujących się Archiwum Archidiecezji Łódzkiej wspomina wyżej cytowana Encyklopedia wiedzy o jezuitach, dz. cyt., s. 730.[]
  24. Archiwum jezuitów.[]
  25. http://www.swzygmunt.knc.pl/MARTYROLOGIUM/POLISHRELIGIOUS/vPOLISH/HTMs/POLISHRELIGIOUSmartyr2941.htm, dostęp 15 V 2016 r.[]
  26. Zob. Lista polskich duchownych i kleryków katolickich oraz duchownych ewangelickich zamordowanych w KL Gusen (niepełna): http://www.gusen.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=76&Itemid=69, dostęp 15 V 2016 r.[]

  27. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 55.[]
  28. Właściwa inskrypcja: „Ks. G. Węgliński SJ”.[]

Ks. Leon Stypułkowski 1889–1942

Ksiądz Leon Stypułkowski 1889–1942

Dostrzeżono ludzką postawę księdza i odtąd kapłan był w wielkim poszanowaniu

1. Ksiądz Leon Stypułkowski i strajk w Ozorkowie

Ksiądz Leon Stypułkowski był jednym z pierwszych księży, którego gestapo aresztowało i przewiozło na posterunek policji niemieckiej. „W nocy z 5 na 6 października 1941 r., na rozkaz Artura Greisera, gestapo w asyście policji i aparatu administracyjnego – mając wcześniej przygotowaną imienną listę – rozpoczęło aresztowanie duchownych, którzy w wyniku zmian granic znaleźli się na obszarze Kraju Warty. […] Aresztowanych księży diecezji łódzkiej, wozami konnymi (np. Leona Stypułkowskiego z Ozorkowa – przyp. aut.) i samochodami przywożono na najbliższy posterunek policji. Następnie transportowano ich do Łodzi, do siedziby gestapo, która mieściła się przy ul. Anstadta 7, bądź od razu do obozu w Konstantynowie Łódzkim”.1

Z relacji ks. Grzegorza Ząbeckiego, byłego proboszcza Ozorkowa, wynika, że pamięć o ks. Leonie jest nadal żywa wśród parafian. Zasłużył się on bowiem nie tylko swą pracą duszpasterską, ale też działalnością społeczną, w szczególności w czasie strajku robotników w miejscowej fabryce włókienniczej.

„Właściciel fabryki postanowił głodem zmusić strajkujących do zaniechania protestu – relacjonuje ks. `Ząbecki. Proboszcz Stypułkowski postanowił zadbać o strajkujących robotników. W porozumieniu z kobietami z parafii nagotowali kilka baniek zupy, które włożono na konną »rolwagę«. Umówił się z furmanem, że pod fabrykę pojadą we dwóch, a przed bramą on wyskoczy, by nie ściągnąć na siebie podejrzenia. Lejce przejął ks. Stypułkowski. Nie chciano go wpuścić. Wtedy ks. Leon powiedział, że tu pracują jego parafianie i on musi o nich zadbać. Gdy grożono mu żandarmerią, on sam – trudno powiedzieć o jego relacjach z szefem żandarmerii w Kutnie, powołał się na osobiste relacje z komendantem – wymógł wjazd na teren fabryki z prowiantem. Trwało to tak kilka dni. Postawa Księdza była okazaniem miłosierdzia wobec biednych ludzi, stąd jej odzew miał wydźwięk szeroki”.2 [W dalszej relacji ks. kanonik Ząbecki mówił, że] „wśród najstarszych mieszkańców Ozorkowa mówi się jeszcze, że przed wojną miasto zamieszkiwały trzy narodowości: Polacy, Niemcy i Żydzi. W wielkim poważaniu byli duchowni protestanccy i żydowscy. »Gdy szedł pastor – mówił jeden z mieszkańców Ozorkowa – kłaniano mu się w pas, gdy przechodził rabin, mówiono: witaj Rabe, gdy ulicą przechodził ksiądz katolicki z pogardą odwracano głowę w drugą stronę, a niektórzy spluwali. Po strajku sytuacja odmieniła się diametralnie. Dostrzeżono ludzką postawę księdza i odtąd kapłan był w wielkim poszanowaniu«”.3

Ozorkowscy parafianie bardzo wcześnie, bo 17 lat po wojnie w 1962 r. ufundowali w kościele pamiątkową tablicę. Tym większość ma ona wartość, albowiem w dniu jej poświecenia żyło jeszcze wielu świadków pamiętających duszpasterzowanie ich proboszcza.

Pamiątkowa tablica w kościele w Ozorkowie. Fot. Z. Rożenek

1. Młodość

„Ja podpisany urodziłem się 1889 roku w Warszawie z rodziców `Aleksandra i `Joanny z Krauzów. Jestem pochodzenia mieszczańskiego. Początkowe nauki otrzymałem w gminnej szkółce na Czystem pod Warszawą. Od 1901 roku chodziłem do szkoły Technicznej, gdzie ukończyłem pięć lat. Z powodu wypadków 1905 roku opuściłem szkołę i zamieszkałem w zakładzie »N a z a r e t« utrzymywanym przez Księżną `Radziwiłłównę. Tam uczyłem się dwa lata, przygotowując się do egzaminu. W 1908 roku, złożywszy pomyślnie egzamin, otrzymałem świadectwo 4ch klas, z którym ośmieliłem się zapukać do furty seminaryjnej. Po wakacjach 1909 roku zostałem przyjęty do Seminarium Warszawskiego św. Jana.

Jako kleryk w 1914 roku wyjechałem do Galicji dla podratowania zdrowia. Zaskoczony zawieruchą wojenną, nie mogąc wrócić do Królestwa, pozbawiony wszelkiego kontaktu z Seminarium, znalazłem dzięki Wielebnym oo. Jezuitom i dach nad głową i opiekę godną Ofiarodawców. Byłem cały czas w Zakopanem pod bezpośrednim kierunkiem Wielebnych O.O. Jezuitów.

Po 17u miesiącach szczęśliwie wróciłem do Seminarium, gdzie pozostawałem do 24 września”.4

Powyższy życiorys pisany był na tydzień przed święceniami kapłańskimi, które ks. Leon otrzymał w Warszawie 24 września 1916 r. Bezpośrednio po nich został mianowany na kilka parafii wikariuszowskich. Pierwszą był Sochaczew (24 września 1916 r. – 15 czerwca 1917 r.).5 Do 11 marca 1917 r. oddelegowano go jako wikariusza sochaczewskiego na parafię do Leszna6. Po nominacji do tej parafii napisał do biskupa: „Ośmielam się zwrócić do Waszej Ekscelencji z prośbą, o ile Wasza Ekscelencja uzna za właściwe, o zatwierdzenie mnie na stały wikariat w Lesznie powiatu Błońskiego dla następujących powodów:

Będąc jeszcze w Seminarium wyjeżdżałem do Zakopanego dla podratowania zdrowia […] dla zdrowych warunków i bliskości lasów pragnąłbym choć przez letnie miesiące zostawać w tej miejscowości”.7

Ksiądz Leon pozostał na tej placówce do kolejnej nominacji, która nastąpiła 11 marca 1918 r. na stanowisko wikariusza kolegiaty łowickiej.8 Pracował tam krótko, do końca stycznia przyszłego roku, albowiem przeniesiono go do Jazgarzewa, gdzie duszpasterzował niecałe trzy miesiące (do 12 kwietnia 1919 r.).

Od tego dnia związał się na stałe z diecezją łódzką, najpierw został wikariuszem parafii św. Krzyża w Łodzi, a po dwóch latach został przeniesiony na wikariat do Jeżowa (26 lipca 1921 r. – 6 września 1922 r.). Ostatnim wikariatem ks. Leona była parafia św. Stanisława Kostki w Łodzi (obecna katedra).

2. Troska o Kościół w Strykowie

Dnia 16 września 1924 r., w trzydziestym piątym roku życia, ks. Leon otrzymał pierwsze probostwo w Strykowie.9 Z tej parafii napisał do biskupa dramatyczny list, ukazujący jego wewnętrzną walkę o dobro Kościoła Jezusa Chrystusa:

„Długo zastanawiając się nad swym pobytem w Strykowie – zdecydowałem skreślić do Prześwietnej Kurii Biskupiej swą pokorną prośbę. Już cztery lat i dwa miesiące trwam na ciągłych misjach wśród maryawitów. Zaczętej pracy w takiej sile i z takim owocem nie poprowadzę. Wszystko zrobiłem przed Bogiem i własnym sumieniem dla Kościoła św., wszystkie siły poświęciłem i zdolności dałem i zdrowie zaofiarowałem dla Strykowa. Ludzką jednak obojętnością zrażony, warunkami moralnymi i materialnymi przygnieciony – trwać dalej na tej placówce wprost sił nie mam. Ja już nic nie zrobię. A to, co zrobione, co się na lepsze – według mego sądu zdało – zrobiono z takim kosztem zaparcia się siebie i ruynacją sił żywotnych, że doprawdy trudno mi dziś duchową presję przezwyciężyć i swą słabość pokonać … [Na końcu dodał:] Tyle myśli pokornej mej prośby ku rozpatrzeniu prześwietnej Kurii Biskupiej skreśliłem – prosząc łaskawie o sąd w tej sprawie jak najprzychylniejszy”.10

Nie minęły trzy dni, jak ks. Stypułkowski wysłał drugi list o zupełnie innej treści:

„Poznałem, że pismo moje złożone w Prześwietnej Kurii […] – to owoc mej słabości i tej niezrozumiałej presji duchowej, jaka mną owładnęła. Tak – chciałem uciekać od ludzi i spotykanych trudności w parafii. Zawiniłem […] Proszę łaskawie mi przebaczyć […]”.11

Korespondencja jednak odniosła skutek, bo 28 października 1929 r. biskup `Wincenty Tymieniecki zamianował ks. Stypułkowskiego sekretarzem Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej Diecezji Łódzkiej.12 Przy okazji, 16 listopada 1929 r., ks. Leon wysłał telegram do kanclerza kurii następującej treści: „Po otrzymaniu pisma 6066 spakowałem rzeczy. Pokoje wolne. Po zdaniu inwentarza 18-tego przyjadę. Wyrazy synowskiej wdzięczności”.13

Należy przypuszczać, że odchodził ze Strykowa niechętnie, bo swoją pracą zjednał sobie parafian. Już następnego roku do Łodzi, gdzie pracował, przybyła delegacja ze Strykowa, by prosić go o powrót.14

Po nominacji na stanowisko sekretarza Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej15 równocześnie zamianowany został kapelanem V Miejskiego Domu Wychowawczego przy Przędzalnianej 66 w Łodzi. Po rocznej pracy w tym zakładzie, „Ze względu na nawał pracy biurowej w Związku Młodzieży Polskiej”, poprosił o zwolnienie z tej kapelanii. Uzyskał je 2 września 1930 r.16 Jego praca na stanowisku sekretarza SMP trwała tylko do 9 września 1932 r.

3. Probostwo w Ozorkowie

Ostatnią placówką ks. Leona był Ozorków.17 Wraz z nominacją proboszczowską przydzielono mu funkcję dziekana dekanatu ozorkowskiego.18

W informacjach o parafii podano, że zawdzięcza ona wiele ks. Stypułkowskiemu. Z ważniejszych dzieł, dokonanych przez niego, wymieć należy: rozbudowę kościoła, budowę domu parafialnego oraz zakup ziemi pod przyszły cmentarz.

Oprócz troski o sprawy gospodarcze bliskie jego sercu były też troski kapłanów jego dekanatu, którego był dziekanem. Wyrazem tego jest choćby list ks. Stypułkowskiego do kurii, w którym prosi o zastępstwo dla ks. Harasymowicza, gdy ten był chory.

Troska o dobra kapłanów.19 Z zasobów AAŁ

 

Jego działalność społeczna została też doceniona przez rajców Ozorkowa, którzy specjalną uchwałą Rady Miasta nazwali jego imieniem i nazwiskiem jedną z ulic.

Tablica upamiętniająca ks. L. Stypułkowskiego. Fot. M. Jagiełło

Dom z tablicą nazwy ulicy (róg Łęczyckiej i ks. Leona Stypułkowskiego). Fot ks. Mirosław Jagiełło

Według W. Jacewicza i J. Wosia został on zabrany z parafii 6 października 1941 r., następnie osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim i przetransportowany do Dachau, gdzie otrzymał nr obozowy 28180. Z powodu złego stanu zdrowia i nieprzydatności do pracy został 28 maja 1942 r.20 skierowany do tzw. transportu inwalidów i wywieziony do Hartheim do ośrodka eutanazji. Akt zgonu został wypisany z opóźnieniem i fałszywą datą śmierci 21 lipca 1942 r.21 E. Chart oraz W. Jacewicz i J. Woś jako datę śmierci podają 28 maja 1942 r.22

Bezpośredni świadek obozowej gehenny, L. Bujacz, o ks. Leonie zostawił takie świadectwo: „wykazywał dużo poświęcenia się dla wspólnego dobra izby. Przy wyborze do komory gazowej został do niej przydzielony i tam zginął śmiercią”.23

Arcybiskup Władysław Ziółek zaliczył go do grona dwunastu przyszłych Męczenników.

  1. J. Szeremeta, Aresztowania duchowieństwa katolickiego przeprowadzone przez Niemców w Reichsgau Wartheland w dniach 5–7 października 1941 roku i pobyt w obozie przesiedleńczym w Konstantynowie Łódzkim, „Prace i Materiały Historyczne Archiwum Archidiecezji w Łodzi i Muzeum Archidiecezji Łódzkiej”, 2006, t. 3, s. 54.[]
  2. G. Ząbecki, Ks. Stypułkowski, [w:] MSPGśM., Ks. Stypułkowski, b.n., z 20 II 2012 r., mps. W tych i innych tekstach tego biogramu zachowano prawie w całości pisownię oryginalną.[]
  3. Tamże.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 3, z 18 IX 1916 r. W dopisku na tym dokumencie znajdują się następujące informacje: „urodzony 22 marca 1889 r., wyświęcony 24 września 1916 r. Legitymacje osobistą otrzymał w dniu 14 lutego 1921 (?) r. Nr 865 [słowo nieczyt.] ks. `Al. Grabarczyk”.[]
  5. O jego pobycie w Sochaczewie Konsystorz Warszawski poinformował proboszcz tamtej parafii. Zob. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 2320, z 16 X 1916 r.[]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 144, (nr wewn.) 8, z 3 IV 1917 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 144, (nr wewn.) 9, z 25 X 1917 r. O pozostanie ks. Leona na wikariacie w Lesznie prosił także biskupa tamtejszy proboszcz: „by zechciał [Biskup] … pozostawić ks. Stypułkowskiego na stały wikariat w Lesznie”. Zob. Pismo AAŁ, (nr wewn.) 10, z 29 IV 1917). Zob. też: AAŁ, APK, sygn. 1206, nr 2320, z 28 IV1917 r.[]
  8. Por. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 6513 (nr wewn.) 10, z 16 X 1916 r. i nr 1388 (nr wewn.) 14, z 16 IV 1918 r.[]
  9. Wszystkie wyżej wymienione nominacje zob.: AAŁ, APK, sygn. 144, Karta rejestracyjna, b.n., b.d.[]
  10. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 6352, z 5 X 1928 r.[]
  11. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 6466, z 10 X 1928 r.[]
  12. Nazwa tej organizacji w dokumentach kurii występuje pod różnymi nazwami: Związek Młodzieży Diecezji Łódzkiej, Stowarzyszenie Młodzieży Diecezji łódzkiej, Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej Diecezji Łódzkiej. Mimo różnych nazw chodzi o tę samą instytucję. Zob. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 5592, z 28 X 1929 r. i nr 6066, z 13 XI 1929 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 144, b.n., z 18 XI 1929 r.[]
  14. Zob. AAŁ, APK, sygn. 144, b.n., z 4 II 1930 r.[]
  15. Zadaniem niniejszego opracowania nie jest szczegółowa analiza pracy ks. Leona Stypułkowskiego w ramach Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej. Informujemy o niej, przedstawiając kolejne etapy jego życia. Więcej materiałów o pracy ks. Leona w SMP zob.: AAŁ. nr 5327, z 12 VIII 1930 r.; nr 5722, z 1930 r.; nr 6620, z 5 XI 1930 r.; nr 1633, z 5 V 1931 r.; nr 2007, z 22 IV 1932 r.. Interesujące jest też pismo zwalniające – zapewne z powodu nadmiaru obowiązków – ks. Leona z odprawienia wspólnych rekolekcji kapłańskich i odprawienie ich w innym czasie. Zob. AAŁ, b.n., z 24 VIII 1932 r.[]
  16. Zob., AAŁ, APK, sygn. 144, nr 6622, z 18 XI 1929 r., z 30 XI 1929 r. b.n.; nr 296, z 18 I 1930 r. i nr 5722, z 27 IX 1930 r.[]
  17. Zob. AAŁ, APK, sygn. 144, nr 5091, z 8 IX 1932 r.; nr 5031, z 9 IX 1932 r.[]
  18. Zob. AAŁ, b.n., z 8 IX 1932 r. i nr 5120, z 8 IX 1932 r.[]
  19. AAŁ[]
  20. Archiwum ITS, dok. nr 99066.[]
  21. Archiwum ITS, dok. nr 9930804.[]
  22. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.239. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 260.[]
  23. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 53.[]

Ks. Mateusz Sieradzki 1904–1942

Ksiądz Mateusz Sieradzki 1904–1942

Abp Władysław Ziółek przedstawił jako kandydatów na ołtarze

Portret św. Mateusza Apostoła.1 Fot. M. Jagiełło

Ksiądz Mateusz Sieradzki jest jednym z dwunastu księży, których abp Władysław Ziółek przedstawił jako kandydatów na ołtarze.2 Z życiorysu, napisanego w 1930 r., dowiadujemy się, że: „Do pierwszej komunii świętej przystąpiłem dnia 2 lipca 1916 roku. […] Będąc w gimnazjum  w roku 1919  otrzymałem z rąk J. E. Arcybiskupa `Kakowskiego Sakrament Bierzmowania. […]  W roku 1927 z rąk Najdostojniejszego Arcypasterza przyjąłem tonsurę i święcenia mniejsze”.3

Życiorys napisany był na krótko przed święceniami kapłańskimi, które przyjął 29 czerwca 1930 r. w Łodzi.

Jeszcze tego samego dnia został mianowany wikariuszem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Dłutowie4. Jego głównym zajęciem było nauczanie religii w szkołach publicznych5. Rok później został zwolniony ze stanowiska wikariusza, a mianowany „prefektem publicznych szkół powszechnych w Dłutowie”.6 W parafii pracował cztery lata.

Dnia 7 czerwca 1934 r. został przeniesiony do parafii Wniebowzięcia NMP w Łodzi na Bałutach,7 ostatniej, w której pracował. Dla młodego księdza było to wielkie wyróżnienie. Jego podstawowym zadaniem, podobnie jak w Dłutowie, było nauczanie religii. Pracował „na kursach dla dorosłych i młodzieży, w szkole przy ul. Franciszkańskiej 76”,8 „w szkole publicznej Nr 46 w ilości 12 godzin tygodniowo i w publicznej szkole powszechnej Nr 71 w ilości 12 godzin tygodniowo”.9

Po wybuchu II wojny światowej podzielił los wielu łódzkich kapłanów. Został aresztowany 6 października 1941 r., a następnie przewieziony do obozu przesiedleńczego w Konstantynowie Łódzkim. Od 30 października 1941 r. przebywał w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie trzymał numer obozowy 28116. Zmarł 21 lipca 1942 r.10

Z opowiadań rodziny wiemy, że tuż przed aresztowaniem na plebanię na Bałutach w Łodzi przyszli zaprzyjaźnieni z ks. Mateuszem Niemcy, aby go ostrzec. On jednak został na plebanii i podzielił los Kapłanów-Męczenników w Dachau.

Bezpośredni świadek, który przeżył Dachau, pozostawił o ks. Mateuszu takie wspomnienie:

„Zawsze cichy i uśmiechnięty zgadzał się z opatrznością Bożą i przez koleżeńskie usługi i modlitwę stale dążył do większej świętości. Żył głęboką wiarę w miłosierdzie Boże i zawsze ufał, że Bóg wynagrodzi cierpienia niewinnych, a ukarze winnych. Pracował w komandzie ziół, tu nabawił się przeziębienia, poszedł do szpitalika i w kilka dni umarł”.11

Eugenia Pawlak – siostrzenica księdza z córką Ewą Sokolską z Mężem z Klin. Z Archiwum rodziny E. Sokolskiej . Fot. M. Jagiełło

 

Rybnik – wieś urodzenia ks. Mateusza. Fot. M. Jagiełło

Dla Sieradzkich z Rybnika ks. Mateusz jest bardzo ważną postacią. Pamięć o nim jest wciąż żywa, a wszystkie pamiątki przechowywane są jak relikwie. Mirosław Osowski, siostrzeniec ks. Mateusza, opisał Sieradzkich tak: „byli przede wszystkim ludźmi prostolinijnymi, głęboko religijnymi. Sieradzcy nigdy nie opuścili niedzielnej mszy. […] hołdowali tradycyjnemu rolnictwu, byli niechętni wszelkim nowinkom. […] Dziadek Szczepan Sieradzki przez długi czas należał do mariawitów. […] Babka Józefa Sieradzka z d. Sikorska, była zagorzałą katoliczką. [..] Z mariawitami tak naprawdę dziadek zerwał dopiero wtedy, gdy syn poszedł do Seminarium w Łodzi. Stało się to ponoć tuż przed święceniami. […] A wszystkie dzieci, silnie związane z matką, zostały wychowane w katolickiej ortodoksji. Wszyscy wujowie i ciotki, rodzeństwo mamy, byli ludźmi bardzo religijnymi i głęboko wierzącymi, gotowymi za wiarę oddać nawet życie”.12 Na końcu charakterystyki sylwetek rodzeństwa swej matki następującymi słowami opisuje najmłodszego jej brata, ks. Mateusza: „Najmłodszy z braci mojej mamy, Mateusz, był księdzem i przed wojną katechetą łódzkich gimnazjów i szpitalnym kapelanem oraz wikarym w kościele par. Najświętszej Maryi Panny w Łodzi. Niestety, wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau po zaledwie trzech miesiącach zginął. Prawdopodobnie został zagazowany i spalony. Był to straszny cios dla całej rodziny. Jego wykształcenie kosztowało ogromne pieniądze. Sieradzcy byli ze swego syna i brata dumni, gdyż był chlubą całej rodziny”.13

Dawny dom rodzinny ks. Sieradzkiego w Rybniku. Fot. Z. Rożenek

Jednym z najbardziej bolesnych wspomnień rodzinnych o życiu ks. Mateusza jest przekaz ks. Trzcionki, również byłego więźnia Dachau. Słowa te, przekazane bratu ks. Mateusza, Stanisławowi, wyuczone jak pacierz, wymawiane są przez rodzinę ze skupieniem i czcią: „Gdybym ci powiedział, jak Mateusz cierpiał, nie mógłbyś spokojnie pracować, żyć, a nawet umierać”.14 Z przekazu pozostawionego rodzinie przez ks. Trzcionkę dowiadujemy się, że „w obozie Mateusz nie chciał jeść. Był przywiązany łańcuchem do taczki, Ciągle się modlił na różańcu, z różańcem był przywiązany do taczki”.15 O różańcu z lat dziecinnych młodego Mateusza pozostało wspomnienie siostrzenicy Eugenii: „Mama opowiadała, że wujo Mateusz, jak był dzieckiem, pasł krowy. Śpiewał wtedy pieśni do Matki Bożej i modlił się na różańcu”16. Różaniec towarzyszył mu więc do samej śmierci.

Ksiądz Mateusz odbył kilka pielgrzymek do świętych miejsc, między innymi do Lourdes i Ziemi Świętej. Z jednej z nich przywiózł swojej siostrze Drogę Krzyżową na desce ze stacjami. Wspomina o tym `Eugenia Pawlak, siostrzenica księdza: „W czasie wojennych przeprowadzek mama zabrała tę świętą pamiątkę ze sobą. Włożyła ją do torby. Bolesne było, gdy zauważyła, że ktoś ją wziął”.15 `Ewa Sokolska, córka Eugenii wspomina z kolei krzyż, przywieziony przez wuja Mateusza z tej pielgrzymki. Pamiątka ta nie zachowała się.

O świętym kapłanie pamiętali parafianie na Bałutach, dedykując mu pamiątkową płytę z napisem:

Jego imię i nazwisko jest też wyryte na kamiennej płycie w katedrze łódzkiej, gdzie znajdują się imiona i nazwiska wszystkich pomordowanych kapłanów w czasie II wojny światowej z diecezji łódzkiej. Ksiądz Edmund Chart, pod pozycją 5513, zapisał: „Sieradzki Matiasz, Nr 28166, data urodzenia 21 9 04, miejsce urodzenia Rybnik, miejsce zamieszkania Łódź, zawód duchowny, data śmierci 21 7 42, wyznanie katolickie”.17

Na koniec dodajmy, że arcybiskup łódzki Władysław Ziółek włączył ks. Mateusza w poczet ewentualnych przyszłych błogosławionych Męczenników kościoła łódzkiego z czasów II wojny światowej.

  1. Dar sióstr zakonnych dla ks. Mateusza Sieradzkiego. Z Archiwum Rodziny E. Sokolskiej.[]
  2. Zob. AAŁ, Nr Abp-013-751/06, z 28 VI 2006.[]
  3. AAŁ, APK, sygn. 168, nr 2370, z 12 IV 1930 r. [w podpisie: Łódź dn. 12 kwietnia 1930 roku Mateusz Sieradzki].[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 168, nr 1851, z 4 VI 1930 r.[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 168, nr 4361, z 16 VIII 1930 r.[]
  6. AAŁ APK, sygn. 168, nr 4975, z 5 IX 1930 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 168, nr 1851/1934 z 4 VI 1934 r.[]
  8. AAŁ, APK, sygn. 168, nr 4297/1934 z 19 X 1934 r.[]
  9. Informuje o tym Inspektor Szkolny Łódzki-Miejski, pismo w AAŁ, APK, sygn. 168, bez dokładnej daty z 1936 r. i bez numeracji z 2 IX 1937 (nr pisma Inspektoratu 5903/37).[]
  10. Zob. m.in.: W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., . 2, s. 256 oraz Archiwum ITS, dok. nr 9930804. E. Chart podaje identyczną datę śmierci 21 lipca 1942 r. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 224192.[]
  11. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 54[]
  12. M. Osowski, W krainie dzieciństwa, Stalowa Wola 2012, s. 36.[]
  13. Tamże, s. 41. W relacji M. Osowskiego jest kilka nieścisłości. Po pierwsze, ks. Mateusz został wywieziony do Dachau 30 X 1941 r., zmarł 21 VII 1942 r., czyli nie po trzech, a po dziewięciu miesiącach. Po drugie, według naocznego świadka ks. L. Bujacza: „Pracował w komandzie ziół, tu nabawił się przeziębienia, poszedł do szpitalika i w kilka dni umarł”. Nie został więc zagazowany, tylko zmarł w szpitaliku, co jednak nie znaczy, że jest nie Kapłanem-Męczennikiem Obozu Zagłady w Dachau.[]
  14. Słowa te w identycznym brzmieniu Eugenii Walczak i jej córki Ewy Sokolskiej, [w:] E. Walczak, E. Sokolska, Ks. M. Sieradzki, [w:] MSPGśM, Ks. Sieradzki, b.n., z 12 VIII 2012 r., mps.[]
  15. Tamże.[][]
  16. E. Pawlak, Ks. Sieradzki, [w:] MSPGśM, Ks. Sieradzki, b.n., z 12 VIII 2012 r., mps.[]
  17. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 224. Bibliografia na ten temat [w:] W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 256.[]

Brat Władysław Raciński – Łęczyca 1914-1941

Brat Władysław Raciński – Łęczyca 1914-1941

Na tablicy zawieszonej na frontonie łęczyckiej fary wspominającej zmarłych z czasów II wojny światowej z Łęczycy i Ziemi Łęczyckiej, nie widnieją imiona i nazwiska ks. Józefa Kacprzaka i  jezuity brata Władysława Racińskiego.1 O ich śmierci nie ma też wzmianki na kościele bernardyńskim, gdzie pracował br. Władysław i nigdzie indziej w Łęczycy i okolicy. Ich pamięć historyczną przywróciła dziś już śp. Lucyna Sztompka w artykule „Martyrologia Synów Ziemi Łęczyckiej”.2 Wypisując na liście nazwiska zmarłych duchownych z Łęczycy zamordowanych w czasie II wojny światowej wymieniła następujących: Cerecki Adolf – pastor parafii ewangelicko-augsburskiej3, Kacprzak Józef – prefekt szkół łęczyckich, Kurdziel Józef – jezuita, Palinceusz Józef – prefekt szkół łęczyckich, Raciński Władysław – jezuita, Rzadkowski Mieczysław – proboszcz par. Błonie i Węgliński Gabriel – łęczycki jezuita.4 Wymieniając nazwiska ks. Kacprzaka i br. Racińskiego przywróciła im pamięć historyczną. Dla piszącego te słowa, przez fakt „odnalezienia” jeszcze dwóch duchownych Męczenników II wojny było pewnym „objawieniem”, albowiem wszystkie wymienione pozostałe nazwiska były mu znane.  

W niniejszym rozdziale zajmiemy się historią życia br. Racińskiego. Z pomocą w opracowaniu jego monogramu i w rozwiązaniu problemu, czy taki jezuita w ogóle w Łęczycy pracował, skoro poza  wzmianką L. Sztompki nie było o nim żadnej innej informacji, przyszli jezuita o. Krzysztof Dorosz5 i bernardyn o. Aleksander Krzysztof Sitnik.6 W pozycji „Materiały archiwalne dot. jezuitów w czasie II wojny świat.” o br. Racińskim napisano: „Raciński Władysław, ur. 14 I 1914, aresztowany jak wyżej o. Węgliński. Zmarł w Mauthausen w grudniu 1941 r.”.7

W punkcie 5. tego dokumentu, zatytułowanym „Ojcowie, klerycy i bracia uwięzieni” na str. 13 znajduje się zwięzła informacja podające surowe fakty. W podtytule: „Ojcowie i Bracia z Łęczycy” napisane jest, że „zostali oni [Ojcowie, klerycy i bracia] przewiezieni do obozu przejściowego dnia 15 I 1940 w Łodzi, gdzie przebywali dwa tygodnie i zostali odstawieni do G.G. [i dalej w tekście wyliczone zostały następujące osoby:]

  1. Urban Stanisław, ur. 17 X 1880 [był] przełożonym domu [w Łęczycy]”.
  2. Barglewski Michał, ur. 31 VIII 1868;
  3. Bajak Feliks /z prow. małop./, ur. 28 VII 1884,
  4. Janiszewski Marcjan, ur. I 1860”.8

Z tego zestawienia wynika, że w gronie wywiezionych do Generalnej Guberni nie było br. Racińskiego. Ale też, nie znalazło się jego nazwisko w gronie ojców i braci z Łęczycy, czyżby tu nie przebywał? Również nie znajdujemy pewnej odpowiedzi o pobycie w Łęczycy w tym czasie br. Racińskiego w wydaniu książkowym „Historia domów Prowincji Wlkp.-Mazowieckiej TJ”. Autor opracowania o. T. Pronobis opisując szabrowniczą postawę Niemców w rezydencji jezuitów w Łęczycy z 1939 podał, że wiedzę o stanie żywności w tym domu „Mógł […] znać, albo przełożony, albo któryś z braci np. kucharz. Był nim wtedy w Łęczycy br. Feliks Bajak lub br. Władysław Raciński”.9  Napisano tu: albo br. Bajak, albo br. Raciński. Stąd można wyciągnąć wniosek, że br. Raciński był, ale też: nie był w Łęczycy.

             Z kolei „Encyklopedia wiedzy o  jezuitach” przytacza nam wiele ogólnych informacji o br. Władysławie. w tym o jego pobycie w Łęczycy: „RACIŃSKI Władysław, br., ur. 14 I 1914 w Andrzejewie k. Ostrowa Komorowskiego, wst. 9 X 1933 w Kaliszu, zm. 1 IV 1941 w Mauthausen.

Po nowicjacie przez rok był kucharzem w Lublinie, w domu przy Królewskiej, następnie w Warszawie. 4 X 1939 został aresztowany jako zakładnik i do 15 X przebywał w więzieniu na Pawiaku. Gdy powstał plan otwarcia nowicjatu w Łęczycy, skierowano tam R. na kucharza. 15 X 1940 został aresztowany po raz drugi. Z  więzienia w Łodzi wywieziono go do obozu w Mauthausen. Wyczerpany pracą w kamieniołomach, zmarł po roku. [WNZ IV 114-115; Martyrologium V 116. Natoński. Jezuici s. 546-555]”.10

Pobył br. Władysława Racińskiego w Łęczycy potwierdzają „Wspomnienia naszych zmarłych” T. Bzowskiego i K. Drzymały:

 

„BR. WŁADYSŁAW RACIŃSKI. Ur. 14 stycz. 1914  w Królestwie, wst. 9 paźdz. 1933, zginął w Mauthausen 9 grud. 1941 w 28 r.ż. a 9 zak. pow.

W nowicjacie kaliskim pod kierunkiem o. Bratka odznaczał się dziecięcą prostotą i serdecznym nabożeństwem do M. Boskiej.

 

Z zawodu kucharz pracował w Warszawie, Lublinie, a w końcu w Łęczycy. Tam został aresztowany przez hitlerowców i wywieziony do obozu w Mauthausen, gdzie umarł wycieńczony pracą w kamieniołomach”.11

O wspomnianym wyżej aresztowaniu ojców i braci z rezydencji łęczyckiej napisane jest w pozycji: „Historia domów Prowincji Wlkp.-Mazowieckiej TJ, której autorem jest o. T. Pronobis:

„Pierwsze aresztowanie Naszych miało miejsce w Łęczycy już we wrześniu, wkrótce po wkroczeniu wojska niemieckiego do miasta. aresztowani zostali O. Superior Stanisław Urban. O. Gabriel Węgliński i brat Jan Łaski. Trzymano ich trzy dni w kościele parafialnym  razem z Żydami i robotnikami. Prawie codziennie urządzali w domu rewizje. Zabierali przy tym z domu różne produkty żywnościowe jak cukier, jajka, kawę, czy wino. Po prostu bezkarnie szabrowano”. 12

W tekście  wymieniono trzy nazwiska: o. St. Urban – superior,, o. G. Węgliński i br. J. Łaski. Nie ma tu mowy o br. Racińskim. Wiemy, że było to  pierwsze aresztowanie na początku wojny. Zamknieto ich na kilka dni w miejscowym kościele św. Andrzeja Apostoła. W tym czasie nie było jeszcze br. racińskiego w Łęczycy.

W dalszym ciągu tekstu o rezydencji jezuitów w Łęczycy możemy przeczytać: „O. Stefan Śliwiński przydzielony do Łęczycy, w obawie przed Niemcami „podobno” uciekł w  … (dokończyć o. Dorosz).

We wszystkich przedstawionych wyżej materiałach dotyczących łęczyckich jezuitów pewne jest, że dwóch z nich w czasie II wojny światowej zginęło męczeńską śmiercią o. Gabriel Węgliński i br. Władysław Raciński. Ten drugi „odznaczał się dziecięcą prostotą i serdecznym nabożeństwem do M. Boskiej”. Zewnętrznym przejawem pamięci o o. Węglińskim jest kamienna tablica na ścianie łęczyckiej fary, gdzie jest wymienione jego nazwisko. Takiego samego znaku nie odnaleziono w związku z osobą br. Racińskiego. Na początku tego biogramu wspomniano, że L. Sztomkpa – prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Łęczyckiej – opracowując historię męczeńskiej śmierci w czasie II wojny światowej łęczyckich kapłanów wspominała o br. Władysławie, przywracając mu przez to pamięć historyczną. Niemniejsze opracowanie wpisuje się w nurt poszerzania wiedzy o zmarłym bracie „dziecięcej prostoty i serdecznego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny”.

 Na koniec pozostaje jeszcze trudny problem do rozwiązania, a dotyczy on ustalenia dokładnej daty śmierci br. Władysława. Wspomniane wyżej dzieła są rozbieżne nie tylko co do dnia, ale nawet co do miesięcy. <W Materiałach archiwalnych dot. jezuitów w czasie II wojny światowej> stwierdzono, że „Zmarł w Mauthausen w grudniu 1941 r.”.13

Encyklopedia wiedzy o  jezuitach o śmierci br. Racińskiego podaje, że „zm. 1 IV 1941 w Mauthausen. [I dalej:] 15 X 1940 został aresztowany po raz drugi. Z więzienia w Łodzi wywieziono go do obozu w Mauthausen. Wyczerpany pracą w kamieniołomach, zmarł po roku”.14 Źródło to podaje dwie różne daty śmierci br. Rcińskiego: „1 IV w Mauthausen” i że „zmarł po roku” od wywiezienia. Można więc przyjąć, że skoro wywieziono go w październiku 1940 r., a zmarł po roku, to mógł więc umrzeć w październiku 1941. A dlaczego napisane jest: „zm. 1 IV w Mauthausen”? To samo źródło podaje jeszcze inną bardzo ważną i istotną informację: jako przyczynę jego śmierci: „Wyczerpany pracą w kamieniołomach, zmarł po roku”.

 Konkretną, ale inną datę śmierci podają <Wspomnienia zmarłych T. Bzowskiego i W. Drzymały>: „BR. WŁADYSŁAW RACIŃSKI. Ur. 14 stycz. 1914  w Królestwie, wst. 9 paźdz. 1933, zginął w Mauthausen 9 grud. 1941 w 28 r.ż. a 9 zak. pow.”.15

Możemy więc przyjąć, że bardziej prawdopodobną datą śmierci jest wymieniona przez Bzowskiego i Drzymałę 9 grudnia 1941 r. Jednak jak podaje A. Jagodzińska większość wpisywanych dat śmierci przez Niemców była fikcyjna.

  1. W niniejszym biogramie większość danych otrzymanych o br. Racińskim i jego pobycie w Łęczycy wykorzystano w biogramie o. G. Węglińskiego. Stąd w niniejszym opracowaniu będą to tylko „suche dane”, zapisane w dokumentach jezuickich domów w Polsce. Zob., np.  Materiały archiwalne dot. jezuitów w czasie I wojny świat. Archiwum Prowincji W-M TJ [dalej: Materiały archiwalne TJ], s. 13.[]
  2. Zob., . L. Sztompka, Martyrologia Synów Ziemi Łęczyckiej, w: Historia Grobami pisana. Cmentarz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Łęczycy,. Towarzystwo Miłośników Ziemi Łęczyckiej, Łęczyca 2014 r. [dalej: Historia grobami pisana], s. 218-219.[]
  3. Przedmiotem niniejszego opracowania są życiorysy osób tylko wyznania rzymskokatolickiego. Czytelnik nie  znajdzie więc Życiorysu pastora wyznania ewangelicko-augsburskiego  Adolfa Cereckiego.[]
  4. Zob., Historia grobami pisana, dz., cyt., s. 218-219.[]
  5. Krzysztof Dorosz – jezuita, doktor nauk humanistycznych, eseista, publicysta. Urodzony w 1962 r. w Łukowie na Podlasiu. W latach 1997-2000 redaktor naczelny Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia. Od 2000 r. duszpasterz akademicki w kościele pw. Ducha Świętego w Toruniu. Współpracownik Instytutu Literatury Polskiej i Kulturoznawstwa oraz Pracowni Badań Emigracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Członek Towarzystwa Naukowego w Toruniu oraz kapelan Klubu Inteligencji Katolickiej. Głównym obszarem jego badań jest literatura współczesna, a zwłaszcza relacje: wiara a kultura. Opublikował m.in. książki: Z poezją przez rok liturgiczny (2002); Śladami nadziei i inne szkice (2003); Wiek dwudziesty – nasz dom. O twórczości Jerzego Mirewicza SJ (2011). Z: https://jezuici.pl/2013/11/ksiazka-o-krzysztofa-dorosza-sj/[]
  6. Aleksander Sitnik – autor monografii o bernardynach w Łęczycy. Monografia poświęcona jest historii łęczyckich bernardynów, którzy wrócili do Łęczycy po wojnie w 1946 r. Przed nimi w ich kościele od 1926 r. duszpasterzowali jezuici. Zob., Aleksander Krzysztof Sitnik, Dzieje bernardynów łęczyckich po II wojnie światowej 1946-2016, Kalwaria Zebrzydowska 2016 [dalej: Dzieje bernardynów łęczyckich].[]
  7. Materiały archiwalne dot. jezuitów w czasie II wojny świat. Archiwum Prowincji W-M TJ [dalej: Materiały archiwalne TJ], mps., s. 5. CZy to jest mps?[]
  8. Tamże, s. 13.[]
  9. T. Pronobis, Historia domów Prowincji Wlkp.-Mazowieckiej TJ część II. 1935-1945,  opracował w oparciu o mat. źródłowe O. T. Pronobis, Warszawa 2002 [dalej: Historia domów TJ], s. 23.[]
  10. L. Grzebień, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564-1999 [dalej: Encyklopedia wiedzy o jezuitach], pod redakcją L. Grzebienia SJ, Kraków WAM, 2004, s.  (brak strony: Encyklopedia pod R Raciński, która strona. Pytać o. Dorosza.) []
  11. T. Bzowski, K. Drzymała, Wspomnienia naszych zmarłych [dalej: Wspomnienia naszych zmarłych], t. IV, Kraków 1982,, s. 114-115.[]
  12. T. Pronobis, Historia domów TJ, dz. cyt., s. 23.[]
  13. Materiały archiwalne TJ, dz. cyt., mps., s. 5.[]
  14. L. Grzebień, Encyklopedia wiedzy o jezuitach, dz. cyt., s. brak strony[]
  15. T. Bzowski, K. Drzymała, Wspomnienia naszych zmarłych, dz. cyt.,  t. IV, s. 114.[]

Ks. Antoni Pawlak 1901–1940

Ksiądz Antoni Pawlak 1901–1940

1

W czasie wakacji 1939 r. przechodził kurs języka francuskiego w Grenoble, który miał mu ułatwić dalsze studia jako też zetknięcie się z prądami wychowawczymi we Francji

Wyżej wspomniano, że w kruchcie grodziskiego kościoła zawieszone są dwie naścienne tablice. Jedna poświęcona jest ówczesnemu proboszczowi ks. Teodorowi Portychowi2 druga pochodzącemu z parafii  ks. Antoniemu Pawlakowi.

Pamiątkowa tablica z kościoła w Grodzińsku. Fot. Z. Rożenek

Ksiądz Antoni Pawłak urodził się w pierwszym roku XX w. (18 maja 1901 r.) Jak każde małe dziecko nauki początkowe pobierał w środowisku, w którym wzrastał. Ksiądz S. Librowski o pierwszych latach jego studiów pisał: „Do seminarium duchownego [we Włocławku – przyp. aut.] wstąpił w 1925 r. Był wzorowym klerykiem. Powołano go na rocznego diakona i ogólnego dziekana alumnów. 22 czerwca 1930 r. przyjął święcenia kapłańskie od biskupa sufragana włocławskiego Wojciecha Owczarka. Mianowany [był] prefektem w państwowym seminarium nauczycielskim, w ćwiczeniówce i szkole powszechnej w Zduńskiej Woli”.3  Dalej, ten sam autor podaje: „został przeniesiony na prefekta i wychowawcę do niższego seminarium oraz nauczyciela religii w publicznej szkole doksztacającej”.

Diecezja włocławska w odróżnieniu od łódzkiej nie odczuwała braku stanu kapłanów, mogła więc posyłać młodych zdolnych alumnów czy kapłanów na dalsze studia. Władza duchowna dostrzegła w młodym ks. Pawlaku jego zdolności i „We wrześniu 1933 r. udał się na studia pedagogiczne przy wydziale humanistycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego”.4

Po czterech latach studiów, uzyskując absolutorium, wrócił do diecezji i „na początku roku szkolnego 1937/38 [powołany został] na stanowisko ojca duchownego w Liceum im. Piusa X i na profesora dydaktyki w seminarium duchownym. W 1938 r, uzyskał stopień magistra filozofii”.4

Warto zacytować jeszcze jedno zdanie ks. Librowskiego, które rzutuje na kierunek myślenia władzy duchownej diecezji włowcławskej. Wcześniej jednak odwołajmy się do osoby ks.  Portycha, proboszcza Grodziska, który został wysłany na studia w Lovanium. Francuski kierunek studiów obiera też ks. Antoni. „W czasie wakacji 1939 r. przechodził kurs języka francuskiego w Grenoble, który miał mu ułatwić dalsze studia jako też zetknięcie się z prądami wychowawczymi we Francji”.5

Wybuch II wojny światowej zniweczył ideały na dalsze kształcenie oraz służbę Bogu i ludziom w kapłaństwie ks. Antoniego.

Na okoliczność niniejszego opracowaniu podczas kwerendy związanej z życiem ks. Pawlaka otrzymano informację, że w jego rodzinie przekazywana jest historia aresztowania księdza.

„Jestem żoną Krzysztofa Pawlaka [wnuka brata ks. Antoniego – Stanisława – przyp. aut.]. Z opowiadań teściów pamiętam, iż mówili, że podczas II wojny światowej ks. Antoni był profesorem w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku. W tym czasie padł on ofiarą masowego aresztowania wraz z pozostałymi księżmi wykładającymi w Seminarium. Teść opowiadał, pamięta to z przekazu swoich rodziców, że na początku wojny pod seminarium podjechała ciężarówka z policją niemiecką. Z budynku seminaryjnego wyprowadzili księży, pośród nich był ks. Antoni nasz wujek i odjechali w nieznanym kierunku. Ks. Antoni został wywieziony do Działdowa, gdzie został stracony przez rozstrzelanie wraz z innymi duchownymi”.6).

Informację potwierdza ks. Librowski.7 Podobne przekazał A. Poniński: „Aresztowany we Włocławku przez Niemców 15 X 1939. Więziony kolejno we Włocławku, Hochenbruch, Springborn. W Działdowie od 17 III 1940. Tam zmarł prawdopodobnie w maju 1940 r.”.8

  1. Biogram ks. Pawlaka jest wyjątkowo krótki z kilku powodów. Po pierwsze  prosiła o to rodzina, kiedy dowiedziała się, że będzie informacja o męczeńskiej śmierci ich proboszcza ks. Portycha. Drugi powód, dla którego skrócono historię jego życia był fakt braku dostępu do jego danych osobowych. I trzecim decydującym czynnikiem to to, że publikacja dotyczy księży związanych z ziemią Łęczycką, a ks. Pawlak związany był z tym terenem tylko urodzeniem. Większość swojego życia spędził  w diecezji częstochowskiej[]
  2. O proboszczu Grodziska można przeczytać poniżej wyżej. (podać stronę po złożeniu[]
  3. `S. Librowski, Ofiary zbrodni niemieckiej spośród duchowieństwa diecezji włocławskiej, [w:] Kronika Diecezji Włocławskiej (dalej: KDWł.), Włocławek 1947, s. 338.[]
  4. Tamże.[][]
  5. Tamże, s. 338. Ksiądz A. Poniński podaje, że „Odbył dwukrotnie podróż naukową do Francji – w 1937 (Strasburg) i 1939 roku (Grenoble)”. Zob. A Poniński, Ks. A. Pawlak, [w:] MSPGśM, Ks. A. Pawlak, b.n., z 10 VIII 2016, mps.[]
  6. `B. Pawlak, Ks. A. Pawłak [w:] MSPGśM, Ks. A. Pawlak, b.n., z 7 VIII 2016 r., mps. Pani Beata Pawlak powiedziała też, że w rodzinie mieli jeszcze jednego księdza, był nim bratanek ks. Antoniego – ks. Stanisław Pawlak (1926–1994[]
  7. Zob. S. Librowski, Ofiary zbrodni niemieckiej…, dz. cyt., 338.[]
  8. Zob. A Poniński, Ks. A. Pawlak, [w:] MSPGśM, Ks. A. Pawlak, b.n., z 10 VIII 2016, mps. W przekazie tym A. Poniński powołuje się na: ADWł., APK, sygn. 246, k. 20; Schematyzm diecezji włocławskiej 1926–1939; Ofiary zbrodni niemieckiej…, dz. cyt., s. 117; W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 4,  s. 488;  Pawlak Antoni, [w:] Słownik katechetyków polskich XX wieku, Warszawa 2003, s. 189.[]

Ks. Józef Kacprzak – 1886-1940​

Ksiądz Józef Kacprzak – 1886-1940

Juramentum homagiale Augustissimo Imperatori Nicolao non praostiti

1

Tytułem wstępu

Ks. Józef Kacprzak, którego historię życia tu opisujemy, był Polakiem, który zginął męczeńską śmiercią na Wschodzie. Opisany biogram jego życia można podzielić na dwa rozdziały. Granice podziału wyznaczają dokumenty. Pierwsze dotyczą jego dzieciństwa, szkoły, seminarium i gorliwego życia kapłańskiego aż do końca sierpnia1939 r. W teczce jego akt osobowych znajduje się ponad 150 różnych pism, większość z nich związanych jest z  nauczaniem religii. Wśród gąszcza pism znajduje się wiele nieścisłości. Na przykład w Kartach rejestracyjnych znajdują się różne daty związane z tymi samymi faktami. Postawiliśmy sobie zadanie, aby przy nominacjach na parafie ujednolić wszystkie daty, łącznie z jego święceniami, których dzień podają różne źródła na: 10, 1, 12, 13 czy 20 sierpnia. Zadanie takie było potrzebne, by przy tworzeniu nowych pism nie powielać błędnych informacji.

Początek drugiego rozdziału zaczyna się analizą ostatniego dokumentu  z teczki jego akt datowanego na 21 września 1939 roku. Jest to pismo jednej z łódzkich szkół, które prosi łódzką kurię, o „łaskawe przydzielenie Księdza Prefekta w następstwie nieobecnego Ks. Józefa Kacprzaka”. Wraz z rozpoczęciem wojny zaczyna się drugi, już nie tak długi etap życia ks. Józefa. I tu pierwsze pytania, na które będziemy szukać odpowiedzi: czy ks. Józef został zmobilizowany do wojska jako kapelan? ,a może sam zgłosił się na ochotnika? Istnieje też możliwość – najmniej prawdopodobna, że został zaaresztowany przez wojska niemieckie? Koleje życia wraz z rozpoczęciem wojny zaprowadziły ks. Józefa na Golgotę Wschodu, o czym już zaświadczają rosyjskie dokumenty.

Przegląd tych dokumentów i ułożenie faktogramu drogi życia ks. Kacprzaka, przedstawione będą pod koniec pierwszego rozdziału. Natomiast w drugim zajmiemy się wykopaliskami archeologiczno-ekshumacyjnymi prowadzonymi na byłych terenach ZSRR, na terenach których ginęli męczeńską śmiercią polscy oficerowie wśród nich ks.  Józef Kacprzak

1. Dzieciństwo młodego Józefa

2

W swoim Curriculum vitae3 napisał, że urodził się „Roku Pańskiego 1886 2 lipca z ojca Tomasza i Matki Marii z Golatowskich, z pochodzenia wiejskiego wsi Nakwasin powiatu płockiego. Do 1898 r. przebywał wśród rodziców i rodziny, w swoim otoczeniu”.4 Od 1898 do 1903 r. został wysłany przez rodziców do Warszawy, gdzie uczęszczał do szkoły prywatnej. Przez następne trzy lata (1903-1906) uczył się w szkole im. Michała Konarskiego.5 Po zdaniu egzaminów  państwowych  w 1907 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie, gdzie studiował do 1913 r.5 Osobiście o swoim wykształceniu w karcie rejestracyjnej z 1 stycznia 1928 r. napisał następująco: „Wykształcenie: III kursa szkoły im. M. Konarskiego, Seminarjum Duchowne  w Warszawie oraz egzamin kwalifikacyjny prefekta szkół państwowych i prywatnych”.6

2. Kapłaństwo i nauczanie religii

Z pisma z 23 maja 1927 r. skierowanego do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia dowiadujemy się, że, ks. Józef Kacprzak, syn Tomasza i Marii […] został wyświęcony w Warszawie na kapłana 20 lipca 1913 r.7 

Bezpośrednio po święceniach został tymczasowym wikariuszem – na zasadzie wakacyjnego zastępstwa – parafii Cygów, pow. Radzymin.8 Następnie był wikariuszem „w parafii Dobre powiatu Radzymińskiego”.9 Potem od 1914 do 1916 pracował jako wikariusz w Sochaczewie i jako przygodny kapelan w b. armii rosyjskiej.10 W tejże karcie rejestracyjnej z 1928 r. napisano o następnej parafii: „od 1916 do 1918 wyłącznie wikary z urzędu przy Kolegiacie w Łowiczu oraz11  ….  Natomiast dokument mówiący o nominacji do  Łowicza wskazuje inną datę: „Do J. Ks. Józefa Kacprzaka Wik. par. Sochaczew. Wł. Archid. przeniosła Ks. Wikarjusza na stanowisko wikariusza Kolegiaty Łowickiej [ z d. 18 września 1915 r.]”.12 I tę datę należy przyjąć jako właściwą.

Kolejną placówką był Powsin (od 15 września 1917 r.).13 W piśmie nominacyjnym napisano: „przedstawiwszy się miejscowemu Proboszczowi i Dziekanowi Warszawskiemu proszę obowiązki pełnić rozpocząć”.11  W tej nominacji dokonano zamiany: ks. Kacprzaka dano jako wikarego do Powsina, a ks. Wacława Majewskiego, który pracował w Powsinie, mianowano wikariuszem w Kolegiacie Łowickiej. O przybyciu ks. Kacprzaka do Powsina kurię warszawską powiadomił ówczesny proboszcz Powsina ks. Lipski (taki był wówczas zwyczaj i obowiązek powiadomienia kurii o przybyciu mianowanego księdza do nowej parafii).14 We wspomnianej karcie rejestracyjnej o tej nominacji napisano: „Od 1918 do 1919 wikariuszowanie na Pradze i w Powsinie”.10 Według więc pisma nominacyjnego podana w karcie data nie jest zgodna o jeden rok. Po analizie zaznaczyć musimy, że należy przyjąć datę nominacji i przybycia do Powsina na 1917 r.

Z Powsina 18 maja 1918 r. przeniósł się do Tomaszowa Mazowieckiego.15 W tym mieście zastała go zmiana granic diecezji. Z większości terenów  archidiecezji warszawskiej 8 grudnia 1920 r. została utworzona diecezja łódzka, a Tomaszów został do niej włączony. Zapewne z obawy, by nie zostać przydzielonym do nowej diecezji, z Tomaszowa pisał do Kardynała Kakowskiego w  Warszawie błagalny list: „Pokornie upraszam Waszą Eminencję o pozostawienie mnie w Archidiecezji Warszawskiej: dla Niej się bowiem święciłem i tu pragnę służyć, tymbardziej, że tu wychowywałem się od dziecka [w podpisie ks. Józef Kacprzak]”.16 Decyzją Władzy Duchownej pozostał w diecezji łódzkiej. W Tomaszowie pracował w latach 1918-1922. Głównym jego zajęciem było katechizowanie w różnych szkołach w Tomaszowie. Były to m.in.: 7-mio klasowa szkoła Publiczna, Państwowe Seminarjum Nauczycielskie i 8-kl. Szkoła Realna. W aktach osobowych brak jest dokładnej daty, co do zakończenia pracy w Tomaszowie Mazowieckim. Karta rejestracyjna podała tylko: „Od 1919 do 1922 w Tomaszowie Mazowieckim – prefektem i wikariuszem”.10 I znów musimy się nie zgodzić z podaną tu datą: „1919 r.”, gdyż według akt osobowych do Tomaszowa przybył 18 maja 1918 r. Na pewno odszedł z Tomaszowa w 1922 r. i zapewne na krótko przed Bożym Narodzeniem, gdyż w jego aktach osobowych znajduje się pismo z  21 grudnia 1922 r., w którym „K.D.Ł. zawiadamia, że J.E. Ks. Bp delegował Wielebnego księdza Prefekta do pomocy ks. dziekanowi Hermanowi von Schidtowi w Łęczycy podczas Świąt Bożego Narodzenia”.17Należy przyjąć tę datę jako kończącą pobyt ks. Józefa w Tomaszowie Mazowieckim.

Pamiętać należy ,że w tych latach (1919-1922) toczyła się wojna polsko –bolszewicka i nie wszystkie dokumenty mogły być na czas przekazywane lub mogły decyzje przychodzić z wielomiesięcznym opóźnieniem.

W 1922 r. przeniósł się do Zgierza, nie znamy dokładnej daty jego przyjścia do tego miasta. Pracował tam do 1924 r. Głównym jego zajęciem była praca katechetyczna w zgierskich szkołach. Musiał odczuwać trudy tych zajęć, skoro z powodu niemożności pogodzenia planu zajęć w poszczególnych szkołach, 14 czerwca 1924 r. napisał pismo do kurii w Łodzi. Pismo zawierało prośbę o zwolnienie go „ze stanowiska katechety w Seminarjum Nauczycielskim Żeńskim w Zgierzu i wyznaczenia [mu] nowych obowiązków zgodnych z życzeniem Władzy Duchownej”.18 Odwołując się do akt osobowych stwierdzić należy, że poza tym pismem (prośba o zwolnienie) nie znajdujemy żadnych innych związanych z jego pobytem w Zgierzu. Wspomniana karta rejestracyjna podaje też tylko suche daty: „od 1922 d0 1924 prefektował w Zgierzu”.19

W odpowiedzi na pismo ks. Kacprzaka w sprawie zwolnienia z katechezy w Seminarium Nauczycielskim kuria odpowiedziała kolejną nominacją na powrót do … Łęczycy, w której ks. Józef już pomagał ks. dziekanowi Hermanowi von Schmidtowi w czasie Świąt Bożego Narodzenia w 1922 roku. Czy poprzedni pobyt w  Łęczycy zapisał się złotymi zgłoskami, tego nie wiemy. Ale prawdą jest, że urzędujący wówczas w Łęczycy ks. Schmidt był postacią oddaną Kościołowi i Polsce.20 Być może to na jego prośbę przyszedł ponownie do Łęczycy ks. Józef, który związał się z tą ziemią także poprzez probostwo w Tumie.21

Z pracy w nowej parafii mamy ciekawą informację o jego pobycie w Łęczycy. Przekazał ją  G. Wróbel w artykule „Wierni Bogu i Ojczyźnie”:  „Jako prefekt był bardzo lubiany przez młodzież, ponieważ prowadził katechezy w niezwykle zajmujący sposób czyniąc je bardziej atrakcyjnymi poprzez własne prace plastyczne. Lekcje ks. Kacprzaka do dziś wspominane są z wdzięcznością przez byłych uczniów m.in. Zofię Kulińską-Wilczek”.22 Brak natomiast jakichkolwiek informacji o relacjach z ks. Schmidtem.

Podczas kwerendy związanej z pracą duszpasterską ks. Kacprzaka w Łęczycy, nie znaleziono żadnych innych informacji poza tymi związanymi z katechezą. Wyliczone są poszczególne łęczyckie szkoły, sprawozdania godzinne z katechezy z danych lat, zdane egzaminy na wyższe stopnie nauczycielskie, poświadczenia kuratorium i innych placówek o pozytywnej jego pracy katechetycznej, a także informacje o jego uposażeniach i gratyfikacji ze strony tych instytucji.23

Władza Duchowna Diecezji jak i instytucje państwowe w tymi Ministerstwo Szkolnictwa pozytywnie oceniło jego pracę. „Owocna praca ks Józefa Kacprzaka jako prefekta, budzi uznanie Władzy Duchownej”.24 Kolejne poświadczenie o wzorowo prowadzonej katechezie ks. Józefa potwierdziło wspomniane wyżej Ministerstwo.25 Podobne pismo wystawił wspomniany ks. Schmidt pisząc, że „ks. Józef Kacprzak ma 37 godzin katechezy, a mianowicie:

– w Seminarium Męskim Nauczycielskim 11 godzin

– w ćwiczeniach tegoż Seminarium 8 godzin

– w pensji żeńskiej 14 godzin

– w szkołach powszechnych 4 godziny.

[W podpisie ks. H. v. Schmidt, Dziekan Łęczycki”.]26

 

Jako, że praca dydaktyczno-katechetyczna była głównym zadaniem  całego jego życia kapłańskiego, dla przykładu warto przytoczyć tematy specjalnych wykładów dla Państwowego Seminarium  Nauczycielskiego Męskiego im. G. Piramowicza w Łęczycy:

„Kurs I –    3  godz. Stary Testament.

   „     II –   2    „     Nowy Testament. Wykład Wiary katolickiej.

   „     III –  2    „    Dzieło odkupienia i uświęcenia.

   „     IV    2    „     Zasady moralności chrześcijańskiej.

   „     V     2    „     Historja Kościoła katolickiego.

   „     VI    2    „     Metodyka katolickiej nauki religji”.27

Łęczyca w tamtych czasach była ośrodkiem, w którym prowadzono wiele szkół powszechnych, zakonnych (m.in. jezuickich) i seminariów (np. nauczycielskie). Zapotrzebowanie na prefektów było ogromne, stąd nawet Kurator powiatowy zwrócił się do Kurii z prośbą „o zamianowanie prefekta do szkół powszechnych”.28Pismo to znalazło się teczce akt osobowych ks. Józefa, jakby proszono go o dodatkowe zajęcia. Rzeczywiście Kuratorium widząc zdolności i możliwości ks. Kacprzaka, prosiło go o dodatkowy etat przyznając przy tym dodatkowe wynagrodzenie.29 Zainteresowanie ks. Kacprzakiem musiało być wielkie, skoro w 1925 r. nie mogąc uczestniczyć w rekolekcjach księży prefektów, prosił Władzę Duchowną o zrozumienie, gdyż w dniu rozpoczęcia rekolekcji [miał] do załatwienia pewne terminowe sprawy w M.W. i O.P. w Warszawie”30. W obronie ks. Józefa, by nie obciążać go dodatkowymi zajęciami – trudnymi do ogarnięcia – stanął dziekan ks. Schmidt, pisząc do kurii kilka pism w sprawie przydzielenia jeszcze jednego prefekta do szkół łęczyckich.31

Tymczasem „Prefekt szkół w Łęczycy dnia 20 maja 1927 r. [napisał do kurii:]

Dowiedziałem się, że parafia Tum nie ma jeszcze naznaczonego proboszcza. Najpokorniej proszę Waszą Ekscelencję o nadanie mi tego probostwa. [w podpisie: pokorny sługa ks. Józef Kacprzak i odręcznie napisane: Justa petita, w podpisie bp Wincenty Tymieniecki”.32

2 lipca 1927 r. „Władza Duchowna zamianowała Wielebnego Księdza proboszczem parafji Tum”.33 Ks. Józef musiał był człowiekiem o wysokiej klasie religijnej, skoro po objęciu nowego probostwa odprawił rekolekcje, co potwierdza jezuita z Łęczycy o. Piotr Gołąbek.34

Nie znamy powodów, dla których ks. Józef w 1929 r. po dwóch latach pobytu w Tumie prosił „o przeniesienie [go] przy nadarzającej się sposobności ze stanowisko proboszcza parafji Tum na inne probostwo”.35

Dwa miesiące później od złożonej prośby – 12 kwietnia 1929 r. został administratorem parafii Gałków.36 Warto przytoczyć „Świadectwo Wiecznej Pamięci w modlitewnym hołdzie [jakie] składa Wspólnota Parafii Św. Trójcy w Gałkowie Anno Domini 1986” [ks. Józefowi Kacprzakowi i pozostałym] „Czcigodnym Księżom Proboszczom i Wikariuszom pełniącym misję kapłańską  w naszym kościele w latach 1695-1986.37

W Gałkówku nie pozostał  długo na tym stanowiska, albowiem kuria w grudniu tegoż roku (1929) mianowała go na jego prośbę „prefektem szkół i kapelanem pierwszego Miejskiego Domu Wychowawczego w Łodzi”.38 Rok później otrzymuje kolejną nominację, tym razem zostaje kapelanem szpitala miejskiego w Łodzi przy ul. Tramwajowej w Łodzi.39 W 1932 r. kuria prosiła go o „o przeprowadzenie rekolekcji dla żeńskich wieczorowych szkół zawodowych, które odbędą się 2, 3, 4 marca br. w kościele św. Krzyża”.40

Od tego czasu ks. Józef podejmuję pracę w szkołach jako prefekt. W 1934 r. zostaje „Asystentem Kościelnym Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej Diecezji Łódzkiej”.41 ks. Józef w marcu 1935 r. znów głosił rekolekcje, tym razem u salezjanów dla młodzieży szkół zawodowych.42

Kolejne wyróżnienie spotkało ks. kanonika w 1936 r., albowiem kuria wysłała pismo, w którym prosi „Przewielebnego Księdza Kanonika  [Józefa Kacprzaka – przyp. wł.] o reprezentowania J.E. Najdostojniejszego Arcypasterza na akademji ku czci św. Stanisława Kostki dla młodzieży szkół powszechnych […] i o złożenie Komitetowi, urządzającemu akademję odpowiedniego podziękowania [w podpisie: WIKARIUSZ GENERALNY]”.43

W 1937 r. w dokumentach ks. Józefa, a więc w 51. roku jego życia pojawia się na wniosek Diecezjalnego Instytutu Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej pierwsze zwolnienie ze stanowiska Asystenta Diecezjalnego tego Stowarzyszenia. Nie podano przyczyn odwołania.44 W zamian za to przydzielono mu dodatkowo 12 godzin nauki religii w szkole powszechnej nr 21  w Łodzi.

Na koniec jego katechizowaniu na dwa lata przed wojną, w 1937 roku napisał na maszynie do pisania diariusz swojego życia kapłańskiego. Poniżej przedrukowujemy go w całości:

Powyższe zestawienie ukazuje tylko katechizację w łódzkich szkołach od 1930 r. Zauważmy jednak, że bezpośrednio po święceniach, czyli od 1913 r., kiedy został skierowany na parafię Cygów już wtedy rozpoczął pracę duszpasterską jako prefekt niemalże szkół każdego szczebla. Ostatnie dwa lata do momentu uwięzienia również były poświęcone katechezie i to najwyższym poziomie, za co też otrzymywał wyższe gratyfikacje finansowe ze strony kuratorium. Jego zasługi jako prefekta dostrzegała też kuria, delegując go, jak choćby wyżej wspomniano, na ważne wydarzenia diecezjalne czy ogólno łódzkie w zastępstwie biskupa diecezjalnego.

W dokumentach ks. Józefa w łódzkim archiwum diecezjalnym znajduje się pismo mówiące o mianowaniu go kanonikiem.45

Ale faktem jest, że od 1934 r. został kanonikiem kościoła łódzkiego.46 Od pisma z 1934 r., każde następne adresowane jest „ks. kanonik Józef Kacprzak”. Ks. Józef nie był wysłany jaki inni kapłani na studia teologiczne, ale swą sumiennością  zasłużył sobie w oczach biskupa na takie wyróżnienie.

30 czerwca 1939 r. ks. Józef napisał ostatnie pismo do kurii: „Pokornie proszę Waszą Ekscelencję o udzielenie mi urlopu wakacyjnego na miesiąc lipiec br. […]”.47 21 września (czyli w pierwszym miesiącu wojny) Dyrekcja IV Państwowego Liceum i Gimnazjum im. Emilii Szczanieckiej wysłała do kurii pismo następującej treści: „prosimy o łaskawe przydzielenie do tut. Gimnazjum księdza Prefekta w zastępstwie nieobecnego ks. Kacprzaka Józefa”.48 I na tym kończą się prawdziwe udokumentowane informacje o ks. Józefie Kacprzaku.

Kończąc duszpasterski opis historii jego życia należy stwierdzić, że poza dwoma krótkimi probostwami w Tumie na Ziemi Łęczyckiej i w Gałkowie, całe jego życie kapłańskie do momentu wybuchu wojny poświęcone było nauczaniu religii – łącznie 26 lat.

3. Wybuch wojny i śmierć ks. Józefa

Po ustaleniu dokładnego diariusza jego życia na podstawie dokumentów zachowanych w teczce jego akt personalnych przechowywanych w Archidiecezjalnym Archiwum Łódzkim, kończą się w pełni udokumentowane informacje o ks. Józefie Kacprzaku. I tu rodzi się wiele pytań, na które nie znajdujemy konkretnej odpowiedzi.

Pierwsze z nich: skąd ponad 50 lat później autorka tekstu „Martyrologium synów Ziemi Łęczyckiej” mogła wiedzieć o ks. Kacprzaku, skoro nie było w Łęczycy żadnego zewnętrznego o nim znaku, na przykład w postaci kamiennej tablicy z jego nazwiskiem? Odpowiedzi możemy się tylko domyślać. L. Sztompka – autorka tekstu – zaraz po swoich studiach została znanym łęczyckim nauczycielem, a w ostatnich latach swojego życia dyrektorem liceum im. Kazimierza Wielkiego. W szkołach tych uczyli kapłani pracujący w Łęczycy i o takim nazwisku mogła słyszeć lub znaleźć w dokumentach potrzebnych do napisania kolejnych opracowań o Łęczycy, których była autorką.

Jednak najprawdopodobniej informację poznała z materiałów Towarzystwa Miłośników Ziemi Łęczyckiej, przy czym nastąpił         splot różnych wydarzeniem z tym związanych.

Po pierwsze po 1989 r. można było śmiało mówić i zdobywać materiały nie tylko o zbrodniach hitlerowskich, ale i o sowieckich. Wspomniane Towarzystwo podjęło decyzję, by w ramach swoich prac w porozumieniu z  Urzędem Miasta Łęczycy dokumentować straty wojenne wśród łęczyckiego społeczeństwa. W ramach kwerendy na potrzeby niniejszego opracowania Towarzystwo to udostępniło swoje materiały, w których można było znaleźć nazwisko ks. Kacprzaka.

A po drugie, również dzięki zmianom po 1989 r., inna grupa – Stowarzyszenie Rodzina Katyńska w Łodzi – podjęła decyzję o upamiętnieniu dwóch ofiar sowieckich prześladowań związanych z łęczyckim Tumem, byli to ks. Józef Kacprzak i porucznik Józef Kornat. Porucznik był  bliskim kuzynem Mieczysława Góry wywodzącego się z Tumu. Z kolei M. Góra był uczestnikiem badań katyńskich na dwóch polskich cmentarzach wojennych: w Charkowie (1994-1996) oraz w Kijowie-Bykowni (2001-2012).49 To on łącznie ze Stowarzyszeniem Rodzina Katyńska w Łodzi postanowił upamiętnić śmierć dwóch ofiar sowieckiego totalitaryzmu na Wschodzie: byłego proboszcza Tumu i swego kuzyna, poprzez zawieszenie pamiątkowych tablic w kruchcie kolegiaty tumskiej50 i na współczesnym cmentarzu grzebalnym w Tumie.51 I wtedy nazwisko ks. Kacprzaka mogło wejść do annałów wspomnianego Towarzystwa.  

Aby sprostać i zmierzyć się z różnymi danymi związanymi i wytworzonymi z osobą ks. Józefa Kacprzaka, postanowiliśmy głównie na podstawie dwóch dokumentów: (1) Pisma bpa Tymienieckiego do Łódzkiego Magistratu w sprawie nominacji ks. Kacprzaka na probostwo w Gałkówku52  i (2) odpowiedzi ks. Józefa na prośbę Kurii z 21 października 1937 r.11, podać główne daty z jego życia, które powinno się uznać za fundamentalne i do nich się odnosić.53

4. Najważniejsze daty z życia. ks. Józefa Kacprzaka

1. Data i miejsce urodzenia:

2 VII 1886 r., wieś Nakwasin k. Płocka, z rodziców Tomasza i Marii z Golatowskich Kacprzak

 2. Wykształcenie:

– Dzieciństwo 1886-1898, pobyt w środowisku rodzinnym

– 1898-1903 szkoła prywatna, Warszawa

– 1903-1906  szkoła im. Michała Konarskiego, Warszawa

– 1906-1907 nauka prywatna, IV Progimnazjum klasyczne. Warszawa

– 1907-1913 Seminarium Duchowne w Warszawie

 3. Miejsce i data święceń kapłańskich: Warszawa 20 VII 1913 r.54

4. Placówki duszpasterskie55

  1. „1913 VII 27 – 1913 VIII 13 – par. Cygów pow. Radzymin56
  2. 1913 VIII 13 – 1914 IV 17 – par. Dobre pow. Radzymin
  3. 1914 IV 17 – 1915 IX 18 – par. Sochaczew wikariusz i przygodny kapelan w byłej armii rosyjskiej57
  4. 1915 IX 18 – 1917 IX 1558 – par. kolegiata łowicka –
  5. 1917 IX 15 – 1918 18 V – par. Powsin pow. Warszawa
  6. 1918 V 18 – 1923 VI 4 –  par. Tomaszów Mazowiecki (Rawski)59 

[7. 1922 XI 21 – Łęczyca – pomoc duszpasterska w czasie Świąt Bożego Narodzenia]

  1. 1923 IX 1 –1924 VI 25 – par. – par. Zgierz60
  2. 1924 VI 25 – 1927 VII 2 – par. Łęczyca61
  3. 1927 VII 2 – probostwo w Tumie”.62
  4. 1929 IV 12 – probostwo w Gałkowie63

Powyższa chronologia pochodzi z dwóch dokumentów: (1) pisma łódzkiej kurii (a dokładnie biskupa Tymienieckiego) wysłane do Magistratu Miasta w 1929 r. i (2) pisma ks. Kacprzaka z 1930 r.  skierowane do kurii w sprawie przebiegu prowadzonej przez niego katechizacji.

W piśmie swym ks. Józef napisał, że „misję kanoniczną do nauczania religii  w szkołach łódzkich [otrzymał] z datą 12 listopada 1931 r.”.64 A dalej podał, że [pracował] w szkolnictwie:

– 1913 – od tego roku jako wikariusz i prefekt

– 1914 r. VIII – 1915 VII 10  [był] kapelanem w armii rosyjskiej, na linii Młodzieszyn, Sochaczew i Bolimów

– 1916/17 [w roku szkolnym] – [pracował] w Łowiczu65

– 1917/18 [w roku szkolnym] – w Powsinie

– 1918 VIII 1 – 1922 VIII 1 – w Tomaszowie Mazowieckim

– 1922 IX 1 – 1924 VIII 31 – w Zgierzu

– 1924 X 1 – 1927 VII 27 – w Łęczycy

– 1927 VII 27 –  1929 IV 12 probostwo w Tumie66

– 1929 IV 12 – 1930 XI 11 – probostwo w Gałkówku67

– 1930 XI 11 – kapelan szpitala miejskiego w Łodzi przy Tramwajowej

– 1930 XI 12 – od tego czasu aż do wybuchu wojny, uczył w szkołach łódzkich.68

Przy zestawieniu obydwu diariuszy: pobytu w parafiach i pracy katechetycznej, łatwo zauważyć, że w tym zestawieniu istnieje różnica jednego roku związana z jego pobytem w Tomaszowie Mazowieckim. Otóż biskup podał lata: „18 maj 1918 do 4 czerwca 1923 r.”, natomiast ks. Józef mówiąc o swoim duszpasterzowaniu w tym mieście napisał: „1 sierpień 1918 – 1 sierpień 1922 – w Tomaszowie Mazowieckim”.69 W obliczeniu brakuje prawie jednego roku, dokładnie: dziesięć miesięcy (od 1 sierpnia 1922 w przekazie ks. Kacprzaka do 4 czerwca 1923 r., jak podaje biskup). Gdzie więc leży prawda? Czy ks. Józef pracował w Tomaszowie do 4 czerwca 1923 r., czy do 1 sierpnia 1922 roku? Natomiast różnica rozpoczęcia pracy w Tomaszowie dotyczy kilku miesięcy: maj – sierpień 1918 r. łatwo wytłumaczyć. Nominację mógł dostać w maju 1918 r., a pracę rozpocząć w sierpniu. Ale, gdzie szukać odpowiedzi dotyczącej zakończenia pracy w Tomaszowie?

Karta rejestracyjna z 24 lutego 1936 roku podała, że ks. Kacprzak rozpoczął pracę w Tomaszowie 1919 r., a nie w 1918, jak napisano w dwóch powyższych źródłach. Ale w tej samej Karcie napisano, że już w 1922 r. przyjął stanowisko prefekta i wikariusza w Zgierzu.

Odpowiedź na wyżej postawiony problem jest prosta. Ks. Józef Kacprzak rozpoczął pracę w Zgierzu w 1922 r., a dowodzi tego choćby pismo dyrekcji „Państwowego Seminajum Nauczycielskiego [które] zaświadcza, że ks. Józef Kacprzak pełnił obowiązki nieetatowego prefekta w wymienionym seminarium od 1 marca 1919 r. do 1 września 1922 r.”.70 Jedno z wielu pism napisanych przez ks. Józefa w Zgierzu w 1922 r. 14 czerwca 1922 r. Podana w dokumencie data rozpoczęcia pracy w tym Seminarium: 1 marca 1919 r. może sugerować rozpoczęcie pracy w tym mieście tego właśnie roku. Jednak pismo „Kierownika 7-mio Kl. Publ. Szkoły Powszechnej w Tomaszowie (Maz.) nr 4 z 21 I 1923 r. [zaświadcza], że ks. Józef Kacprzak pozostając na stanowisku wikariusza, wykładał […] naukę religij od roku szk. 1918 …”.71

Reasumując należy stwierdzić, że we wszystkich opracowaniach związanych z osobą ks. Józefa Kacprzaka należy odnosić się do danych podanych przez niego samego.

5. Wiara i Ojczyzna w życiu ks. Józefa Kacprzaka

Przy dotychczasowym opracowywaniu biogramu skupiono się głównie na jego pracy duszpasterskiej i katechetycznej. Należy się teraz odnieść  do dwóch dokumentów znajdujących się w teczce jego akt osobowych, a które to dokumenty mogą rzucić światło na inny wymiar życia ks. Józefa. O tym aspekcie jego życia, nie mówiliśmy dotychczas wiele – poza jedną wzmianką, a one mogą i powinny pokazać patriotyczny wymiar życia ks. Kacprzaka.

W pierwszym dokumencie z 1937 r. w tej sprawie ks. Józef napisał o początku swojej posługi:

„Pracuję w szkolnictwie od roku 1913 jako wikariusz i prefekt. [i dodał jednym zdaniem:] Od sierpnia 1914 roku do 10 lipca 1915 roku byłem kapelanem w armii rosyjskiej, – na linii Młodzieszyn, Sochaczew i Bolimów”.72 W tej samej sprawie kuria łódzka w karcie rejestracyjnej napisała, że „od 1914 do 1916 [był] wikariuszem w Sochaczewie i jako przygodny kapelan w b. armji rosyjskiej”.73

W tym czasie, jak podaje w innych dokumentach, był wikariuszem parafii w Sochaczewie. To obok tego miasta leżą wspomniane przez ks. Józefa miejscowości: Młodzieszyn i Bolimów.

Drugim bardzo enigmatycznym pismem w tej sprawie może być powiadomienie Kuratorium z 2 października 1933 r., poprzez które ta instytucja informuje ks. Józefa o odroczeniu „decyzji w sprawie naliczenia księdzu do wymiaru uposażenia czasu pracy nauczycielskiej od dnia 1 marca 1919 r. do dnia 31 sierpnia1922 r. i od dnia 1 września 1924 r. do dnia 31 sierpnia 1925 r. oraz czasu służby przed przerwą od dnia 1 października 1922 r. do dnia 31  sierpnia 1934 r. i od dnia 1 września 1925 r. do dnia 31 lipca 1927 r.”.74

Czytając drugie pismo mamy wrażenie, że jest w nim mowa o czymś tajemniczym. Czemu Kuratorium odracza decyzję w sprawie uposażenia, skoro są wszystkie dokumenty o nauczaniu? I co oznaczają słowa: „czasu służby” [podkreślenie wł.], skoro we wszystkich dostępnych nam dokumentów nie ma mowy o służbie  – choćby wojskowej? Chyba ,że chodzi o służbę nauczyciela –katechety.

Zostawmy ten problem nierozwiązany teraz, wrócimy do niego później.

Wyżej wspomniano już o ostatnich pismach ks. Józefa i w jego sprawach, – pismach, które znajdują się w jego aktach osobowych. Teraz postawiono sobie za cel odnieść się do różnych informacji: relacji świadków, artykułów prasowych, czy fragmentów z wydań książkowych, ostatnich dokumentów i innych dotyczących jego osoby.

6. Aresztowanie i śmierć ks. Józefa w dokumentach wytworzonych

W tym podrozdziale zajmiemy się głównie analizą tekstu z książki „Kapelani Wojska Polskiego pomordowani na Wschodzie 1940-1941”. Nas głównie interesuje druga część pozycji, w której redaktor B. Tarkowska przedstawiła krótkie biogramy pomordowanych tam kapłanów i podała źródła, które ich dotyczą.75 Wśród nich znajduje się fragment poświęcony ks. Kacprzakowi. Najpierw jednak poświęćmy czas na refleksję nad ostatnim pismem, które znajduje się w teczce akt osobowych ks. Kacprzaka.

6. a. Ostatnie pismo w sprawie ks. Józefa

Interesujące i zastanawiające jest ostatnie pismo zachowane w teczce akt osobowych ks. Józefa, w którym dyrekcja IV Państwowego Liceum i Gimnazjum im. Emilii Szczanieckiej w  Łodzi prosi Kurię o „o łaskawe przydzielenie do tut. Gimnazjum Księdza Prefekta w następstwie nieobecnego ks. J. Kacprzaka”.76

I w związku z tym pismem rodzi się mnóstwo pytań. Dlaczego nie przyszedł do szkoły tak zawsze punktualny i lubiany katecheta? Wiemy, że Niemcy rozpętali II wojnę światową i stąd kolejne pytania: czy aresztowano ks. Józefa, a może poszedł jako kapelan na ochotnika z polskim wojskiem? Pytania zostawiamy znów bez odpowiedzi, rozwiązania szukać będziemy po przeanalizowaniu materiałów, o których wspomnieliśmy.

6. b. Kapelani Wojska Polskiego pomordowani na Wschodzie 1940-1941

Przedmiotem poniższych analiz jest tekst zawarty w pozycji: „Kapelani Wojska Polskiego pomordowani na Wschodzie 1940-1941”.77 Teksty nas interesujące znajdują się w rozdziale pod tytułem: „Ks. mjr Kacprzak Józef. Kapelan rezerwy wyznania rzymskokatolickiego”.78

Autorka na podstawie później przedstawionych źródeł kreśli swoiste „Curriculum vitae” ks. Józefa. W większej części dane pochodzą z teczki akt osobowych ks. Kacprzaka. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią musimy się do nich odnieść, by ujednolicić fakty zgodne z tym, o czym pisał sam o swojej pracy ks. Józef.

W tekście autorka podała, że „Uczył się w Gimnazjum im. S. Konarskiego w Warszawie”. Nie jest to zgodne z rzeczywistością, gdyż ks. Józef w swoim Życiorysie napisał: „Ab anno 1903 usque a. 1906 scholam nominis Michaelis Konarski frequentavi”.79 Była to więc szkoła nie im. Stanisława Konarskiego, a szkoła im. Michała Konarskiego w Warszawie..

Winniśmy się odnieść do daty święceń. W omawianym tekście jest: „10 lipca 1913 roku w Warszawie”, zgodnie z powyższym ks. Józef Kacprzak przyjął świecenia kapłańskie w Warszawie w lipcu 1913 r., ale nie 10, a 20 lipca.

Jedno zdanie z omawianego tekstu, chociaż bardzo ogólne, ale zgodne z rzeczywistością,  wprowadza nas w klimat naszych poszukiwań. Chcemy bowiem odnaleźć kolejne losy życia po rozpoczęciu wojny: „Podczas pierwszej wojny światowej przez rok służył w armii rosyjskiej jako kapelan”.80 Wielu Polaków siłą było wcielanych do armii zaborców i kapelani byli dużym wsparciem dla nich. I kolejne zdanie – jednak bez podanego źródła, ale odnotujmy je: „W roku 1920 jako ochotnik wstąpił do Wojska Polskiego i był kapelanem kontraktowym na froncie wojny z bolszewikami w stopniu kapitana. Po wojnie jako kapelan rezerwy wrócił do parafii cywilnej i pracował w Tomaszowie Mazowieckim do 1922 r.”. W jego aktach osobowych nie znajdujemy jakiekolwiek wzmianki o jego kapelanii w wojnie z 1920 r.

Dalszy omawiany tekst mówi o jego posłudze jako kapelana więzienia w Łęczycy, czy szpitala na Tramwajowej w Łodzi. Fakt ten znajduje potwierdzenie w dokumentach.

Kolejne informacje z życia kapłana,  potwierdzają nie tylko brak jego obecności na początku roku szkolnego po rozpoczęciu wojny, ale ukazują dalsze jego losy: „We wrześniu 1939 r. w nieznanych okolicznościach zabrany do niewoli sowieckiej był więziony w obozie w Ostaszkowie. Wywieziony z Ostaszkowa na podstawie wykazu NKWD  sporządzonego w Moskwie nr 051/1 z 1940 r. pozycja 4 przekazany do dyspozycji Zarządu NKWD kalinińskiej obłasti sprawa nr 5048/119. Zamordowany w kwietniu 1940 r. w Twerze. Data śmierci nieznana.

[I dalej autorka kreśli laury, jakie otrzymał pośmiertnie ks. Józef:] Ks. Józef Kacprzak jest zapisany w Księdze Cmentarnej w Miednoje wydanej w 2006 r. przez Radę Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa w  Warszawie.

W listopadzie 2007 r. w ramach pośmiertnych awansów dla pomordowanych na wschodzie wiosną 1940 r. został mianowany na stopień majora. W kwietniu 2010 r. został pośmiertnie odznaczony przez Ministra Sprawiedliwości RP Złotą Odznaką „Za zasługi w pracy penitencjarnej”.81

Ramy napisanego wyżej Życiorysu ks. Kacprzaka poparte źródłami, o których poniżej powiemy, niech nam posłużą do głównego zarysu losów ks. Józefa, od rozpoczęcia wojny do jego męczeńskiej śmierci.

Autorka tekstu po nakreśleniu powyższego tekstu powołuje się na 15 źródeł.

1. Pierwszym z nich jest Archiwum Archidiecezji Warszawskiej. Podane tu informacje nie są szczegółowe, ponieważ jak tam napisano: „Od lipca 1921 r. kiedy zaczęła funkcjonować Kuria Diecezjalna w Łodzi, teczki kapłanów, którzy przeszli do diecezji łódzkiej, zostały z Warszawy przekazane do Łodzi”.82

2. Drugim źródłem jest tekst M. Budziarka zatytułowany Poddany próbie”. Autor bazował na źródłach pochodzących z Archiwum kurii łódzkiej. Można powiedzieć, że w krótkim tekście podał jego główne koleje życie. Jedynie na str. 164 powiela ten sam błąd co inni, pisząc, że „do 4 czerwca 1923 r. pracował w Tomaszowie Maz.”. Wyżej ustalono, że pobyt w tym mieście skończył się 1 sierpnia 1922 r.

W dalszym tekście autor powołuje się cenną relację Stefana Nastarowicza, o której powiemy poniżej. Tu tylko zaznaczamy, co zauważył M. Budziarek, że dzięki relacjom S. Nastarowicza „odkryto” ks. Kacprzaka.

Na koniec przytoczmy refleksje M. Budziarka o ks. Kacprzaku: „Ks. Józef Kacprzak sumiennie wykonywał każdą misję duszpasterską, powierzoną mu przez zwierzchników kościoła łódzkiego. Spełniał swą posługę do końca i poniósł śmierć męczeńską jak wielu innych kapłanów. Ale może w tej naturalności mieści się jakieś przesłanie. Pracowitość, która  uszlachetnia. Skromność, która zachwyca. Gorliwość, która pociąga. Wytrwałość, która mobilizuje. Męstwo, które nobilituje”.83

3. Relacja Stefana Nastarowicza

Młody Stefan Nastarowicz w wywiadzie dla „Dziennika Łódzkiego” z 1998 r. powiedział, że mając 15 lat nie miał już matki. W pierwszych dniach września 1939 r. stracił taż kontakt z ojcem, który „był funkcjonariuszem Państwowej Policji w Komendzie Rezerwy Pieszej przy ul. Dowborczyków […]. Na fali ucieczek 6 września, w licznej grupie (policjanci, wojskowi, strażacy, nieliczni cywile) w obawie przed armią niemiecką na Wschód.

Po utracie kontaktu z ojcem w pierwszych dniach września 1939 r. udał się na posterunek policji, gdzie nie odnalazł. Wraz z kolegami ojca  wyruszył z Łodzi w kierunku Warszawy w poszukiwaniu go, którego odnalazł w Mszczonowie.84 Dalej młody Nastarowicz relacjonuje opisując dalsze swoje losy, które doprowadzą go do spotkania z ks. Kacprzakiem85: „Przez Lublin, Kowel, Łuck, a następnie w kierunku zwrotnym dotarliśmy do Brześcia nad Bugiem. Tu 23 września 1939 r. zostaliśmy zatrzymani przez bojówkę ukraińską i osadzeni w miejscowym więzieniu. 29 września 1939 r. zorganizowanym transportem, składających się z polskich żołnierzy, policjantów i cywilów, wywiezieni zostaliśmy z Brześcia w kierunku wschodnim na ziemie rosyjskie. # października transport nasz dojechał do Babymina, skąd zaprowadzono nas do Pawliszczego Boru, do obozu jenieckiego 26 października 1939 r. ponownym transportem wywieziono nas do Ostaszkowa, dokąd przyjechaliśmy 30 października. Z Ostaszkowa przewieziono nas statkiem na wyspę położoną na jeziorze Seliger.

Już 1 listopada 1939 r. na tej wyspie spotkałem ks. Józefa Kacprzaka, z którym się tam poznałem. Musiał przyjechać wcześniejszym transportem. Kiedy dowiedział się, że jestem z Łodzi i jak się znalazłem w obozie, zaproponował mi cichy udział w mszy za zmarłych i zaginionych w czasie wojny. Msza św. odbyła się po południu w klasztorze Nilowa Pustyń znajdującym się na terenie wyżej wspomnianej wyspy, w modlitewnej, przygnębiającej atmosferze. Mimo to nastrój był poważny i podniosły. Ołtarz zastępowała nakryta kocem skrzynia. podobna i podniosła uroczystość odbyła się z okazji święta Niepodległości. Ks. Kacprzaka spotykałem od czasu do czasu, dużo z nim rozmawiałem o naszych jenieckich losach. Ks. Kacprzak sprawiał wrażenie, że jest chory.

W dzień 21 listopada 1939 r. po wielu spisach personaliów nastąpił mój wyjazd z Ostaszkowa. Po pożegnaniu ojca z płaczem, pocałunkami i błogosławieństwem na nieznaną drogę, znalazłem się w transporcie szeregowych żołnierzy polskich i małoletnich, przeznaczonych na wymianę z Niemcami za Ukraińców i Białorusinów służących w Wojsku Polskim, a zamieszkałych na terenach zajętych przez wojska niemieckie i Żydów.  

W tym transporcie znajdował się także ksiądz Józef Kacprzak. W czasie wsiadania na statek ks. Kacprzak został jednak rozpoznany przez oficerów sowieckich, prawdopodobnie po charakterystycznym czarnym płaszczu z aksamitnym kołnierzem oraz kapeluszu z dużym rondem, którzy wyłączyli go spośród wyjeżdżających i zawrócili go do obozu w Ostaszkowie, skąd już do Polski nie wrócił i nie został żaden ślad wskazujący gdzie spoczywają jego prochy. Podobny los spotkał mojego ojca Michała Nastarowicza”.86

Wspomniany wyżej M. Budziarek napisał o S. Nastarowiczu, że „o ks. k

Kacprzaku do 1990 r. w ogóle nie wspomniano w diecezji łódzkiej z wiadomych powodów, podobnie jak o innych jeńcach wojennych zamordowanych w Rosji Sowieckiej. Dopiero po opublikowaniu listy wywozowej z Ostaszkowa, nazwisko ks. Józefa Kacprzaka było wymieniane wśród duchownych, zamordowanych w Kalininie-Twerze i pogrzebane w Miednoje”.87

W powyższej relacji znajdujemy odpowiedź na pytanie, skąd prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Łęczyckiej znała nazwisko ks. Kacprzaka, skoro wcześniej nie było o nim nic słychać. W tym samym czasie, po roku 1989, jak wspomniano, członkowie tego Stowarzyszenia rozpoczęli starania listy straconych podczas wojny z Ziemi Łęczyckiej, i stad – należy przypuszczać – poznali historię ks. Józefa.88

4. Informacja ze Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Łodzi

5. Książka: Tadeusz Madała, Polscy księża katoliccy w więzieniach i łagrach sowieckich od 1918 r.

W pierwszych wierszach związanych z ks. Józefem napisano krótko o jego kolejach życia. Dla nas interesujące jest ostatnie zdanie: „W 1939 r. został powołany do wojska i zaginął bez śladu. Nie był ani w niewoli niemieckiej, ani w żadnym więzieniu czy obozie koncentracyjnym”.89

Z relacji Nastarowicza wiemy, że ks. Kacprzak nie był w niewoli, więzieniu czy obozie koncentracyjnym. Ale skąd T. Madała wziął informację – nie podając żadnego źródła, że ks Józef w 1939 r. został powołany do wojska? Zostawmy to pytanie bez odpowiedzi

6. Książka: ks. Zdzisław Peszkowski i Stanisław Z. Zdrojewski, Katoliccy duchowni w Golgocie Wschodu

Z tej pozycji o ks. Kacprzaku weźmiemy te teksty, które przybliżą historię życia ks. Józefa, o szczegółach których do tej pory nie mówiliśmy. Po krótkiej wyliczance o jego dzieciństwie, święceniach kapłańskich i placówkach duszpasterskich autorzy podali, że „po wybuchu wojny z Niemcami w czasie ewakuacji Armii „Łódź” jaklo kapelan ochotnik dostał się do rosyjskiej niewoli poprzez Szepietówkę trafił do obozu w Ostaszkowie, skąd wywieziony był do więzienia w Twerze i tam zamordowany. Podają też przybliżoną datę jego śmierci”.90

7. Książka: ks. Roman Dwonkowski, Leksykon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRR 1939-1988

Autor tej pozycji podobnie jak inni podał poszczególne placówki, w których pracował ks. Józef. W tekście znaleźliśmy kilka nieścisłości: (1) uczęszczał do szkoły Michała Konarskiego; (2) w Tomaszowie nie był do 1923, al. do 1922 r.; (3) reorganizacja w diecezji łódzkiej, o której napisał  autor nie dokonała się w 1925 r., ale po powstaniu diecezji łódzkiej w 1920 r. ks. Kacprzak został do niej wcielony roku następnego w 1921 r. Cenną, ale nie potwierdzoną źródłami podał tez informację, że „w roku 1920 brał udział w wojnie z bolszewikami jako kapelan Wojska Polskiego”.90 Tę informację podaje wiele źródeł, jednak bez potwierdzenia w dokumentach.

8. Księga Cmentarna Miednoje

Wydawcą tej pozycji jest Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a informacja o ks. Kacprzaku znajduje się na str. 322.91

9. Publikacja: Reżimy totalitarne wobec duchownych kościołów chrześcijańskich okupowanej Polski 1939-1945.

Podobnie jak wyżej – Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa jest wydawcą tej publikacji. Tu również podano bez sprawdzenia błędną informację, że ks Józef przybył do diecezji łódzkiej w 1925 r. W publikacji napisano, że „W roku 1920 kapelan Wojska Polskiego”.92

10. Informacja z Centralnego Zarządu Więziennictwa w Warszawie

W dokumencie tym znajdujemy informację o pracy ks. Kacprzaka w zakładach penitencjarnych w czasie jego duszpasterzowania w Łęczycy (1924-1929) i Łodzi (1932-1939). Daty na pewno nie są zgodne z rzeczywistością. Ks. Kacprzak w Łęczycy pracował w latach 1924-1927, nie mógłby więc pełnić tej funkcji w dwa lata po odejściu. Chyba, że funkcję tę pełnił jako proboszcz Tumu (tak było z katechezą – był na tumskim probostwie i jednocześnie katechetą Łęczycy). Nie mamy też żadnych dokumentów w teczce akt osobowych o tak długiej kapelanii więziennictwa podczas pobytu w Łodzi. Być może, że Ministerstwo posiada własne dokumenty, na podstawie których podało ten przekaz.                                                                            

Przekaz z Centralnego Zarządu Więziennictwa podaje też informację o pośmiertnym odznaczeniu ks. Józefa przez Ministra Sprawiedliwości 17 marca 2010 r. Złotą Odznaką „Za zasługi w pracy penitencjarnej”.  Odznaka ta została przekazana do Muzeum Archidiecezji Łódzkiej.91

11. Informacja z Ministerstwa Sprawiedliwości – Legitymacja nr 3/2/0/2010

W dokumencie tym znajdujemy potwierdzenie o przyznaniu Złotej Odznaki ks. Józefowi. Dzięki temu przekazowi znamy nr Legitymacji 3/2/0/2010, co ułatwi historykom szukanie informacji o tym nadaniu.

Tu podobnie jak w wielu innych dokumentach pewne nieścisłości. Ks. Kacprzak pracował w diecezji od samego początku, czyli od 1920 r., a nie jak podano; w 1925 r. Również błędnie podano informację, że tytuł kanonika maił otrzymać w 1939 r., otrzymał go 15 lat wcześniej – 1934 r.

Dokument z Ministerstwa podaje lakoniczne dane – bez podania źródeł – o jego związku z wojskiem: „Uczestnik wojny 1920 r.”. […] „Zmobilizowany do WP. Mianowany na stopień majora”.93 Jednak dla nas to bardzo ważna informacja, rodzi się tu tylko pytanie: czy przytoczone dane oparte są na źródłach, czy są tylko powtórzeniem tego, co inni napisali? Kolejne pytanie bez odpowiedzi.

                                                       12. Zaświadczenie Polskiego Czerwonego Krzyża

Przekaz Polskiego Czerwonego Krzyża posiada, jak wszystkie inne dokumenty sporządzone na początku III tysiącleia charakter potwierdzający pewną rzeczywistość. Nie tworzy nowego, ale ze względu na swój powszechny charakter upowszechnia udokumentowaną historię opartą o dokumenty zza wschodniej granicy. To wynik „Pierestrojki” i działania Instytutu Pamięci Narodowej.

Powtórzmy za B. Tarkowską dane PCK:

„9 marca 2010 r. znak B. Inf. 233646/P. Lista strat PCK – 73050/ kwiecień 1990 r.”.94

13. Informacja z Instytutu Pamięci Narodowej

W przekazie IPN  mamy do czynienie z faktem, albowiem podaje kopię dokumentu „z dnia 20 lipca 2011 r. sygnatura S 38/04/Zk. Załącznik 14:

[kserokopia dokumentu rosyjskiego pt. „Lista wywozowa z obozu ostaszkowskiego nr 051/1/1940 r. pozycja 4 sprawa 5048/119 (dieło) Kacprzak Józef syn Tomasza ur. 1886 r.”.95

Przedstawiony tu dokument potwierdza prawdziwość przekazu S. Nastarowicza o pobycie ks. Kacprzaka w Ostaszkowie i ukazał dalsze losy jego życia, czyli wywiezienie i stracenie.    

14. Informacja ze Stowarzyszenia „Memoriał” w Moskwie.

Autorka B. Tarkowska podała, że jest to „pismo z dnia 16 listopada 2012 r. do Ambasady RP w Moskwie potwierdzające m.in. że ks. Józef Kacprzak (Kacpszak) był jeńcem obozu w Ostaszkowie, po 27 kwietnia został wywieziony, przekazany do dyspozycji szefa Zarządu NKWD Kalinińskiej obłst – patrz ANEKS pkt. 9”.

15. Strona Internetowa Ordynariat Polowy RP

Jest to ostanie źródło, na które powołuje się B. Tarkowska przy opracowaniu Życiorysu polskiego kapłana Józefa Kacprzaka.

Znajdujemy tu przekaz informacyjny podany przez ks. pułk. Zbigniewa Kępę, rzecznika prasowego Kurii Polowej w Warszawie: „W listopadzie 2007 r. w ramach pośmiertnych awansów dla pomordowanych wiosną 1940 r. na wschodzie ks. kpt. Józef Kacprzak został mianowany na stopień majora”.

Podsumowując treść tego podrozdziału i przedstawionych tu źródeł stwierdzić należy, że najistotniejszym świadkiem historii życia ks. Józefa po wrześniu 1939 r. był łodzianin Stefan Nastarowicz. Istotną też rolę odegrały przemiany społeczno-polityczne po 1989 r., które pozwoliły świadkowi na upublicznienie listy jeńców wojennych ze Wschodu, wśród których był ks. Józef Kacprzak. Dzięki wspomnianym przemianom w Polsce i dzięki „Pierestrojce” w Rosji, poznaliśmy kolejne udokumentowane już fakty z życia ks. Józefa, łącznie z wydaniem na niego wyroku.

Poniżej został nam jeszcze do rozważenia temat badań archeologiczno-ekshumacyjnych, które doprowadziły również, do odnalezienia śladów związanych z historią życia ks. Kacprzaka.

1. Badania archeologiczno-ekshumacyjne i osoba ks. Józefa Kacprzaka

W niniejszym rozdziale zajmiemy się osobą ks. Józefa w aspekcie odkrywczych badań archeologiczno-ekshumacyjnych prowadzonych na terenach byłego ZSRR i dokumentacji rosyjskiej udostępnionej po „Pierestrojce”. Przewodnikiem naszym będzie Mieczysław Góra, zastępca kierownika dwóch ekspedycji prowadzonych w Miednoje i Ostaszkowie. Wspomniano wyżej o jego dodatkowych motywach poszukiwawczych związanych z byłym proboszczem i jego kuzynem kapitanem Józefem Kornatem. Wszystkich wiązała ta sama miejscowość: TUM. Dla pierwszego – probostwo, dla pozostałych dwóch: więzy krwi i wspólne pochodzenie.

Pełna nazwa pozycji brzmi: „Jędrzej Tucholski: „MORD  W KATYNIU. KOZIELSK OSTASZKÓW STAROBIELSK, lista ofiar”. Tytuł może sugerować, że najistotniejszą treścią książki jest wymienienie imion i nazwisk tam pomordowanych. Na pewno to jest faktem, co do 1989 r. mogło być tylko marzeniem. Ale równie ważnym jest i to, że autor powołuje się na rosyjskie źródła i je podaje. Przez co czyni podane przez siebie informacje prawdziwymi – zgodnymi z rzeczywistością. Wymieniając nazwisko ks. Józefa autor podał następujące o nim dane:

„Kacprzak Józef. Kpl. [kapelan] rez. [rezerwy]. Kanonik, prefekt szkół w Łęczycy, w latach 1935-1937 prefekt szkoły handlowej i kapelan szpitalny w Łodzi, proboszcz w Tumie i Łodzi”.96

Wprawdzie podana treść związana z faktami z życia ks. Józefa zgodna jest w niewielkim procencie, ale mimo to, po podanych tu informacjach nikt nie ma wątpliwości, że chodzi tu  o ks. Józefa Kacprzaka, byłego kapłana pracującego między innymi i na Ziemi Łęczyckiej.

W przesłanej prywatnej korespondencji piszącemu te słowa, M. Góra napisał  między innymi: „W załączniku 8 zdjęć tej książki […], która w  1999 roku posłużyła mi do wspólnego opracowania z innymi naukowcami treści tablicy pamiątkowej w kruchcie Tumskiej Archikolegiaty o zamordowaniu wiosną 1940 r. ks. J. Kacprzaka w Kalininie /dzisiejszym Twerze/.97 Dalej napisał o porozumieniu między Rzeczpospolitą Polską a ówczesnym Związku socjalistycznym Republik Radzieckich, dzięki któremu strona sowiecka przekazała polskiej dokumenty o zbrodni katyńskiej: „Polskiej delegacji państwowej w ZSRR 13 kwietnia 1990 r. Prezydent ZSRR Michał Gorbaczow wręczył Prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu dwie teczki dokumentów, zawierające m. i. listy więźniów trzech obozów Kozielskiego, Ostaszowskiego i Starobielskiego, których stracono w kwietniu 1940 r.

Na jednej z list /stuosobowej/o numerze 051/1/1940  z obozu Ostaszkowskiego,  znalazł się ks. J Kacprzak,  którą publikuje J. Tucholski w swojej książce na stronie 888 w języku rosyjskim /patrz Aneks/. Wywieziony wówczas  został z Ostaszkowa z poleceniem przekazania do dyspozycji szefa Kalinińskiej obłasti /akta sprawy numer 5948/119/. Tam też zamordowany w kwietniu 1940 r. przez NKWD”.11

Na podstawie tych dokumentów możemy stwierdzić, że po nie znanych nam okolicznościach, ks. Kacprzak dostał się do niewoli sowieckiej, gdzie stracony został, podobnie jak większość polskich jeńców w kwietniu 1940 r.

2. Ksiądz Józef Kacprzak w MIEDNOJE. Księga Cmentarna Polskiego Cmentarza Wojennego

Ważnym przedsięwzięciem podjętym w tamtym czasie było opracowanie Księgi Cmentarnej Polskiego Cmentarza Wojennego pod redakcją Zuzanny Gajowniczek i Bernardetty Gronek. Dzieło składa się z tomów  i zostało wydane w 2005 r. Wydawcą była Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. O ks. Józefie podano więcej informacji, niż w pozycji cytowanej wyżej:

„Kpt. rez. Józef KACPRZAK s. Tomasza i Marii z Golatowskich, ur. 2 VII 1886 r. w Nakwasinie. Ksiądz, święcenia kapłańskie otrzymał w 1913. Uczestnik wojny 1920. Wiakriusz w Dobrem, Łowiczu, Powsinie i Tomaszowie w diecezji warszawskiej. Od 1925 w diecezji łódzkiej. prefekt szkół w Łęczycy, proboszcz parafii w Tumie i Gałkowie. W 1935-1937 prefekt Szkoły Handlowej w Łodzi i kapelan jednego z łódzkich szpitali oraz więzienia przy ul. Sterlinga. W 1930 kanonik w Łodzi. Zmobilizowany do WP. [I poniżej źródło: L. 051/1 (4), 4048/119]”.98

Stwierdzić należy, że podana tu treść dotyczy ks. Józefa, ale jak w większości cytowanych pozycji podane daty nie są zgodne z rzeczywistością. Widać, że nikt z przedstawiających te informacje nie sięgnął do źródeł, lecz korzystał już z mylnie podanych danych.99

W omawianej kwestii Księgi Cmentarnej nas szczególnie interesuje korespondencja M. Góry  z autorem, w której ten pierwszy napisał: „Szczególnie  ważne jest to, że  w okresie czasowym 1999-2000  opracowano też treści małych tabliczek inskrypcyjnych imiennych polskich  ofiar na otwarcie trzech Polskich Cmentarzy Wojennych w Katyniu, Miednoje i Charkowie w 2000 roku. Jedną z tabliczek inskrypcyjnych opracowano wówczas dla: Kpt. rez. Józefa  Kacprzaka na Polski  Cmentarz Wojenny w Miednoje, o czym zostałem poinformowany wczesną wiosną 1999 r. przez A. Przewoźnika, z którym konsultowałem również treść dla tumskiej tablicy pamiątkowej poświęconej księdzu J. Kacprzakowi”.100

3. Убитые в Калинине, захороненные в Медном101

Na koniec został nam do przenalizowania najważniejszy tekst związany z ostatnimi miesiącami życia ks. Józefa. Jak poprzednie wydania, tak i obecne podaje najpierw suche fakty z życia księdza kapitana Józefa Kacprzaka. Ale kwintesencją dokumentu są przedstawione źródła danych będące dotychczas w posiadaniu sowieckiej Władzy. Przedstawimy tu skan dokumentu, a potem podamy jego polskie tłumaczenie:

Polskie tłumaczenie według Andreya_Amonsa:

 

“Kacprzak Józef s. Tomasza i Marii. Urodzony w 1886 roku w Nakwasinie, gminie Swencice [Święcice – przyp. wł.], powiat Płocki, województwo Warszawskie. Ukończył gimnazjum w Warszawie, następnie Wyższe Seminarium w Warszawie, w 1913 roku otrzymał święcenia kapłańskie. W latach 1932 – 1939 pracował w mieście Łodzi w charakterze nauczyciela szkolnego w Zakonie Bożym, świadczył posługę  w szpitalu i  kapelana więziennego. Kapelan [wojskowe określenie w korpusie polskiego wojskowego duchowieństwa, przysługujące powszechnie kapitanowi –przyp. tłum.] zapasowego Wojska Polskiego.

–  [W 1939 roku] zmobilizowany do Wojska Polskiego, wzięty do niewoli w okolicy Werba województwo Wołyńskie, wysłany z Szepietówki (odbiorczy punkt NKWD dla jeńców wojennych) do obozu jenieckiego w Ostaszkowie, gdzie był przetrzymywany na stanie od 1.11.1939, skąd 28-29.04.1940 roku został skierowany do dyspozycji naczelnika UNKWD obwodu Kalinińskiego (lista – zlecenie Nr  051/1 z 27.04.1940 roku), (rozstrzelany w okresie 29.04 – 01.05.1940 roku).

–  N-299-4-5048/119 Kacprzak Józef Tomaszewicz; N-294-12 kategoria wykształcenia – ksiądz, Nr dokumentu wykształcenia 5048/119, Nr sprawy-formularza 119, figuruje w niedatowanej „Liście Nr 3 ewidencji spraw jeńców wojennych Ostaszkowskiego obozu” (na 100 osób), sporządzony Osobom specjalnego oddziału Ostaszkowskiego obozu; RK poszukiwanie /dochodzenie?/ 2010 rok,  po resortowym zapytaniu (ostatnie wiadomości – znajdują się w Ostaszkowskim obozie); JT-300; IR-805; KC-1-322;KPL-(163-172); MF-(74, 103, 231); SW-41.”.102

Powiedzieliśmy wyżej, że w dokumentach związanymi z ostatnimi wydarzeniami z życia ks Józefa nie znajdujemy odpowiedzi na pytania postawione na końcu pierwszego rozdziału. Wiedzieliśmy, że po rozpoczęciu wojny powinien przyjść, a nie przyszedł do pracy. Zapytywaliśmy też w jaki sposób znalazł się na froncie wschodnim. Tu nie mamy nawet według powyższych źródeł konkretnej odpowiedzi, czy zgłosił się sam na ochotnika jako kapelan do Wojska Polskiego, czy został zwerbowany.

Na podstawie wyżej zacytowanych danych z Księgi Cmentarnej i Księgi Pamiątkowej – wyżej cytowanej – oraz z korespondencji M. Góry do ks. M. Jagiełło wiemy, że:

Ksiądz kapitan Józef Kacprzak w 1939 r. został zmobilizowany do Wojska Polskiego. Następnie wzięty do niewoli w okolicy Werba na Wołyniu. Potem z Szepietówki  wysłano go do obozu jenieckiego w Ostaszkowie (tam spotkał go Stefan Nastarowicz, który już w wolnej Polsce p;o 1989 r. przekazał informację o jego pobycie w tym obozie). Dzięki Pamiątkowej Księdze wiemy, że w Ostaszkowie przebywał od 1 listopada 1939 r. do 28-29 kwietnia 1940 r., i że tego samego dnia 28 lub 29 kwietnia został skierowany do dyspozycji naczelnika UNKWD obwodu w Kalininie [dzisiejszy Twer]. Posiadamy też udokumentowane fakty, że tego samego dnia lub w dwa następne 29 kwietnia-1 maja 1940 r. został rozstrzelany.103

 

„Pochowany został w masowym grobie na cmentarzu w Miednoje. Postanowieniem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego  w 2007 r. pośmiertnie mianowany na stopień majora. W 2009 r. został zgłoszony do procesu beatyfikacyjnego Męczenników Wschodu „Katyń 1940”.104

 

„Postanowieniem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w 2007 r. Ksiądz Józef Kacprzak pośmiertnie mianowany został na stopień majora.

 

W 2009 r., Ksiądz Józef Kacprzak został zgłoszony do procesu beatyfikacyjnego Męczenników Wschodu „Katyń 1940”.105

4. Kamienna naścienna tablica w Tumie dedykowana ks. Kacprzakowi

Wprawdzie temat ufundowania w 1999 r. pamiątkowej tablicy poświęconej ks. Kacprzakowi w Tumie chronologicznie powinien znaleźć się dużo wcześniej w niniejszym biogramie, to podajemy go w tym miejscu ze względu na materiały otrzymane na ten temat od. M. Góry.

Przypomnijmy jeszcze raz, że wiedza o ks. Kacprzaku w Łodzi, „rozniosła” się dzięki relacji S. Nastarowicza, a wcześniej w Łęczycy dzięki zastępcy kierownika dwukrotnych ekspedycji badawczych na Wschodzie M. Góry. To on w 1999 r. był inicjatorem poświęcenia w Tumie pamiątkowej tablicy dedykowanej ks. Kacprzakowi.

O tej tablicy wyżej informowaliśmy już kilka razy, teraz chcemy pokazać fakty z jej ufundowaniem.

Pierwszym z nich jest relacja Mieczysława Góry zastępcy badań poszukiwawczych grobów polskich jeńców na Wschodzie przekazana piszącemu te słowa:

„Byłem pracownikiem Muzeum na Gdańskiej. Zaproponowano mi wyjazd z grupą archeologów na tereny byłego ZSRR w celu poszukiwań grobów polskich jeńców pomordowanych na Wschodzie. Miałem pełną świadomość, że zginął tam mój kuzyn, syn brata moje Matki Józef Kornat. Z relacji S. Nastarowicza dowiedziałem się też, że na terenach wschodniej Rosji przebywał wtedy były przedwojenny Proboszcz, o którym wtedy niewiele słyszałem. Wraz z pojawieniem się możliwości uczestniczenia w tych poszukiwania postanowiłem sobie też za cel odnalezienia śladów pobytu ks. Kacprzaku, proboszcza Tumu i kapitana Józefa Kornata, mojego kuzyna.

Po odnalezieniu śladów związanych z proboszczem Tumu i mojego kuzyna na początku 1999 r. postanowiliśmy z Rodziną Katyńską w Łodzi uczcić ich pamięć poprzez ufundowanie im memoratywnych naściennych tablic”.106

Pierwszym podjętym krokiem było pismo skierowane do wójta gminy w Górze św. Małgorzaty. Podstawą do wystąpienia w tej sprawie – jak wyżej wskazano – był Życiorys ks. Kacprzaka przekazany w księdze pamiątkowej Убитые в Калинине, захороненные в Медном, albowiem to Curriculum vitae opierało się na sowieckich źródłach z 1940 r.

5. Uroczystość w Tumie z racji 78 rocznicy Zbrodni Katyńskiej i Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej

Niewiele mamy danych o tej Uroczystości, ale sam fakt, że takie wydarzenie miało miejsce, to  informacja o tym zasługuje na wspomnienie o tym. Otóż15 kwietnia 2018 r. ci sami organizatorzy,107 których staraniem zawieszono pamiątkowe tablice w kolegiacie i na cmentarzu w Tumie, postanowili zorganizować w 78 rocznicę Zbrodni Katyńskiej lokalną Uroczystość, by wspomnieć Proboszcza Tumu z lat 1935-1937 i porucznika Józefa Kornata.

Zachowało się Zaproszenie108 na tę okoliczność.

Program przewidywał:

12.00 – Powitanie zaproszonych Gości – ks. Piotr  Nowak [proboszcz parafii – przyp. wł.].

12.05 – Uroczysta msza Święta w intencji ofiar Zbrodni Katyńskiej oraz księdza Józefa Kacprzaka i porucznika Wojska Polskiego Józefa Kornata, którym w Tumie wmurowano pamiątkowe tablice

Po mszy [nastąpiło] składanie kwiatów pod tablicami księdza Józefa Kacprzaka i  porucznika Józefa Kornata

                                                                                   Organizatorzy:

Proboszcz Parafii w Tumie

Rodzina Kornatów

Władze Gminy Góra Świętej Małgorzaty

Stowarzyszenie „Rodzina Katyńska” w Łodzi

W korespondencji związanej z tą Uroczystością M. Góra wskazuje na dwa fakty z życia ks. Józefa Kacprzaka:

„W biogramie tym znajdują się ważne dwie informacje,  że

– Postanowieniem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego  w 2007 r. Ksiądz Józef Kacprzak pośmiertnie mianowany został na stopień majora.

– Natomiast w 2009 r., Ksiądz Józef Kacprzak został zgłoszony do procesu beatyfikacyjnego Męczenników Wschodu „Katyń 1940”.109

  1. „Nie złożyłem przysięgi poddaństwa  wobec Najdostojniejszego  Imperatora Mikołaja II” – tłum. ks. Janusz Lewandowicz.[]
  2. Przy redagowaniu biogramu ks. Kacprzaka w dokumentach i publikacjach dotyczących jego osoby, w literaturze przedmiotu można było znaleźć – i to często – różne daty związane z tymi samymi faktami. Stąd poniżej często porównujemy te dane między sobą, a za podstawę i pewnik przyjęto dane przekazane  przez samego ks. Józefa .[]
  3. Życiorys napisany w j. łacińskim.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 83, Z życiorysu, (nr wewn. 3), z 3 VI 1913 r. Zapewne dokument ten był pisany na okoliczność przyjęcia święceń kapłańskich, gdyż pisany był roku wyświęcenia. Tłum. własne.[]
  5. Zob., tamże.[][]
  6. AAŁ, sygn.. (83, nr wewn.), z 1 I 1928 r.[]
  7. Zob. AAŁ, sygn.. 83, b.n., z 12 IV 1929 r. Karta rejestracyjna z 1 I 1928 r. podała; „10 lipca 1913 roku w Warszawie”. Podobna Karta z 24 II 2936 r. podała identyczną datę: 10 VII 1913 r. Natomiast  pismo bpa Tymienieckiego z 12 IV 1929 r. podało informację w tej sprawie w następującym brzmieniu: „… Gimnazjum ukończył w Warszawie, tamże Seminarjum Duchowne i 20 lipca 1913 roku w Warszawie został  wyświęcony na kapłana”. Tamże. Na podstawie  pisma biskupa w niniejszym opracowaniu przyjmuje się datę święceń kapłańskich: „20 VII 1913 r.”.[]
  8. AAŁ, sygn. 83, z 12 IV 129 r. Pismo biskupa Tymienieckiego do Władz Miasta z racji mianowania ks. Kacprzaka proboszczem w Gałkowie. W aktach osobowych nie znajduje się pismo potwierdzające tę nominację. Należy ja jednak uwzględniać, gdyż taki wikariat był, potwierdził to łódzki biskup.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 83, nr 2347 (nr wewn. 65), z 23 V 1927 r. W karcie rejestracyjnej z 1 I 1928 r. napisano  o pobycie w Dobrem: „Od 1913 do 1914 [był] wikariuszem w Dobrem”. Tamże.[]
  10. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 65), z 1 I 1928 r.[][][]
  11. Tamże.[][][][]
  12. AAŁ, sygn.. 83 nr 3590 (nr wewn. 14), z 18 IX 1915 r..[]
  13. Zob. AAŁ, sygn.. 83, nr 2610, (nr wewn. 15), z 15 IX 1917 r.[]
  14. Zob. AAŁ, sygn. 83, nr 2988 (nr wewn. 16), z 20 X 1917 r.[]
  15. AAŁ, sygn.. 83, nr 1831 (nr wewn. 17), z 18 V 1918. Trudnym problemem do rozwiązania pozostaje fakt duszpasterzowania ks. Kacprzaka na Pradze, o którym wspomina karta rejestracyjna z 1 I 1928 r., ponieważ  w aktach osobowych nie znajdujemy żadnego potwierdzenia o tej pracy.[]
  16. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 20), z 4 VI 1921 r.[]
  17. AAŁ, sygn.. 93, nr 3571 (nr wewn. 21), z 21 XII 1922 r. Należy przyjąć tę datę jako kończącą pobyt ks. Józefa w Tomaszowie Mazowieckim[]
  18. AAŁ, sygn. 83, 1265 (nr wewn. 22), z 14 VI 1924 r.[]
  19. AAŁ, sygn.. 83 nr (nr wewn. 65), z 1 I 1928 r.[]
  20. O ks. Hermanie von Schmidtcie zob. jego biogram.[]
  21. O jego pobycie w Tumie zob. poniżej.[]
  22. G. Wróbel, Wierny Bogu i Ojczyźnie, w „Niedzieli”, 22/1999.[]
  23. Nie przytaczamy tych szczegółów, bo to nie jest głównym tematem niniejszego opracowania. Zainteresowanych odsyłamy do źródła: Archiwum Archidiecezji Łódzkiej.[]
  24. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 28), z 4 III 1926 r.[]
  25. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 44), z 8 VII 1925 r.[]
  26. AAŁ, sygn. 83, (nr wewn. 50), b.d.[]
  27. AAŁ, sygn. 93, (nr wewn. 39), z 26 XI 1924 r.[]
  28. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 51),  z 25 VIII 1925 r.[]
  29. Zob., AAŁ, APK, sygn. 83, (nr wewn. 52), z 10 XII 1825 r.[]
  30. AAŁ, sygn..83, nr 1268 (nr wewn. 43), z 4 VI 1925 r.” [M.W. i O.P. – Ministerstwo Wyznań i Oświecenia Publicznego].[]
  31. Dziekan łęczycki napisał do kurii: „ … wczorajszego dnia była u mnie delegacja 3 panów Nauczycielstwa Łęczycy z prośbą, bym koniecznie wystąpił o prefekta.- Sądzę, że prośba Nauczycielstwa Prześwietna Władza raczy uwzględnić. [w podpisie: Ks. H. v. Schmidt”. AAŁ, sygn.. 83, nr 2040, z 27 VIII 1927.[]
  32. Prośba o probostwo w Tumie. AAŁ, APK, sygn.. 83, nr 56 (wewn.2295), z 20 V 1927 r.[]
  33. AAŁ, sygn.. 2835 (nr wewn. 59), z 2 VII 1927 r.[]
  34. Zob. potwierdzenie odprawionych rekolekcji: AAŁ, APK, sygn.. 83, z 6 X 1927 r.[]
  35. AAŁ, APK, sygn.. 83,(nr wewn. 67), z 22 II 1929 r.[]
  36. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 68), z 12 IV 1929 r. Przy okazji mianowania ks. Kacprzaka na probostwo w Gałkówki, Władza Duchowna prosiła ówczesnego dziekana łęczyckiego, a zarazem proboszcza w Górze św. Małgorzaty – przyszłego Męczennika w Dachau – o odebranie księgi fundi instrukti i przekazał probostwo w Tumie nowemu proboszczowi. Zob. AAŁ, sygn. 83, nr 1818, (nr wewn. 68, z 12 IV 1929 r.[]
  37. Tekst pochodzi z kamiennej naściennej tablicy umieszczonej na ścianie wewnątrz kościoła w Gałkówku. Dziś trudno wskazać proboszcza, za panowania którego ufundowano tę tablicę. W 1988 nastąpiła zmiana proboszczów, z parafii odszedł ks. Józef Dąbrowski, a przyszedł ks. Czesław Pytlos. A może pomysłodawcą i fundatorem przedsięwzięcia  był odchodzący z parafii w 1986 r. ks. Bolesław Kopytek, skoro na tym roku kończą się nazwiska kapłanów pracujących w tej parafii? O  tych zmianach zob.: Archidiecezja Łódzka. Informator 2016, Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie. s. 386-1388.[]
  38. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 74, z 11 XI 1929 r.[]
  39. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 119), z 24 II 1936 r.[]
  40. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn.  90), z 9 II 1932 r.[]
  41. AAL, sygn.. 83, (nr wewn. 100), z 19 VII 1934 r.[]
  42. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 109), z 13 III 1935 r.[]
  43. AAŁ, sygn.. 83, nr 5147 (nr  wewn. 118), z 15 XI 1935 r.[]
  44. Zob., AAŁ, sygn. 83, (nr wewn. 124), z  IX 1937 r.[]
  45. Na tę okoliczność w teczce akt osobowych znajdują się dwa teksty w pisane w j. łacińskim o tej samej treści, jeden pisany odręcznie, drugi na maszynie do pisania. Drugi tekst pisany na maszynie jest przepisaniem odręcznego, który jest tylko jakby wstępem do pierwszego. Zob. AAŁ, sygn.. 83,, b.n., (nr wewn.104 i 106), data nieczytelna.[]
  46. Świadczy o tym kurialny dokument z 19 VII 1934 r., w którym pierwszy raz znajdujemy tytuł : „Do Przewielebnego Księdza Kanonika Józefa Kacprzaka”. Tamże, nr 100, z 19 III 1934 r.[]
  47. AAŁ, sygn. 83, (nr wewn. 148), z 30 VI 1939 r.[]
  48. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 149), z 21 IX 1939 r.[]
  49. W obydwu ekspedycjach pełnił funkcję zastępcy kierownika badań archeologiczno-ekshumacyjnych. Autor ponad 30 prac naukowych poświęconych tematyce katyńskiej.[]
  50. Szerzej o tej sprawie, zob. poniżej.[]
  51. Tablicę upamiętniającą ks. Kacprzaka zainstalowano w kruczcie kolegiaty tumskiej wiosną 1999 r. Natomiast  po zakończeniu badań w Kijowie-Bykowni w kwietniu 2012 r. zawieszono na ogrodzeniu części wojskowej współczesnego cmentarza w Tumie – kamienną tablicę poświęconą por. Józefowi Kornatowi. Tego samego dnia pod tablicą umieszczono w urnie ziemię z polskiego masowego grobu w Bykowni.[]
  52. Zob. AAŁ, sygn.. 83, (nr wewn. 127), z 21 X 1937 r.[]
  53. Daty te również różnią się od siebie, ale zwykle dotyczy to kilku dni. Powodem różnic są podane dane na przykład nominacji nadawanych przez Kurię, a rzeczywiste objęcie danego stanowiska przez ks. Józefa. Które przyjąć za nadrzędne? Ad libitum![]
  54. W wielu dokumentach podaje się różną datę święceń kapłańskich. Kwestię tę poruszono wyżej. Postanowiono na podstawie pisma biskupa przyjąć datę: „20 VII 1920 r.”.[]
  55. W poniższym cytacie dla większej przejrzystości świadomie zmieniono układ dat: najpierw rok, potem miesiąc i dzień.[]
  56. O nominacji do parafii Cygów mamy potwierdzenia biskupa łódzkiego w piśmie z 12 IV 1929 r. do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie, w którym napisano, że „od 27 lipca 1913 r. do 13 sierpnia 1913 r. [piastował] stanowisko wikariusza parafii Cygów”. Zob. AAŁ, sygn.. 83, nr 1695, nr wewn. 69, z 12 IV 1929 r. W piśmie tym odnajdujemy potwierdzenie zajmowanych stanowisk pracy duszpasterskiej ks. Kacprzaka wymienione 30 X 1937 r. przez samego zainteresowanego. Zob., AAŁ, sygn. 83, b.n., (nr wewn. 126), 30 X 1937 r.[]
  57. AAŁ, sygn.. 83, nr wewn. 65, z 1 I 1028 r. Przypis dotyczy tylko drugiej części zdania – kapelanii w wojsku.[]
  58. Różnicę translokacji w datach z Sochaczewa do Łowicza wyjaśniono wyżej. Tu przyjmujemy  18 IX 1915 r. jako początek pracy w Kolegiacie Łowickiej.[]
  59. W piśmie biskupa łódzkiego do Ministra Wyznań Religijnych z 12 IV 1929 r. zamazana jest ostatnia cyfra związana z zakończeniem pracy w Tomaszowie., ma to związek z pomyłka, o której tu szeroko opisujemy. Jednocześnie kuria łódzka powiela w tym samym dokumencie niewłaściwą datę rozpoczęcia pracy w Zgierzu podając 1923, a nie jak być powinno 1922 r.[]
  60. Ten sam problem – według pisma kurii – związany jest z pobytem ks. Józefa w Zgierzu, gdzie napisane jest: „1 IX 1923 r.”. Odpowiedź na ten problem znajdujemy w wytłumaczeniu pobytu w Tomaszowie i przyjmujemy jako pomyłkę podających biskupowi terminy pobytu ks. Józefa w tych parafiach.[]
  61. W wyżej wymienionym piśmie jest też błędnie podana data zakończenia pracy w Łęczycy. Jest 1928 r., a powinno być 1927 r.[]
  62. AAŁ, sygn.. 83, z 12 IV 1929. W nawiasach: […] dodane z innych dokumentów. Jakże podane dane wyżej różnią się od zestawienia z 1936 r. [karta rejestracyjna, (nr wewn. 119), z 24 II 1936 r. Dla przykładu, o pobycie w Tomaszowie Mazowieckim  dane z 1938 r. podały: „1919 – w Tomaszowie Maz.”, a karta rejestracyjna z 1929 o tym samym pobycie mówi: „18 V 1918 – 4 VI 1923 r.  par. Tomaszów Mazowiecki”. Bardziej szczegółowe są więc dane z 1929 i bliższe z akt osobowych. I dlatego wszystkie opracowania powinny przyjąć dane z 1929 r.[]
  63. Zob. AAŁ, sygn. 83, (nr wewn.) 119, z 24 II 1936 r.[]
  64. AAŁ, sygn..  83, b.n., (nr wewn. 127),  z 30 X 1937. Przy cytowaniu tego dokumentu zamiennie mogą wystąpić dwie różne daty z dwoma różnymi numeracjami wewnętrznymi, mimo, iż dotyczą tego samego dokumentu składającego się z dwóch pism. Powodem tego jest fakt, iż pismo to składa się z dwóch części: (1) odręcznie pisany anons o danych dotyczących jego „pracy katechetycznej oraz zaświadczenia ze szkół, w których [pracował]”, (nr wewn. 126), z 30 X 1937 r. i (2) podpisany własnoręcznie dokument, a pisany na maszynie, w którym wylicza miejsca pracy, (nr wewn. 127). Dokument jest odpowiedzią na pismo z kurii, na której widnieje data: z 21 X 1937 r.[]
  65. Ks.  Kacprzak podał rok szkolny 1916/1917 jako czas pobytu w Łowiczu. Nie zgadza się to z datą podaną przez kurię warszawską, która w dokumencie z 1 I 1928 r. (Karta rejestracyjna) lokuje ten wikariat ks. Józefa w latach: „1915  IX 18 – 1917 IX 15”. Różnica polega na tym, że w pierwszym roku po nominacji do Łowicza (1915 r.) był „wikarym z urzędu”, a pracę katechetyczną, o której napisał, mógł rozpocząć w drugim roku swojego pobytu w tym mieście.[]
  66. AAł, sygn. 82, (nr wewn. 127), z 12 XI 1930 r. Ks. Kacprzak podaje datę 27 VII 1927 jako początek jego pobytu na probostwie w Tumie, natomiast pismo nominacyjne na to probostwo zostało zarejestrowane pod datą; „2 VII 1927 r. Zob. AAŁ, sygn.. 83, nr 2935, (nr wewn. 59), 2 VII 1927 r.), stąd ta różnica.[]
  67. AAŁ, sygn. 83, nr 6829 (nr wewn. 74), z 11 XI 1930 r.[]
  68. Wszystkie tu podane daty i informacje pochodzą głównie z dokumentu z Archiwum Łódzkiej Kurii (nr wewn. 127), z 21 X 1927 r. []
  69. Różnicę rozpoczęcia pracy w Tomaszowie dotyczącą kilku miesięcy: maj – sierpień 1918 r. łatwo wytłumaczyć, mógł nominację dostać w maju 1918 r., a pracę rozpocząć w sierpniu. Stąd ta różnica.[]
  70. AAŁ, sygn.. 83, nr 115 [sygnatura Państwowego Seminarjum Nauczycielskiego w Tomaszowie Mazowieckim z 6 II 1923 r.], nr wewn.  23, z 23 II 1923.[]
  71. AAŁ, sygn.. 83, nr wewn. 22, z 21 I 1923 r.[]
  72. AAŁ, sygn.. 83, b.n. (nr wewn. 1270, z 12 X 1937 r., lub to samo pod inną numeracją i datą: AAŁ, sygn. 83, b.n., (r wewn. 126), z 30 X 1937 r.[]
  73. AAŁ, sygn.. 83, b.n., (nr wewn. 65, z 1 I 1928 r.[]
  74. AAŁ, sygn. 83, nr 7625 [Inspektorat Szkolny w Łodzi], (nr wewn. 95), z 2 X 1933 r.[]
  75. Rodzi się tu sugestia do dzieła Wiktora Jacewicza i Jana Wosia: „Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939-1945” [praca często tu cytowana]. Oczywiście dzieło obu autorów jest bardziej obszerne i szczegółowe, ale też pod okupacją więcej zmarło polskich kapłanów niż na Wschodzie. Obydwa jednak dzieła uważać się powinno za pionierskie w tej dziedzinie, z tym że jedna dotyczy okupacji hitlerowskiej, a droga sowieckiej.[]
  76. AAŁ, sygn.. 83, nr 525/1935, (nr wewn. 149),z 31 IX 1939 r.[]
  77. B. Tarkowska, Kapelani Wojska Polskiego pomordowani na Wschodzie 1940-1941. Materiały i źródła do biografii duszpasterzy Wojska Polskiego z lat 1919-1939 wszystkich wyznań religijnych – ofiar zbrodni katyńskiej [dalej: B. Tarkowska, Kapelani Wojska Polskiego], Warszawa-Mińsk Mazowiecki 2013.[]
  78. Tamże, s. 163-172.[]
  79. AAŁ, sygn. 83, b.n., (nr wewn. 3), 3/16 Juni 1913 a. O szkole Michała Konarskiego zob. https://www.google.com/search?q=wikipedia+liceum+i+gimnazjum+michala+konarskiego+warszawa&rlz=1C1PRFC_enPL821PL822&oq=wikipedia+liceum+i+gimnazjum+michala+konarskiego+warszawa&aqs=chrome..69i57.36400j0j9&sourceid=chrome&ie=UTF-8[]
  80. Por. AAŁ, sygn.. 83, b.n., (nr wewn. 127), z 21 X 1937 r.[]
  81. B. Tarkowska, Kapelani Wojska Polskiego, dz. cyt. s.163-164.[]
  82. Tamże, s. 164.[]
  83. Tamże, s. 165.[]
  84. Więcej na ten temat zob., tamże.[]
  85. Zacytujemy jego relacje prawie w całości, ponieważ jest to jedyny świadek, który opowiada o życiu ks. Kacprzaka od jego momentu nie przyjścia do szkoły na katechezę we wrześniu 1939 r. Więcej szczegółów na ten temat zob., Ostaszków – plama bardzo biała. „DŁ” rozmawia ze Stefanem Nastarowiczem, Dziennik Łódzki, Rok XLIV, z 25 kwietnia 1989 r. i G. Wróbel, Wierni Bogu i Ojczyźnie, Niedziela, Rok XLII,  z 30 V 1999 r.[]
  86. B. Tarkowska. Kapelani Wojska Polskiego. dz. cyt. s.167-168.[]
  87. Tamże, s. 167.[]
  88. Do rozwiązania tego problemu wrócimy poniżej, przy omawianiu zawieszenia tablicy w tumskiej kolegiacie poświęconej ks. Józefowi.[]
  89. B. Tarkowska, Kapelani Wojska Polskiego, dz. cyt. s.169.[]
  90. Tamże, s. 169.[][]
  91. Zob., tamże, s. 170.[][]
  92. Tamże, s. 170.[]
  93. Tamże, s. 171. Autor opracowania nie podaje źródeł, tylko goły fakt.[]
  94. Tamże, s. 171. Rodzi się tu skojarzenie z listą strat osobowych prowadzoną  społecznie przez członków Towarzystwa Miłośników Ziemi Łęczyckiej, dzięki której nazwisko ks. J. Kacprzaka stało się znane dla łęczyckiego społeczeństwa.[]
  95. Tamże, s. 172. Po podaniu cytatu dodano w publikacji: „Dokument potwierdzony pieczęcią przez Generalną Wojskową Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej w Moskwie w 2010 r. i potwierdzoną przez Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie w dniu 19 lipca 2011.[]
  96. Jędrzej Tucholski, MORD  W KATYNIU KOZIELSK OSTASZKÓW STAROBIELSK lista ofiar, red.: Andrzej Krzysztof, Kunert i Maciej Lipko, Warszawa 1991, s. 300.[]
  97. M. Góra, ks. Józef Kacprzak, [w:] MSPGśM., M. Góra, Ks. Józef Kacprzak, dz. cyt., mps. W tym cytacie M. Góra wspomniał o tablicy pamiątkowej dedykowanej ks. Kacprzakowi, o tym zob. poniżej.[]
  98. MIEDNOJE Księga Cmentarna Polskiego Cmentarza  Wojennego , Tom 1 A-Ł, red.: Zuzanna Gajowniczek i Bernadetta Gronek, wydała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa,  Warszawa 2006, s. 322.[]
  99. Podobnie jak wyżej, odsyłamy do źródeł, zob., I. 4. 4.[]
  100. M. Góra, ks. Józef Kacprzak, [w:] MSPGśM., dz. cyt., mps.[]
  101. Pełny tytuł pamiątkowej księgi brzmi: „Убитые в Калинине, захороненные в Медном”. Книга Памяти польских военнопленных – узников Осташковского лагеря НКВД СССР, расстрелянных по решению Политбюро ЦК ВКП(б) от 5 марта 1940 года. Том.1 А – Л, издано обществом “Мемориал” – представитель Александр Гурьянов, Москва 2019, с.497 [Dopisek tłumacza doM. Góry: Надеюсь устроит. С наилучшими пожеланиями и уважением, А. Амонс”]. Tekst z j. rosyjskiego na prośbę Mieczysława Góry przetłumaczył na j. polski Dnia 3 lipca 2020 o g. 10:56 Андрей Амонс KTO TO JEST: „UBITY (ZABICI) W KALININE ZACHORONEHY  ( POGZEBENI) W MIEDNOM  (W MIEDNOJE), KNIGA ( KSIĄŻKA) PAMIATI   (PAMIĘCI) POLSKICH  WOJENNO-PLENNYCH (JEŃCÓW WOJENNYCH) – UZNIKOW OSTASZKOWO ŁAGIERA ( WIĘĘŹNIÓW OBOZU OSTASZKOWSKIEGO NKWD SSSR /CCCP/) , RASSTRIELANNYCH  (ROZSRZELANYCH) PO RESZENIU  (PO UCHWALE ?  DECYZJI) POLITBIURO CK WKP(b) OT 5 MARTA (POLITBIURA KOMITETU CENTRANNEGO WKP(b  Z  5 MARCA) 1940 GODA (ROKU), Tom 1 A-L, red.: , wydało Stowarzyszenie “Memoriał” – przedstawiciel  Aleksandr Gurjanow,  Moskwa 2019 , s. 497”. i W dopisku: „Я думаю нужно так перевести. С  пожеланиями успехов, А.Амонс. Źródło: 2 июля 2020, 16:28:35, от “Mieczysław Góra” <mieczgor@wp.pl>:.

    Brzmienie tekstu w j. polskim tłumaczone przez M. Górę brzmi następująco: ZABICI W KALININIE  POGRZEBANI W W MIEDNOJE),  KSIĄŻKA PAMIĘCI) POLSKICH JEŃCÓW WOJENNYCH) –  WIĘŹNIÓW OBOZU OSTASZKOWSKIEGO NKWD SSSR /CCCP/) , ROZSRZELANYCH PO UCHWALE ?  /DECYZJI/  POLITBIURA KOMITETU CENTRALNEGO WKP(b)  Z  5 MARCA 1940 ROKU), Tom 1 A-L, red.: , wydało Stowarzyszenie “Memoriał” – przedstawiciel  Aleksandr Gurjanow,  Moskwa 2019 , s. 497.[]

  102. Źródło: Dnia 3 lipca 2020 10:56 Андрей Амонс <andrey_amons@ukr.net>  W dopisie w przesłanej korespondencji M. Góra  napisał: „Ta polska treść biogramu  rosyjskiej księgi pamiątkowej przetłumaczona została przez moją osobę razem  z Panem Andrejem Amonse  z Ukrainy i jest niezwykle ważna dla naukowego opracowania tablicy poświęconej w 1999 r. ks J. Kacprzakowi w 1999 r. w Archikolegiacie w Tumie”.[]
  103. Por., Убитые в Калинине, захороненные в Медном, s.[]
  104. Źródło:  e-mail: Mieczysław Góra mieczgor@wp.pl na adres: xmimi@mm.com.pl  z 28 VI 2020 r.[]
  105. Źródło: Mieczysław Góra mieczgor@wp.pl 20 VI 2020 r.[]
  106. M. Góra, Ks. Józef Kacprzak, [w:] MSPGśM., M. Góra, Ks. Józef Kacprzak, dz. cyt., mps.[]
  107. Organizatorami byli: Proboszcz Parafii w Tumie, Rodzina Kornatów, Władze Gminy Góra Świętej Małgorzaty i Stowarzyszenie „Rodzina Katyńska” w Łodzi[]
  108. Treść Zaproszenia oraz Życiorysy ks. Kacprzaka i por. Kornata zob.: Aneks.[]
  109. Źródło: Mieczysław Góra <mieczgor@wp.pl> Mieczysław Góra;[]

Ks. Marian Jaworski 1905–1942

Ksiądz Marian Jaworski 1905–1942

W pełni przygotowany do pracy nauczyciela, zapisał, że »przekonałem się, że obrany zawód nie idzie w parze z moim powołaniem, a wobec tego najwyższe prawo sumienia zmusza mnie do opuszczenia tej pracy, a wyboru innej tj. stanu duchownego

Ks. Marian Jaworski. Z zasobów AAŁ

1. Kapłan pochodzący z Ziemi Łęczyckiej

Ksiądz Marian Jaworski należy do grona tych kapłanów Ziemi Łęczyckiej, który czasie II wojny światowej zginęli śmiercią męczeńską w Dachau.

Jego dzieciństwo i młodość były dla niego szczęśliwe. Urodził się 2 kwietnia 1905 r. w Balkowie z zamożnych rodziców Jakuba i Anny z Kieszkowskich. Obecnie Balków należy do gminy i parafii w Piątku. Dziś większość mieszkańców Balkowa żyje dostatnio, sprzyja im ku takiemu statusowi urodzajna ziemia, ale i pracowitość samych mieszkańców. Podobnie było za czasów młodości ks. Mariana.

W 7. roku życia zaczął uczęszczać do czterooddziałowej szkoły powszechnej w Balkowie. Po jej ukończeniu rozpoczął dalszą naukę już w Piątku. Napisał o tym w swoim curriculum vitae:

„Ponieważ rodzice zamierzali mnie dalej kształcić, więc wysłali mnie do 7-mio oddziałowej szkoły powszechnej w Piątku, którą ukończyłem 1921 roku. Tegoż samego roku tj. 1921 w czerwcu, złożyłem egzamin do Powszechnego Seminarjum Nauczycielskiego Męskiego w Łęczycy, które ukończyłem w 1926 roku”.1

Na temat ukończonej szkoły przez ks. Jaworskiego ciekawą informację przekazała s. Lucyna Witczak służebniczka NMP, kuzynka ks. Jaworskiego pracująca w łódzkim archiwum archidiecezjalnym: „Wielu księży pochodzących z okolic Łęczycy kończyło tę szkołę, jako dobrze przygotowani nauczyciele wstępowali do Seminarium Duchownego w Łodzi. Kilku z nich zginęło w Dachau”.2 Do tej wypowiedzi przekazała archiwalne zdjęcie, które również prezentujemy:

Budynek Łęczyckiego Seminarium Nauczycielskiego, którą ukończył ks. Jaworski w 1926 r. Z zasobów AAŁ3

s. Lucyna Witczak, Ks. M. Jaworski, [w:] MSPGśM, Ks. M. Jaworski, b.n., z 6 VIII 2016 r., mps.. Zdjęcie wykonano w 1930 r. Budynek dawnego Seminarium Nauczycielskiego w Łęczycy przy Alejach 3 Maja (po 1950 r. – Aleje 1 Maja, dziś: Aleje Jana Pawła II). Obecnie: Zespół Szkół im. Jadwigi Grodzkiej. AAŁ podaje źródło pochodzenia zdjęcia: Ze zbiorów Archiwum Muzeum w Łęczycy. L. Witczak do powyższej wypowiedzi dodała jeszcze: Wielu z nich wywieziono do obozów koncentracyjnych, z których już nigdy nie wrócili. Tak było w przypadku nauczycieli przedwojennego Liceum: Antoniego Bartoszyńskiego (1898–-1940 Gusen), Władysława Chmieleckiego (1896–1940 Gusen), Mariana Knasiakowskiego (1895–-1940 Gusen), Urszuli Leszczyńskiej (1907–1943 Oświęcim), Józefa Makarewicza (daty urodzenia nie ustalono, 1941 Gusen), księdza prefekta Józefa Palinceusza (1899–1942 Dachau), Włodzimierza Ratajewskiego (1872–1941Dachau), absolwenta księdza Mariana Jaworskiego (1905–-1942 Dachau), absolwenta księdza Drozdalskiego Jana (1911–1942), innych.

 

2. Z wykształcenia nauczyciel, z powołania kapłan

Poniżej w skrócie podamy stanowiska zajmowane przez ks. M. Jaworskiego, ponieważ więcej miejsca chcemy poświęcić okolicznościom związanym z jego aresztowaniem i śmiercią. Od września 1931 r. był prefektem szkół w Poddębicach. Przez rok szkolny (1933/1934) był wikariuszem par. Opatrzności Bożej w Łodzi i tyleż samo przebywał na wikariacie w par. Najświętszego Zbawiciela w Łodzi. Także przez rok 1935/1936 był administratorem par. św. Katarzyny w Poddębicach.4 Co ciekawe, na pamiątkowej tablicy naściennej poświęconej poddębickim proboszczom nie ma informacji o administrowaniu parafii przez ks. Mariana Jaworskiego.5 Od 1 września 1936 r. został mianowany prefektem Szkoły Powszechnej nr 4 w Łodzi. Wizytator ks. A. Roszkowski ocenił, że „pracę księdza bardzo widać w odpowiedziach dzieci, zainteresowanie religią duże. Ksiądz z zamiłowaniem traktuje swe posłannictwo, dzieci też go lubią i słuchają”.6

W 1938 r. był kapelanem III Domu Wychowawczego Miejskiego w Łodzi. W tym samym czasie zastępował kapelana więzienia przy ulicy Gdańskiej. Od 1938 r. został studentem Wydziału Pedagogicznego Wszechnicy Łódzkiej. W czasie studiów jako prefekt uczył dodatkowo osiem godzin tygodniowo religii w Katolickiej Publicznej Szkole Dokształcającej Zawodowej mieszczącej się przy ulicy Kilińskiego 109.7 2 stycznia 1940 r. został mianowany kapelanem Szpitala Zapasowego przy ul. Pogonowskiego 44 i szpitala św. Teresy w Łodzi. Na koniec otrzymał jeszcze dwie nominacje: 27 stycznia 1940 r. na wikariat w par. św. Mateusza w Pabianicach i ostatnią (według dekretów zamieszczonych w teczce ks. Jaworskiego sporządzonych przez KDŁ, być może niemożliwych do wykonania w czasie represji wojennych „sygn. 164”): 15 kwietnia 1940 r. wikariusz i administrator par. Ozorków.8

2. Z wykształcenia nauczyciel, z powołania kapłan

Według E. Charta „Ks. Jaworski Marian, nr obozowy 28463, urodzony 2 kwietnia 1905 r. w Balkowie,9 zamieszkały [w dniu aresztowania – przyp. aut.] w Łodzi, zmarł 5 lipca 1942 r.”.10 W. Jacewicz i J. Woś do tych informacji dodają jeszcze szczegóły: święcenia kapłańskie otrzymał 30 sierpnia 1931 r. Aresztowany został 6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim. 30 października tego samego roku przetransportowany do Dachau, gdzie otrzymał nr obozowy 28463. Zmarł 5 lipca 1942 r.11

Bezpośredni świadek obozowych cierpień ks. L. Bujacz napisał o nim:

„Ks. Jaworski Marian często marzył o swoich dalszych studiach. Żył nadzieją, że wojna pomyślnie się dla nas zakończy i z większym jeszcze zapałem zabierze się do pracy, by nadrobić straty wojny. Jako zwykły robotnik pracował w polu hodowli ziół lekarskich. Praca ta wyczerpała go okropnie, był tak słaby, że ledwo mógł zajść do pracy. W końcu zaniesiono go do rewiru i tam też w krótkim czasie zakończył swój wygnańczy żywot”.12  

Na koniec odwołajmy się do dwóch dokumentów, które znajdują się w jego aktach osobowych. Jest to pośmiertna korespondencja pomiędzy rodziną a władzami obozowymi w Dachau. Nie jesteśmy w posiadaniu pisma inicjującego tę wymianę, ale mamy odpowiedź na nie. Kancelaria Konzentrationslager Dachau Krematorium 15 czerwca 1942 roku nadesłała do Eusebii Zarzyckiej13 zamieszkałej w Litzmannstadt pismo następującej treści” „Dor am 4 Juli 42 vorstorbo Jaworrski Marian wurdc am 8 juli 42 im Krematorium Dachau ordnugsgemass fouorbostattot. Das Aschenbehaltnis darf nich zwocks Boisotzung an einem and Andersen Ort, ausgehandigt werden. [w podpisie – przyp. aut.] Leiter des Krematorium”.14

Z datą późniejszą o tydzień (22 Juli 1942) Der 1 Lagerarzt Konz.Lager D a c h a u wysłał na adres: `E. L a n y c h i Liztmannstadt Gumbiennenstrasse 3 a. pismo (dla zilustrowania choroby i leczenia obozowego przytoczymy je w całości) następującej treści:

„Na prośbę własną E. Zarzycką 1 lekarz obozu w Dachau udziela poniższego dokładnego sprawozdania choroby zmarłego 4 lipca 1942 r. Mariana Jaworskiego, ur. w Balkowie 2 kwietnia 1905 r.

Na podstawie danych zachorowań stwierdza się u Jaworskiego przebyte w 26 roku życia zapalenie płuc. Jeżeli chodzi o ostatnie choroby podał on 16 czerwca 1942 r., że od pewnego czasu puchły mu nogi. Z tego powodu został się w tym skierowany do budynku szpitalnego. Badanie wykazało, że wystąpiło opuchniecie obu nóg. Przy nacisku palcami powstawały zagłębienia: Na lewym podudziu stwierdzono oprócz tego zaczerwienienie ze zmienioną [słowo nieczytelne – przyp. aut.], które pozwoliło na stwierdzenie początków [zapalenia] tkanki łącznej. W trakcie leczenia to zapalenie na lewym podudziu postępowało tak, że 19 czerwca 42 r. konieczne były dwa znaczne cięcia na lewym podudziu w pachwinie kolanowej. Wypuszczono rzadką materię [ropę]. Po nacięciu temperatura początkowo znacznie spadłą i ogólny stan polepszył się aż do dnia 22 czerwca, kiedy to nastąpił wzrost temperatury. Tego dnia p. Jaworski skarżył się na ogólną słabość ciała. 30 czerwca 1942 r. nastąpiło znowu ropienie, które ponownie zwiększyło się. 2 lipca dalszy wzrost temperatury. Pomimo rzetelnego leczenia ran i zwalczania złego samopoczucia wystąpiły znaczne zaburzenia krążenia, którego pomimo natychmiastowej interwencji nie można było zahamować. 4 czerwca w godzinach popołudniowych nastąpiła zapaść z utratą przytomności o godzinie 21.00 zmarł wskutek ustania pracy serca i układu krążenia na skutek zapalenia tkanki łącznej lewego podudzia [podpisał: Der 1 Lagerarzt Konz.Lager Dachau … Hauptsturmfuhrer d. Res.].15

Nazwisko ks. Mariana Jaworskiego znajduje się na epitafium w łódzkiej katedrze.

  1. AAŁ, APK, sygn. 164, b.n., z 12 VII 1931 r.[]
  2. L. Witczak, Ks. M. Jaworski, [w:] MSPGśM, Ks. M. Jaworski, b.n., z 6 VIII 2016 r., mps. Katechetą tej szkoły był. ks. Palinceusz, również Męczennik II wojny światowej. O historii tej szkoły zob, J. Zarębski, Szkoła Pedagogiczna w Łęczycy. Uzupełnił i do druku podał B. Solarski, „Notatki Płockie” 1994, nr 2/159, s. 33–41; : http://www.1loleczyca.edu.pl/1loleczyca/historia-szkoly.html dostęp 12 VIII 2016.[]
  3. s. Lucyna Witczak, Ks. M. Jaworski, [w:] MSPGśM, Ks. M. Jaworski, b.n., z 6 VIII 2016 r., mps.. Zdjęcie wykonano w 1930 r. Budynek dawnego Seminarium Nauczycielskiego w Łęczycy przy Alejach 3 Maja (po 1950 r. – Aleje 1 Maja, dziś: Aleje Jana Pawła II). Obecnie: Zespół Szkół im. Jadwigi Grodzkiej. AAŁ podaje źródło pochodzenia zdjęcia: Ze zbiorów Archiwum Muzeum w Łęczycy. L. Witczak do powyższej wypowiedzi dodała jeszcze: Wielu z nich wywieziono do obozów koncentracyjnych, z których już nigdy nie wrócili. Tak było w przypadku nauczycieli przedwojennego Liceum: Antoniego Bartoszyńskiego (1898–-1940 Gusen), Władysława Chmieleckiego (1896–1940 Gusen), Mariana Knasiakowskiego (1895–-1940 Gusen), Urszuli Leszczyńskiej (1907–1943 Oświęcim), Józefa Makarewicza (daty urodzenia nie ustalono, 1941 Gusen), księdza prefekta Józefa Palinceusza (1899–1942 Dachau), Włodzimierza Ratajewskiego (1872–1941Dachau), absolwenta księdza Mariana Jaworskiego (1905–-1942 Dachau), absolwenta księdza Drozdalskiego Jana (1911–1942), innych.[]
  4. O tej nominacji pisze też s. L. Witczak, zob.: s. Lucyna Witczak, ks. Marian Jaworski, „Niedziela” 34/2016.[]
  5. Tablicę proboszczów z Poddębic zob. w biogramie ks. Juliusza Aksmana, następcy ks. Jaworskiego na probostwie w Poddębicach.[]
  6. S. Lucyna Witczak, Ks. M. Jaworski, [w:] MSPGśM, Ks. M. Jaworski, b.n., z 6 VIII 2016 r., mps.[]
  7. Powyższe dane pochodzą z wiadomości e-mail: zakony@archidiecezja.lodz.pl, dostęp 6 VIII 2016 r. Istotny jest dopisek w wymienionym e-mailu „W latach 1938–1939 Szkoła [została – przyp. aut.] przeniesiona na ul. Poprzeczną 3a. Powodem przeniesienia szkoły z ul. Kilińskiego na Poprzeczną były trudne warunki lokalowe. Możemy przypuszczać: prefektem szkoły był ks. Marian, to on znał trudne położenie szkoły. Mógł rozmawiać z ciotką (według relacji rodzinnej s. `Lucyny, „ks. Marian zwracał się do `Euzebii Zarzyckiej mówiąc: „ciocia”) na ten temat. S. Lucyna dodaje, że, w czasie wojny ks. Jaworski ukrywał się w pobliżu – na strychu domu przy ul. Krasickiego (boczna ul. Rzgowskiej przy oo. Franciszkanach)”.[]
  8. Tamże. Trudno zgodzić się z ostatnią nominacją „administrator par. w Ozorkowie”. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, s. 239 oraz W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 260 podają, że proboszczem w Ozorkowa w czasie wojny i w dniu aresztowania był ks. Leon Stypułkowski. Ksiądz M. Jaworski pełnił funkcję wikarego. O jego pobycie w Ozorkowie, podobnie jak o księżach pochodzących z tej parafii Janie i Kazimierzu Krupczyńskich, nie żadnych znaków obecności w postaci choćby naściennej tablicy.[]
  9. E. Chart spisał błędną nazwę miejscowości urodzenia. Jest „Batków”, powinno być „Balków”.[]
  10. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 98.[]
  11. Zob. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa …, dz. cyt., z. 2, s. 233. Autorzy podają inny nr obozowy, nie zgadza się czwarta cyfra w liczbie, należy sądzić, że jest to zwykłe przeoczenie ze względu na sąsiadujące ze sobą cyfry 5 i 6.[]
  12. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 47.[]
  13. Według s. Lucyny Witczak, Euzebia Zarzycka [primo voto – Euzebia Jaworska] po śmierci męża Aleksandra Jaworskiego – brata ojca księdza Mariana – wyszła po raz drugi za mąż za Franciszka Zarzyckiego. Jeszcze przed wojną była właścicielką kamienicy przy ulicy Poprzecznej 3a. To właśnie ona z powodu więzów rodzinnych napisała list do władz obozu w Dachau o przekazanie rodzinie prochów śp. ks. Mariana Jaworskiego.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 164, b.n., z 15 VI 1942 r. „Zwłoki zmarłego Mariana Jaworskiego zmarłego 4 lipca 1942 r. zostały spalone 8 lipca 1942 r. zgodnie z przepisami krematorium w Dachau. Urna z prochami nie może być wydana zarówno krewnym, jak i osobom przez nich upoważnionym. Dotyczy to również przeniesienia ich w inne miejsce” [tłum. Agnieszka Stępień-Bińczyk z Łodzi-Andrzejowa]. Według tego dokumentu nie ma zgody odnośnie do daty śmierci ks. Jaworskiego z wyżej wymienionymi autorami.[]
  15. AAŁ, APK, sygn.. 164,[]

Ks. Władysław Grzelak 1906–1942

Ksiądz Władysław Grzelak 1906–1942

Po porozumieniu się uprzednim ze spowiednikiem wstąpiłem do Seminarium Duchownego w Łodzi

Ksiądz Władysław Grzelak (1924 r.). Z zasobów AAŁ

Ksiądz Władysław urodził się o trzeciej po północy 14 kwietnia 1906 r.1 Dwa dni później został ochrzczony w parafialnym kościele św. Małgorzaty. W akcie chrztu zapisano:

„Działo się to w parafii Góra dnia szesnastego kwietnia, tysiąc dziewięćset szóstego roku, o godzinie pierwszej po południu. Stawił się `Stanisław Grzelak, gospodarz lat czterdzieści trzy mający w Sługach zamieszkały, w obecności Józefa Kubczaka i Walentego Kubczaka, obydwu gospodarzy pełnoletnich we wsi Sługi zamieszkałych, i okazał Nam dziecię płci męskiej, oświadczając iż takowe urodzone we wsi Sługi czternastego kwietnia bieżącego roku, o godzinie trzeciej po północy, z jego prawej Małżonki: `Marianny z Antczaków, lat trzydzieści mającej. Dziecięciu temu na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadane zostało imię: Władysław, a rodzicami jego chrzestnymi byli: Józef Kubczak i Józefa Kaźmierczak. Akt ten stawającemu i świadkom niepiśmiennym przeczytany, przez Nas tylko podpisany został. Proboszcz parafii Góra św. Małgorzaty utrzymujący Akta Stanu Cywilnego. (-) ks. “M. Urmanowicz”. 2

Tomasz Grzelak (brat ks. Władysława) z żoną Marianną i synem Franciszkiem. Źródło: Archiwum rodziny Franciszka Grzelaka ze Sług

Rodzinna fotografia. Źródło: Źródło Archiwum rodziny Fr. Grzelaka ze Sług3

Przyszły ksiądz edukację zaczynał w miejscowej szkole powszechnej w Sługach. W złożonym u rektora seminarium duchownego w Łodzi życiorysie napisał: „Początkowe lata spędziłem w miejscowości rodzinnej, gdzie zacząłem uczęszczanie do szkoły powszechnej w 9–tym roku życia”.4 Naukę szkolną rozpoczął więc w 1914 r., czyli podczas I wojny światowej. Uszczegóławia tę kwestię w innym życiorysie: „Początkowe nauki pobierałem od roku 1914 do 1918 w miejscowości rodzinnej”.5 Najprawdopodobniej do tej szkoły uczęszczał tylko jeden lub dwa sezony, potem przeniósł się do szkoły w pobliskim Gaju lub do Góry św. Małgorzaty.6

Władysław Grzelak przed wstąpieniem do Seminarium. Z zasobów AAŁ

W cytowanym wyżej życiorysie z 1929 r. pisał: „Mając lat 12 zostałem oddany do »Szkoły Realnej im. Adama Mickiewicza« w Łęczycy” i zaraz dodał: „którą skończyłem w 1926 roku”.4 Łatwo więc obliczyć, że skoro urodził się w 1906 r. i w 9. roku życia zaczął naukę w szkole w Sługach, Gaju, Górze św. Małgorzaty (nauka ta trwała cztery lata: 1914 – 1918), a w 12. roku życia zaczął pobierać naukę w Łęczycy, to kształcił się w tej szkole 8 lat, a mając 20 zakończył ją maturą w 1926 r.7

Maturzyści Szkoły Realnej im. Adama Mickiewicza w Łęczycy z dyrektorem Włodzimierzem Ratajewskim i gronem pedagogicznym. Rok 1926. Tableau z 1936 r. Wśród absolwentów Władysław Grzelak (w zaznaczonym owalu). Z zasobów Towarzystwa Miłośników Ziemi Łęczyckiej w Łęczycy.

W życiorysie, sporządzonym przez ks. Władysława 23 grudnia 1929 r., można przeczytać: „Po porozumieniu się uprzednim ze spowiednikiem wstąpiłem do Seminarium Duchownego w Łodzi”.4

Ksiądz Władysław Grzelak. Źródło: Archiwum rodziny Stanisława i Bożeny Pałczyńskich ze Sług.8

Maturzysta Władysław Grzelak. Źródło: AUW

 

Podjęcie decyzji, by zostać kapłanem, mogło być przedmiotem rozmów z innymi, ale istotne decyzje zostały podjęte przez samego zainteresowanego: na modlitwie, w relacji osobistej z Bogiem, w sakramentalnej spowiedzi „po porozumieniu się uprzednim ze spowiednikiem”.9 Widzimy w tym bogatą duchowość przyszłego Męczennika za wiarę i świadomą odpowiedzialność za podjętą decyzję. Często do tej spowiedzi będziemy się odwoływać, rzuca ona bowiem światło na wszystkie przyszłe podejmowane decyzje, najpierw przez kleryka, później przez księdza, studenta uniwersytetu, wikariusza, wykładowcy seminarium, proboszcza i więźnia obozu.

Spowiedź, o której mowa wyżej, odbyła się po maturze w 1926 r., ale przed 19 sierpnia tegoż roku. Dowiadujemy się o tym z zaświadczenia lekarskiego, o które poprosił zainteresowany. Zaświadczenie zostało wydane przez zastępcę lekarza powiatowego w Łęczycy 19 sierpnia 1926 r., czyli po zdaniu matury, a przed wstąpieniem do seminarium. Czytamy tam, że „Władysław Grzelak, lat 20, zamieszkały we wsi Sługach, pow. Łęczyckiego, jest fizycznie i umysłowo zdrowy. Świadectwo niniejsze wydaje się na własne żądanie petenta dla okazania w Seminarium Duchownym w Łodzi”10. Dokument taki wymagany był przez prawo kanoniczne.

W aktach osobowych kleryka Władysława Grzelaka nie znajdujemy opinii miejscowego proboszcza, ks. Stanisława Suchańskiego (proboszcz parafii w latach 1921–1930), późniejszego Męczennika Dachau. Nie wiadomo, dlaczego. Być może została napisana, ale nie znalazła się w aktach osobowych w łódzkim seminarium, podobnie jak brakujące w dokumentacji podanie o przyjęcie do szkoły. W 1926 r. maturzysta Władysław Grzelak wstąpił do seminarium, które zostało erygowane pięć lat wcześniej, tj. 9 sierpnia 1921 r., dziewięć miesięcy po powołaniu do życia diecezji łódzkiej przez papieża Benedykta XV bullą Christi Domini (10 grudnia 1920 r.).11 Czas studiów kleryka Władysława w łódzkim seminarium trwał dwa lata, od 1926 do 1928 r. W ostatnim roku zmienił uczelnię – na Wydział Filozoficzno-Teologiczny Uniwersytetu Warszawskiego. Decyzję o przeniesieniu zdolnego kleryka na studia do stolicy podjął w 1928 r. ówczesny ordynariusz, ks. bp Wincenty Tymieniecki. W jego imieniu rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi wystosował na ręce Jego Magnificencji ks. rektora Uniwersytetu Warszawskiego pismo, w którym napisał, że kleryk Władysław „podczas pobytu swego w Seminarium wykazał przy sprawowaniu wzorowym bardzo dobre postępy w naukach. […] Jego Ekscelencja Ks. Biskup Ordynariusz Diecezji Łódzkiej wysyła go na Wydział Teologiczny Uniwersytetu Warszawskiego dla pobierania wyższych studiów teologicznych”.12

Po trzech latach i sześciu miesiącach nauki ks. Władysław otrzymał święcenia kapłańskie 9 marca 1930 r. w Łodzi z rąk ks. bpa Wincentego Tymienieckiego, pierwszego ordynariusza łódzkiego.13 Następnie kontynuował studia doktoranckie na tym samym wydziale. Względy zdrowotne nie pozwoliły na obronę już napisanej pracy doktorskiej, zatytułowanej: „Rozbiór logiczny zdania według Jana od św. Tomasza”.14

Na prośbę biskupa ks. Władysław wrócił do diecezji. Otrzymał nominację na profesora filozofii w seminarium, jednocześnie pracował po kilka miesięcy duszpastersko w parafiach. Został też kapelanem więziennictwa, a w 1938 r. otrzymał nominację na wicerektora Instytutu Wyższej Kultury Religijnej, gdzie wcześniej prowadził już wykłady.

Ks. prof. Władysław Grzelak ze Sług. Z zasobów AAŁ

Wybuch wojny na krótko przerwał pracę pedagogiczną w seminarium, ale już 12 września 1939 r. biskup Jasiński powierzył „przewielebnemu Księdzu pełnienie obowiązków tymczasowego wikariusza parafii Zgierz”.15 Dnia 26 września tegoż roku, w kolejnej już nominacji, mianował go tymczasowym proboszczem parafii w Zgierzu i dziekanem zgierskim. Działania wojenne sprawiały, że biskup musiał podejmować szybko wiele decyzji w zależności od sytuacji. Tak było w odniesieniu do osoby ks. Władysława. Dnia 4 października 1939 r. „Do Przewielebnego Księdza Magistra Władysława Grzelaka w Zgierzu [Biskup napisał:] W związku z prowadzoną już pracą naukową w Seminarium Duchownym, odwołuję Przewielebnego Księdza Magistra z placówki duszpasterskiej w Zgierzu […], proszę o powrót do Łodzi i podjęcie pracy naukowo-wychowawczej”.16 Pracą tą ks. Władysław zajmował się do początku następnego roku czyli do 7 marca 1940 r. Dnia 26 listopada 1939 r. Niemcy podjęli decyzję o rozwiązaniu seminarium. Budynek seminaryjny został przeznaczony dla Hitlerjugend, zaś seminarium przeniosło się do majątku ziemskiego w Szczawinie.17 „Wraz z alumnami i członkami zarządu zamieszkali tam następujący księża profesorowie: J. Warczak, `L. Rychter i W. Grzelak junior”.18 Warto zwrócić uwagę na tę nominację. Włączając go do grona profesorów seminaryjnych, biskup wytyczył drogę, która wraz z pozostałymi profesorami zaprowadziła go, przez aresztowanie, do męczeńskiej śmierci w obozie koncentracyjnym w Dachau.

Wczesną wiosną „28 lutego 1940 r. nastąpiła ostateczna likwidacja Seminarium Duchownego”.19

7 marca 1940 r. Biskup wysłał bardzo zwięzłe pismo o następującej treści: „Mianuję niniejszym Przewielebnego Księdza Magistra wikariuszem parafii Szczawin. Błogosławieństwo pasterskie łączę”.20 Pismo przesłane było do Łodzi, stąd wniosek, że w tym czasie ks. profesor kontynuował prace zlecone mu poprzednio.

W początkowych miesiącach wojny do Szczawina, gdzie mieściła się siedziba seminarium21 i probostwo, często przyjeżdżała rodzina księdza Władysława, przywożąc z jednej strony ciepłe ubrania, a z drugiej namawiając księdza, aby ze względów bezpieczeństwa wrócił do Sług, o czym wspominała córka siostrzenicy: „Opowiadała mi moja mama [Kazimiera Sobczak – córka siostry księdza Marianny], z którą wujek często rozmawiał, by przyjechał do nas, do Sług, w ten sposób mógłby uniknąć śmierci”.22 `Franciszek Grzelak, bratanek ks. Władysława opowiadał, że pamięta słowa swojej babci, a Mamy ks. Władysława, że „Mama [Franciszka – przyp. aut.] często opowiadała, że byli w Szczawinie furmanką, raz zabrali na wóz książki ks. Władysława i jego przedmioty. Niemcy w czasie wojny wszystko zniszczyli. Rodzice rozmawiali z wujkiem, by wrócił. Mieli dla niego gotowe przejście przez <zieloną granicę> do Krępy [mieszkała tam rodzina ks. Władysława Grzelaka (seniora,23 rodzina ks. Władysława Grzelaka (juniora) w czasie wojny znalazła tam schronienie – przyp. aut.]. Wspomniał, że ma swoich przełożonych – rektora i to oni decydują”.24

12 marca 1941 r. wikary ze Szczawina otrzymał kolejną nominację, tym razem już ostatnią, na stanowisko administratora parafii w Dobroniu.25 Informację o nominacji biskup łódzki wysłał także dziekanowi dekanatu łaskiego,26 gdyż do niego należała parafia w Dobroniu.27

Pomnik przed kościołem w Dobroniu. Fot Z. Rożenek

Pół roku później, 6 października 1941 r., ks. Władysław podzielił los wielu innych kapłanów diecezji łódzkiej. Niemcy aresztowali proboszcza Dobronia i osadzili go w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim, następnie został przetransportowany do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. W księgach obozowych otrzymał numer 28147. Po wyzwoleniu ks.

Edmund Chart zanotował o ks. Władysławie: „Liczba porządkowa (katalogu sporządzonego przez L. Bujacza) – 1935, ks. Władysław Grzelak, nr obozowy 28147, urodzony 14 kwietnia 1906 r. w Sługach, miejsce zamieszkania (w dniu aresztowania) – Dobroń, powiat Łask, duchowny, zmarł 30 września 1942 wyznanie katolickie”.28

Wykład ks. Mirosława Jagiełło o ks. Władysławie Grzelaku w budynku Archiwum Państwowego w Łęczycy 13 III 2013 r. Źródło: Prywatne Archiwum ks. M. Jagiełło

 

Z kolei ks. L. Bujacz wyraził o ks. Władysławie następującą opinię: „Ks. mgr Grzelak Władysław, profesor filozofii Seminarium Duchownego w Łodzi, ukończył kurs murarski i pracował w różnych komandach murarskich. W izbie blokowej wygłaszał dla kolegów piękne konferencje o życiu duchowym i jego potrzebie w obozie. W październiku 1942 r. był mocno wyczerpany i wychudzony. W końcu zachorował na żołądek i umarł w szpitaliku”.29

O Kapłanie-Męczenniku pamiętali parafianie parafii Góry św. Małgorzaty, szczególnie rodzina. Dowodem na to jest między innymi symboliczny powojenny grób z pomnikiem na cmentarzu parafialnym w Górze św. Małgorzaty z napisem: „KS. PROF. WŁADYSŁAW GRZELAK ZG. W DACHAU + 1906 + 1943”.30

Również mieszkańcy Dobronia zaznaczyli pamięć o swym byłym proboszczu. Przed kościołem wystawiono okazały pomnik-tablicę, poświęconą wszystkim osobom z parafii Dobroń, pomordowanym w czasie wojny. Wśród wielu nazwisk widnieje napis: „ks. Władysław Grzelak”.

Zainteresowanie osobą ks. Władysława Grzelaka wzrosło, kiedy łódzki biskup Władysław Ziółek ogłosił w piśmie do biskupa bielsko-żywieckiego (diecezja ta przygotowuje kolejny proces beatyfikacyjny Męczenników II wojny światowe) w 2006 r., że prosił do dołączenie do tego procesu dwunastu kapłanów z archidiecezji łódzkiej. Wśród nich znajduje się ks. Władysław Grzelak, mieszkaniec wsi Sługi z parafii Góra św. Małgorzaty.

Następca ks. abp. Ziółka, ks. abp Marek Jędraszewski również dbał o pamięć pomordowanych w czasie II wijny światowej mieszkańcach Łodzi, a szczególnie kapłanów. Z jego inicjatywy w „Niedzieli” (edycja łódzka) każdego niemal tygodnia drukowane były krótkie wspomnienia o Kapłanach-Męczennikach. W jednym z artykułów o ks. Władysławie (jr.) napisano: „Głównym rysem życia ks. Grzelaka było posłuszeństwo powołaniu. Trzykrotnie proponowano mu przejście przez „zieloną granicę”. Mógł uniknąć śmieci. Odmówił. Wiedział dlaczego i komu służył. Temu powołaniu był wierny aż do śmierci”.31

Do kultywowania pamięci i o wstawiennictwo ks. Grzelaka (jr.) dołączył piszący te słowa, który po wydaniu dekretu abp. Ziółka z 28 czerwca 2006 r. o mającym się odbyć procesie beatyfikacyjnym, rozpoczął cykl spotkań poświęconych temu tematowi. Spotkania takie odbyły się m.in. w Szkole Podstawowej w Sługach (miejscu urodzenia ks. Władysława). W spotkaniu uczestniczyły nie tylko dzieci, ale obecna była duża część mieszkańców Sług. Kolejne spotkanie odbyło się 15 lutego 2012 r. w Łęczycy na zaproszenie L. Sztompki32, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Łęczyckiej w ich siedzibie. Spotkanie to było poświęcone tylko ks. Władysławowi Grzelakowi (jr) Męczennikowi z Góry św. Małgorzaty, kandydatowi na Ołtarze. Wspomniane Towarzystwo zainspirowane tym tematem postanowiło zadbać również o pamięć pomordowanych łęczycan w czasie II wojny światowej.33

Następne spotkanie poświęcone już nie tylko ks. Grzelakowi (jr.), ale poszerzone o kolejnych Kapłanów –Męczenników z Ziemi Łęczyckiej odbyło w tym samym miejscu w Łęczycy (Archiwum Powiatowe) się Także członkowie Towarzystwa Przyjaciół Góry św. Małgorzaty na jednym ze spotkań mogli zapoznać się z historią życia ks. Władysława. Autor niniejszego opracowania 6 III 2020 r. uczestnicząc w sesji Rady Gminy Góra św. Małgorzaty i opracowując Jubileusz 850. lecia istnienia tej miejscowości, jako jeden z punktów obchodów wskazał na postać kandydata na ołtarze ks. Władysława Grzelaka. Proponował, by ten punkt obchodów związany był z dniem 29 września, w którym poniósł męczeńską śmierć ks. Władysław. Szerzeniu kultu i czci kandydata na ołtarze ks. Władysława Grzelaka miała służyć pielgrzymka parafian Góry św. Małgorzaty do Dachau w 29 kwietniu 2015 r. w 70 rocznicę wyzwolenia więźniów z niemieckiego obozu koncentracyjnego. Pielgrzymi przywieźli ze sobą ziemię-prochy z „Baraku nr 26, 28 i 30”, w których więzieni byli głównie Polacy. Te właśnie prochy zostały złożone w rodzinnym grobie rodziny Grzelaków i Kmieciaków (rodzina żony Franciszka Grzelaka – Janiny z Kmieciaków). Uroczystościom przewodniczył proboszcz parafii Góry św. Małgorzaty ks. prał. Ryszard Pajda. To on swoją postawą budzi kult tego Męczennika.

  1. Biogram ks. Władysława, ze względu na pochodzenie i pokrewieństwo z autorem (dziś już dalekie ze względu na upływający czas), będzie zawierał wiele szczegółów, głównie z dzieciństwa, których nie znajdziemy w opisie innych kapłanów. Więcej o dojrzałym życiu ks. Władysława zob. M. Jagiełło, Władysław Grzelak (1906–1942). Męczennik II wojny światowej z Góry św. Małgorzaty, „Studia Loviciensia. Łowickie Studia Teologiczne”, 15 (2013), s. 201–212. Zob. też: M. Jagiełło, Święci kapłani męczennicy Ziemi Łęczyckiej w okresie II wojny światowej, „Studia Loviciensia. Łowickie Studia Teologiczne”, 14 (2012), s. 117–124.[]
  2. Treść podano z odpisu wydanego 17 X 1928 r. Oto dokładny opis aktu: „Rzeczpospolita Polska Województwo Łódzkie Starostwo Łęczyckie. Proboszcz parafii Góra św. Małgorzaty. Wiadomo czyni, iż w Aktach Stanu Cywilnego parafii tejże znajduje się w rosyjskim języku następujący: Akt urodzenia Nr 102”. Natomiast w podpisie wyżej przytoczonego aktu znajduje się następująca treść: „Wydając niniejszy Wypis z ksiąg miejscowych, zgodność jego ze swym oryginałem poświadczam: Góra św. Małgorzaty dnia 17 października 1928 r. Proboszcz ks. S Suchański (podpis odręczny, czytelny – przypis aut.)”. I naklejone trzy znaczki opłaty skarbowej: dwa po 40 i za 20 groszy. Tłumaczenie z języka rosyjskiego zostało dokonane przez ówczesnego proboszcza ks. S. Suchańskiego.[]
  3. Ta sama fotografia znajduje się w monogramie ks. Władysława Grze;ala (sr.) z krępy. Zasoby należą do Franciszka i Janiny z Kmieciaków Grzelak ze Sług. Franciszek jest synem Tomasza, brata ks. Władysława. Na zdjęciu od lewej: Kazimiera Nitera, Antoni Nitera, Lodzia Nitera, Marianna Grzelak, Franciszek Grzelak i Tomasz Grzelak (brat Ks. Władysława). Zdjęcie wykonano u rodziny Niterów w Krępie, parafia Domaniewice. Rodzina Grzelaków ze Sług znalazła tam schronienie podczas okupacji. Z rodziny Niterów też pochodził ksiądz o tym samym imieniu i nazwisku – Władysław Grzelak. W literaturze tematu starszego (tego z Krępy nazywano seniorem, ze Sług juniorem). Obydwaj ponieśli męczeńską śmierć w Dachau.[]
  4. AAŁ, APK, sygn.193, nr 7400, z 23 XII 1929 r.[][][]
  5. AAŁ, APK, sygn. 193, b.n., b.d.[]
  6. Na temat szkoły w Sługach zob. S. Wiciński, Zarys monograficzny gminy Góra św. Małgorzaty, [w:] S. Cisak, Środek Polski, Szkice z dziejów gmin: Bedlno, Bielawy, Góra św. Małgorzaty, Krzyżanów, Piątek, Zgierz, Płock 2003, s. 407 i nn. Uwłaszczenie miejscowych kmieci nakładało na nich najpierw obowiązek zagospodarowania ziemi, postawienia zabudowań, hodowli żywego inwentarza. Do takiego nawału pracy potrzebne były każde ręce. Nawet najmłodsze dzieci miały swoje obowiązki. Zresztą zajęcia w szkołach w początkach XX wieku – tak zapewne było i po 1864 r. – zaczynały się po Uroczystości Wszystkich Świętych i kończyły wczesną wiosną, kiedy wychodzono do pracy w polu. Autor pamięta wypowiedź `Władysławy Marchewa z d. Pałczyńska, swojej babci, urodzonej w 1907 roku w Sługach, kuzynki ks. Władysława. Często mówiła, że jako dziecko musiała wykonywać – podobnie jak inne dzieci – wszystkie prace, często przeznaczone dla dorosłych. Informacje uczniów z tamtych lat. Zob. S. Wiciński, Środek Polski …, dz. cyt., s. 407 i przypis.[]
  7. Świadectwo maturalne Zob. AAŁ, APK, sygn. 193. Na świadectwie tym znajduje się pieczątka Uniwersytetu Warszawskiego, mówiąca o jego matrykulacji dn. 23 X 1928 r. Podany jest tam Nr Indeks 29305.[]
  8. Bożena Pałczyńska z d. Sobczak żona Stanisława Pałczyńskiego jest wnuczką Konstantego brata ks. Władysława.[]
  9. O tej decyzji i historii życia zob.: ks. Mirosław Jagiełło, „Niedziela” 10/2016.[]
  10. Numeracja: Starostwa Łęczyckiego, Lekarz powiatowy 351, z 18 VIII 1926 r. [w.] AAŁ, APK, sygn.193, b.n., b.d.[]
  11. O początkach łódzkiego seminarium zob.: AŁI 2007, s. 83–95; S. Grad, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt.[]
  12. Akta Uniwersytet Warszawski, L. dz.2881, nr albumu Uniwersytetu 29305, Pismo Rektora Seminarium Duchownego w Łodzi, Nr 641, z 6 X 1928 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 193, Karta rejestracyjna z 1 I 1928 r.[]
  14. Bardzo obszerna dokumentacja, głównie korespondencja między ks. Władysławem z biskupem, dotycząca jego studiów, znajduje się w aktach osobowych w Archiwum Archidiecezji Łódzkiej. Nie zachowały się natomiast w Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego dokumenty związane z jego studiami doktoranckimi. O nich wiemy tylko z korespondencji, o której wyżej.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 193, nr 3545, z 12 IX 1939 r.[]
  16. AAŁ, APK, sygn. 193, nr 3645, z 4 X 1939 r.[]
  17. Zob. T. Graliński, Seminarium Duchowne w Łodzi. Szkic historyczny z lat 1921–1948, WDŁ 22 (1948), nr 5, s. 15.[]
  18. P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt. s. 106.[]
  19. Tamże, s. 29.[]
  20. AAŁ, APK193, nr 572, z 7 III 1940 r.[]
  21. W rozmowie z obecnym proboszczem Szczawina ks. mgr Ryszardem Szymachą w trakcie zbierania materiałów do monografii, powiedział, że „w parafii nie zachowały się żadne dokumenty związane z bytnością w czasie wojny Seminarium i brak jakichkolwiek śladów. Obecnie dawny budynek seminaryjny w Szczawinie pełni zaplecze gospodarcze”. Zob. R. Szymacha, Ks. W. Grzelak, [w:] MSPGśM, Ks. W. Grzelak, b.n., z 16 VII 2014 r., mps.[]
  22. K. Sobczak, Ks. W. Grzelak, [w:] MSPGśM, Ks. W. Grzelak, b.n., z 19 III 2012 r., mps.[]
  23. Wyżej wspomniano, że Diecezja łódzka miała dwóch kapłanów o tym samym imieniu i nazwisku: ks. Władysław Grzelak z Krępy, par. Domaniewice, urodzony w 1900 r. i ks. Władysław Grzelak ze Sług, par. Góra św. Małgorzaty, ur. 1906 r.[]
  24. F. Grzelak, Ks. W. Grzelak [w:] MSPGśM] Ks. Władysław Grzelak, b.n., z 23 IX 2009 r.[]
  25. AAŁ, APK, sygn. 193, nr 293, z 21 III 1941 r.[]
  26. Obydwie nominacje, jako jedyne w aktach, napisane zostały w języku łacińskim.[]
  27. Obecnie także przynależy do tego samego dekanatu. Warto zwrócić też uwagę, że Archidiecezja łódzka. Informator 2007 podaje na s. 237 błędną informację. W wykazie proboszczów od 1920 roku podane jest: „ks. Władysław Grzelak 1940–1941”, co nie jest zgodne z dokumentacją akt osobowych ks. Grzelaka, przechowywanych w Archiwum Archidiecezji Łódzkiej. Ksiądz Władysław otrzymał tę nominację 21 III 1941 r. i w październiku tego samego roku został aresztowany.[]
  28. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 80.[]
  29. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 45.[]
  30. Na pomniku napisano „Dachał” (nazwę miejscowości na właściwą: Dachau – uaktualniono w 2019 r., przy wymianie nowego pomnika). Warto może tej sprawie poświęcić kilka myśli. Głównym przedstawicielem dbającym o pamięć ks. Władysława był jego bratanek p. Franciszek Grzelak, mieszkaniec wsi Sługi. To on wystąpił z propozycją tej inskrypcji. Był świadomy błędnej pisowni tego wyrazu, często się z tego tłumaczył. Podejmowano kilka razy decyzję o jego naprawie, jednak nie jest to istotą. Błąd został naprawiony w 2019 r., kiedy postawiono nowy pomnik, na którym zachowano poprzednie inskrypcje (u ks. Grzelaka – poprawiona). Ważne, że w parafii żywa jest pamięć o Męczenniku. Na pomniku napisano także błędną datę śmierci ks. Władysława: „1943”. To świadczy o determinacji nie tylko rodziny, by wtedy mimo braku znajomości dokładnej daty śmierci, chciano zachować pamięć o Kapłanie-Męczenniku. Do tej pamięci dołączył piszący te słowa, który po wydaniu dekretu abp. Ziółka z 28 VI 2006 r. o mającym się odbyć procesie beatyfikacyjnym, rozpoczął cykl spotkań poświęconych temu tematowi. Spotkania takie odbyły się m.in. w Szkole Podstawowej w Sługach (miejscu urodzenia ks. Władysława). W spotkaniu uczestniczyły nie tylko dzieci, ale obecna była duża część mieszkańców Sług. Kolejne spotkanie (13 III 2013 r.) odbyło się w Łęczycy na zaproszenie L. Sztompki, prezes Miłośników Ziemi Łęczyckiej w ich siedzibie. Także członkowie Towarzystwa Przyjaciół Góry św. Małgorzaty na jednym ze spotkań mogli zapoznać się z historią życia ks. Władysława. Autor niniejszego opracowania 6 III 2020 r. uczestnicząc w sesji Rady Gminy Góra św. Małgorzaty i opracowując Jubileusz 850. lecia istnienia tej miejscowości, jako jeden z punktów obchodów wskazał na postać kandydata na ołtarze ks. Władysława Grzelaka. Proponował, by ten punkt obchodów związany był z dniem 29 września, w którym poniósł męczeńską śmierć ks. Władysław. Szerzeniu kultu i czci kandydata na ołtarze ks. Władysława Grzelaka miała służyć pielgrzymka parafian Góry św. Małgorzaty do Dachau w 29 kwietniu 2015 r. w 70 rocznicę wyzwolenia więźniów z niemieckiego obozu koncentracyjnego. Pielgrzymi przywieźli ze sobą ziemię-prochy z „Baraku nr 26, 28 i 30”, w których więzieni byli głównie Polacy. Te właśnie prochy zostały złożone w rodzinnym grobie rodziny Grzelaków i Kmieciaków (rodzina żony Franciszka Grzelaka – Janiny z Kmieciaków). Uroczystościom przewodniczył proboszcz parafii Góry św. Małgorzaty ks. prał. Ryszard Pajda. To on swoją postawą budzi kult tego Męczennika.[]
  31. M. Jagiełło, Ks. Władysław Grzelak, „Niedziela” 10/2016, s. 8.[]
  32. Śp. Lucyna Sztompka Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Łęczyckie zmarłą 22 maja 2016 r.[]
  33. Temat ten szeroko opisuje L. Sztomkpa w książce: Historia grobami pisana. Zob.: L. Sztompka, Zmarli łęczyckiego cmentarza (1956-2014), s. 171-183, [w:] Praca zbiorowa. Towarzystwo Miłośników Ziemi łęczyckiej. Cmentarz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Łęczycy, Łęczyca 2014 [dalej:] Historia grobami pisana, dz. cyt.]. Zob. też: L. Sztompka, Bene merentes dla Łęczycy, Historia grobami pisana, dz. cyt., s. 183-215; [tamże].  L. Sztompka, Martyrologia synów Ziemi Łęczyckiej, Historia grobami pisana, dz. cyt., s. 215-225 [tamże].[]

Ks. Władysław Grzelak (senior) 1902-1942

Ks. mgr Władysław Grzelak, także profesor Pisma Świętego. Życie jego cechowała wielka świętość i modlitwa

Pierwszym dokumentem znajdującym się w Aktach osobowych ks. Władysława Grzelaka  (sr.)1 jest Karta rejestracyjna, która sama przez się suponuje układ biogramu tego Kapłana-Męczennika. Najważniejsze wydarzenia z życia ks. Władysława podane zostaną w punktach i w tej samej kolejności będą opisane.

1. Dzieciństwo i młodość Władysława Grzelaka Sr.

W Życiorysie, napisanym ręcznie pięknym, prawie kaligraficznym, a przez to czytelnym pismem, 15  września 1926 r., czyli w 26 roku życia, ksiądz Władysław napisał:

„Urodziłem się 5 lipca 1900 roku we wsi Krępie. Lata dziecinne spędziłem na łonie rodziny. W 10-tym roku życia zacząłem uczęszczać do szkoły w Domaniewicach. W 1910 roku przystąpiłem do pierwszej Spowiedzi Komunji w kościele parafialnym w Krępie. W 1914 r. skończyłem szkołę powszechną. W 1915 r. po  złożeniu odpowiedniego egzaminu zostałem przyjęty do III klasy Gimnazjum Realnego w Łowiczu w Łowiczu, w którym pobierałem lekcje z przerwami aż do 1923 roku. W roku 1920 podczas inwazji bolszewickiej pełniłem służbę wojskową, jako ochotnik w 10 pp. W 1923 wstąpiłem do Seminarium Duchownego w Łodzi [w podpisie: Wł. Grzelak Łódź 15-IX-26. W nagłówku: Władysław Grzelak Alumn Sem. Duchownego w Łodzi”].2

Bardziej opisowy, a przez to barwniejszy, jest wcześniej napisany życiorys, na potrzeby wstępu do seminarium:

„W 1918 r. będąc w klasie szóstej [w osiemnastym roku życia – przyp. wł.] brałem czynny udział jako skaut w rozbrajaniu Niemców. Po wypędzeniu okupantów pełniłem służbę wartowniczą przez cały miesiąc. Wtedy nabawiłem się choroby oczów [pisownia oryginalna – przyp. wł.], na którą leczyłem się cały rok, a przez to nie otrzymałem promocji do klasy siódmej. W 1920 r, wstąpiłem do wojska (z wcześniejszego Życiorysu wiemy, że wstąpił jako ochotnik), odbyłem kampanję bolszewicką jako ochotnik 10 pułku piechoty. Po czteromiesięcznej służbie wróciłem do szkoły, aby dokończyć nauki. Będąc w ósmej klasie zostałem dopuszczony do egzaminów maturalnych, egzaminów nie złożyłem wobec czego świadectwa dojrzałości nie otrzymałem [w podpisie: Wieś Krępa dn.3-IX-23 r. Wł. Grzelak”.3

Znane są więc już pierwsze lata dzieciństwa i młodości przyszłego Męczennika. Dodajmy tylko, że na potrzeby władz seminaryjnych niezbędna była opinia katechety. Wystawił ją ks. Stefan Zawadzki, formułując ją zwięźle, w jednym zdaniu: „Obowiązki religijne przez cały czas pobytu w szkole wypełniał dokładnie”.4

2. Lata studenckie

Niewiele informacji mamy o studiach seminaryjnych przyszłego księdza Władysława. Nie ma też informacji, czy i kiedy zdał maturę. Można tylko przypuszczać, że lata nauki w seminarium przebiegały harmonijnie i z dobrymi wynikami, skoro w 1926 r. biskup napisał: „… pozwalam ks. Władysławowi Grzelakowi, kapłanowi diecezji Łódzkiej na odbywanie studiów na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego”.5 Trzy miesiące później już student tegoż Uniwersytetu donosił biskupowi, że „po rozpatrzeniu się na miejscu obrałem celem mojego studiowania Biblję wraz z 7 godzinami tygodniowo dogmatyki”.6 Rok później władze Uniwersytetu przesłały na ręce biskupa łódzkiego informację o wynikach po pierwszym roku studiów: „Introdkukcja N. Zakonu [Nowego Testamentu – przyp. wł.] – dostatecznie, Historja biblijna – dobrze, Historja [egzegezy – przyp. wł.] – dobrze, Dogmatyka [początkowa – przyp. wł.] – dobrze, Język hebrajski – bardzo dobrze i aramejski – dobrze. Pracował sumiennie wykazując duże zdolności. W życiu konwiktorskim był bez zarzutu”.7

Nie muszą dziwić dobre wyniki życia studenckiego, skoro 7 sierpnia następnego roku ks. Władysław napisał do biskupa: „Dzięki zbiegowi różnych trudności o obowiązków w ciągu ostatnich kilku lat nie miałem żadnego urlopu. Dlatego [ośmielił się prosić] o udzielenie mu miesięcznego urlopu na miesiąc wrzesień”.8 Odręcznie napisano, że kuria wyraża zgodę. Studentom niechętnie jednak udzielano wolnego podczas Świąt Bożego Narodzenia i w Wielkanoc. Wykazuje to analiza korespondencji między ks. Wł. Grzelakiem a kurią. Kuria ciągle niemal zasłaniała się potrzebą pomocy księżom w parafiach, argumentując to nawałem pracy w czasie wspomnianych świąt. Posłuszny poleceniom biskupa, ks. Władysław w czasie swych studiów podczas świąt pracował między innymi w  par. św. Mateusza w Pabianicach (od 20 marca do 20 kwietnia 1929 r.), a na czas ferii letnich duszpasterzował w par. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tomaszowie Mazowieckim. Studenci jednak nie rezygnowali i prosili o wolne w tym czasie, by dobrze przygotować się do egzaminów. Z analizy można wysnuć wniosek, że było „pól na pół”, to znaczy, w połowie próśb biskup dawał pozytywną dla studentów odpowiedź, a w przypadkach, gdzie pomoc było konieczna, konieczne też było ich zastępstwo.9

Warto zauważyć, o czym do tej pory nie mówiliśmy, że  biskup w liście zezwalającym na pozostanie w Warszawie w czasie ferii zimowych tytułuje ks. Władysława: „Szanowny Księże Magistrze”.10 Właśnie w liście z 10 marca 1929 r. ks. Władysław (sr.) prosił o  wolne na czas ferii świątecznych, by mógł „trochę odpocząć, a jednocześnie pracować w swojej dziedzinie, zwłaszcza, że zbliżają się egzaminy magisterskie”.11

3. Praca dla diecezji łódzkiej

W połowie 1930 roku ks. Władysław Grzelak (sr) wrócił do diecezji. Po  kilku zastępstwach – między innymi w Piotrkowie Trybunalskim – 9 sierpnia 1930 r. i wikariacie u Matki Boskiej Zwycięskiej w 1931 r. otrzymuje nominację na profesora Seminarium Duchownego w Łodzi.12 Biskup powierza mu „wykłady z Teologii biblijnej – introdukcja do Nowego Testamentu”.13 Wraz z tą nominacją otrzymuje zmianę na stanowisku wikariatu, odchodzi z parafii Matki Boskiej Zwycięskiej i na takie samo stanowisko idzie do par. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.14 W 1938 r. napisał list do biskupa prosząc o takie samo stanowiska w kościele św. Stanisława Kostki, a prośbę poparł argumentem, że do tej prośby „skłoniło [go] pragnienie być bliżej Seminarium Duchownego i pracować w więcej spokojnej dzielnicy”.15

Z dokumentów znajdujących się w aktach osobowych ks. Grzelaka (sr.) z tego okresu, trzy z nich zasługują na uwagę. Pierwszy dotyczy odbytych rekolekcji we własnym domu. To pierwsza taka forma duchowych ćwiczeń wśród wszystkich tu wymienionych kapłanów. Do takiej formy nie skłoniła go zapewne choroba, bo cieszył się dobrym zdrowiem. A może prosił ustnie w rozmowie z biskupem o taką formę skupienia? Drugi dokument to prośba ks. Grzelaka „… o pozwolenie na wyjazd do Włoch w okresie Świąt Wielkanocnych b. r. w związku z uroczystościami kanonizacyjnymi Bł. Andrzeja Boboli”.16 Brak też odpowiedzi, czy biskup taką zgodę wyraził. Należy przypuszczać, że tak, skoro na wyjazd była zgoda proboszcza parafii. Trzeci dokument związany był z nominacją ks. Władysława Grzelaka (sr) na spowiednika sióstr św. Rodziny, o taką zgodę prosiły same siostry.17 Ta informacja jest o tyle ciekawa, że wydana została w pierwszych miesiącach wojny w cztery miesiące od prośby sióstr. Świadczy to, że w tym czasie jeszcze wszyscy wykładowcy Seminarium prowadzili swoje zajęcia z klerykami.

4. Aresztowanie i męczeńska śmierć ks. Wł. Grzelaka (Sr.).

W literaturze tematu brak okoliczności o aresztowaniu ks. Władysława, podobnie jak niemal u każdego Kapłana-Męczennika. W niniejszym opracowaniu musimy się oprzeć na tekstach powstałych po fakcie. Ks. Edmund Chart w swojej książce „Zmarli Polacy w Dachau 1939-1945” umieścił dane o  ks. Władysławie Grzelaku (sr.) pod pozycją 1936. Napisał tam: „Grzelak Władysław [nr obozowy] 28137, [data urodz.] 16. 7. 00 [1900], [miejsce urodzenia] Krępa, [miejsce zamieszkania] Łódź, [zawód] duchowny], [data śmierci] 12. 10. 42 [1942], [wyznanie] kat., [trwałe inwalidztwo] tr. inwal.”.18 Przytaczamy ten tekst w całości tylko dlatego, żeby głównie pokazać miejsce zamieszkania, gdzie jest podane; „Łódź”. Natomiast W. Jacewicz i J. Woś o ks. Władysławie (sr.) napisali: „Grzelak Władysław mgr teol. (senior) – wikar. par. św. Stanisława Kostki w Łodzi, prof. Sem. Duch. w Łodzi. ur . 16 VI 1900 r. w m. Krępa pow. łowicki.. Areszt. 6 X 1941 r. i osadzony w obozie przejść. w Konstantynowie, od 30 X 1941 r. w obozie kon, Dachau – nr obozowy 8137, zginął w transp. inw. […] 12 X 1942 r.”.19

Obydwa źródła mówią nam o tym samym miejscu zamieszkania (czyli miejscu, skąd został aresztowany), jest nim Łódź.

Piszemy o tym, ponieważ w aktach osobowych ks. Władysława Grzelaka (sr.) znalazło się z czasów wojny pismo niemieckiego ordynariatu w Łodzi, który napisał: „Das Bischoflichen Ordinariat in Litzmannstadt bestatigt hiermit daas der Vorzeiger dieser Bescheinigung WŁADYSŁAW GRZELAK, Priester der hiesigen romich-katholichen Diozese, won den kirchlichen Behorden zum ortspfarrer in Dobro, Kreis Lask ernannt worden ist.

Die Polizeilichen Behorden werdengebeten dem obergenannten dorthin frei passieren zu lassen.

[w podpisie:] Kanzler des Bischofl.Ordinariates: [tu następuję podpis nieczytelny. Pisownia oryginalna]”.20

W powyższym piśmie jest mowa o „Dobroniu, pow. łaski”. Otóż problem w tym, że w pismach osobowych nie znajduje się żaden dokument potwierdzający jakikolwiek pobyt ks. Senior w Dobroniu. Natomiast w parafii św. Wojciecha w Dobroniu pracował drugi ks. Władysław Grzelak (jr) urodzony w 1906 roku. i być może ten dokument nie jest związany z ks. Władysławem Grzelakiem (sr.) urodzonym w 1900 roku, a z Juniorem? A może osoba, która przyporządkowywała poszczególne dokumenty akt osobowych kapłanów diecezji łódzkiej nie mając wiedzy komu przypisać ten tekst włożyła go do teczki ks. Władysława Grzelak (sr), zamiast do ks Juniora? Tym bardziej może być to prawdopodobnie, gdyż w omawianym dokumencie nie jest powiedziane, o którego Władysława Grzelaka chodzi.21 Za tym, że cytowany dokument nie powinien znaleźć się od początku w aktach osobowych ks. Władysława (sr) przemawiają wyżej cytowane teksty ks. Charta: „zamieszkały Łódź”, a u ks. Grzelaka (jr.) jest: „Dobroń”.22

Wyjątkowe świadectwo o ks. Władysławie Grzelaku (sr.) podał współwięzień, który przeżył obóz – ks. Ludwik Bujacz. Scharakteryzował go następująco:

„Ks. Mgr Władysław Grzelak, także profesor Pisma Świętego. Życie jego cechowała wielka świętość i modlitwa. Zima 1941 roku nadwyrężyła jego zdrowie i osłabiła cały organizm. Jako wyczerpanego i wychudzonego uznano za inwalidę i wywieziono na zniszczenie”.23

4. Aresztowanie i męczeńska śmierć ks. Wł. Grzelaka (Sr.).

Łódzkie wydanie tygodnika „Niedziela” za czasów pontyfikatu ks. abp Jędraszewskiego zaczęło publikować co tydzień biogram kolejnego Kapłan-Męczennika z czasów II wojny światowej. W wydaniu „Niedzieli” znalazł się artykuł poświęcony ks. Władysławowi Grzelakowi (sr.). Wcześniej jednak został opublikowany biogram ks. Grzelaka (jr.) autorstwa piszącego te słowa.

Po jego publikacji na telefon parafii w Łodzi-Andrzejowie, gdzie pracuje autor, zatelefonował p. Henryk Barbucha z Głowna rodem z par. Domaniewice, wsi Krępa i pytał o ewentualną beatyfikację ks. Władysława Grzelaka (sr). Po informacji o piśmie ks bpa Władysława Ziółka z 28 czerwca 2006 roku wspomniany p. Henryk rozpoczął korespondencję z łódzką kurią o ewentualną beatyfikację kapłana-ziomka z Domaniewic. Na swoje pismo wysłane do kurii24 w tej sprawie otrzymał odpowiedź, że 

„prowadzony jest proces informacyjny zmierzający do procesu beatyfikacyjnego ks. Władysława Grzelaka, kapłana diecezji łódzkiej zamordowanego w Dachau”.25

Po takiej odpowiedzi, mieszkańcy wsi Krępa i parafianie Domaniewic w łączności z proboszczem parafii ks. Krzysztofem Osińskim podjęli starania o przywrócenie pamięci o Kapłanie-Męczenniku ze swojej wsi i parafii. Postanowili ufundować kamienną tablicę upamiętniającą męczeńską śmierć ks. Władysława Grzelaka (sr.) i poświęcić ją w r ocznicę śmierci ks. Grzelaka26. W specjalnym piśmie (brak daty) proboszcz Domaniewic napisał:

„Niniejszym potwierdzam, że w dniu 20 października 2019 r. w kościele parafialnym w Domaniewicach w czasie mszy na sumie została odsłonięta i poświęcona tablica pamiątkowa upamiętniająca męczeńską śmierć księdza Władysława Grzelaka [seniora – przyp. wł.] w komorze gazowej w niemieckim obozie zagłady w Dachau 12 X 1942 r. Aktu poświęcenia dokonał Jego Ekscelencja biskup Józef Zawitkowski w asyście księdza Brunona Dąbrowskiego i proboszcza parafii Krzysztofa Osińskiego. [I dodał:] Wszystkie materiały mające znamiona dokumentów świadczących ożyciu i męczeńskiej śmierci księdza Władysława Grzelaka i odsłonięciu tablicy pamiątkowej przez Jego najbliższą rodzinę zostaną przekazane do Archiwum Archidiecezjalnego w Łodzi [W podpisie:] Prob. par. Domaniewice ks. K. Osiński”.27

Ciekawe informacje przekazał H. Barbucha, – inicjator przedsięwzięcia. W przemówieniu wygłoszonym przy odsłonięciu poświęconej tablicy powiedział m.in.:

„Na samym początku chciałbym podziękować Bogu, że udało mi się przywrócić pamięć o księdzu Władysławie Grzelaku urodzonym w mojej wsi Krępie, który zginął śmiercią męczeńską w niemieckim obozie zagłady w Dachau. Ksiądz Władysław Grzelak z upływem lat stał się postacią zapomnianą, z wyjątkiem najbliższej rodziny i zachowanych wspomnień byłych sąsiadów, których już nie ma. Zachowaniem pamięci będzie ta tablica ufundowana przez rodzinę i mieszkańców wsi w jego parafialnym kościele. Wcześniej przygotowałem informacje w formie ulotki, które zostały rozesłane po wsi i wyłożone w kościele, które mają przypomnieć nam postać ks. Władysława Grzelaka”.28

W dalszym swoim wystąpieniu po krótkim opisie życiorysu ks. Władysława (sr.) p. Barbucha odwołuje się do rodzinnej historii: 

„Muszę też przypomnieć, jak ważną jest postacią dla naszej wsi. Musiało upłynąć 550 lat, kiedy ten nasz ziomek został pierwszym mieszkańcem, który ukończył studia wyższe i był pierwszym kapłanem i profesorem od Pisma Świętego w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi. Pomimo licznych obowiązków znajduje czas na odwiedzanie swojej rodziny  i parafii. Był wielkim czcicielem Matki Boskiej i Jej Syna w kaplicy domaniewickiego obrazu. Wielką troską napawał go stan kaplicy, której groziła katastrofa budowlana, gdyż w ostatnich latach trwała budowa nowego kościoła i na jej remont brakowało pieniędzy i czasu. Ksiądz Władysław starał się pomagać organizując na jej remont różne zbiórki pieniężne. W rok 1933 z okazji 300 rocznicy obrazu Matki Boskiej w domaniewickiej kaplicy wydaje na własny koszt swoją książkę: <Domaniewice 1633 1933>.29 Pieniądze z jej sprzedaży przeznacza na remont kaplicy. Kilka jej egzemplarzy zachowało się w niektórych domach. Czytając uważnie Jego książkę na stronie 17 jest piękne zdanie, a dokładniej przesłanie i prośba dla nas i naszych potomnych. Zwraca się do nas, byśmy dbali o powierzone nam skarby: kaplicę podarowaną przez braci Celestów, nowy kościół, który równo 100 lat temu pobudowali nasi pradziadowie. […] Mamy piękny kościół i sanktuarium Matki Bożej, do której przyjeżdżają z modlitwą i prośbami mieszkańcy nawet z odległych miejscowości. [Mówiąc  dalej o historii Domaniewic pod koniec wraca do ks. Grzelaka:] W latach 1955 – 1960 proboszczem naszej parafii był ksiądz Tadeusz Rulski, były więzień obozu w Dachau, bliski kolega księdza Grzelaka, który złożył obszerne informacje o jego pobycie i tragicznej śmierci”.30

Z dość obszernego wystąpienia H. Barbuchy, który wcześniej mówił o trudach obozowego życia i nawiązał do ufundowanej i poświęconej tablicy zacytujmy jeszcze jedno zdanie: 

„NA KOŃCU TABLICY POZOSTAWIONE JEST MIEJSCE NA DATĘ JEGO BEATYFIKACJI, GDYŻ OBECNIE PROWADZONY JEST PROCES INFORMACYJNY ZMIERZAJĄCY DO JEGO BEATYFIKACJI” [podkreślenie wł.]

Biogram ks. Władysława Grzelaka zakończmy przywołaniem wyżej wspomnianej książki wydanej przez niego i naukowego traktatu o niesprawiedliwym wyroku wydanym na Chrystusa, którego tekst zachowany w rękopisie znajduje się w aktach osobowych autora.

Wydana pozycja „Domaniewice 1633 – 1933” nie jest obszerną książką, zawiera tylko 24 strony, ale  za to systematyzuje jej układ. Jej podtytuł zastępuje spis treści31: „Wiadomości, dotyczące parafji, kościoła i kaplicy, wydane z okazji 3 0 0 – l e c i a istnienia cudownego obrazu Matki Boskiej w kaplicy domaniewickiej”.32 Zacytujmy fragment z Przedmowy ukazujący nastawienie Autora do czci, jaką oddaje on Matce Bożej w tym Obrazie: „Przez 300 lat, w kaplicy [domaniewickiej], będącej chlubą całej okolicy , Maryja odbierała nieustanną cześć od udu wieśniaczego. Tu, przed Jej obrazem, dzieci tego ludu składały swe troski i bóle, błagały o litość w chwilach nieszczęścia, tak osobistych, jak i ogólnych., Tu do Niej wznosiły się tysiące wypracowanych, nieraz rozlegały się wśród stłumionego szloch, rwące się z głębi dusz, modlitewne jęki: Matuchno nasza, {Pocieszycielko nasza, Orędowniczko nasza, pociesz poratuj, ubłagaj u Syna Swego zmiłowania, win odpuszczenie […].33

Wspomniany traktat zatytułowany: „Na tle procesu Chrystusa Pana” opracowany na dziewięciu stronach ręcznego pisma już na samym początku stawia główną tezę: „Proces wszczęty z pobudek religijno-politycznych przeciwko Jezusowi, zakończony wyrokiem skazującym na śmierć krzyżową, ze względu na swą doniosłość, nie przestawał być nigdy tematem zainteresowań uczonych: był przyczyną powstania licznych rozpraw teologiczno-prawniczo-historycznych”.34 Zacytowaliśmy dwa zdania początkowe, przytoczmy dwa ostatnie: „dziewiętnaście już wieków krzyż przyświeca ludzkości będąc symbolem najlepszych nadziei i uwielbień dla tych, którzy uwierzyli w Tego, co przez mękę  krzyż świat odkupił. A naród ongiś przez Boga umiłowany, z tą samą nienawiścią ziejący i dziś do Chrystusa i Kościoła spełnia z dopuszczenia Bożego rolę przekonywujących świadków tego historycznego zdarzenia. [I kończy:] O Crux ave, spes unica” [W podpisie:] W.G.”.35

Rodzinna fotografia. Źródło: Źródło Archiwum rodziny Fr. Grzelaka ze Sług

Zasoby należą do Franciszka i Janiny z Kmieciaków Grzelak ze Sług. Franciszek jest synem Tomasza, brata ks. Władysława. Na zdjęciu od lewej: Kazimiera Nitera, Antoni Nitera, Lodzia Nitera, Marianna Grzelak, Franciszek Grzelak i Tomasz Grzelak (brat Ks. Władysława). Zdjęcie wykonano u rodziny Niterów w Krępie, parafia Domaniewice. Rodzina Grzelaków ze Sług znalazła tam schronienie podczas okupacji. Z rodziny Niterów też pochodził ksiądz o tym samym imieniu i nazwisku – Władysław Grzelak. W literaturze tematu starszego (tego z Krępy nazywano seniorem, ze Sług juniorem). Obydwaj ponieśli męczeńską śmierć w Dachau.

  1. W literaturze przedmiotu, w niniejszym opracowaniu znajdują się dwa biogramy dwóch kapłanów o takim samym imieniu i nazwisku. Dla ułatwienia, przy nazwisku jednego zastosowano skrót „(sr.)” – senior, a przy drugim: „(jr.)” – junior. Użyto tego skrótu z nawiasem i z kropką. W kolejności zachowano układ chronologiczny. Pierwszym jest biogram ks. Władysława Grzelaka (sr.), gdyż urodził się wcześniej – w 1900 r., a (jr.) w 19006 r. W takiej też formie skrótów tych używała łódzka kuria. W cytatach zachowano pisownię oryginalną.[]
  2. AAŁ, APK, sygn.  nr 3562, z 17 IX 1926 r.[]
  3. AAŁ, APK, sygn.  b.n., z 4 IX 1923 r.[]
  4. AAŁ, APK, sygn.. b.n., z 31 VIII 1923 r. Miał wtedy 23 lata i zdobyte doświadczenia wojskowe z jednym i drugim zaborcą. []
  5. AAŁ. APK, sygn.. nr 3869, z 30 IX 1926 r.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 5178, z 11 XII 1826 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn.. b.n., b.d.[]
  8. AAŁ, APK, sygn.., nr 3698, z 6 VIII 1927 r.[]
  9. Zob. pismo ks. Grzelaka (sr.) w: AAŁ, APK, sygn.., 4 XII 1929 r, nr 3774, z 5 XII 197 r.[]
  10. Wszystkie szczegółowe informacje o studiach ks. Wł. Grzelaka (sr.) można znaleźć w Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego. Nam, na potrzeby naszego opracowania, wystarczą wyżej podane informację o latach studiów ks. Wł. Grzelaka (sr.), gdyż interesuje nas bardziej jego droga do męczeństwa niż szczegóły studiów ks. Grzelaka (sr.). studiowania.[]
  11. AAA, APK, sygn.. 194, nr 1258, z 11 III 1929 r.[]
  12. Zob. AAŁ, APK, sygn.. b.n, b.d.[]
  13. AAŁ, APK, sygn.. b.n., z 29 VIII 1931 r.[]
  14. Zob. AAŁ, APK, sygn.. nr 4826, z 3 XII 193 r. W dokumencie tym jest wzmianka o wikariacie ks. Grzelaka (sr.) w par. Matki Boskiej Zwycięskiej.[]
  15. AAŁ. APK, sygn.. b.n., z 15 VI 1938 r. Jest to pierwszy dokument w aktach osobowych ks. Grzelaka (sr.) napisany na maszynie do pisania.[]
  16. AAŁ, APK, sygn.. nr 953, z 3 III 1938 r. Pod prośbą znajduje się odręczny dopisek, że „Proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi niema (pisownia oryginalna – przyp. wł.) przeszkód. aby ks. Mgr Władysław Grzelak wyjechał do Włoch w okresie Świąt Wielkanocnych” [i podpis: ks. Henryk Pyszyński].[]
  17. Zob., AAŁ, APK, sygn.. nr 4141, z 11 VIII 1939 r. i nominacja pod tym samym numerem.[]
  18. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 80.[]
  19. Zob. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa …, dz. cyt., z. 2, s. 227.[]
  20. AAŁ, APK, sygn..194, b.n. z 21 III 141 r.[]
  21. Autor niniejszego opracowania zwrócił się też z tym problemem do pracownika Archiwum Archidiecezji Łódzkiej s. Lucyny Witczak, znakomicie obeznanej w temacie. S. Lucyna, nie potrafiła ad hoc rozwiązać problemu. Za zgodą dyrektora Archiwum ks. dr. Kazimierza Dąbrowskiego zrobiła ksero z problematycznego tekstu i włożyła je do akt osobowych ks. Władysława Grzelaka (jr.) z odpowiednią adnotacją, pozostawiając oryginał w aktach ks. Władysław Grzelaka (sr.).[]
  22. Źródło, o którym mowa, w niniejszym opracowaniu przypisujemy do ks. Wł. Grzelaka juniora.[]
  23. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. s. 45.[]
  24. Brak treści tego pisma, jest natomiast odpowiedź Kurii na to pismo, cytowane poniżej.[]
  25. Kuria Metropolitarna Łódzka, KO – 3.9 – 1056/19, z 7 VIII 2019 r. W piśmie tym dołączona była informacja, że Kuria przesyła także książkę: „Niezłomni. Wierni Bogu i Ojczyźnie” zawierającą informacje dotyczącą tego Kapłana-Męczennika. Łączę wyrazy szacunku i proszę o modlitwę w intencji beatyfikacji ks. Władysława Grzelaka. [W podpisie: Ks. prałat dr Zbigniew Tracz Kanclerz Kurii]”. Tamże.[]
  26. W akcję tę włączył się Urząd Gminy Domaniewice. Przy okazji poświęcenia tablicy głos zabrał H. Barbucha, emerytowany nauczyciel, mieszkaniec wsi Krępa. Na zakończenia swego wystąpienia dziękował: „Pawłowi Kwiatkowskiemu wójtowi naszej gminy i jego rodzicom Krystynie i Zygmuntowi za ich wkład finansowy na ufundowanie tablicy. Ojciec pani Krystyny był bratem księdza Władysława”. Zob. H. Barbucha, Ks. Władysław Grzelak (sr), [w:] MSPGśM, Ks. Wł. Grzelak, b.n., z 11 V 2020 r., mps.[]
  27. Parafia Rzymskokatolicka św. Bartłomieja Apostoła, Domaniewice, (b.n i b.d.).[]
  28. H. Barbucha, Ks. Władysław Grzelak (sr), [w:] MSPGśM, Ks. Wł. Grzelak, b.n., z 11 V 2020 r., mps.[]
  29. Zob.: ks. Władysław Grzelak, Domaniewice 1633 – 1993, Łódź, Nakładem autora, 1933 r.[]
  30. Tamże. W cytowanym tekście H. Barbucha wspomina o misjach w domaniewickiej parafii, w których uczestniczyli na zaproszenie ks. Rulskiego byli koledzy kapłani, którzy przeżyli obozową gehennę w Dachau. Imiennie wymienił ks. Franciszka Rzaska (1906-1985 pochodzącego z parafii Domaniewice.[]
  31. Taki jest układ dzieła: Historia parafii – kościół farny, Nowy kościół, Kaplica w Domaniewicach – Powstanie kaplicy, Cudowny obraz Matki Boskiej w kaplicy i Z życia parafii. Książka zdobiona jest kilkoma fotografiami. Staraniem H. Barbuchy ukazał się reprint z opisanym na końcu życiorysem Autora. Pozycja ta znajduje się w Archiwum Archidiecezji Łódzkiej.[]
  32. Ks. Władysław Grzelak, Domanieiwce 1633 – 1933, dz. cyt., Okładka.[]
  33. Tamże, s. 3.[]
  34. AAŁ, APK, sygn.. 194, b.n. i b.d.[]
  35. Tamże.[]

Ks. Bolesław Wyszyński 1888–1941

Ksiądz Bolesław Wyszyński 1888–1941

1. Pamięć o proboszczu Męczenniku

Dobry Pasterz owiec nie zostawia. Niech się dzieje wola Boża

Autor niniejszego opracowania dotarł do świadka, który pamiętał ks. Bolesława Wyszyńskiego z czasów dzieciństwa. Jest nim Józef Wołowski, mieszkaniec Modlnej, który po wojnie był kościelnym w tej parafii.

Oto, co powiedział o ks. Bolesławie:

„Byliśmy sąsiadami i przyjaciółmi z kościelnym z czasów, gdy proboszczem Modlnej był ks. Wyszyński. On opowiedział mi, jak Niemiec Ekiert z Bądkowa kazał dać znać księdzu, żeby uciekał, bo dziś po niego przyjadą i go zamkną. Kościelny wiadomość przekazał. Na to ksiądz rundę zrobił koło stołu ze dwa, trzy razy i powiedział mu tak: »Dobry Pasterz owiec nie zostawia. Niech się dzieje wola Boża”.1

J.W. I w nocy przyjechali i go zamknęli. I w Dachau zginął.

M.J. – Jak nazywał się kościelny, do którego przyjechał Niemiec Ekiert?

J.W. – Sadowski Kazimierz. Był kościelnym i gospodarzem u księdza.

M.K. –  Czy pan pamięta, jak wyglądał ks. Wyszyński?

J.W. – Tyle o ile, do pierwszej komunii mnie przygotował”.2

Powyższa relacja bezpośredniego świadka tamtych wydarzeń jest bezcenna, bo dotyczy momentu aresztowania ks. Bolesława. O takie świadectwa dzisiaj trudno, ponieważ z dnia na dzień liczba osób pamiętających czasy II wojny światowej maleje.

2. Życie kapłańskie

W napisanym doskonałą łaciną życiorysie ks. Bolesław Wyszyński ujawnił, że „urodził się 21 września 1888 r. z ojca `Tomasza i matki `Julii z Perkowskich szlacheckiego stanu, we wsi Hojny Szuby w diecezji łomżyńskiej. Nauki pobierał najpierw w Łomży, potem w Warszawie. W 1906 r. po ukończeniu III gimnazjum został alumnem Metropolitarnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął w Warszawie 24 sierpnia 1912 r.”.3 Na placówkach – pierwszej w Szymanowie, drugiej Oryszewie na Ziemi Sochaczewskiej i trzeciej w Łodzi (szkoła 8-klasowa realna żeńska Siennickiej) poświęcał się głównie katechizacji, najpierw w szkołach gimnazjalnych, potem powszechnych i średnich. Tygodniowo nauczał najpierw 12, potem 16 i 30 godzin.

Kolejnym etapem życia ks. Bolesława były studia. W jego aktach osobowych znajduje się pismo Kurii Diecezji Łódzkiej z 14 sierpnia 1922 r. informujące, że został on wysłany na studia do Poznania. Władza duchowna łódzka prosiła władzę poznańską o udzielenie mu miejsca w tamtejszym seminarium na czas pobytu.4 O tym rozdziale z jego życia wiemy tylko tyle, że studia zakończył egzaminem5.

W czasie studiów podejmował wyznaczone mu przez władzę duchowną prace wychowawcze w Łodzi. Dnia 13 sierpnia 1925 r. został mianowany kapelanem II Miejskiego Domu Wychowawczego przy ul. Karolewskiej 81. Dwa miesiące potem został zwolniony z tej funkcji i mianowany kapelanem Miejskiego Pogotowia Opiekuńczego przy ul. Pańskiej 44 i kapelanem w Miejskiej Bursie dla Chłopców przy ul. Cmentarnej 10 a. Brak dokładnej daty, by określić, kiedy został wyznaczony na notariusza w Sądzie Biskupim.6 Z tej funkcji został zwolniony 16 września 1925 r. Siostry służebniczki NMP, których dom znajdował się w Łodzi przy ul. Karolewskiej, prosiły biskupa, by przydzielił im spowiednika i tu padło nazwisko ks. Wyszyńskiego, na co uzyskały pozytywną odpowiedź.7 Od 13 kwietnia 1926 r. był jednocześnie kapelanem V Miejskiego Domu Wychowawczego przy ul. Sienkiewicza 47. W związku z tą kapelanią napisał specjalny list, w którym prosił biskupa, by wskutek nadmiaru zajęć i niemożności ich wypełnienia został zwolniony z tej funkcji, na co uzyskał zgodę.8 W 1927 r. został prefektem w Gimnazjum Żeńskim p. J. Pryszewiczówny.9 Dnia 29 sierpnia 1927 r. został kapelanem Miejskiego Domu Starców i Kalek w Łodzi i tego samego dnia został odwołany ze stanowiska notariusza Sądu Biskupiego10. Dnia 22 października 1927 r. otrzymał misję kanoniczną do nauczania religii rzymskokatolickiej w Gimnazjum Matematyczno-Fizycznym Popierania Średniego Wykształcenia Handlowego w Łodzi.11

Z tego okresu zachowały się dwa dokumenty oceniające jego pracę. Pierwszy dotyczy pracy w sądzie: „Wyrażając Wielebnemu Księdzu moje całkowite uznanie i gorące podziękowanie za sumienne wywiązywanie się z obowiązków notariusza; polecam, aby W. Ks. Prefekt od dnia 1 września b.r. swe obowiązki pełnić zaczął”.12 Drugi związany jest z nauczaniem religii: „Dzięki swej sumiennej, systematycznej i owocnej pracy Ks. Prefekt Wyszyński cieszy się uznaniem Władzy Duchownej”.13

Poniekąd odpowiedzią na słuszność powyższych ocen jest jego prośba jako kapelana „przytułku dla kalek i starców”, skierowana do biskupa, o pozwolenie na binacje w niedziele i święta.14 Ksiądz Bolesław należał też do Związku Misyjnego Kleru, gdzie systematycznie opłacał składki.15 Dbał także o ducha modlitwy wśród młodzieży, z którą pracował. Śladem tego jest pismo, w którym prosił „Prześwietną Kurię Biskupią Diecezji Łódzkiej w Łodzi o udzielenie władzy […] wpisywania wiernych do Bractw różańca świętego i szkaplerznych, a szczególnie Matki Boskiej Karmelitańskiej”.16

Ostatnią nominacją, jaką otrzymał ks. Wyszyński, było administrowanie probostwem w Modlnej. Otrzymał ją w 40. roku życia.17

Ołtarz w Modlnej, przy którym ks. Wyszyński sprawował msze św. Fot. Z. Rożenek.

W trakcie pobytu w Modlnej powierzano ks. Bolesławowi przeprowadzanie egzaminu kanonicznego z siostrami urszulankami w Ozorkowie.18

Ostatnia nominacja, jaką otrzymał od biskupa brzmiała: „Udzielam niniejszym Przewielebnemu Księdzu kanonicznej jurysdykcji do pełnienia obowiązków Dziekana dekanatu ozorkowskiego”.19

3. Męczeństwo w Dachau

W dokumentach dotyczących ks. Wyszyńskiego zachowały się dwa listy, które ze względu na swą wartość historyczną przytoczymy prawie w całości. Opisują one zasady obowiązujące w korespondencji między uwięzionym w obozie w Dachau kapłanem, a tymi osobami, które wskazał do kontaktów.

Oto treść pierwszego z listów 6 lutego 1942 r.:

„[…] Ks. Proboszczowi wolno pisać do jednej osoby i tylko do tej, której adres podał po przyjeździe do Dachau, dlatego pośredniczyłam przesłaniu życzeń noworocznych.

Pisać do niego mogą i inne osoby, byleby tylko ustalona była kolejność listów.

W pierwszej połowie lutego pisze rodzina ks. Proboszcza, w drugiej połowie lutego może zechce przesłać słów parę Przewielebna Ekscelencja. Adres dokładny oraz przepisy obowiązujące przesyłam przy niniejszym [niestety, nie zachowały się – przyp. aut].

Wolno przesyłać Ks. proboszczowi 40 Rubli miesięcznie. Wysyłam co miesiąc powyższą sumę. W lutym nie wysłałam, gdyż Ks. proboszcz pisał miesiąc temu, aby mu w ciągu dwóch miesięcy nie przysyłać pieniędzy. Decyzji tej nie komentował.

O ile nie nastąpi zmiana, wyślę pieniądze 1 września b.r.

Ks. Proboszcz do tej pory jest zdrów. Niestety wiele pisać o sobie nie może.20

I drugi, z 23 lipca 1942 r.:

„Nie odpisywałam tak długo dlatego, że czekałam na list od Ks. proboszcza Wyszyńskiego.

Niestety, od 31 maja b.r. pośrednio tylko dowiedziałyśmy się, że 10 czerwca wywieziono go z wieloma innymi do drugiego obozu. Przypominam, że treść listu z Biecza zdążył otrzymać. Byłoby to dla niego dużą radością i pociechą.

Był chory na nogę, uznany za niezdolnego do pracy. Smutne, że go przewieziono, bo w szpitalu trochę podreperowałby się.

Gdy będzie jakakolwiek wiadomość – napiszę. Przesłanych pieniędzy nie zwrócono nam. Na list do komendanta nie mamy jeszcze odpowiedzi.

Łączę wyrazy hołdu i czci od siebie i p.`Wiktorii Zakłos. K. Marczyńska.”21

Nie wiadomo, od kogo K. Marczyńska czerpała te informacje. W. Jacewicz i J. Woś podają, że „zginął w transporcie inwalidów 11 VI 1942 r.”.22 Tę datę potwierdza także E. Chart.23 Według danych ITS, ks. Bolesław Wyszyński został zarejestrowany jako więzień nr 28 292 obozu w Dachau 30 października 1941 r.24 Ze względu na zły stan zdrowia został 11 czerwca 1942 r. skierowany do tzw. transportu inwalidów25 i zgładzony w ośrodku eutanazji w Hartheim. Akt zgonu został wystawiony z datą śmierci wskazaną jako 16 czerwca 1942 r.,26 co oczywiście nie było prawdą, gdyż osoby wywożone do Hartheim były gazowane najczęściej po przyjeździe lub następnego dnia.

Z relacji współwięźnia obozowego – ks. Ludwika Bujacza wiemy, że: „Ks. mgr Wyszyński Bolesław był zawsze miłym kolegą i postępowaniem swoim zdobył wielu przyjaciół. Podzielił los innych inwalidów”.27

 

  1. J. Wołowski, Ks. B. Wyszyński, [w:] MSPGŚśM, Ks. B. Wyszyński, b.n., z 9 VI 2012 r., mps.[]
  2. Tamże.[]
  3. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 3, z 27 VI 1912 r. Por. też nr 18, z X 1922 r. i nr 7124, z 31 XII 1928 r.[]
  4. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 14/8 z 14 VIII 1912 r. Warto tu przypomnieć, że diecezja łódzka była młodą diecezją, nie posiadała żadnej wyższej uczelni, na której kapłani mogliby się kształcić. Trudno odpowiedzieć, dlaczego ks. Wyszyński wybrał studia w Poznaniu.[]
  5. Mówi o tym pismo: AAŁ, APK, sygn. 2778 z 3 VII 1928 r. Zob. też: Pismo nr 2836 z 4 VII 1928 r.[]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, b.n., z 12 IX. Nie podano roku – najprawdopodobniej mógł to być ten sam, co nominacja na Karolewską lub następny – 1926. Nominację na notariusza sądu podpisał bp `W. Tymieniecki.[]
  7. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 2340, z 22 IX 1925 r.[]
  8. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 1291, z 24 IV 1926 r.[]
  9. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 3789, z 29 VIII 1927 r. Zob. też: nr 4985, z 22 X 1927 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 1291, z 24 IV 1926 r. Podczas pełnienia swoich kurialnych obowiązków mieszkał w budynkach kurii przy ul. Skorupki 9 i od października 1925 r. do 1 września 1927 przy Skorupki 1. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 4497, z 22 IX 1927 r.[]
  11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 4984, z 22 IX 1927 r.[]
  12. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 1291, z 30 VIII 1927 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 22, b.d.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 3929, z 3 IX 1927 r.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 4256, z 17 IX 1927 r.[]
  16. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 4978, z 22 X 1927 r. r. i nr 913, z 22 II 1928 r.[]
  17. Zob., AAŁ, APK, sygn. 156, nr 7124, z 31 XII 1928 r.[]
  18. W jednym wypadku egzamin dotyczył s. Marii Szczęsnej, urszulanki mającej złożyć śluby wieczyste. Zob. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 2649, z 31 XII 1937 r.[]
  19. AAŁ, APK, sygn. 156, nr 708, z 12 IV 1940 r.[]
  20. AAŁ, APK, sygn. 156, b.n., z 6 II 1942 r. Znane jest nazwisko autorki listu: `Wiktoria Zakłos.[]
  21. AAŁ, APK, sygn. 156, b.n., z 22 VII 942 r.[]
  22. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 269. .[]
  23. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 279.[]
  24. Archiwum ITS, dok. nr 49752280.[]
  25. Archiwum ITS, dok. nr 9919935.[]
  26. Archiwum ITS, dok. nr 10308877.[]
  27. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny …, dz. cyt, s. 55.[]

Ks. Arkadiusz Tyczyński 1908–1965

Ksiądz Arkadiusz Tyczyński 1908–1965

Pragnąc się poświęcić na służbę Bożą chciałbym wstąpić do Seminarium duchownego

1.Kapłan, który przeżył Dachau

Arkadiusz Tyczyński. Z zasobów AAŁ

W niniejszym opracowaniu znalazły się dwa biogramy kapłanów z Ziemi Łęczyckiej, którzy przeżyli gehennę obozową. Jednym z nich jest ks. Arkadiusz Tyczyński.1

Urodził się 2 grudnia 1908 r. w Dąbiu, z rodziców `Franciszka i `Stanisławy z Witułów Tyczyńskich.2 Pierwszą edukację zaczynał w rodzinnym Dąbiu, w Gimnazjum Humanistyczno-Koedukacyjnym. „Przez czas pobytu w szkole, sprawując się bardzo dobrze, okazał w naukach postępy następujące: z religii b. dobrze …”.3 Z pozostałych uzyskał ocenę dostateczną, z wyjątkiem dobrych ocen z rysunku i gimnastyki. Po ukończeniu szkoły napisał do rektora seminarium duchownego w Łodzi, ks. prałata J. Krajewskiego:

Prośba o przyjęcie do seminarium duchownego. Z zasobów AAŁ

„Pragnąc się poświęcić na służbę Bożą chciałbym wstąpić do Seminarium duchownego. Posiadam ukończonych klas sześć gimnazjum humanistycznego. Najpokorniej prosiłbym czy i kiedy mógłbym wstąpić do składania egzaminu”.4

Nie dostał zgody. Na piśmie widnieje odręczny dopisek: „za małe wykształcenie”.5 Młody Arkadiusz wrócił więc do szkoły i ukończył siódmą klasę.6 Rok później ponownie napisał do rektora; „ (…) prosiłbym bardzo o przyjęcie mnie na kurs przygotowawczy. Posiadam ukończonych siedem klas gimnazjum humanistycznego (w podpisie: Arkadiusz Tyczyński, Dąbie dn. 29 sierpnia 1927 r.)”.7

Zachowało się kilka opinii o młodym uczniu, w tym ks. `Bogusława Sienkiewicza, prefekta gimnazjum, który napisał: „Wiadomym mi jest, że Arkadiusz Tyczyński, uczeń klasy VI, aspiruje do stanu duchownego. Zaświadczam, że dotychczasowe sprawowanie się jego zasługuje na wyróżnienie. Przez swoje prowadzenie się jest dobrym przykładem dla otoczenia, a dla mnie zaś dużą pomocą w pracy wśród młodzieży”.8 Swoje zdanie o Arkadiuszu wyraził też jego proboszcz: „(…) był przez lat 12 mego duszpasterzowania w Dąbiu moim parafianinem a później uczniem, znany mi był jako chłopiec cichy, grzeczny i moralny [w podpisie: ks. Teofil Choynowski]”.9 Z kolei lekarz miejski Dąbia, dr Edmund Jankiewicz ocenił, że „jest zdrów fizycznie i moralnie, i żadnym chorobom, ani wrodzonym, ani nabytym, nie podlega”.10 Rok później, na świadectwie moralności, wydanym przez prefekta gimnazjum ks. Kazimierza (nazwisko nieczytelne) z dopiskiem proboszcza Dąbia: „To samo zaświadczenie, jak wyżej (z podpisem nieczytelnym)” podano, że A. Tyczyński „pod względem moralnym zachowywał się zawsze wzorowo i w zupełności zasługuje, aby go zaliczono do młodzieży duchownej.11 W kwestionariuszu w sprawie alumna A. Tyczyńskiego na pytanie: „Jakie wychowanie religijno-moralne otrzymał w domu rodzicielskim?” padła odpowiedź: „Dobre”.4

Diakon Arkadiusz Tyczyński przyjął święcenia kapłańskie 6 sierpnia 1933 r.12 Wojna sprawiła, że nie zdążył zostać proboszczem. Pełnił natomiast funkcję wikarego na kilku parafiach. Ostatnią z nich przed wybuchem II wojny światowej była parafia w Górze św. Małgorzaty.13

Nominacja do Góry św. Małgorzaty. Z zasobów AAŁ

 

To właśnie w Górze św. Małgorzaty ks. Arkadiusz został aresztowany.14 W. Jacewicz i J. Woś podali, że „Wikariusz parafii Góra św. Małgorzaty ks. Arkadiusz Tyczyński został aresztowany 24 lutego 1941 r. i przebywał w więzieniu w Kole i Koninie, a od 8 maja w Inowrocławiu, od 18 czerwca 1941 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau nr obozowy 26307. Wyzwolony 28 kwietnia 1945 r.”.15

2. Lata powojenne ks. Tyczyńskiego

Dnia 1 lipca 1948 r. Wikariusz Generalny dla Polaków w Niemczech, ks. `Edward Lubowiecki, przesłał pismo, w którym prosił „o udzielenie zezwolenia na pracę duszpasterską nad Polakami w Belgii księdzu Arkadiuszowi Tyczyńskiemu, kapłanowi diecezji łódzkiej. Swą gorliwą i roztropną pracą duszpasterską wśród Polaków w Niemczech, podjętą zaraz po oswobodzeniu z obozu koncentracyjnego, daje ks. Arkadiusz Tyczyński gwarancję, że jego praca w Belgii będzie wielkim pożytkiem dla polskich dusz”.16 W tym samym czasie podobną prośbę do kurii biskupiej przesłał `August Kardynał Hlond: „Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Belgii prosi mnie o interwencję u Waszej Ekscelencji, by ks. Arkadiusz Tyczyński, kapłan diecezji łódzkiej, mógł uzyskać u Waszej Ekscelencji zezwolenie na udanie się na pracę duszpasterską do Belgii … [August Kardynał Hlond]”.17

Z zachowanej korespondencji wynika, że taką zgodę otrzymał, chociaż nie ma na to bezpośredniego potwierdzenia.

Praca w Belgii nie trwała jednak długo, gdyż na początku lat 50. XX w. ks. Tyczyński przebywał już w Niemczech. Pobyt został usankcjonowany stosownym zezwoleniem, o czym świadczy krótka korespondencja między kurią łódzką a kurią dla Polaków w Niemczech.18 Ksiądz Arkadiusz zatrzymał się w Kaiserslautern, gdzie na Konferencji Księży Kapelanów Polskich Oddziałów Wartowniczych i Technicznych podjęto decyzję o budowie Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji „Marianum” Carlsberg (wcześniej: „Mariamum”). „W latach 1955–56 przystąpiono do renowacji i rozbudowy ofiarowanych przez Oddziały Wartownicze baraków wojskowych, pod kierunkiem ks. Arkadiusza Tyczyńskiego, pierwszego administratora »Marianum« z ramienia Kurii dla Polaków w Niemczech”.19

Za całokształt pracy ks. Arkadiusz otrzymał wiele dowodów szacunku ze strony swoich przełożonych. Zachował się odręczny list bpa ordynariusza Michała Klepacza, w którym napisał:

„Wspomnienia dnia święceń, w duchu Bożym rozpamiętywanie przebytych prac w kapłaństwie, dni cierpień dla Kościoła i Ojczyzny w obozie koncentracyjnym dają podnieść myśl ku Bogu, Dawcy wszystkich darów, Temu, który w opatrzności Swojej rządzi losami każdego z nas. Z tych wspomnień rodzą się piękne myśli i postanowienia coraz to owocniejszej służby Pańskiemu Ołtarzowi”.20

Kolejny ordynariusz łódzkiej diecezji, ks. bp Józef Rozwadowski, obdarzył go godnością kanonika i pozwolił, by „Przewielebny Ksiądz używał rokiety i czarnego mantoletu jako stroju chórowego, podobnie, jak czynią to kanonicy. Poza ofiarą Mszy Świętej może Przewielebny Ksiądz używać pierścienia z jednym kamieniem”.21

Pamiątka z nieznanego miejsca. Z zasobów AAŁ

Biskup Szczepan Wesoły, jako delegat Prymasa Polski i koordynator duszpasterstwa emigracyjnego w latach 1980–2003, w trosce o wyróżnienie ks. Tyczyńskiego napisał do jego ordynariusza: „Ks. Tyczyński […] ofiarnie inicjował prace przy budowie Ośrodka w Karlsbergu i był zawsze gorliwym duszpasterzem. Obecnie od kilku lat został zwolniony z powodu wieku z Oddziałów Wartowniczych, ale w miarę możliwości duszpasterzuje wśród Polaków, nie wartowników Kaiserslautern. Odznaczenie papieskie byłoby ludzkim uznaniem za życiową jego pracę kapłańską”.22

Pośmiertne wspomnienie. Z zasobów AAŁ23

 

Ksiądz Arkadiusz Tyczyński zmarł 14 czerwca 1985 r. Łódzki ordynariusz o jego śmierci dowiedział się z telegramu, który przesłał ks. Lucjan Jaroszka, kapłan łódzkiej diecezji, również więzień obozu koncentracyjnego, któremu dane było przeżyć obóz. 24

O zmarłym kapłanie chlubne świadectwo pozostawił Naczelny Kapelan Oddziałów Wartowniczych i Technicznych, ks. kan. Kazimierz Latawiec: „Szlachetny duch śp. Zmarłego pozostaje w sercach pogrążonych w żalu parafian i rodziny. Wierzymy głęboko, że dobry Bóg przyjął ks. Kanonika Arkadiusza do wiecznej radości i postawił Go wśród swoich świętych według słów św. Pawła Apostoła: »Na koniec odłożony mi jest wieniec sprawiedliwości, którym obdarza Pan tych, którzy go miłują«”.25

Nekrolog śp. ks. Arkadiusza Tyczyńskiego. Z zasobów AAŁ

 

  1. Drugi to ks. Franciszek Jabłoński, były proboszcz Świnic Warckich.[]
  2. Zob. AAŁ, APK, sygn. 172, Metryka urodzenia wydana 21 IX 1927 r., Życiorys z 17 II 1932 r., napisany przed przyjęciem święceń subdiakonatu.[]
  3. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 23 VI 1926 r.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., b.d.[][]
  5. Tamże.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 21 VI 1927 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 29 VIII 1927 r.[]
  8. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 19 V1926 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 25 VI 1926 r.[]
  10. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 27 VIII 1927 r. Rok później, kiedy A. Tyczyński wstępował do seminarium, lekarz ten potwierdził wcześniej opisany stan. Zob. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 29 VIII 1927 r.[]
  11. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 27 VIII 1927 r.[]
  12. Zob. Dokument Kurii Łódzkiej, zarejestrowany pod numerem 3970/1933, podpisany przez bpa Tomczaka 1 X 1933 r. Zob. też:, AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 28 IV 1934 r., Karta rejestracyjna oraz Życiorys, b.n., b.d.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 172, nr 2912, z 26 VII 1939 r.[]
  14. Właśnie dlatego w niniejszym opracowaniu historię jego życia połączono z tą parafią. Podobnie uczynił E. Chart, który katalogując zamordowanych kapłanów w niemieckim obozie zagłady w Dachau, w rubryce „m. zamieszkania” wskazał: „Góra św. Małgorzaty”.[]
  15. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa …, dz. cyt., z. 2, s. 250, s. 207.[]
  16. Pismo Kurii Biskupiej dla Polaków w Niemczech, nr 3045, z 18 VI 1948 r. znajduje się w: AAŁ, APK, sygn. 172, nr 1779, z 1 VII 1948 r.[]
  17. AAŁ, APK, sygn. 172, nr 1907, z 10 VII 1948 r., Pismo Prymasa Polski, Warszawa, 10 VII 1948 r.[]
  18. Zob. AAŁ, APK, sygn. 172, (nr wewn. ) 449, Pismo Kurii Polonii w Niemczech, z 25 I1958 r.[]
  19. Zob. https://sites.google.com/site/oazacarlsberg/historia/poczatki-dziela/dostęp 15 V 2016 r.[]
  20. AAŁ, APK, sygn. 172, nr 3076, z 6 VIII 1958 r.[]
  21. AAŁ, APK, sygn. 172, nr 3212, z 15 XII 1970 r.[]
  22. AAŁ, APK, sygn. 172, b.n., z 5 II 1982 r., Pismo bpa Szczepana Wesołego, Rzym, 5 II 1982 r.[]
  23. W aktach osobowych ks. Tyczyńskiego znalazły się dwie strony gazety, które informują o jego śmierci. Materiały te nie posiadają ani tytułu, ani daty. Z nich czerpane są dane w niniejszym biogramie.[]
  24. Ksiądz `Lucjan Jaroszka, ur. 30 IV 1913 r. Święcenia kapłańskie otrzymał 2 VII 1939 r. w Łodzi. W czasie wojny włączył się w działalność ruchu oporu, kapelan Szarych Szeregów i Armii Krajowej. Aresztowany w 1943 r. Osadzony w więzieniu przy ul. Szterlinga w Łodzi, wywieziony do obozu w Mauthausen, następnie do obozu w Dachau, gdzie otrzymał numer obozowy 134376. Przebywał na emigracji w Niemczech, a od 1950 r. duszpasterzował wśród Polonii w Australii.[]
  25. Z zasobów AAŁ.[]

Ks. Bolesław Ślusarski 1900–1942

Ksiądz Bolesław Ślusarski 1900–1942

Już od szeregu lat najgorętszym waszym pragnieniem było mieć u siebie Dom Boży. […] I oto wreszcie spełniły się wasze gorące życzenie. Macie już wśród siebie świątynię, macie wśród was Chrystusa utajonego, Króla wszechświata, przed którym możecie wyrażać swoje żale, szukać u stóp Jego ukojenia wśród tej ciężkiej wędrówki życiowej, i w każdej potrzebie znaleźć u Niego pomoc i ratunek

Tablica na kościele w Leźnicy Małej. Fot. Z. Rożenek

1. Polski kapłan z Ameryki

Bolesław Ślusarski, przyszły Kapłan-Męczennik, do służby Bożej dojrzewał z dala od Ojczyzny. Urodził się 26 października 1900 r. „… w Polsce, we wsi Leśnicy […], powiecie kolskim”.1 Już trzy lata później wyemigrował z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. „W roku 1903 – napisał w życiorysie – umarła mi matka i dostałem macochę. W roku 1906 umarła mi macocha i otrzymałem drugą macochę. W roku 1914 umarła mi druga macocha i otrzymałem trzecią, która dotąd żyje”.2

Początkowo uczęszczał do polskiej szkoły katolickiej, potem „zmuszeni potrzebami życia” rodzice przenieśli się w takie miejsce, „gdzie nie było polskiej katolickiej szkoły”, wskutek czego był „zmuszony uczęszczać do publicznej bezwyznaniowej szkoły pięć lat, otrzymując przez ten czas naukę religii w lekcjach katechizmowych w kościele przez księdza Polaka.” Zaznaczył również, że w tym czasie był „ministrantem trzy lata w polskim kościele katolickim”, po czym dodał: „W ten sposób skończyłem przepisanych osiem stopni szkoły ludowej mając lat piętnaście życia”.

Kolejne siedem lat jego życia to dalsza edukacja.

2. Duszpasterzowanie w diecezji łódzkiej, budowniczy kościoła

Po powrocie do Polski wiosną 1922 r. rodzina młodego Bolesława osiedliła się niedaleko jego miejsca urodzenia we wsi Podlesie, w parafii Osiek Wielki. Młody Ślusarski natychmiast zgłosił się do seminarium duchownego we Włocławku, gdzie został przyjęty. Musiał jednak „nostryfikować” niektóre przedmioty, które przerabiał w Ameryce, a to wydłużyło czekanie na rozpoczęcie studiów we włocławskim seminarium o kolejne dwa lata. Nie chcąc czekać, przeniósł się do łódzkiego seminarium, gdzie była ogromna potrzeba nowych kapłanów dla powstałej w 1920 r. nowej diecezji.3

Święcenia kapłańskie przyjął 18 września 1926 r.,4 a pierwszą nominację otrzymał do Aleksandrowa Łęczyckiego. Z pisma skierowanego przez kurię do inspektora szkolnego dowiadujemy się, że „ks. Bolesławowi Ślusarskiemu od dnia 1 września udzielono misji […] do nauczania religii rzymsko-katolickiej w publicznych szkołach powszechnych w Aleksandrowie Łęczyckim”.5

Rok później, 13 lipca, „Władza Duchowna zamianowała W. Ks. Wikariuszem parafii Marzenin”.6 Dwa miesiące później otrzymał nominację na wikarego do parafii św. Antoniego w Łodzi.7 Obowiązki pełnił jedynie przez rok, gdyż 9 maja 1928 r. został powołany na takie samo stanowisko w parafii św. Anny w Łodzi. Jego przyjazd do parafii potwierdził przyszły rektor seminarium, a ówczesny proboszcz ks. Jan Krajewski.8 W parafii tej, oprócz pracy duszpasterskiej, jego głównym zajęciem było nauczanie religii.

Nowym rozdziałem w życiu ks. Bolesława była praca w charakterze kapelana na cmentarzu Mani w Łodzi z jednoczesną nominacją na pierwszego proboszcza i budowniczego nowego kościoła na Złotnie. Obydwie nominacje datowane są na 28 lipca 1930 r. W tej drugiej biskup napisał między innymi: „Niniejszym powierzam Wielebnemu Księdzu Kapelanowi wykończenie budowy rozpoczętego kościoła w Nowem Złotnie, oraz odprawiania tam nabożeństw. Z chwilą, kiedy Wielebny Ksiądz pokryje dachem kościół oraz przygotuje wnętrze tegoż kościoła do stanu używalności – utworzę wtedy parafię i zamianuje Wielebnego Księdza administratorem tejże parafii”.9 Na poczet budującego się kościoła kuria wystawiła specjalne pismo, w którym upoważniła przyszłego proboszcza „… do zbierania ofiar na budowę wspomnianego kościoła… […], a …łaskawych ofiarodawców do składania ofiar”.10 Zachowało się pierwsze przemówienie napisane przez ks. Bolesława, które jest potwierdzeniem wykonania przez niego zadania, zleconego mu przez biskupa:

„Już od szeregu lat najgorętszym waszym pragnieniem było mieć u siebie Dom Boży, choćby najskromniejszy, gdyż zbyt wielka odległość waszego dotychczasowego parafialnego kościoła bardzo wam utrudniało branie udziału w życiu religijnym i parafialnym, wskutek czego nieumyślnie należycie spełniać swych obowiązków religijnych. […] I oto wreszcie spełniły się wasze gorące życzenie. Macie już wśród siebie świątynię, macie wśród was Chrystusa utajonego, Króla wszechświata, przed którym możecie wyrażać swoje żale, szukać u stóp Jego ukojenia wśród tej ciężkiej wędrówki życiowej, i w każdej potrzebie znaleźć u Niego pomoc i ratunek …”.11

Rok od przyjścia na Złotno ks. Bolesław prosił „o łaskawe zwolnienie […] z dotychczas zajmowanego stanowiska i w ogóle z probostwa. […] i o ile to jest możliwe, o przeniesienie […] na stanowisko wikariusza”.12 Być może powodem tej rezygnacji było niesłuszne posądzenie, ponieważ Ochotnicza Straż Pożarna w Jagodnicy-Złotnie napisała do kurii biskupiej w Łodzi, że „żadnej delegacji do Kurii nie wysyłała, i jeżeli jacyś osobnicy nadużyli imienia straży, to tylko samowolnie. Do miejscowego proboszcza ks. Ślusarskiego Bolesława jesteśmy usposobieni bardzo przyjaźnie. Prowokatorów zajścia kategorycznie potępiamy” [w podpisie w imieniu Zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej w Jagodnicy-Złotnej: Sekretarz R. Wagner i Prezes J. Biały].13

Konsekwencją powyższych zajść była prośba administratora parafii na Złotnie o skierowanie go do pracy wśród wychodźstwa polskiego w Anglii. Zapytanie takie napłynęło z kancelarii Prymasa Polski, skierowane do łódzkiej kurii, „czy ks. Ślusarski ma zezwolenie Prześwietnej Kurji na kilkuletni wyjazd zagranicę w celach duszpasterstwa wśród wychodźstwa polskiego i czy posiada odpowiednie kwalifikacje”.14 W odpowiedzi kuria napisała, że „nie stawia przeszkód, aby ks. Bolesław Ślusarski od 1 lipca 1932 roku mógł pracować wśród wychodźstwa polskiego w Anglii. I dodaje: „Ks. B. Ślusarski włada dobrze językiem angielskim i na ogół posiada kwalifikacje do pracy duszp. wśród wychodźców”.15 Miesiąc później kuria posłała jeszcze jedno pismo do kancelarii prymasa, w którym informowała, że „Ks. Bolesław Ślusarski […] istotnie zamierza wstąpić do Seminarium Zagranicznego, ale decyzji jeszcze nie powziął i […] nie zgłosił rezygnacji ze stanowiska proboszcza par. Nowe Złotne”.16

3. Leźnica Mała, aresztowanie i męczeńska śmierć

Zamiast prośby o wyjazd do pracy w Anglii, ks. Ślusarski złożył pismo, w którym prosił „o łaskawe konferowanie [mu], o ile możliwe, beneficjum Leźnica Mała”.17 Rzeczywiście, od 7 stycznia 1933 r. został na ostatnim już swoim probostwie w Leźnicy Małej, leżącej w granicach Ziemi Łęczyckiej.18

Jako pierwszy proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela, ks. Bolesław musiał zaskarbić sobie serca wiernych, skoro po mianowaniu go proboszczem w Leźnicy Małej parafianie wysłali pismo do biskupa W. Tymienieckiego „o pozostawienie Księdza Bolesława Ślusarskiego na stanowisku Proboszcza parafii Nowe Złotno. […] a przez swą pracę i poświęcenie pozyskał dla Kościoła nawet tych, którzy byli wrogami naszej wiary. […]”.19

Z kwerendy w parafii Leźnica Mała wynika, że nie zachowały się żadne wspomnienia o byłym przedwojennym proboszczu i Męczenniku II wojny światowej. Pozostała jedynie kamienna pamiątkowa tablica o następującej treści: „ŚP. KS. BOLESŁAW ŚLUSARSKI PROB. PAR. LEŹNICA MAŁA ZM. DN. 27. V.1942 R. W DACHAU”. Trudno powiedzieć, w którym roku była ufundowana i kto był jej fundatorem

Na frontonie kościoła, obok tablicy z nazwiskiem ks. Bronisława, powieszono jeszcze dwie inne. Jedna dedykowana jest ks. dr Ignacemu Krzyżaniakowi, ofierze stanu wojennego, druga ks. dr Antoniemu Kaczewiakowi, który w 1942 r. uciekł z transportu do niemieckiego obozu zagłady Dachau (prezentujemy je obydwie dla potomności).20

Tablica poświęcona w Leźnicy Małej poświęcona ks. Antoniemu Kaczewiakowi, który przeżył obóz w Dachau. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

 

Według W. Jacewicza i J. Wosia, ks. Bolesław został aresztowany w Leźnicy Małej „6 X i wywieziony do obozu przejść. w Konstantynowie, od 30 X 1941 r. w obozie konc. W Dachau – nr obozowy 28171, zginął w transp. inw., […] z 28 V 1942 r.”21. Z kolei `L. Bujacz zaznaczył, że „Ks. Ślusarski Bolesław został wywieziony z inwalidami”.22

Tablica w Leźnicy Małej dedykowana ks. Ignacemu Krzyżaniakowi, który był ofiarą stanu wojennego (w 1981 r.). Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

  1. AAŁ, APK, sygn. 174, b.n., z 17 X 1922 r.[]
  2. Tamże.[]
  3. Zob. AAŁ, APK, sygn. 174, b.n., z 17 X 1922 r. W innym życiorysie z 1926 r. napisał: „We wrześniu tego samego roku wstąpiłem do liceum przy seminarium duchownym we Włocławku. Po miesiącu jednak wystąpiłem, gdyż nie podobały mi się stosunki tamtejsze. Przeniosłem się więc do Seminarium Duchownego w Łodzi, gdzie zostałem przyjęty, 17go października 1922 roku”. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 2334, z 23 VI 1926 r.[]
  4. Zob. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 3186, z 28 VIII 1926 r. Potwierdza to odręczne pismo (w podpisie Bp) z 7 I 1933 r.: „Ks. Bolesław Ślusarski […] wstąpił do Seminarjum Duchownego w Łodzi, gdzie został wyświęcony na kapłana 18 września 1926 r.”.[]
  5. Potwierdzenie udzielenia misji znajduje się w kolejnym piśmie kurii nr 3602, z 19 IX 1926 r. Z kolei proboszcz Aleksandrowa 28 IX 1926 r. ks. Knapski przesłał do kurii pismo, w którym komunikuje, że „ks. Prefekt Bolesław Ślusarski przybył do Aleksandrowa w dniu 23 września r.b. i obowiązki swe rozpoczął pełnić”. Zob. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 3806, z 28 IX 1926 r. Potwierdzenie to podpisał ówczesny proboszcz Aleksandrowa ks. Zygmunt Knapski, także Męczennik obozu zagłady w Dachau. Misja do nauczania religii z 1936 r. dana przez kurię została cofnięta oku następnego przez kuratorium. Zob. Nr L.dz.I-14173/1927 z 29 VIII 1927 r. (numeracja kuratorium), dokument znajduje się w:  AAŁ, APK, sygn. 174, 3886, z 1 IX 1827 r. Powody cofnięcia: zob. APK.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 174, b.n., z 13 VI 1927 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 4408, z 5 IX 1927 r. Jego przyjazd do parafii potwierdził proboszcz ks. `R. Rajchert.[]
  8. AAŁ, APK, sygn., nr 1952, z 9 V 1928 r. oraz nr 2046 z 28 V 1928 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 3966, z 28 VII 1930 r.[]
  10. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 4208, z 11 VIII 1930 r.[]
  11. AAŁ, APK, sygn. 174, b.n., z 27 XII 1930 r.[]
  12. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 4689, z 28 VII 1931 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 5146, z 18 IX 1931 r.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 174, nr  6658, z 20 XI 1831 r. oraz nr 6764 z 2 XII 1932 r. i z Kancelarii Prymasa Polski nr 5185/1931 r.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 6658, z 20 XI 1931 r. 1930 r.[]
  16. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 6764, z 10 XII 1932 r.[]
  17. AAŁ, APK, sygn.174, nr 9, z 3 I 1932 r.[]
  18. Zob. AAŁ, APK, sygn. 174, nr 51, z 7 I 1933 r.[]
  19. AAŁ, APK, sygn. 174, b.n., z 13 I 1933 r.[]
  20. Z wymienionych trzech nazwisk jedno z nich jest szczególnie znane autorowi. Podczas jego studiów seminaryjnych wykłady z socjologii prowadził ks. prof. Antoni Kaczewiak (chodził zawsze w tradycyjnej dla siebie „pilotce” – skórzanej czapce z dwoma nausznikami z trzema dziurkami na każdym z nich. Nosił ją prawie cały rok). Jako klerycy posiadaliśmy wiedzę o jego ucieczce z transportu do Dachau. Niechętnie chciał na ten temat rozmawiać. Bardziej znana była jego praca jako grabarza na cmentarzu podczas wojny. Kamuflował swoją osobowość ciężko pracując i mieszkając – w razie potrzeby – w grobowcach. Wśród kapłanów znających tych, którzy przeżyli obóz koncentracyjny, znane było powiedzenie o tych kapłanach: „Przeżyli obóz koncentracyjny, nic nie jest ich w stanie złamać (głównie dotyczyło to terroru komunistycznego w latach pięćdziesiątych minionego wieku).[]
  21. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s..262. Zob. też: E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 229.[]
  22. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 54.[]

Ks. Kazimierz Szymański 1875–1942

Ksiądz Kazimierz Szymański 1875–1942

Areszt. 6 X 1841 r. i osadzony w obozie przejść. w Konstantynowie, od 30 X 1941 r. w obozie konc. Dachau – nr obozowy 28177, zm. 30 III 1942 r.

Ks. Kazimierz Szymański. Z zasobów AAŁ

1. Kapelania Leśmierza w Górze św. Małgorzaty

Parafia w Górze św. Małgorzaty od najdawniejszych czasów była jedną z większych parafii wiejskich w Polsce. Słownik Królestwa Polskiego podaje, że pod koniec XIX w. liczyła około 12 000 mieszkańców. Na początku XX w. ówczesny proboszcz, ks. prałat Stanisław Suchański, przekazał informację do kurii, że parafia liczy 7822 osoby.1

Wśród miejscowości należących do Góry św. Małgorzaty była wieś Leśmierz. Jej właściciele, bracia Bogusław i Wilhelm Wernerowie, w 1838 r. postanowili wybudować tu cukrownię.2 Wokół zakładu powstały budynki mieszkalne dla pracowników, kościół, szkoła i szpital, po którym dziś nie pozostał ślad. Dostępne są natomiast dane dotyczące początków kościoła. „Kościół pw. Opieki św. Józefa został wybudowany 1897 r. w stylu neogotyckim kosztem Towarzystwa Przemysłowego Leśmierz przy miejscowej cukrowni. Poświęcony 3 września 1898 r. przez ks. Ignacego Medyńskiego, dziekana łęczyckiego. W 1906 r. Władysław Boetticher, administrator cukrowni, uzyskał od arcybiskupa warszawskiego Wincentego Chościak-Popiela zatwierdzenia kapelanii w Leśmierzu jako filii parafii w Górze św. Małgorzaty”.3

Pierwszym kapelanem „publicznej kaplicy w Leśmierzu”4 został ks. Stanisław Suchański,5 który objął tę posadę w 1907 r. i pracował tu jako kapelan do 1921 r. i jednocześnie jako nominowany proboszcz Góry św. Małgorzaty aż do 1930 r.6

Dnia 17 czerwca 1933 r. nominację na rektora kaplicy w Leśmierzu otrzymał ks. Kazimierz Szymański.7

Nominacja do Góry św. Małgorzaty.8 Z zasobów AAŁ

Miejscowość tę znał bardzo dobrze, ponieważ klika lat wcześniej był proboszczem tej parafii.9 Poprzednią jego placówką był wikariat w parafii Wniebowzięcia NMP na Bałutach w Łodzi.

2. Placówki duszpasterskie ks. Szymańskiego

W teczce personalnej ks. Szymańskiego, urodzonego 23 lutego 1875 r., czytamy: „ex statu nobili Patre Ignatio Matre vero Maria Tecla Kazierska conjugum Szymańskich in pago Pniewo districtus Kutnensis”.10

Pierwsze nauki pobierał w Skierniewicach, a do 1892 r. uczył się w IV Gimnazjum w Warszawie. Tego też roku został klerykiem warszawskiego seminarium.11 Święcenia kapłańskie przyjął 12 września 1897 r. w Warszawie.12

Pierwsze probostwo otrzymał 7 grudnia 1904 r. w Kuflewie w powiecie mińskim. Stąd napisał do „Prześwietnego Konsystorza Archidiecezji Warszawskiej” pismo z prośbą o udzielenie mu „pozwolenia na wykłady religii w zakładach naukowych prywatnych”.13

Od 22 września 1912 r. do 1 kwietnia 1921 r. pełnił funkcję proboszcza w Grabowie (powiat łęczycki). Jednocześnie prowadził katechezę, w wymiarze najpierw 27, a potem 18 godzin tygodniowo.14 Z Grabowa wysłał pismo do biskupa, w którym prosił: „Wobec ogłoszonego vacat na beneficium w Tomaszowie Rawskim ośmielam się postawić kandydaturę swoją, a ośmielam się prosić o to pracowite beneficium, gdyż Pan Bóg darzy mnie chęcią pracy i zdrowiem [w podpisie: Najniższy sługa ks. Kazimierz Szymański proboszcz, Grabów 24 lutego 1921]”.15

Dla ks. Kazimierza parafia ta była wielką nobilitacją, został nie tylko proboszczem, ale i dziekanem Tomaszowa Mazowieckiego.16 Zaraz po przyjściu do Tomaszowa odprawił rekolekcje kapłańskie, o czym zaświadcza zachowany dokument z 7 lipca 1921 r. Nie zachował się natomiast akt nominacji na kanonika. Dowiadujemy się o tym fakcie z pisma z 28 marca 1927 r., które zaadresowano: „Do Przewielebnego IMC. Ks. Kanonika `Kazimierza Szymańskiego Dziekana w Tomaszowie”.

W 1924 r. ks. Kazimierz prosił biskupa o pozwolenie na wyjazd do „Gandawy, Londynu i Paryża wraz z wycieczką Towarzystw Spółdzielczych”, na co otrzymał zgodę.17 Ksiądz Szymański, poza funkcją proboszcza, pełnił też funkcję kapelana pomocniczego garnizonu wojskowego w Tomaszowie, z którego to stanowiska został zwolniony 5 grudnia 1929 r.18

Parafie ks. Szymańskiego. Karta rejestracyjna z 1 I 1928 r. Z zasobów AAŁ

Po dziesięciu latach pracy w Tomaszowie Mazowieckim ks. Kazimierz zamienił się z ks. Stanisławem Suchańskim (również przyszłym Męczennikiem Dachau) na wspomniane wyżej

probostwo w Górze św. Małgorzaty.19 W dokumentach zaznaczono, że został administratorem nowej parafii. Pobyt na probostwie w Górze św. Małgorzaty nie trwał długo. Dnia 29 grudnia 1930 r. kuria łódzka wysłała do ks. kanonika Szymańskiego pismo tej treści: „Zechce Ks. Kanonik przybyć do Kurii w pierwszych dniach po Nowym Roku”.20 Kilka dni później, 10 stycznia 1931 r., ks. Szymański napisał: „Do Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Diecezji Łódzkiej. Uprzejmie proszę o zwolnienie mnie ze stanowiska administratora parafii Góra św. Małgorzaty i powierzenie mi stanowiska wikariusza”.21 Zastanawiające jest, co skłoniło ks. Kazimierza do złożenia rezygnacji z zajmowanego stanowiska. Należy tu postawić jeszcze jedno pytanie, dlaczego kilka miesięcy wcześniej zrezygnował z funkcji proboszcza i dziekana tomaszowskiego. Wskazano przecież, że ta parafia była dla niego nobilitacją. Przeglądając jego akta osobowe, można dojść do przekonania, że zmusiły go do tego kwestie ekonomiczne.22

Władza duchowna przeniosła go na wikariat do parafii św. Krzyża w Łodzi,23 a po dziesięciu miesiącach na to samo stanowisko do parafii Wniebowzięcia NMP24 Oprócz zwykłych wikariuszowskich zajęć, kuria zlecała mu dodatkowe, między innymi przeprowadzanie rekolekcji dla specjalnych grup, katechizację w gimnazjach i szkołach średnich, funkcję spowiednika sióstr przy szpitalu św. Józefa w Łodzi.25

Z 1933 r. pochodzą dwa dokumenty z jednakową datą, jeden sygnowany przez kurię biskupią, a drugi przez ks. Szymańskiego. Ksiądz Kazimierz złożył swoistą przysięgę sumienności i wierności, napisał bowiem: „[…] przyrzekam, że na powierzone mi stanowisko nie będę zaciągał żadnych długów na jakiekolwiek cele kościelne, społeczne, czy osobiste bez uprzedniej wiedzy i zgody Władzy Diecezjalnej. Jednocześnie zobowiązuję się nie brać udziału w przeciągających się zbytnio zebraniach towarzyskich. Zobowiązania powyższe składam na ręce Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ordynariusza Diecezji Łódzkiej i oświadczam, że świadom jestem, iż dochowanie tych przyrzeczeń obowiązuje mnie pod groźbą wyciągnięcia konsekwencji prawnych”.26

Drugie pismo to dekret kurii, związany z nominacją ks. Kazimierza na stanowisko rektora kościoła w Leśmierzu w parafii Góra św. Małgorzaty.27

Rektorat w Leśmierzu był ostatnią placówką ks. Szymańskiego.28

3. Aresztowanie i męczeńska śmierć

Szczegóły aresztowania ks. Kazimierza, jak w większości przypadków, pozostaną niewyjaśnione. W Martyrologium polskiego duchowieństwa można przeczytać:

„Szymański Kazimierz – Kan. honorowy Kapituły łódzkiej, rektor kościoła w Leśmierzu. Ur. 23 II 1875 r. w m Pniew pow. Łomżyński, święcenia kapłańskie 12 IX 1897 r. w Warszawie. Areszt. 6 X 1841 r. i osadzony w obozie przejść. w Konstantynowie, od 30 X 1941 r. w obozie konc. Dachau – nr obozowy 28177, zm. 30 III 1942 r.”.29

Osobę ks. Szymańskiego ks. L. Bujacz scharakteryzował jednym zdaniem: „Ks. Kazimierz Szymański umarł w szpitaliku”.30

Z przeprowadzonej kwerendy wynika, że księdzu Szymańskiemu nie została poświęcona żadna indywidualna tablica. Jego nazwisko znajduje się jedynie wśród nazwisk pozostałych łódzkich kapłanów, uwiecznionych na tablicy w łódzkiej archikatedrze. W 2011 r. w parafii Góra św. Małgorzaty powstała myśl, aby z racji 70. rocznicy śmierci ks. Władysława Grzelaka (rodaka tej parafii, kandydata na ołtarze), przypadającej na dzień 30 września 2012 r., upamiętnić również śmierć ks. Kazimierza Szymańskiego. Ufundowano więc wspólną dla Męczenników tablicę pamięci.

  1. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., b.d. Natomiast w wykazie statystycznym z 1926 r. liczba mieszkańców wynosiła 8002. Zob. AAŁ APK, sygn. 103, b.n., z 4 XII 1927 r.[]
  2. Zob. pl.wikipedia.org/wiki/Leśmierz, dostęp 11 VII 2016 r.[]
  3. IDŁ, dz. cyt., s. 249. Zob. też: Kościoły diecezji łowickiej…, dz. cyt., s.186.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., z 10 X 1922 r. Tak tę kaplicę nazywał pierwszy kapelan.[]
  5. Na temat nominacji zob. biogram ks. S. Suchańskiego, STRONY DODAĆ PO ZŁOŻENIU TEKSTU. Zob. też: W. Bułakowski, Jubileuszowa Księga Towarzystwa Przemysłowego Leśmierz, Leśmierz 1913, s. 58 i Gmina Ozorków. Historia i współczesność, red. L. Sztompka, Ozorków 2014, s. 133.[]
  6. Według informacji przekazanej przez ks. prof. Witolda Kujawskiego, dyrektora Archiwum Diecezji Włocławskiej, wszystkie archiwa dotyczące diecezji włocławskiej (od 1818 do 1920 r. Góra św. Małgorzaty należała do tej diecezji) zostały zniszczone w czasie II wojny światowej.[]
  7. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., z 17 VI 1933 r.[]
  8. Zob. AAŁ, APK, nr 2646, z 17 VI 1933 r.[]
  9. Ksiądz Szymański proboszczował w Górze św. Małgorzaty bardzo krótko, od 23 VI 1930 r. do 19 I 1931 r. W kruchcie kościoła parafialnego w Górze św. Małgorzaty, jeszcze pod koniec minionego tysiąclecia, wisiała tablica informująca o proboszczach parafii od początku XX w. W wykazie tym brakuje jednak danych o ks. Kazimierzu Szymańskim.[]
  10. AAŁ, APK, sygn. 103, (nr wewn.) 3, z 16/28 IV 1897 r. Dokument ten był pisany w Warszawie. Na dole dokumentu znajduje się odręczny dopisek: „N 5426 paszport bezterminowy wydany 26 IX 1906 (w podpisie nieczytelne monogramy)”. Odnośnie do daty i miejsca urodzenia zob. też: AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., z 28 V 1930 r.[]
  11. Zob. tamże.[]
  12. Zob. tamże. Zob. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 262 i Karta rejestracyjna z 1 I 1928 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 103, (nr wewn.) 45, z 1 IX 1906 r.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 103, (nr wewn.) 50, z 24 II 1921 r.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 103, (nr wewn.) 49, z 24 II 1921 r.[]
  16. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., z 5 III 1921 r.[]
  17. AAŁ, APK, sygn. 103, (nr wewn.) 58, z 7 VII 1924 r.[]
  18. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 6720, z 5 XII 1929 r.[]
  19. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 3325 z 28 V 1930 r. i Pismo do dziekana nr 3325, z 23 VI 1930 r.[]
  20. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 7895, z 29 XII 1930 r.[]
  21. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 128, z 10 I 1931 r.[]
  22. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., z 20 I 1931 r. i z 21 I 1931 r., w którym pisał: „Zobowiązuję się bez wiedzy J. Ekscelencji Ordynariusza żadnego długu zaciągać, jak również nie prowadzić żadnej kasy w Parafii Św. Krzyża (w podpisie: ks. K. Szymański)”. Zob. też AAŁ, APK, sygn. 103, b.n., z 22 I 1931 r. i nr 5.58/31, Pismo z 4 IX 1931 r.,[]
  23. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 376, z 19 I 1931 r.[]
  24. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 6841, z 28 XI 1931 r.[]
  25. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 119, z 11 I 1931 r.[]
  26. AAŁ, APK, sygn. 103, nr 2612, z 17 VI 1933 r.[]
  27. Zob. AAŁ, APK, sygn. 103, z 17 VI 1933 r. O tej nominacji napisano wyżej.[]
  28. Krótką historię życia ks. Szymańskiego opisał ks. K. Dąbrowski. Zob.: Ks. Kazimierz Dąbrowski, Ks. Kazimerz Szymański, „Niedziela” 40/2018.[]
  29. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 262. W podanej informacji najprawdopodobniej zaszła pomyłka, związana z powiatem urodzenia. W swoim curriculum ks. Kazimierz mówi o powiecie kutnowskim, tu zaś podano pow. łomżyński.[]
  30. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 54.[]

Ks. Stanisław Szydłowski 1893–1942

Ksiądz Stanisław Szydłowski 1893–1942

Ks. Dr Szydłowski Stanisław w życiu swoim kierował się zawsze Wolą Bożą. Wszystko co Bóg dopuszcza, jest dobre dla człowieka i Stwórcy. Jeśli Pan Bóg żąda ofiar za wiarę i Ojczyznę należy je składać

Ksiądz Stanisław Szydłowski (z 1937 r.). Z zasobów AAŁ

1. Kapłan diecezji włocławskiej

Ksiądz Stanisław Szydłowski był kapłanem, wyświęconym w diecezji włocławskiej. Po wyrażeniu zgody przez biskupa włocławskiego Karola Radońskiego w 1930 r. przyszedł do diecezji łódzkiej,1 choć inkardynację dostał dopiero cztery lata później, po ukończeniu studiów teologicznych na Uniwersytecie Warszawskim.2

Prośba ks. Szydłowskiego

 

2. Praca na niwie kościoła łódzkiego

Grad i M. Różański podali, że bezpośrednio po inkardynowaniu ks. Szydłowski został mianowany kanonikiem honorowym kapituły katedralnej łódzkiej.3 Informacja ta wydaje się nieścisła z dwóch powodów. Po pierwsze: biskup nie obdarzyłby świeżo inkardynowanego kapłana godnością kanonika honorowego kapituły katedralnej; po drugie: zachowało się dziękczynne pismo ks. Stanisława, przesłane na ręce bpa W. Jasińskiego: „Na audiencji, jaką łaskawie otrzymałem w dniu 19 kwietnia r.b., Wasza Ekscelencja wyjawił swój zamiar odznaczenia mnie godnością kanonika honorowego Prześwietnej Kapituły Katedralnej Łódzkiej. Za ten wielki i niezasłużony zaszczyt, jakiego wkrótce mak dostąpić, niniejszym składam Waszej Arcypasterskiej Mości serdeczne podziękowanie. Raczy Wasza Ekscelencja przyjąć zapewnienia największej czci oraz szczerej wdzięczności, z jaką na zawsze pozostaję”.4

Ksiądz Stanisław Szydłowski. Zasoby AAŁ

Bezpośrednio po udzieleniu pozwolenia na pracę w nowej diecezji, biskup łódzki przesłał na prośbę kurii włocławskiej pismo z nominacją „Wielebnego Księdza Magistra Profesorem Naszego Seminarjum Duchownego w Łodzi. Zajęcia w Seminarium rozpoczynają się od dnia 1 września 1930 roku”.5 Jeszcze w lipcu 1930 r. biskup mianował „Wielebnego Księdza Stanisława Szydłowskiego Magistra św. Teologji […] Kapelanem II – go Miejskiego Domu Wychowawczego w Łodzi przy ulicy Karolewskiej Nr 51”.6

Oprócz wykładów z teologii biblijnej, biskup powierzył ks. Stanisławowi egzaminy „księży ad beneficia curata”,7 egzaminy wikariuszowskie,8 a 10 stycznia 1939 r. mianował go dyrektorem Instytutu Wyższej Kultury Religijnej9 i profesorem historii religii tegoż Instytutu.10 Wspomniany P. Zwoliński na tę okoliczność przytoczył tekst biskupa Jasińskiego, który stwierdził, że wybór ks. Szydłowskiego na to stanowisko: „dzięki odpowiedniemu przygotowaniu, wyrobieniu i światopoglądowi, daje gwarancje, że praca w Instytucie, który dostarczać ma duchowo-umysłowego wyrobienia łódzkiej inteligencji, wyrobić katolicki pogląd na życie i zaszczepić ducha apostolskiego, wyda spodziewane owoce”.11

Więcej informacji na temat ostatnich miesięcy życia ks. wicerektora podał P. Zwoliński:

„W początkach października 1939 r., kiedy Seminarium rozpoczęło normalną pracę, wykładali w nim: rektor ks. J. Dzioba, wicerektor ks. dr S. Szydłowski […] Po zajęciu gmachu seminaryjnego w dniu 26 listopada 1939 r. przez władze okupacyjne i przekazanie go Hitlerjugend, Seminarium zostało przeniesione do Szczawina. […] Profesorowie, chociaż uniknęli aresztowania w Szczawinie, to jednak padli ofiarą masowych represji wobec duchowieństwa polskiego na terenach wcielonych do III Rzeszy. 6 października 1941 r. aresztowano i osadzono w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim następujących księży profesorów: W. Grzelaka seniora, W. Grzelaka juniora, A. Kaczewiaka, A. Nebelskiego, Z. Muszyńskiego, K. Skoczylasa, `Z. Skowrońskiego i ks. Szydłowskiego. 28 października księży wysłano transportem kolejowym do obozu w Dachau. […] Obozowe warunki panujące w Dachau spowodowały w kolejności śmierć następujących księży profesorów: ks. mgr Z. Muszyński 18 maja został zagazowany, w komorach gazowych zginęli także ks. dr S. Szydłowski 28 maja […]”.12

3. Ostatnie lata ks. Szydłowskiego

Aby uchronić profesorów seminarium przed aresztowaniami, biskup łódzki przydzielił im parafie. Ksiądz Szydłowski trafił najpierw do Żeroni (dokładna data nominacji nie jest znana), a następnie do Grabowa, gdzie został aresztowany. Szczegóły tego zdarzenia nie są znane. W. Jacewicz i J. Woś podali, że Stanisław Szydłowski, urodzony 24 VIII 1893 r. w Nierzadkowie jako kapłan został aresztowany: „6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie, od 30 października 1941 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau – nr obozowy 29321, zginął w transporcie inwalidów 28 maja 1942 r.”.13

Z analizy 120 biogramów przekazanych przez ks. Ludwika Bujacza, biogram ks. Stanisława jest jednym z najobszerniejszych:

„Ks. Dr Szydłowski Stanisław w życiu swoim kierował się zawsze Wolą Bożą. Wszystko co Bóg dopuszcza, jest dobre dla człowieka i Stwórcy. Jeśli Pan Bóg żąda ofiar za wiarę i Ojczyznę należy je składać. Kiedy wybierano do inwalidów, zdawał sobie sprawę, że hitlerowcy ich wszystkich wywiozą na zniszczenie. Nie tracił i wtedy pogody ducha, która zawsze była jego towarzyszką. Idąc na śmierć okrutną, prosił kolegów o modlitwę w swojej intencji. Zajęciem jego w obozie była zimą praca przy śniegu, a wiosną robienie porządków na dziedzińcu obozowym. Należał także do grupy przynoszących jedzenie z kuchni do izby. Praca była ponad jego siły, niekiedy padał pod ciężarem 100 kg kotła. Pewnego razu wyręczyłem go z tej pracy, był mi zawsze serdecznie wdzięczny i starał się w inny sposób spłacić dług pomocy”.14

O swoim proboszczu z lat wojny pamiętali parafianie Grabowa. W kościele zawieszono pamiątkową, niedatowaną tablicę z dedykacją: „WDZIĘCZNA PAMIĘĆ MIESZAKŃCOM GRABOWA ZAMĘCZONYM W HITLEROWSKICH OBOZACH”. Obok nazwiska ks. Stanisława, na płycie wyryto też nazwiska kapłanów z pobliskich parafii:  ks. Różańskiego z Pieczewa i ks. Jana Kasprowicza z Sobótki oraz ośmiu osób, mieszkańców Grabowa, zamordowanych w różnych miejscach kaźni.15

Pamiątkowa tablica na frontonie kościoła. Fot. Z. Rożenek MEDIALAB

Tablica epitafijna to jedyne świadectwo pamięci o ofiarach niemieckiej zagłady.

Łódzki metropolita arcybiskup Władysław Ziółek zaliczył ks. Stanisława do jednego z dwunastu przyszłych Kandydatów na Ołtarze z diecezji łódzkiej. W uzasadnieniu napisał: „ks. Stanisław Szydłowski, zamęczony w Dachau 28 maja 1942 roku. Według bezpośredniego świadka w swoim życiu kierował się wolą Bożą i zasadą, że wszystko, co Bóg dopuszcza, jest dobre dla człowieka, a jeśli Pan Bóg żąda ofiar należy je składać. Idąc na śmierć poprosił kolegów o modlitwę”.16

  1. Zob. AAŁ, APK 146, nr 2341, z 18 IV 1930 r. i nr 3021, z 9 V 1930 r.[]
  2. Informację tę podał P. Zwoliński, Wyższe Seminarium…, dz. cyt., s. 60.[]
  3. S. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 527.[]
  4. AAŁ, nr 1937, z 20 IV 1935 r. [w podpisie: sługa w Chrystusie ks. Stan. Suchański, 20 IV 1935 r.].[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 146, b.n., z lipca 1930 r. i pismo Kurii Włocławskiej, nr 2895, z 23 VI 1939 r.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 146, nr 3755, z 12 VII 1930  r. 1 IX 1934 misję przedłużono, a 5 VIII ks. Stanisław został z tej funkcji zwolniony.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 146, nr 7570, z 11 XII 1930 r.[]
  8. Zob. AAŁ, APK, sygn. 146, nr 5254, z 14 IX 1932 r.[]
  9. Zob. AAŁ, APK, b.n., z 10 I 1931 r. Warto przy okazji powiedzieć, że wicedyrektorem tegoż Instytutu biskup mianował innego Kapłana-Męczennika, ks. Władysława Grzelaka rodem z Góry św. Małgorzaty, wówczas profesora Seminarium.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 146, b.n., z 6 II 1936 r., zob. też P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt., s. 60.[]
  11. P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt., s. 60.[]
  12. Tamże.[]
  13. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 262.[]
  14. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny …, dz. cyt., s. 54.[]
  15. Zob. M. Jagiełło, Ks. Szydłowski. [w:] MSPGśM, Ls. Szydłowski, b.n., z 16 II 2012 r., mps. Fundatorami są Zofia z Ludwickich Wojciechowska, ur. 1916 r. i inż. Stanisław Wojciechowski, ur. 1898 r.; obecnie zamieszkali w Kanadzie. Na tablicy brak imienia i nazwiska ks. Mateusza Sieradzkiego, rodaka tutejszej parafii. Podobną sytuację można znaleźć w Górze św. Małgorzaty, gdzie też nie było nazwiska rodaka parafii, ks. W. Grzelaka.[]
  16. AAŁ, APK, sygn. 146, z 28 VI 2006 r.[]

Ks. Stanisław Suchański 1876–1942

Ksiądz Stanisław Suchański 1876–1942

Pamiętam Prałata z opowiadań moich rodziców. Przecież Stryjo [ks. W. Grzelak – przyp. aut.] w czasie kiedy ks. Suchański był proboszczem poszedł do Seminarium. Był nie tylko szlacheckiego rodu, ale przede wszystkim szlachetnym człowiekiem

1. Dzieciństwo i pierwsze lata kapłaństwa

Ksiądz Stanisław Suchański jako proboszcz przejął parafię Góra św. Małgorzaty dokładnie 5 marca 1921 r. Wcześniej był kapelanem cukrowni Leśmierz.

W swoim curriculum vitae, pisanym w języku łacińskim w Warszawie między 8 a 20 maja 1899 r., podał:

„Anno Domini 1876 die vero 26 Aprilis/ 8 Maii ex stirpe honesta, parentibus Josepho et Sophia, Nata Smoleńska, conjungum Suchańscy, in Pago Gorzkowice, districtus et gubernii Petricoviensis natus sum”.1

W 1877 r. jego rodzice przenieśli się do Piotrkowa Trybunalskiego, w którym ukończył czteroletnią szkołę elementarną i sześcioletnie gimnazjum (w latach 1885–1891). Dalszą naukę pobierał w Szkole Technicznej w Warszawie (dwa lata).2 W 1894 r. został alumnem Warszawskiego Metropolitarnego Seminarium. Święcenia kapłańskie przyjął 18 czerwca 1899 r. w Warszawie.

Pierwszą placówką po święceniach był roczny wikariat w parafii Leszno w podwarszawskich Błoniach. W tym samym powiecie, ale już w Grodzisku, służył kolejny rok.

Przez dwa lata pracował w parafii św. Wawrzyńca w Kutnie, a od 1903 r. objął wikariat parafii Wola pod Warszawą. Na rok przeniósł się do parafii św. Augustyna w Warszawie, a w 1904 r. na trzyletni, ostatni wikariat do parafii Narodzenia NMP również w stolicy.

2. Wikariat w Górze św. Małgorzaty i kapelania w Leśmierzu

Od 1907 r., jeszcze przed utworzeniem diecezji łódzkiej, związał się na stałe z Ziemią Łódzką. Pierwszą placówką ks. Suchańskiego był wikariat na Ziemi Łęczyckiej w Górze św. Małgorzaty i zarazem rektorat-kapelania kaplicy cukrowni Leśmierz.3 Informacje o tej nominacji mamy potwierdzenie w Księdze jubileuszowej Towarzystwa Przemysłowego Leśmierz: „W roku 1897 Kosztem Towarzystwa Cukrowego Leśmierz wzniesiony został za kilkanaście tysięcy rubli kościółek, bardzo ładny, choć dla obecnych potrzeb trochę za ciasny. W kościołku tym odbywały się nabożeństwa w święta i w niedziele, na które przyjeżdżali proboszcz lub wikariusz parafii Góra św. Małgorzaty. W roku 1906 Władysław Boeticher uzyskał od śp. arcybiskupa Popiela zatwierdzenie kapelanii w Leśmierzu jako filii parafii w Górze św. Małgorzaty. Kapelanię objął ksiądz Stanisław Suchański, wyznaczony na to stanowisko przez arcybiskupa”.4

Nominacja ks. S. Suchańskiego do Góry św. Małgorzaty.5 Zasoby AAŁ

Tu ks. Suchański zmagał się z wieloma trudnościami. Leśmierz był małą osadą, jego byt materialny był całkowicie uzależniony od właścicieli cukrowni. W jednym z pism w obronę księdza bierze dziekan łęczycki, ks. Jan Krajewski, podkreślając, że „ks. Suchański cieszy się w Leśmierzu opinią taktownego kapłana”.6 Dnia 16 czerwca 1920 r. skierował do władzy duchownej (jeszcze w Warszawie, pół roku przed powołaniem diecezji łódzkiej) prośbę:

„[…] wobec tego, że pracując od lat 13 na stanowisku kapelana cukrowni Leśmierz i prefekta 6-ciu okolicznych szkół powszechnych, czuję się już mocno pracą tą przemęczonym, udaje się z prośbą, aby na wypadek gdyby zawakowała parafia sąsiednia Solca Wielka, Prześwietna Kurja Metropolitarna zechciała mi probostwo zaofiarować [podpisie: Leśmierz 16go czerwca 1920 r. Ks. Stanisław Suchański Kapelan cukrowni Leśmierz]”.7

Na odpowiedź przyszło czekać księdzu Stanisławowi prawie rok. Dopiero 5 marca 1921 r. znalazła się adnotacja o treści: „[…] przeniesiony na probostwo Góra św. Małgorzaty dnia 5 marca 1921 r. za Nr 1564”.8 Na okoliczność tego pisma w aktach znajduje się inne, również skierowane do kardynała `Aleksandra Kakowskiego, pismo: „Eminentissime Domine! Dowiedziałem się, że parafia Góra św. Małgorzaty ma zawakować, a ponieważ znam dobrze stosunki miejscowe, przeto mam zaszczyt prosić najpokorniej, aby Wasza Eminencja, obsadzając wyżej wymienioną parafię, raczył wziąć pod uwagę kandydaturę Ks. Suchańskiego, który byłby odpowiednim proboszczem tej parafii (w podpisie: Wikariusz generalny Dyecezyi Łódzkiej W. Tymieniecki9 )”. Autorem pisma był dziekan dekanatu łódzkiego, jednocześnie wikariusz generalny Wincenty Tymieniecki, przyszły pierwszy ordynariusz powstałej w 1920 r. diecezji łódzkiej, adresatem zaś był kardynał Kakowski.

Dnia 21 lutego 1921 r. ks. Suchański napisał: „[…] dowiedziawszy się od ks. kanonika `M. Urmanowicza, że zrzekł się probostwa w Górze św. Małgorzaty, uprzejmie proszę Prześwietną Kurię Metropolitarną o ofiarowanie mi stanowiska proboszcza w Górze św. Małgorzaty [w podpisie: Leśmierz d. 22 lutego 1921 roku Ks. Stanisław Suchański]”.10 Pismo na adres Kurii Warszawskiej nadesłano 21 lutego 1921 r., zaś nominację na proboszcza nowej parafii otrzymał niecały miesiąc później, 5 marca tegoż roku.11

Praca nowego proboszcza realizowała się na wielu płaszczyznach, przede wszystkim na polu duszpasterskim i gospodarczym. Po pięciu latach pobytu w parafii poprosił kurię o przeprowadzenie misji, albowiem, jak pisał: „Parafianie moi w liczbie 8000 dusz od 1907 roku misyi nie odprawiają”.12 Był pełnoprawnym gospodarzem parafii i decydentem gospodarczym, a uprawnienia powyższe potwierdził odpowiedni dokument, którym kanclerz kurii poświadczył, że „ks. Stanisław Suchański […] uprawniony jest do reprezentowania na zewnątrz probostwa w Górze św. Małgorzaty, jako osoby prawnej kościelnej […]”.13 Pracy duszpasterskiej poświęcał każdą wolną chwilę, nie zaniedbując przy tym dość słabego zdrowia, o czym świadczą liczne prośby o urlop, kierowane do kancelarii biskupiej.

Dnia 5 maja 1927 pisał: „Z polecenia lekarzy, zmuszony jestem wskutek cierpień artretycznych, wyjechać na kurację do Truskowca […].14 Kolejny raz prosił 29 sierpnia 1929 r., na co otrzymał odpowiedź biskupa: „Justa petita”.15

W Górze św. Małgorzaty spotkało ks. Suchańskiego niezwykłe wyróżnienie ze strony władzy duchownej. W 1927 r. został Tajnym Szambelanem Jego Świątobliwości.16

W jego aktach znajduje się istotny dokument świadczący o życiu duchowym, predyspozycjach intelektualnych i poczuciu odpowiedzialności za sprawy Kościoła. Jest to zapewne odpowiedź księdza na pytanie kurii, na tyle znacząca, że zostanie przytoczona w całości:

„W odpowiedzi na pismo z dnia 6 września r. b. Nr 4007 komunikuję, że

1/ do Związku Misyjnego kleru diecezji Łódzkiej należę.

2/ Składkę członkowską na rok bieżący uiściłem na ręce Ks. Dziekana Łęczyckiego.

3/ Prenumeruję „Misje Katolickie” 1 egzemplarz

4/ w parafii ani na terenie szkół Towarzystw Misyjnych nie ma. W jednej ze szkół dzieci prenumerują 5 egzemplarzy czasopisma „Murzynek”(w podpisie: Proboszcz parafii Ks. S. Suchański)”.17

Ksiądz Suchański musiał cieszyć się ogromnym zaufaniem biskupa. Był również mianowany zastępcą proboszcza i dziekana łęczyckiego, gdy ten ze względu na stan zdrowia nie mógł pełnić obowiązków.18

Dnia 23 marca 1930 r. proboszcz Góry św. Małgorzaty miał objąć takie samo stanowisko w Tomaszowie Mazowieckim. Nominacja nie ucieszyła parafian.19 Trudno im było pogodzić się z tą decyzją, dlatego też pisali prośby o pozostawienie ich proboszcza w Górze św. Małgorzaty. Zachował się dokument o następującej treści:

„My mieszkańcy wsi Sługi parafii Góra św. Małgorzaty zwracamy się z najpokorniejsza prośbą do Jego Ekscelencji Ks. Biskupa Ordynariusza Diecezji Łódzkiej o pozostawienie nam na miejscu Ks. proboszcza Prałata Stanisława Suchańskiego, by dalej pracował nad naszym zbawieniem. Za pracę położoną około podniesienia naszej parafii kochamy, jako ojca najlepszego i pragniemy, aby nas nigdy nie opuścił”.20

Do prośby wiernych ze Sług dołączyli mieszkańcy wiosek: Folwark Ambrożew, Kolonia Gaj, Wieść Gaj, Wieś Zagaj, Folwark Bogdańczew, Kolonia Podgórzyce, Wieś Orszewice, Folwark Skotniki, Wieś Podgórzyce, Wieś Podgórzyce Kolonia, Wieś Moraków, Folwark Tymienica, Wieś Kosin, Karsznice Wieś, Folwark Karsznice, także cukrowni Leśmierz, której kapelanem ks. Suchański był przez 14 lat:

„My mieszkańcy Cukrowni Leśmierz zwracamy się z najpokorniejszą prośbą do Jego Ekscelencji ks. Biskupa Ordynariusza Diecezji Łódzkiej o pozostawienie na miejscu dawnego naszego kochanego Kapelana ks. Stanisława Suchańskiego. Na co składamy podpisy: […]”.21

Można zaryzykować twierdzenie, że duszpasterzowanie ks. Suchańskiego na tym terenie przez 23 lata było postrzegane przez parafian jako ogromne dobrodziejstwo, skoro tytułowali go „kochanym Kapelanem”.

Mimo tylu próśb, ks. Suchański translokował się do Tomaszowa Mazowieckiego na przedostatnią jego parafię. Od razu otrzymał nominację na dziekana i wizytatora dekanatu tomaszowskiego.22 Dnia 25 czerwca 1936 r. otrzymał nominację na stanowisko kapelana pomocniczego dla garnizonu wojskowego w Tomaszowie. „Ks. prałat Suchański podjął się tej funkcji bezinteresownie za otrzymaniem legitymacji, upoważniającej do korzystania ze zniżek kolejowych na prawach urzędników państwowych”.23

3. Proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Łodzi i aresztowanie

Po siedmiu latach proboszczowania w Tomaszowie Mazowieckim, 20 marca 1937 r. na mocy konkordatu miedzy Rządem RP a Stolicą Apostolską, biskup łódzki poinformował Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie, że „[…] zgodnie z art. XIX Konkordatu mam zaszczyt zawiadomić Pana Ministra, że zamierzam przenieść ks. Prałata Stanisława Suchańskiego ze stanowiska proboszcza i Dziekana parafii św. Antoniego w Tomaszowie Mazowieckim powiatu Brzezińskiego, na stanowisko proboszcza parafii Przemienienia Pańskiego w Łodzi”.24

O tę parafię ks. Suchański prosił ordynariusza: „Najpokorniej proszę Waszą Ekscelencję o ofiarowanie mi wakującego stanowiska proboszcza parafii Przemienienia Pańskiego w Łodzi [..]”.25 Po objęciu parafii już 26 sierpnia tegoż roku otrzymał nominację na kapelana sióstr pracujących w Domu Księży Emerytów, a w lutym następnego roku na kapelana sióstr stacjonujących przy ul. Lokatorskiej 12.26 Rok później został delegatem Biskupa „w charakterze mego [biskupa – przyp. aut.] przedstawiciela do Rzymsko-Katolickiej Kasy Pożyczek Bezprocentowych „Caritas” Diecezji Łódzkiej”.27

Powyższe pismo było ostatnim przed 1 września 1939 r., jakie zachowało się w jego aktach osobowych. Ksiądz Stanisław Suchański w październiku 1941 r. został aresztowany i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim. Razem z innymi 30 października 1941 r. został przetransportowany do Dachau. Tu otrzymał nr obozowy 28319. Ze względu na zły stan zdrowia został 28 maja 1942 r. skierowany do tzw. transportu inwalidów28 i zgładzony w ośrodku eutanazji w Hartheim. Akt zgonu został wystawiony z datą śmierci wskazaną jako 12 czerwca 1942 r., co oczywiście nie było prawdą, gdyż osoby wywożone do Hartheim były gazowane najczęściej po przyjeździe lub następnego dnia. E. Chart oraz W. Jacewicz i J. Woś za datę śmierci ks. Stefana uznają 28 maja 1942 r.29 Z dokumentów opracowanych przez Archiwum ITS wynika, że urna z prochami ks. Suchańskiego o numerze K 3929 została pochowana na cmentarzu Perlacher Forst w Monachium.30

O tym, jak ks. Suchański zachowywał się w obozie, wiemy z relacji współwięźnia, ks. Ludwika Bujacza:

„Ks. Stanisław Suchański był cichy i umiał zawsze i wszędzie zachować godność Polaka i kapłana. Chorował na nogi i dość długo leczył się w szpitaliku. Przy ogólnej ocenie zaliczono go do inwalidów i zatruto gazem”.31

Można zaryzykować twierdzenie, że ks. Ludwik wyraził opinię, jaką ks. prałat Stanisław Suchański cieszył się u łódzkich biskupów, wśród parafian Góry św. Małgorzaty, gdzie pracował 23 lata i wszędzie tam, gdzie się pojawił. Prawdziwie święty kapłan. Najstarsze pokolenie do dziś wspomina swojego proboszcza, a pokolenie autora niniejszej publikacji zachowało żywo w pamięci słowa znających ks. prał. Stanisława Suchańskiego.32

Nazwisko ks. prałata znajduje się na kilku tablicach. Najstarsza umieszczona została na ścianie kościoła Przemienienia Pańskiego w Łodzi, druga w kolejności w łódzkiej katedrze, trzecia w Górze św. Małgorzaty.33

  1. AAŁ, APK, sygn. 145, (nr wewn.) 3, z 8/20 V 1899 r.[]
  2. AAŁ, APK, sygn. 145, b.n., z 1 I 1929 r., Karta rej. z 1 I 1928 r.[]
  3. Por. AAŁ, APK, sygn.145, (nr wewn.) 3, z 25 X 1907 r. W piśmie tym czytamy, że „Władza Archidiecezjalna przeznaczyła Ks. Wikarjusza na kapelana kaplicy w Cukrowni Leśmierz par. Góra św. Małgorzaty”.[]
  4. Gmina Ozorków…, dz, cyt., s. 277. Autorzy Księgi zaznaczyli dalej, że „Kościół odzyskał wszelkie prawa pod względem udzielania sakramentów, odprawiania nabożeństw, ceremonii itp. Towarzystwo Przemysłowe Leśmierz wyznaczyło kapelanowi stałą pensję, i w ten sposób wszelkie posługi religijne dla pracowników jak chrzty, śluby, pogrzeby, itp. Stały się bezpłatnymi”. Praktykę w tym przedmiocie zweryfikowało życie, o czym w tekście. O Leśmierzu i kościele w Leśmierzu zob. tamże, s. 132 – 139.[]
  5. Zob. AAŁ, 25 IX 1907 r., b.n.[]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 145, (nr wewn.) 48, Pismo dziekana łęczyckiego, z 25 I 1919 r. W 1897 r. Kosztem Towarzystwa Cukrowego Leśmierz wzniesiony został za kilkanaście tysięcy rubli kościółek, bardzo ładny, choć dla obecnych potrzeb trochę za ciasny. W kościołku tym odbywały się nabożeństwa w święta i w niedziele, na które przyjeżdżali proboszcz lub wikariusz parafii Góra św. Małgorzaty. W 1906 r. Władysław Boeticher uzyskał od śp. arcybiskupa `Popiela zatwierdzenie kapelanii w Leśmierzu jako filii parafii w Górze św. Małgorzaty. Kapelanię objął ksiądz Stanisław Suchański[]
  7. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 3333, (nr wewn.) 52, z 16 VI 1920 r. Na marginesie tego pisma widnieje odręczny dopisek: „przeniesiony na proboszcza par. Góra św. Małgorzaty 5 III 1921 r. Nr 1564”.[]
  8. Tamże.[]
  9. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, (nr wewn.) 53, z 21 II 1921 r.[]
  10. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, (nr wewn.) 54, z 22 II 1921 r. Zob. też: AAŁ, APK, b.n., Pismo Kurii Archidiecezji Warszawskiej, nr 1964, z 5 II 1921 r., Zob. też dane z Karty rejestracyjnej, b.n., z 1 I 1928 r.[]
  11. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 1964, z 5 III 1921 r.[]
  12. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 39 (numeracja par. Góra św. Małgorzaty), z 6 VII 1926 r. W piśmie tym prosił Kurię o przełożenie terminu misji, która nakazała ich przeprowadzenie. Zob. odręczny dopisek na tym piśmie.[]
  13. AAŁ. APK, sygn. 145, nr 1100 z 26 II 1927 r.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 2035 (akta paraf. nr 45), z 5 V 1927 r.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 4125 (akta paraf. nr 96), z 29 VIII 1929 r. W jego aktach personalnych próśb o urlop „dla podreperowania zdrowia” znajduje się wiele. Niemal w każdej parafii i prawie każdego roku prosił o takowe.[]
  16. Zob. AAŁ. APK, sygn. 145, nr 3, z 8/20 V 1899 r., Karta rejestracyjna z 1 stycznia 1928 r.[]
  17. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 4204, z 23 IX 1927 r. Parafianie cieszyli się z tej nominacji, ponieważ była ona poniekąd nobilitacją ich samych i podnosiła rangę samej miejscowości i parafii. Byli z tego dumni, podobnie jak z prałatury drugiego następcy ks. Suchańskiego – ks. prał. Stefana Gostkowskiego. O dumie ze swego proboszcza ks. Harasymowicza pisał też ks. Jerzy Serwik Zob. biogram ks. Harasymowicza, STRONY DODAĆ PO ZŁOŻENIU TEKSTU.[]
  18. Zob. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 1234, z 9 III 1929 r. i nr 3752 z 10 VIII 1929 r. Zob. też: AAŁ, sygn. 145, nr 3325, z 28 V 1930 r., Pismo Kurii do Ministra Wyznań Religijnych i Oświaty Publicznej w Warszawie.[]
  19. W pamięci piszącego są jeszcze żywe słowa wypowiedziane o ks. Suchańskim przez jego babcię Władysławę Marchewa. Urodzona w1906 r., pamiętała go jako „bardzo przystojnego, eleganckiego, mającego zawsze mądre spojrzenie. Przez wszystkich wielce szanowany”. Zob. Wł. Marchewa, Ks. Suchański, [w:] MSPGśM, Ks. Suchański, b.n., z 16 II 2012 r., mps.[]
  20. Pismo to – podobnie jak z innych wiosek – zostało zarejestrowane w Kurii i opatrzone datą 5 VI 1930 r., nr 3043.[]
  21. AAŁ, APK, sygn. 145, b.n., b.d. Na piśmie tym widnieje tylko 20 podpisów, ale na innych ponad 100. Łącznie można zaryzykować twierdzenie, na prośbie o pozostawienie parafianom ich proboszcza podpisało się około 1500 osób. Liczba możliwa, ponieważ parafia Góra św. Małgorzaty z Leśmierzem w tamtych czasach liczyła około 9000 wiernych. Liczba zebranych podpisów świadczyła o przywiązaniu parafian do proboszcza Suchańskiego.[]
  22. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 3340, z 23 VI 1930 i 23 VI 1930 r. Jako ciekawostkę podajemy zestawienie, jakie przedłożył ks. Suchański o finansach: „W związku z pismem z dnia 22 października 1931 r. za L. 6013 komunikuję, że w Górze św. Małgorzaty za czas od 1 I do 1 VII 1930 roku z czynności duszpasterskich osiągnąłem dochodów w wysokości 2500 złotych, którą to sumę wykazałem w zeznaniu o dochodzie, złożonym z dniu 30 kwietnia 1931 r. w Ekspozyturze Urzędu Skarbowego w Tomaszowie”. Zob. tamże.[]
  23. Informację tę przekazał łódzkiemu Biskupowi Dziekan katolicki z Dowództwa Okręgu Korpusu NR IV. Zob. AAŁ, sygn. 145, nr 52, z 25 czerwca 1936 r.[]
  24. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 1084, z 20 III 1937 r.[]
  25. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 1319 (nr akt paraf. 114), z 15 III 1937 r. i nr 1569, z 27 IV 1937 r.[]
  26. Por. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 3493, z 26 VIII 1937 r. i nr 867, z 28 II 1937 r.[]
  27. AAŁ, APK, sygn. 145, nr 3851, z 14 IX 1938 r.[]
  28. Archiwum ITS, dok. nr 9928836.[]
  29. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.239. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 261.[]
  30. Archiwum ITS, dok. nr 9931948.[]
  31. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 54.[]
  32. Jedną z żyjących osób, które pamiętają ks. prał. Suchańskiego, jest Franciszek Grzelak ze Sług. Mówi o nim: „Pamiętam Prałata z opowiadań moich rodziców. Przecież Stryjo [ks. W. Grzelak –– przyp. aut.] w czasie kiedy ks. Suchański był proboszczem, poszedł do Seminarium. Był nie tylko szlacheckiego rodu, ale przede wszystkim szlachetnym człowiekiem”. F. Grzelak, Ks. S. Suchański, [w:] MSPGśM, Ks. S. Suchański, b.n., z 20 XI 2912 r., mps.[]
  33. Tablicę tę poświęcił podczas wizytacji kanonicznej bp łowicki A. Dziuba dokładnie w 70. rocznicę śmierci ks. Władysława Grzelaka (+30 IX 1942 r.). Fundatorami tej tablicy byli kapłani pochodzący z parafii Góra św. Małgorzaty (obecnie jest to sześciu żyjących – przyp. aut.).[]

Ks. Arkadiusz Smoniewski 1881–1942

Ksiądz Arkadiusz Smoniewski 1881–1942

Arkadiusz Smoniewski, nr obozowy 28366, urodzony 25.12.81 Potyry, miejsce zamieszkania – Topola, duchowny katolik,, zmarł 28.5.1942 w transporcie inwalidów

Od autora:

Dla piszącego te słowa – z racji bliskiej odległości zamieszkania – w dzieciństwie wszystkie parafie na Ziemi Łęczyckiej wydawały się być wyjątkowo stare i bogate w historię, ale jedna z nich – w Topoli Królewskiej – zawsze urzekała. Taka ocena miała trzy przyczyny. Po pierwsze do tej parafii przynależała rodzina dziadka autora niniejszego opracowania, ze strony Mamy – Lucyny Jagiełło. W Dobrogostach mieszkał rodzony brat dziadka – Franciszek Marchewa. Drugim powodem była obecność w tej parafii długoletniego proboszcza ks. kan. Zygmunta Frykowskiego, który fascynował młody umysł autora zamiłowaniem do sztuki i historii, szczególnie tej powojennej (razem z prob. Bronisławem Zdrojewskim z Góry św. Małgorzaty byli harcerzami i na pektorale od koloratki nosili na piersiach krzyż harcerski!). A po trzecie, fascynujący był stary drewniany kościółek, który w opowieściach tamtego proboszcza krył w sobie wiele tajemnic i rzeczywiście tak było.

„Topola Królewska jest wsią oddaloną o kilka kilometrów na północ od Łęczycy. Na początku XIV w. arcybiskup gnieźnieński ufundował w niej kościół pod wezwaniem św. Bartłomieja. Świątynia ta przetrwała prawdopodobnie do XVIII w.”.1 Obecny kościół pod tym samym wezwaniem pochodzi z 1711 r. i został postawiony na miejscu pierwszej fundacji. Jest on jednonawowy, orientowany, z dębowego drewna.2

Pod koniec XX w. za pontyfikatu wspomnianego proboszcza w podziemiach kościoła umiejscowiono kryptę, w której umieszczono najbardziej cenne zabytki sztuki sakralnej łącznie ze wspomnianym wyżej zabytkowym księgozbiorem starodruków.

Wyjątkowo cennym skarbem kościoła w Topoli Królewskiej są zabytkowe, skatalogowane księgozbiory, mieszczące się w specjalnie zrobionej do tego celu szafie ulokowanej w zakrystii. Księgozbiór tworzą „dwa rękopisy biblioteczne i dziewięćdziesiąt pięć druków. Oba rękopisy powstały w osiemnastym stuleciu, druki natomiast w piętnastym, szesnastym, siedemnastym i osiemnastym.3

W pierwszej połowie minionego stulecia kryjący tyle bogactw topolski kościół wzbogacił się o jeszcze jeden cenny skarb, jakim była ofiara ówczesnego prob. ks. Artura Smoniewskiego złożona za Chrystusa, Kościół i Ojczyznę. W 30. rocznicę jego śmierci mieszkańcy parafii wystawili pamiątkową tablicę usytuowaną od południowej strony na zewnątrz kościoła. Poświęcił ją w 1972 r. ks. `Zygmunt Frykowski. Fakt śmierci ks. Smoniewskiego został autorowi uświadomiony dopiero, gdy zajął się opracowaniem tego tematu.

Instalacja przed kościołem w Topoli Królewskiej. Fot. Z. Rożenek

1. Kim był ks. Artur Smoniewski?

Niewiele można dowiedzieć się o jego życiu od parafian ostatniej jego parafii. Ci, którzy go znali, już odeszli do wieczności. Nie zachowały się też pamiątki z nim związane. Brak nie tylko dokumentacji o jego aresztowaniu, ale nie ma nawet świadectw ludzi, którzy by ten fakt pamiętali. Wspomniane dokumenty jeśli są, to oznajmiają suche fakty. Najważniejszy z nich pochodzi od ks. Edmunda Charta, który napisał:

„Arkadiusz Smoniewski, nr obozowy 28366, urodzony 25.12.81 Potyry, miejsce zamieszkania – Topola, duchowny katolik,, zmarł 28.5.1942 w transporcie inwalidów”.4

Treści te potwierdzają i dodają nowe informacje W. Jacewicz i J. Woś:

„kanonik, proboszcz parafii Topola [Królewska – MJ] pow. łęczycki. Urodzony 6 I 1882 r. w miejscowości Potyry, święcenia kapłańskie, 30 XI 1905 r. w Warszawie. Aresztowany 6 X 1941 r. i wywieziony do obozu przejściowy w Konstantynowie, od 30 X 1941 r. w obozie koncentracyjnym Dachau – nr obozowy 28366. Zginął w transporcie inwalidów z 28 V 1942 r.”.5

Podobnie, akta osobowe przekazują jedynie suche informacje. Z jego Curriculum vitae napisanego w języku łacińskim dowiadujemy się, że urodził się 6 I 1882 r. z ojca `Józefa i matki `Florentyny z Gutkowskich szlacheckiego stanu we wsi Potyry. Dzieciństwo przeżył do 1890 r. w rodzinie. Przez dwa lata najpierw uczęszczał do szkoły elementarnej w Płocku, a potem w tym samym mieście ukończył gimnazjum o profilu klasycznym. Następnie rozpoczął studia w Metropolitarnym Seminarium Warszawskim,6 które ukończył, przyjąwszy święcenia kapłańskie 30 XI 1905 r.7.

Bezpośrednio po święceniach od 16 XI 1905 r. został wikariuszem w Gąbinie.8 Po pół roku został przeniesiony na podobne stanowisko do Grodziska, by po takim samym czasie przejść do Żyrardowa, gdzie pracował przez dwa lata do 15 X 1908 r. Dłużej, bo przez 5 lat piastował stanowisko prefekta szkół powszechnych w Warszawie. 1 VII 1913 r. objął pierwsze stanowisko proboszczowskie w Chełmnie w powiecie kolskim. Pracował tam trzy lata.

W Dmosinie był do 4 X 1920 r. Z tej parafii zachował się ciekawy list, napisany własnoręcznie przez ks. Smoniewskiego:

„Czwarty rok jestem proboszczem w Dmosinie dek. Brzezińskiego. Plebania jest bardzo wilgotna i zimna. Ponieważ w przeciągu tego czasu nabyłem reumatyzmu z krzyżu i w nogach i w tej chwili jestem chory, by zaś nie ulec gorszym następstwom i nie być kaleką w przyszłości, muszę się poleczyć. Mam zaszczyt niniejszym prosić Prześwietny Konsystorz o zamianę dotychczasowej parafii na taką, w którejby plebania sucha była odpowiedniejsza dla zdrowia (w podpisie: Ks. Artur Smoniewski Dmosin I/XII 1989 r.” ). Na marginesie tego pisma znajduje się odręczny dopisek: „Ks. Smoniewski przeniesiony do parafii Chorzęcin (w podpisie: ad acta d. 3/9 920, podpis nieczytelny)”.9

Rzeczywiście od 4 X 1920 r. został proboszczem w Chorzęcinie. Warto przy tej okazji zaznaczyć, że ta nominacja związana jest z datą (7 X 1920 r.) na krótko przed powstaniem nowej diecezji łódzkiej (10 XII 1920 r.).10 Pracował tu długo, bo prawie 11 lat. W 1931 r. napisał prośbę o wyjście z tej placówki.11 Myślał o Dobroniu, na co biskup odpisał: „Justa petita”, i rzeczywiście ją mu zaoferował.12 W dokumentach osobowych znajduje się nominacja – pismo kurii „Do Pana Ministra Wyznań Religijnego i Oświecenia Publicznego w Warszawie”13, w którym kuria łódzka mówi o translokacji ks. `Artura z Chorzęcina na stanowisko administratora parafii Dobroń.

Mieszkańcy Chorzęcina czuli „szczere zaufanie, przywiązanie i wdzięczność za jego starania i pracę około uświęcenia dusz swoich parafian, jak również o dbałość o Kościół”14 i dlatego prosili kurię o zostawienie im ich kochanego proboszcza. Dwa lata później podobne pismo wysłali do kurii parafianie Dobronia15. Obydwa pisma nie odniosły nie odniosły skutku.

27 czerwca 1932 r. otrzymał nominację do Topoli Królewskiej.16

Z ośmioletniej pracy duszpasterskiej oprócz codziennej troski o dobro kościoła w Topoli Królewskiej warto podać fakt związany z katechizowaniem, którą prowadził ks. Smoniewski. Otóż spośród wszystkich kapłanów, których historię tu omawiamy, nie spotkano jednego takiego przypadku, jaki mamy z proboszczem Topoli. Kuria musiała interweniować, albowiem w sprawozdaniu katechetycznym przekazywanym do kurii ukazywała się informacja o odbywającej się systematycznie katechezie w Dobrogostach i Gawronkach, a której nie było. Ks. Smoniewski w odpowiedzi napisał: „W szkołach zaś w Dobrogostach i Gawronkach [prowadzę katechezę] dorywczo przy okazji parę razy w ciągu roku”.17

Ostatnim zachowanym pismem w aktach osobowych ks. Artura Smoniewskiego była jego odpowiedź na propozycję z kurii przyjęcia odznaczenia – używania rokiety i mantoletu (za katechezę?! – przyp. aut.): „Ośmielam się napisać, że całkowita decyzja tylko od jego [biskupa – przyp. aut.] woli może zależeć”.18

Na zakończenia opracowania podajemy kilka drobnych informacji związanych z odprawionymi przez niego rekolekcji w Niesułkowie w 1926 r.,19 w kaplicy Ogniska Rodziny Maryi w Warszawie przy ul. Zamojskiego 35 w dniach 25, 26, 27 stycznia 1927 r.20 W Tomaszowie Mazowieckim u ks. `Kazimierza Szymańskiego również przyszłego Męczennika Dachau21 i o mianowaniu w 1926 r. do Dozoru Szkolnego Powiatu Piotrkowskiego.22 Przynależał do Związku Misyjnego Kleru Diecezji Łódzkiej i składki systematycznie uiszczał.23

 

  1. A. Czapski, Zabytkowy księgozbiór …, dz. cyt., 1986, s. 7.[]
  2. Więcej szczegółów na temat kościoła w Topoli Królewskiej zob. Diecezja łódzka. Struktura terytorialno-administracyjna i duchowieństwo, Łódź 1973, s. 97 i nn.[]
  3. A. Czapski, Zabytkowy księgozbiór…, dz. cyt., s. 7.[]
  4. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 229[]
  5. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt, z. 2, s. 259.[]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, Curriculum vitae, b.d.[]
  7. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, b.n., z 10 I 1928 r., Karta rejestracyjna.[]
  8. Adnotacje o niżej wymienionych parafiach zob. tamże oraz nr 2269, z 23 IV 1931 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 7028, z 5 XI 1919 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK sygn. 141, nr 5414, z 7 IX 1920 r. Czytelnik może zauważyć dwa terminy nominacji do Chorzęcina. Nie ma tu problemu, ponieważ na piśmie ks. Smoniewskiego widnieje data 4 IX, a odpowiedź kurii nosi datę 7 IX 1820 r.[]
  11. Okoliczności prośby o wyjście z tej parafii omówił w specjalnym liście z 4 III 1931 r. Zob. AAŁ, APK, sygn 141, nr 1203, z 4 III 1931 r.[]
  12. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 2207, z 21 IV 1931 r.[]
  13. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 2269, z 23 IV 1931 r. i nr 2280, z 23 IV 1931 r. Zob. też AAŁ, APK, sygn 141,, nr 2317, z 24 IV 1931 r. W piśmie z 23 IV 1931 r. znajduje się następująca informacja: „od 23.4.1031 do dnia dzisiejszego stanowisko proboszcza parafji Dobroń, powiatu łódzkiego”.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 141, b.n., z 7 III 1931 r.[]
  15. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 3833, z 10 VII 1932 r.[]
  16. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, 3492, z 27 vi 1932 r.[]
  17. AAŁ, APK, sygn. 141, b.n., z 25 IX 1938 r.[]
  18. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 1587, z 24 IV 1939 r.[]
  19. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, b.n., z 10 XI 1922 r.[]
  20. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, b.n., z 27 I 1927 r.[]
  21. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 5235, z 27 X 1927 r.[]
  22. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 1263, z 19 IV 1926 r. r.[]
  23. Zob. AAŁ, APK, sygn. 141, nr 4456, z 17 IX 1927 r. r.[]

Ks. Stefan Skowroński 1896–1942

Ksiądz Stefan Skowroński 1896–1942

Po zajęciu przez Niemców w roku 1939 Wartkowic z bliżej nieokreślonych przyczyn (będąc jeszcze tutejszym proboszczem) zostaje przez okupanta zmuszany do wykonywania upokarzających czynności. Jedną z nich było zmuszanie kapłana do czyszczenia szamba gołymi rękami.

Ks. Stefan Skowroński. Z zasobów AAŁ

W diecezji łódzkiej w latach przedwojennych pracowało dwóch kapłanów o tym samym nazwisku, byli dla siebie kuzynami, starszy Stefan i młodszy jego bratanek Zygmunt. W pewnym momencie koleje ich życia zbliżyło cierpienie spowodowane hitlerowskim aresztowaniem i osadzeniem we wspólnym obozie koncentracyjnym w Dachau. Starszy z nich nie przeżył obozowej gehenny, młodszy po powrocie pracował jako wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym.1 Przedmiotem niniejszego opracowania będą losy starszego – ks. Stefana. Zaznaczyć jednak trzeba, że często odwoływać się będziemy do osoby jego bratanka – ks. Zygmunta, szczególnie z ostatniego etapu ich życia.

Stefan Skowroński urodził się 27 III 1896 r. z Jana i Balbiny z Andrzejewskich małżonków Skowrońskich, zamieszkałych we wsi Dzierżanowice, ziemi łomżyńskiej. O jego dalszych losach dowiadujemy się z curriculum vitae: „Chrzest otrzymałem w kościele parafialnym w Szwolicach. W ósmym roku życia zacząłem chodzić do szkoły miejskiej w Pułtusku i tu również przystąpiłem do pierwszej spowiedzi i komunii św., mając 9 lat. Po ukończeniu trzydziałowej szkoły miejskiej i po pewnem przygotowaniu się zdałem do klasy II gimnazjum pułtuskiego. […] Uzyskawszy świadectwo 4 klasowe w 1913 r. poszedłem za głosem powołania i w sierpniu 1914 r. złożyłem papiery do semianrijum św. Jana w Warszawie. Tu odbywałem studia filozoficzno-teologiczne przez 51/ roku. Po złożeniu 13 grudnia 1919 roku ostatecznych egzaminów i odbyciu tygodniowych rekolekcji przyjąłem świecenia kapłańskie z rąk najczcigodniejszego J.E. Ks. Biskupa Galla w niedzielę czwartą adwentu1919 r. mając skończone 23 lat ]w podpisie: Ks. Stefan Skowroński]”.2

Młody kapłan pierwszą parafię wikariuszowską otrzymał w Pszczonowie3 już 22 XII 1919 r., czyli niecałe dwa tygodnie po święceniach. Pracował tam do 17 III 1920 r., czyli prawie tylko trzy miesiące. Kolejny wikariat to łódzkie Brzeziny.4 Kierunek „łódzki” wpisze się na stałe w jego życie.

Z czasów brzezińskiego wikariatu warto wspomnieć o planowanej przygodzie bycia kapelanem wojskowym. Napisał wówczas do kard. Kakowskiego: „Na skutek wezwania Jego Eminencji Ks. Kardynała Kakowskiego, aby kapłani archidiecezji przedstawiali swe kandydatury na kapelanów wojskowych, zwracam się przeto do Prześwietnej Kurji z prośbą o przyjęcie mnie na kapelana wojskowego. [w podpisie: Wikarjusz z Brzezin Ks. Stefan Skowroński, Brzeziny dnia 12 lipca 1920 roku]”.2 W jego aktach osobowych brak jakiejkolwiek pozytywnej odpowiedzi na to pismo. Nigdy nie został czynnym kapelanem w wojsku polskim. Można wysnuć wniosek, że Bóg prowadził go do innej drogi: bycia wikarym, proboszczem, w końcu Męczennikiem hitlerowskiego obozu zagłady w Dachau. Wcześniej jednak zamiast kapelanii 26 IV 1926 r. został zaliczony do pospolitego ruszenia i mianowany kapelanem rezerwy.5

Rok po przyjściu do Brzezin został translokowany na nową placówkę – na wikarego do Piątku.6 Dwanaście miesięcy później przeniesiony został na kolejną placówkę, tym razem bliżej Łodzi – do Zgierza.7 Tam, podobnie jak na poprzednich parafiach, głównym jego zajęciem poza zajęciami duszpasterskimi było nauczanie religii, stąd nominacja na prefekta do Państwowej Szkoły Kupieckiej.8 Tak jak na innych parafiach, tak i w tym przypadku po roku pobytu w Zgierzu 25 V 1923 r. został mianowany wikariuszem parafii św. Józefa.9 I znowu kolejna szybka translokata tym razem do parafii katedralnej.10 W aktach osobowych z czasu pobytu w tej parafii znajduje się interesujące zestawienie dotyczące katechezy: w Pszczonowie ks. Stefan uczył 12 godzin tygodniowo, w Brzezinach 24, w Piątku 16, w Zgierzu 12 godzin w szkole powszechnej i tyleż samo w szkole kupieckiej11. W parafii katedralnej, podobnie jak wcześniej, jego głównym zajęciem oprócz posługi kapłańskiej była katecheza, stąd nominacja do nauczania religii w szkole zawodowej przy ul. Sienkiewicza 83.12 Abramowskiego oraz Piotrkowskiej 249.13

Scenariusz życia ks. Stefana pokrywa się z życiorysami innych kapłanów. W większości najpierw zostawali wikariuszami i katechetami, potem proboszczami. Jednak moment przejścia w stan odpowiedzialności za samodzielne duszpasterstwo w życiu ks. Stefana nastąpił szybciej niż zwykle to bywało. Już w maju 1928 r. otrzymał propozycję bycia proboszczem nowo powstającej parafii w Woli Kamockiej. Odpisał jednak biskupowi, że „ciężar utworzenia parafii w tych warunkach przechodzi zakres i możliwości moich sił. […] Z prawdziwym bólem i przykrością zmuszony jestem prosić Wszą Ekscelencję o najłaskawsze zwolnienie mnie z proponowanego mi stanowiska […]. Widzę jednak i zdaję sobie sprawę, że na Innem stanowisku duszpasterskim mógłbym skuteczniej i owocniej pracować na niwie serc ludzkich dla dobra i pożytku wiary i kościoła. (w podpisie: Z najgłębszym szacunkiem czcią i wdzięcznością Ks. Stefan Skowroński wikariusz par. Św. Stanisława Kostki w Łodzi. Łódź 1/V 1928 r.”.14

Dwa tygodnie później otrzymał propozycję samodzielnej parafii w Koźlu.15 jednak nominacja ta z niewiadomych dla nas przyczyn została anulowana. Sześć miesięcy później rzeczywiście otrzymał samodzielną parafię w Sobótce koło Łęczycy.16

Wyżej wspomnieliśmy, że w biogram ks. Stefana włączać będziemy wątki związane z młodszym księdzem – jego bratankiem Zygmuntem. 25 VI 1929 r. biskup łódzki napisał list do proboszcza Sobótki: „Jest w Rzymie na Lateranie Papieski Instytut teologiczny, do którego bardzo usilnie pragnę wysłać jednego alumna. Na sesji wczorajszej opinia Księży Profesorów wskazała mi brata Twojego. Księże proboszczu chętnie wysłałbym go, lecz stoją na przeszkodzie środki materialne. Zwracam się więc do Przewielebnego Księdza Proboszcza, czyby nie zechciał bratu swemu na studia w Rzymie udzielać pożyczki, którą on zostawszy kapłanem spłaci. Koszta wynoszą 200 złotych miesięcznie, 75 zł. wpisowe i 50 za wakacje.

Bardzo usilnie nalegam, aby Przewielebny Ksiądz Proboszcz przyjął na siebie ten ciężar, a przez to odda wielką usługę bratu, diecezji i Kościołowi i tylko przez pożyczkę . […]”. 17

Na odpowiedź ze strony ks. Stefana nie trzeba było długo czekać. 8 lipca z Sobótki napisał: „Rozumiem wielką doniosłość kształcenia się przyszłych kapłanów, boć wielkie i święte zadanie, my kapłani mamy, zwłaszcza w obecnych czasów, gdzie na kościół Chrystusowy zewsząd padają ataki i wiele trzeba mieć wiedzy i roztropności – i kończy: Zgadzam się więc proponowane przez Waszą Ekscelencję opłaty za kształcenie mojego bratanka w Rzymie […]. [W podpisie: ks. Stefan Skowroński]”.18

Wśród wszystkich opisywanych historii księży znajdujemy tylko kilka przypadków, które mówią o matkach kapłanów. 30 VII 1930 r. napisał list z prośbą o udzielenie mu urlopu „w celu odwiedzenia mojej matki staruszki […]”.19 Z obydwu listów możemy wnioskować o żywych więzach rodziny Skowrońskich.

Ksiądz Stefan troską obejmował nie tylko rodzinę, ale przede wszystkim parafian, dla których prosił biskupa o pozwolenia na banicje, „na wypadki, kiedy zachodzi konieczność binowania np. odpust w sąsiedniej parafji na który proszony jestem o odprawienie sumy. [W podpisie: ks. Stefan Skowroński]”.20

Według samego ks. Stefana parafia w Sobótce nie należała do łatwych. Głównym problemem byli mariawici: „w parafii Sobótka wszelkie poczynania do jakiejkolwiek akcji przeciw mariawitom, choć one są czynione w ścisłej tajemnicy, jednak jestem przez mariawitów śledzony i szpiegowany na każdym kroku [..]”.21 Problem ten musiał wyczerpywać jego siły. Dowiadujemy się o tym z tego samego pisma, w którym prosił biskupa o wakującą sąsiednią parafię w Grabowie.

Troska biskupa o swoich kapłanów kazała mu przenieść go na inną parafię, jednak nie do Grabowa, a do Wartkowic.22 W parafii tej pozostał przez 10 lat.

Na nowej placówce ponownie odnajdujemy ten sam charakter ks. Stefana. Już 1 IX 1932 r. prosił kurię o binacje, „gdyż zachodzi konieczność odprawiania w dni świąteczne mszy św. dla dzieci szkolnych”.23 Troskę tę dostrzegła kuria, mianując 17 XI 1935 r. proboszcza dziekanem poddębickim24 i członkiem Dozoru Szkolnego gminy Gostków.25 Księdza Stefana dostrzegło także Starostwo Łęczyckie, dekorując go w imieniu Rzeczypospolitej Złotym Krzyżem Zasługi za pracę społeczną.26 Za tą ostatnią nominacją poszła kolejna, na stanowisko członka Rady Obwodowej Obwodu Łęczyckiego Okręgu Łódzkiego O.Z.N. Tym razem zgody kurii na objęcie tego stanowiska nie było.27

Z powojennych wspomnień o ks. Stefanie Skowrońskim najwięcej zachowało się z Wartkowic. Główną zasługę w tym posiada obecny proboszcz ks. J. Seremeta. Poniżej zamieszczamy dwa opowiadania, które wspominane są jedno w Wartkowicach, drugie z seminarium. Zacznijmy od pierwszego.

„Ks. Stefan Skowroński był proboszczem w Wartkowicach w latach 1932–1941, choć niektóre źródła podają rok 1939 jako rok zakończenia jego posługi kapłańskiej w Wartkowicach i przeniesienia do parafii Buczek.28 Tam też w październiku w 1941 roku zostaje aresztowany i zesłany do obozu koncentracyjnego Dachau.

Po zajęciu przez Niemców w roku 1939 Wartkowic z bliżej nieokreślonych przyczyn (będąc jeszcze tutejszym proboszczem) zostaje przez okupanta zmuszany do wykonywania upokarzających czynności. Jedną z nich było zmuszanie kapłana do czyszczenia szamba gołymi rękami. Z perspektywy czasu trudno dziś stwierdzić, co było przyczyną takiego podejścia okupanta do wspomnianego kapłana. Czy przyczyną były kazania patriotyczne, lub skarga osadników niemieckich. A może jakieś inne dramatyczne wydarzenia dziejące się w pobliżu Wartkowickiego kościoła we wrześniu 1939 roku.

Ksiądz Zygmunt Skowroński (przeżył Dachau, zdjęcie z 1957 r.), stryj ks. Stefana. Z zasobów AAŁ

 

Ten sam Kapłan będąc w 1942 roku w obozie Dachau, w przeddzień swojej śmierci z głodu i wyczerpania wyznał innemu kapłanowi ks. Zygmuntowi Skowrońskiemu [ks. Zygmunt był stryjem ks. Stefana – przyp. aut.] następujące słowa: »Miałem dziwny sen. Przeczytałem we śnie napis nad wejściem do obozu: „Jutro będziesz wolny”« i gdy nadeszło jutro według relacji ks. Zygmunta Skowrońskiego – ks. Stefan zmarł”.29

Według danych z Archiwum ITS, ks. Skowroński został 30 października 1941 r. przyjęty do obozu w Dachau, gdzie został mu przypisany numer 28 303. Zmarł w obozie 26 lipca 1942 r. wskutek wycieńczenia i chorób.30

Pamiątkowa tablica w kościoła w Wartkowicach. Fot. Z. Rożenek.

O swoim proboszczu pamiętali mieszkańcy Wartkowic, fundując pamiątkową tablicę zainstalowaną w kościele.

  1. Ksiądz prof. Zygmunt Skowroński znany był autorowi z lat jego studiów seminaryjnych w latach 1971–78.[]
  2. AAŁ, APK, sygn. 170, (nr wewn.) 7, b.d.[][]
  3. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 7337, z 22 XII 1919 r.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 1758, z 17 XII 1920 r.[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 1441, z 26 IV 1926 r., (nr wewn.) 17. Zob. też pismo Kurii Biskupiej Wojsk Polskich przy Ministerstwie Spraw Wojskowych, nr 6332, z 22 XI 1927 r.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 2561, z 21 IV 1921 r., (nr wewn.) 8. Zob. też AAŁ, APK, sygn. 170, nr 3125, z 23 V 1921 r. i nr 14 III 1922 r. Wyprzedzając jego biogram, należy powiedzieć, że ks. Stefan Skowroński jest trzecim kapłanem parafii Piątek, którzy ponieśli męczeńską śmierć w Dachau.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 1057, (nr wewn.) 12, z 15 IV 1922 r. i jeszcze jedno pismo pod tym samym numerem i datą, jednak bez numeracji wewn.[]
  8. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 1303, z 21 IV 1922 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 957, z 25 V 1923 r.[]
  10. AAŁ, APK, sygn. 170, b.n., (nr wewn.) 503, z 25 V 1923 r.[]
  11. Zestawienie zostało dokonane 14 XII 1925 r. Zob. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 3715, z 14 XII 1925 r.[]
  12. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 349/1927, z 18 I /1927 r. i nr 672, z 9 II 1827 r.[]
  13. Obydwie dwie ostatnie nominacje zob. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 4768, z 11 X 1927 r.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 1840/1928, z 1 V 1928 r.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 170, b.n., z 26 V 1928 r.[]
  16. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 5222/1928, z 5 XI 1928 r. Zob. też nr 5489, z 14 XI 1928 r.[]
  17. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 3133/1929, z 25 VI 1929 r. W piśmie tym zachodzi pomyłka. Alumn, o którym mowa, nie jest bratem, lecz bratankiem, co wyjaśnia w odpowiedzi ks. Stefan. Zob. AAŁ, APK, sygn.170, nr 3250/1929, z 4 VII 1929 r.[]
  18. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 3250/1928, z 4 VII 1929 r.[]
  19. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 3970, z 30 VII 1930 r.[]
  20. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 269, z 1 I 1931 r.[]
  21. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 3190, z 24 II 1931 r.[]
  22. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 4234, z 8 VIII 1932 r.[]
  23. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 5111, z 24 II 1932 r.[]
  24. Zob.: AAŁ., APK, sygn. 170, nr 5209, z 12 XI 1935 r.[]
  25. Tamże.[]
  26. Zob. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 1964/1938, z 16 V 1938 r.[]
  27. W sprawie tej nominacji zob. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 2475, z 8 VI 1938 r. Czytamy tam m.in.: „ludziom pracującym w Sądownictwie, wojsku i kapłanom nie wolno zasiadać w zarządach organizacji politycznych”.[]
  28. W aktach osobowych nie znaleziono nominacji na probostwo w Buczku, znajdują się jednak dokumenty z kurii zatytułowane do „Przewielebnego Księdza Proboszcza Stefana Skowrońskiego w Buczku”. Zob. np. AAŁ, APK, sygn. 170, nr 408, z 12 IV 1940 r.[]
  29. J. Szeremeta, Ks. S. Skowróński, [w:] MSPGśM, Ks. S. Skowroński, b.n., 10 VIII 2016 r., mps. Według. J. Szeremeta, relację o śnie ks. Stefana w latach studiów seminaryjnych ks. Szeremety opowiadał ks. Zygmunt Skrowoński, również więzień, który przeżył Dachau.[]
  30. Archiwum ITS, dok. nr 9928828. E. Chart podaje datę śmierci 26 lipca 1942 r. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.227. W Jacewicz i J. Woś podają datę śmierci ks. Stefana jako 26 czerwca 1942 r. Zob. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 258.[]

Ks. Herman von Schmidt 1866–1945

Ks. Herman von Schmidt 1866–1945

Był Niemcem, żył w Polsce i czuł się Polakiem - Przecież nie ma ksiądz w swych żyłach kropli krwi polskiej. Jest tylko niemiecka. - To prawda, ale dusza moja jest polska, a dusza jest w człowieku najważniejsza

informacja z 23 VI 20ka. mgr  prał. Zbigniew Łuczak   okl. 3000 i rezydent ks. rezydent prał Zbigniew Olton

Ksiądz Herman von Schmidt. Z zasobów Parafii w Witoni

1. Z urodzenia Niemiec

Ksiądz Herman von Schmidt obok ks. Wincentego Harasymowicza (ur. 1866 r.), których biografie tu przedstawiamy, należy do najstarszego pokolenia Kapłanów-Męczenników. Życie obydwu było w pewnym sensie do siebie podobne. Pierwszy z nich zmarł już po wyzwoleniu, drugi w początkach wojny. Obydwaj zmarli śmiercią naturalną, my jednak zaliczamy ich do grona Kapłanów-Męczenników Ziemi Łęczyckiej. O ks. Harasymowiczu można przeczytać wyżej, ks. Hermanowi poświęcimy więcej uwagi z dwóch powodów.

Po pierwsze – jego pochodzenie. Był Niemcem, żył w Polsce i czuł się Polakiem. Z tego powodu spotykały go nagrody, ale i ciężkie przeżycia, które przyczyniły się do jego śmierci.

Po wtóre – jego praca w Witoni, której prawie w całości – poza krótkim wstępem W. Zarachowicza – poświęcimy naszą uwagę.

Ksiądz Herman von Schmidt „na teren powiatu łęczyckiego przybył dopiero w 1914 roku, krótko przed wybuchem I wojny światowej, gdy miał już 48 lat. Został proboszczem parafii Witoni. Tu zastał go wybuch wojny, tu spędził trzy lata okresu pierwszej okupacji niemieckiej.”.1 Z tego samego źródła dowiadujemy się, że w 1917 r. zamienił się na probostwo w Jeżowie z ks. Kleszczyńskim i po rocznym tam pobycie został proboszczem i dziekanem łęczyckim. W Łęczycy ks. Herman pracował tylko cztery lata, „nie znane są mi powody – [pisze W. Zacharowicz] – dla których ksiądz Schmidt przeszedł z Łęczycy do Milejowa w dawnym powiecie piotrkowskim na zwykłe probostwo”.2 Był tam 8 lat do roku 1930 r., kiedy znów w drodze zamiany parafii z ówczesnym proboszczem Jarmińskim powrócił do Witoni, do swej pierwszej parafii na ziemi łęczyckiej. Tu po dziewięciu latach owocnej pracy duszpasterskiej zastał go wybuch II wojny światowej. Już dnia 1 września 1939 roku padły między stacjami Witonia i Gawrony pierwsze bomby lotnicze na pociąg ewakuacyjny z Pomorza”.3

Zanim zajmiemy się okresem wojennym, warto wrócić do początków życia młodego Hermana von Schmidta. Jego dzieciństwo i wcześniejsze dzieje jego rodziców opisał W. Zarachowicz:

„Pamiętam księdza Hermana Schmidta, dziekana Łęczyckiego, z czasów mych lat chłopięcych. Widzę go w swych wspomnieniach jak przez mgłę. Nie mógłbym odtworzyć jego postaci, ani rysów jego twarzy. Nic dziwnego. Minęło już ponad 70 lat. Ksiądz Herman urodził się dnia 1 czerwca 1866 roku jako syn małżonków von Schmidt. Była to rodzina niemiecka, stanu szlacheckiego, na co wskazuje przydomek »von« przed nazwiskiem. Małżeństwo rodziców księdza nie było udane. Rozpadło się, przyczyn rozpadu nie znamy. Ojciec zabrał syna Hermana do siebie, do Niemiec. Matka z córką, siostrą księdza pozostała w Polsce. Młody Herman ukończył gimnazjum i uzyskał świadectwo maturalne w Niemczech. Gdy w wieku 12 lat zmarła jego siostra, Herman na życzenie matki wrócił do Polski i zamieszkał z nią w Warszawie. Ponieważ rodzina była katolicka i dzieci były wychowywane w tym duchu, Herman postanowił zostać księdzem. Nie ma pewności, czy teologię i filozofię studiował w seminarium duchownym w Warszawie czy też w Akademii Duchownej w Sankt Petersburgu, ówczesnej głównej szkole dla księży katolickich z całego imperium carskiego. Tak czy inaczej Herman von Schmidt uzyskał święcenia kapłańskie i rozpoczął służbę duszpasterską w kościele katolickim. Gdzie – nie zdołaliśmy ustalić”.4

Odpowiedź na ostatnie pytania w cytowanym wyżej tekście W. Zarachowicza można znaleźć w dostępnych źródłach. Dlatego teraz podamy dokładne daty i parafie, na których pracował ks. Herman.

„Święcenia kapłańskie przyjął w 1889 r. w Warszawie”.5 Bezpośrednio po święceniach pracował: [wikariaty]: 10 III 1889 – 12 II 1889 Dąbrówka k. Radzymina; 12 III 1889 – 8 XI 1890 Łódź par. Wniebowzięcia NMP.; 8 XI 1890 – 2 VIII 1891 Jeżów k. Brzezin; 2 VIII 1901 – 2 III 1903 Gostynin; [administrowanie i probostwa:] 3 III 1893 – 28 VIII 1896 Boguszyce k. Rawy Mazowieckiej; 28 VIII 1896 – 25 VI 1897 Bełdów k. Aleksandrowa Ł.; 25 VI 1897 – 1 IX 1904 Chełmno k. Koła; 1 IX 1904 – 26 VI 1906 Goszczyn k. Grójca; 26 VI 1906 – 31 I 1912 Łódź Chojny; 31 I 1912 – 5 III 1914 Konstantynów Ł.; 5 III 1914 – 8 VII 1921 Witonia; 8 VI 1921 – 8 I 1922 Jeżów; 8 I 1922 – 5 XI 1926 proboszcz i dziekan Łęczycy; 5 XI 1926 – 24 II 1930 Milejów i ostatnia parafia: Witonia od 24 II 1930 do 7 III 1945 r.”.6

2. Proboszcz Konstantynowa Łódzkiego i Witoni

Z powyższego zestawienia wybieramy dwie daty – dwa probostwa, o których chcemy napisać a to z powodu niemieckiego pochodzenia ks. Hermana. Pierwsze to Konstantynów Łódzki, drugie Witonia. Pierwsze miało miejsce w 1914 r., drugie po wyzwoleniu w Witoni w marcu 1945 r.

Konstantynów jest młodym miastem.7 Rozwój swój zawdzięcza bliskiemu sąsiedztwu Łodzi. To tu w pierwszej połowie XIX w. z bardziej odległego Ozorkowa sprowadzili się w większości niemieccy właściciele małych fabryk włókienniczyc.8 Dlatego też i proboszczami byli kapłani niemieckiego pochodzenia.

„Od 1912 roku teraźniejszy duszpasterz – proboszcz Hermann von Schmidt. Ten ostatni był wcześniej wikariuszem w par. Wniebowzięcia Panny Marii w Łodzi, a później proboszczem na Chojnach, gdzie prowadził owocną działalność. Proboszcz Hermann von Schmidt pochodzi ze starej szlachty niemieckiej. Ukończył gimnazjum w Rastenburgu koło Królewca [teraz Kętrzyn – R. L.] i seminarium duchowne w Warszawie. Jego przodek był komendantem twierdzy Gdańsk, kiedy `Napoleon szedł z armią na Rosję [raczej w 1807 roku, gdy gen. `Dąbrowski zdobywał Gdańsk – R. L.]”.9

To w Konstantynowie 10 marca 1914 r. ks. Herman obchodził Jubileusz dwudziestopięciolecia kapłaństwa. Poinformowała o tym miejscowa ówczesna gazeta.10

Drugie wspomnienie związane jest z podwójnym pobytem w Witoni w latach: 1914–1921 i 1930 do 1945 r.

Wyżej wspomniano, że gdy „był proboszczem na Chojnach, […] prowadził owocną działalność”. Nie podano jednak szczegółów tej działalności, możemy się tylko domyślać. Znamy natomiast jego działalność z pierwszego pobytu w Witoni, której zaszczepione wtedy owoce kiełkują do dziś. Mówi o nich w swojej pozycji ks. Z. Olton, witoński proboszcz: „Był współzałożycielem i pierwszym prezesem Spółdzielni Rolniczej „Witonianka” w Witoni w 1920 r.”.11 O tym wydarzeniu świadczy inskrypcja na pomniku, gdzie spoczywają doczesne szczątki ks. Hermana.

Pomnik na cmentarzu w Witoni.12 Fot. Z. Rożenek

 

W archiwum parafialnym w Witoni znajduje się maszynopis (bez podanego źródła) opisujący drogę życia ks. Hermana. O Konstantynowie i Witoni napisano: („W latach 1913–1914 administrator parafii Konstantynów (Łódzki). Dnia 12 października 1913 r. odbyło się w Konstantynowie poświęcenie »I Ochronki im. Ks. Hermana von Schmidta«. 0 marca 1914 r. obchodził Jubileusz 25-lecia kapłaństwa. […] W latach 1915–1920 […] administrator par. Witonia. W 1920 r. powołał do życia Stowarzyszenie Spółdzielcze »Witonianka« i został jego prezesem”.13

Ksiądz Herman po siedmiu latach duszpasterzowania opuścił Witonię, by po dziewięciu latach wrócić tu z powrotem. Tragiczny w sumie był to powrót. Oddajmy głos wspomnianemu wyżej ks. W. Zarachowiczowi:

„Po zajęciu ziemi łęczyckiej przez hitlerowców i wcieleniu jej do kraju »Warthelandu« (Okręgu Warty czyli do III Rzeszy Niemieckiej) ksiądz Schmidt był nadal polskim proboszczem katolickim w Witoni. Był jednak pochodzenia niemieckiego, a do tego »von Schmidt« – szlachcic ze »Starej Rzeszy« z czasów, gdy panowali w niej jeszcze cesarze z dynastii Hohenzollerów.

Urzędnicy hitlerowscy byli zachwyceni odkryciem »krwi niemieckiej« w witońskim proboszczu. Co to będzie za wspaniały »Volksdeutsch«! A może po swym niemiecko-szlacheckim ojcu – nawet »Reichsdeutsch«. Więc [przyszli] do niego z usilną propozycją podpisania »Volkslisty I grupy«, przeznaczonej dla ludzi czystej krwi niemieckiej. Prosimy o podpis – oczywiście po niemiecku. I odpowiedź ks. Schmidta w nienagannym, tymże języku:

– Nein. Niemals. Ich bin Pole.

– Przecież nie ma ksiądz w swych żyłach kropli krwi polskiej. Jest tylko niemiecka.

– To prawda, ale dusza moja jest polska, a dusza jest w człowieku najważniejsza”.14

Naścienna tablica w kościele w Witoni. Fot. Z. Rożenek

Stanowcza postawa ks. Schmidta, ale przeciwna ideologii niemieckiej, dla których czystość rasy i krwi niemieckiej była najważniejsza, nie została bez echa. Oddajmy znów głos W. `Zarachowiczowi:

„Niemcy zostawili ks. Schmidta do jesieni 1941 r. w jakim takim spokoju. Nadal odprawiał nabożeństwa oczywiście po łacinie i po polsku. Chrzcił dzieci, dawał śluby, chował zmarłych.

Jesienią 1941 r. postanowiono z tym skończyć. Aresztowano resztę księży polskich […] i wysłano ich do Dachau. W Witoni zamknięto kościół i urządzono w nim magazyn zbożowy. Księdza Schmidta wypędzono z plebanii, bo okazała się być potrzebna dla żandarmerii. Wypędzony ksiądz, starzec siedemdziesięciopięcioletni, poszedł na wieś szukać, gdzie by mógł znaleźć dach nad głową. Znalazł pusty dom Piotrowskiego, bo gospodarzy wypędzono do Generalnego Gubernatorstwa. Zapowiedziano, że nie wolno mu pełnić jakichkolwiek czynności kapłańskich. Zagrożono ostrymi represjami w razie nieposłuszeństwa. W Witoni jeszcze mieszkali Polacy […], którzy pomogli swojemu proboszczowi. Pozostawał przy nim p. Wawrzyniec Biernacki, kościelny parafii witońskiej. […] Korzystając ze swej doskonałej znajomości niemieckiego, ks. Schmidt pisał polskim mieszkańcom gminy Witonia podania do władz niemieckich. […] Miał codzienny kontakt ze swymi parafianami”.15

W swoich wspomnieniach bezpośredni Zarachowicz świadek życia ks. Schmidta wspomina wypowiedź jednego z mieszkańców Witoni, którą warto zacytować:

„Nasz proboszcz Schmidt to taki twardy polski Niemiec, że nawet »Volkslisty« nie podpisał.

I nie podpisze. [I dodał:] W jego głosie brzmiało uznanie, szacunek i duma, że takiego księdza mają w Witoni”. 15

Z wypowiedzi mecenasa Zarachowicza wiemy, że ks. Hermana zatrudniono potem w urzędzie stanu cywilnego jako tłumacza. Zarachowicz wspomina też o korespondencji listownej księdza z rodziną Piaskowskich z Witoni, która została wysiedlona do Piotrkowa Trybunalskiego. W jednym z listów z 15 kwietnia 1943 r. napisał:

„W zeszłym roku zabrali wszystkie rzeczy z kościoła, a w tym roku w końcu lutego przywieźli wszystko z powrotem – kościół uporządkowali, wyszorowali i ma być podobno otwarty tylko dla przesiedleńców [Niemców] – mnie tam nie dopuszczą na pewno; jakie to przykre po 54 latach być od ołtarza odepchniętym. Trudno – wola Boża”.

3. Luty i marzec 1945 r.

„W końcu lutego 1945 roku ks. Schmidt przeziębił się i zachorował. Mimo choroby pojechał w pierwszych dniach marca wraz z kościelnym `Wawrzyńcem Biernackim do Łęczycy, gdzie Niemcy zgromadzili przedmioty kościelne z licznych kościołów katolickich powiatu łęczyckiego. Odnalazł część rzeczy, należących do kościoła w Witoni. Gdy wraz z kościelnym przeglądali w swym kościele przywiezione rzeczy, weszło do kościoła trzech mieszkańców Witoni. Dowodził nimi jeden taki z karabinem. Wyzwał księdza od „Szwabów”, kazał mu natychmiast opuścić kościół, bo inaczej go zastrzeli. Ksiądz mu odpowiedział: »Dawałem ci nieraz chleba, gdy byłeś głodny, a teraz tak do mnie mówisz?« Znam imię i nazwisko tego człowieka [mówi W. Zarachowicz – przyp. aut.] Do dziś mieszka na terenie gminy.

Zgnębiony i przybity wrócił ks. Herman von Schmidt na plebanię. Awantura w kościele nie przeszła bez skutku. Dostał zapalenia płuc, dołączyła się ciężka choroba serca. Proboszcz Witoni, ks. kanonik Herman von Schmidt zmarł w swej plebanii 8 marca 1945 roku”.16

Informację do kurii o śmierci i wyżej wspomnianego wyjazdu do Łęczycy ks. Schmidta przekazał ks. Ignacy Nowak.17 „Niniejszym komunikuję P. Kurii Biskupiej niemiłą wiadomość, że Ks. Kan. Schmidt w Witoni nie żyje. […] W zeszłą środę miałem jechać do niego, lecz okazją przyjechał sam dzień wcześniej do Łęczycy, gdzie pomogłem sam zabrać to, co mu było potrzebne. [I dodaje:] W niedziele zresztą miało być otwarcie Kościoła w Witoni, tymczasem ks. Kanonik zachorował na zapalenie płuc, być może zaszkodziła mu ta podróż do Łęczycy. Umarł w czwartek wieczorem. Ks. Rogowski najbliższy sąsiad ma się zająć pogrzebem”.18 Nasuwa się pytanie, czy ks. Nowak wiedział o wyżej wspomnianej historii. Z treści listu można sądzić, że nie. W pamięci świadków wspomniane zdarzenie miało jednak decydujące znaczenie. I tak zostanie zapamiętane w historii.

  1. W. Zarachowicz, Ks. Schmidt – taki twardy polski Niemiec, „Ziemia Łęczycka” 10/1992, s. 4 i 5. Warto zacytować w tym miejscu znamienne słowa Redakcji, która miała „zaszczyt przedstawić Państwu tekst Władysława Zarachowicza, napisany specjalnie dla „Ziemi Łęczyckiej” w październiku 1992 r.”. Zob. tamże, s. 4. Władysław Zarachowicz był postacią znaną w Łęczycy i sąsiadujących z nią terenach.[]
  2. Zob. AŁI, dz. cyt., s. 507.[]
  3. W. Zarachowicz, Ks. Schmidt – taki twardy polski Niemiec…, dz. cyt., s. 4. Autorzy monografii Łęczycka fara wyliczając kolejnych proboszczów w drugiej dekadzie minionego wieku, o translokacie ks. Schmidta z Łęczycy do Milejowa po ustąpienia poprzednika ks. Jana Krajewskiego (potem został rektorem łódzkiego Seminarium – przyp. aut.) wyrażają się następująco: „[…] na jego miejsce przyszedł ksiądz kanonik Herman von Schmidt, Niemiec polskiego pochodzenia. W 1922 r. z nieznanych przyczyn odszedł do Milejowa, gdzie został miejscowym proboszczem (w Łęczycy piastował także godność dziekana), a 1930 r. objął parafię w Witoni, gdzie pozostał do czasu wypędzenia przez Niemców w 1941 r. Powrócił do Witoni w 1945 r., gdzie też zmarł w tymże roku”. Zob. Łęczycka fara, red. J. Szymczak, Łęczyca 2010, s. 28. Autorzy powołują się na tekst W. Zarachowicza, jednak fakty podane wyżej, nie są zgodne z tekstem wydrukowanym w „Ziemi Łęczyckiej”. Dotyczy to słów: „Niemiec polskiego pochodzenia” – według „Ziemi Łęczyckiej”: „Przecież nie ma ksiądz w swych żyłach kropli krwi polskiej – mówili gestapowcy”. Druga nieścisłość dotyczy „czasu wypędzenia przez Niemców w 1941 r. Powrócił do Witoni w 1945 r.”. Według tego samego autora ks. Schmidt został pozbawiony możliwości sprawowania czynności liturgicznych, ale mieszkał na terenie parafii Witoni. Natomiast o początkach wojny i pierwszych bombardowaniach Ziemi Łęczyckiej zob. W. Grąbczewski, Skrwawiona Bzura…, dz. cyt., s 21 i n.[]
  4. W. Zarachowicz, Ksiądz Schmidt – taki twardy polski Niemiec…, dz. cyt.[]
  5. S. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 516.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 222, nr 1109, z 22 II 1930 r. i nr 1217, z 24 II 1930 r.[]
  7. Na temat historii miasta zob. 150 lat utworzenia Parafii Narodzenia NMP w Konstantynowie łódzkim 1858–2008, oprac. J. Spychała, Łódź 2008.[]
  8. http://portal.konstantynow.pl/portal/index.php?t=200&id=1140, dostęp 24 VII 2016 r.[]
  9. portal.konstantynow.pl/portal/index.php?t=200&id=1140, dostęp 24 VII 2014 r. Wspomniana wyżej publikacja 150 lat Parafii… podaje, że „Pierwszym proboszczem tej parafii był ks. Józef Specht (1858–1871)”, a potem, wymienia tylko ks. Zygmunta Łabentowicza, „który 6 X 1941 r. wraz z innymi księżmi z diecezji łódzkiej został przez Niemców aresztowany i osadzony w obozie przesiedleńczym w Konstantynowie, skąd został wywieziony do KL Dachau, gdzie zmarł w 1942 r. z wycieńczenia”. Na końcu publikacji wymienione zostały nazwiska proboszczów, wśród nich znajduje się osoba ks. Hermana von Schimdta. Tamże. Dalej publikacja opisuje wspomniany obóz przesiedleńczy. Więcej na temat obozu zob. M. Grynia, Wypędzeni. Polskie ofiary niemieckiego obozu w Konstantynowie Łódzkim, Warszawa 2013.[]
  10. Treść gazetowego ogłoszenia: „Jubileusz kapłański. Proboszcz parafii Konstantynów ks. Herman von Schmidt obchodził wczoraj 25-letni Jubileusz kapłaństwa (10 III 1889 r.). Z tej okazji ks. Schmidtowi nie tylko obywatele Konstantynowa, lecz i oraz parafii Chojny, jako byłemu proboszczowi, składali życzenia i upominki. Między innymi nadesłano szereg telegramów gratulacyjnych z różnych miast”. Zob. http://bc.wimbp.lodz.pl/Content/9926/Rozw%C3%B3j_1914_nr57a.pdf, dostęp 24 VII 2016 r. Życzenia ukazały się w czasopiśmie „ROZWÓJ. Dziennik polityczny, przemysłowy, społeczny i literacki, ilustrowany”, Środa, dnia 11 marca 1914 r., s. 4.[]
  11. Z. Olton, Witonia dawniej i dziś, dz. cyt., s. 7.[]
  12. Na nagrobku podano błędną datę urodzin ks. Schmidta. Jest „1 IV”, powinno być „1 III”.[]
  13. Materiały Archiwum parafii Witonia. W materiałach tego Archiwum można znaleźć Protokóły z posiedzeń Rady Spółdzielni „Witonianka”.[]
  14. W. Zarachowicz, Ks. Schmidt – taki twardy polski Niemiec…, dz. cyt., s. 4.[]
  15. Tamże, s. 5.[][]
  16. Tamże. Artykuł o ks. Hermanie został napisany przez W. Zarachowicza 16 X 1992 r. w 50. rocznicę aresztowania autora przez gestapo i wywiezienia go do więzienia na Radogoszczu w Łodzi. Autor podaje też nazwiska osób, dzięki którym mógł zredagować artykuł. Podziękowania złożył: Barbarze Dziedzic za udostępnienie dwóch listów ks. Schmidta i jego zdjęć; Anieli Biernackiej i Stanisławie Skrzeczkowskiej „za szczegółowe wiadomości o życiu i śmierci ks. Schmidta” oraz „Janinie Kuś, wójtowi gminy Witonia, za cenną pomoc w nawiązaniu kontaktów z w/w informatorami o niezwykłym księdzu krwi niemieckiej, który był Polakiem i pozostał nim aż do śmierci. [Na zakończenie autor dodaje] Godzien jest, aby go uchronić od zapomnienia”.[]
  17. Ksiądz Ignacy Nowak był jedynym księdzem Ziemi Łęczyckiej, którego Niemcy nie aresztowali. Przez pięć lat wojny posługę duszpasterską dla wszystkich z powiatu łęczyckiego sprawował przy drewnianym kościółku w Tumie. Powodem, dla którego Niemcy darowali mu życie, wolność i możliwość duszpasterskiego posługiwania miejscowej ludności był fakt uratowania życia rannemu żołnierzowi niemieckiemu z czasów bitwy nad Bzurą w pierwszych dniach września 1939 r. Ksiądz Ignacy Nowak opiekował się rannym żołnierzem niemieckim na plebanii w Górze św. Małgorzaty. Historia o uratowaniu rannego żołnierza niemieckiego przez ks. Nowaka była żywa w powojennym pokoleniu mieszkańców Góry św. Małgorzaty (autor pamięta ją z opowiadań swojej Babci Władysławy Marchewa, Józefa Oleskiego i nieco starszego swego brata Lucjana Jagiełło oraz dyrektora szkoły Stanisława Wicińskiego – trzej ostatni to mieszkańcy Góry św. Małgorzaty). Na temat tej historii zob. W. Marchewa, Ks. Ignacy Nowak, [w:] MSPGśM, Ks. I. Nowak, b.n., z 18 XII 1996 r., mps.[]
  18. AAŁ, APK, sygn. 222, nr 347, z 10 III 1945 r.[]

Ks. Mieczysław Rzadkowski 1903–1942

Ksiądz Mieczysław Rzadkowski 1903–1942

Mimo ostrzeżeń parafian o aresztowaniach księży – nie zaprzestał pracy duszpasterskiej i nie opuścił parafii. Niestety, został aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie zginął 21 września 1942 r.

Ksiądz Mieczysław Rzadkowski (194 r.). Z zasobów AAŁ

1. Młody chłopak ze Śląska łódzkim kapłanem

Z parafią w Błoniach związani są dwaj kapłani z okresu wojennego. O budowniczym kościoła w Błoniach, ks. Ferdynandzie Jacobim, wspomniano wyżej. Drugi z nich to ówczesny proboszcz ks. Mieczysław Rzadkowski. Podobnie jak poprzednikowi, w kościele parafialnym poświęcono mu pamiątkową tablicę.1

Żywa pamięć o ks. Rzadkowskim zachowała się też w Grodźcu, jego rodzinnej parafii. Przy opisywaniu grodzieckiej nekropolii Jerzy i Jadwiga Wieczorkowie szczególną uwagę zwrócili na rodzinny grobowiec rodziny Rzadkowskich, a przy okazji podali wiele szczegółów z życia jego rodziny, które warto przytoczyć.

Pamiątkowa tablica w kościele w Błoniu. Fot Z. Rożenek

 

„Wśród rodzinnych grobowców na naszym cmentarzu znajdują się również takie, na których są umieszczone napisy, upamiętniające nazwiska symbolicznego pochówku księży, zamordowanych w czasie II wojny światowej.

Jednym z takich grobów jest grobowiec rodziny Rzadkowskich. Wspomniany grobowiec znajduje się na początku al. Ks. Leopolda Szweblika. Z rodziny Rzadkowskich wywodzi się ksiądz Mieczysław Rzadkowski, ur. 16 marca 1903 r. w Grodźcu.

Ksiądz Mieczysław pochodził z wielodzietnej rodziny. Miał dwie siostry Emmę i Annę oraz brata Jana. Był synem Franciszka i Marianny z domu Kała. Seminarium duchowne ukończył w Kielcach w 1926 r. Pierwszą Mszę św. odprawił 19 września1926 r. w Grodźcu. W tym samym roku został wikariuszem w miejscowości Rzgów. Około 1936 r., jako proboszcz parafii Błonie, gmina Topola, powiat Łęczyca.

Posługę kapłańską sprawował do 1942 r. Mimo ostrzeżeń parafian o aresztowaniach księży nie zaprzestał pracy duszpasterskiej i nie opuścił parafii. Niestety, został aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie zginął 21 września 1942 r.”.2

Wśród wielu powyższych szczegółów ostatni zasługuje na szczególne wyróżnienie. Ksiądz Rzadkowski, podobnie jak wszyscy inni KapłaniMęczennicy, miał świadomość niebezpieczeństwa grożącego mu ze strony Niemców.3

O młodym kandydacie do seminarium pozytywnie pisał w 1921 r. proboszcz miejsca pochodzenia:

„[…] od dłuższego czasu okazywał chęć pobożnemu poświęceniu się na służbę Bożą. Często służył do Mszy św. Należał do ostatniej chwili do Koła Młodzieży Katolickiej w Grodźcu, a nawet był prezesem Koła”.4

Po zakończeniu edukacji w pobliskim Będzinie sam kandydat napisał pismo do łódzkiego biskupa:

„Najpokorniej proszę Waszą Ekscelencję o zaliczenie mię w poczet alumnów Seminarium Duchownego w Łodzi”.5

Seminarium ukończył, przyjmując święcenia kapłańskie 18 września 1926 r. 6

Zostanie zapewne tajemnicą, dlaczego mieszkaniec śląskiego miasta chciał zostać kapłanem nowej łódzkiej diecezji. Musiał nawet jako diakon prosić rektora „o łaskawe wyjednanie […] dyspensy u J.E. Księdza Biskupa od braku lat do przyjęcia święceń kapłańskich”.7

2. Kapłan prefekt Ziemi Łęczyckiej

Pierwszą parafią, w której pracował, był Rzgów.8 Rok później (od 1927 r.) został prefektem różnych szkół powszechnych oraz kapelanem kilku placówek w Łodzi.9 W lipcu następnego roku, jako prefekt łódzkich szkół, zastępował podczas wakacji ks. Jana Ostrowskiego z parafii Świętego Krzyża w Łodzi.10 Tego samego roku otrzymał nominację na stanowisko kapelana Miejskiego Domu Starców i Kalek w Łodzi i I Miejskiego Domu Wychowawczego przy ul. Tramwajowej. 22 lutego 1930 r. prosił „o łaskawe zwolnienie […] ze stanowiska prefekta […] ze względu na niedostateczny stan zdrowia”.11 Prośba nie została uwzględniona. Ksiądz Rzadkowski należał do nielicznej grupy Kapłanów-Męczenników, którzy przez tak długi okres (16 lat) pełnił funkcję prefekta różnych szkół.

Od listopada 1930 r. rozpoczął się ostatni okres życia ks. Mieczysława, związany z Ziemią Łęczycką. Tego dnia otrzymał najpierw nominację „do nauczania religii w państwowym seminarium nauczycielskim im. Grzegorza Piramowicza w Łęczycy”,12 potem w koedukacyjnym Gimnazjum im. Adama Mickiewicza,13 by po dwóch latach pracy w łęczyckich szkołach przyjąć stanowisko administratora parafii w Błoniach k. Łęczycy.14

Z okresu łęczyckiego warto wspomnieć bliską znajomość ks. Rzadkowskiego z ks. Józefem Palinceuszem, także katechetą i przyszłym Męczennikiem. Z dokumentów, które się zachowały, wynika, że 24 lipca 1936 r. ks. Palinceusz zastępował ks. Rzadkowskiego, gdy ten wyjeżdżał na urlop do Zakopanego, o czym powiadomił kurię specjalnym pismem.15 Ksiądz Palinceusz trzykrotnie odprawiał rekolekcje w parafii ks. Rzadkowskiego, o czym również informował kurię.16 Później zostali razem aresztowani przez gestapo.

W niniejszym opracowaniu warto odwołać się do jednego faktu, charakteryzującego kapłaństwo ks. Mieczysława. Ksiądz Rzadkowski wywarł wpływ na życie ks. Jana Drozdalskiego, również Męczennika Ziemi Łęczyckiej, przed przyjęciem szat duchownych jego ucznia. W okresie prefektury w łęczyckim seminarium ks. Mieczysław wielokrotnie wydawał uczniom stosowne zaświadczenia, także przyszłemu ks. Janowi. Ten zaś potem podzielił los ks. Mieczysława w Dachau.

3. Proboszcz Błonia

Ksiądz Rzadkowski posługę kapłańską sprawował do 1941 r. Mimo ostrzeżeń parafian o aresztowaniach wśród księży, nie zaprzestał pracy duszpasterskiej i nie opuścił parafii. Aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, zginął 21 września 1942 r.17 Bardzo interesujące świadectwo o proboszczu z Błonia przekazał Wiktoryn Grąbczewski.18 Wspominając dom rodzinny z lat dziecinnych, scharakteryzował kilku kapłanów, którzy gościli w domu jego rodziców. O ks. Mieczysławie Rzadkowskim napisał:

Ksiądz Rzadkowski posługę kapłańską sprawował do 1941 r. Mimo ostrzeżeń parafian o aresztowaniach wśród księży, nie zaprzestał pracy duszpasterskiej i nie opuścił parafii. Aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, zginął 21 września 1942 r.17 Bardzo interesujące świadectwo o proboszczu z Błonia przekazał Wiktoryn Grąbczewski.18 Wspominając dom rodzinny z lat dziecinnych, scharakteryzował kilku kapłanów, którzy gościli w domu jego rodziców. O ks. Mieczysławie Rzadkowskim napisał:

„Proboszcz parafii Błonie k. Łęczycy został aresztowany w tym samym czasie, co ww. kapłan [ks. Józef Palinceusz – przyp. aut.] z Łęczycy. Gestapo przyjechało po księdza rano. Gospodyni księdza, nieświadoma tego, co może się zdarzyć, powiedziała, że ksiądz jest zajęty, bo odprawia mszę w kościele. Gestapowcy szybko wyszli z plebanii i udali się do kościoła. W przedsionku napadli na niego, zbili go do krwi i zawlekli go do samochodu. Do swojej parafii już nigdy nie wrócił. Przyszło zawiadomienie do gminy, że ksiądz Rzadkowski zmarł z powodu choroby zakaźnej”.19

O sytuacji mieszkańców Łęczycy podczas wojny i aresztowaniu łęczyckiej inteligencji napisano na portalu naszemiasto.pl. Fragment warto przytoczyć, znajduje się tam nazwisko ks. Rzadkowskiego:

„W ramach eksterminacji inteligencji i polskich warstw przywódczych aresztowano wielu mieszkańców Łęczycy i okolic. Wśród nich byli księża, wywożeni do obozów koncentracyjnych w Dachau i Gusen: proboszcz parafii Siedlec – ks. Józef Binkowski i ks. Juliusz Aksman, prob. par. Topola Królewska – ks. Artur Stanisław Smoniewski, prob. par. Leźnica Mała – ks. Bolesław Ślusarski, proboszcz parafii Błonie – ks. Mieczysław Rzadkowski oraz ks. prałat Ferdynand Jacobi. Niemcy aresztowali i wywieźli do obozów pracy również wielu nauczycieli”.20

Informację o śmierci ks. Rzadkowskiego w obozie koncentracyjnym w Dachau potwierdzają inne źródła. Pośmiertne wspomnienie bezpośredniego świadka obozowej gehenny zostało przekazane w dwóch zdaniach: „[…] cierpiał na reumatyzm. Uznano go za niezdolnego do pracy i przydzielono do inwalidów”.21

Rodzinny grób rodziny Rzadkowskich w Grodźcu. Fot. J. Wieczorek

  1. Według informacji uzyskanych od byłego proboszcza Błonia, ks. kan. Kazimierza Fiksa, który duszpasterzował w parafii w latach 1993–2012 i który był inicjatorem fundacji tablicy, „Obydwie tablice zawieszono w kościele, by uczcić ich pamięć. Można jednak zauważyć, że tablica dedykowana ks. Jacobiemu była zainstalowana trzy lata wcześniej niż ks. Rzadkowskiemu. W parafii żywa była pamięć o budowniczym kościoła – ks. Jacobim. Dlatego wystawiłem tę tablicę. Natomiast po kolędzie ludzie powiedzieli mi, że w Dachau zginął jeszcze jeden kapłan, stąd trzy lata później [w 1990 r.] wystawiliśmy płytę także drugiemu księdzu.”. K. Kłys, Ks. Rzadkowski, [w:] MSPGśM, Ks. Rzadkowski, b.n., z 12 II 201 4 r., mps.[]
  2. J., J. Wieczorek, Grodziecka nekropolia, „Gazeta Parafialna Nasz Kościół” 27/2010, z dn. 30 V 2010 r., s. 2. W piśmie tym autorzy popełnili błąd, podając nazwę miasta, w którym studiował. Napisali: „Seminarium duchowne ukończył w Kielcach w 1926 r.”. Studiował w Łodzi i tu przyjął święcenia kapłańskie. Być może powodem tej pomyłki był fakt, iż Będzin należał wtedy do województwa kieleckiego. Zob. pismo „Do Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Łódzkiego, gdzie dodał: „Adres mój: Józef-Mieczysław Rzadkowski, Grodziec pow. Będzin województwo Kieleckie”, AAŁ, APK, sygn. 125, b.n., b.d. Przyszły Męczennik użył tu i w wielu wcześniejszych dokumentach dwóch swoich imion: Józef–Mieczysław, natomiast w literaturze przedmiotu znany jest jako Mieczysław Rzadkowski. Zdanie to potwierdza świadectwo urodzenia z 21 czerwca 1921 r. W późniejszych pisma ks. Rzadkowskiego znajdujemy tylko jedno imię w podpisie: Mieczysław. W dokumencie tym z kolei wydawca pomylił nazwisko matki księdza: jest: „z Kawów”, powinno być: „z Kałów”. Tak napisał w Życiorysie. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 1173, z 2 IV 1926 r.[]
  3. O tym zob., Ks. M. Jagiełło, Ks. Mieczysław Rzadkowski, Niedziela, 19 (1310), z 20 V 2018.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 125, b.n., z 23 VIII 1921 r.[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 125, b.n., b.d.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 125, b.n., z 1 I 1928 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 3507, z 15 IV 1926 r.[]
  8. Zob. AAŁ, APK, sygn.. 125, nr 3604, z 9 VIII 1927 r.[]
  9. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 3431, z 18 IX 1926 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 2835, z 4 VII 1927 r.[]
  11. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 1093, z 22 II 1930 r.[]
  12. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 2292, z 18 IV 1932 r.; AAŁ, APK sygn. 125, Pismo Kuratorium Okręgu Szkolnego, Łódzkiego nr I.K.N. 25382, z 5 XI 1930 r.[]
  13. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 5565, z 3 VIII 1931 r.[]
  14. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 2294, z 18 IV 1932 r. Zob. też: Pismo biskupa łódzkiego do Ministra w Warszawie nr 2292, z 18 IV 1932 r. Należy w tym miejscu odnotować, że w latach 1912–1926 proboszczem tej parafii był łęczycanin ks. Ferdynand Jacobi, budowniczy kościoła, Męczennik i kandydat na ołtarze.[]
  15. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 2879, z 31 VII 1936 r. W 1937 i 1939 r. r. zastępował go inny przyszły Męczennik ks. Józef Binkowski, nr 2907, z 14 VII 1937 r.[]
  16. Zob. AAŁ, APK, sygn. 125, nr 3 XI 1935 r.; 2 XI 1937 i 1 XI 1938 r. W aktach osobowych ks. Rzadkowskiego znajdują się trzy pisma, z których wynika, że odprawiał on trzykrotnie (1936–1938) trzydniowe rekolekcje w Tumie, u ks. Ignacego Nowaka powojennego proboszcza Góry św. Małgorzaty – parafii pochodzenia autora niniejszego opracowania, którego autor wspomina z dzieciństwa.[]
  17. J., J. Wieczorek, Grodziecka nekropolia…, dz. cyt., s. 2.[][]
  18. W. Grąbczewski, Ks. M. Rzadkowski [w:] MSPGśM, Ks. M. Rzadkowski, z 9 VI 2012 r., b.n., mps. W nadesłanym materiale zatytułowanym Księża z Ziemi Łęczyckiej zabrani do niemieckich obozów koncentracyjnych w Dachau i Oświęcimiu w 1940 r. Grąbczewski podaje dwie interesujące nas informacje. Po pierwsze: niewłaściwą datę, jest: „1940”, powinno być: „1941”. Po drugie określił siebie jako: „Syn Ziemi Łęczyckiej”. W Grąbczewski ma 83 lata, obecnie mieszkający w Warszawie. Zob. o nim: W. Grąbczewski, Skrwawiona Bzura …, dz. cyt.[][]
  19. Tamże. Opinia ta jest wyjątkowo awżna. Matka W. Grąbczewskiego była nauczycielką w Łęczycy, w jej domu spotykało się wielu ludzi, autor wypowiedzi jako młody syn zachował wspomnienie o aresztowaniu, przekazanym przez gospodynię ks. Rzadkowskiego jego matce. Jest to jedyna w tym opracowaniu relacja bezpośredniego świadka o aresztowaniach łęczyckich księży w dniach 5–7 października 1941 r.[]
  20. http://mojaleczyca.pl/?pd=news&id=104, dostęp 15 IV 2016 r. Zob. też: http://www.leczycki.pl/asp/_drukuj.asp?typ=13&menu=9&dzialy=&akcja=artykul&artykul=2317, dostęp 15 IV 2016 r.[]
  21. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 52.[]

Ks. Zdzisław Różański 1890–1942

Ksiądz Zdzisław Różański 1890–1942

WIECZNA PAMIĘĆ POMORDOWANYM W LATACH 1939–45 30 PARAFIANOM I PROBOSZCZOWI KS. ZDZISŁAWOWI RÓŻAŃSKIEMU

Ksiądz Zdzisław Różański w curriculum vitae napisał o sobie tak:

„Urodziłem się 21 kwietnia 1890 r. w mieście Gostyninie gub. Warszawskiej z rodziców Ignacego i Waleryi ze Skrobockich, Pochodzenia jestem włościańskiego. Po ukończeniu elementarnej szkółki, wstąpiłem w 1902 r. do 4 klasowej szkoły miejskiej w Gostyninie, którą ukończyłem 15 czerwca 1907 roku. Po ukończeniu tej szkoły do 1910 roku kształciłem się w domu; w tym również roku po złożeniu egzaminów w gimnazjum w Siedlcach otrzymałem świadectwo z czterech klas. Po wakacjach 1910 roku w końcu listopada wstąpiłem do Seminarium Duchownego Św. Jana w Warszawie.”.1

Ksiądz A. Poniński2 potwierdza, że ks. Zdzisław święcenia kapłańskie otrzymał 30 listopada 1916 r. w Warszawie od miejscowego sufragana, biskupa Kazimierza Ruszkiewicza. Po święceniach jego pierwszym wikariatem była parafia Stanisławów (od 15 grudnia 1916 r. do 20 listopada 1917 r.), a potem następne (m.in. Rawa Mazowiecka, Mszczonów, Żyrardów).

W latach podziału wielkiej archidiecezji warszawskiej i wyłonienia diecezji łódzkiej (stało się to 8 grudnia 1920 r.), ks. Zdzisław pracował najpierw w Zgierzu, potem w Łęczycy i wreszcie w Piątku (do 23 sierpnia 1923 r.). Po tylu wikariatach został prefektem szkół powszechnych w Budzynku w parafii Leźnica Wielka. Od 18 października 1924 r. pracował zastępczo w parafii Poddębice. Po 5 czerwca 1925 r. pracował w parafii Domaniew i to było ostatnie miejsce jego służby w charakterze wikarego i prefekta.

Od 22 lipca 1925 r. rozpoczął się ostatni, przed aresztowaniem, etap życia ks. Zdzisława. Tego dnia bowiem otrzymał nominację na probostwo w parafii św. Rozalii w Pieczewie, która po reformie podziału diecezji (28 października 1925 r.) znalazła się w diecezji włocławskiej3 (dziś parafia należy do dekanatu kłodawskiego, jednak kulturowo i terytorialnie zjednoczona jest z Grabowem w diecezji łowickiej).

Po czternastu latach pracy w Pieczewie ks. Różański napisał list do biskupa włocławskiego z prośbą o przeniesienie do innej parafii: „Po kilkunastoletniej pracy na trudnej placówce w Pieczewie ośmielam się przypomnieć Najdostojniejszemu Pasterzowi i prosić o translokatę”.4 Wymienił przy tym trzy parafie, które mógłby objąć: Staw, Grzmiąca i Bierzwienna. Nie otrzymał żadnej z nich, gdyż w każdej już powołano duszpasterza.

Powody, które skłoniły ks. Różańskiego do podjęcia próby odejścia z trudnej, jego zdaniem, parafii nie są znane. Nie wiadomo, na czym polegała owa trudność. Możliwe, że wiązało się to z pobytem na terenie parafii mniejszości mariawickiej, o czym wspominał w piśmie do kurii:

„ […] parafia moja stanowi część gm. Sobótka. Od kilku lat w mniejszości mariawici i parafia Katolicka w Sobótce łączą się przy każdych wyborach i udziałem krzywdzą moich parafian. Formalnie nic nie możemy uzyskać ani na szkołę, ani na drogi […]. W Sobótce kościół nawet odmalowano z funduszów gminy”.5

A może przyczynę „trudności” należy upatrywać w niekorzystnym układzie demograficznym, o czym informował starosta łęczycki, wskazując, że Pieczew jest: „na tamtejszym terenie bodaj najtrudniejszym ośrodkiem w powiecie […] posiadamy 30 proc. mniejszości niemieckiej, około 40 proc. mariawitów”.6 Do tego dochodziły problemy finansowe. Z budżetu gminy trudno było pozyskać jakiekolwiek środki na rozwój parafii, stąd inicjatywa mieszkańców Pieczewa, by swojego proboszcza wytypować do władz gminnych. W tym celu zorganizowano kilka komitetów wyborczych i poproszono proboszcza o protektorat.7 Jednak dalsze działania wyborcze zostały wstrzymane ze względu na brak zgody ze strony władz duchownych.8

W powyższej sprawie stanowisko zajął także proboszcz par. Sobótka, ks. Jan Kasprowicz – również Męczennik II wojny. W piśmie do kurii radził:

„daleko przyjemniej będzie dla księdza proboszcza Z. Różańskiego i pożyteczniej dla kościoła, aby zrezygnował z wysuniętej przez siebie kandydatury do rady gminnej w Sobótce. Ludność bowiem katolicka nie poprze księdza proboszcza Różańskiego swymi głosami, więc też do rady gminnej nie wejdzie, mimo szczerych chęci”.9

W dalszej wypowiedzi ksiądz z Sobótki sugerował, że miejscowi kapłani wywierali nacisk na ludność, by osiągnąć zamierzony cel:

Pan Jan Kawczyński (Karczyński? ) były nauczyciel, obecnie gospodarz 44 ro morgowy w Jastrzębi jest jedynym, który przeciwstawia się […] ex mariawicie […] robi wszystko, aby wybrać wójta katolika”.10

W tej sprawie odmiennego zdania był starosta łęczycki, który napisał do proboszcza Pieczewa:

„Z przykrością dowiaduję się o zamiarze wycofania się Przewielebnego Księdza Proboszcza z czynnego udziału w pracach samorządowych i społecznych …”.6

Ksiądz Zdzisław został aresztowany 6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim, a następnie 30 października 1941 r. przetransportowany do Dachau, gdzie otrzymał numer obozowy 28151. Zginął w transporcie inwalidów 20 maja 1942 r.11 Ksiądz Zdzisław swoją postawą zasłużył na szacunek i serdeczne wspomnienie. W swoim kościele, w 50. rocznicę męczeńskiej śmierci kapłana, parafianie ufundowali kamienną tablicę, na której wyryto napis:

„Ś.+P. WIECZNA PAMIĘĆ POMORDOWANYM W LATACH 1939–45 30 PARAFIANOM I PROBOSZCZOWI KS. ZDZISŁAWOWI RÓŻAŃSKIEMU ur. 5 maja 1890 r. w Gostyninie, wyświęcony 30 listopada 1916 r. w Warszawie areszt. 6 października 1941 r. w Pieczewie. – nr. obozowy 28151, zmarł 20 maja 1942 r. W 50. rocznicę śmierci Proboszcz i parafianie”.

Pamiątkowa tablica w Pieczewskim kościele. Fot. M. Jagiełło

O proboszczu z Pieczewa pamiętali również parafianie Grabowa. W swoim kościele umieścili tablicę z nazwiskami pomordowanych w czasie wojny. Wśród wymienionych znajduje się także ks. Zdzisław Różański. Nazwisko ks. Zdzisława wymienione jest obok dwóch innych kapłanów: ks. Szydłowskiego z Grabowa i ks. Kasprowicza z Sobótki.

Wreszcie nazwisko ks. Zdzisława Różańskiego wyryte jest na pamiątkowej tablicy w łódzkiej katedrze.

Tablica z nazwiskiem ks. Różańskiego z kościoła w Grabowie. Fot. Z. Rożenek

 

  1. ADWł., APK, sygn. 290, nr 3, z 30 XI 1916 r.[]
  2. A. Poniński, Ks. Z. Różański, [w:] MSPGśM, Ks. Z. Różański, b.n., z 22 VI 2012 r., mps.[]
  3. Tamże. Zob.też: ADWł., APK, sygn. 290, k. 186. Schemat diecezji łódzkiej 1921– data ur. 5 V. Zob. też: W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 496.[]
  4. ADWł., APK, sygn. 290, Pismo par. Pieczew, nr 27, z 9 III 1939 r.[]
  5. ADWł., APK, sygn. 290, Pismo par. Pieczew, nr 7, z 8 VI 1939 r. Tu sprawdziła się zasada „cuius regio, eius religio” Względy finansowe faworyzowały tę społeczność, której urzędnikami byli ludzie faworyzowanej grupy.[]
  6. ADWł., APK, sygn. 290, Pismo Starostwa Łęczyckiego, b.n., z 6 II 1939 r.[][]
  7. ADWł., APK, sygn. 290, b.n., z 8 VI 1939 r.[]
  8. ADWł., APK, sygn. 290, b.n., z 8 VI 1939 r. Zob. odpowiedź kurii na pisma Proboszcza Mazewa b.n., z 26 I !939 r. Czytelnik łatwo zauważy, że odpowiedź jest wcześniejsza niż prośba. Na pozór wydaje się to proste. Jednak było kilka wcześniejszych próśb proboszcza o pozwolenie na patronowanie komitetom wyborczym, czy udział w Radzie Gminy. W aktach zachowała się tylko ta jedna odpowiedź kurii z datą 26 I 1939 r.[]
  9. ADWł., APK, sygn. 290, b.n., z 30 I 1939 r.[]
  10. Tamże.[]
  11. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 496.[]

Ks. Teodor Portych 1881-1942

ks. Teodor Portych 1881-1942

Pamięci zmarłego śmiercią Męczeńską za Wiarę i Ojczyznę w Dachau 1 X 1942 r.

Pamięć o Kapłanach-Męczennikach II wojny światowej z parafii św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Grodzisku kultywowali zarówno księża pracujący w tej parafii, jaki i ci, którzy znali wspomnianych Męczenników. Powyższe stwierdzenie przekazał obecnie pracujący w Świnicach Warckich ks. Janusz  Kowalski – proboszcz parafii.1 Przekonanie swoje oparł nie tylko na wiedzy uzyskanej od parafian świnickich, ale także z zachowanych dokumentów parafii św. Faustyny. Trzecim źródłem nieocenionym była stojąca obok kościoła grota Maryi Niepokalanej, w której umieszczono dwie kamienne tablice. Jedna z nich poświęcona jest „PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY CIERPIELI I ZGINĘLI W DRUGIEJ WOJNIE ŚWIATOWEJ …”,2 a druga dziś już błogosławionemu ks. Jerzemu Popiełuszce i SOLIDARNOŚCI.

Według przekazu proboszcza Kowalskiego, ks. Franciszek Jabłoński, przedwojenny proboszcz Świnic Warckich, aresztowany i osadzony w Dachu, dziękując Bogu za cudowne ocalenie, przyrzekł, że oprócz budowy kościoła jako wotum za przetrwanie, będzie szerzył kult zamordowanych Kapłanów-Kolegów. To właśnie grota poświęcona Maryi Niepokalanie Poczętej w Świnicach Warckich jest jego dziełem. W niej zostały umieszczone wspomniane tablice. Na pierwszym miejscu istnieje nazwisko ks. dra Teodora Portycha – proboszcza Grodziska, a na drugim wymieniony jest ks. Bolesław Placek – proboszcz parafii Chwalborzyce.3

Pamiątkowa tablica w Świnicach Warckich. Fot. Z. Rożenek

Cześć Kapłanom-Męczennikom okazywali również powojenni księża i parafianie Grodziska, czego dowodzą pamiątkowe tablice w kruchcie grodziskiego kościoła, poświęcone Męczennikom okresu wojennego: ks. Teodorowi Portychowi – ówczesnemu proboszczowi Grodziska i pochodzącemu z parafii ks. Antoniemu Pawlakowi.

Tablice w kościele w Grodzisku. Fot. Z. Rożenek

Teodor Portych urodził się 31 grudnia 1881 r. w Łodzi, jego rodzicami byli: Antoni i Maria z d. Salman.4 Łódź należała wówczas do diecezji włocławskiej, stąd po ukończeniu szkoły średniej handlowej w Zgierzu udał się do Włocławka, gdzie został klerykiem Seminarium Duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca 1909 r. z rąk biskupa Stanisława Zdzitowieckiego. Bezpośrednio po święceniach wyjechał na studia do Lovanium, które ukończył doktoratem z filozofii w 1912 r., a temat rozprawy brzmiał: „Deuxieme etude sur la memoire logique”.5

Po powrocie do kraju pracował duszpastersko w kilku parafiach. W początkowym okresie jego zdolności wykorzystywano w nauczaniu religii w szkołach. Najpierw objął stanowisko wikariusza w parafii Najświętszej Maryi Panny w Pabianicach, będąc jednocześnie w latach 1913-1916 prefektem szkół miejskich i kapelanem Niemców – katolików w Pabianicach. W roku szkolnym 1916/1917 był prefektem gimnazjum i szkół miejskich w Piotrkowie Trybunalskim. W czerwcu 1917 roku został mianowany rektorem kościoła poreformackiego w Choczu, a trzy miesiące później został wikariuszem parafii w Kowalu. Nie licząc rektoratu w Choczu, pierwsze probostwo objął w parafii Kalinowa (od 8 sierpnia 1919 r. do 15 października 1931 r.), by wkrótce przenieść się do równorzędnej parafii na takie samo stanowisko w Nieszawie (od 16 października 1931 r. do 27 września 1932 r.). Ostatnim jego probostwem było Grodzisko, od 27 września 1932 r. do dnia aresztowania przez Niemców, tj. do 6 października 1941 r. Podobnie jak inni kapłani z Kraju Warty, został najpierw osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie, a następnie przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie przydzielono mu nr obozowy: 28477. Nie jest znane żadne świadectwo o jego pobycie w tym obozie, gdzie zmarł 1 października 1942 r. i został „spalony w miejscowym krematorium”.6

Wyżej zaznaczono, że władza duchowna wykorzystywała jego zdolności intelektualne do pracy z młodzieżą i nauczycielami. Na tym polu znane są jego ośmiomiesięczne kursy pedagogiczne w Pabianicach dla łódzkich maturzystów i gimnazjalistów. Wykładał na nich: logikę, historię filozofii starożytnej i wstęp do filozofii.

Napisał także kilka rozpraw filozoficznych ogłoszonych drukiem: „Fizyczne tłumaczenie prawa Febera i Fechnera” (doczekały się dwóch wydań7 ), a następnie „Filozofia i szkoła średnia”. Drukował też w „Ateneum Kapłańskim”: „O prawach Abramowskiego nad pamięcią” i „O teorii poznania Biegańskiego”.

Męczennikowi za wiarę – proboszczowi z Grodziska poświęcone są dwie tablice. Wspomniana wyżej w Świnicach Warckich, ufundowana przez ks. Franciszka Jabłońskiego, współwięźnia, który przeżył Dachau; druga ofiarowana przez parafian grodziskich o następującej treści::

„PAMIĘCI

KS. DR. TEODORA

PORTYCHA

PROBOSZCZA PARAFII

GRODZISKO

ZMARŁEGO

ŚMIERCIĄ MĘCZEŃSKĄ

ZA WIARĘ I OJCZYZNĘ

W DACHAU 1. X. 1942 R.”

Pamiątkowy krzyż w kościele w Grodzisku. Fot. Zbigniew Rożenek

O swoim byłym proboszczu pamiętali też mieszkańcy Nieszawy. 21 stycznia 2011 r., w 66. rocznicę wyzwolenia Nieszawy, mieszkańcy i władze miasta złożyli kwiaty na mogile zbiorowej z czasów drugiej wojny światowej na nieszawskim cmentarzu przy ul. Warszawskiej, przy dźwiękach syren strażackich. W miejscu pamięci wartę honorową zaciągnęli harcerze i strażacy. Wśród niepełnej jeszcze listy mieszkańców Nieszawy, którzy polegli podczas działań wojennych lub zostali zamordowani przez okupanta niemieckiego czy sowieckiego mieszkańcy wymienili księży. W gronie  tym znaleźli się: o. Sylwester Grzelak (franciszkanin, zamordowany w obozie w Dachau 7 lipca 1942 r.), ks. Marian Seweryn Kazubiński (proboszcz parafii nieszawskiej w latach 1925 – 1931, zamordowany w Dachau 7 lutego 1943 r.), ks. Wacław Kneblewski (proboszcz parafii nieszawskiej w latach 1932 – 1939, zamordowany przez Niemców 18 października 1939 r. w Górnej Grupie), ks. Michał Koźbiał (proboszcz parafii nieszawskiej w latach 1923 – 1925, zginął w 1944 r.), ks. Jan Krysiński (franciszkanin, rektor nieszawskiego klasztoru), ks. Teodor Portych (proboszcz parafii nieszawskiej w latach 1931 – 1932, zginął w 1944 r.).8 Autorzy strony przy nazwisku ks. Portycha podali nieprawdziwą datę jego śmierci. Potwierdza to Edmund Chart „Ks. Teodorowi Portychowi w obozie w Dachau przydzielono numer obozowy 28477, i że zginął 1 października w 1942”.9

Ksiądz Edmund Chart o proboszczu z Grodziska podał  o nim potwierdzające i interesujące nas dane, że „ks. Teodorowi Portychowi w obozie w Dachau przydzielono numer obozowy 28477, i że zginął 1 października w 1942”.10

  1. Ks. Janusz Kowalski jest proboszczem w Świnicach Warckich od 2005 r. Jest on również autorem rozbudowy świnickiej świątyni.[]
  2. Zob. J. Kowalski, Świnice Warckie, [w:] MSPGśM., Świnice Warckie, b.n., z 2 VIII 2012 r., mps.[]
  3. O ks. Bolesławie Placku, Zob., parafia Chwalborzyce.[]
  4. ADWł., akt. pers. 268, Dane pochodzą z karty rejestracyjnej b.n., z 1 I 1928 r. W niniejszym opracowaniu podstawowe informacje o ks. Teodorze – podobnie jak o innych kapłanach diecezji włocławskiej – czerpano z dwóch głównych źródeł: (1) Akta osobowe diecezji włocławskiej; (2 ) opracowania ks. Ponińskiego, mps.[]
  5. Tamże.[]
  6. ADWł., akt. pers. 268, k. 108., Nr 12/47 ks. Szymaniak[]
  7. Spośród wymienionych wyżej tytułów udało się odnaleźć tylko jeden, zob. T. Portych, Fizyczne tłumaczenie prawa Webera i Fechnera, Wydanie drugie. Nakład autora. Drukarnia Dycezalna-Włocławek. 1917, http://rcin.org.pl/Content/29492/WA004_20483_P12024_Portych-Fizyczne-tlu_o.pdf [ dostęp 14 IV 2020].[]
  8. Por., http://torun.naszemiasto.pl/artykul/pamiec-o-wyzwoleniu-nieszawy,740284,art,t,id,tm.html dostęp 30 VI 2012 r.[]
  9. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau …, dz. cyt., s. 197. Zob. też: W. Jacewicz i J. Woś, w t. IV, str. 492.[]
  10. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau …, dz. cyt., s. 197.[]

Ks. Bronisław Placek 1901–1941

Ksiądz Bronisław Placek 1901–1941

Bronisław Placek w czasie pobytu w Osieku budował parafian pobożnem i przykładnem zachowaniem i odznaczał się powagą i taktem w życiu prywatnem

1. Kapłan pochodzący z Łodzi

Bronisław Placek urodził się 18 października 1901 r. w Retkini, z rodziców Ignacego i Franciszki z Lewych.1 Dzieciństwo przeżył wśród najbliższych w rodzinnej wsi, która w latach powojennych minionego stulecia została włączona do wielkiej aglomeracji łódzkiej i dziś jest jej największą dzielnicą. W latach 1915–1919 uczył się w gimnazjum filologicznym w pobliskiej Łodzi. Po jego ukończeniu zgłosił się do proboszcza Retkini, który wystawił mu stosowne zaświadczenie, potrzebne do wstąpienia do seminarium duchownego we Włocławku. W opinii napisano:

„Niniejszym zaświadczam, że Bronisław Placek, parafianin mój, uczeń VII klasy gimnazjum, obowiązki religijne spełniał wzorowo, uczęszczając często do Sakramentów św. Przyświecał także dobrym przykładem swoim rówieśnikom, prowadząc się statecznie i moralnie. Pragnie poświęcić się stanowi duchownemu. Niech mu Pan Bóg błogosławi w tym zbożnym celu” [podpis: ks. Feliks Wójcik proboszcz Retkiński, Retkinia 31/8.1919].2

W 1919 r. przyszły ksiądz Bronisław rozpoczął edukację w seminarium duchownym we Włocławku. Z okresu studenckiego zachowały się dwie opinie:

„Z przyjemnością zaświadczam, że jako gość Bronisław Placek w czasie pobytu w Osieku budował parafian pobożnem i przykładnem zachowaniem i odznaczał się powagą i taktem w życiu prywatnem”.3

Druga opinia datowana jest na 29 sierpnia 1923 r. i podpisana przez ówczesnego proboszcza ks. Feliksa Wójcika z rodzinnej parafii:

„Niniejszym zaświadczam, że kleryk Bronisław Placek podczas pobytu u mnie w czasie rekolekcji sprawował się przykładnie i miał dobrą postawę w katechizowaniu dzieci”.4

2. Parafie księdza Bronisława Placka

Ksiądz Bronisław święcenia kapłańskie przyjął 29 czerwca 1924 r. z rąk bp. Stanisława Zdzitowieckiego. W tym samym roku otrzymał pierwszy wikariat w Burzeninie, w którym pracował tylko rok.5 Owocna praca w pierwszym wikariacie potwierdziła pozytywne opinie, wystawione z czasów jego studiów. Dnia 10 sierpnia 1925 r. parafianie Burzenina przesłali pismo skierowane „do Jego Ekscelencji Jaśnie Wielmożnego Księdza Biskupa w Włocławku” z prośbą o pozostawienie księdza w tejże parafii:

„[…] naszego Księdza Wikarjusza Bronisława Placka, który przez tak krótki pobyt zrobił dużo dobrego w naszej parafji. Wprowadził na tory dobrą swą niestrudzoną pracą Kółko śpiewacze i orkiestrę parafialną, i nosił się z zamiarem pobudowaniu gmachu parafialnego jak również oparkowaniem nowego cmentarza grzebalnego, która to budowa w naszej parafji jest konieczna, na którą to budowę materiał częściowo posiadamy. Prosimy więc najpokorniej Jego Ekscelencję o łaskawe zostawienie nam Księdza Bronisława Placka”.6

Prośba parafian Burzenina, choć podpisana przez kilkadziesiąt osób, nie przyniosła rezultatu. Ksiądz Bronisław w 1925 r. przeniósł się do Sieradza,7 z którego po rocznym pobycie, na prośbę tamtejszego proboszcza ks. Pogorzelskiego,8 przeniesiono go na wikariat do Grzegorzewa. Podobnie jak w Burzeninie i Sieradzu, tak i tu służba nie trwała zbyt długo.9 Z Grzegorzewa 24 lutego 1927 r. ks. Placek wysłał pismo do biskupa włocławskiego z prośbą o translokację, argumentując, że „przyczyną (…) chorób płuc i gardła jest niezdrowe, bagniste powietrze grzegorzewskie oraz wilgoć i grzyb w wikarjatce”.10 Miesiąc później przesłał jeszcze jedno pismo w tej samej sprawie, ale w innym tonie: „Dowiedziałem się od czcigodnego mojego Proboszcza ks. Starkiewicza, że Prześwietna Kuria wyraziła swoją chęć i wolę pozostawienia mnie w Grzegorzewie do jesieni. Z całą pokorą i posłuszeństwem przyjmuję tę decyzję Prześwietnej Kurii”.11

Przedostatnią parafią duszpasterską, gdzie pracował jako wikariusz, był Przedecz (październik 1927 – sierpień 1928).12 W liście do biskupa z 24 lutego 1927 r., tłumacząc słaby stan swego zdrowia, prosił „o łaskawe przelokowanie [go] na inną placówkę. Bardzo [bym] był wdzięczny za prefekturę, gdyż tę dziedzinę pracy kapłańskiej kocham] całą duszą (w podpisie: „Łączę wyrazy najgłębszej czci i szacunku. Sługa uniżony ks. B. Placek”).13 Odpowiedź brzmiała: „Kuria Biskupia niniejszym uprzejmie komunikuje, że Władza Diecezjalna wyznaczyła Ks. Bronisława Placka na prefekta szkół powszechnych w Przedczu na miejsce katechetki Anieli Puścikowskiej”.14

Ostatnia parafia wikariuszowska ks. Bronisława to Kowal, był tam niespełna dwa lata (od 3 września 1928 do 31 maja 1930 r.).15 W tym czasie często chorował. W lutym 1928 r. udał się też do Łodzi w celu ratowania zdrowia. „Doktorzy kategorycznie podkreślili, że wkrótce ma być przeprowadzona operacja aorty sercowej”.16 Dnia 6 lutego1930 r. napisał alarmujący: „Stan mojego zdrowia w ostatnich dniach bardzo się pogorszył. Doktor […] podkreślił, że jeżeli nie rozpocznę natychmiast forsownej kuracji, […] będę w krótkim czasie musiał zwolnić się zupełnie od wszelkiej pracy”.17 Z tej parafii pisał do Biskupa z prośbą „o jakieś małe probostwo”.18

Po powrocie z kuracji, od 31 maja 1930 do 1 grudnia 1932 r., był administratorem parafii Wola Pierowa,19 potem parafii Strzałków (listopad 1932 – 15 września 1934) i Orle (od 15 września 1934 do kwietnia 1938 r.).

Na propozycję Biskupa włocławskiego Karola Radońskiego, by objął parafię w Woli Pierowej, odpisał: „Najpokorniej donoszę, że jestem gotów do usług Waszej Ekscelencji i z miłą chęcią decyduję się na objęcie nowoutworzonej parafii. Ile mi sił i zdrowia starczy, postaram się, by pracować tam dla chwały Bożej, zadowolenia Waszej Ekscelencji i pożytku powierzonych mi parafian”.20 W Woli Pierowej włączył się w nurt pracy społecznej, o czym informował biskupa: „Zaangażowałem się do różnych instytucji społecznych jak Kasy Stefczyka, Spółdzielnie Mleczarskie”.21 Działalność duszpasterska w Woli Pierowej pochłonęła go tak mocno (szczególnie sprawy gospodarcze tej parafii), że po raz kolejny wystosował do biskupa prośbę o pozostawienie go w obecnej parafii22 i umożliwienie zakończenia rozpoczętych prac. Szybko jednak został przeniesiony na inną placówkę.

Z parafii Strzałków, w trzydziestym trzecim roku życia i w dziesiątą rocznicę kapłaństwa, pisał do biskupa polowego armii polskiej. Wiemy o tym z listu wspomnianego biskupa do biskupa włocławskiego: „Do Polowej Kurji Biskupiej zgłosił się ks. Placek Bronisław z prośbą o przyjęcie go do duszpasterstwa wojskowego w charakterze kapelana”.23 A. Poniński podaje, że biskup włocławski wyraził sprzeciw wobec jego przejścia do duszpasterstwa wojskowego.24 Najprawdopodobniej przyczyną, dla której ks. Placek zgłosił się do biskupa polowego był fakt, że już wcześniej miał styczność ze służbą wojskową. W jego aktach znajduje się książeczka wojskowa, ale trudno ustalić, czy taką służbę odbywał.25

Przez cztery lata był administratorem parafii Orle (1934–1938),26 a od kwietnia 1938 r. do momentu aresztowania w 1940 r. – proboszczem w Chwalborzycach,27 w których już w 1311 r. erygowano parafię. Podobnie jak poprzednie, parafia św. Marcina Biskupa „rzadko kiedy miała (…) własnego proboszcza, z powodu małego uposażenia. Najczęściej zarządzał nią proboszcz z pobliskich Świnic Warckich”.28

W niedługim swoim życiu ks. Bronisław Placek pracował na pięciu wikariatach i czterech probostwach. Wszystkie parafie należały do niewielkich i dość biednych. W ostatniej – chwalborzyckiej – proboszcz ks. Dariusz Puszkiewicz 29 udzielił następującej informacji:

„W parafii brak wspomnienia o męczeńskiej śmierci ks. Placka. W kościele nie ma tablicy, brak też pamięci wśród parafian. Powodem może być to, że w parafii często nie było proboszcza, przyjeżdżał ze Świnic lub mieszkał poza parafią z powodów materialnych. Parafia była małą i nie stać ją było na utrzymanie księdza. W czasie wojny budynki parafialne wraz z kościołem zajmowali Niemcy. Wskutek ich nieremontowania dopiero po dwóch miesiącach od zakończenia wojny Biskup włocławski przysłał pierwszego powojennego proboszcza”.30

Tablica w Świnicach Warckich upamiętniająca pobyt ks. B. Placka. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

Poniński, badacz historii życia kapłanów włocławskich, osobowość ks. Placka scharakteryzował słowami: „Chyba nie był łatwy, skoro w połowie pobytu ks. Pogorzelski żądał, by zabrać go natychmiast [z Grzegorzewa], a ks. Wasilkowski deklarował, że należy usunąć go ze stowarzyszenia charystów, gdyż śmieszy swą zarozumiałością”.31 Zaznaczył, że ks. Bronisław, pracując jako wikariusz i prefekt w parafii w Grzegorzewie, wystosował ostry list do kuratorium, w którym wytknął oświatowym decydentom, że za pracę nie otrzymuje wynagrodzenia, za co musiał potem przepraszać.32

Z tą wypowiedzią koreluje powyżej wyrażona opinia biskupa Radońskiego, który określił ks. Placka „jako zdolnego i rzutkiego, ale skądinąd bardzo niepewnego”.

Trudno zająć w pełni obiektywne stanowisko, odpowiadające stanowi rzeczy z tamtych lat. Na pewno ks. Placek był człowiekiem sumienia, skoro w liście do biskupa z 5 listopada 1926 r. napisał: „[…] proszę o łaskawe udzielenie mi rady. Odprawiałem gregoriankę i brakowało jeszcze trzech mszy św. do końca, a ja zachorowałem. Byłem bardzo chory, natomiast oddać nie było komu, gdym przeto po dwóch dniach wstał z łóżka, odprawiłem pozostałe trzy msze św. Obecnie mam niepokój sumienia i nie wiem co mam zrobić” (w podpisie: „Załączając wyrazy najgłębszej czci i szacunku pozostaję sługą uniżoną. Ks. B. Placek”).33

Powyższy akapit przemawia za ks. Bronisławem, kolejnym zaś dowodem jest jego męczeńska śmierć. W utworzonym przez Niemców Kraju Warty podzielił los wielu polskich kapłanów. Aresztowany został przez gestapo 6 października 1941 r., osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim, a następnie przetransportowany do Dachau 30 października 1940 r., gdzie otrzymał numer obozowy 28132.34 Dnia 20 maja 1942 r. został włączony do tzw. transportu inwalidów35 i skierowany do Hartheim koło Linzu do ośrodka eutanazji.36 W dokumentach obozowych jako datę śmierci przyjęto 17 czerwca 1942 r. wystawiając odpowiedni akt zgonu.37 Nie zachowało się żadne wspomnienie z jego pobytu w obozie koncentracyjnym.

  1. Źródło tych informacji pochodzi z metryki urodzenia. Zob. Akta Diecezji Włocławskiej (dalej: ADWł.), APK, sygn. 261, nr 1265 [?], z 15 XII 1918 r.[]
  2. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 2, z 31 VIII 1919 r.[]
  3. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 4, 24 VIII 1923 r.[]
  4. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 7, z 29 VIII 1923 r.[]
  5. Zob. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 11. Nie zachowała się nominacja do parafii w Burzeninie. Informuje nas o tym pismo z 25 VI 1925 r., w którym jest mowa, iż ks. B. Placek został przeniesiony do Sieradza.[]
  6. ADWł., APK, sygn. 261, nr 3995 (nr wewn.) 15, z 11 VIII 1925 r.[]
  7. Zob. ADWł., APK, sygn. 261, nr 3255 (nr wewn.) 11, z 25 VI 1925 r.[]
  8. Zob. ADWł., APK, sygn. 261, nr 530, z 1 II 1926 r.[]
  9. Zob. tamże.[]
  10. Zob. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn. 23), z 24 II 1927 r.[]
  11. Zob. ADWł., APK, sygn. 261, nr 1192, (nr wewn.) 25, z 29 III 927 r.[]
  12. Na temat nominacji zob. AKDWł., APK, sygn. 261, nr 3035, z 10 IX 1927 r.[]
  13. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 23, z 24 II 1927 r.[]
  14. ADWł., APK, sygn. 261, nr 3035 (nr wewn. 27), z 8 VIII 1929 r.[]
  15. Na temat pobytu w tej parafii zob. ADWł., APK, sygn. 261, nr 775, (nr wewn.) 53, z 1 II 1930 r.[]
  16. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 50, z 1 III 1929 r.[]
  17. ADWł., APK, sygn. 261, nr 775, z 6 II 1929 r.[]
  18. ADWł, APK, sygn. 261, b.n., z 8 IV 1930 r.[]
  19. ADWł, APK, sygn. 261, nr 2581, (nr wewn. 57), z 30 V 1930 r. oraz (nr wewn. 60), z 11 IV 1931 r.[]
  20. ADWł., APK, sygn. 261, nr 2581, (nr wewn. 57), z 30 V 1930 r. Ksiądz Bronisław pisał o „nowoutworzonej parafii” w Woli Pierowej: „Kościół w Woli Pierowej p.w. św. Andrzeja Apostoła i parafia tam erygowana powstały ufundowane przez bpa Jana Gruszczyńskiego, ordynariusza włocławskiego, w 1460 r. Niebawem patronat nad tą parafią przeszedł w ręce rodziny Lubieńskich. Pewnie z tego powodu, że parafia była niewielka, w 1516 r. bp włocławski Maciej Drzewicki inkorporował ją do parafii Lubień Kujawski. Odtąd najczęściej nie było tu osobnego duszpasterstwa. […] Myśl o wznowieniu tu samodzielnej parafii powstała po odzyskaniu przez Polskę Niepodległości. Urzeczywistniono to w 1930 r. erygując parafię i ustalając jej nowy okręg parafialny”. Zob. RDWł., dz. cyt., s. 358. Stąd w powyższym tekście ks. Bronisław mówi o „nowoutworzonej parafii”.[]
  21. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn.) 64, z 10 X 1932 r.[]
  22. ADWł., APK, sygn. 261, (nr wewn. 64), z 10 VIII 1932 r.[]
  23. ADWł., APK, sygn. 261, k. 88.[]
  24. „Ks. Bronisław Placek zgłaszał chęć bycia kapelanem wojskowym bp. Gawlinie; ordynariusz, bp Radoński, charakteryzował go jako zdolnego i rzutkiego, ale skądinąd bardzo niepewnego. Ponownie chciał wstąpić do wojska w 1936”. A. Poniński, Ks. Placek, [w:] MSPGśM., [x. B. Placek], b.n., z 10 III 1912 r., mps. Rzeczywiście w aktach ks. Placka znajduje się odpowiedź biskupa na jego prośbę, pisana odręcznie (jest niestety nieczytelna).[]
  25. Zob. ADWł., APK, sygn. 261.[]
  26. Orle to stara wieś, należąca do biskupów włocławskich jeszcze przed 1257 r. „Była to jednak parafia mała i biedna.”, Zob. RDWł., dz. cyt, s. 405. Zob. też: AKDWł., APK, sygn. 261, nr 1477, (nr wewn. 133), z 11 IV 1938 r.[]
  27. ADWł., APK, sygn. 261, nr 2581, (nr wewn. 57), z 30 V 1930 r.[]
  28. RDWł., dz. cyt., s. 593.[]
  29. Proboszcz parafii z czasów opracowania monografii.[]
  30. D. Puszkiewicz, Ks. B. Placek [w:] MSPGśM, Ks. B. Placek, b.n., z 12 V 20012 r., mps.[]
  31. A. Poniński, Ks. Placek, [w:] MSPGśM, Ks. B. Placek, z 18 VII 20016 r., b.n., mps.[]
  32. Zob. tamże. Zob. też pismo, w którym ks. B. Placek przeprasza: „Z polecenia Kurii Biskupiej przepraszam Kuratorjum, lecz proszę Szanowne Kuratorjum stawić się w moim położeniu i odpowiedzieć czy ja nie miałem racji”, ADWł., APK, sygn. 261, nr 750, (nr wewn.) 38, z 7 II 1928 r.[]
  33. ADWł., APK, sygn. 261, nr 3506, (nr wewn.) 22, z 8 XI 1926 r.[]
  34. Zob. E. Chart, Spis pomordowanych Polaków w obozie koncentracyjnym w Dachau, Dachau–Monachium–Freiman–Dillingen 1946 (dalej: E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau), s 192.[]
  35. Archiwum ITS, dok. nr 9928791.[]
  36. Archiwum ITS, dok. nr 53342458; https://ipn.gov.pl/kszpnp/poszukiwani-swiadkowie-wydarzen/poszukiwani-swiadkowie-i-informacja-ze-sledztwa-w-sprawie-zamordowania-w-latach, dostęp 27 maja 2016.[]
  37. Archiwum ITS, dok. nr 10245653.[]

Ks. Wiktor Pietkiewicz 1870-1939

ks. Wiktor Pietkiewicz 1870-1939

Tak dobroduszny kapłan jak ks. proboszcz Pietkiewicz swoimi naukami i prawdomównością oraz przykładnym postępowaniem całą parafię ujął i cieszy się wielkim zaufaniem

1. Początki duszpasterzowania

„Pochodzę z Wilna, urodzony jestem 3 stycznia 1870 r. z rodziców Franciszka i Marii Glebowskiej Pietkiewicz. Dzieciństwo i młode lata spędziłem w Estlandii, w Rezlu, gdzie i skończyłem 6 klas gimnazjalnych. W Piotrogradzie, po ukończeniu Metropolitarnego Seminarium w 1893 r., wyświęcony zostałem przez Jego Ekscelencję Albina Symona. Władam językami: polskim, rosyjskim, niemieckim, estońskim, a także fińskim, francuskim w zakresie szkoły średniej. Spełniłem obowiązki w Helsingforsie i Piotrogrodzie. Proboszczem byłem w Helsingforsie, Wyborgu i kapelanem Cesarskiej Gwardii i Piotrogrodzkiego Okręgu w ciągu 24 lat. Byłem prefektem szkół: Morskiego Kadeckiego Korpusu, w gimnazjach, trzech realnych szkołach i w szkole handlowej – w ciągu 15 lat. Działalność moja była:

  1. Wydałem większy katolicki katechizm po fińsku.
  2. Złożyłem na Kaukazie osadę katolików – Gruzinów.
  3. Wychowałem czterech księży: Sosińkiego, Karlinga, `Lacha i Mustejnisa, i wiele młodzieży.
  4. Staraniem moim wybudowano trzy kościoły murowane (Wałre – Beterhof – Ługa), cztery kaplice drewniane, a w Ligozie kościół mojemi własnemi środkami.
  5. Dużo osób (około tysiąca) przyłączyłem do Kościoła.
  6. Zapoczątkowałem istnienie unijnego kościoła w Rosji, przygarniając Zierczaniowa z dwoma jego kolegami.

W czasie rewolucji pełniłem obowiązki proboszcza w Jamburgu, gdzie mnie chciano jako księdza, rozstrzelać; temu samemu losowi podlegałem podczas ofensywy armii Judenicza na Piotrogród. W roku 1922 byłem więziony cztery miesiące za udzielaną Polakom pomoc, a 21 grudnia tegoż samego roku po raz drugi miano mnie uwięzić, lecz zawdzięczając ścisłemu skrywaniu się uszedłem przykrego losu, jaki na mnie czekał.

W przeciągu całego tego czasu spełniałem rozmaite obowiązki kościelne: byłem dziekanem w m. Samara, Smiła, proboszczem w Toporzyszczach, Nowogrodzie, Twerze, Malinie i tylko dnia 22 lutego r.b. zostałem wywieziony z Moskwy jako zakładnik, przez Misję Polską. Warszawa, dnia 22 maja 1925 r.”.1

Dzięki curriculum vitae, jakie znajduje się w aktach personalnych ks. Wiktora Pietkiewicza w Archiwum Kurii Diecezji Włocławskiej, można prześledzić jego koleje życia nie tylko z okresu dzieciństwa, ale także pierwszych lat posługiwania na Kresach Północnych. Powyższa dokładna informacja na temat pracy w poszczególnych parafiach, zajmowanych stanowisk, dokonań w postaci wybudowanych kościołów i podjętych trudów życia jest znana tylko dzięki zgromadzonym archiwom. Znajduje się w nich list Józefa Kozłowskiego, zamieszkałego w Poraju koło Częstochowy, który 26 maja 1933 r. napisał do kurii włocławskiej: „Najuprzejmiej proszę poinformować mnie: na jakiej parafii mieszka ks. Witaliusz Pietkiewicz? Wyżej nazwany ks. Pietkiewicz przyjechał z Rosji w roku 1923, gdzie do przewrotu bolszewickiego był kapelanem wojskowym w Petersburgu, oraz i proboszczem kościoła katolickiego w Ligowie”.2 Ksiądz A. Poniński potwierdził, że „był aresztowany i zagrożony rozstrzelaniem pod zarzutem sympatii dla armii `Judenicza i pomaganiu Polakom”.3

2. Ksiądz Pietkiewicz na ziemi włocławskiej

Ksiądz Wiktor Pietkiewicz przybył na teren Metropolii Warszawskiej w wieku 55 lat.4 Nieznane są przyczyny wyjazdu księdza z Warszawy do diecezji kalisko-włocławskiej.

Dwa miesiące po przybyciu do Polski, 4 czerwca 1925 r., otrzymał probostwo w Lubominie.5 O tej parafii biskup włocławski, Stanisław Zdzitowiecki, pisał do Jego Ekscelencji arcybiskupa A. Roppa: „Przesyłając przy niniejszym nominację Ks. Proboszczowi na probostwo Lubomin na Kujawach, mam wysoki zaszczyt prosić uprzejmie o łaskawe doręczenie go nominatowi. Ponieważ probostwo to od kilku tygodni wakuje, przeto pożądanym jest, aby było objęte jak najprędzej, tym bardziej, że zbliża się uroczystość Bożego Ciała. Przy tym zaznaczam, że jest to parafia niewielka, bo zaledwie 900 dusz licząca. Ale na razie inną nie rozporządzam. Utrzymanie jednak zapewni, bo posiada kilkanaście morgów kujawskiej ziemi. Może w niej tymczasem popracować”.6 Pobyt w tej parafii nie trwał długo. Dnia 22 lutego 1926 r. ks. Wiktor napisał prośbę do biskupa:

„Najdostojniejszy Pasterzu, dowiedziawszy się, że wakuje pod Kołem probostwo Białków, ośmielam się zwrócić do Waszej Ekscelencji z pokorną prośbą o łaskawe ofiarowania takowego. Jestem niewymownie wdzięczny Waszej Ekscelencji za łaskawe przyjęcie i przytulenie mię do swego Pasterskiego serca i danie mi dachu nad głową w swojej diecezji. Jednak miejscowe warunki w Lubominie zmuszają mnie o wyjście z niej, albowiem […] wilgotne szczupłe niezdrowe mieszkanie wpływa ujemnie na moje zdrowie sterane wojną – rewolucją więzieniami: nie czuję się na siłach wystawić nowej plebanii z powodów szczupłej ilości parafian i to bardzo biednej; dlatego ośmielam się prosić Ekscelencję o Białków. Będę szczęśliwy bardzo Waszej Ekscelencji i takowe konferować, a ja idę modlić nieustannie za zdrowie i pomyślność Waszej Ekscelencji”.7

Prośbie tej biskup warszawski nie zadośćuczynił, skoro jeszcze 15 maja ks. Pietkiewicz przesłał z Lubomina do kurii list. Natomiast, jak wynika z dokumentów, otrzymał w międzyczasie probostwo w Wistce, do której biskup włocławski przesłał pismo z propozycją objęcia kolejnej parafii: „Wakuje od dłuższego czasu parafia Ostrowite koło Lipna. Niniejszym zapytuję, czyby Wielebny Ksiądz Proboszcz nie zgodził się przejść z Wistki do Ostrowitego”.8 Probostwa tego nie przyjął.9 W listopadzie tego samego roku otrzymał kolejną propozycję – parafię Wielgie w dekanacie lipnowskim, na którą wyraził zgodę,10 ale której z nieznanych nam powodów nie otrzymał. W wieku 65 lat dostał parafię w Świnicach Warckich.

„Niniejszym zgadzam się na przyjęcie parafii  Świnice« według życzenia Waszej Biskupiej Mości”. 11

Z pisma nominacyjnego biskupa włocławskiego „Do Wielebnego Ks. Wiktora Pietkiewicza Administratora parafii Świnice w Wistce” dowiadujemy się o drobnym, ale ważnym szczególe. Otóż ks. Pietkiewicz nie został mianowany proboszczem, ale administratorem parafii w Świnicach, „co w niczym nie uszczupla zakresu Jego władzy duszpasterskiej w parafii, nie umniejsza jego pozycji kierowniczej wobec parafian i nie zmienia zaufania, jakim Wielebnego Księdza Administratora darzy władza Diecezjalna powierzając Mu różne placówki w diecezji Włocławskiej. Nadanie tytułu administratora pochodzi stąd, iż Wielebny Ksiądz, jako kapłan diecezji Mohylowskiej, bezpośrednio podlega obecnie Nuncjaturze Apostolskiej W Warszawie”.12 Ksiądz Pietkiewicz nigdy nie został inkardynowany do diecezji włocławskiej. Nie wiadomo również, w jaki sposób po przybyciu do Warszawy dostał pracę w diecezji włocławskiej.

Czy na nominację do Świnic miała wpływ postawa parafian świnickich, którzy prosili do walki z „badaczami pisma Świętego w naszych okolicach”13 o „jak najrychlejsze zamianowanie nam takiego księdza, o którym prowodyr badaczy [N. – nazwisko pozostaje w aktach – przyp. aut.] wyrażał się jak o ks. `Kręcickim.14 »mądry to ksiądz z charakterem i wolą nieugiętą«”.15 W odpowiedzi ordynariusz włocławski na ręce `Leona Kaźmierczaka, parafianina Świnic, o nowo mianowanym ich proboszczu dał następujące świadectwo: „Już został zamianowany dla Waszej parafii nowy proboszcz. Jest nim ks. Wiktor Pietkiewicz, kapłan wprawdzie starszy ale gorliwy, pracowity, zabiegliwy. Wszędzie, gdzie dotychczas pracował, był poważany i kochany za swego ducha apostolskiego. Przyjmijcie go przeto sercem otwartym, bo przychodzi do Was i z bogatym doświadczeniem i z oddaniem dla nowej swej parafii”.16

Według opinii parafian, w połowie lat dwudziestych minionego wieku w Świnicach nasiliła się działalność „badaczy Pisma Świętego”. W tym samym czasie ich nowy proboszcz pisał do kurii, że „obecnie dzieci, które należą do Dzieciątka Jezus ze szkoły zostały wydalone. Zabraniają zdejmować czapki przed Krzyżem, prześladują Akcję Katolicką, to co katolickie, przekręcają moje słowa”.17 Dnia 7 marca 1936 r. ks. Pietkiewicz otrzymał pismo następującej treści: „Jak Czcigodnemu Księdzu Proboszczowi wiadomo, na terenie wsi Świnice Warckie powołana została do życia nowa organizacja młodzieżowa Koło Młodzieży Wiejskiej”.18

Ksiądz Wiktor doskonale znał ideologiczne zabarwienie nowo powstałej organizacji, skoro walczył z lewackimi prądami w sposób tak otwarty. Wspierali go w tym parafianie i kuria diecezjalna:

„My niżej podpisani parafianie Świnic Warckich zwracamy się do J. E. Ks. Biskupa o pozostawienie nam Czcigodnego ks. proboszcza w parafii, gdyż cała parafia ma wielkie zaufanie i uznanie do swego Duszpasterza, który od dawna był pożądany jako głęboko religijny kapłan, nie ukrywając żadnego zła na powierzonej mu placówce. [Prosimy o pozostawienie] nam w parafii Proboszcza Ks. Wiktora Pietkiewicza jako gorliwego pracowitego kapłana, który z całym zapałem poświęca się pracy dla dobra kościoła i ojczyzny jako wielki patriota, pomimo, że jednostki go prześladują […] tak dobroduszny kapłan jak ks. proboszcz Pietkiewicz swoimi naukami i prawdomównością oraz przykładnym postępowaniem całą parafię ujął i cieszy się wielkim zaufaniem”.19

Mimo wyroku Sądu Grodzkiego w Turku, który skazał księdza na 10 złotych, kuria wzięła go w obronę:

„Ks. Wiktor Pietkiewicz […] w swej długoletniej pracy kapłańskiej dla dobra Polaków w Rosji położył wielkie zasługi i z tego powodu cierpiał w więzieniach bolszewickich”20.

3. Mąkoszyn i męczeńska śmierć ks. Pietkiewicza

Mimo próśb parafian, ks. Wiktor Pietkiewicz został translokowany do Wągłczewa, ale już 9 kwietnia 1938 r. biskup dwa razy zaproponował mu do wyboru podwójne probostwa: Młodojewo i Mąkoszyn oraz 6 maja 1938 r. Cienin lub Mąkoszyn. Interesująca jest odpowiedź, dlaczego nie może przyjąć choćby parafii Mąkoszyn: „Przyjąłbym Mąkoszyn, ale nie mam pieniędzy na koszta przeprowadzki”.21 Kuria pożyczyła 400 złotych i zgodnie z jego wyborem biskup napisał: „Z dniem 1 czerwca b.r. mianujemy Wielebnego Księdza administratorem parafii Mąkoszyn, dekanatu Izbickiego”.22

Mąkoszyn, sąsiadujący z Lubotyniem, Orle, Sadlnem, Świerczynem i Brdowem, położony jest w połowie drogi między dwoma małymi miasteczkami: Izbicą Kujawską i Piotrkowem na Kujawach. Z tym drugim miastem związane były ostatnie chwile życia księdza Wiktora. Gdyby wybrał Młodojewo lub Cienin, byłby daleko od miejsca aresztowania, a tak bliskie sąsiedztwo sprawiło, że w pierwszych dniach wojny Niemcy, oprócz eksterminacji ludności Piotrkowa, sięgnęli do pobliskich parafii. „W różnych, często niezwykle trudnych do wyjaśnienia okolicznościach śmierć z rąk żołnierzy hitlerowskich poniosło w pierwszych miesiącach okupacji, jak podają różne źródła, około 22 mieszkańców Piotrkowa i okolicznych miejscowości, w tym 8 księży. […] W dniu 24 października nastąpiły dalsze aresztowania. Tym razem obok ludności cywilnej (15 osób) przetrzymywanej w piwnicach urzędu gminy ofiarami stali się piotrkowscy kapłani. Tego dnia dokonano aresztowania 66-letniego proboszcza Henryka Koławskiego i jego wikariusza Piotra Wysockiego. Przetrzymywano ich najpierw we wspomnianym urzędzie gminy, a następnie w Domu Katolickim. W wyniku dalszych aresztowań dokonanych tego samego dnia w południowych parafiach powiatu nieszawskiego, tj. dekanatu radziejowskiego, do piotrkowskich kapłanów dołączono księży z parafii: Broniewo, Broniszewo, Bytoń, Mąkoszyn, Połajewo, Sadlno i Witowo. Wieczorem doprowadzonego nie ujętego w wykazie studenta Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, a przebywającego w tym czasie na wakacjach w rodzinnym Bytoniu ks. Leona Nowakowskiego. Łącznie aresztowano 10 kapłanów, jednak na prośbę miejscowego lekarza `Józefa Dębnickiego, ks. Henryka Koławskiego zwolniono na skutek ataku serca. Pozwolono mu zamieszkać w kuchni plebanii. Po pięciu dniach aresztowania w efekcie wstawiennictwa niemieckiego burmistrza z Radziejowa Adolfa Sierakowskiego zwolniono chorego na gardło ks. Stanisława Salskiego z Broniewa. Pozwolono ma zamieszkać w parafii. Po siedmiu dniach aresztu, we wtorek 31 października ok. 20.00, z obydwu więzień wyprowadzono przetrzymywanych. Zapędzono ich do parku należącego do Tabaczyńskiego. Tam dokonano egzekucji. Ostatnią czynnością jaką kazano im w tym życiu wykonać, było wejście na zarekwirowany wóz rolnika J. Ziętary, powożonego przez volksdeutscha J. Twardowskiego. Kiedy już na nim stanęli rozległy się serie śmiercionośnych strzałów. Dających oznaki życia dobijano z broni krótkiej. Ofiary masowej egzekucji zakopano w rowie, który uprzednio wykopali Żydzi […]. 10 kwietnia 1945 r. dokonano ekshumacji i identyfikacji pomordowanych kapłanów. Zwłoki przeniesiono na cmentarz parafialny i złożono we wspólnej kwaterze”.23

W tabelarycznym zestawieniu zamordowanych przez Niemców kapłanów na pozycji 6 znajduje się ks. Wiktor Pietkiewicz, proboszcz Mąkoszyna.24

Jacewicz i J. Woś opisują tę zbrodnię krócej: „Dnia 24 października 1939 r. gestapo aresztowało w Piotrkowie Kujawskim i w okolicy 10 kapłanów. Przebywali oni zamknięci w Domu Katolickim w Piotrkowie, a dnia 31 października tegoż roku o godzinie 20 zostali rozstrzelani w ogrodzie miejscowego majątku ziemskiego. Zwłoki zamordowanych zakopano w polu poza miastem. Zamordowano wówczas z kapłanami 13 osób świeckich. W ostatniej chwili wolność odzyskało 2 kapłanów: proboszcz parafii w Piotrkowie Kuj. ks. kan Koławski i ks. Stanisław Salski, za którym wstawił się wójt gminy. Ks. Jan Koławski niedługo cieszył się wolnością. Został niebawem aresztowany po raz drugi i osadzony w więzieniu w Inowrocławiu. Tam też prawdopodobnie poniósł śmierć”.25

  1. ADWł., APK, sygn. 256, (nr wewn.) 1, z 29 V 1925 r. Jest to własnoręcznie napisane curriculum vitae. Podaje w nim adres swego ówczesnego zamieszkania: „Warszawa, Freta 11, Wacław Cziszliński, dla ks. Pietkiewicza”.[]
  2. ADWł., APK, sygn. 256, nr 2103, (nr wewn.) 59. Z 26 V 1933 r.[]
  3. A. Poniński, Ks. W. Pietkiewicz,[w:] MSPGśM, Ks. W. Pietkiewicz, b.n., z 29 II 2012 r., mps.[]
  4. Wg listu J. Kozłowskiego ks. Pietkiewicz przybył do Polski w 1923 r. Tu przyjmuje się datę z jego curriculum vitae.[]
  5. Zob. ADWł., APK, sygn. 256, nr 2809, (nr wewn.) 2, 4 VI 1925 r.[]
  6. ADWł., APK, sygn. 256, (nr wewn.) 4, z 4 VI 1925 r.[]
  7. ADWł., APK, sygn. 256, nr 945, (nr wewn.) 12, z 22 II 1926 r.[]
  8. ADWł., APK, sygn. 256, nr 261, (nr wewn.) 59, z 20 I 1934 r.[]
  9. Zob. ADWł., APK, sygn. 256, b.n., z 26 I 1934 r.[]
  10. Zob. ADWł., APK, sygn. 256, nr 4125, (nr wewn.) 64, z XII 1934 r.[]
  11. ADWł., APK, sygn. 256, nr 3535, (nr wewn.) 68, z 17 X 1935 r. i nr 4624 (nr wewn.) 70, z 19 12 1935 r.[]
  12. ADWł., APK, sygn. 256, nr 4624, (nr wewn.) 70, z 19 XII 1925r.[]
  13. ADWł., APK, sygn. 256, (nr wewn.) 71, z 19 XII1935 r.[]
  14. Ksiądz Kręcicki, poprzednik ks. Pietkiewicza, też został Męczennikiem II wojny światowej.[]
  15. ADWł., APK, sygn. 256, (nr wewn.) 71, z 19 XII 1935 r.[]
  16. ADWł., APK, sygn. 256, nr 4648, z 23.XII.1935 r.[]
  17. ADWł., APK, sygn. 256, (nr wewn.) 79, 4 VIII 1936 r.[]
  18. ADWł., APK, sygn. 256, (nr wewn.) 4, 7 III 1936 r. Jest to pismo podpisanych parafian do ks. proboszcza.[]
  19. ADWł., APK, sygn. 256, nr 1229, z 17 III 1937 r.[]
  20. ADWł., APK, sygn. 256, nr 3413, (nr wewn.) 139, 28 VIII 1937 r.[]
  21. ADWł., APK, sygn. 256, nr 1727, z 6 V 1938 r.[]
  22. ADWł., APK, sygn. 256, nr 1861, (nr wewn.) 146, z 17 V 1938 r.[]
  23. J. Kołtuniak, Piotrków Kujawski. Zarys dziejów miasta i parafii, Bydgoszcz 2002, s. 169. Oddaliśmy głos rodowitemu mieszkańcowi, który jak nikt inny starał się odkryć prawdziwą historię swojego miasta, w tym tę bolesną zbrodnię.[]
  24. W tym samym rozdziale autor podaje dalsze losy wcześniej zwolnionych kapłanów. W czasie późniejszym podzielili oni los zamordowanych 31 X 1939 r. „ks. `Henryk Koławski Proboszcz w Piotrkowie kuj. Zginął w 1940 r. Inowrocław. […] Ks. `Stanisław Salski Proboszcz w Broniewie zm. w Dachau 1942 r.”. Zob. J. Kołtuniak, Piotrków Kujawski…, dz. cyt., tamże, s. 171. Śmierci ks. Stanisława Salskiego nie potwierdza E. Chart. W spisie pomordowanych w Dachau brak danych o ks. S. Salskim, proboszczu z Broniewa. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 218.[]
  25. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, z. 4, s.409–410; 467 i 497. Na temat tej zbrodni zob. też: S. Librowski, Ofiary zbrodni niemieckiej…, dz. cyt., s. 417.[]

Ks. Michał Perzyna 1873–1942

Ksiądz Michał Perzyna 1873–1942

Ks. Perzyna Michał wnosił w życie kapłańskie dużo samozaparcia się i poświęcenia w oddawaniu usług słabszym i starszym kapłanom. Życie zakończył w komorze gazowej

1. Młodość księdza Michała

Ksiądz Michał Perzyna probostwo parafii Wszystkich Świętych i św. Jakuba Apostoła w Giecznie objął w 1912 r.

Przyszły kapłan urodził się 17 sierpnia 1873 r. w Woli Przypkowskiej niedaleko Warszawy.1 z rodziców Józefa i Kamili z Olczaków. Tam też ukończył rzymskokatolickie gimnazjum duchowne, po czym został alumnem Warszawskiego Metropolitarnego Seminarium. Święcenia kapłańskie przyjął 1 października 1899 r. Przez siedem lat był kolejno wikariuszem w Słomczynie, Siennicy, Złakowie i Łowiczu. Pierwsze probostwo w Szczawinie objął w 1906 r., mając 31 lat. Kolejne jego probostwa to: Wierzbno, Chojnata, Czerniewice i ostatnie – Gieczno. Łatwo obliczyć, że w ciągu sześciu lat (od 1906 do 1912 r.) był na czterech probostwach. Trudno wyrokować o przyczynach tej rotacji, niemniej na ostatniej parafii był prawie trzydzieści lat.2

Ks. Michał Perzyna. Z zasobów AAŁ

2. Proboszcz w Giecznie

Proboszczem parafii Gieczno został w 1912 r. i pozostał nim również po erygowaniu diecezji łódzkiej w 1920 r. Jego pontyfikat w tej parafii trwał do aresztowania przez gestapowców w październiku 1941 r.,3 w sumie 29 lat. Trudno dziś więcej powiedzieć o jego pracy duszpasterskiej, ponieważ według opinii byłego proboszcza ks. Tadeusza Gielca.4 „po aresztowaniu ks. Michała Perzyny Niemcy zajęli plebanię, a po wojnie nie znaleziono żadnych wcześniejszych dokumentów. Nie ma też żadnej kroniki parafialnej z tamtych lat”.5 Akta personalne ks. Michała również niczego nie wnoszą.

Ks. Michał Perzyna. Z zasobów AAŁ

Długi pontyfikat ks. Michała na probostwie w Giecznie nie uszedł uwadze badaczom tego regionu. Przykładem może być wzmianka internetowa o szkole w powiecie zgierskim. Pod hasłem „Parafia Gieczno” znaleziono tekst zatytułowany: „Dzieje szkoły przed rokiem 1939 i ostatnie chwile przed utratą niepodległości”. W podanym materiale podano skład personelu. Wymieniono tam nazwisko katechety i jednego z nauczycieli:

„Na lekcje religii przychodził miejscowy proboszcz ks. Michał Perzyna. Z chwilą wkroczenia oddziałów niemieckich budynek szkolny został zmieniony w magazyn zbożowy. Dopiero w 1943 roku znów zaczęły się uczyć w nim dzieci. Nauczanie w szkole rozpoczął samozwańczy nauczyciel Bronisław Kuzański, zamieszkały w Giecznie”.6

Dnia 1 maja 1935 r. ks. Perzyna został kanonikiem, czyli otrzymał przywilej noszenia rokiety i mantoletu. Nominację poświadcza dziękczynny list, skierowany na ręce Biskupa: „Pokornie dziękuję Waszej arcypasterskiej Mości za Jego łaskawość, z jaką raczył wejrzeć na skromnego pracownika w Winnicy Pańskiej i odznaczenie, które z wdzięcznością przyjmuję. Modlę się o zdrowie i długie życie dla Waszej Ekscelencji, rączki całuję, oddany sługa w Chrystusie (podpis: <Ks. Michał Perzyna, Gieczno, dnia 29 kwietnia 1935 r.>)”.7

Dość dużo miejsca Proboszczowi z Gieczna poświęca autor monografii o tej parafii A. Tomczak:

„W 1912 r. parafię objął ostatni przed drugą wojną światową proboszcz – ks. Michał Perzyna. […] Wizytowano go kilkakrotnie. Od 1920 roku były to już wizytacje biskupów łódzkich lub z ich ramienia. I tak w 1929 r. przybył do Gieczna pierwszy ordynariusz diecezji łódzkiej bp Włodzimierz Tymieniecki, w 1937 r. zaś dziekan ozorkowski Leon Stypułkowski (również Męczennik Dachau – przyp. wł.). Ten ostatni, pod datą 9 grudnia, zanotował, że zastał na probostwie „wzorowy porządek, kościół był odnowiony, dzwonnica nowo zbudowana, różne roboty na cmentarzu wykonane, nowe sprzęty sprawione, proboszcz wybudował nowe gospodarcze budynki obszerne i wygodne, oborę na organistówce i drewnianą stodołę tamże, założył nowy sad na 40 drzew, plebanię odnowił w 1937 r”. Wizytator dodał również, że obecny proboszcz „świeci przykładem serdecznej staropolskiej gościnności. Parafianom imponował wysokim wzrostem i tubalnym głosem”.8

Pozytywne efekty pracy duszpasterskiej proboszcza Perzyny dostrzeżono w kurii łódzkiej, co dokumentuje pismo z 1935 r., a w nim prośba o wyrażenie zgody, by w kolejnej kadencji zgodził się „być delegatem J. E. Ks. Biskupa Ordynariusza do Dozoru Szkolnego gminy Rogóźno”.9 Po wyrażonej zgodzie ks. Michał otrzymał nominację.10

Tablica upamiętniająca ks. M. Perzynę w kościele w Giecznie. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

 

Mimo skąpych informacji o pracy ks. Perzyny w Giecznie, jego osoba musiała zapaść głęboko w pamięć parafian, skoro wystawili mu epitafium w kościele o następującej treści:

Ś + P

KSIĄDZ

MICHAŁ PERZYNA

PROBOSZCZ PARAFII GIECZNO OD 1912 R.

ZGINĄŁ W DACHAU W 1942 R.

……………….. * ………………..

PARAFIANIE UFUNDOWALI TĘ TABLICĘ

ZA JEGO 29 LETNIĄ PRACĘ

W DOWÓD UZNANIA

O męczeńskiej śmierci ks. Perzyny informuje nas krótki biogram W. Jacewicza i J. Wosia: „Perzyna Michał – prob. par. Gieczno. Ur. 17 VIII 1873 w Woli Przypkowskiej woj. Warszawskie, święcenia kapłańskie 1 X 1899 r. w Warszawie. Areszt. 6 X 1941 r. obóz koncentracyjny Dachau – nr obozowy 28295, zm. 11 V 1942 r.”.11 Warto nadmienić, że nazwisko ks. Michała Perzyny pojawia się również u L. Bujacza. Napisał o nim: „Ks. Perzyna Michał wnosił w życie kapłańskie dużo samozaparcia się i poświęcenia w oddawaniu usług słabszym i starszym kapłanom. Życie zakończył w komorze gazowej”.12 Dane te potwierdził w swojej pracy E. Chart.13 Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 187.)) W jego opracowaniu uzupełniono znane już wcześniej informacje biograficzne o określenie wyznania duchownego – „rzymskokatolickie”. Ostatni zachowany ślad pamięci o nim to – w łączności z innymi Kapłanami-Męczennikami diecezji łódzkiej – imienne epitafium w łódzkiej katedrze. O życiu i śmierci ks. Michała Perzyny pisał też ks. Kazimierz Dąbrowski, Wskazał tam historię jego życia, która przygotowywała go do adania egzaminu z wierności Chrystusowi i Ojczyźnie.

Ksiądz Michał Perzyna został przetransportowany do obozu w Dachau 30 października 1940 r. Otrzymał numer obozowy 28295.

Zmarł 11 maja 1942 r.14 Urna z prochami zmarłego (nr 3420) spoczęła na cmentarzu Perlacher Forst.15

  1. Zob. AAŁ, APK, sygn.123, (nr wewn.) 13, z 30 IX 1915 r.[]
  2. Powyższe dane pochodzą z: AAŁ, APK, sygn. 123, b. n., z 1 I 1920 r.[]
  3. Informuje o tym również tablica pamiątkowa w kościele.[]
  4. Ks. Tadeusz Gielec, mian. 8 I 2007 r. Zob. AŁI 2016, dz. cyt., s. 419.[]
  5. T. Gielec, Ks. M. Perzyna, [w:] MSPGśM, Ks. M. Perzyna, b.n., z 6 III 2012 r., mps.[]
  6. http://gieczno.szkolnastrona.pl/o-szkole,m,mg,22.html, dostęp 4 V 2016 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 123, nr 1842 z 1 I 1935 r. Zob. też pismo z 7 V 1935 r., b.n.[]
  8. A. Tomczak, Zarys dziejów parafii Gieczno…, dz. cyt., s. 55.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 123, nr 5865, z 29 XII 1935 r. m[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 123, nr 30, z 12 I 1936 r. Zob. też nr 30 z 4 I 1936 r.[]
  11. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium duchowieństwa polskiego…, dz. cyt., t. 2, s. 250.[]
  12. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt. s. 51.[]
  13. Zob., Ks. K. Dąbrowski, Ks. Michał Perzyna, Niedziela, 5 (1296) z 4 I 2018.[]
  14. Archiwum ITS, dok. nr 9928785.[]
  15. Archiwum ITS, dok. nr 4584103[]

Ks. Roman Pawłowski 1878–1939

Ksiądz Roman Pawłowski 1878–1939

22 X 1924 r. prosił do Biskupa o nowe probostwo pisząc: 11 lat męczę się, aby z tej rudery [kościół w Świnicach Warckich] coś zrobić, uporządkowałem i gruntownie wyrestaurowałem kościół, potem wystarałem się o ziemię dla probostwa

1. Ksiądz wielu wikariatów i probostw

Bezpośrednim następcą na probostwie w Świnicach Warckich po ks. prob. Bolesławie Choroszyńskim był drugi Męczennik tej parafii, ks. Roman Pawłowski. Pochodził z Warszawy. Urodził się 26 listopada 1878 r. w rodzinie mieszczańskiej, z rodziców Władysława i Urszuli z Orłowskich. Po ukończeniu pięciu klas II Gimnazjum w Warszawie w 1896 r. wstąpił do seminarium duchownego we Włocławku. W swoim życiorysie napisał, że:

„po ukończeniu nauk w Seminarium w r. 1902 zostałem przeznaczony do Akademii Duchownej w Petersburgu dla dalszego kształcenia się i w tymże czasie otrzymałem święcenia wyższe diakonat. […] Nie otrzymałem zezwolenia ówczesnych władz rosyjskich na wyjazd do Akademii”.1

W 1903 r. otrzymał we Włocławku święcenia kapłańskie z rąk biskupa `Stanisława Zdzitowieckiego (22 lutego 1903 r.).

Trudno byłoby tu wyliczyć wszystkie parafie, w których pracował ks. Pawłowski, a o którym S. Librowski napisał: „Położył wielkie zasługi duszpasterskie, a mimo to nie potrafił żyć w zgodzie z wiernymi, wskutek czego zmuszony był prosić tak często o zmianę miejsca dla swej działalności”.2 Jednym z przykładów tych próśb jest pismo do biskupa: „z powodu nadwątlonego zdrowia w roku 1910 w lipcu prosiłem o udzielenie mi probostwa i w sierpniu r. 1910 otrzymałem parafię nowo utworzoną Krępę, dekanatu częstochowskiego, składającą się z dwóch wsi i 890 dusz!”.3 W innym liście (z 29 października 1924 r.), gdy znów prosił o nowe probostwo, wyliczając swoje dokonania jeszcze raz wspomniał: „zbudowałem parafię w Krępie”.4

Dnia 26 października 1925 r. w liście do biskupa ks. Roman przedstawił efekty swoich duszpasterskich działań:

„W parafii Dębe i dla chwały Bożej, i ratując się przed zniechęceniem pracowałem ciągle i intensywnie, przy mnie wykonano:

1. wyremontowanie gruntownie plebanii

2. prowizoryczne ogrodzenie siatką kościoła, ogrodzenie terytorium plebańskiego

3. urządzenie dogodnego terenu nasypu przy kościele, na który zwieziono ponad 3500 wozów”.5

W swojej posłudze duszpasterskiej pełnił wiele funkcji, zaczynał od wikariatu (par. Klonowa 1902–1903; Bogdanów 1903–1904; Chełmo 1904–1907; w Częstochowie w par. św. Barbary 1907–1908; w Sieradzu kościół podominikański 1908–1909 i ostatni w Koninie 1909–1910). Był kapelanem więzienia w Sieradzu, prefektem i nauczycielem religii w Koninie.

Sprawował funkcję administratora i proboszcza w następujących parafiach: Krępa 1910–1912; Sędziejowice 1912–1913; Świnice 1913–1924; Dębe6 1924–1926; Brzeźnio 1926–1932; Iwanowice 1932–1934; Radziejów Kujawski 1934–1935; Pyzdry 1935–1936. Ostatnią parafią był Chocz 1936–1939, gdzie został wybrany do rady gminy. Dwukrotnie pełnił funkcję dziekana: dekanatu koźminkowskiego w latach 1924–19267 i złoczewskiego 1926– 1931.8 Za zasługi 22 maja 1925 r. został mianowany kanonikiem honorowym Kolegiaty Kaliskiej.9 Dnia 23 sierpnia 1938 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.10

2. Probostwo w Świnicach Warckich za czasów św. Faustyny

W Świnicach Warckich ks. Pawłowski pracował od 14 września 1913 r. do 13 października 1924 r. Przyszedł tu z parafii Sędziejowice, w której duszpasterzował rok i trzy miesiące. Po 11 latach pobytu w Świnicach, 22 października 1924 r., wysłał pismo do biskupa, prosząc o nowe probostwo:

„11 lat męczę się, aby z tej rudery coś zrobić, uporządkowałem i gruntownie wyrestaurowałem kościół, potem wystarałem się o ziemię dla probostwa”.11

Ziemia, o której wspomniał, stała się tematem kolejnego pisma ks. Romana, które skierował na ręce biskupa włocławskiego:

„[…] Komisarz ziemski pow. tureckiego [dołączył] do mego probostwa w dn. 7 kwietnia r.b. 16 mórg 271 prętów ziemi z państwowego majątku Wielenin” […]”.12

Słowa te były pisane 30 października 1922 r. W tym czasie wzrastała tu Helena Kowalska, wtedy nikomu nieznana dziewczynka, przyszła Święta Faustyna:

„Gdy miała dziewięć lat przeżyła swoją pierwszą spowiedź i pierwszą komunię świętą. […] Po raz pierwszy opuściła rodzinny dom mając 16 lat. Poszła na służbę, aby pomóc ubogim rodzicom”.13

W 1922 r., gdy ks. Roman pisał do biskupa, przyszła Święta była służącą w Aleksandrowie Łódzkim. Ziemia, przyłączona wówczas do probostwa, posłużyła na początku XXI w. pod budowę nowego Domu Sióstr Miłosierdzia, z czego nie zdawał sobie sprawy ówczesny proboszcz świnicki, jak również z tego, że był spowiednikiem przyszłej Apostołki i Sekretarki Bożego Miłosierdzia, świętej Siostry Faustyny Kowalskiej. O kościele, który wyremontował, napisała Helenka Kowalska, późniejsza Święta s. Faustyna: „Jak bardzo się mogłam modlić w tym kościółku [podkreślenie – aut.]”. 14 A ileż wysiłku włożył ks. Pawłowski, by kościołowi przywrócić świetność.

Pamiątkowa tablica w kościele św. Faustyny w Świnicach Warckich. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

Obecny proboszcz, ks. J. Kowalski, posługę duszpasterską ks. Pawłowskiego w Świnicach Warckich łączy głównie z przyszłą Apostołką Miłosierdzia Bożego. W wydanym przez parafię folderze, w którym wspomina się historię życia św. Faustyny, autor napisał; „Gdy miała dziewięć lat przeżyła swoją pierwszą spowiedź i pierwszą komunię świętą. Sakramentów udzielił Helence ks. Roman Pawłowski […]. Ks. Roman został rozstrzelany przez Niemców na początku II wojny światowej. Miejscem egzekucji był rynek kaliski, przed bazyliką św. Józefa”.15 Potwierdza to wspomniany wyżej S. Librowski: „Został rozstrzelany po wejściu Niemców w granice naszego kraju 20 września 1939 r.”. 16

Ksiądz A. Poniński podaje, że został „rozstrzelany przez Niemców w Kaliszu 20 X 1939. […] Przed śmiercią odbył spowiedź u ks. Lacha”.17

                   

  1. ADWł., APK, sygn. 247, b.n., z 12 XII 1920 r[]
  2. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 4, s. 488.[]
  3. ADWł., APK, sygn. 247, (nr wewn.) 1, z 12 XII 1920 r.[]
  4. ADWł., APK, sygn. 247, (nr wewn.) 22, z 22 X 1924 r. W rozmowie z byłym proboszczem Krępy, ks. kan. Stanisławem Politańskim, dowiedzieliśmy się, że 100 lat później (w 2010 r.) Krępa liczyła 6 małych wiosek i 1250 dusz. Nie zachowała się też pamięć o budowniczym i organizatorze parafii ks. Pawłowskim. Brak jest też tablicy jemu poświęconej.[]
  5. ADWł., APK, sygn. 247, k. 45.[]
  6. Nazwa ta była pisana w różnej formie, także: „Dembe”.[]
  7. ADWł., APK, sygn. 247, nr 3860, (nr wewn.) 18, z 13 X 1924 r.[]
  8. Wszystkie wymienione placówki zob. A. Poniński, Ks. R. Pawłowski, [w:] MSPGśM, Ks. R. Pawłowski, b.n., z 29 II 2012 r., mps.[]
  9. ADWł., APK, sygn. 247, nr 2432, (nr wewn.) 42, z 18 VII 1025 r.[]
  10. Zob. A. Poniński, Ks. R. Pawłowski,[w:] MSPGśM, Ks. R. Pawłowski, b.n., z 29 II 2012 r., mps.[]
  11. ADWł., APK, sygn. 247, nr 3860, (nr wewn.) 18, z 29 X 1924 r.[]
  12. ADWł., APK, sygn. 247, nr 4281, 4 XI 1922 r.[]
  13. Świnice Warckie. Sanktuarium…, dz. cyt.[]
  14. S. Faustyna, Dzienniczek, dz. cyt., s. 151 (400).[]
  15. Tamże.[]
  16. S. Librowski, Ofiary zbrodni niemieckiej…, dz. cyt.,, s. 117.[]
  17. A. Poniński, Ks. R. Pawłowski,[w:] MSPGśM, Ks. R. Pawłowski, b.n., z 29 II 2012 r., mps.[]

Ks. Józef Palinceusz 1903–1942

Ksiądz Józef Palinceusz 1903–1942

Został On zadenuncjowany przez ucznia gimnazjum Gacparego, folksdojcza z Łęczycy

Ksiądz Józef Palinceusz (1924 r).  Z zasobów AAŁ

Wiktoryn Grąbczewski, łęczycanin (rocznik 1929), przedwojenny uczeń Szkoły Powszechnej nr 1 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łęczycy, aresztowanie swojego nauczyciela religii wspominał następująco:

„Ś.P. Prefekt Gimnazjum Koedukacyjnego im. Piramowicza w Łęczycy: KS. JÓZEF PALINCEUSZ, z parafii św. Andrzeja w Łęczycy został zabrany z domu parafialnego w 1940 r. przez łęczyckie gestapo. Został On zadenuncjowany przez ucznia gimnazjum Gacparego, folksdojcza z Łęczycy. Brał czynny udział w aresztowaniu swojego ks. profesora, Palinceusza. Ksiądz prefekt nie powrócił już nigdy do Łęczycy, został zamordowany w Dachau w Niemczech. Jak mi wiadomo, ww. uczeń pochodzenia niemieckiego, był nie tylko bojkotowany przez uczniów naszego gimnazjum, ale także jego koledzy Niemcy, którzy byli uczniami naszego gimnazjum przed rokiem 1939 (katolicy), nie podawali mu ręki i nie przyjaźnili się z nim. Ręka sprawiedliwości dosięgła Gacparego, gdyż zginął na froncie wschodnim zimą 1943 r.”.1

Józef Palinceusz urodził się 14 lutego 1903 r. we wsi Ciechomin niedaleko Opoczna, z rodziców Andrzeja i Józefy z Wachów. Został ochrzczony w parafii Skórkowice. W curriculum vitae napisał:

„[…] do 11 roku życia wychowywałem się pod okiem rodziców, skąd wyniosłem staranne wychowanie i początki nauki. Ponieważ we wsi naszej nie było szkoły, więc uczyłem się pod kierownictwem brata, a następnie stryja, który uczył prywatnie dzieci z wioski. Kiedy do wsi naszej przyszli żandarmi rosyjscy, chowaliśmy się do piwnic, aby nas na tak gorącym uczynku nie zeszli”.2

Naukę kontynuował w gimnazjum św. Stanisława Kostki w Końskich, a potem w Piotrkowie. W 1920 r. wstąpił do wojska, zwolniony ze służby wojskowej ze względu na wiek, rozpoczął dalsze kształcenie w seminarium duchownym w Łodzi, co wspomina następująco:

„Kiedy to w roku 1920 Bolszewicy zagrażali stolicy Polski, Warszawie, czując się synem zmartwychwstałej Ojczyzny wstąpiłem do wojska dnia 17go lipca tegoż roku. P. K. U. w Piotrkowie przeznaczyła mię do 202 p. ochotniczego pułku. […] Tutaj przebyłem do dnia 17 listopada, skąd byłem zwolniony jako uczeń. […] idąc za głosem sumienia wstąpiłem do Seminarium Duchownego w Łodzi 5-go września 1922 r.”.3 Święcenia kapłańskie przyjął 2 października 1927 r. w Łodzi.4

Pierwszą parafią, w której pracował, był Rzgów, a pierwsze obowiązki to nauka religii. Dnia 13 września 1932 r. władza duchowna przeniosła ks. Palinceusza na Ziemię Łęczycką, z którą związał się już do końca życia. Otrzymał misję kanoniczną „do nauczania religji w Państwowem Seminarjum Nauczycielskiem im. Grzegorza Piramowicza w Łęczycy”.5

Uczniowie Państwowego Seminarium Nauczycielskiego im. G, Piramowicza w Łęczycy, gdzie katechetą był ks. J. Palinceusz. Z zasobów AAŁ 6

 

Praca katechety stała się głównym zajęciem młodego księdza. Wykonywał ją z wielkim oddaniem i miłością do młodzieży, a kolejne szkoły upominały się o niego. Jeszcze w 1932 r. Łęczyckie Towarzystwo Oświatowe zwróciło się do kurii biskupiej w Łodzi o powierzenie ks. Palinceuszowi godzin religii katolickiej w gimnazjum przez nie prowadzonym.7 W rozkładzie parafialnych zajęć duszpasterskich na rok szkolny 1935/1936 podano, że ks. Palinceusz wykładał w Seminarium Nauczycielskim (jeden kurs seminaryjny), w Szkole Ćwiczeń (6 oddziałów) i wspomnianym wyżej gimnazjum (6 klas).

Wzorowe wypełnianie obowiązków duszpasterskich w Łęczycy zaowocowało kolejnymi nominacjami: ks. prefekt został „kapelanem Hufca Łęczyckiego”8 i kapelanem sióstr urszulanek – o tę kapelanię ksiądz prosił w odrębnym piśmie,9 na którym ówczesny biskup Włodzimierz Jasiński odręcznie dopisał, że tej posłudze błogosławi.10 Dnia 27 czerwca 1938 r. ks. Palinceusz został delegowany „[…] do Dozoru Szkolnego miasta Łęczycy w charakterze przedstawiciela Kościoła Rzymsko-Katolickiego”.11

W pierwszych dniach wojny ks. Palinceusz napisał błagalny list do biskupa Jasińskiego (ze względu na jego historyczną wartość treść listu podano w całości):

„Do Jego Ekscelencji Pasterza Diecezji Łódzkiej w Łodzi.

Prośba.

Najuprzejmiej proszę Waszą Ekscelencję o udzielenie mi jurysdykcji proboszczowskiej w parafii Łęczyca, gdyż Ksiądz Dziekan Tadeusz Urbański, jak również wikariusz Ludwik Kaczmarek są nieobecni od dnia 6 – IX – 39 r. tak, że życie parafialne całkowicie zamarło. Ponadto kościół parafialny w Łęczycy był zamieniony na chwilowe więzienie i jest mocno zanieczyszczony, gdyż więzieni załatwiali w kościele potrzeby fizjologiczne. Proszę więc bardzo o wskazówkę, co należy w tym wypadku uczynić. Nadmieniam, że władze niemieckie pragną, ażeby służba Boża odprawiała się w kościele normalnie. Najuprzejmiej proszę Waszą Ekscelencję o wskazówki i jurysdykcję do czasu unormowania sytuacji w Łęczycy. Całuję ręce Waszej Ekscelencji. Ks. Palinceusz”.12

Na marginesie pisma znalazł się dopisek biskupa Jasińskiego: „[… – słowo nieczytelne – przyp. aut.] adm. parochiae – (podpis nieczytelny) i data: 30/9/39”,13 co należy odczytać, że taką jurysdykcję ks. Józef otrzymał.

List ukazujący troskę ks. Palinceusza13. Z zasobów AAŁ

W marcu i kwietniu 1940 r. nastąpiły w Łęczycy masowe aresztowania inteligencji i duchowieństwa. „Zdarzały się coraz częstsze pobicia polskich chłopów przez niemiecką młodzież, która mieszkała przed wojną w naszym miasteczku. Zaczęto wywozić polskie dziewczęta i chłopców na roboty do Niemiec. Najgorsi okazali się nasi łęczyccy Niemcy, dawniejsi sąsiedzi. Wykorzystując swoje pochodzenie, donosili żandarmerii i gestapo na swoich sąsiadów, z którymi żyli w jednym mieście przez długie lata Zaczęły się aresztowania. Łęczyckie więzienie zapełniało się wskutek donosów”.14

Wśród represjonowanych znalazł się ks. Palinceusz, na którego, jak wspomniano wyżej, donos złożył uczeń folksdojcz. W maju 1940 r. ks. Palinceusz, wraz z wieloma łęczyckimi współtowarzyszami niedoli, został wywieziony do obozu koncentracyjnego, najpierw Mauthausen Gusen, później Dachau. O dramatycznej sytuacji syna-kapłana poinformowała biskupa `Włodzimierza Jasińskiego `Józefa Palinceusz, matka ks. prefekta. Treść listu jest bardzo wymowna, dlatego zacytowany zostanie w całości.

„Józefa Palinceusz

u. p. Rogulskiej

Warszawa

Ludna 5 m. 6

                                                                                            Jego Eminencja

Ks. Biskup Włodzimierz Jasiński

w Łodzi

Niżej podpisana przedstawiam gorąco poniższą prośbę

[…] syn mój ks. Palinceusz Józef został w maju ubiegłego roku aresztowany w Łęczycy i wywieziony do Gusen Mauthausen, a obecnie od jesieni znajduje się w Dachau.

(Adres: name: Palinceusz Josef geboren: am: 14 – 2 – 03 Gef. – Nr 22077 Block 26 Stube 3 Dachau 3K.

Ze względu na jego stan zdrowia, który już przed wojną był słaby i leczył się na płuca, jak również na to, że przebywa on w obozie koncentracyjnym dłuższy czas oraz na mój wiek 76 letniej, chorej matki, która przed śmiercią chciałaby się bardzo z synem zobaczyć, najuprzejmiej proszę Jego Eminencję o poczynienie starań we własnym zakresie jako zwierzchniej jego Władzy, by syn mój został zwolniony do Guberni Generalnej, gdzie znajdzie utrzymanie u swej rodziny.

Prośbę moją gorąco Jego Eminencji polecam i kreślę się

                                                                              z głębokim poważaniem

Warszawa, d. 23. II. 1941r. Palinceusz Józefa”.15

List matki potwierdza okoliczności aresztowania syna, które po 72 latach wyjawił Wiktoryn Grąbczewski, przedwojenny uczeń księdza i bezpośredni świadek wydarzenia. W swojej książce wspomina: „Pierwsi zostali aresztowani księża, lekarze adwokaci i nauczyciele. Wywieziono ich do obozu Dachau, skąd po pewnym czasie zaczęły przychodzić najpierw listy, a potem, w krótkim czasie, urny z prochami pomordowanych. Pierwsza urna, jaka zjawiła się w naszym miasteczku, zawierała prochy nauczyciela, pana Luxa, ojca zmarłej w 1939 r. na tyfus koleżanki mojej siostry. Urnę ojca złożono w grobie córki. Był to pogrzeb manifestacja, jakiego Łęczyca nie widziała. Uczestniczyli w tej żałobnej uroczystości prawie wszyscy mieszkańcy Łęczycy. Na cmentarzu byliśmy z całymi rodzinami, a dzwony w kościołach łęczyckich biły uroczyście i złowrogo przeciw tym, co zgotowali taki los naszym rodakom”.16 Przytoczyliśmy słowa świadka tej manifestacji, by pokazać, że nie wszyscy mają swoje groby, o których wiedziałaby rodzina. Matka ks. Palinceusza nie mogła zatrzymać się przy prochach swojego syna. Zostały rozrzucone w miejscu, którego nie znała. W. Jacewicz i J. Woś podali, że „Palinceusz Józef, prefekt łęczycki został osadzony w obozie koncentracyjnym w Dachau (nr obozowy 22077), gdzie zmarł 31 maja 1941 r.”.17

Zadziwiająca jest pamięć wśród łęczyckiej inteligencji o ks. Palinceuszu. Żywe wspomnienie o nim zachowała Lucyna Sztompka, nieżyjąca już dziś polonistka, dyrektorka łęczyckiego liceum, autorka kilku monografii o Łęczycy, a zarazem prezes Miłośników Ziemi Łęczyckiej. W rozmowie z autorem niniejszego opracowania wspominała wielu uczniów łęczyckich szkół, a wśród nich Kapłanów-Męczenników Ziemi Łęczyckiej: Jacobiego, Grzelaka, Palinceusza i Dzikowskiego ze Strzegocina.

Nazwisko ks. Palinceusza znajduje się na wielkiej, naściennej tablicy, wiszącej na frontonie łęczyckiego kościoła.

Według danych IPN, ks. Józef Palinceusz został więźniem Gusen Mauthasuen 26 czerwca 1940 r. Po sześciu miesiącach, 7 grudnia, został przetransportowany do Dachau, gdzie nadano mu numer 22 077. Zmarł 31 maja 1942 r.18 Urna z prochami księdza Palinceusza, nosząca numer 3730, została pochowana na cmentarzu Perlacher Forst.

  1. W. Grąbczewski, Ks. J. Palinceusz, [w:] MSPGśM, Ks. J. Palinceusz, b.n., z 16 II 2013 r., mps. Tę samą historię W. Grąbczewski opisał z większymi szczegółami w swojej książce. Zob. W. Grąbczewski, Skrwawiona Bzura…, dz. cyt., s. 78.[]
  2. AAŁ, APK, sygn. 152, b.n., b.d.[]
  3. Tamże. Należałoby w tym miejscu zapytać, która data wstąpienia do seminarium jest prawdziwa. Młody alumn w curriculum vitae napisał: „idąc za głosem sumienia wstąpiłem do seminarjum duchownego w Łodzi 5 go września 1922 r.” (AAŁ, APK, sygn. 152, b.n., b.d.), a w drugim (także curriculum): „[…] po ukończeniu klasy siódmej wstąpiłem do Seminajum Duchownego w Łodzi dnia pierwszego września 1921” (AAŁ, APK, sygn. 152, b.n., b.d.).[]
  4. Podobny problem z datowaniem pojawia się w przypadku daty otrzymania święceń. W dokumentach AAŁ występują dwie różne daty święceń kapłańskich: zgadza się dzień – 2 i miesiąc – październik. Natomiast problem występuje z rokiem: raz podawany jest 1928 r., innym razem 1927 r. Podpowiedzią nie będą tu wygłoszone zapowiedzi z 3 II 1927 r., ponieważ jego proboszcz, ks. Jan Zajączkowski napisał, że „nie ma do święceń [wyższych – przyp. aut.] żadnych przeszkód”. Zob. AAŁ, APK, sygn. 152, z 3 II 1927 r. Święcenia wyższe to także diakonat. Błąd (potem przepisywany) wkradł się w Karcie rejestracyjnej z 1 I 1928 r., która mówi o 1928 r. (AAŁ, APK, sygn. 152, b.n., z 1 I 1928 r.). W Życiorysie (b.n., b.d.) ks. Józef napisał: „święcenia kapłańskie otrzymałem w dniu 2gim października 1927 r.”.[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 152, b.n., z 13 VIII 1932 r. (Wspomniana Karta rejestracyjna podaje datę 17 VIII 1932 r.).[]
  6. Zdjęcie wykonano 3 maja 1937 r. na Łęczyckim Rynku podczas uroczystości przekazania sztandaru Państwowego Koedukacyjnego Gimnazjum i Liceum w Łęczycy. Na czele Jan Olejniczak, uczeń klasy I Liceum. Zdjęcie z archiwum rodzinnego Zofii Macudzińskiej (Matias).[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 152, nr 4663, z 27 VIII 1932 r.[]
  8. AAŁ, APK, sygn. 152, nr 1819, z 18 IV 1933 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 152, nr 1793, z 15 V 1937 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 152, nr 8646, z 17 V 1937 r. Oprócz zgody na kapelaństwo, ks. J. Palinceusz poprosił kurię o prawo binacji, by – jak napisał – mógł „wypełnić swój obowiązek jako prefekt i kapelan Sióstr Urszulanek (w podpisie: W wielkim szacunkiem i poważaniem całuję ręce Waszej Ekscelencji – ks. Józef Palinceusz)”. Tamże.[]
  11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 152, nr 3976, z 27 VI 1938 r.[]
  12. AAŁ, APK, sygn. 152, nr 8626, z 30 IX 1939 r.[]
  13. Tamże.[][]
  14. Zob. W. Grąbczewski, Skrwawiona Bzura …, dz. cyt., s. 77–78.[]
  15. AAŁ, APK, sygn. 152, b.n., z 23 II 1941 r.[]
  16. W. Grąbczewski, Skrwawiona Bzura …, dz. cyt., s. 79.[]
  17. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 249. Informację tę potwierdza E. Chart na s. 182. Nie ma natomiast nic o pobycie ks. Palinceusza w Dachau i śmierci u L. Bujacza.[]
  18. Archiwum ITS, dok. nr 1670423 oraz dok. nr 9928779.[]

Ks. Zygmunt Muszyński 1913–1942

Ksiądz Zygmunt Muszyński 1913–1942 Najmłodszy Męczennik

Ksiądz Zygmunt Muszyński był najmłodszym kapłanem Ziemi Łęczyckiej, który poniósł męczeńską śmierć za Wiarę i Ojczyznę

Ksiądz Zygmunt Muszyński. Z zasobów AAŁ

1. Dzieciństwo

Ksiądz Zygmunt Muszyński był najmłodszym kapłanem Ziemi Łęczyckiej, który poniósł męczeńską śmierć za wiarę i Ojczyznę, a którego historię życia tu przedstawiono. Magistrat Łodzi 25 września 1931 r. wydał „Zaświadczenie”, z którego wynika, że Zygmunt Muszyński, urodzony 6 sierpnia 1913 r. w Łodzi jako syn Stefana i Władysławy z d. Jania, w wieku lat 18 „dokonał zgłoszenia w myśl art. 14 o powszechnym obowiązku wojskowym i został wpisany do rejestru pod pozycją 181/XII”.1

Znany jest przebieg jego początkowej edukacji:

„Mając skończony 7 rok życia, wstąpiłem do szkoły (progimnazjum) E. Krygiera. Tutaj uczęszczałem zaledwie 1 rok, poczem złożyłem egzamin do I klasy gimnazjum p. K. Tomaszewskiego. Do gimnazjum tego chodziłem przez przeciąg 8-miu lat, otrzymując corocznie promocje do następnej klasy. W roku bieżącym 1929 ukończyłem gimnazjum, otrzymując świadectwo dojrzałości”.2

Świadectwo, które otrzymał w wieku 16 lat, otworzyło mu drogę do dalszych studiów. Dnia 24 czerwca 1929 r. złożył podanie: „Uprzejmie proszę o przyjęcie mnie w poczet alumnów Biskupiego Seminarjum Duchownego w Łodzi. [Na tym samym dokumencie cztery lata później dopisał:] Łódź, dnia 6 września 1933 r. Oryginał matury oraz metrykę urodzenia w pełnym wypisie w dniu dzisiejszym otrzymałem”.3 Ten dopisek to zapewne informacja, połączona z prośbą przed udzieleniem mu niższych święceń kapłańskich. Do wspomnianego dokumentu zostały dołączone potrzebne zaświadczenia: opinia prefekta szkoły, zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia kandydata do seminarium i świadectwo o dobrym prowadzeniu się przyszłego alumna, wydane przez proboszcza parafii św. Józefa, do którego przedtem należała ulica Konstantynowska, przy której mieszkał.4

2. Lata studenckie i kapłańskie

Studia seminaryjne w Łodzi rozpoczął we wrześniu 1929 r., mając zaledwie 16 lat. Niecałe cztery lata później, gdy był na IV roku studiów, 29 sierpnia 1933 r., łódzki biskup Wincenty Tymieniecki napisał pismo do rektora Uniwersytetu Warszawskiego z prośbą o zarezerwowanie miejsca w konwikcie dla przyszłego studenta, alumna Zygmunta Muszyńskiego. W postscriptum biskup dopisał: „Studia seminaryjne ukończył całkowicie, święceń jednak kapłańskich z powodu braku lat nie mógł otrzymać”.5 Rektor łódzkiego seminarium wystawił mu ogólną dobrą końcową ocenę, po czym przyszły ksiądz Zygmunt rozpoczął studia.6 Ksiądz Piotr Zwoliński, autor opracowania o historii łódzkiego seminarium napisał: „biskup Tymieniecki, aby zaradzić brakom kadrowym w Seminarium, szukał odpowiednich kandydatów na profesorów wśród kapłanów innych diecezji oraz zgromadzeń zakonnych. […] Z czasem grono profesorskie powiększyło się o młodych księży, wychowanków Seminarium […]”.7 Jednym z tych, którzy podjęli studia, a potem wrócili, był ks. Zygmunt Muszyński.

Naukę na Wydziale Filologii Klasycznej Uniwersytetu Warszawskiego rozpoczął we wrześniu 1933 r. W pierwszym roku studiów, jak sam zaznaczył, skupił się głównie „nad gruntownym przyswojeniem sobie języka greckiego (w zakresie 8 klasy gimnazjum klasycznego)”8, którego w ogóle nie znał.

Biskup wyznaczył mu termin otrzymania święceń subdiakonatu na rok 1934, dlatego prosił Rektora Konwiktu Uniwersytetu Warszawskiego o poufną opinię o studencie Zygmuncie Muszyńskim. W odpowiedzi uzyskał następującą informację:

„[…] jako student filologii klasycznej Uniwersytetu Warszawskiego, przez czas pobytu w Warszawie zachował to samo dobre usposobienie, jakie wyniósł z Seminarium. Bez zarzutu jest jego pobożność, delikatność w obejściu, akuratność w zachowaniu przepisów oraz pilność w studiach. Nie dało się również zauważyć, żeby doznał ujemnego wpływu z uczęszczania na świeckie wykłady […]. Wobec tego zaświadczyć mogę, że nie ma żadnej kanonicznej przeszkody do udzielenia mu subdiakonatu”.9

W tym samym czasie, przed święceniami kapłańskimi, w parafii św. Józefa na Ogrodowej, czyli w parafii zamieszkania przyszłego księdza Zygmunta, zostały wygłoszone – przypisane prawem kanonicznym – zapowiedzi. Przeszkód nie wykryto.

Dnia 7 września 1935 r. subdiakon Zygmunt Muszyński napisał list do biskupa z prośbą o udzielenie święceń diakonatu. W następnym piśmie dwudziestodwuletni subdiakon prosił ordynariusza o udzielenie dyspensy od przeszkody wieku, na co uzyskał zgodę.10 Czas po otrzymaniu niższych święceń postanowił wykorzystać na pracę naukową, stąd po raz kolejny wystosował do biskupa pismo z prośbą o pozwolenie na pozostanie w konwikcie na czas ferii wielkanocnych i wakacyjnych, by móc korzystać z biblioteki uniwersyteckiej. Biskup i tej prośbie nie odmówił.11

Szczęściem każdego kleryka jest dojść do kapłaństwa. O udzielenie tego sakramentu młody student seminarium prosił biskupa w specjalnym piśmie.12 Podobnie jak przed niższymi święceniami, tak i przed kapłańskimi, zostały w parafii wygłoszone zapowiedzi.

W sentencji pisma proboszcz parafii św. Józefa na Ogrodowej, prałat domowy Jego Świątobliwości Walenty Małczyński podał: „Sprzeciwu i przeszkód nie zgłoszono”.13 Jednak, o czym już wspomniano, przeszkodą był młody wiek kandydata. W związku z tym 14 sierpnia 1936 r. diakon Zygmunt Muszyński prosił „[…] Ekscelencję o łaskawe udzielenie […] dyspensy od brakujących […] 11 miesięcy i 22 dni do wieku wymaganego do przyjęcia święceń kapłańskich …”.14

Bezpośrednio po święceniach ks. Muszyński poświęcił się pracy naukowej, do której ówczesny ordynariusz przywiązywał szczególną wagę. Diecezja, erygowana w 1920 r., potrzebowała własnej kadry naukowej. O tym problemie pisał P. Zwoliński: „Biskup W. Tymieniecki, powołując do życia Seminarium, stanął przed poważnym problemem – stworzenia w stosunkowo szybkim czasie odpowiedniej kadry profesorskiej. W nowo powstałej diecezji łódzkiej brakowało kapłanów z odpowiednimi kwalifikacjami. […] Biskup Tymieniecki, aby zaradzić potrzebom Seminarium, wysyłał młodych, zdolnych księży, również alumnów, na studia specjalistyczne z zakresu teologii i filozofii w ośrodkach zagranicznych i krajowych”.15 Do grona takich należał najpierw kleryk, potem kapłan Zygmunt Muszyński. Z bezpośredniej korespondencji biskupa i ks. Muszyńskiego można wnioskować, że ten ostatni informował swego ordynariusza niemal o wszystkim, dziękował za każde dobro, zawsze dodając na końcu słowne oznaki szacunku: „Łącząc wyrazy głębokiej czci, uszanowania i przywiązania synowskiego całuję Pasterskie ręce Waszej Ekscelencji.16

Po ukończeniu studiów ks. Zygmunt wrócił do diecezji. Dnia 3 września 1938 r. otrzymał angaż profesora Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. P. Zwoliński informuje: „W 1938 r. nowym profesorem został ks. mgr Zygmunt Muszyński, wykładowca łaciny”.17 W nominacji Biskup napisał:

„Prawo nasze kościelne wymaga, by młodzi lewici w Seminariach Duchownych zaprawiali się w języku łacińskim, mającym w życiu Kościoła tak doniosłe znaczenie. Prowadzenie wykładów łaciny w Naszym Seminarium Duchownym powierzam w roku bieżącym Wielebnemu Księdzu i przekonanie wyrażam, że praca Jego wśród alumnów przyczyni się do pogłębienia znajomości języka łacińskiego. Pracy tej całym sercem błogosławię, bp Wincenty Tymieniecki”.18

Ksiądz Zygmunt podejmował także pracę dydaktyczną w łódzkich gimnazjach, o czym świadczy dokument z 1 września 1938 r., w którym prosił biskupa o udzielenie misji kanonicznej „na nauczanie religii rzym.-kat. w gimnazjum im. Wł. Reymonta w Łodzi na rok 1938–39″.19 W gimnazjum, które mieściło się przy ul. Piotrkowskiej 114, nie pracował zbyt długo z powodu rocznej choroby.20 Kuria łódzka specjalnym pismem z 22 grudnia 1938 r. poinformowała Dyrekcję Prywatnego Męskiego Liceum i Gimnazjum im. Wł. Reymonta, że „stan ks. mgr Zygmunta Muszyńskiego, prefekta Liceum i Gimnazjum […] jest bezsprzecznie ciężki. […] Gdyby nie nastąpiło [polepszenie stanu zdrowia] Pasterz diecezji pośle następcę”.21 Dnia 22 lipca 1939 r. sam ks. Muszyński napisał do biskupa z Krynicy: „Czuję się bardzo dobrze, z dnia na dzień coraz zdrowszy, samopoczucie nadzwyczaj dobre, siły szybko wzrastają tak, że jestem przekonany, iż od września będę mógł stanąć do pracy całkowicie zdrowy i wypoczęty”.22 Pisząc te słowa, nie wiedział, że niedługo przyjdzie mu stanąć i zdać egzamin życia za wiarę i Ojczyznę w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau.

Po powrocie z rocznej kuracji i dojściu do pełni sił rozpoczął działalność pedagogiczną w Grotnikach, należących do diecezji łódzkiej. Pracował na koloniach wakacyjnych z dziećmi z rodzin ubogich. Tam właśnie w Grotnikach – Chociszewie pragnął dla „Najbiedniejszych Dzieci”.23 odprawiać w każdą niedzielę mszę świętą. Dla łódzkiego Ordynariusza ten rodzaj pracy duszpasterskiej był bardzo cenny, stąd chętnie udzielił mu prawa binacji.24

Ks. prof. Zygmunt Muszyński. Z zasobów AAŁ

 

Tydzień po otrzymaniu prawa na binację mszy dla dzieci biskup mianował „Wielebnego Księdza Magistra [Z. Muszyńskiego] profesorem liturgii w łódzkim seminarium duchownym z pozostawieniem wykładów z języka łacińskiego”.25

3. Lata wojny i wikariat na ziemi łęczyckiej

Niestety, wybuch II wojny światowej zniwelował plany dalszej działalności ks. Zygmunta. Grono łódzkich kapłanów – profesorów poddane zostało wyjątkowej próbie.

„Przez lata wokół starszych profesorów Seminarium skupiało się młode grono księży naukowców. To grono było najprężniejszym i najaktywniejszym środowiskiem intelektualnym Łodzi okresu międzywojennego. Dzięki temu w 1938 r. Seminarium Duchowne w Łodzi jako pierwsze w mieście uzyskało status wyższej uczelni. Oddziaływanie naukowców – duszpasterzy w Kościele i społeczeństwie było znaczące. Dlatego zaraz na początku okupacji polityka władz hitlerowskich zmierzała do tego, aby ludzi tych eliminować z życia publicznego”.17

Ksiądz Muszyński był w październiku 1939 r. w gronie profesorów, jednak jak dodaje P. Zwoliński, „pracował w Seminarium tylko do początku listopada, kiedy to wraz z wieloma duchownymi diecezjalnymi i zakonnymi oraz znanymi osobami ze środowiska łódzkiego zostali aresztowani przed dniem 11 listopada (Święto Niepodległości). Osadzono ich w więzieniu na Radogoszczu, gdzie przebywali do stycznia 1940 r.”.26

Te same okoliczności W. Jacewicz i J Woś przedstawiają następująco: „Natychmiast po zakończeniu działań kampanii wrześniowej, na terenie diecezji łódzkiej, podobnie jak w całym kraju, rozpoczęły się represje i terror w stosunku do Polaków. […] Wśród pozbawionych wolności jesienią 1939 r. w więzieniu radogoskim znalazło się 32 kapłanów: 1. ks. bp Kazimierz Tomczak, […], 19. ks. Zygmunt Muszyński, wikariusz parafii Góra św. Małgorzaty […]”.27

Uważnego czytelnika zadziwić może fakt, że podane wcześniej informacje, dotyczące parafii, w której pełnił posługę ks. Muszyński, odbiegają od tych podanych niżej. Wiąże się to z potrzebą „kamuflowania” danych w celu ochrony księży przed niemieckimi represjami. Cytowani wyżej autorzy w odniesieniu do ks. Muszyńskiego jako miejsce pracy podali parafię Góra św. Małgorzaty; podali również informację: „Aresztowany w listopadzie 1939 r. i osadzony w więzieniu w Radogoszczu, zwolniony 16 stycznia 1940 r.”.28

W tym czasie działania biskupa Jasińskiego zmierzały do tego, aby poprzez nominacje duszpasterskie na poszczególne parafie uchronić księży od kolejnych aresztowań. Translokaty – nie tylko ks. Muszyńskiego, ale i pozostałych księży – były szybkie i trwały po kilka tygodni i miesięcy. W przypadku ks. Zygmunta pierwszą nominacją było stanowisko tymczasowego wikariusza w parafii św. Mateusza w Pabianicach (11 września 1939 r.),29 następną – przeniesienie do Aleksandrowa (4 października 1939 r.),30 trzecią – do parafii Siedlec (12 marca 1940 r.) 31 i ostatnią – do Góry św. Małgorzaty (25 czerwca 1940 r.).32

Według dokumentacji parafialnej i kurialnej parafia św. Małgorzaty była jedną z największych w diecezji. Jako przykład może posłużyć fakt, że w 1921 r. urodziło się w parafii 276 dzieci, zmarło 194 osób, a ślub zawarło 107 par.33 Kolejne pismo podaje dokładną liczbę mieszkańców z 1921 r.: 3969 mężczyzn i 3853 kobiety (łącznie: 7822 osoby).34 Dane te świadczą o potrzebie zatrudnienia w tej parafii co najmniej trzech księży wikariuszy z czwartym proboszczem. Jeden z wikarych pełnił funkcję administratora kościoła filialnego w Leśmierzu. W tym czasie był nim ks. Kazimierz Szymański, również Męczennik Dachau.

Nominacja ks. Z. Muszyńskiego do parafii Góra św. Małgorzaty. Z zasobów AAŁ

Po półrocznej pracy w Górze św. Małgorzaty ks. Zygmunt podzielił ten sam los, co ówczesny proboszcz parafii, ks. prał. Stefan Gostkowski. Obaj zostali aresztowani przez gestapo 6 października 1941 r. i razem z pozostałymi polskimi kapłanami z diecezji osadzeni w niemieckim obozie przesiedleńczym, położonym w Konstantynowie Łódzkim. Z tego obozu ks. Zygmunt został wywieziony do Dachau, gdzie otrzymał nr obozowy 28267. Po blisko rocznej gehennie obozowej zmarł w transporcie inwalidów 18 maja 1942 r.35

Jedynym zachowanym do dziś świadectwem jego pobytu w Dachau jest wspomnienie ks. L. Bujacza, który podał, że współwięzień ks. Zygmunt to: „… bardzo koleżeński kapłan. Spieszył wszystkim z pomocą i zdobywał serca kolegów. Wolny czas przeznaczał na pobożne ćwiczenia. Zdrowie jego pogarszało się z każdym dniem. Komisja rewirowa zaliczyła go do straceńców. Przed odejściem transportu prosił kolegów o modlitwę w swej intencji”.36

Księdzu Zygmuntowi Muszyńskiemu nie poświęcono indywidualnej tablicy epitafijnej, ale jego nazwisko znalazło się na trzech wspólnych tablicach. Najstarsza, ufundowana w 1979 r. przez parafian Góry św. Małgorzaty i ks. prob. Bronisława Zdrojewskiego, zawisła na ścianie świątyni od strony zachodniej (ks. Muszyński jest tam wpisany w łączności z prob. Stefanem Gostkowskim). Znacząca jest treść: „ZA ICH PRACĘ KAPŁAŃSKĄ I ŚMIERĆ MECZEŃSKĄ”. Przyznać jednak należy, że poza wspomnianą tablicą brak w parafii innego zewnętrznego znaku pamięci o jego męczeństwie, choć w świadomości, szczególnie starszych parafian, pamięć ta jest żywa. Świadczy o tym choćby fakt, iż o kapłanie pamiętają mieszkańcy obecnej parafii św. Józefa w Leśmierzu (do 1978 r. był to kościół filialny parafii w Górze św. Małgorzaty). Dnia 7 czerwca 2016 r. pracujący tam prob. ks. Paweł Pełka w rozmowie o Kapłanach-Męczennikach pokazał autorowi niniejszej publikacji wypominki parafialne, w których parafianie modlą się za księży tam pracujących: „Módlmy się za zmarłych papieży […], biskupów […] i Kapłanów, którzy pracowali na terenie dzisiejszej parafii Leśmierz, Księży: Stefana Gostkowskiego, Zygmunta Muszyńskiego, Stanisława Suchańskiego, Romana Rajcherta, Józefa Orłowskiego, Jakuba Grabarczyka, Józefa Sulwińskiego, Kazimierza Szymańskiego, Ignacego Nowaka, Zdzisława Heindricha, Wiktora Kłosowicza, Zenona Witaszka, Bronisława Zdrojewskiego, Tadeusza Grzelaka i wszystkich tych księży, którzy pracowali w naszej parafii, za żołnierzy poległych w czasie ostatniej wojny, za pomordowanych w obozach […]”.37 Wśród wymienionych kapłanów są proboszczowie i wikariusze Góry św. Małgorzaty i Solcy Wielkiej (m.in. ks. Jakub Grabarczyk). W Dachau zginęli: Stefan Gostkowski, Zygmunt Muszyński, Jakub Grabarczyk Stanisław Suchański i Kazimierz Szymański.

Druga tablica dedykowana także ks. Muszyńskiemu, umieszczona jest w łódzkiej katedrze, gdzie wymienieni są wszyscy łódzcy Kapłani-Męczennicy niemieckiej nienawiści.

Trzecia, w seminarium, nosi znamienny tytuł: „GLORIA VICTIS. Ufundowali ją księża wychowankowie, a poświęcił 5 maja 1980 r. ówczesny ordynariusz biskup Józef Rozwadowski.

O profesorze pamiętają także obecni klerycy, którzy na stronie internetowej napisali:

„Profesorowie, którzy chociaż chwilowo nie zostali aresztowani, padli jednak ofiarą masowych represji, jakie miały miejsce wobec duchowieństwa polskiego w dniu 6 października 1941 r. na terenach wcielonych do III Rzeszy. Osadzeni w obozach koncentracyjnych, głównie Dachau, wielu z nich poniosło śmierć. Byli to: wicerektor ks. Stanisław Szydłowski, ojciec duchowny ks. Kazimierz Skoczylas oraz profesorowie: ks. Władysław Grzelak (senior), ks. Władysław Grzelak (junior), ks. Adam Nebeski i ks. Zygmunt Muszyński. W Oświęcimiu zginął ks. Ferdynand Jacobi, były rektor Seminarium Duchownego w Łodzi”.38

Warto zapamiętać postać tego najmłodszego Męczennika Ziemi Łęczyckiej. Przyszłość otwierała przed nim szerokie horyzonty: dalsze studia uniwersyteckie, wykłady w seminarium, radość z kapłaństwa. Chrystus Pan w 29. roku jego życia dał mu najcenniejszy dar: łaskę ofiary własnej krwi za wiarę i Ojczyznę. Kapłan-Męczennik nie mógł bardziej upodobnić się do swojego Mistrza.

Według danych z IPN – jeżeli przyjmiemy za prawdziwą informację o wywożeniu transportów chorych więźniów do ośrodka zagłady w Hertheim w Austrii – ks. Muszyński został tam wywieziony 20 lutego 1942 r.39 Jako datę śmierci przyjęto 16 czerwca 1942 r.

To samo źródło podaje, że urna z prochami Zygmunta Witolda Muszyńskiego, więźnia o numerze 28267, znalazła się na cmentarzu Perlacher Forst.40

  1. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 181, Pismo Magistratu Miasta Łodzi, b.n., z 25 IX 1931 r.[]
  2. Tamże. Życiorys bez podpisu i daty, z zaznaczonym miejscem zamieszkania: „Łódź, ul. Konstantynowska 13”.[]
  3. AAŁ, APK, sygn.133, (nr wewn.) 10, z 24 VI 1929 r. Dokumenty, o których mowa wyżej, potrzebne mu były do złożenia na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie podjął studia.[]
  4. Pismo proboszcza par. św. Józefa, Łódź, Ogrodowa, nr 327, z 21 VI 1926 – zob. AAŁ, APK, sygn. 133, z 17 VI 1929 r., 19 VI 1929 r. i b.n., z 21 VI 1929 r.[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 29 VIII 1933 r.[]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 26 VI 1933 r.[]
  7. P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt., s.103.[]
  8. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 20 X 1933 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 2456, z dn. 6 VII 1934 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 3974, z 11 IX 1935 r.[]
  11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 2882, z 31 VII 1936 r.[]
  12. Pismo to zostało napisane w dzień przyjęcia święceń kapłańskich. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 3993, z dn. 15 VIII 1936 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 133, b. n., z dn. 6 VIII 1936 r.[]
  14. AAŁ, APK, sygn. 133, 3133, z 15 VIII 1936 r. W cytacie zachowano oryginalną pisownię.[]
  15. P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne …, dz. cyt., s. 102.[]
  16. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 4984, z 17 XI. 1936 r.[]
  17. P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt., s.105.[][]
  18. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 3629, z 3 IX 1938 r.[]
  19. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z dn. 1 IX. 1938 r. i z 2 IX tegoż roku.[]
  20. O obydwu faktach dowiadujemy się z pism AAŁ, nr 4506, z 18 X 1938; 31 X 1938 (pismo do wizytatora w trosce o zdrowie ks. Muszyńskiego napisał szwagier księdza – dr S. Kalisz); 14 XII 1938; 22 XII 1938; 28 I 1939; 6 II 1930; 1 V 1939; i 22 VII 1939 r.[]
  21. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 5830, z 22 XII 1938.[]
  22. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 2782, z 22 VII 1939.[]
  23. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 2782, z 22 VII 1939 r.[]
  24. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 22 VII 1937 r. Zob. też: P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt., s. 105.[]
  25. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 2932, z 29 VII 1939 r.[]
  26. Tamże.[]
  27. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 206.[]
  28. Tamże, s. 246.[]
  29. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 3537, z 11 IX 1939 r.[]
  30. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 4 X 1939 r.[]
  31. AAŁ, APK, sygn. 133, nr 537, z 12 III 1940 r. Zob. też: AAŁ, APK, sygn. 133, nr 1258, z 25 VI 1940 r. – jest to pismo skierowane do ks. Muszyńskiego pracującego w Siedlcu, z którego biskup przenosi go do parafii w Górze św. Małgorzaty.[]
  32. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 25 VI 1940 r. Zob. także pismo o tej samej nominacji, skierowane do dziekana łęczyckiego (nr 1258, 1940 z 25 VI 1940 r.). Z diariusza nominacyjnego wynika, że informacja podana przez W. Jacewicza i J. Wosia nie jest zgodna z rzeczywistością, skoro zwolnienie ks. Muszyńskiego z obozu na Radogoszczu nastąpiło 15 I 1940 r., a nominację do Góry św. Małgorzaty otrzymał pół roku później.[]
  33. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., z 1922 r. Pismo to pochodzi z akt parafii Góra św. Małgorzaty.[]
  34. Tamże. W innym zestawieniu znajduje się pismo również bez numeracji i bez daty, z którego wynika, że jednego roku urodziło się 170 chłopców i 142 dziewczynki (łącznie 312 dzieci). W zestawieniu z 1926 r. wynika, iż parafia liczyła 8002 osoby. Zob. AAŁ, APK, sygn. 133, b.n., Parafia Góra św. Małgorzaty, b.d.[]
  35. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 168.[]
  36. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 50.[]
  37. P. Pełka, Wypominki parafialne, [w:] MSPGśM, Wypominki parafialne, b.n., z 7 VI 2016 r., mps.[]
  38. http://wsd.lodz.pl, dostęp 7 VI 2016 r.[]
  39. https://ipn.gov.pl/, dostęp 27 maja 2016 r. Uwaga – inna data urodzenia, natomiast zgadza się numer obozowy więźnia – 28267.[]
  40. Archiwum ITS, dok. nr 0189A-0352/0208/0002.[]

Ks. Leon Lipiński 1897–1939

Ksiądz Leon Lipiński 1897–1939

Proboszcz parafii Biała – zabity jako zakładnik

Ks. Leon Lipiński, Męczennik II wojny światowej. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

1. Pierwsze lata życia

Ksiądz Leon Lipiński objął urząd proboszcza parafii w Białej 19 czerwca 1937 r. Urodził się 19 stycznia 1897 r. w Łodzi. Jego rodzicami byli Wiktoria z Solarków i Stanisław Lipiński. O trudnym dzieciństwie pisze następująco:

„Ojciec mój na utrzymanie rodziny składającej się z czterech osób zarabiał ciężką pracą fizyczną i przy oszczędnościach krwawy pot poświęcał na wykształcenie moje; pracował w fabryce Leonarda w Łodzi jako zwykły robotnik. Przy materialnej pomocy dobrych ludzi ukończyłem w r. 1914 czteroklasowe progimnazjum Polskie p. J. Radwańskiego w Łodzi. Rok szkolny 1914/15 miałem stracony z powodu trudnych warunków życiowych w nowej wojnie europejskiej. Od r. 1915 do r. 1917 dzięki materialnej pomocy Najczcigodniejszego Ks. Biskupa Tymienieckiego, ówczesnego mego proboszcza, uczęszczałem do klasy piątej i szóstej II Polskiego Gimnazjum w Łodzi p. A. Witanowskiej. Z przyczyn ode mnie niezależnych zmuszony byłem opuścić ławę szkolną, nie dokończywszy klasy szóstej i pracować na utrzymanie siebie, finansując zarazem materialnie rodziców i uczącego się starszego brata. Dzięki troskliwej opiece (nad) losem moim Najdostojniejszego Ks. Biskupa Tymienieckiego i Ks. Prałata Malinowskiego, ówczesnego mego ks. prefekta w stosunkowo bardzo krótkim czasie otrzymałem posadę w magistracie łódzkim […], gdzie pracowałem […] w charakterze pomocy, a później samodzielnego kontrolera piekarni miejskiej”.1

W 1919 r. został powołany do odbycia służby wojskowej. Po jej ukończeniu (22 lipca 1921 r.) kontynuował naukę w łódzkich placówkach. W 1923 r. otrzymał świadectwo dojrzałości przy seminarium duchownym w Łodzi, następnie – uzyskawszy potrzebne opinie i zaświadczenia, przedłożył je władzom seminarium2 i jak sam napisał o sobie w „Życiorysie” z 26 listopada 1926 r.3 – powiększył grono kleryków uczelni, której istnienie datuje się na 1921 r.

2. Kapłaństwo

Po otrzymaniu święceń kapłańskich 25 grudnia 1926 r.4 w łódzkiej katedrze (były to piąte od powołania diecezji łódzkiej święcenia i jedne z pierwszych w nowej świątyni, która została katedrą nowej diecezji) został mianowany najpierw prefektem Publicznej Szkoły Powszechnej w Grabowie5, a potem szkół ponadgimnazjalnych. Dnia 26 września 1927 r. był translokowany na takie samo stanowisko do Sulejowa,6 a rok później do Ozorkowa, również jako prefekt.7 Tam również duszpasterzował przy kaplicy Najświętszego Serca Jezusowego Sióstr Urszulanek jako kapelan.8 W 1929 r. został prefektem szkół w parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Piotrkowie Trybunalskim.5 17 lipca 1931 r. napisał do Biskupa pismo z prośbą o przeniesienie na inną parafię. Od 18 lipca 1931 r. ks. Leon pełnił już służbę w Tuszynie,9 skąd po trzech miesiącach został przeniesiony na Retkinię, zastępując w posłudze chorego proboszcza ks. Adama Nowaka.10 Od 12 marca 1932 r. służył w parafii Stróża.11

Na mocy pisma z dnia 20 maja 1937 r. miał zostać przeniesiony ze Stróży do parafii w Żeroniach.12 Prosił jednak o inną placówkę, gdyż jak argumentował: „przeniesienia mnie do parafii Żeronie […] przyjąć nie mogę dla następujących racji: w Struży w nader przykrych warunkach duszpasterzuję z górą pięć lat i za pracę moją nie powstydzę się ani ja, ani Diecezja, przeto sądzę, że mogę spodziewać [się] słusznego awansu z parafii Struża”,13 Ostatecznie otrzymał nominację do parafii w Białej.14

3. Proboszcz parafii Biała

Nominacja na probostwo w Białej.  Z zasobów AAŁ

Rozpętana przez Niemców II wojna światowa zastała ks. Leona w parafii Biała. W pierwszych dniach kampanii wrześniowej, po oporze, jaki stawili Polacy w bitwie nad Bzurą,15 w Białej doszło do strasznej tragedii. W publikacjach poświęconych bitwie napisano, że „pamięć o tamtych wydarzeniach nadal kształtuje świadomość historycznej zagłady siedemnastu mieszkańców Białej, w tym księdza Leona Lipińskiego, proboszcza wsi”.16 W kultywowaniu tej pamięci na szczególną uwagę zasługuje postawa byłej dyrektor szkoły Magdaleny Hauke, która w rozmowie z piszącym te słowa powiedziała, że „pamięć o tamtych czasach nie byłaby możliwa, gdyby nie było bardzo dobrej współpracy parafii, a szczególnie ks. proboszcza kanonika Stanisława Ochotnickiego ze szkołą”.17

Troska o historyczną pamięć w Białej podyktowana jest jeszcze jednym faktem. Otóż, w czasie II wojny światowej na terenie parafii Biała Niemcy hitlerowskie urządziły filię łódzkiego obozu Arbeitsbetrieb w Dzierżązni, gm. Biała, pow. Łódź.18 Celem utworzenia takiego obozu było „przyuczenie dziewcząt do prac u niemieckich bauerów”.19 Na terenie szkoły znajduje się specjalna Izba Pamięci Narodowej, w której przechowywane są wszystkie zachowane pamiątki z tamtych lat.20

Współcześni mieszkańcy Białej kultywują pamięć o jeszcze jednym bolesnym wydarzeniu z historii ich miejscowości: męczeńskiej śmierci majora Jana Czecha. 27 kwietnia 2012 r. w Szkole Podstawowej w Białej odbyła się uroczystość, której nadano znamienny tytuł: Katyń… ocalić od zapomnienia. Na terenie szkoły posadzono Katyński Dąb Pamięci oraz odsłonięto tablicę dla uhonorowania ofiary zbrodni katyńskiej, majora Jana Czecha21.

Wśród wszystkich znaków pamięci historycznej w Białej na szczególną uwagę zasługuje napis na szkole. W ten sposób ojcowie wsi zadbali o edukację młodego pokolenia. Oto tekst inskrypcji:

„OPRAWCY HITLEROWSKIEGO WEHRMACHTU

11 WRZEŚNIA 1939 R. BESTIALSKO ZAMORDOWALI MIESZKAŃCÓW WSI BIAŁA

FELIKS ADAMCZEWSKI L. 60

STANISŁAW GABRIELSKI L. 60

JÓZEF KACZMAREK L. 60

FRANCISZEK KLIMKIEWICZ L. 47

KAZIMIERZ KLIMKIEWICZ L. 14

TOMASZ KRÓLIKOWSKI L. 45

ZYGMUNT KRÓLIKOWSKI L. 17

STANISŁAW LEWANDOWSKI L. 31

KSIĄDZ – LEON LIPIŃSKI L. 41

MICHAŁ MATUSZEWSKI22

ADAM OLCZAK L. 22

FRANCISZEK OLESIENKIEWICZ L. 41

JAN OLESIENKIEWICZ L. 23

ALEKSY PIJANOWSKI L. 34

FELIKS PIJANOWSKI L. 51

NIEZNANY MĘŻCZYZNA

W DOWÓD PAMIĘCI SPOŁECZEŃSTWO GMINY ZGIERZ 11 WRZEŚNIA 1985 R.”.23

Przy kościele na kamiennej tablicy widnieje następująca inskrypcja:

„OFIAROM ZBRODNI

POPEŁNIONYCH W LATACH

II WOJNY ŚWIATOWEJ

MIESZKAŃCY PARAFII BIAŁA”.24

Do metalowych profili, wychodzących spod tablicy, przymocowane są mosiężne tabliczki z imionami i nazwiskami osób pomordowanych w czasie II wojny światowej (łącznie 49).25 Jedna z nich poświęcona jest ks. Leonowi Lipińskiemu.

Tablica upamiętniająca śmierć 17 mieszkańców Białej. Z zasobów szkoły w Białej.

W literaturze przedmiotu często wymieniane jest nazwisko ks. Leona. Najwcześniej z martyrologią księży w latach 1939–1945 zapoznać się było można w licznie wydawanych pismach urzędowych kurii łódzkiej, która podczas II wojny światowej straciła około 160 kapłanów, prawie połowę stanu liczebnego duchowieństwa. Pierwszą informację przekazały „Wiadomości Diecezji Łódzkiej” z marca 1946 r. Można tam przeczytać: „Ks. Lipiński Leon – proboszcz parafii Biała – zabity jako zakładnik”.26 Sześć lat później ks. Tadeusz Graliński podał szerszą informację o męczennikach, którzy zginęli w niemieckich obozach koncentracyjnych (według tego przekazu zamordowano 113 kapłanów), zmarli „na skutek działań wojennych, rozstrzeliwań i innych represji stosowanych przez niemieckich najeźdźców”.27 (zginęło 12 księży); „zmarli śmiercią naturalną w ciężkich warunkach okupacji i prześladowań niemieckich”.24 (16 kapłanów). W tych samych „Wiadomościach” w 1951 r. ks. Tadeusz Graliński o proboszczu z Białej napisał: „Ks. Leon Lipiński, proboszcz parafii Biała, ur. w Łodzi 19 stycznia 1897, wyświęcony w Łodzi 25 grudnia1926 r., zabity przez Niemców granatami wraz z 16 mieszkańcami Białej w mieszkaniu Pabjańczyka28 11 września1939 r.”.29

Z kolei te same „Wiadomości” trzy lata później (1954 r.) w Martyrologium kapłanów diecezji łódzkiej informację o śmierci księdza Leona przekazały w następującym brzmieniu: „11 września 1939 r. został zabity przez hitlerowskich najeźdźców granatami wraz z 16 mieszkańcami wsi Biała ks. Leon Lipiński, proboszcz parafii Biała”.30

Dom Pabijańczyka, w którym rozstrzelano 17 mieszkańców Białej. Z zasobów AAŁ.

 

Kolejnym świadectwem są dane zamieszczone na stronie internetowej miasta Zgierz:

„11 września, w dniach największego natężenia Bitwy nad Bzurą, niemieccy okupanci z formacji SS wypędzili z domów wszystkich mieszkańców ul. Kościelnej w Białej i spędzili na rynek, gdzie odliczyli mężczyzn i 16 osób zaprowadzili i zamknęli w domu Pabjańczyka. Następnie do mieszkania rzucali granaty, a tych, którzy tę akcję przeżyli, dobijano z pistoletów. Zginął w ten sposób m.in. ks. proboszcz Leon Lipiński. Z masakry ocalała tylko jedna osoba – zbroczony krwią p. Stopczyk, którego Niemcy uznali za martwego. Zwłoki pochowano w wielkim dole wykopanym na posesji za oborą – ciała wleczono tam hakami. Dopiero po kilku dniach pozwolono na ich godny pochówek. Tamtą zbrodnię upamiętnia tablica z nazwiskami ofiar wykonana na ścianie frontowej szkoły”.31

W latach dwudziestych XXI w. Anna Jagodzińska w  swojej pozycji: „Niezłomni. Wierni Bogu i Ojczyźnie” uwypukliła jeszcze jeden wątek z życia ks. Lipińskiego. Opisując eksterminację polskiego społeczeństwa, a przede wszystkim polską inteligencję przez niemieckiego okupanta zaznaczyła, że Niemcy już w pierwszych dniach wojny zaczęli walkę z duchowieństwem na ziemi łódzkiej. „W diecezji łódzkiej w czasie barbarzyńskich nalotów Luftwaffe 4 września 1939 roku zmarł w Woli Kamockiej , ciężko ranny odłamkiem bomby, ks. Roman Kaczmarek, prefekt Łasku. [… W Drzewicy 9 września został rozstrzelany przez Niemców wikariusz parafii ks. Antoni Daleciński. W Białej 11 września 1939 roku zginął zabity granatami ks. Leon Lipiński”.32

Nieocenionym pisemnym świadectwem zbrodni z 11 września 1939 r. jest wspomnienie ówczesnego wójta gminy Biała, Józefa Klimkiewicza:

„Podczas egzekucji w Białej w dniu 11 września 1939 r. nie było mnie w domu. Opowiadał mi o niej ocalały z pogromu Wawrzyniec Stopczyk. Z jego relacji wynika, że w dniu 11 września Niemcy łapali Polaków z ulicy Kościelnej, kogo tylko spotkali i zabrali ich na rynek. Kobietom kazali siedzieć w przydrożnym rowie. Był tam też Broks. Przemówił on do żołnierzy w języku niemieckim i jego zwolnili. Po kilku minutach zaprowadzili złapanych mężczyzn do murowanego domu Pabjańczyka w ulicy Kościelnej. Do mieszkania rzucili granaty. Kiedy wpadły granaty, ksiądz proboszcz Lipiński upadł na łóżko i przewrócił Storczyka, zalewając go jego własną krwią. W ten sposób ksiądz zasłonił Stopczyka, który nie odniósł żadnych obrażeń”.33

W Auschwitz polski ksiądz o. Maksymilian Kolbe dobrowolnie oddał życie za skazanego na śmierć głodową Franciszka Gajowniczka,34 w Białej miejscowy proboszcz ks. Leon Lipiński swoim ciałem zasłonił przed raniącymi śmiertelnie odłamkami granatów Wawrzyńca Stopczyka. Obydwaj uratowani – F. Gajowniczek i W. Stopczyk – zaświadczają o heroicznej miłości dwóch polskich kapłanów do Boga i drugiego człowieka.

Dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej podają więcej szczegółów na temat tej zbrodni. Przebieg zdarzeń na ich podstawie M. Hauke relacjonuje następująco:

„Według dokumentu IPN Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Stanisław Lewandowski, Jan Olesienkiewicz, Franciszek Olesienkiewicz zostali zastrzeleni w bramie i na podwórzu posesji Pabjańczyka przy próbie ucieczki, gdy byli prowadzeni z całą grupą mężczyzn. Natomiast Aleksy Pijanowski, Feliks Pijanowski i Feliks Adamczewski zostali zastrzeleni koło swoich zabudowań. Wiedzieli, co ich czeka i podobno prosili Niemców, aby śmierć była w ich domu Michał Matuszewski (kościelny) został ranny i uciekł z domu Pabjańczyka, kierował się do plebanii i w drodze (?) zabity (różne wersje co do miejsca).

Wszystkich mężczyzn Niemcy zamordowali tego samego dnia – 11 września w wyniku jednej zbrodniczej akcji przeciwko mieszkańcom Białej, dlatego łączy się ich nazwiska, choć nie wszyscy faktycznie zginęli w domu Pabjańczyka”.35

W dalszej relacji Józefa Klimkiewicza dowiadujemy się, że „za oborą u Pabjańczyka wykopano wielki dół, gdzie hakami zawleczono ciała zamordowanych. Jako wójt gminy udałem się do magistratu w Zgierzu z prośbą o pozwolenie na pochowanie zabitych na cmentarzu parafialnym. Zezwolenie otrzymałem, ale upłynęło już 10 dni od egzekucji i odkopane zwłoki trudne były do rozpoznania. Odkopywał je Franciszek Politański.

Poszczególne rodziny pochowały swoich pomordowanych bliskich w odrębnych grobach na cmentarzu parafialnym”.36

Dzięki staraniom byłego wójta gminy Biała Józefa Klimkiewicza znane jest miejsce pochówku ks. Leona Lipińskiego.

Grób ks. Lipińskiego na cmentarzu w Białej. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

W aktach Kurii Łódzkiej znajduje poświadczenie o śmierci i pochówku ks. Leona Lipińskiego, datowane na 12 października 1939 r.37

Poświadczenie śmierci ks. Leona Lipińskiego. Z zasobów AAŁ

 

Pamięć o świętym Męczenniku i pozostałych pomordowanych przez niemieckich hitlerowców w dniu 11 września 1939 r. jest wciąż żywa. Świadczą o tym pieczołowicie przechowywane stare fotografie domu Pabjańczyków, w którym Niemcy dokonali mordu. Posesję tę właściciele rozebrali, na jej miejscu postawiono nową. Pamiątkową tablicę memoratywną, która wisiała na starym budynku, zawieszono wewnątrz szkoły. Wszystkich odwiedzających jej mury wita napis:

„W tym budynku w dniu 11 września 1939 r. żołdacy niemieccy w bestialski sposób zamordowali 16 obywateli wsi Biała. Społeczeństwo miejscowe pragnąc uczcić pamięć Męczenników potomnym ich nazwiska przekazuje:38 […] Cześć ich Męczeńskiej Pamięci”.39

W górnej środkowej części tablicy widnieje krzyż.

Oprócz szkolnej Izby Pamięci, grobów pomordowanych na miejscowym cmentarzu, tablicy z domu, w którym dokonano mordu i instalacji przed kościołem – miejscowy proboszcz, ks. Stanisław Ochotnicki40 zapewnia o dozgonnej pamięci swojej i mieszkańców, wyrażonej udziałem we wspólnej modlitwie i mszy świętej wotywnej:

„Każdego roku, 11 września, odprawiam mszę świętą za ofiary hitlerowskich zbrodni, a na pierwszym miejscu zawsze wymieniam ks. Leona”.41

„Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13).42

  1. Archiwum Archidiecezji Łódzkiej (dalej: AAŁ), Akta personalne księży (dalej: APK), sygn. 73, b.n., z 3 IX 1926 r.[]
  2. Zob. np. AAŁ, APK sygn. 73, nr 13, z 30 IX 1915 r.[]
  3. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 3, z 26 XI 1926 r.[]
  4. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, Karta rejestracyjna, b.n., z 1 I 1928 r.[]
  5. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 3514, z 16 VIII 1927 r.[][]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 5099, z 27 X 1927 r. i Karta rejestracyjna, b. n., z 1 I 1928 r.[]
  7. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 3015, z 22 VII 1929 r.[]
  8. Zob. tamże.[]
  9. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 3751, z 17 VII 1931 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 6068, z 22 X 1931 r.[]
  11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 1567, z 12 III 1932 r. Z parafii Stróża zachował się interesujący list Piotra Lipińskiego, brata ks. Leona, mieszkającego w Rogóźnie Wielkopolskim, skierowany do biskupa w sprawie przeniesienia ks. Leona ze Stróży na parafię w Łodzi lub bliżej Sieradza albo Kalisza. Podyktowane to było troską o rodziców: „U mego brata ks. Leona Lipińskiego w Stróży zamieszkują moi Rodzice, oboje już w podeszłym wieku. Ojciec prawie nie widzi na oczy. Pragnąłbym bardzo moich rodziców, jak i brata […] odwiedzić, [lecz], aby dostać się do Stróży trzeba 2 dni czasu stracić na podróż w 1 stronę. […] Brat mój jest w Stróży proboszczem przeszło 2 lata” – pisał brat księdza – „Z parafii jest dość zadowolony i zdołał przez ten czas, jak pisze w listach i co osobiście mogłem zaobserwować, zaskarbić sobie sympatię parafian, a wśród nich i miejscowej inteligencji. Nie narzeka również na biedę, bo Pan Bóg pobłogosławił mi w mej pracy adwokackiej, że mogę Jemu, jak i Rodzicom posłać pieniądze na zaspokojenie wszelkich niedoborów budżetowych”. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 1648, z 16 IV 1934 r. Gdy obaj synowie byli mali, ich ojciec „zarabiał ciężką pracą fizyczną i przy oszczędnościach krwawy pot poświęcał na [ich] wykształcenie” (pismo z 3 IX 1921 r.).[]
  12. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 1841, z 20 V 1937 r.[]
  13. AAŁ, APK, sygn. 73, nr 422, Kancelaria parafii Stróża, z 24 V 1927 r.[]
  14. Zob. AAŁ, APK, sygn.73, nr 2532, z 19 VI 1937 r.[]
  15. Na temat tej bitwy zob. W. Grąbczewski, Skrwawiona Bzura i inne opowieści, Łęczyca 2012, s. 78; Bohaterowie bitwy nad Bzurą w naszej pamięci. Praca zbiorowa, red. T. Poklewski-Koziełł, Łęczyca 2009; T. Jurga, Bitwa nad Bzurą w 1939 roku, Warszawa, dr. 1967. O działaniach w czasie bitwy nad Bzurą w Modlnej i Solcy zob.: H. Wójcik, Kwatery wojskowe żołnierzy polskich z 1939 roku na cmentarzach w Solcy Wielkiej i Modlnej, [w:] Gmina Ozorków. Historia i współczesność, red. L. Sztompka, Ozorków 2014, s. 173–189. Zob. T. Stolarczyk, Dzieje współczesności na obszarze dzisiejszej gminy Ozorków. II wojna światowa. Bitwa nad Bzurą, [w:] Gmina Ozorków…, dz. cyt., s. 45–80 (szczególnie s 51–53).[]
  16. M. Hauke, Ks. L. Lipiński, [w:] Materiały Stowarzyszenia Przyjaciół Góry św. Małgorzaty (dalej: MSPGśM), Ks. L. Lipiński , b.n., z 4 VII 2012 r., mps.[]
  17. M. Hauke, Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM), Ks. L. Lipiński , b.n., z 4 VII 2012 r., mps.[]
  18. Z dziejów Obozu Pracy dla Małoletnich w Dzierżąznej (Gmina Zgierz). Praca zbiorowa, „Zgierskie Zeszyty Regionalne” 5/2010, s. 1–271 [nadbitka].[]
  19. Tamże, s. 2–278.[]
  20. Tamże, s. 1–271. Zob. też M. Hanke, Dzieje Izby Pamięci Narodowej w Dzierżąznej i kronika zjazdów byłych więźniarek filii niemieckiego obozu koncentracyjnego dla nieletnich, „Zgierskie Zeszyty Regionalne” 5/2010, s. 21–297 i n.; zob. też folder: Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Szkole Podstawowej Biała (dalej: AIPNwSPB), Gmina Zgierz, z 18 VI 2012 r.[]
  21. Więcej na ten temat zob. na stronie: http://www.gmina.zgierz.pl/cms2/infoserwis_main/popup.php?artid=23974, dostęp 22 IX 2014 r.: „Major Jan Czech […] ur. 24.04.1890 r. w Radziechowach k/Żywca. […] Jako oficer IV Okręgu Korpusu w Łodzi przyjechał wraz z kolegami w okolice Zgierza szukać wybranki serca. Tu poznał Helenę Biernaciakównę. […] Młode małżeństwo zamieszkało w Woli Branickiej (wieś leżąca blisko Białej, stąd pamięć o Majorze – przyp. aut.), skąd pochodziła Helena. […] Po mobilizacji w sierpniu 1939 r. […] brał udział w kampanii wrześniowej po 17.09.1939 r. wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną. […] Zamordowany został strzałem w tył głowy przez NKWD w Charkowie w 1940 r.”. R. XX, 5 /2012, s. 7. Na temat uroczystości zob. także: M. Hauke, Katyński dąb pamięci, „Niedziela” 22/2012.[]
  22. Na tablicy nie podano wieku zmarłego.[]
  23. Fot. M. Jagiełło. Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM, Ks. L. Lipiński, b.n., z 21 VI 2012 r., mps.[]
  24. Tamże.[][]
  25. Wyżej wyrażono opinię, że życiorys każdej z zamęczonych osób zasługuje na odrębne opracowanie, co nie jest celem tej pracy. Autora interesuje przede wszystkim postać Kapłana-Męczennika i jemu poświęcone zostanie więcej miejsca. Należy jednak pamiętać o wszystkich Męczennikach, których imiona i nazwiska wypisane zostały na tabliczkach. Byli to: Stanisław Lewandowski, Zygmunt Królikowski, Stanisław Błaszczyk, Tomasz Królikowski, Jan Olesienkiewicz, Szczepan Ostrowski, Stanisław Wojciechowski, Tomasz Modliński, Adam Olczak, Feliks Adamczewski, Stanisław Krysicki, Józef Kociszewski, Lucjan Złotowski, Józef Stępniak, Michał Matuszewski, Stanisław Jurkowski, Antoni Sujecki, mjr Jan Czech ,Feliks Chudzicki, Aleksy Pijanowski, Stefan Banasiak, Stanisław Gabryjelski, Franciszek Klimkiewicz, Jan Kasiński ,Feliks Pijanowski, ksiądz Leon Lipiński, Aleksy Bakalarski, Aleksander Niewiadomski, Franciszek Bartczak, Wacław Szczepaniak, Józef Gałecki, Józef Kaczmarek, Franciszek Olesienkiewicz, Jakub Błaszczyk, Kazimierz Klimkiewicz, Andrzej Szczepaniak, Stefan Świderski, Anna Szczepaniak, Karol Kozielski, Stanisław Politański, Kazimierz Jóźwiak, Ignacy Jóźwiak, Nieznany Mężczyzna, Zygmunt Kaczmarek, Wojciech Błaszczyk, Józef Kozielski i Adam Kierzkowski. Obecny proboszcz ks. Mariusz Lampa przekazał informację, że liczba tabliczek ciągle się powiększa, gdyż po śmierci kogoś bliskiego z tamtych czasów, najbliżsi zmarłego przynoszą tabliczki z jego imieniem i nazwiskiem. Zob. M. Lampa, Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM, Ks. L. Lipiński, b.n., z 14 VII 2016 r., mps.[]
  26. „Wiadomości Diecezjalne Łódzkie” (dalej: WDŁ), R. XX, 1/1946 r., s. 21.[]
  27. WDŁ, R. XXV, 8–9/1956, s. 271.[]
  28. W literaturze przedmiotu nazwisko Pabjańczyka pisane jest w dwóch formach: przez „i” lub przez „j”. IPN używa pierwszej formy, czasopisma zamiennie. Według informacji zebranych podczas kwerendy „dzisiaj rodzina używa pisowni przez “j”. Zob. M. Hauke, Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM, Ks. L. Lipiński, b.n., z 18 VII 2016 r., mps. W niniejszej publikacji przyjęto pisownię przez „j”.[]
  29. Tamże. Z podaną wyżej informacją często wiążą się problemy z liczbą wtedy pomordowanych (16 lub 17 osób). Przyczyny takiego stanu należy upatrywać w fakcie powoływania się na śmierć księdza Lipińskiego. „Zginęło 16 w tym (i) ks. Piński”. Fakty przemawiają za liczbą 16 – taka jest inskrypcja na szkole, tak również mówią dokumenty IPN. Zob. też: M. Hauke, Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM, Ks. L. Lipiński, b.n., z 14 VII 2012 r., mps. Autorka potwierdza liczbę 16 zamordowanych mężczyzn mieszkańców Białej („w tym ks. Lipiński”).[]
  30. WDŁ, R. XXVIII, 10–12/1954, s. 274 (br. aut.).[]
  31. http://cms.miasto.zgierz.pl/index.php?page=wrzesien-1939&hl=pol, dostęp 13 IV 2016 r.[]
  32. A. Jagodzińska, NIEZŁOMNI. Wierni Bogu i Ojczyźnie, Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 2018, s. 30. Szkoda tylko, że autorce nie był znany fakt, iż ks. Leon Lipiński zginął ratując drugiego człowieka – świadka tego zdarzenia. Może warto było napisać tę monografię, by pamięć o tym kapłanie i poświęcenia przez niego własnego życia za drugiego człowieka przetrwała wieki.[]
  33. Relacja z: AIPNwSPB.[]
  34. Zob. W. Zaleski, Święci na każdy dzień, Warszawa 1998, s. 468–473.[]
  35. M. Hauke, Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM, Ks. L. Lipiński, b.n., z 14 VII 2012 r., mps. Relacja na podstawie dokumentów IPN Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi, Piotrkowska 94, nr akt S 24/10/Zn., Postanowienie o umorzeniu śledztwa, z 15 VI 2010 r. Więcej informacji na ten temat można uzyskać w AIPNwSPB.[]
  36. AIPNwSPB, [relacja Józefa Klimkiewicza], mps.[]
  37. Zob. AAŁ, APK, sygn. 73, b.n., z 12 X 1939 r.[]
  38. Nazwiska przytoczono wyżej.[]
  39. Tablica pamiątkowa na ścianie wewnątrz szkoły.[]
  40. Pracował w parafii od 1988 r.[]
  41. S. Ochotnicki, Ks. L. Lipiński, [w:] MSPGśM, Ks. L. Lipiński, b.n., z 12 VI 2012 r., mps.[]
  42. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań–Warszawa 1971, s. 1234.[]

Ks. Kazimierz Krupczyński 1913- 1942

Ksiądz Kazimierz Krupczyński 1913- 1942

1

Ks. Kazimierz Krupczyński

Ks. Kazimierz Krupczyński był rodzonym bratem ks. Jana urodzonym o dwa lata wcześniej od niego. Wśród opisywanych w tym opracowaniu życiorysów kapłanów był najmłodszym, bo urodził się w 1910 r.  Nie mamy dokładnej informacji, gdzie i jaką ukończył szkołę średnią.2 Wiemy, że po otrzymanie matury swoje drogi życiowe skierował w kierunku seminarium duchownego, „które ukończył i przyjął święcenia kapłańskie dniu 21 sierpnia 1938 r. z rąk biskupa Ordynariusza Włodzimierza Jasińskiego w łódzkiej katedrze”.3

Ksiądz Kazimierz Krupczyński z bratem ks. Janem Krupczyńskim

 

Podobnie jak jego starszy brat Jan został wysłany przez biskupa Włodzimierza Jasińskiego na Uniwersytet Warszawski na Wydział Teologiczny, by tam studiować dogmatykę. Zachowało się jedno z niewielu pism ks. Kazimierza adresowanych do bp. Jasińskiego, które w części (choć jest obszerne  warto przytoczyć): „Idąc za radą i wolą Waszej Ekscelencji, tak zawsze dla mnie życzliwą i ojcowską, znalazłem się w Warszawie, bytu pogłębić swe studia i zaprawić się do pracy naukowej. Wasza Ekscelencja pozwalając mi studiować, miał na względzie dobro swej diecezji I Kościoła, któremu zwłaszcza dziś potrzeba wykształconych księży – wiem o tym z ust Waszej Ekscelencji. I przykro mi było Waszej Ekscelencji, że ja tak niewdzięcznie i zimno przyjąłem to wyróżnienie z Jego ręki. Wasza Ekscelencjo, i ja chciałbym się w czymś przysłużyć dla dobra Twej diecezji, bo przecież, choć, choć w innym znaczeniu, mogę powiedzieć: dla dobra naszej diecezji”.4 To pismo o przepraszającej treści może ma związek z pismem bp. Jasińskiego z 10 września 1939 r., w którym pisał, że: „zezwala Wielebnemu Księdzu [Kazimierzowi Krupczyńskiemu] na odbywanie studiów w zakresie teologii Dogmatycznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Piłsudskiego w Warszawie”.5 Może zastanawiać, dlaczego ksiądz Kazimierz nie podjął od zaraz studiów? Ale na to pytanie nie znajdziemy już odpowiedzi. Z czasów warszawskich studiów uniwersyteckich ks. Kazimierza, znalazło się w aktach osobowych pismo mówiące o radości studiowania. Otóż po ukończeniu roku w czasie pierwszych studenckich wakacji student ks. Kazimierz informuje kurię o miejscach swego pobytu w czasie urlopu: „w lipcu [napisał:] przebywam na Łódzkiej Kolonii Letniej – Łysa Góra, poczta Różanka Pacowska, woj. nowogródzkie. W sierpniu będę prawdopodobnie w innej miejscowości i o zmiaanie adresu nie omieszkam donieść”.6 Nie wiedział, jak każdy inny , że za półtora miesiąca rozpocznie się gehenna wojenna

Wakacyjny pobyt braci Krupczyńskich u wuja Andrzeja Komicza w Siemszycach (pierwszy  z lewej) ks. Stanisław Koziński –prefekt w Ozorkowie, (drugi) Jan Krupczyński, (trzeci) Kazimierz Krupczyński i Andrzej Komicz właściciel majątku, brat matki, właściciela majątku w Siemszycach. Z zasobów Archiwum AAŁ

Bezpośrednio po powrocie z wakacji, w kurii czekały na niego pisma z zastępstwami na parafiach: „Kuria uprzejmie [powiadomiła] Wielebnego Księdza, że Jego Ekscelencja Pasterz Diecezji mianuje Go wikariuszem-prefektem parafii św. Wojciecha w Chojnach, udzielają Mu koniecznej misji kanonicznej i jurysdykcji do pełnienia czynności wikariusza”.7

„Otwarte 1 września 1939 roku Seminarium Łódzkie, pomimo licznych zabiegów ordynariusza łódzkiego Włodzimierza Jasińskiego, w dniu 25 listopada 1939 roku zostało zamknięte. Usunięto rektora, profesorów i alumnów. […] Po zamknięciu Seminarium w Łodzi decyzją biskupa Włodzimierza Jasińskiego przeniesiono je do majątku biskupiego w Szczawinie i w początkach grudnia 1939 roku rozpoczęto tam wykłady. W dniu 8 lutego 1940 roku seminarium po raz drugi zostało zamknięte przez okupanta niemieckiego. […] po rozwiązaniu seminarium część alumnów pzredostała się do Generalnego Gubernatortwa, gdzie kontynuowała studia teologiczne. Księża łódzcy chociaż wiedzieli o aresztowaniach w innych diecezjach, o zamykaniu kościołów, pomimo represji terroru, nie opuścili swoich parafii”.8

Ks. Mieczysław Różański w swoim wyżej cytowanym artykule opisuje dalszą drogę życia:

 

„W wakacje 1939 r. został mianowany wikariuszem parafii św. Wojciecha w Łodzi i otrzymał misję kanoniczną do nauczania religii w Szkole Powszechnej nr 3 na Chojnach.  Pracy duszpasterskiej w zasadzie nie zaczął,  bo został aresztowany zaraz po wkroczeniu okupantów niemieckich  i osadzony wraz grupą księży wśród której był m.in.  jego starszy brat Jan  i proboszcz par. św. Wojciecha ks. Feliks Kąkolewski. Aresztowania te miały charakter prewencyjny aby zapobiec demonstracjom w kościołach. Z wiezienia został zwolniony 15 stycznia 1940 r. Wówczas powrócił do pracy w parafii św. Wojciecha w Łodzi.  Niestety działania okupanta nie pozwoliły na dynamiczne działania duszpasterskie. Ograniczało się ono jedynie do sprawowania mszy św. i posługi sakramentalnej. Wszystkie inne formy działania zostały całkowicie zabronione przez władze niemieckie. Tak ograniczona praca nie trwała długo. Kolejna fala aresztowań, która miała na celu całkowite wyeliminowanie Kościoła odbyła się w nocy z 5 na 6 października 1941 r. Wówczas z parafii, w której pracował ks. Kazimierz aresztowani zostali oprócz niego samego wszyscy pracujący tam duchowni – ks. proboszcz Feliks Kąkolewski oraz  pozostali wikariusze ks. Jan Walczewski, Arkadiusz Jarzyna i Władysław Włodarczyk.  Zostali oni osadzenie w obozie przejściowym w Konstantynowie, a następnie 30 października 1941 r. wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ks. Kazimierzowi Krupczyńskiemu nadano nr obozowy 28330”.9

  1. W monogramie poświęconym ks. Kazimierzowi nie opisujemy już lat życia z dzieciństwa i młodości. Jego dzieje podobne były do życia starszego brata. W archiwum łódzkiej Kurii z niewiadomych powodów brak większości dokumentów związanych z osobą ks. Kazimierza. Stąd tu podajemy informacje najważniejsze.
    Wcześniej już stwierdzono, że w łódzkim archiwum brak dokumentów w teczce akt osobowych – z wyjątkiem kilku związanych z osobą ks. Kazimierza Krupczyńskiego.[]
  2. Wcześniej już stwierdzono, że w łódzkim archiwum brak dokumentów w teczce akt osobowych – z wyjątkiem kilku związanych z osobą ks. Kazimierza Krupczyńskiego.[]
  3. Ks. Mieczysław Różański, Ks. Kazimierz Krupczyński, „Niedziela” 2/2017.[]
  4. AAŁ. APK, sygn.. 162 (taka sama jak u jego brata Jana), nr 337, z 18 I 1939 r. Z daty i treści listu wynika, że student ks. Kazimierz Krupczyński mógł rozpocząć nowy semestr po półrocznej przerwie.[]
  5. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 3754, z IX 1938 r.[]
  6. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 2882 , z 14 VII 1939.[]
  7. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 2837, z 27 VII 1939 r.[]
  8. Anna Jago, NIEZŁOMNI. Wierni Bogu i Ojczyźnie, Archidiecezjalne Wydawnictwo łódzkie, Łódź 2018.[]
  9. Ks. M. Różański,  Ks. Kazimierz Krupczyński, dz. cyt.[]

Ks. Jan Krupczyński 1910-1942

Ksiądz Jan Krupczyński 1910-1942

1. Dzieciństwo i młodość braci Jana i Kazimierza Krupczyńskich z Ozorkowa

Ozorków jest małym miastem położonym na zachód od Łodzi. Leży między Zgierzem a Łęczycą przy dawnej trasie E 1, obecnie, po oddaniu do użytku autostrady północ–południe A 1, dawna „jedynka” ma nr 91. Ozorków liczy około 20 tys. mieszkańców. Podczas kwerendy na potrzeby niniejszego opracowania napotkano tylko na jedno nazwisko Kapłana-Męczennika z czasów II wojny światowej, jest nim ks. Leon Stypułkowski.

Ks. Jan Krupczyński. Z zasobów AAŁ. Z zasobów AAŁ.1

Ozorków jest małym miastem położonym na zachód od Łodzi. Leży między Zgierzem a Łęczycą przy dawnej trasie E 1, obecnie, po oddaniu do użytku autostrady północ–południe A 1, dawna „jedynka” ma nr 91. Ozorków liczy około 20 tys. mieszkańców. Podczas kwerendy na potrzeby niniejszego opracowania napotkano tylko na jedno nazwisko Kapłana-Męczennika z czasów II wojny światowej, jest nim ks. Leon Stypułkowski.

Po publikacji w tygodniku „Niedziela” o dwóch braciach Janie i Kazimierzu Krupczyńskich Ozorków dowiedział się o dwóch kolejnych kapłanach, o których Historia po 70. latach od ich śmierci w obozie zagłady w Dachau zapomniała.

Jan Krupczyński i jego młodszy brat Kazimierz Krupczyński urodzili się w Ozorkowie, odpowiednio w 1910 i 1913 r. z rodziców Aleksandra i Tekli z Komiczów. Według informacji z Archiwum Kurii Łódzkiej wiadomo, że rodzice ks. Jana i ks. Kazimierza – Aleksander i Tekla z Komiczów Krupczyńscy mieli jeszcze dwóch synów Stanisława i najmłodszego Tadeusza. Informację tę przekazała Eleonora Krzymińska z Krupczyńskich  po lekturze „Niedzieli” z 8 stycznia 20172 r. przyniosła do siedziby Archiwum i zostawiła przedwojenne rodzinne fotografie swoich braci.

Rodzina Krupczyńskich mieszkała w centrum Ozorkowa przy ul. Rynek 17. 3 S. Lucyna Witczak w cytowanym wyżej artykule o rodzicach napisała: „Aleksander, był szanowanym miejskim kasjerem, a jego żona Tekla z Komiczów zajmowała się domem. Mieli dwóch synów4, którzy w dorosłym życiu wybrali drogę powołania kapłańskiego. Jan Aleksander urodził się 24 kwietnia 1910 roku, a młodszy syn Stanisław Kazimierz dwa lata później. Dzieci zostały ochrzczone w parafii św. Józefa w Ozorkowie, który liczył wtedy 8 643 katolików.5

Z Curriculum vitae starszego brata Jana dowiadujemy się, że już w wieku sześciu lat rozpoczął naukę w szkole powszechnej nr 1 w Ozorkowie, był tam tylko dwa lata. „Od roku 1917 do 1919 uczęszczałem do drugiego i trzeciego oddziału szkoły prywatnej im. Schlossera w Ozorkowie”.6 Po dwóch latach pobytu wrócił na kolejne cztery lata  do szkoły powszechnej. Od 1923 do 1928 r. pobierał nauki w Męskim Gimnazjum Miejskim im. J. Piłsudskiego w Łodzi, które ukończył maturą. W ostatnim zdaniu wspomnianego życiorysu napisał: „Pragnę poświęcić się stanowi duchownemu. [W podpisie:  Jan Krupczyński]”.7 W kolejnym życiorysie z 21 marca 1930 uzupełnił wieloma szczegółami swoje pierwsze lata życia. Napisał: „W roku 1928 złożyłem zwyczajny egzamin dojrzałości typu matematyczno-przyrodniczego wobec Państwowej Komisji egzaminacyjnej, oraz egzamin uzupełniający z języka łacińskiego. We wrześniu 1928 roku wstąpiłem do Biskupiego Seminajum Duchownego w Łodzi, z którego po dwumiesięcznym pobycie z własnej woli wystąpiłem. W styczniu 1929 roku otrzymałem posadę w Sądzie Powiatowym w Łodzi w charakterze urzędnika III kategorii w XI stopn. służb. [I dodaje:] Do dnia dzisiejszego pracuję w wspomnianej wyżej instytucji. [W podpisie: Jan Krupczyński Łódź, dn. 21 czerwca 1930 roku]”.8 Wspomniany wyżej ks. Antoni Kuczyński ponownie wystawił mu świadectwo moralności, ponieważ starszy Krupczyński postanawia wrócić do seminarium, by zostać księdzem.9 Na tę samą okoliczność świadectwo moralności wydał mu proboszcz par. św. Józefa na Ogrodowej, w którym zaświadczył, że „Jan-Aleksander Krupczyński syn Aleksandra i Tekli z Komiczów, zamieszkały w Łodzi przy ul. Szkolnej NR.34, jest mi osobiście znany i zachowuje się przykładnie. [W podpisie: wz podpis nieczytelny].10 Z tego pisma dowiadujemy się o kolejnych dwóch faktach z życia ks. Jana Krupczyńskiego: (primo), że po ojcu posiadał imię drugie – Aleksander i (secundo), że chodząc do szkoły w Łodzi mieszkał przy ul. Szkolnej 34. Jeszcze z innego dokumentu związanego z tą samą sprawą wiemy, że obydwaj synowie p. Krupczyńskich po śmierci ojca opuścili matkę i dom rodzinny, i udali się do szkoły w Łodzi, stąd poproszony przez rektora seminarium o opinię w jego sprawie nowy proboszcz Ozorkowa ks. Franciszek Jeliński napisał: „Jan Krupczyńskiego zupełnie nie znam, nic mi nie wiadomo o jego wstąpieniu do Seminajum”.11 Ale za to pod podpisem proboszcza Ozorkowa [ktoś – podpis nieczytelny – przyp. wł.]  napisano ważną informację dla nas: „Jan Kuczyńskie stale mieszkał w Łodzi u Rodziny a do matki mało jeździł, z tego powodu nieznany jest [nowemu] proboszczowi z Ozorkowa”.7

2. Lata seminaryjne kapłaństwo i studia ks. Jana

21 czerwca 1930 r. maturzysta szkoły J. Pilsudskiego w Łodzi napisał prośbę do rektora „o przyjęcie na pierwszy kurs filozoficzno-teologiczny do Seminarjum Duchownego w Łodzi [i dołączył: „rejentalne poświadczone odpisy: świadectwa dojrzałości i świadectwa uzupełniającego oraz życiorys”.  Pozostałe dokumenty dostarczył później. Pisaliśmy o nich wyżej, ale dla chronologii opisu życia ks. Jana przytoczmy je jeszcze raz.  Jednym z nich jest poświadczenie moralności miejscowego proboszcza o życiu religijnym przyszłego kapłana. Proboszcz podaje wiele ciekawych wątków z życia młodego maturzysty: „syn śp. Aleksandra. […] U matki swej podczas pobytu w obrębie tutejszej parafii zachowuje się moralnie i przykładnie, obowiązki religijne wypełnia należycie, przez co jest godnym zaufania, łaskawego poparcia i polecenia” [podpis niezcytelny].12 Drugi dokument później dostarczony, to świadectwo prefekta Gimnazjum Miejskiego w Łodzi ks. Antoniego Kuczyńskiego. Przedstawia on sylwetkę przyszłego księdza w bardzo pozytywnym świetle: „spełniał skrupulatnie wszystkie obowiązki religijne, świecił kolegom dobrym przykładem pracy naukowej i duchowej i podług mego zdania jest to bardzo poważny kandydat do semianrjum” [W podpisie ks. A Kuczyński prefekt gimnazjum]”.13

Ks. Jan Krupczyński (drugi od lewej) z bratem  ks. Kazimierzem. Z zasobów AAŁ

 

 Wiele światła na postawę już kleryka Jan  Krupczyńskiego  rzuca Kwestionariusz14 Nie będziemy tu cytowali wszystkich opinii, które za każdym zarazem były bardzo pozytywne dla kleryka Jana Krupczyńskiego z wyjątkiem jednej, która dotyczyła jego postawy wobec przełożonych. Na pytanie, „Czy [kleryk Jan Krupczyński] okazuje miłość, pokorę i przywiązanie względem rodziców i przełożonych? [Odpowiedź brzmiała:] „Dla matki swej jak zawsze z pełnym uznaniem i szacunkiem, w taki też sposób odzywa się o swoich wychowawcach”.15 W kwestii zebrania opinii o kleryku zwrócono się do proboszcza (najprawdopodobniej parafii w Siedlcu, a może w Topoli Królewskiej?, gdyż dokument nie jest przez nikogo podpisany i bez daty) z prośbą o zdanie proboszcza, gdzie przebywali obydwaj synowie u rodziny matki w Majątku Siemszyce.16 Dla nas w tym momencie nie jest istotna opinia o kleryku Janie (była pozytywna), ale fakt, że młody Jan Krupiński przebywał często w majątku w Siemszycach u matki. I to jest kolejny istotny element z życia braci Krupczyńskich.

Z podobnych dokumentów dotyczących Jana Krupczyńskiego znajdujących się w aktach osobowych warto zacytować Orzeczenie Komisji Poborowej, która scharakteryzowało jego postać następująco: „ Wzrost – brak, Włosy – rude, Oczy – c. piwne, Usta – średnie, Twarz – owalna, Brwi – szatynowe, Nos  – prosty, Broda – wyst. wypukła, Szczególne znaki – brak”.17 Kolejne pismo z danymi osobowymi podaje miejsce zamieszkania: „Woj. łódzkie – Ozorków mb. [zapewne miejsce bieżącego zamieszkanie:] Przysiek Nr 297, Parafja: sw. Józefa w Ozorkowie”.18

Wszystkie powyższe dokumenty zbierane były w ramach przygotowania kleryka do otrzymania święceń. Po decyzji władz seminaryjnych, rektor wysyłał pismo do proboszcza miejsca zamieszkania jego i prosił o wygłoszenie zapowiedzi. 2 sierpnia 1934 r. komunikat o wygłoszonych zapowiedziach dotyczących Jana Krupczyńskiego przesłał ks. Leon Stypułkowski proboszcz Ozorkowa (Męczennik i kandydat na ołtarze) z dopiskiem: „żadnych zastrzeżeń nie zgłoszono”.19 Wcześniej wspomniano, że kleryk Jan Krupiński często przebywał u rodziny w Majątku Szemszyce, stąd takie same zapowiedzi zostały wygłoszone w parafii Siedlec, do których Siemszyce należały. Po wypełnieniu wszystkich przepisanych prawem nakazów, przyjęciu niższych święceń  i zdaniu wszystkich egzaminów seminaryjnych diakon otrzymywał święcenia kapłańskie. Drogę jaką wskazaliśmy na przykładzie ks. Jana Krupczyńskiego przechodził prawie każdy alumn, czyli student w Wyższym Semianrium Duchownym. Ks. Jan ukończył studia seminaryjne z wynikiem dobrym.20 Warto przy tej okazji powiedzieć, że każdy student seminarium musiał zaliczyć znajomość kilku języków starożytnych. W aktach ks. Jana  jest zaświadczenie, że „Krupczyński Jan […] wysłucha w tutejszym Seminarjum duchownym w pzreciągu jednego roku wykładów z języka hebrajskiego 3 godzin tygodniowo i języka greckiego 3 godzin tygodniowo i z obu tych języków złożył egzamin z wynikiem dobry”.21

Bezpośrednio po ukończeniu seminarium, mimo, iż nie przyjął święceń kapłańskich bp Jasiński wysłał tego zdolnego księdza na dalsze studia teologiczne na Uniwersytet Warszawski na Wydział Teologiczny. Powód takiego pośpiechu biskupa w wysyłaniu na studia beż święceń kapłańskich był bardzo oczywisty. Nowa diecezja powstała w 1920 roku potrzeba kadry profesorskiej, stąd co zdolniejsi wysyłani byli głównie na Uniwersytet Warszawski. Większość z nich niestety zginęła w obozie koncentracyjnym głównie w Dachau.

27 lipca ks. J. Krupczyński napisał list do biskupa z prośbą „o łaskawe udzielenie mi wyższych święceń – presbyteratu”.22  Musiał też napisać prośbę „o udzielenie mu dyspensy a temporibus”.23 Po przyjęciu święceń już 26 sierpnia został wysłany do pracy na parafię św. Katarzyny w Zgierzu.24 We wrześniu wracają na studia, gdzie zaczynają się zajęcia dydaktyczne, ale też studenci muszą znaleźć pieniądze na opłacenie czesnego. W listach pisanych przez ks. Jana do Władzy Duchownej – podobnie, jak w listach innych studiujących kapłanów diecezji łódzkiej – często można była napotkać prośbę skierowaną do biskupa o pomoc. Ta zawsze dochodziła.25 Dzięki tej pomocy i wytrwałej pracy ks. Jan Krupczyński mógł 24 czerwca 1937 roku napisać: „Cieszę się bardzo, że mogę donieść Waszej Ekscelencji o pomyślnym ukończeniu swych studjów na Uniwersytecie. W dniu przedwczorajszym złożyłem egzamin magisterski z prawa kanonicznego z wynikiem pozytywnym. Piszę o tym do swej Matki, uważam za swój obowiązek zawiadomić o tem Waszą Ekscelencję [i dodaje:] Jednocześnie proszę Waszą Ekscelencję o łaskawe udzielenie mi zezwolenia na pobyt w przyszłym roku akademickim w Warszawie, a to w celu zebrania materiałów i napisania pracy doktorskiej”.26

Ks. Jan Krupczyński (zdjęcie z latach studiów na Uniwersytecie Warszawskim koniec lat trzydziestych minionego wieku). Z zasobów AAŁ

Trudno z detalami opisywać dokładny tok studiów doktoranckich jednego ze studentów, w tym przypadku ks. J. Krupczyńskkiego, ponieważ jest zwykła korespondencja między doktorantem, a biskupem lub kurią. Z jednej strony jest to informacja o przebiegu studiów, a z drugiej pytania o wolne podczas braku zajęć na Uniwersytecie  w czasie ferii zimowych lub letnich.

Wydarzenia nadciągającej wojny sprawiły, że podczas wakacji 1939 roku biskup przydzielił prawie wszystkim studentom zastępstwa na parafiach lub dał nominacje na prefekta do szkół. W celu utrudnienia odnalezienia danego księdza przez niemieckiego okupanta nominacje były częste i na krótki czas. Widać to na przykładzie Wielebnego Księdza Magistra ks. Jana Krupczyńskiego. 29 lipca 1939 roku wikariat do Kurowic27, a dziesięć dni później do Tuszyna.28 W tej parafii pracował do połowy października 1940 r. 8 października tego samego roku otrzymał nominację do Tuszyna. I to był ostatni dokument zdeponowany w aktach osobowych ks. Jana Krupczyńskiego.29

3. Aresztowanie i męczeńska śmierć ks. Jana Krupczyńskiego

  1. Zdjęcie to i dwa następne w listopadzie 017 roku przekazała do Archiwum p. Eleonora Krzymińska z d. Krupczyńska po przeczytaniu artykułu w „Niedzieli” nr 2/2017. Poruszona informacją o dwóch zmarłych braci księży z jej rodziny, postanowiła przynieść do Archiwum kilka zdjęć, ponieważ jak  powiedziała, ”. Zob., AAŁ, APK, sygn.. 162, b.n. XI 2017, mps.[]
  2. Zob. S. Lucyna Witczak, Ks. Jan Krupczyński, „Niedziela”  2/2017 i ks. Mieczysław Różański, ks. Kazimierz, Ks. Kazimierz Krupczyński, „Niedziela” 2/2017.[]
  3. Informację tę podał ks. Józef von Borenszted, który był proboszczem w latach 1918-1929 i zarazem dziekanem dekanatu ozorkowskiego. Zob., Kancelaria Parafii w Ozorkowie, Nr 7, z 23 VI 1928 r.[]
  4. Artykuł o rodzinie Krupczyńskich był pisany wcześniej, zanim przyniesiono dodatkowe informacje i rodzinne fotografie  (widoczne w tych dwóch monoramach).[]
  5. S. L. Witczak, Ksiądz Jan Krupczynski, „Niedziela”, 2/017.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 162, b.n. i b.d. Należy zaznaczyć, że Akta osobowe obydwu księży Jana i Kazimierza Krupczyńskich w łódzkiej Kurii znajdują się w jednej teczce i pod tym samym numerem: „162” dla jednego i drugiego. Z informacji pracownika Archiwum s. Lucyny Witczak wiemy, że powodem takiego stanu jest fakt małej ilości dokumentów związanych z młodszym z braci – Kazimierzem. Stąd w niniejszym monogramie opisana historia dzieciństwa  i młodości dotyczy obydwu.[]
  7. Tamże.[][]
  8. AAŁ. APK, sygn. 162, b.n., z 21 VI 1930 r.[]
  9. AAŁ, APK, b.n., z 30 VI 1930 r. Dodatkowa informacja z życiorysu przyszłego księdza, to to, że pracował „z zapałem jako członek zarządu sodalicji mariańskiej. [i, że] obecnie po dwóch latach przerwy oświadczył mi, że czuje, że ma powołanie do stanu duchownego” [Tamże].[]
  10. Kancelaria Parafii św. Józefa w Łodzi, ul. Ogrodowa, Nr 451, 1 VII 1930 r.[]
  11. Kancelaria Parafii w Ozorkowie, b.n., z 9 X 1930 r.[]
  12. Kancelaria Parafii w Ozorkowie, Nr 72, z 23 VI 1928 r. Proboszczem w tym czasie był ks. Józef von Borenszted (duszpasterzował w latach 1918-1929).[]
  13. AAŁ, Apk, sygn.. b.n., z 25 VI 198 r.[]
  14. Wymagało tego Dekret św. Kongregacji de Sacramentis z 22 XII 1830 r.[]
  15. AAŁ, APK, sygn.. 162, b.n. i b.d.[]
  16. W literaturze przedmiotu z czasów tu opisywanych miejscowość ta nosiła nazwę „Szemszyce”, a obecnie nazywa się „Siemszyce” zob., https://diecezja.lowicz.pl/parafia/najswietszego-serca-jezusowego-w-bloniu/ Można zapytywać, dlaczego w tamtych czasach miejscowość tę łączono z parafią św. Bartłomieja Apostoła w Topoli (o czym świadczy za łączony dokument), skoro obecnie należy do pobliskich Błoni, a o opinię do seminarium poproszono proboszcza z Siedlca? Na starej fotografii z podobizną obydwu braci księży na odwrocie widnieje napis: „Ks. Janek i ks. Kazik Krupczyńscy w Siemszycach (tu pisownia zgodna z dzisiejszą – przyp. wł.) k/Topoli Królewskiej w majątku brata mamy Andrzeja Komicza [i w nawiasie: zdjęcie sprzed wojny]. Zdjęcia z zasobów AAŁ. Autor opracowania próbował tę kwestię rozwiązać z obecnym proboszczem Topoli Królewskiej ks. kan. Kamilem Leśniewskim. Trudno dać konkretną odpowiedź na tak postawione pytanie, tym bardziej, że nie jest ona istotna dla postawionej tezy opracowania.[]
  17. AAŁ, APK, sygn.. 162, b.n., z 9 VI 1931 r.[]
  18. AAŁ, APK, sygn..162, b.n. i b.d.[]
  19. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 2728, z 1934 r. Ks. L. Stypułkowski jeszcze raz wystawi podobne zaświadczenie o wygłoszonych zapowiedziach przed przyjęciem święceń kapłańskich z12 VII 1935 r. Przeszkód też nie wykryto.[]
  20. Zob. Dokument ukończenia studiów seminaryjnych przez Jana Krupczyńskiego (Nr 1009 z 1934 r.). Znajduje się on w aktach osobowych[]
  21. Podobnie jak wyżej pismo Rektora Seminarium znajduje się aktach osobowych ks. J. Krupczyńskieggo z datą 15 X 1934 r.[]
  22. AAŁ, APK, sygn..162, b.n., z 27 VII 1935 r.[]
  23. AAŁ, APK, sygn.. 162, b.n., z 28 VII 1935 r. Na dokumencie dopisano: „udzielono ustnie” [i podpis nieczytelny].[]
  24. Zob., AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 28/VIII/1935 r., z 6 VIII 1935 r.[]
  25. W trakcie opracowywania tej monografii nie stwierdzono ani jednego razu odmowy ze strony biskupa na pomoc finansową dla studentów. Zawsze jednak studenci przesyłali podziękowania pod adresem biskupa, na przykład pismo ks. Jana z 27 II 1936 r.: „Wasza Ekscelencjo, Najdostojniejszy Pasterzu! Ośmielam się przesłać Waszej Ekscelencji najserdeczniejsze podziękowania za łaskawą pomoc, okazaną mi w studiach uniwersyteckich, przez udzielenie mi zasiłku za opłacenie II raty czesnego za rok akademicki 1935/1936. Łączę wyrazy najgłębszej czci, hołdu i synowskiego przywiązania. Całuje pasterskie dłonie Waszej Ekscelencji. [W podpisie: ks. Jan Krupczyński. Tamże. Uniżony ton listu to nie tylko przyjęta forma, ale z głębi płynące podziękowania. Ci kapłani mieli głęboką wiarę, za którą potem złożyli daninę własnej krwi. Kapłani ci odpłacali się chętnie też biskupowi zastępstwami, często kosztem własnych urlopów. O tym pisał do biskupa ks. Jan 3 VI 1937 r. i w latach następnych.[]
  26. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 461, z 20 X 1937 r.[]
  27. Zob. AAŁ, APK, sygn.. 162, z 14 I 1940 r.[]
  28. Zob. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 111, z 10 I 1940 r.[]
  29. AAŁ, APK, sygn.. 162, nr 1855, z 28 X 1940 r.[]

Ks. Bolesław Kręcicki 1893-1942

Ksiądz Bolesław Kręcicki 1893-1942

„nr oboz. 28200, ur. Witowo, m. zamieszkania – Burzenin, pow. Sieradz, duchowny, 10.8.42, kat., tr. inwal.” , Dachau (18 II 1945 zagazowany w Dachau?)

Kreśląc historię życia ks. Bolesława Kręcickiego chciejmy się przyjrzeć Jego sylwetce głównie poprzez świadectwa podane przez innych i jego samego.

Na wspomnianej wyżej pamiątkowej tablicy kościoła w Świnicach Warckich, na której wymienia się proboszczów pracujących w tej parafii, jest również nazwisko ks. Bolesława Kręcickiego, który duszpasterzował w tej wspólnocie w latach 1931 – 1935. Czas jego pracy w tej parafii trwał tylko cztery lata. Jego poprzednikiem był ks. Wacław Linowiecki, a następcą ks. Wiktor Pietkiewicz, również Męczennik II wojny.

Przed objęciem kolejnej parafii 24 VIII 1931 r. kuria wysłała list z zapytaniem, czy ks. Proboszcz „gotów jest przyjąć parafię Świnice?”.1 Wiadomość o odejściu Proboszcza z poprzedniej parafii w Galewie zmobilizowała parafian do napisania prośby do Biskupa Włocławskiego o pozostawienie ks. Kręcickiego na tej placówce. Warto w tym miejscu przytoczyć powody, dla których parafianie prosili o pozostawienie kochanego przez nich Proboszcza. Postawa parafian w Galewie charakteryzuje bowiem sylwetkę ks. Bronisława.

„Ośmielamy się prosić księdza biskupa aby łaskaw był pozostawić nam jeszcze choć na kilka lat obecnego proboszcza, parafja nasza jest niewielka i biedna a jednak obecny proboszcz umiał w krótkiem czasie wybudować organistówkę budynki i kościół powiększyć zakrystję  i dać sklepienie w kościele. wymalować i doprowadzić jednem słowym do porządku cały kościół i zabudowania ale pozostaje jeszcze sporo do zrobienia jak to grodzić cmentarz ołtarz dzwony sądzimy że obecny proboszcz bęndzie to mógł zrobić bez wielkich kosztów dla parafji i będzie umiał wszystkich z parafii umiejętnie zachęcić do ofiar i składek. Wyjazd obecnego proboszcza sprowadzi dla parafji duże straty parafija nasza biedna a przytem niedawno powstała więc potrzebuje księdza który by umiał tak postępować jak obecny proboszcz nawet ze swego dodawał by tylko wszystko doprowadzić do porządku przytem jesteśmy bardzo zadowoleni ze swego proboszcza” (dalej następują podpisy).2

Wyżej powiedziano, że Władza Kurii Diecezjalnej Włocławskiej pytała, o przyjęcie parafii w Świnicach. W aktach personalnych znajduje się jeszcze jedna charakterystyka Męczennika z Burzenina, wcześniej proboszcza Świnic Warckich. Zapewne o zdanie o ks. Bolesławie Kuria pytała Dziekana Dekanatu Wieluńskiego ks. W. Przygodzkiego. W aktach bowiem ks. Bolesława znajduje się wypowiedź wieluńskiego dziekana: „Ks. Kręcicki jest zdolnym i oczytanym, brak mu jednak wyrobienia towarzyskiego i dobrego wychowania. O ile zatem nadawał się na prefekta ze względu na swoje kwalifikacje umysłowe – o tyle zupełny brak delikatności i grzeczności byłby wielką przeszkodą do owocnej pracy na polu pedagogicznym. […] Być jednak może, iż obecnie Ks. Kręcicki przez obcowaniu w Kaliszu z ludźmi inteligentnymi nabierze ogłady i delikatności”.3

Mimo opinii mało obytego, wydał w 1933 r. w Kaliszu broszurę pt. Moja rozmowa z badaczem Pisma Świętego, liczącą 48 stron.

Dla dalszej charakterystyki ks. Bolesława przytoczymy teraz napisany własną ręką jego życiorys:

„Urodziłem się dnia 9 października 1893 roku we wsi Witowo w pow. Nieszawskiego. W roku 1906 wstąpiłem do klasy II Szkoły Handlowej We Włocławku.. W 1910 roku wystąpiłem a klas V i po zdaniu egzaminów z IV klas gimnazjum rządowego wstąpiłem do Seminarjum duchownego na kurs I Dnia 3 lutego 1911 roku. Święcenia kapłańskie otrzymałem dnia 4 czerwca 1916 roku. Tegoż roku zostałem mianowany wikariuszem w Pajęcznie. W sierpniu 1918 roku zostałem translokowany do Wielunia, gdzie byłem do maja 1919 roku. W maju zaś 1919 otrzymałem translokatę do Działoszyna, gdzie spełniałem obowiązki wikarjusza do września 1920 roku zaś ubiegłym zostałem mianowany prefektem szkół powszechnych w Kaliszu, a następnie kapelanem i prefektem w gimnazjum s. Norbertanek, pozostając jednocześnie prefektem szkół miejskich powszechnych (w podpisie: ks. Bolesław Kręcicki, Kalisz dn. 2 stycznia 1921 r.”.4

W powyższym życiorysie następuje prosta wyliczanka poszczególnych placówek i sprawowanych w nich funkcji, dwie podstawowe to wikariat i prefektura. Widać była to zwyczajna praca, którą wykonywał, nie chwalił się, nie narzekał, robił wszystko na chwałę Bożą.

Można zapytać, po co napisany został powyższy życiorys? Sądzić należy, że zadanie takie dostał od Kurii może przed egzaminem proboszczowskim, a na pewno wówczas takie zdawano, skoro w życiorysach innych kapłanów była mowa o egzaminie wikariuszowskim, to tym bardziej były proboszczowskie (czy to jedyny argument za ich istnieniem?). Prawdopodobna odpowiedź tkwi w tym, że po 1920 r. na polecenie kurii księża musieli pisać swoje życiorysy na nowo, gdyż w wyniku wojny polsko-bolszewickiej archiwa kurialne spłonęły. Założyć należy, że jedna z podanych przyczyn lub inna była powodem napisania życiorysu w 28 roku życia i w 12 kapłaństwa przez ks. Kręcickiego. W tym wszystkim istotne jest jednak to, że trzy lata później (13 V 1924 r.) z wikariatu w Kaliszu powołany został na probostwo w Galewie w dekanacie tureckim. Zachowała się przysięga, jaką złożył na ręce dziekana dekanatu w Turku: „Niniejszym stwierdzam, że według rozporządzenia J. E. Biskupa Dyecezji Kujawsko-Kaliskiej w dniu 13 października 1924 r. 3891 przedemną niżej podpisanym Dziekanem dekanatu Tureckiego nowoinstalowany proboszcz parafji Galewo, Ks. Bolesław Kręcicki, wykonał professionem iuxta formam Conc. Tridentini et iuramentum antimodrnisticum (w podpisie: Galewo, dnia 16 grudnia 1924 r. Dziekan Tureckiego Dekanatu Ks. M. Majewski).5

W tej parafii ks. Bolesław przepracował siedem lat, o dokonaniach w niej mówiono wyżej w piśmie, o czym pisali sami parafianie.

Wśród historii życia wszystkich kapłanów, których tu opisujemy, warto zwrócić uwagę na jeden fakt z życia ks. Bolesława Kręcickiego. Otóż 20 VIII 1925 r. będąc proboszczem w Świnicach Warckich zwrócił się do Biskupa z prośbą o pozwolenie na wyjazd, ponieważ jak napisał: „Pragnę wziąć udział w pielgrzymce do Rzymu. Pielgrzymka wyrusza dn. 10 września – wraca zaś dn.: 27”.6 Brak odpowiedzi, czy taką zgodę uzyskał. Na pewno tak, przeglądając życiorysy innych kapłanów, biskupi im udzielali. Dlaczego w przypadku ks. Bolesława miało być inaczej. Jeśli nawet nie doszło do tej pielgrzymki, to sam fakt zainteresowania nią już świadczy o jego wrażliwości religijnej. Pielgrzymka do Rzymu w tamtym czasie była wyjątkowym wydarzeniem.

W wieku 34 lat na podstawie art. 51 ustawy z dn. 23 V 1924 r. o powszechnym obowiązku służby  oraz w myśl art. V, i VIII. Konkordatu Polski ze Stolicą Apostolską ratyfikowanego ustawą z dn. 23 IV 1925 r. o zatwierdzenie układu określającego stosunek państwa do kościoła rzymskokatolickiego ks. B. Kręcicki został przeniesiony zarządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej do rezerwy duchowieństwa wojskowego równocześnie z mianowaniem go kapelanem rezerwy.7

12 V 1931 r. otrzymał propozycję przejścia z Galewa do parafii w Psarach, odmówił z powodu rozpoczętych remontów w tej pierwszej. Trzy miesiące później (24 VIII 1931 r.) otrzymał kolejną propozycję, tym razem do Świnic, o czym mówiliśmy wyżej. Po jego odejściu ze Świnic parafianie w liście do Biskupa prosząc o następcę napisali:

„Zostaliśmy  pozbawieni ukochanego Kierownika parafii, jednak z wolą Twoją pogodzić się jesteśmy zmuszeni. […] Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą do Ciebie Najdostojniejszy Ojcze o jak najrychlejsze zamianowanie nam takiego księdza, o którym prowodyr badaczy [N. – nazwisko w aktach, przyp. wł.] wyraził się jak o Ks. Kręcickim »<mądry to ksiądz z charakterem i wolą nieugiętą>«”.8

Ostatnią parafią, w której pracował ks. Bolesław był Burzenin. Parafia została tu erygowana na przełomie XII i XIII w. Prawa miejskie Burzenin otrzymał już w 1378 r., a utracił w 1870 r.9 Propozycję przyjęcia parafii ks. Kręcicki dostał 22 X 1935 r.10  Z zachowanych dokumentów z pracy ks. Bolesława zachowało się tylko jedno pismo, w którym informował, że „Rada gminna w Burzeninie zwróciła się do mnie z prośbą, bym objął stanowisko prezesa w miejscowej gminnej kasie”.11 W piśmie zwrotnym otrzymał następującą odpowiedź: „Kuria nie znajduje podstaw do przyjęcia przez Wielebnego Księdza Proboszcza obowiązków prezesa gminnej kasy. Prowadzenie spraw finansowych przez kapłana jest bezwzględnie zabroniona”.12

Podobnie jak większość kapłanów z Kraju Warty utworzonego przez niemieckiego okupanta ks. Bolesław Kręcicki został aresztowany z parafii Burzenin „6 X 1941 r. i osadzony w obozie przejść. Konstantynów”.13  Został skierowany do tzw. transportu inwalidów 10 maja 1942 r. i poniósł męczeńską śmierć 10 sierpnia  1942 r. . Został zgładzony najprawdopodobniej w ośrodku eutanazji w Hartheim koło Linzu . Akt zgonu Kręcickiego wystawiony został 29 września 1942 r. w Dachau .

O kapłanie pamiętali współcześni mieszkańcy Burzenina. W wydanych w 2009 i 2010 r. albumach nie zabrakło informacji o kapłanie–Męczenniku. W pierwszym napisano: „Ks. Bolesław Kręcicki (1893–1942). W latach 1935–42 proboszcz burzeniński. W czasie wojny pozostał ze swymi wiernymi, pomagając im materialnie i dodając otuchy. W 1941 roku został aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie zginął 18 maja 1942 r.  ”. Drugi album zawiera cenne fotografie, których brak w biogramie innych kapłanów–Męczenników. Przedstawiamy obie, ks. Kręcickiego indywidualnie – na początku biogramu, natomiast fotografię zbiorową poniżej.

Poniósł męczeńską śmierć „10. 8. 42 tr. inwal”.14

„nr oboz. 28200, ur. Witowo, m. zamieszkania – Burzenin, pow. Sieradz, duchowny, 10.8.42, kat., tr. inwal.” , Dachau (18.II.1945 zagazowany w Dachau?)

  1. ADWł., APK, sygn. 156, nr 3263, z 24 VIII 1931 r.[]
  2. ADWł., APK, sygn.156, nr (nr wewn.) 1, z 2 I 1921 r. Życiorys napisany został Kaliszu, gdzie pracował jako prefekt. Jak w większości cytowanych tekstów w opracowaniu – zachowano oryginalną pisownię.[]
  3. ADWł,. APK, sygn.. 196, nr 3103 (nr wewn.), 6 XI 1920 r.[]
  4. ADWł., APK, sygn. 156, nr (nr wewn.) 1, z 2 I 1921 r. Życiorys napisany został Kaliszu, gdzie pracował jako prefekt.[]
  5. ADWł., APK, sygn. 196,. 6. Taką przysięgę składali przedwojenni proboszczowie wskutek nasilających się ruchów modernistycznych – lewackich. O tym pisaliśmy przy okazji pracy ks. Wiktora Pietkiewicza w Świnicach Warckich, który objął parafię po ks. Kręcickim.[]
  6. ADWł., APK, sygn. 156, nr 4118, z 20 VIII 1925 r.[]
  7. ADWł., APK, sygn.. 196, nr 503, 25 I 1928 r.[]
  8. ADWł., APK, sygn.. 196, k. 71. Słowa powyższe były już cytowane przy okazji charakterystyki ks. Pietkiewicza, skąd pochodzą. Podajemy je tu jeszcze raz, by ukazać, jakim był ks. Bolesław Kręcicki.[]
  9. Zob. Rocznik Diecezji Włocławskiej, Włocławek 2011, s. 653.[]
  10. Zob. ADWł., APK, sygn.. 196, (nr wewn.) 44 z 22 X 1935 r.[]
  11. ADWł., APK, sygn.. 196, nr 3828 (nr wewn.) 45, 4 XI 1935 r.[]
  12. ADWł., APK, sygn.. 196, b.n., z 6 II 1938 r.[]
  13. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., s.470.[]
  14. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 127.[]

Ks. Ignacy Kotlicki 1900–1942

Ksiądz Ignacy Kotlicki 1900–1942

Ks. Kotlicki dużo się modlił i stąd czerpał otuchę do cierpliwego i cichego znoszenia sadystycznych prześladowań niemieckich. Zakwalifikowano go do inwalidów i wywieziono na stracenie

Gdy w 1918 r. młody Ignacy Kotlicki rozpoczynał edukację w liceum, a potem w seminarium duchownym w Płocku, Łódź przynależała do diecezji włocławskiej. Dwa lata później powstała diecezja łódzka. Diakon Kotlicki napisał do biskupa tejże diecezji pismo (zacytujemy je prawie w całości, ponieważ jest to jedyne pismo – oprócz karty rejestracyjnej,1 z którego dowiadujemy się o latach jego młodości) w sprawie pozwolenia na pracę w nowo powstałej diecezji:

„Będąc urodzonym i w wychowanym w Łodzi w parafii św. Krzyża (obecnie rodzice moi mieszkają w parafji Przemienienia Pańskiego na Dąbrowie przy ulicy Śląskiej N: 42 m2). Po skończeniu 4 klas gimnazjum p. A. Zomowskiego przybyłem w 1918 r. pod przewodnictwem ks. Cz. Stańczaka do Płocka, gdzie ukończyłem z maturą w 1922 r. Liceum i obecnie kończę Seminarium Duchowne, mając jeszcze do złożenia tylko dwa egzaminy […]. 11-ego czerwca b. r. mam przyjąć święcenia kapłańskie. Ponieważ od dawna już mam zamiar powrócić jak najprędzej do rodzinnej diecezji Łódzkiej i tam poświęcić się do śmierci pracy duszpasterskiej, dlatego też zwracam się pokornie do Waszej Ekscelencji z gorącą prośbą o łaskawą decyzję w tej tak ważnej dla mnie sprawie, mianowicie: Czy przyjęcie święceń moich kapłańskich w Płocku z rąk J. E. `A. Nowowiejskiego w dniu 14 czerwca b. r. nie utrudni i czy nie stanie mi na przeszkodzie w przeniesieniu mojemu do diecezji Łódzkiej, czy też przeciwnie lepiej by mi było powrócić jeszcze przed święceniami kapłańskimi jako diakon i prosić Waszą Ekscelencję o udzielenie mi w Łodzi święceń kapłańskich. O ile sam wyczuwam z obecnych warunków i pragnąc ze spokojnym sumieniem przyjąć sakrament kapłaństwa, mógłbym prosić o zwolnienie z diecezji Płockiej zaraz po egzaminach, a więc przed święceniami kapłańskimi. Wyznaję szczerze Waszej Ekscelencji, że do powrotu do diecezji Łódzkiej nie skłaniają mię żadne inne względy jak tylko odczucie potrzeb pracy kapłańskiej w diecezji Łódzkiej i przy tym sam, będąc urodzonym w Łodzi i wychowanym, jako łodzianin nie mogę zerwać przynależności i głębokich psychicznych węzłów, łączących mię zawsze z diecezją Łódzką. Pokornie więc proszę Waszą Ekscelencję o najłaskawszą decyzję w powyższej sprawie i o ile to możliwe o rychłe wskazanie kiedy i jak mam w tej sprawie postąpić ”.2

Biskup zdecydował, że diakon Kotlicki ma przyjął święcenia kapłańskie w Płocku. Ignacy nie dawał za wygraną. W końcu arcybiskup płocki Antoni Julian Nowowiejski pismem z 7 lipca 1932 r. zwrócił się do biskupa łódzkiego `Wincentego Tymienieckiego: „Na skutek kilkakrotnej prośby ks. Ignacego Kotlickiego, wikariusza par. Nasielsk, wyrażam zgodę na przejście jego do diecezji łódzkiej, gdzie będzie mógł spełniać obowiązki kapłańskie z nie mniejszym, niż w naszej diecezji pożytkiem i gorliwością”.3 Dwa tygodnie później biskup łódzki napisał: „Do Jego Ekscelencji D-ra Nowowiejskiego Biskupa Płockiego: W związku z pismem z dnia 7 lipca b.r. Nr 2406 mam zaszczyt najuprzejmiej zakomunikować, że ks. Ignacemu Kotlickiemu powierzyłem spełnianie obowiązków wikariusza Grocholice. [I dodał]: Inkardynację zaś jego do diecezji Łódzkiej muszę odłożyć na czas późniejszy, gdyż zazwyczaj inkardynację kapłana z innej diecezji dopiero po dwóch latach cum consilio księży konsultorów diecezjalnych […]”.4

Ksiądz Kotlicki był w sumie na pięciu wikariatach. Pierwszy, w Nasielsku, trwał pięć lat (do 12 lipca 1932 r.),5 drugi w Grocholicach6 – pół roku (do 19 grudnia 1932 r.), trzeci w Solcy Wielkiej7 – też pół roku (do 30 czerwca 1933 r.), czwarty, w parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Piotrkowie Trybunalskim8 – półtora roku (do 6 listopada 1933 r.). Ostatni, najdłuższy, bo siedmioletni, to wikariat w Piątku9 (od 7 listopada 1934 r. do dnia aresztowania 6 października 1941 r.).

Ksiądz Ignacy pełnił na parafii funkcję prefekta szkół powszechnych w Piątku. Od 14 grudnia 1936 r. nauczał religii m.in. w Publicznej Szkole Powszechnej nr 1 w Piątku.10 Ks. Mieczysław Różański charakteryzując sylwetkę ks Kotlickiego odniósł się do atmosfery panującej w parafii, którą warto zacytować. „Od listopada 1934 r. był wikariuszem parafii w Piątku i nauczał religii w Szkole Powszechnej nr 2 im. J. Piłsudskiego. Miasteczko, w którym pracował ks. Ignacy, było niewielkie, ale dynamicznie się rozwijające. Istniało tam wiele instytucji, który podnosiły poziom społeczny i kulturalny mieszkańców. Jak opisywał bp Kazimierz Tomczak wizytując tę parafię w 1934 r.<… życie religijne [w parafii] wsparte na dawnej dobrej tradycji pulsuje  żywym tętnem. Istniało tam 18 kółek różańcowych, Stowarzyszenie Akcji Katolickiej, Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, Katolickie Stowarzyszanie Mężów i III zakon św. Franciszka”.11 Łatwo więc było duszpasterzować w parafii, w której tętniło życie religijne.

Przez pierwsze dwa lata od wybuchu wojny mógł razem z proboszczem Zygmuntem Knapskim pracować jak inni kapłani. Jednak tylko do 6 października 1941 r. Tego dnia obu piątkowskich księży aresztowało gestapo i trafili do obozu przejściowego w Konstantynowie Łódzkim.12 Do obozu koncentracyjnego w Dachau ks. Ignacy został przywieziony – podobnie jak inni kapłani Ziemi Łęczyckiej – 30 października 1941 r.; przydzielono mu numer obozowy 28 386. Zginął w transporcie inwalidów 10 sierpnia 1942 r., w wieku 42 lat.

Z materiałów ITS nie wynika jednoznacznie, kiedy ks. Kotlicki znalazł się w obozie w Dachau. Jego numer obozowy jest zbliżony do pozostałych księży więzionych w Dachau: 28105. Kwitariusz z odbioru wynagrodzenia rozpoczyna się datą z grudnia 1942 r. i kończy 18 sierpnia 1942 r., niemniej ostatni podpis ks. Kotlickiego pochodzi z 24 lutego 1942 r.13 Został skierowany do tzw. transportu inwalidów 18 maja 1942 r. i zgładzony najprawdopodobniej w ośrodku eutanazji w Hartheim koło Linzu.14 W tej samej grupie znalazł się ks. Zygmunt Muszyński. Akt zgonu ks. Kotlickiego wystawiony został 29 lipca 1942 r. w Dachau.15

Ostatnie świadectwo o życiu tego Męczennika złożył współwięzień L. Bujacz:

„Ks. Kotlicki dużo się modlił i stąd czerpał otuchę do cierpliwego i cichego znoszenia sadystycznych prześladowań niemieckich. Zakwalifikowano go do inwalidów i wywieziono na stracenie”.16

Tablica dedykowana Kapłanom Męczennikom pracującym w Piątku. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

Parafianie Piątku ufundowali jemu i jego przełożonemu, ks. prob. Zygmuntowi Knapskiemu, tablicę, na której można przeczytać, że „dn. 6 października 1941 r. [zostali] wywiezieni przez Niemców do Obozu w Dachau i tam zamordowani. Pamięć o Nich zachowają w modlitwie”.17

  1. AAŁ, APK, sygn.79, (nr wewn. 1), z 1 I 1928 r.[]
  2. AAŁ, APK, sygn.79, nr 1946, z 28 IV 1927 r.[]
  3. AAŁ, APK, sygn.79, nr 3873, z 15 VII 1932 r.[]
  4. AAŁ, APK, sygn.79, nr 3873 z 26 VII 1932 r. Nie zachował się dokument inkardynacji, ale faktem jest, że od tego roku ks. Kotlicki został kapłanem diecezji łódzkiej.[]
  5. Zob. AAŁ, APK, sygn.79, b.n., (nr wewn. 1), z 1 I 1928 r.[]
  6. Zob. AAŁ, APK, sygn.79, nr 3964, (nr wewn. 9), z 12 VII 1932 r.[]
  7. Zob. AAŁ, APK, sygn.79, nr 7371, (nr wewn.14), z 19 XII 1932 r.. Z tej parafii zachowało się ciekawe pismo bpa W. Tymienieckiego, skierowane do ks. Kotlickiego, które warto zacytować: „Czasy obecne dla wszystkich są ciężkie, zdarzyć się przeto może nawet najmłodszemu Kapłanowi, że wskutek choroby lub nieszczęśliwego wypadku, będzie niezdolny do pracy i pozostanie beż środków do utrzymania. Ponieważ Kasa Samopomocy Kapłanów Diecezji Łódzkiej już się ustabilizowała, niniejszym najgoręcej polecam Wielebnemu Księdzu Wikarjuszowi zapisać się na rzeczywistego członka Kasy. […] Odpowiedź będzie włączona do akt osobistych Wielebnego Ks. Wikarjusza i w razie odmowy Władza Diecezjalna będzie wolna od obowiązku pomocy na wypadek Jego niezdolności do racy [w podpisie: bp `W. Tymieniecki]”. AAŁ, APK, sygn.79, nr 1897, z 4 III 1933 r.[]
  8. Zob. AAŁ, APK, sygn.79, nr 2900, (nr wewn.18), z 30 VI 1933 r.[]
  9. Zob. AAŁ, APK, sygn.79, nr 4548, z 7 XI 1934 r.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn.79, nr 3841, (nr wewn. 30), z 25 IX 1936 r. W aktach znajduje się tygodniowy rozkład zajęć szkolnych ks. Kotlickiego.[]
  11. Ks. Mieczysław Różański, Ks. Ignacy Kotlicki, „Niedziela” 51/2016.[]
  12. Informację tę potwierdzają W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 237.[]
  13. Archiwum ITS, dok. nr 10149165.[]
  14. http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/lista-ujawnionych-osob-zamordowanych-w-hartheim, dostęp 27 IV 2016. E. Chart podaje datę śmierci 18 maja 1942 r. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.122. Identyczną datę podają W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s.237.[]
  15. Archiwum ITS, dok. nr 10149166.[]
  16. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 49.[]
  17. M. Jagiełło, Ks. I. Kotlicki, [w:] MSPGśM, Ks. I. Kolicki, b.n., z 16 II 2012 r., mps.[]

Ks. Zygmunt Knapski 1884–1942

Ksiądz Zygmunt Knapski 1884–1942

Ks. Zygmuntowi Knapskiemu zadedykowano mszę świętą – skomponował ją najprawdopodobniej miejscowy organista

1.Dzieciństwo i pierwsze lata kapłaństwa

Zygmunt Knapski – proboszcz w Piątki. Z zasobów AAŁ

Ksiądz Zygmunt Knapski przyszedł do Piątku z Konstantynowa Łódzkiego 27 grudnia 1932 r., na ostatnie w swoim życiu probostwo. Należał do starszego pokolenia kapłanów–Męczenników, urodził się bowiem 13 marca 1884 r. w Łodzi. Jego rodzicami byli `Ignacy i Róża Anastazja z Jaskółkowskich Knapscy. Do 1893 r. był przy rodzicach, nie uczęszczał do żadnej szkoły.1 Od tego jednak roku rozpoczął naukę w gimnazjum filologicznym, które ukończył w 1904 r., a następnie rozpoczął studia w seminarium duchownym w Warszawie. Święcenia kapłańskie otrzymał w kościele św. Krzyża w Warszawie 28 października 1908 r.2

Bezpośrednio po nich pracował jako wikary w kilku parafiach (m.in. w Wiskitkach, w parafii św. Krzyża w Łodzi, św. Stanisława Kostki w Łodzi, Sochaczewie). Pierwsze probostwo dostał w Jeruzalu. Pracował tam sześć lat.

Dnia 25 kwietnia 1918 r. z parafii Jeruzal napisał: „Najpokorniej proszę o łaskawe przeznaczenie mnie na probostwo w Chojnach dekanatu łódzkiego. [i dodaje:] Zdaje mi się, że przy pomocy Bożej kościół będę mógł dokończyć”,3 Tego samego dnia otrzymał proszoną parafię.

Trzy lata później napisał podobne pismo z prośbą o nowe probostwo, tym razem do Aleksandrowa Łódzkiego i znowu je otrzymał..4 Dnia 13 lipca 1924 r. ks. Zygmunt napisał do biskupa, oznajmiając: „Niniejszym mam zaszczyt donieść, iż 6. bieżącego miesiąca i roku zostałem wybrany na radnego Miasta Aleksandrowa. O potwierdzenie powyższego wyboru najuprzejmiej proszę”.5 Nie czekał długo. „W odpowiedzi na pismo z dnia 13 lipca 1924 roku Kuria Diecezjalna Łódzka zawiadamia, że “[…] Władza Duchowna zezwala Wielebnemu Księdzu Proboszczowi na pełnienie mandatu na członka Rady Miejskiej w mieście Aleksandrów Łódzki.”.6

Z dopiero co otrzymanego probostwa w Aleksandrowie Łódzkim ks. Knapski napisał kolejne pismo o zmianę parafii: „Powołując się na osobistą rozmowę z Waszą Ekscelencją, uprzejmie proszę o konferowanie mi wakującego probostwa Topola, dekanatu Łęczyckiego [w podpisie: ks. Z. Knapski, Aleksandrów Łęczycki, 26 VIII 1924 r.]”.7 Tym razem skończyło się tylko na prośbie, jednak nie na ostatnich przenosinach.

Dnia 2 listopada 1927 r. znów napisał do biskupa: „Powołując się na osobistą rozmowę z Waszą Ekscelencją uprzejmie proszę o przeniesienie mnie z probostwa w Aleksandrowie na probostwo Koluszki”.8 Następnego dnia „Władza Duchowna zamianowała Przewielebnego Księdza proboszczem parafii Koluszki, zwalniając go ze stanowiska proboszcza w Aleksandrowie”.9 Na tej parafii pracował niecałe dwa i pół roku.

Dnia 21 marca 1930 r. otrzymuje stanowisko administratora, a potem proboszcza parafii w Konstantynowie Łódzkim.10

W grudniu 1932 r., po dwóch latach pracy w Konstantynowie, przechodzi na swoje ostatnie probostwo do Piątku.11

2. Ksiądz Zygmunt Knapski i jego probostwo w Piątku

Przychodząc do Piątku, ks. Knapski miał 48 lat, był więc w sile wieku. Przedwojenny Piątek nie był jednak wolny od problemów. Jednym z wielu był mariawityzm, o którym pisał `ks. Gorszwa.12 „Nieoczekiwany problem duszpasterski stanowiły wówczas zagadnienia sekciarskie. Były to głównie sekty pochodzenia protestanckiego… [Jedną z nich był mariawityzm.] Rozwojowi mariawityzmu służyły: ciemnota ludu oraz niski poziom wykształcenia i życia duchownego kleru. […] Powstanie sekty mariawityzmu nie ominęło terenu parafii Świętej Trójcy w Piątku. [Dalej F. Gorszwa cytuje `F. Paprockiego (wypowiedź z monografii: „Piątek” z 1937 r.)]: »W 1904 pojawiła się sekta mariawityzmu niebezpieczna swym lojalizmem wiernopoddańczym władzom zaborczym rosyjskim. Sekta napotkała silny opór nie tylko duchowieństwa katolickiego, ale całej miejscowej inteligencji. Dzięki tej stanowczej postawie również światlejszej części ludności po krótkich sukcesach sekta zaczęła się chylić do upadku i dziś liczy zaledwie kilkanaście osób. Wystawiona przez nich świątynia będzie wkrótce po niej pamiątką«. Obecnie w 2002 r. [pisał K. Gorszwa] na terenie parafii Świętej Trójcy w Piątku są trzy rodziny mariawickie”.13

Kolejnym tematem, z którym spotkał się nowy proboszcz, była kwestia żydowska. Żydzi stanowili ponad 30% ogółu mieszkańców Piątku. W okresie wojennym znaleźli się pod szczególną opieką Polaków.14

Nadto warunki materialne mieszkańców Piątku, a przez to uposażenie księży, były na niskim poziomie.

Świadczyć może o tym korespondencja między księżmi z Piątku a kurią. W jednym z pism proboszcz Piątku pyta Kurię o opłaty za znaczki pocztowe: „Z jakich funduszów brać na pokrycie poczty, gdyż taca jest tak minimalna, iż nie starcza na najpotrzebniejsze wydatki”.15

Wobec takiego stanu rzeczy kościół stawiał na katechizację. Nie dziwi fakt, że wkrótce po objęciu stanowiska proboszcza, ks. Knapski został skierowany do Dozoru Szkolnego gminy Piątek, a wikariusze (jednym z nich był ks. Kotlicki, też Męczennik Dachau) skierowani do szkoły jako prefekci.16 Wtedy też ks. Knapski postanowić otworzyć ochronkę dla dzieci, której prowadzenie zamierzał powierzyć siostrom zakonnym. O wstawiennictwo w tej sprawie prosił osobę bliską biskupa, która skierowała do proboszcza Piątku pismo o treści: „Stosownie do przyrzeczenia przedstawiłem prośbę J.E. ks. Biskupowi Ordynariuszowi w sprawie powierzenia ochronki zakonnicom. Ks. Biskup aprobuje projekt ks. Kanonika i radzi sprowadzić Nazaretanki lub Zmartwychwstanki’17. W ostateczności przyszły felicjanki, które w Piątku pracują do dziś.18

Godny odnotowania jest fakt, że ks. Zygmuntowi Knapskiemu zadedykowano mszę świętą – skomponował ją najprawdopodobniej miejscowy organista.19

Fotokopia mszy. Archiwum Parafii Piątek

3. Lata wojenne

Na parafii w Piątku zastała ks. Zygmunta II wojna światowa. Pisał o tym K. Gorszwa.20

„W dniu 1 września 1939 roku proboszczem parafii Świętej Trójcy w Piątku był ks. kanonik Zygmunt Knapski, który sprawował obowiązki proboszcza od 1933 roku. Wikariuszem tejże parafii od 1934 roku był ks. `Ignacy Kotlicki. […] Od pierwsza dnia wojny kościół św. Trójcy w Piątku był otwarty. Księża odprawiali nabożeństwa, sprawowali msze święte, wierni korzystali z wszelkiej posługi kapłańskiej w dni powszednie i niedziele. Duszpasterze udzielali chrztu świętego dzieciom, zawierano związki małżeńskie, chowano zmarłych parafian na cmentarzu.

Polityka kościelna władz hitlerowskich zmierzała do pozbawienia Kościoła katolickiego jakiegokolwiek wpływu na życie narodu polskiego. Zgodnie z założeniami okupantów niemieckich, w Kraju Warty, w skład którego wchodziła większa część diecezji łódzkiej, a więc i parafia Świętej Trójcy w Piątku, nastąpiło usuwanie polskiego duchowieństwa katolickiego z placówek duszpasterskich Władze hitlerowskie aresztowały księży z całego Kraju Warty w liczbie około 350 od 5 do 7 października 1941 roku. W dniu 6 października 1941 roku został aresztowany ks. kanonik Zygmunt Knapski i wikariusz ks. Ignacy Kotlicki. Największą grupą aresztowanych byli księża diecezji łódzkiej, bo w liczbie 175 osób. Wszystkich zatrzymanych kapłanów osadzono na trzy tygodnie w obozie przejściowym w zniszczonej fabryce w Konstantynowie Łódzkim. Warunki pobytu były okropne – przez pierwsze trzy dni księża spali na gołych deskach i strugach wody wdzierającej się przez otwory w dachu. Następnie przywieziono wóz targanej słomy i wyrzucono na podłogę. To miało zastąpić siennik Po trzech tygodniach księży wywieziono pociągiem do obozu koncentracyjnego w Dachau. Było to niewielkie miasto, położone 25 km od Monachium w Bawarii w Niemczech. Do wiosny 1945 roku zamordowano w nim ponad stu kapłanów, wśród których zginął ks. kanonik Zygmunt Knapski – proboszcz parafii Świętej Trójcy w Piątku, zmarły 18 czerwca 1942 roku, ks. `Ignacy Kotlicki – wikariusz, zmarły 18 maja 1942 roku i ks. `Marian Jaworski – prefekt w szkole podstawowej w Łodzi i kapelan w więzieniu przy ul. Sterlinga w Łodzi, pochodzący ze wsi Bałków, parafia Świętej Trójcy w Piątku. Aresztowany został 6 października 1941 roku, następnie wywieziony do obozu w Dachau, gdzie zmarł 5 sierpnia 1942 roku.

Większość kościołów w Kraju Warty (po niemiecku – Wartheland) zostało zamkniętych lub też zamienionych na magazyny. Kościół parafialny Trójcy Świętej w Piątku od dnia 6 października 1941 r. został przeznaczony na magazyn zbożowy.

W dekanacie łęczyckim jedynie drewniany kościół pod wezwaniem św. Mikołaja biskupa w parafii Tumie był otwarty. Tam sprawował obowiązki duszpasterskie ks. proboszcz Ignacy Nowak, który w miarę swoich możliwości śpieszył z posługą kapłańską w całym dekanacie i powiecie łęczyckim. Ks. Ignacy Nowak przyjeżdżał do parafii Piątek i w prywatnym domu Anny Wacławskiej przy ul. Belwederskiej, róg ul. Łęczyckiej udzielał dzieciom chrztu świętego. Internowanie polskiego duchowieństwa było ciosem w Kościół – podstawę polskiego ducha oporu, ale w sumie nieskutecznym, gdyż zarówno sam Kościół, jak i społeczeństwo polskie tę okrutną próbę przeszli zwycięsko”.21 Według danych z Archiwum ITS, ks. Knapski dotarł do obozu w Dachau 30 października 1941 r.22 Zmarł w obozie 26 czerwca 1942 r. i został pochowany na cmentarzu w Monachium.23

Ksiądz Knapski należał do starszego pokolenia kapłanów Ziemi Łęczyckiej, którzy oddali życie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. W chwili śmierci miał 58 lat. L. Bujacz zapamiętał: „[mimo podeszłego wieku] szybko przystosował się ciężkich warunków obozowych i znosił je dość łatwo. Pracował w komandzie polnym, które go wyczerpało do tego stopnia, że zakończył życie na serce w szpitaliku”.24

Pamięć o zmarłym proboszczu zachowali parafianie Piątku, co ilustruje poniższa tablica naścienna:

Memoratywna tablica dla ks. Z. Knapskiego. Fot. M. Jagiełlo

 

  1. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, Z życiorysu, b.n., b.d.[]
  2. Dane te pochodzą z karty rejestracyjnej. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, b.n., z 1 I 1928 r.[]
  3. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 1594, (nr wewn.) 24, z 1 I 1930 IV 1918 r. Zob. też: Karta rejestracyjna, b.n., b.d, z 1 I 1928 r. i Pismo (b.n.), z 27 XII 1932 r.[]
  4. AAŁ, APK, sygn. 158, (nr wewn.) 26, Pismo z kancelarii par. św. Wojciecha, nr 66, z 25 VIII 1921 r. Zob. też: Karta rejestracyjna, b.n., b.d., z 1 I 1928 r. i Pismo (b.n.), z 27 XII 1932 r.[]
  5. AAŁ, APK, sygn. 158, (nr wewn.) 30, Pismo z kancelarii par. św. Archaniołów, nr 30, z 13 VII 1924 r.[]
  6. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 1447, z 15 VII 1924 r.[]
  7. AAŁ, APK, sygn. 158, (nr wewn.) 32, z 26 VIII 1924 r.[]
  8. AAŁ, APK, sygn. 158, b.n., z 2 XI 1927 r.[]
  9. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 5252, z 3 XI 1927 r. Pismo to podpisał wikariusz generalny i notariusz Kurii bp Kazimierz Tomczak.[]
  10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 1827, z 21 III 1930 r.[]
  11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 7403, z 27 XII 1932 r.[]
  12. Powojenny proboszcz par. św. Andrzeja w Łęczycy. Po przejściu na emeryturę zamieszkał w par. Świętej Trójcy w Piątku, włączając się w życie tamtejszej parafii.[]
  13. K. Gorszwa, Zarys monograficzny archidiecezji łódzkiej, [w:] S. Cisak, Środek Polski…, dz. cyt., s.794–795. Omawiając tę kwestię, warto wspomnieć księży z parafii ze Świnic Warckich, którzy w omawianym okresie musieli zmierzyć się z dużymi problemami związanymi z mariawityzmem.[]
  14. O tym problemie pisał również K. Gorszwa: „Kościół Świętej Trójcy okupant hitlerowski wykorzystał jako miejsce eksterminacji Żydów. W początkach 1940 roku Niemcy przesiedlili wszystkich Żydów piątkowskich na teren przy ul. Pokrzywnej (dawne Nowe Miasto), gdzie utworzyli getto. Jeszcze wiosną 1941 w miejscowym getcie zamieszkiwały 862 osoby. W drugiej połowie kwietnia 1942 roku Żydów piątkowskich spędzono do kościoła Świętej Trójcy w Piątku, a następnego dnia samochodami w nieludzkich warunkach przewieziono do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem”. Tamże, s.799.[]
  15. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 3696, z 20 VIII 1933 r.[]
  16. O tym, że w parafii było kilku księży wikariuszy zob.: K. Gorszwa, Zarys monograficzny…, dz. cyt., s. 798.[]
  17. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 2403, z 3 VI 1933 r.[]
  18. Zob. AAŁ, APK, sygn. 158, nr 3171, z 6 VIII 1937 r.[]
  19. Oryginał znajduje się w archiwum parafialnym.[]
  20. Zacytujemy tu dłuższy fragment, ponieważ jest to jeden z niewielu pochodzących z tamtego okresu opisów mówiących o aresztowaniu księży.[]
  21. K. Gorszwa, Zarys monograficzny…, dz. cyt., s. 798–799.)

Ksiądz Zygmunt Knapski został aresztowany 6 października 1941 r. Informację tę potwierdzają W. Jacewicz i J. Woś: „Zygmunt Knapski – Kan. prob. par. Piątek. Ur. 13 III 1884 r. w Łodzi. Święcenia kapłańskie 20 października 1908 r. w Warszawie. Aresztowany 6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym Konstantynowie, od 30 października 1941 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau – nr obozowy 28326, zmarł 18 czerwca 1942 r.”.((W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., s. 236. Zob. też: E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.114. Problem dokładnej śmierci ks. Zygmunta podaje też ks. D. Szczepanik w swoim artykule, zob.: Ks. Damian Szczepanik, Ks. Zygmunt Knapski, „Niedziela” 49/2016.[]

  • Archiwum ITS, dok. nr 992869.[]
  • Archiwum ITS, dok. nr 5169932.[]
  • L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 48.[]
  • Ks. Jan Kasprowicz 1901 – 1942

    ks. Jan Kasprowicz 1901 - 1942

    „W roku 1920, podczas inwazji bolszewickiej, wstąpiłem w szeregi Armii Ochotniczej, by ratować ukochaną Ojczyznę. Po powrocie z wojska wstąpiłem znów do gimnazjum i skończyłem je. Obecnie mam zamiar uczyć się na księdza”

    Ks. Jan Kasprowicz jako kleryk. Z zasobów AAŁ

    Młode lata Jana Kasprowicza

    Dnia 17 czerwca 1923 r. dyrektor 8-klasowej Szkoły Realnej im. Tadeusza Kościuszki w Wieluniu o uczniu Janie Kasprowiczu wydał następującą opinię:

    „Jak najgoręcej powierzam Wielce Szanownemu Księdzu Rektorowi sprawę b. ucznia kl.-8ej Kasprowicza. […] Jest to chłopiec bardzo pracowity, sumienny, obowiązkowy, jednym słowem zadatek na dobrego w przyszłości człowieka. Jestem pewny, że gdyby się mógł dostać do Seminarium, Wielce Szanowny Ksiądz Rektor miałby z niego wielką pociechę. Piszę ten list nie tylko dlatego, że miałem za swój obowiązek wydać opinię o chłopcu, którego znam od lat 6-ciu”.1

    W sukurs pospieszył mu prefekt tamtejszej szkoły:

    „Usilnie polecam Czcigodnemu Księdzu Rektorowi Jana Kasprowicza, ucznia klasy 8-ej. Chłopiec bardzo sumienny w spełnianiu swoich obowiązków, pobożny, pod względem obyczajów wzorowy, może w sobie wyrobić powołanie do stanu kapłańskiego”.2

    Trzeba uczciwie przyznać, że przyszły ksiądz miał pewne problemy z nauką: „Nie mogliśmy mu wydać matury li tylko dla braku dostatecznych wiadomości z matematyki”.3

    Przy tak pozytywnych opiniach jednak i zapewnieniach ze strony przyszłego kleryka, że zda brakujący egzamin, rektor nie miał innego wyjścia, jak przyjąć młodego Jana Kasprowicza do grona przyszłych kapłanów.

    Wcześniej jednak wydarzyło się w życiu dziewiętnastoletniego chłopaka coś, co warto odnotować. Pisał o tym w życiorysie w 1923 r.: „W roku 1920, podczas inwazji bolszewickiej, wstąpiłem w szeregi Armii Ochotniczej, by ratować ukochaną Ojczyznę. Po powrocie z wojska wstąpiłem znów do gimnazjum i skończyłem, je. Obecnie mam zamiar uczyć się na księdza”.4 Święcenia kapłańskie przyjął w listopadzie 1926 r. w katedrze łódzkiej.

    Pierwsze lata kapłaństwa

    Pierwszą placówką duszpasterską była dla niego nowo erygowana parafia św. Jacka w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie proboszczem był ks. Ferdynand Jacobi. Zważywszy na brak mieszkania i budujący się kościół łatwo zrozumieć, że warunki życia nie były tam najlepsze.

    W drugim roku pobytu w Piotrkowie dziekan piotrkowski napisał „Do Prześwietnej Kurii Biskupiej. Spieszę zawiadomić, że Ks. Jan Kasprowicz jest bardzo poważnie chory: z uporczywego wrzodu, jaki uformował mu się na szyi, powstała silna gorączka, która osłabiła działalnie serca, działającego wadliwie z powodu dawnego swego cierpienia – zapalenia stawów, jakie przeszedł podczas studiów uniwersyteckich […]”.5 Dalszy ciąg choroby opisuje jego proboszcz, ks. Jacobi: „[…[ Ks. Kasprowicz, wikariusz par. św. Jacka, z porady lekarzy tutejszych został przewieziony do szpitala św. Łazarza w Warszawie”.6 Ks. Kasprowicz wrócił do pracy w pełni sił przed Bożym Narodzeniem 1928 r. Jego pobył w Piotrkowie przedłużony został jeszcze o rok, w sumie do trzech lat.

    Dnia 22 czerwca 1929 r. „Władza Duchowna translokowała Wielebnego Księdza ze stanowiska wikariusza parafii św. Jacka w Piotrkowie Tryb. na takież stanowisko do parafii Grabów Łęczycki […].7 Tu przepracował tylko rok, gdyż 22 czerwca 1930 r. ta sama władza „translokowała Wielebnego Księdza […] do parafii Podwyższenia św. Krzyża w Łodzi”.8 Jednak kilka dni później, 19 sierpnia, kuria zmieniła zdanie i mianowała ks. Kasprowicza „prefektem szkół w Wolborzu”.9 Po trzech latach otrzymał pierwsze probostwo w Żeroniach10. I znów krótki pobyt w tej parafii, ponieważ 27 marca kuria przeniosła go na stanowisko proboszcza Sobótki, parafii leżącej na Ziemi Łęczyckiej.11 Dwa lata później prosił o parafię w Strzegocinie,12 której nie otrzymał. Zamiast tego został oddelegowany „[..] do Dozoru Szkolnego gminy Sobótka”13 w Łęczycy.

    Ks. Jan Kasprowicz. Z zasobów AAŁ

     

    Podczas kwerendy, zorganizowanej na potrzeby niniejszego opracowania, w parafii Sobótka nie znaleziono żadnych śladów pobytu ks. Kasprowicza. Ówczesny proboszcz, ks. NN. oświadczył, że do tej pory nie napotkał żadnego śladu jego pracy. Świadczy o tym ostatni dokument z jego akt osobowych: „Najuprzejmiej proszę Jego Ekscelencję Księdza Biskupa Ordynariusza o zezwolenie mi na binacje w niedziele i święta w roku Pańskim 1939 r.”.14 Prośba taka świadczy o trosce o powierzone jego pracy dusze. By godnie wypełniać misję, ks. Jan troszczył się także o własne uświęcenie i zbawienie, czemu mają świadczyć zaświadczenia o odbytych rekolekcjach. Ostatnie z nich przeżył w sąsiedniej parafii w Mazewie, u ks. Leona Domagalskiego, który zakomunikował, że „[…] ks. Jan Kasprowicz odprawił trzydniowe rekolekcje 15, 16 i 17 listopada r. b. w Mazewie”.15

    Dnia 6 października 1941 r. niemieccy esesmani zabrali z parafii w Sobótce ks. Kasprowicza i razem z innymi kapłanami kościoła łódzkiego osadzili go „w obozie przejściowym w Konstantynowie. Od 30 października 1941 r. był więźniem obozu koncentracyjnego Dachau, gdzie otrzymał numer nr obozowy 28305. Zginął w transporcie inwalidów 10 sierpnia 1942”.16 Informację tę potwierdza. E. Chart.17 Informacje o ks. muszyńskim zebrała też i podała A. Jagodzińska.18 Pamięć o ks. Kasprowiczu uwiecznili mieszkańcy Grabowie na granitowej płycie, która  wisi na miejscowym kościele.

    Kamienna płyta z nazwiskiem ks. Kasprowicza ze ściany kościoła w Grabowie. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

    Życie ks. Kasprowicza nacechowane było prostotą, ufnością w Opatrzność Bożą i życzliwością, o której mówili jego wychowawcy z gimnazjum. Te cechy musiał zachować do końca. Świadczy o tym świadek ostatnich dni jego życia: „Jan Kasprowicz należał zawsze do optymistów, jednak słabe zdrowie nie pozwalało mu wykonywać pracy i przy segregacji na zdolnych do pracy i niezdolnych, zaliczono go do drugiej grupy i wywieziono transportem do komory gazowej”.19

    Ten urodzony we wsi Krzyworzeka koło Wielunia, z Jana i Józefy z Kolskich Kasprowiczów, czterdziestoletni kapłan jest świadkiem cichej, ale ufnej Wiary w Boga i Miłości do Ojczyzny. Nie pozostawił po sobie wybudowanego kościoła ani innych trwałych znaków swego życia. Potomni nie ufundowali mu (poza zbiorowymi, jak choćby w łódzkiej katedrze) tablic czy pomników. Jest przykładem wiernego Sługi Chrystusa.

    Na koniec zacytujmy kilka zdań z jego dwóch zachowanych kazań.20 Pierwsze – o mądrości – związane jest z przypowieścią Jezusa o nieuczciwym zarządcy, którego pochwali sam Chrystus.21 Drugie o obowiązkach rodziców wobec dzieci: „Z jednostek, moi Drodzy, składają się rodziny, z rodzin całe społeczeństwa. Społeczeństwo – jego siła moralna zależna jest od wychowania jednostki, od ukształtowania się pojedynczej rodziny. […] Stróżem regulowania [‘’’] stosunków pomiędzy rodzicami a dziećmi jest Kościół św., któremu w depozycie złożył wzniosłą i świętą naukę Jezus Chrystus […]”.22 Zakończmy te myśli ostatnim zdaniem z pierwszego kazania: „Zwróćmy się przeto do Niego i prośmy Go, aby nam przygotował mieszkanie u Ojca Swego, aby się obecnie umocnić w te święte cnoty, wiarę, nadzieję i miłość, abyśmy byli chrześcijanami w całym tego słowa znaczeniu, nie tylko z imienia, ale i z czynów, aby jak dawniej uczniów i nas w przyszłości strofował i <wyrzucał nam niedowiarstwo i zatwardziałość serca>. – Amen”.23

    1. AAŁ., akt. pers. 173, b.n., z 17 VI 1923 r.[]
    2. AAŁ., akt. pers. 173, b.n. i b.d.[]
    3. W drugim swoim Życiorysie z 2 X 1926 r. doprecyzowuje decyzję w obronie Ojczyzny: „W roku 1920 podczas nawały bolszewickiej wstąpiłem do Armji gen. Hallera, jako ochotnik w celu ratowania Ojczyzny”. Zob., AAŁ., akt. pers. 173, Nr 3859, z 2 X 1926 r.[]
    4. AAŁ., akt. pers. 173, b.n., z 1923 r.. (brak dnia i miesiąca). Zapewne Życiorys napisany na okoliczność przyjęcia go do Seminarium. Zob. też drugi Życiorys, pisany przed święceniami: AAŁ., akt. pers. 173, Nr 3859., z 2 X 1926 r.[]
    5. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 4627., z 15 X 1928 r.[]
    6. Pismo kancelarii par. św. Jacka w Piotrkowie Trybunalskim z 19 XI 1928 r. Zob. AKDŁ., akt. pers. 173, Nr 5719., z 20 XI 1928 r.[]
    7. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 3017., z 22 VI 1929 r.[]
    8. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 3414., z 2 VI 1930 r.[]
    9. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 57194943., z 19 VIII 1930  r.[]
    10. Zob. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 571933 (w. 189)., z 14 I 1933 r.[]
    11. Zob. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 917., z 27 III 1933 r.[]
    12. Zob. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 5328., z 15 XII 1936 r.[]
    13. AAK., akt. pers. 173, Nr 1790, z 19 V 1937 r.[]
    14. AAŁ., akt. pers. 173, Nr 1401, z 8 IX 1939  r.[]
    15. AAŁ., akt. pers. 173, b.n.., z 19 V 117 XI 1937 r. Ks. L. Domagalski, podobnie jak ks. Jan Kasprowicz, kapłani Ziemi Łęczyckiej, zginęli niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau.[]
    16. W. Jacewicz i J. Woś, Martyrologium Polskiego …, t. IV, s. 235. Zob. E., Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.108.[]
    17. Zob. E., Chart, Zmarli Polacy …, dz. cyt., s.108.[]
    18. A. Jagodzińska, NIEZŁOMNI. Wierni Bogu i Ojczyźnie, dz. cyt., s.160-161.[]
    19. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny w Dachau, dz. cyt., s. 48.[]
    20. Jedno z VII niedzieli wielkanocnej, napisane na parafii w Grabowie 10 VII 1929 r., a drugie wygłoszone w Seminarium Duchownym w Łodzi 27 XII 1930 r.[]
    21. Zob. Biblia Tysiąclecia, Poznań, Łk, 16.[]
    22. AAŁ., akt. pers. 173, b.n., i b.d.[]
    23. J.w.[]

    Ks. Ferdynand Jacobi 1882–1942 ​

    Ksiądz Ferdynand Jacobi – rodowity łęczycanin 1882–1942

    Abp Wł. Ziółek zaliczył ks. Ferdynanda Jacobiego do grona kandydatów na ołtarze

    Bogate życie duszpasterskie i naukowe, zakończone męczeńską śmiercią, stawiają ks. Ferdynanda Jacobiego w gronie kapłanów, których były arcybiskup Władysław Ziółek zaliczył do grona kandydatów na ołtarze. Ksiądz Jacobi, mimo że urodził w Łęczycy i był rektorem łódzkiego seminarium, związany był z parafią Błonie – jako proboszcz i budowniczy kościoła w tej miejscowości. Parafia ta bezpośrednio sąsiaduje z miastem powiatowym Łęczycą.

    Życie ks. Jacobiego można podzielić na trzy okresy: młodość i pierwsze lata kapłańskie, pracę kapłańską na niwie kościoła diecezjalnego i drogę męczeńską.

    1. Młodość i pierwsze lata kapłańskie

    Pierwsze wzmianki o parafii w Błoniach koło Łęczycy pochodzą z XIII w. Obecny kościół wybudowany został na początku lat dwudziestych minionego stulecia, a jego budowniczym był, jak już wspomniano, ks. Ferdynand Jacobi. Kościół został konsekrowany w 1923 r. Wchodząc do świątyni, na jednym z lewych filarów można zobaczyć pamiątkową tablicę poświęconą temu kapłanowi. Widnieje na niej napis:

    „Ś.P. Ks. Prałatowi Ferdynandowi Jacobiemu, budowniczemu kościoła w Błoniu, który zginął w obozie 25 VIII 1941 r. w Oświęcimiu, wdzięczni Parafianie. Błonie 1987”.

    Tablica naścienna w kościele w Błoniu. Fot. ks. M. Jagiełło

    Ksiądz Ferdynand Jacobi był łęczycaninem. Urodził się 7 kwietnia 1882 r. w Łęczycy z Ferdynanda i Antoniny z Trauteltów.1 Edukację zaczynał w rodzinnym mieście. Po ukończeniu tutejszego gimnazjum realnego, w 1899 r. wstąpił do seminarium duchownego w Warszawie, które ukończył w 1904 r. Dnia 9 października tego samego roku przyjął święcenia kapłańskie w kościele Świętego Krzyża w Warszawie.2 Sprzyjającą okolicznością do pozostawienia go w nowo powstałej diecezji łódzkiej był fakt przeniesienia ks. Ferdynanda na stanowisko wikariusza do parafii Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi.3

    Ks. Ferdynand Jacobi w młodości. Z zasobów AAŁ

     

    Początkowe lata posługi kapłańskiej ks. Ferdynanda to katechizacja. Kuria łódzka wyliczyła jego obowiązki w tym zakresie:

    „K.D.Ł. stwierdza, że ks. kanonik Ferdynand Jacobi nauczał religii katolickiej od r. 1907 w następujących szkołach: I. w szkole powszechnej w Tarczynie: od 1 IX 1907 do 1 X 1908 r. […] II. w szkołach miejskich w Brzezinach: od 1 IX 1908 r. do 1 IX 1910 r. III. w . 4-klasowym Zakładzie naukowym żeńskim Berlachowej [?] w Łodzi od 1. IX 1908 do 1 IX 1909 – IV. w b. 4-klas. Zakładzie nauk. Żbijewskiej [?] w Łodzi od 1 IX 1909 r. do 1 IX 1910 r.: V. w szkole powszechnej w Błoniu Łęczyckim od 1 IX 1912 do 1. XII 1916 – VI. W szkołach powszechnych w par. Godzianów od 1 IX 1917 do 1 VI 1921 […]”.4

    W wieku zaledwie 25 lat zdobył zaufanie kościoła warszawskiego, dzięki czemu w latach 1907–1908 został rektorem kościoła w Brzezinach pod Łodzią (samodzielnie kierując tą placówką). Tu, podobnie jak na poprzednich parafiach, oddelegowany został głównie do nauczania religii.

    Sześć lat po święceniach, 1 lipca 1910 r., otrzymał pierwsze probostwo w Domaniewie,5 a kolejne (1 lipca 1912 r.) w Błoniu,6 cztery kilometry od miejsca urodzenia. W tej parafii Biskup postawił mu zadanie budowy nowego kościoła. Siedemdziesiąt lat później (w 1987 r.) parafianie Błonia na filarze kościoła zawiesili pamiątkową tablicę, na której wyryte zostały wyżej cytowane słowa. Parafianie ci nie wiedzieli, że łódzki arcybiskup Władysław Ziółek 28 czerwca 2006 r., w piśmie do biskupa diecezji bielsko-żywieckiej, wyznaczy ks. Ferdynanda jako jednego z dwunastu Kapłanów-Męczenników, kandydatów na ołtarze.7

    Kolejną placówką, gdzie ks. Jacobi stanął przed zadaniem budowy nowego kościoła, była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Godzianowie. Parafię tę objął 2 grudnia 1916 r.6

    2. Praca kapłańska na niwie kościoła diecezjalnego

    W 1926 r. kończy się młodzieńczy okres życia kapłańskiego ks. Ferdynanda, polegający na katechizacji i prowadzeniu małych placówek duszpasterskich (miał jednak w tym czasie wiele dokonań o szerokim zasięgu, jak budowa kościoła w Błoniu k. Łęczycy czy w Godzianowie). Jego praca zwróciła uwagę władzy kościoła łódzkiego.

    Na początku lat dwudziestych minionego wieku ks. Jacobi obdarowany został wieloma obowiązkami i zaszczytami. Mianowany został m.in. profesorem Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi8, skarbnikiem Kurii,9 sędzią, a później wiceoficjałem Sądu Biskupiego10 i kanonikiem kapituły łódzkiej.11

    Już w 1924 r. Biskup łódzki wysłał pismo do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego [dalej: MWRiOP] w Warszawie, w którym wylicza szczególne zasługi ks. Ferdynanda dla uzyskania kwalifikacji zawodowych w myśl Rozporządzenia MWRiOP z dnia 15 września 1923 (? – ostatnia cyfra nieczytelna): „[…] Jego wykład oparty na gruntownej znajomości przedmiotu i poparty według najnowszych metod nauczania religii osiągnął dobre rezultaty pod względem dydaktycznym i wychowawczym. […] Dlatego pracę ks. Kanonika Ferdynanda Jacobiego uważam za wybitną”.12 Konsekwencją otrzymania tej nominacji jest powierzenie przez władzę duchowną ks. Jacobiemu już w następnym roku wykładów o charakterze metodyczno-wychowawczym w Łodzi13 i Seminarium Nauczycielskim w Zgierzu.14

    Wyjątkowa i znacząca nie tylko dla ks. Jacobiego, ale i dla kościoła łódzkiego, była nominacja ks. Ferdynanda „na członka Komisji Mieszanej Konserwatorskiej dla Diecezji Łódzkiej”.15 Siedem lat później ks. Jacobi przesłał w liście informację, że „Konserwator p. Sawicki powiedział mnie, że mam być powołanym na członka Komisji konserwatorskiej miasta ST. Warszawy oraz województwa łódzkiego. Najuprzejmiej proszę Waszą Ekscelencję o decyzję w tej sprawie [w podpisie: „ks. F. Jacobi” i w lewym dolnym rogu pisma odręczne: .]”.16

    W listopadzie 1926 r. ks. Ferdynand przenosi się z Łodzi do Piotrkowa Trybunalskiego z zamiarem przygotowania nowej parafii, która terytorialnie miała zostać wydzielona z istniejącej już parafii św. Jacka, do której ks. Ferdynand został posłany jako proboszcz17. Przepracował tam cztery lata (do 10 listopada 1930 r.). W 1927 r., na własną prośbę ks. Jacobi został zwolniony przez Biskupa z kolejnych obowiązków: „Liczne zajęcia, jakimi Przewielebny Ks. Kanonik jest obarczony, szczególnie budowa nowego kościoła, jak również oddalenie od Łodzi, zmusiły mnie do odwołania z obowiązków, jakie Przewielebny Ks. Kanonik dobrowolnie przyjąć zgodził się. Dziękując za dotychczasową pracę w tym kierunku pozostaję oddanym w Bogu”.18

    Dwa tygodnie po tej rezygnacji ks. Jacobiego, 11 kwietnia 1927 r., bp Tymieniecki, wyliczając jego zasługi (m.in. wybudowanie dwóch kościołów: „In parochis Godzianów et Błonie ecclesias aedificavit”), prosi papieża Piusa XI o nadanie mu godności Prałata Jego Świątobliwości.19 Stolica Apostolska specjalnym pismem z 11 listopada tegoż roku powiadomiła kurię łódzką, że spełnia prośbę Biskupa łódzkiego, nadając ks. kanonikowi Ferdynandowi Jacobiemu tytuł Prałata Jego Świątobliwości.20 Bp Tymieniecki niezwłocznie (21 listopada tegoż roku) powiadomił o tym nowo mianowanego: „Z radością komunikuję Księdza Prałata, że nadeszło Breve z nominacją na godność Prałata Papieskiego […]”.21

    Ks. prałat Ferdynand Jacobi. Z zasobów AAł

    W 1928 r. biskup Tymieniecki – w trosce o dobro dusz – erygował parafię Najświętszego Serca Jezusowego w Piotrkowie Trybunalskim. Oczywiście, zwrócił się też do ks. Jacobiego:

     „Zorganizowanie nowej parafii [napisał Biskup] powierzyłem ks. Franciszkowi Psonce. Zawiadamiając o powyższym, wyrażam nadzieję, że Przewielebny Ksiądz Prałat dołoży wszelkich starań, aby dopomóc ks. F. Psonce do zorganizowania nowej placówki duszpasterskiej”.22

    Warto przypomnieć, że ks. Ferdynand wybudował już dwa kościoły – w Błoniu k. Łęczycy i w Godzianowie. Dwa lata wcześniej rozpoczął organizowanie nowej parafii, a teraz Biskup powierzył mu troskę o pomoc w utworzeniu kolejnej placówki duszpasterskiej.

    Do powyższych zadań Biskup dołożył jeszcze jedno: „Na czas nieobecności Księdza Dziekana Szabelskiego powierzam Przewielebnemu Księdzu Prałatowi spełnianie obowiązków Dziekana Piotrkowskiego”.23

    Nie było mu jednak dane dokończyć dzieła budowy kościoła, gdyż Biskup odwołał go ze stanowiska proboszcza parafii św. Jacka w Piotrkowie Trybunalskim w momencie, kiedy powstał wakat na stanowisku rektora łódzkiego seminarium.24 Dotychczasowy rektor tej uczelni, ks. Włodzimierz Jasiński, został mianowany biskupem pomocniczym tarnowskim, wskutek czego biskup Tymieniecki zaproponował ks. Ferdynandowi Jacobiemu objęcie tego stanowiska. Wcześniej zaproponował na to stanowisko „pierwszego jej rektora ks. Jana Krajewskiego, który cztery lata wcześniej złożył rezygnację z prowadzenia go, z uwagi na stan zdrowia. Zarówno Biskup, jak i ks. Krajewski uważali, że jego stan na tyle się poprawił, że będzie mógł podjąć te obowiązki. Niestety, stan zdrowia ks. Krajewskiego w krótkim czasie na nowo uległ pogorszeniu i Biskup zmuszony był szukać innego kandydata. Wówczas postanowił zwrócić się z propozycją objęcia tego urzędu do ks. Jacobiego. Wiedział o tym, że ten wszechstronnie utalentowany i gorliwy kapłan podoła nowym obowiązkom. Nominację na tę funkcję otrzymał 10 października 1930 r.”25

    S. Grad, charakteryzując sylwetkę ks. Ferdynanda, wymienia kolejne nominacje: „Jeszcze w tym samym roku, ks. Jacobi otrzymał także szereg funkcji kurialnych: został promotorem sprawiedliwości w łódzkim Sądzie Biskupim, egzaminatorem kapłanów z teologii pastoralnej i liturgiki, wizytatorem nauki religii w publicznych szkołach powszechnych miasta Łodzi oraz członkiem kurialnej Komisji rewizyjnej”.

    Dwa lata później ks. Jacobi poprosił o zwolnienie go z funkcji rektora. 14 września 1932 r. biskup Tymieniecki rezygnację przyjął. W łódzkim archiwum diecezjalnym, w aktach osobowych ks. Jacobiego zachowało się pełne życzliwości pismo biskupa Tymienieckiego do ks. Ferdynanda:

    „Przed dwoma laty powierzyłem Przewielebnemu Księdzu Prałatowi zaszczytne i jednocześnie najbardziej odpowiedzialne w diecezji stanowisko Rektora Seminarium Duchownego w Łodzi. W trudnych warunkach sprawował Przewielebny Ksiądz Prałat swój urząd. Lecz dzięki wielkim przymiotom jego umysłu i wybitnym zaletom charakteru, instytucja pod Jego kierownictwem ściśle rozwijała się i konsolidowała, panował w niej duch wysoce kościelny, duża karność i atmosfera naukowa. Nastrój ten dawał alumnom wszystkie warunki do wyrobienia się wewnętrznego i nabywania gruntownej wiedzy. Z wielkim przeto żalem przyjmuję prośbę Przewielebnego Księdza Prałata o zwolnienie go ze stanowiska rektora Seminarium Duchownego, dziękując serdecznie za troskliwość i dobro tegoż Seminarium. Wyrażam przekonanie, że Przewielebny Ksiądz Prałat będzie nadal pamiętał o tej instytucji i w razie potrzeby obejmie wykłady z jakiegoś przedmiotu. Jednocześnie mianuję Księdza Prałata proboszczem parafii św. Anny w Łodzi” .

    Nominacja na to stanowisko nastąpiła z powodu śmierci dotychczasowego proboszcza, ks. Stefana Krajewskiego, pierwszego rektora łódzkiego seminarium.

    Pod koniec charakterystyki drugiego okresu życia ks. Jacobiego zacytujmy ostatni zachowany w aktach osobowych dokument z nim związany, z 7 stycznia 1939 r. Przytoczymy go w całości, aby pokazać, jak bardzo zależało Biskupowi łódzkiemu i Kurii na pracy z ks. Jacobim:

    „Zmniejszenie ilości spraw prowadzonych w Naszym Sądzie Biskupim zmusza mnie do zlikwidowania kompletów sądowych, których ilość dzisiaj przekracza potrzeby Diecezji. Biorąc pod uwagę złożoną mi prawie przed rokiem przez Wielebnego Księdza Prałata rezygnację, dzisiaj, gdy uczynić to mogę, zwalniam Go z urzędu Wice-Oficjała z pozostawieniem Go przy urzędzie Sędziego Prosynodalnego. Tym więcej zwolnić go jestem zobowiązany, że niedawno powierzyłem Przewielebnemu Księdzu Prałatowi odpowiedzialny i wymagający wiele oddania się urząd Wice-Postulatora procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożej Wandy Malczewskiej. [Na koniec biskup złożył podziękowania w słowach:] Za obowiązek swój uważam złożyć Przewielebnemu Księdzu Prałatowi wyrazy pasterskiej podzięki za kilkuletnie sprawowanie urzędu Wice-Oficjała, w którym to czasie nie szczędził Przewielebny Ksiądz Prałat pracy i czasu dla dobra Naszego Sądu. Niech Bóg za gorliwość nagrodzi, ja zaś dalszym trudom i pracom Przewielebnego Księdza Prałata całym sercem błogosławię”.26

    3. Droga męczeńska

    Ostatnią parafią, na którą mianowano ks. Jacobiego, był kościół św. Anny w Łodzi. „Kamień węgielny pod kościół poświęcił 24 maja 1904 r. abp Wincenty Teofil Chościak Popiel. Zakończenie budowy [nastąpiło] w grudniu 1905 r., [kościół został] poświęcony 10 grudnia 1905 r. przez ks. Karola Szmidla, proboszcza parafii Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi”.27 W tamtym czasie w parafii św. Anny posługiwał proboszcz oraz kilku wikariuszy.

    Wybuch II wojny światowej okazał się dramatyczny dla ks. prałata Jacobiego. „Rok 1941 był brzemienny w swych tragicznych skutkach. Zaczęło się w marcu 1941 r., kiedy to w ręce gestapo wpadła tajna drukarnia podziemnego pisma „Pochodnia”. Aresztowano wówczas ks. dr. Jana Warczaka oraz będących z nim w bliskich kontaktach księży z parafii św. Anny w Łodzi – ks. dr Ferdynanda Jacobiego, ks. Teofila Milczarskiego i ks. Wacława Bielińskiego. Zatrzymanych osadzono w więzieniu gestapo przy ul. Sterlinga w Łodzi. Po trwającym kilka tygodni śledztwie wszystkich kapłanów przewieziono do obozów koncentracyjnych: ks. Wacław Bieliński i ks. dr Ferdynand Jacobi znaleźli się w Oświęcimiu, gdzie ponieśli śmierć męczeńską (pierwszy 20 sierpnia 1941 r., drugi 5 dni później); ks. dr Jan Warczak i ks. Teofil Milczarski – po pobycie w różnych obozach – szczęśliwie w 1945 r. doczekali wyzwolenia w obozie koncentracyjnym w Dachau”.28 Autorka wspomnień o męczeńskiej śmierci łódzkich kapłanów mówiąc o eksterminacji polskiego duchowieństwa wymieniła ks. Jacobiego jako z jednego z pierwszych, który zginął w drugim roku wojny: Księży aresztowanych wwiosną 1940 roku i wiosną 1941 roku wywieziono do Auschwitz, a następnie do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. Wywiezieni do Auschwitz ks. Wacław Bieliński i ks. Ferdynand Jackobi zmarli w sierpniu 1941 roku”.29

    Wstrząsającą informację o pobycie ks. Jacobiego w niemieckim obozie w Oświęcimiu i ostatnich dniach życia przekazują Jacewicz i J. Woś:

     „Promienną gwiazdą w oświęcimskiej nocy był ks. prałat Jacobi z Łodzi. Siły opadały z każdym dniem. Wewnętrzne tkanki jelit pękały, naczynia krwionośne otwierały się brocząc nieustannie krwią. Na pytanie, czy odczuwa ból, odpowiadał: <Mogę wytrzymać. Chrystus o wiele więcej wycierpiał>. Ze względu na wielkie boleści każdy przydział jedzenia oddawał innym chorym. Gdy odwiedziłem go następnego dnia, był w agonii. Z całą izbą odmówiłem Ojcze nasz, ZdrowaśWieczny odpoczynek. Ta cicha modlitwa setek cierpiących Polaków zastąpiła mu pogrzeb. Poszedł po nagrodę jako sługa dobry i użyteczny, który w małych rzeczach będąc wierny, nad wielkimi został postawiony”.30

    Ci sami autorzy – podobnie jak przy każdym innym nazwisku – podają krótkie informacje, które warto przytoczyć z racji stanowisk zajmowanych przez ks. Ferdynanda:

    „Jacobi Ferdynand dr – prał J św., kan honor. Kapituły Łódzkiej, viceoficjał Sądu Biskupiego, b. rektor Sem. Duch. W Łodzi, prob. par. św. Anny w Łodzi. Ur. 7 IV 1882 r. w Łęczycy, świec. kapł. 8 X 1904 r. w Warszawie. Areszt. 8 III 1941 r. i osadzony w więzieniu w Łodzi od 9 VIII 1941 r. w obozie konc. Oświęcim, zginął 25 VIII 1941”.31

    Z dokumentów znajdujących się w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej [dalek: IPN] dowiadujemy się, że z więzienia w Łodzi został odtransportowany 9 sierpnia 1941 r. do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie otrzymał numer 19 967. Zmarł już 25 sierpnia 1941 r.32

    Przypomnijmy, że abp Władysław Ziółek zaliczył ks. Ferdynanda Jacobiego do grona dwunastu kapłanów kościoła łódzkiego jako kandydatów na ołtarze.33

    1. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 68 (nr wewn.) 47, z 22 XII 1922 r.[]
    2. Zob. Elenchus cleri seculari ac regularis Archidioecensis Varsaviensis pro anno Domini 1905, Varsaviae 1905, s. 77. Zob. też: S. Grad, Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi w latach 1921–1940, „Łódzkie Studia Teologiczne” (dalej: ŁST) 1992, t. 1.

      Bezpośrednio po święceniach został skierowany na wikariat do parafii w Słomczynie, gdzie proboszczem był ks. Wincenty Tymieniecki, późniejszy pierwszy biskup diecezji łódzkiej. Opatrzność Boża sprawiła, że po latach właśnie ten ordynariusz łódzki poprosił arcybiskupa Warszawy o inkardynację ks. Ferdynanda do diecezji łódzkiej, na co zgodę wyraził kardynał Aleksander Kakowski, ordynariusz archidiecezji warszawskiej.((Na ten temat zob. m.in.: AAŁ, APK, 79, nr 6147 (to i kolejne pisma posiadają numerację Kościoła Metropolitarnego Warszawskiego) z 18 XI 1921 r., nr 6472 z 19 XI 1921 r. i AAŁ, nr 1257, z 17 XI 1921 r. Zob. też pismo dziękczynne bpa łódzkiego do kard. A. Kakowskiego: nr 1257, z 17 XI 1921 r.[]

    3. Informację o tym można znaleźć w: AAŁ, APK, ks.79, nr 6877, (nr wewn.) 47, z 22 XI 1927.[]
    4. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 2190, z 16 IX 1924 r. Powyższe wyliczenie podano świadomie – aby pokazać placówki, w których pracował ks. Ferdynand. Na temat dalszych nominacji zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 4288, (nr wewn.) 83, z 10 VIII 1932 r. i dane z Karty rejestracyjnej, (nr wewn.) 98, z 24 II 1936 r.[]
    5. Zob. Akta Kurii Archidiecezji Warszawskiej (dalej: AAW), APK, sygn. 79, nr 4411, (nr wewn.) 4, z 22 VII 5 VII 1910 r.[]
    6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 3240, z 31 VIII 1926 r.[][]
    7. Zob. Kuria Łódzka, Abp-013-751/06, Łódź, z 28 VI 2006 r.[]
    8. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, b.n., b.d.[]
    9. Z tego stanowiska został zwolniony 20 VIII 1926 r. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 3041, z 20 VIII 1926 r.[]
    10. Mimo zwolnienia z funkcji skarbnika Kurii, nie zwolniono go z funkcji sędziego Sądu Biskupiego, o co prosił. Zob. tamże. O funkcji skarbnika ks. Jacobi napisał też w „Życiorysie” 22 XII 1927 r.: „Do listopada 1926 r. byłem prefektem szkół zawodowych w Łodzi i skarbnikiem Kurii Diecezjalnej”. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 6877, z 24 XII 1927 r., Kancelaria par. św. Jacka, Piotrków Trybunalski, L. Dz. 522. Warto zwrócić uwagę na datę: 24 grudnia. Sugeruje to, że napisanie tego życiorysu było pilne, skoro datowane jest na wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Może było to związane z otrzymaną prałaturą? Wiceoficjałem został mianowany 31 VIII 1932 r., zwolniono go z tej funkcji w 1939 r. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, b.n., z 31 VIII 1932 r. i nr 35, (nr wewn.) 106, z 7 I 1939 r. Zob. też odręczne pismo w tej samej sprawie z tego samego dnia.[]
    11. Więcej informacji o nominacji i rezygnacji z tej funkcji, która zabierała mu szczególnie dużo czasu, zob. poniżej. Z kolei S. Grad wymienia inne funkcje z tego okresu: „W łódzkim seminarium duchownym został ojcem duchownym i profesorem śpiewu liturgicznego i teologii ascetycznej. Ponadto, w kurii biskupiej powierzono mu funkcję skarbnika, oraz został też członkiem komisji konserwatorskiej. Dnia 4 maja 1922 stał się najmłodszym kanonikiem, nowo utworzonej Katedralnej Kapituły Łódzkiej. Wiosną 1926, za zgodą ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego, został mianowany członkiem Komisji Mieszanej Konserwatorskiej dla Diecezji Łódzkiej.”. Zob., S. Grad, Ksiądz Ferdynand Jacobi (1882–1941), ŁST 2006, t. 15, s. 59–68.[]
    12. AAŁ, APK, sygn. 79, nr, 2190, z 27 IX 1924 r.[]
    13. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 1869, z 10 VIII 1925 r.[]
    14. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 2035, z 24 VIII 1925 r.[]
    15. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 989, (nr wewn.) 21, z 2 IV 1926 r. Jest to odpowiedź na prośbę ks. Ferdynanda z 13 kwietnia 1927 r.: „Oddalenie od Łodzi i zajęcia parafialne nie pozwalają mi na spełnianie obowiązków w Kapitule Katedralnej, przeto zrzekam się dobrowolnie beneficjum Kanonika Kapituły Łódzkiej i proszę Waszą Ekscelencję najuprzejmiej o przyjęcie niniejszej rezygnacji”. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 1799, (nr wewn.) 37, z 13 IV 1927 r. Tymieniecki dopiero 30 listopada tegoż roku powiadomił o tym kapitułę łódzką: „Ks. Kanonik Ferdynand Jacobi w dniu 13/IV r.b. wniósł do mnie piśmienne zrzeczenie się zajmowanej kanonii. Po nadaniu przez Ojca św. ks. Jacobiemu godności Prałata Domowego Jego Świątobliwości, zrzeczenie się z kanonii przyjąłem i zaakceptowałem. Wobec powyższego Ks. Prałat Ferdynand Jacobi przestał być członkiem Kapituły Łódzkiej, o czym Prześwietną Kapitułę zawiadamiam”.[]
    16. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 6055, (nr wewn.) 65, z 30 XI 1927 r.[]
    17. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 3964, (nr wewn.) 28, z 6 XI 1926 r. oraz nr 4784, 20 XI 1926 r.[]
    18. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 1698, (nr wewn.) 35, z 7 IV 1927 r. W aktach Kapituły Katedralnej odnotowano, że „Ks. prałat Ferdynand Jacobi przestał być członkiem Kapituły Łódzkiej […]”. Nr 2573, z 11 XI 1927 r.[]
    19. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 1761, z 23 IV 1927 r.[]
    20. Pismo to zostało zarejestrowane w Kurii 18 XI 1927 r. pod nr 5474/1927. Zob. też nr 6054, z 30 XI 1937 r.: „Jego Świątobliwość Papież Pius XI raczył odznaczyć Przewielebnego Księdza Prałata tak wysoką godnością Domowego Prałata”.[]
    21. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 5474, (nr wewn.) 44, z 21 XI 1927 r.[]
    22. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 1259, (nr wewn.) 49, z 21 III 1927 r.[]
    23. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 3397, (nr wewn.) 56, z 12 VIII 1928 r.[]
    24. Zob., P. Zwoliński, Ferdynand Jacobi ks. prałat 1882–1941, [w:] Rektorzy państwowych wyższych uczelni w Łodzi 1945–2005, red. E. Paradowska, Łódź 2005, s. 331.[]
    25. P. Zwoliński, Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi 1921–2001, Łódź 2001, s. 102 (Zostawiono w tym cytacie – podobnie jak w wielu innych – pisownię oryginalną, stąd trzykrotny „stan”). Ksiądz Jacobi znał już pracę w seminarium. Jak pisze ten sam autor: „W 1921 r. skład kadry profesorskiej przedstawiał się następująco: rektor ks. Jan Krajewski […]. Ojciec duchowny ks. kanonik Ferdynand Jacobi wykładał teologię ascetyczną, prowadził zajęcia ze śpiewu i podjął się kierowania chórem seminaryjnym”. Zob. też: S. Grad, Wyższe Seminarium Duchowne…, dz. cyt., s. 9–19. Zostawiono w tym cytacie – podobnie jak w wielu innych – pisownię oryginalną, stąd trzykrotny „stan”.[]
    26. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 35, (nr wewn.) 106, z 7 I 1939 r.[]
    27. Archidiecezja Łódzka. Informator [dalej: AŁI 2007] , Łódź 2007, s. 283.[]
    28. M. Budziarek, „Gloria victis”. Martyrologia wykładowców łódzkiego Seminarium Duchownego podczas okupacji hitlerowskiej 1939–1945, ŁST 1992, t. 1, s. 25. Zob. też: http://www.parafia.swietej-anny.pl/index.php?s=7, dostęp 15 IV 2016 r.[]
    29. A. Jagodzińska, NIEZŁOMNI. Wierni Bogu i Ojczyźnie, dz. cyt. s. 31.[]
    30. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939–1945, Warszawa 1977, z. II , s. 231.[]
    31. Tamże. Zob. też: L. Bujacz, Obóz koncentracyjny w Dachau, Łódź 1946, s. 47. Autor w swojej pozycji podobnie charakteryzował sylwetki współbraci Męczenników obozowych. W pracy L. Bujacza przy nazwisku tego Męczennika znalazła się informacja: „Ks. Jacobi Ferdynand umarł w Oświęcimiu”.[]
    32. Archiwum International Tracing Service Międzynarodowe Biura Poszukiwań (dalej: Archiwum ITS), dok. nr 25496595, dostęp 14 VII 2016.[]
    33. Zob. Kuria Łódzka, Abp-013-751/06, z 28 VI 2006 r.[]

    ks. Franciszek Jabłoński 1897–1964

    Ksiądz Franciszek Jabłoński 1897–1964

    Ks. Jabłoński będąc w obozie w Dachau, przyrzekł Bogu, że jeśli przeżyje obóz, to z wdzięczności za ocalenie pobuduje kościół i będzie pamiętał o kolegach Męczennikach, którzy ponieśli obozową śmierć

    Ksiądz Franciszek Jabłoński, zdjęcie z 1922 r. Z zasobów ADWł.

    1. Kapłan, który przeżył Dachau

    Ksiądz Franciszek Jabłoński jest jednym z dwóch kapłanów, których biogramy zostały opisane w niniejszym opracowaniu, a którzy przeżyli gehennę niemieckiego obozu koncentracyjnego. Drugim kapłanem jest ks. Arkadiusz Tyczyński z parafii Góra św. Małgorzaty. Bezpośrednim powodem, dla którego to czynimy, jest fakt, iż obaj kapłani pracowali na Ziemi Łęczyckiej. Według relacji obecnego proboszcza Świnic Warckich – ks. Janusza Kowalskiego, postać ks. Jabłońskiego wywarła szczególny wpływ na powojenną historię Świnic i okolic. „Ks. Jabłoński będąc w obozie w Dachau przyrzekł Bogu, że jeśli przeżyje obóz, to z wdzięczności za ocalenie pobuduje kościół i będzie pamiętał o kolegach Męczennikach, którzy ponieśli obozową śmierć”.1 Panu Boga zawdzięcza ocalenie słowa dotrzymał.2

    Ze względu na temat pracy – podobnie jak w przypadku życiorysu ks. `Tyczyńskiego, tu interesować się będziemy tylko okresem związanym z czasem podwójnego pobytu ks. F. Jabłońskiego w Świnicach Warckich.

    O początkach życia ks. Jabłońskiego dowiadujemy się z jego curriculum vitae:

    „Ja, Franciszek Jabłoński stanu mieszczańskiego, urodziłem się w mieście Słupcy dnia 1 grudnia ojca `Franciszka Jabłońskiego i matki `Franciszki z domu Balewskiej małżonków Jabłońskich […], obecnie trudniących się rolnictwem. Chrzest przyjąłem w kościele parafialnym w Słupcy. Początkowe nauki odebrałem w Słupcy. W roku 1912 zostałem oddany do gimnazjum, gdzie w roku 1916 ukończyłem 4 klasy Czyniąc zadość gorącemu pragnieniu służenia P. Bogu w stanie duchownym, udałem się na egzamin do Seminarjum Włocławskiego; w dniu 11 sierpnia 1919 roku takowy złożyłem i zostałem wpisany na listę alumnów tegoż Seminarjum. Zapisany jestem w księgach ludności w Słupcy Ziemi Kaliskiej”.3

    Ze wspomnianych w życiorysie pism zachowało się świadectwo z Polskiego Gimnazjum męskiego w Turku. Na siedemnaście wymienionych przedmiotów uczeń otrzymał dziewięć piątek (ocen celujących) i pozostałe dobre. Zachowało się też świadectwo proboszcza Słupcy, które przedstawił władzom seminaryjnym we Włocławku. Najogólniej można powiedzieć, że zaświadczenie proboszcza jest na poziomie świadectwa gimnazjalnego: celujące. W tym samym tonie wypowiada się o uczniu dziekan dekanatu w Turku:

    „Niniejszym świadczę, że p. Franciszek Jabłoński, były uczeń Gimnazjum polskiego w Turku w części moich wykładów religji w temże gimnazjum, wyróżniał się jako uczeń klasy czwartej pilnością, skromnością i pobożnością (podpis nieczytelny)”.4

    Ciekawe informacje związane z pierwszymi latami życia ks. Franciszka można znaleźć w świadectwie wystawionym przez Magistrat Miasta Słupcy:

    „Franciszek Jabłoński, syn zmarłego w 1913 roku i jego żony Franciszki […] jest pochodzenia mieszczańskiego i pozostała wdowa zajmuje się rolnictwem. Świadectwo niniejsze wydane jest F. Jabłońskiemu dla przedstawienia takowego we Włocławskim seminarium duchownem […].5

    Należy też przytoczyć pismo dziekana słupeckiego skierowane do rektora seminarium we Włocławku po wygłoszeniu zapowiedzi przed przyjęciem święceń przez kleryka F. Jabłońskiego. Dziekan pisał:

    „Nikt się nie zgłosił przeciwko Fr. Jabłońskiemu. Owszem dały się słyszeć głosy dodatnie i pochwalne za nim. Ja ze swej strony […] mogę zaświadczyć, że spełniał gorliwie swoje obowiązki alumna. Spędzał czas w gronie swej rodziny i najbliższych z rodziny, daje gwarancję na dobrego kapłana w przyszłości”. 6

    2. Życie kapłańskie ks. Jabłońskiego

    Po święceniach kapłańskich, które otrzymał 18 VI 1922 r. we Włocławku pracował jako wikariusz w parafii św. Stanisława we Włocławku od VI/VII 1922 r. do 10 VI 1923 r. (od V do VIII 1923 r. na kuracji w Rabce), kolejne funkcję to: wikariat w parafii Borzykowa od 10 VI 1923 r., Pajęczna od 20 IX 1923 r. do 25 VI 1925 r. (nominacja na wikarego parafii Marzenin z 30 IX 1924 r. cofnięta), wikariusz parafii Brzeźnio od 25 VI 1925 r. do 2 IX 1926 r. (od V do VIII 1926 r. na leczeniu w Wólce k. Sannik – diecezja płocka), wikary parafii Turek od 3 IX 1926 r. do 28 IX 1931 r., administrator parafii Wągłczew od 28 IX 1931 r. do 7 IV 1937 r. (jednocześnie tymczasowy administrator parafii Wróblew od 27 XII 1932 r. do I 1933 r., od 31 VII 1936 r. do chwili mianowania nowego proboszcza, tymczasowy administrator par. Kliczków Mały), od 11 IV 1934 r. proboszcz par. Wągłczew.7

    Do Świnic Warckich z nominacją na proboszcza przybył 7 IV 1937 r. Aresztowany przez Niemców 6 X 1941 r. jak większość kapłanów z Kraju Warty i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim. W obozie koncentracyjnym Dachau przebywał od 30 X 1941 r. Otrzymał tam numer obozowy 28280. Wyzwolony 29 IV 1945 r. Po oswobodzeniu, od 18 VI 1945 r. pracował w Aschaffenbergu. Do Polski powrócił 26 IX 1945 r. Potem ponownie został mianowany proboszczem par. Świnice Warckie 26 IX 1945 r., gdzie pełnił posługę do 11 III 1957 r. (IX 1945 r. nie przyjął propozycji objęcia par. Radziejów Kujawski; 1 V 1947 r. zwolniony z dodatkowej administracji par. Grodzisko; w grudniu 1955 r. władze świeckie nie zgodziły się na jego przejście do Tuliszkowa, a w kwietniu 1956 r. na przejście do Turku; tę ostatnią decyzję motywując tym, że „w swojej działalności duszpasterskiej nie przestrzegał przepisów państwowych i nadal zajmuje nieprzyjazną postawę wobec PRL”.8 W okresie pobytu w Świnicach wybudował kościół w Dzierżawach i doprowadził do utworzenia tam parafii. Prob. par. Brześć Kujawski i dziekan brzeski 12 (KDW 11) III 1957 r. (objął 7 IV) – 14 XI 1958 r., proboszcz par. Lipno i dziekan lipnowski, od 14 XI 1958 r. (XII 1963 r. władze świeckie odmówiły zgody na przeniesienie go do par. Wniebowzięcia NMP w Kaliszu, uzasadniając, że systematycznie naruszał obowiązujące przepisy państwowe).

    Inne funkcję pełnione przez ks. Jabłońskiego to: patron Sieradzkiego Podokręgu SMP – 1932 r.; spowiednik zwyczajny kleryków Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, od 24 IX 1957 r.; proboszcz konsultor – 14 X 1957 r.; deputat do spraw gospodarczych Seminarium Duchownego – od 14 II 1964 r.; kanonik gremialny Kapituły Kolegiaty Kaliskiej – od 31 VIII 1950 r.

    Ksiądz Jabłoński zmarł w Lipnie 9 VII 1964 r. Pochowany został na lokalnym cmentarzu.

    1. Relację przekazał ks. J. Kowalski. Zob. J. Kowalski, Ks. F. Jabłoński, [w:] MSPGśM, Ks. F. Jabłoński, b.n., z 9 VI 2012, mps.[]
    2. Proboszczem parafii jest, wiernych zaś[]
    3. Zob. ADWł., APK, b.n., z 2 II 1922 r. W biogramie w większości pism brak archiwalnych numeracji dokumentów.[]
    4. ADWł., APK, b.n., z 29 VIII 1917 r.[]
    5. ADWł., APK, sygn 1941, z 9 VIII 1916 r. (numeracja Magistratu miasta Słupca).[]
    6. ADWł., APK, sygn. 81, z 22 II 1922 r. (numeracja Dziekana Słupcy).[]
    7. Zob. ADWł, APK, sygn. b.n., z dn. 17 III 2012 r. O nominacjach ks. Jabłońskiego można przeczytać w piśmie bez numeracji i bez daty. Z tego dokumentu pochodzą powyższe nominacje.[]
    8. ADWł., APK, sygn. nr 3648 (pismo: Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Łodzi. Wydział do Spraw Wyznań – numeracja kurii), z 18 V 1956 r.[]

    Ks. Wincenty Harasymowicz 1870–1941

    Ksiądz Wincenty Harasymowicz 1870–1941

    Ks. Harasymowicz nie zwrócił się do władz niemieckich o ułaskawienie. Zachował godność i powagę do końca, jako człowiek i jako kapłan

    Ksiądz Wincenty Harasimowicz. Zasoby parafii Parzęczew. Fot. Z. Rożenek

    1. Probostwo w Parzęczewie

    Proboszczami parafii Wniebowzięcia NMP w Parzęczewie na przełomie XIX i XX wieku byli dwaj księża, którzy łącznie w tej parafii duszpasterzowali przez 76 lat. Pierwszym z nich był ks. `Franciszek Uzarski, drugim ks. Wincenty Harasymowicz. Pontyfikat pierwszego trwał 40 lat (1833–1873), drugiego 36 (1905–1941).1 Obejmując parafię w Parzęczewie, ks. Wincenty zastał ją w dobrym stanie gospodarczym, kościół był dopiero po renowacji, a prace te przeprowadzono pod kierunkiem jego poprzednika.2

    Wincenty Harasymowicz urodził się „19 lipca 1870 roku we wsi Cydzyn powiatu Kolneńskiego gub. Łomżyńskiej z Antoniego i Adeli z Roczkowskich, małżonków Harasymowiczów, stanu szlacheckiego.”3 Historię dzieciństwa i lata młodości znajdujemy w jego Curriculum vitae z 13 października 1892 r.:

    „W domu wychowywałem się do roku 1879, w którym to czasie zacząłem uczęszczać do klasy wstępnej gimnazjum w m. Łomży. Nauki w rzeczonym gimnazjum pobierałem do r. 1886, ukończywszy klas sześć. Dla polepszenia zdrowia rok jeden bawiłem u rodziców, w roku zaś 1887 wstąpiłem do Seminarium Metropolitarnego Warszawskiego. W drugim roku pobytu w Seminarium, z powodu choroby piersiowej, musiałem przerwać dalsze nauki na rok jeden, wyjeżdżając na kurację do rodziców do wsi [Drozdowo?], po czym znowu na początku 1890 r. przybyłem do Seminarium na nauki kursu drugiego i w bieżącym roku szkolnym kończę kurs nauk teologicznych w tutejszym Seminarium. Przysięgę homagialną złożyłem w r. 1881 przy wstąpieniu na tron Najjaśniejszego Pana Aleksandra III”.2

    Po przyjęciu święceń kapłańskich 29 stycznia 1893 r. w Warszawie otrzymał pierwszy wikariat w parafii Trąbki,4 drugi w Piątku 15 kwietnia 1893 r.,5 a następny na Woli w Warszawie i ostatni w Tomaszowie Łódzkim (pisał o tym ówczesny proboszcz Tomaszowa w związku z chorobą ks. Wincentego – katar żołądka).6

    Pierwsze probostwo otrzymał w miejscowości Imielno, drugie w Grochowie i przedostatnie na parafii Poddębice (wiemy o tym z pisma jego akt osobowych z 9 maja 1902 r.).7 Według Gustawa Romanowskiego Poddębice, jako osada bez praw miejskich, była „zamieszkana w znacznej części przez niezamożnych Żydów. Ks. Harasymowicz musiał się zapewne wyróżniać na tej duszpasterskiej placówce, skoro we wrześniu 1904 roku Konsystorz Warszawski powołuje go na probostwo w Parzęczewie. W owym czasie Parzęczew, choć po powstaniu styczniowym car Aleksander II w 1867 roku odebrał mu prawa miejskie, jest większą i znacznie zamożniejszą parafią niż Poddębice. Dlatego tę szybką zmianę miejsca posługi kapłańskiej musi ks. Harasymowicz odebrać jako swoisty awans”.8

    W tym samym duchu odbiera przyjście nowego proboszcza obecny duszpasterz, ks. Serwik: „Po pracy duszpasterskiej na kilku wikariatach i jednym probostwie, konsystorz warszawski przesyła ks. Harasymowicza w 1905 r. do Parzęczewa na probostwo. W kronice parafialnej czytamy, że został translokowany z Poddębic. Poddębice były wtedy mniejszą i uboższą parafią niż Parzęczew, stąd przejście do Parzęczewa należy traktować jako pewną formę awansu. Przychodząc do Parzęczewa, był ks. Harasymowicz stosunkowo młodym księdzem, bo miał na swoim koncie zaledwie 12 lat służby kapłańskiej”.9

    Pierwszym zadaniem, jakie młody proboszcz postawił sobie na nowej placówce, było zburzenie starych i postawienie nowych budynków gospodarczych. Roboty te wykonane zostały solidnie, a budynki wybudowane z palonej, czerwonej cegły przetrwały do dziś i są znakiem pięknej architektury początków XX wieku.

    Kolejne prace to budowa nowego ołtarza w bocznej kaplicy, poświęconego Matce Bożej Częstochowskiej, a zasuwanego obrazem św. Antoniego.10 Ksiądz Harasymowicz ufundował też dla parafii dwa spiżowe dzwony.

    Jednym z głównych źródeł uposażenia parafii i księży było gospodarstwo rolne, przynależące do parafii. Zwykle gospodarstwa parafialne były zachętą dla miejscowych chłopów o dbanie o własne gospodarstwa i często konkurowały z majątkami bogatych właścicieli ziemskich, z którymi ks. Wincenty utrzymywał bliskie kontakty, sam bowiem pochodził z rodziny herbowej.11

    Według ks. J. Serwika kontakty te przyczyniały się do podnoszenia poziomu życia nie tylko gospodarczego, ale kulturalnego parafii, a także moralności. Ksiądz Serwik relacjonował, że „starsi parafianie, rozmawiając o dzisiejszym sposobie życia młodych, mówili: »Niechby tu był ks. Harasymowicz, zaraz by ich nauczył«. I dodał: „Ci sami ludzie mówią też, że ks. Harasymowicza wszyscy darzyli szacunkiem i zaufaniem”.

    „Jeśli przed wojną jakaś dziewczyna, będąc panną, miała dziecko bez ślubu kościelnego, zaraz przychodziła do Proboszcza, skarżąc się na ojca dziecka, który nie chciał się z nią żenić. Ks. Harasymowicz wzywał tego młodzieńca i »nakazywał« mu się z nią żenić. Ks. Harasymowicz szedł do dworu, rozmawiał z właścicielem majątku, który na prośbę Proboszcza obdarowywał młodego małą izbą, metrem jęczmienia na miesiąc, a pani dworu szykowała wyprawkę dziecku. W ten sposób w parafii nie było sierocych dzieci”.12

    Odmienne zdanie na powyższy temat posiada wspomniany G. Romanowski:

    „Był [ks. Wincenty] człowiekiem dość wyniosłym, co parafianie tłumaczyli sobie szlacheckim pochodzeniem duchownego. […] Czy ten szczególny dystans wobec parafian był wynikiem tylko cech charakteru księdza, czy też wyrażała się w tym jakaś inna, bardziej skomplikowana, przyczyna – nie wiadomo. I dodaje: Parzęczowianie zapamiętali go jako kapłana surowego i wymagającego, co wzbudzało ich duży respekt i niewątpliwie szacunek, i co wiązali ze »szlacheckim« pochodzeniem ich proboszcza”.13

    Z wypowiedzi obecnego proboszcza Parzęczewa dowiadujemy się również, że „Parzęczewscy parafianie byli dumni z tego, że ich proboszcz był kanonikiem i prałatem.14 Dodać należy, iż do tych nominacji biskup łódzki dołożył kolejną: 18 maja 1915 r. mianował ks. Wincentego dziekanem dekanatu łęczyckiego.15 „Podnosiło to rangę parafii i nobilitowało ich samych”16. Mianowanie go kanonikiem było możliwe wtedy, gdy „Po ustaleniu […] ogólnych zasad działania Kapituły Katedralnej podjęto decyzję, że w jej skład wchodzą następujący kapłani: […], ks. Wincenty Harasymowicz – proboszcz w Parzęczewie”.17 W aktach osobowych ks. Wincentego w kurii łódzkiej znajduje się pismo biskupa łódzkiego, mówiące o tej nominacji: „Na mocy indultu Ojca Świętego, anonsowanego mi pismem Nuncjatury Apostolskiej z dnia 24 maja 1933 roku Nr 12139, niniejszym mianuję Przewielebnego Księdza Kanonika Kanonikiem Drugim w Kapitule Katedralnej Łódzkiej. Zechce przeto Przewielebny Ksiądz Kanonik zainstalować się w odpowiedniej stalli w chórze katedralnym”.18

    Zasługi ks. Harasymowicza musiały być wyjątkowe, skoro spośród kilkuset kapłanów w nowo powstałej diecezji łódzkiej został wybrany jako jeden z dziewięciu do kapituły katedralnej. Bycie kanonikiem kapituły katedralnej umożliwiła z jednej strony decyzja biskupa, że „członkami kapituły będą nie tylko księża mieszkający w Łodzi, ale także z innych miejscowości położonych w diecezji”19, a z drugiej decyzja Stolicy Apostolskiej, która stanowiła o mianowaniu „członkami Kapituły także proboszczów, z możliwością zostawienia ich na dotychczasowych stanowiskach”.20 W kapitule tej ks. Harasymowicz w latach 1936–1941 pełnił godność kustosza Katedry Kapituły Łódzkiej. Do jego obowiązków należało sprawowanie nadzoru „nad duszpasterstwem w parafii katedralnej”.21 Z diariusza posiedzeń tejże kapituły można wyciągnąć wniosek, iż ks. Wincenty często był nieobecny na posiedzeniach kapituły, podobnie jak ks. Jacobi.22 Nie było to jednak powodem niezadowolenia biskupa i pozostałego gremium, skoro na pięć lat zlecili mu urząd kustosza tejże kapituły.23

    Pamiątkowa tablica z kościoła w Parzęczewie. Fot. Z. Rożenek

    2. Pierwsze dni wojny i początek dramatu ks. Harasymowicza

    Według opowiadań starszych mieszkańców Parzęczewa, przed wojną parafię zamieszkiwali w zdecydowanej większości Polacy, była też nacja biednych Żydów i około 100 Niemców.24 Z informacji przekazywanych ustnie wynika, że po napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę, parzęczewscy Niemcy zapomnieli o wspólnie przeżytych latach na tym terenie. Przeszli na stronę okupanta i kolaborowali z nim. Przykładem jest zachowany list, oskarżający proboszcza i polskich mieszkańców Parzęczewa:

    „Proboszcz Wincenty Harasymowicz zamieszkały w Parzęczewie, pow. Łęczyca, urodzony 19 lipca 1870 we wsi Cydzyn, powiat Kolno, Polak stanu wolnego, wyznanie rzymsko-katolickie, aresztowany tymczasowo 19 lipca 1941 /łącznie 8 oskarżonych/. Obwinieni … /3/ id 22 października 1941 … w tej sprawie w sądzie śledczym w Litzmannstadt na śledztwie, oskarżeni zostali:

    … i Harasymowicz około 10 września 1939 w Parzęczewie jako zbrodniarz i szkodnik państwowy, wyzyskując nadzwyczajne warunki spowodowane stanem wojennym, działając świadomie i dobrowolnie, wraz z innymi z żądzy mordu i okrutnie zamordowali człowieka. Harasymowicz, któremu ranny Niemiec oddany by pod opiekę przez polskiego oficera celem wydania go nadciągającemu wojsku niemieckiemu, mimo możliwości i obowiązku przeszkodzenia temu, przyglądał się morderstwu aprobowanemu przez obwinionych Sroczyńskiego i Balcerzaka, jak również obu polskich żołnierzy … 8 oskarżonych sąd specjalny Litzmannstadt II 9 grudnia 1941 skazał na śmierć”.25

    Powyższe oskarżenie dotyczy wydarzenia z początków wojny. G. Romanowski opisuje je następująco:

    „Po kilku dniach, 10 września, kapitan WP z jednostki wycofującej się przed naporem Werhmachtu, przekazuje ks. Harasymowiczowi rannego niemieckiego żołnierza. Oficer działa w pośpiechu. Wydaje polecenie, aby ksiądz przekazał niemieckiego jeńca nadciągającej jednostce, jak tylko ta wkroczy do Parzęczewa. Niemiec ma niegroźną ranę postrzałową pośladka, ksiądz opatruje mu ranę i częstuje posiłkiem. Mijają cztery godziny i zjawiają się dwaj polscy podoficerowie, którzy żądają wydania rannego niemieckiego jeńca, gdyż chcą go przewieźć do Chrząstkowa, gdzie znajduje się sztab oddziału. Kiedy Niemiec zostaje już umieszczony na furmance, rozpoczyna się niemiecki ostrzał artyleryjski Parzęczewa. W rozgardiaszu spowodowanym kanonadą jeńcowi udaje się zsunąć z furmanki i ukryć na pobliskim polu kukurydzy. Tam po ustaniu ostrzału znajdują go dwaj polscy podoficerowie. Jeden z nich strzela do uciekiniera. Jeniec ginie. Zwłoki Niemca chowają w pośpiesznie wykopanym grobie na polu dwaj mieszkańcy wsi: Jan Balcerzak i Jan Sroczyński. Wkraczający do Parzęczewa oddział Wehrmachtu chowa innych swoich poległych żołnierzy na pobliskim cmentarzu. […]”.26

    Niemiecka okupacja przynosi mieszkańcom Parzęczewa upokorzenie. Dla wielu z nich oznacza ona cierpienie, dla miejscowych Żydów zagładę. Ksiądz Harasymowicz patrzy z odrazą na zwycięzców, którzy palą zabytkową, XVIII-wieczną synagogę i wyrzucają Żydów z ich domów, które zaraz zajmują niemieccy koloniści. Widzi, jak zatrzymywani są i wysyłani do pracy niewolniczej w Rzeszy głównie młodzi parafianie. Nie może ujść jego uwadze także postawa miejscowej ludności pochodzenia niemieckiego. Choć wielu z nich posługuje się wyłącznie językiem polskim, przyjmują bez namysłu volksdeutschlistę. Pozwala im to nie tylko ubiegać się o mienie pożydowskie, ale także przyczyniać się do wywłaszczania polskich rolników. 70-letni proboszcz czuje się odpowiedzialny za współmieszkańców. Posługuje się językiem niemieckim, więc może czasem podjąć się mediacji. […] Choć polskim księżom pod groźbą represji nie wolno było w jakikolwiek sposób odnosić się krytycznie do niemieckich porządków wojennych […] wydaje się prawdopodobne, że ks. Harasymowicz zakaz taki narusza. Nie zachowały się wprawdzie żadne świadectwa z kazań z lat 1939–1941, ale pojawiające się w dokumentach niemieckiego śledztwa określenie ten fanatyczny Polak [podkreślenie aut.] (‘ein fanatischer Pole’) tłumaczy, w jaki sposób okupacyjny aparat represji utrwalał przez dłuższy czas opinię o tym duchownym”.27

    Przy takim nastawieniu do księdza nie trudno było go oskarżyć o zabójstwo rannego żołnierza, o którym wspomina powyższe oskarżenie, podpisane przez Benedictę Marię Kemper tym bardziej, że:

    „śledztwo o ks. Harasymowiczu musi być dla łódzkiego gestapo wyjątkowo ważne, skoro o jego przebiegu słane są systematyczne sprawozdania do niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości w Berlinie oraz do biura namiestnika Kraju Warty `Artura Greistera w Poznaniu. […] W rezultacie niemiecki prokurator oskarża księdza o czynną aprobatę wobec ustalonych personalnie Polaków, gdy bili Niemca oraz dla polskich żołnierzy, którzy go zastrzelili”28. W innym miejscu G. Romanowski podaje jeszcze jedno oskarżenie folksdojczki `Elsy Jaworskiej, która „donosiła o treści przypadkowej rozmowy, jaką odbyła w 1939 r. z nieznaną sobie kobietą w tramwaju jadącym do Łodzi. Kobieta ta opowiedziała, że we wrześniu 1939 r. polscy żołnierze wyprowadzili z plebanii rannego niemieckiego żołnierza i bijąc go spowodowali śmierć”29.

    Dalszą relację przedstawił ks. J. Serwik, obecny proboszcz Parzęczewa:

    „Ks. Harasymowicz został osadzony w więzieniu w Łodzi. Urządzono pokazowy proces, który trwał 5 miesięcy. Zachowały się akta niemieckiego sądu specjalnego w Łodzi w sprawie przeciwko ks. Harasymowiczowi (Archiwum Państwowe w Łodzi, sygn. 6646), które liczą prawie 300 stron. Proces był przeprowadzony bardzo starannie i drobiazgowo. O wynikach postępowania prowadzący informowali obszernymi raportami samego ministra sprawiedliwości Rzeszy w Berlinie. Rozprawa końcowa i ogłoszenie wyroku odbyło się 9 grudnia 1941 r. Wyrokiem Sądu Wojennego został skazany na karę śmierci przez ścięcie toporem. Wyroki takie wykonywano w Poznaniu, gdzie wkrótce przewieziono skazańca. Wyroku na skazanym Księdzu nie zdołano jednak wykonać. W dziesiątym dniu od skazania – 18 grudnia 1941 r. – więzień ks. Wincenty Harasymowicz zmarł w celi śmierci. Jako przyczynę zgonu dokument podaje osłabienie mięśnia sercowego”.30

    Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu opisowi tego wydarzenia. Pochodzi on z opracowania dwóch łódzkich historyków, ks. Stanisława Grada i ks. Mieczysława Różańskiego:

    „W lipcu 19411 r. po zeznaniach złożonych przez konfidentów gestapo wszczęło śledztwo w sprawie zabicia we wrześniu 1939 r. żołnierza Wermachtu w Parzęczewie. Pod zarzutem niepowiadomienia władz niemieckich o tym fakcie aresztowano 19 lipca 1941 r. ks. prał. Wincentego Harasymowicza, kustosza Kapituły Katedralnej. Oskarżony został o współudział w tym czynie i nielegalne posiadanie broni. Sąd specjalny na rozprawie 9 grudnia 1941 r. skazał go na karę śmierci przez ścięcie toporem Księdza Harasymowicza przewieziono do więzienia w Poznaniu, gdzie zmarł 10 dni później”31.

    Na koniec opisywanej historii życia i męczeńskiej śmierci ks. Harasymowicza zostawiliśmy kilka dokumentów, ukazujących hart ducha ks. Wincentego. Pierwszy z nich to świadectwo obecnego proboszcza:

    „Ks. Harasymowicz nie zwrócił się do władz niemieckich o ułaskawienie. Zachował godność i powagę do końca jako człowiek i jako kapłan. Dowiódł prawdziwości myśli, że człowieka można unicestwić, ale nie pokonać. Obronił honor Polaka. Ukazał, jak silna i niezwyciężona jest siła ducha wynikająca z wiary w Boga i prawdziwego patriotyzmu”30.

    Drugim dokumentem jest pismo ks. Leona Stypułkowskiego, proboszcza i dziekana ozorkowskiego, kandydata na ołtarze.32 Dotyczy ono stanu zdrowia ks. Wincentego. Już na początku jego życia dowiadujemy się, że po skończeniu gimnazjum, musiał przerwać naukę „ukończywszy klas sześć. Dla polepszenia zdrowia rok jeden bawiłem u rodziców”.33– pisał. Wcześniej kuria prosiła o wysłanie na trzy dni księdza z Łodzi: „Do Proboszcza parafii Przemienienia Pańskiego: Wobec ciężkiej choroby ks. Kan. W. Harasymowicza proboszcza parafii Parzęczew, proszę uprzejmie przewielebnego Księdza Proboszcza o wydelegowanie jednego ze swych księży wikariuszów do Parzęczewa celem zastępowania chorego na dni 9 i 11 b.m.”.34 Ksiądz Stypułkowski jako kierujący dekanatem, w skład którego wchodziła parafia w Parzęczewie i który miał obowiązek zatroszczyć się o zorganizowanie stałej pomocy dla parafii swego dekanatu w razie choroby któregoś z kapłanów, pisał do ks. Harasymowicza: „Chcąc zaradzić cierpieniom kochanego Księdza Kanonika w porozumieniu z ks. prob. Grabarczykiem do czasu zarządzenia Prześwietnej Kurii Biskupiej – posyłam J. Ks. Wacława Plucińskiego, wikariusza parafii Solca Wielka do Parzęczewa, by tam stale pełnił wszelkie prace parafialne, do których go Jego Wielebność Ks. Kanonik upoważni”.35 Tego samego dnia napisał jednocześnie do kurii, mając na uwadze dobro ks. Wincentego:

    „Do Prześwietnej Kurii Biskupiej w Łodzi. Przesyłam odpis pisma wysłanego do J.W. Ks. Kanonika Wincentego Harasymowicza w Parzęczewie. Uważam, że stan zdrowia nie jest tak pomyślny, by narażać ks. Proboszcza na to, by wstał i celebrował nabożeństwa. Ze względu na niepokój, jaki zdradzał ostatnio J. Ks. Kanonik Harasymowicz, obecność stała na miejscu w parafii dodatnio podziała na stan zdrowia ks. Proboszcza”.2

    Ostatnim pismem, które chcemy tu przedstawić, są słowa łódzkiego biskupa z 27 stycznia 1933 r. skierowane do jubilata, który w 1933 r. obchodził czterdziestolecie kapłaństwa:

    „Illustrissime Domine. Narody kulturalne, cywilizowane, miłujące Ojczyznę swoją, zazwyczaj z wielką uroczystością obchodzą pamiętne rocznice w dziejach swoich. Są też takie uroczystości w ściślejszych kołach, a mianowicie miast, parafii, rodzin i pojedynczych jednostek. Jedni obchodzą rocznicę swoich urodzin, dziękując Bogu za powołanie ich do życia, inni czczą dzień imienin, jako chwilę wprowadzenia ich przez Chrzest św. do tej wielkiej rodziny, której ojcem jest nasz Bóg.

    Ty zaś Przewielebny Księże Kanoniku, jako kapłan katolicki, przede wszystkim tak rzewnie i uroczyście obchodzisz rocznicę swoich święceń kapłańskich, dziękując Bogu, że Cię powołał do stanu kapłańskiego i obdarzył władzą, której nawet aniołowie w Niebie nie posiadaj, kiedy odprawiasz mszę świętą, lub innych sakramentów udzielasz.

    W dniu dzisiejszym obchodzisz czterdziestolecie tej służby Bożej, niosąc ciężar upalenia dnia w pracy swojej kapłańskiej – duszpasterskiej, a pracy pasterskiej w parafii Parzęczewskiej, prawie lat 30. Wysoko niesiesz sztandar Chrystusowy, którego nie dasz sobie wydrzeć, raczej śmierć ponieść, niż sprzeniewierzyć się Chrystusowi i Jego Rzymsko-Katolickiemu Kościołowi. […] Już po 40 latach służby Chrystusowej, ja Twój kolega z ławy szkolnej, wyciągam do Ciebie swe ramiona i na czole Twoim składam jakby no mowo pocałunek pokoju, ze słowami Pisma św. „kto wytrwa do końca, ten zbawiony będzie”. Trwaj więc Illustrissime Confrater, przez jak najdłuższe jeszcze lata, pracując w parafii Parzęczewskiej …”.36

    W aktach osobowych kurii łódzkiej znajduje się pismo ks. Wincentego, skierowane do biskupa. Nie posiada ono daty, nie ma też mowy, o jakim beneficjum pisał biskup łódzki do ks. Harasymowicza. Jest natomiast dający się wyczuć duch pokory adresata listu względem osoby pasterza:

    „Najdostojniejszy Arcypasterzu!

    Najpokorniej dziękuję za okazaną mi łaskawą życzliwość.

    Jednak po dokładnym zastanowieniu się, po obliczeniu się z własnymi siłami, po kilku bezsennych nocach, przyszedłem do przekonania, że proponowanego mi beneficjum przyjąć nie mogę.

    O czym powiadamiając, proszę najpokorniej, by to moje postanowienie nie było mi poczytane za złe i miłościwie wybaczone zostało”.37

    Nie wiemy, jakie beneficjum zaproponował biskup ks. Wincentemu. Jeśli była to propozycja przejścia na inną parafię, leżącą poza przyszłym Krajem Warty, ks. Wincenty mógłby uniknąć przez to męczeńskiej śmierci. Skoro zdecydował się na odrzucenie proponowanego beneficjum, to taka decyzja prowadziła go do odpowiedzialnego duszpasterzowania i świadczyła o jego duchowej dojrzałości.

    Na końcu warto odnotować fakt o spotkaniu w Łęczycy z 15 lutego 2012 r. „Towarzystwo Naukowe Płockie Oddział w Łęczycy, Towarzystwo Miłośników Ziemi Łęczyckiej oraz Archiwum Państwowe w Płocku, Oddział w Łęczycy były w dniu 15 lutego organizatorami odczytu ks. dr. Mirosława Jagiełły na temat: „Kapłani męczennicy II Wojny Światowej na Ziemi Łęczyckiej”.38 Na ich stronie internetowej napisano:

    „W Górze św. Małgorzaty, Mazewie, Błoniu, Siedlcu, Witoni, Piątku, Ozorkowie, Parzęczewie, Wartkowicach i innych kościołach na historycznej Ziemi Łęczyckiej można znaleźć ślady w formie tablic pamiątkowych ku czci księży, którzy odgrywali wielką rolę w społeczności lokalnej w okresie II Wojny Światowej. Wielu polskich kapłanów było zatrzymanych przez hitlerowców 6 października 1941 roku. Blisko połowa z nich straciła życie w obozach koncentracyjnych. Wśród nich znaleźli się księża, którzy pełnili swoją posługę w kościołach znajdujących się na terenie obecnego powiatu łęczyckiego. Niektórzy z nich mają być wyniesieni przez Kościół na ołtarze. Losy, zdarzenia, ciekawe informacje na temat wydarzeń historycznych w swoim odczycie przedstawił ksiądz dr. Mirosław Jagiełło – prezes Towarzystwa Przyjaciół Góry św. Małgorzaty. Wśród omawianych postaci znaleźli się m.in. ks. Ferdynand Jacobie, ks. Zygmunt Grzelak, ks. prałat Stefan Gostkowski, ks. Leon Domagalski, ks. kanonik Leon Stypułkowski, ks. prałat Wincenty Harasymowicz, ks. kanonik Zygmunt Knapski, ks. Zdzisław Różański, ks. Juliusz Aksman, ks. Józef Bińkowski, ks. Artur Stanisław Smoniewski, ks. Mieczysław Rzadkowski i inni. Wśród uczestników spotkania udział wzięli również  członkowie rodzin pomordowanych w Dachau księży. W ślad za spotkaniem ma powstać publikacja, której wydawcą będzie Towarzystwo Naukowe Płockie Oddział w Łęczycy i Towarzystwo Miłośników Ziemi Łęczyckiej”.39

    Piszemy o tym tu, w biogramie ks. Harasymowicza, by  uświadomić, że wśród Świadków Wiary i Miłości Boga i Ojczyzny jest nieugięty ks. prałat Wincenty Harasymowicz – proboszcz z Parzęczewa.

    1. Zob. J. Serwik, Ks. Wincenty Harasymowicz – kapłan Męczennik, „Niedziela” (edycja łódzka) 33/2003. List z plebanii.[]
    2. Tamże.[][][]
    3. AAŁ, APK, sygn. 40, b.n., z 13.X.1892 r. Swoje curriculum vitae ks. Wincenty zatytułował: „Opis życia”.[]
    4. AAŁ, APK, sygn. 40, b.n., b.d. Jest to pismo Kurii Metropolitarnej Warszawskiej opisujące pobyt na dwóch pierwszych parafiach.[]
    5. Tamże. W aktach znajduje się pismo dziekana łęczyckiego, potwierdzające instalację ks. Harasymowicza w tychże parafiach, należących do dekanatu łęczyckiego, (nr wewn.) 13, z 12 i 25 IV 1893 r.[]
    6. AAŁ, APK, sygn. 40, (nr wewn.) 30, z 2 VII 1897 r..[]
    7. AAŁ, APK, sygn. 40, (nr wewn.) 52, b.d.[]
    8. Zob. G. Romanowski, Ten fanatyczny Polak… Ksiądz Wincenty Harasymowicz (1870–1941), [w:] Bohaterowie trudnych czasów, Łódź 2005, t. V, s. 25. Zob. też: Kronika Parafialna.[]
    9. J. Serwik, Ks. Wincenty Harasymowicz – kapłan Męczennik…, dz. cyt.[]
    10. „Ciekawa jest historia jego powstania. Otóż wybudowano ten ołtarz w 1910 r. w duchu ekspiacji i przebłagania dla Matki Najświętszej w Jej Cudownym Jasnogórskim Wizerunku po bardzo smutnym i tragicznym wydarzeniu, które miało miejsce na początku XX stulecia w Sanktuarium na Jasnej Górze w Częstochowie. Doszło tam do haniebnego zrabowania koron z Cudownego Obrazu Czarnej Madonny i kradzieży wielu cennych wot z Jasnogórskiego Skarbca. Cała katolicka Polska okryła się żałobą po tak wstrząsającym wydarzeniu. Władze duchowne nakazywały i zachęcały do modlitw przebłagalnych i ekspiacyjnych. Tutejszy Ksiądz Proboszcz (ks. Wincenty Harasymowicz – przyp. aut.) nie tylko modlił się w tym duchu, ale i postanowił razem z gorliwszymi parafianami ufundować ołtarz dla Matki Bożej Częstochowskiej. Ołtarz został zamówiony w jednej z pracowni warszawskich. Zachowała się lista ofiarodawców z podpisem końcowym ks. Harasymowicza. W górnej części ołtarza umieszczona jest mosiężna tabliczka informująca o intencji jego wystawienia”. Zob. J. Serwik, Ks. Wincenty Harasymowicz – kapłan Męczennik…, dz. cyt. O wystroju kościoła parzęczewskiego w inne instrumenty liturgiczne Zob.: AAŁ, APK, sygn. 40, nr 1808, z 24 IX 1908 r. Kwestia dotyczyła zamówienia chorągwi.[]
    11. J. Serwik, Ks. Wincenty Harasymowicz – kapłan Męczennik…, dz. cyt. Zob. także: AAŁ, APK, sygn. 40, b.n., z 13 X 1892 r.[]
    12. J. Serwik, Ks. W. Harasymowicz, [w:] MSPGśM, Ks. W. Harasymowicz, b.n., z 13 II 2012 r., mps.[]
    13. Zob. G. Romanowski, Ten fanatyczny Polak…, dz. cyt., s. 26.[]
    14. Na temat nominacji zob. poniżej.[]
    15. AAŁ, APK, sygn. 40, nr 3509, (nr wewn.) 69, z 11 IX 1015 r.[]
    16. J. Serwik, Ks. Harasimowicz, [w:] MSPGśM…, dz. cyt.[]
    17. S. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 27.[]
    18. AAŁ, APK, sygn. 40, (nr wewn.) 77, 14 VI 1933 r. W aktach znajduje się wyznanie wiary złożone na ręce biskupa i podpisane przez ks. Wincentego Harasymowicza. Zob. (nr wewn.) 63, z 17 V 1933 r.[]
    19. S. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 25. Zob. Pismo Kapituły Łódzkiej (dalej: AK), AAŁ, sygn. 1, k. 8-9.[]
    20. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 25.[]
    21. O tej nominacji informuje pismo Nuncjatury Apostolskiej w Polsce z 2 XII 196 r. Zob. AAŁ, AK, sygn. 2, k. 134.[]
    22. Obaj kapłani pracowali poza Łodzią, stąd trudności z dojazdem. Z tego też powodu 11 kwietnia 1927 r. ks. F. Jacobi poprosił o zwolnienie go z funkcji kanonika tejże Kapituły. Zob. AAŁ, APK, sygn. 79, nr 2573, z 11 XI 1927 r. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 201.[]
    23. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 201.[]
    24. Taki stan potwierdza G. Romanowski, Ten fanatyczny Polak…, dz. cyt., s. 26.[]
    25. AAŁ, APK, sygn. 40, b.n., b.d. (pismo zostało podpisane przez: Benedicta Maria Kempner – Priester vor Hitlers Tribunalen”, Munchen 1966 r.).[]
    26. G. Romanowski, Ten fanatyczny Polak…, dz. cyt., s. 26[]
    27. G. Romanowski, Ten fanatyczny Polak…, dz. cyt., s. 27–28.[]
    28. Tamże, s. 30.[]
    29. Tamże, s. 28.[]
    30. Zob. J. Serwik, Ks. Wincenty Harasymowicz – kapłan Męczennik…, dz. cyt.[][]
    31. S. Grad, M. Różański, Kapituła Katedralna Łódzka, dz. cyt., s. 34. Autorzy podają źródło tej informacji: AAŁ, AK, sygn. 3, k. 160, notatka nosi datę 1 VII 1941 r. i jest napisana odręcznie przez bpa `Włodzimierza Jasińskiego.[]
    32. AAŁ, Abp-013-751/06, 28 VI 2006 r.[]
    33. AAŁ, APK, sygn. 40, b.n., z 13.X.1892 r.[]
    34. AAŁ, APK, sygn. 40, nr 2388, z 6 VI 1935 r.[]
    35. Pismo dziekana ozorkowskiego, nr 136 brak dnia VI 1935 znajduje się w: AAŁ, APK, sygn. 40, (nr wewn.) 99, 21 VI 1835 r.[]
    36. AAŁ, APK, sygn. 40, (nr wewn.) 41, z 27 I 1933 r.[]
    37. AAŁ, APK, sygn. 40, (nr wewn.) 73, z 20 XII 1832 r.[]
    38. http://www.leczycki.pl/asp/_drukuj.asp?typ=13&menu=9&dzialy=&akcja=artykul&artykul=2317 dostęp 8 IX 2020 r. Odczyt pt. “Kapłani męczennicy II Wojny Światowej na Ziemi Łęczyckiej”.[]
    39. Tamże. Od zapowiedzi do realizacji wydania Monografii upłynęło 8 lat. Wtedy 2012 r. powstawała idea opracowania, a materiały do pozycji dopływają jeszcze do dnia dzisiejszego.[]

    Ks. Jakub Grabarczyk 1882-1942

    … w parafii Dobra włożyłem bardzo wiele pracy, przeżyłem w niej ciężkie chwile, wytrwałem to wszystko, pobudowałem trzy budynki gospodarskie, wyremontowałem plebanię i kościół […] z Dobrej zrobiłem sympatyczne probostewko […] dlatego trudno mi jest obecnie z Dobrej odchodzić.

    1. Pierwsze lata

    Ksiądz Jakub Grabarczyk1 należał do grona najstarszych kapłanów Męczenników Ziemi Łęczyckiej, urodził się bowiem 21 sierpnia 1882 r. we wsi Anielew w par. Żychlin. Rodzicami jego byli Bartłomiej i Apolonia z d. Wypych. Z pochodzenia, jak sam zaznaczył, „Conditionis sum rusticae”.2

    Szkołę elementarną ukończył we własnej wsi, a od 1895 r. pobierał nauki w Szkole Realnej w Łowiczu, kończąc ją w stopniu dobrym.

    W 1901 r. został alumnem Metropolitarnego Seminarium Warszawskiego, w którym przebywał do 1907 r. Lata seminaryjne przerwała mu najpierw służba wojskowa, a następnie praca w Moskwie.

    Po powrocie do rodzinnych stron, we wspomnienie św. Piotra Apostoła w Okowach, w kaplicy w Skolimowie, wygłoszono zapowiedzi o mającym przyjąć święcenia subdiakonatu Jakubie Grabarczyku,3 co nastąpiło w Warszawie dwa tygodnie później (14 sierpnia 1914 r.).4 

    Bezpośrednio po święceniach objął na krótko zastępstwo w Warce.5 Według zwyczaju i prawa o przybyciu ks. Jakuba do parafii Wiskitki zakomunikował kurii miejscowy proboszcz.6 Z pobytu w tej parafii zachował się ciekawy, zdradzający rodzinny klimat, list siostry księdza, z którego przebija miłość, troska i zapobiegliwość:

    „Marynarki ci jeszcze krawiec nie zrobił, bo nie zdążył, dopiero będzie na środę lub czwartek. […] Jesteśmy zdrowi, lekcja mi idzie dosyć dobrze. Koń się nie znalazł, z cukrem obchodź się ostrożnie, chleba ci się posyła bochenek”.7

    2. Ks. Jakub na Ziemi Łęczyckiej

    Dnia 1 grudnia 1916 r. ks. Jakub dostał parafię, która zbliżyła go do Ziemi Łęczyckiej. „Władza Archidiecezjalna przeniosła ks. Wikariusza na stanowisko wikariusza w Łodzi par. Chojny […]”.8 Nowe miejsce posługi kapłańskiej przyjął niechętnie. Świadczy o tym korespondencja między dwoma proboszczami. „… Ks. Proboszcz z Chojen skarżył się, że dotąd Ks. Grabarczyk nie przyjechał”.9 Powodów jego absencji można się nie tylko domyślać, ale i przeczytać kilka informacji na ten temat w liście do jednego z prałatów [nazwisko nieczytelne]. W odpowiedzi ks. Jakub napisał: „Dziwnie jestem usposobiony do Łodzi i jej okolic. […] Nie jest to wcale mój kaprys, bo rozumiem doskonale, że zawakuje Żyrardów, to bardzo proszę Księdza Prałata, aby był łaskaw zatrzymać mnie w Wiskitkach, a później przenieść do Żyrardowa […]”.10 Nie pomogły prośby, ks. Jakub od 3 grudnia 1916 r. podjął pracę we wcześniej zaoferowanej mu parafii.

    Dnia 30 października 1918 r. ks. J. Grabarczyk został translokowany do kościoła św. Stanisława Kostki, który po erygowaniu łódzkiej diecezji stał się kościołem katedralnym.11 W dokumentach znajduje się pismo, które potwierdza objęcie placówki przez nowego wikarego.12 W parafii tej pracował tylko osiem miesięcy.

    W 39. roku swego życia, na blisko dwa lata, objął ostatnią placówkę wikariuszowską, w par. św. Józefa na Ogrodowej. Parafia ta (obok Wniebowzięcia NMP na Bałutach na Placu Kościelnym) była jedną z najstarszych w mieście, z zabytkowym, drewnianym kościołem, stojącym do dziś. Przybycie do niej potwierdzono pismem z 22 czerwca 1919 r.13 Podczas pełnienia obowiązków kapłańskich ujawniły się problemy zdrowotne ks. Jakuba. W 1920 r. musiał poddać się operacji wycięcia wyrostka robaczkowego.14 Stąd też prosił o probostwo, co wyraził w piśmie z dnia 22 stycznia 1921 r.: „Do Prześwietnej Kurii Metropolitarnej Uprzejmie proszę Prześwietną Władzę o danie mi wakującego probostwa Dobra.15 Na marginesie odręcznie dopisano: „Dać tymczasową odmowę […], ponieważ nie złożył egzaminu na proboszcza”.16 W następnym już piśmie: „Władza Duchowna zobowiązuje Ks. Grabarczyka, aby w jak najkrótszym czasie złożył egzamin nowo wyświęcony, a także egzamin proboszczowski. Wreszcie Ks. Grabarczyk nie może administrować parafią Dobra, do czasu wprowadzenia go przez Dziekana Brzezińskiego”.17

    Ostatecznie ks. Jakub objął parafię w Dobrej 22 stycznia 1921 r. i pracował tam do 1 października 1926 r.

    W okresie proboszczowania ks. J. Grabarczyka parafia w Dobrej przeżywała wiele trudności. Była źródłem ruchu mariawickiego. Podział parafii na katolików i mariawitów przysparzał trudności nie tylko w kwestiach dogmatycznych, ale i materialnych. Z tego też powodu ks. Jakub w pierwszych latach proboszczowania korzystał z zapomogi dla kapłanów.18 Mimo trudnych warunków pracy, patronował działalności organizacji katolickich w Dobrej; (w parafii już od 1878 r. działało Bractwo Miłosierdzia, jak również Bractwo Szkaplerza i Różańca św.).18 Ksiądz Jakub nie tylko dbał o dobro dusz, ale i o swoje zbawienie. Uczestniczył w licznych rekolekcjach, otrzymując potwierdzające ten fakt zaświadczenia. Jedno z nich podpisał ks. Leon Stypułkowski, proboszcz w Strykowie, późniejszy proboszcz Ozorkowa, Męczennik zamordowany w Dachau, kandydat na Ołtarze.19

    W liście do biskupa ks. J. Grabarczyk napisał:

    „ … w parafii Dobra włożyłem bardzo wiele pracy, przeżyłem w niej ciężkie chwili, wytrwałem to wszystko, pobudowałem trzy budynki gospodarskie, wyremontowałem plebanię i kościół […] z Dobrej zrobiłem sympatyczne probostewko […] dlatego trudno mi jest obecnie z Dobrej odchodzić”.20

    3. Ks. Jakub w Leśmierzu

    Przyczyn odejścia z Dobrej nie podano. Wiadomo natomiast, że kolejną placówką, w której ks. Jakub otrzymał propozycję administratora-kapelana, był Leśmierz, a w nim kościółek robotniczy dla pracowników cukrowni, należący do parafii Góra św. Małgorzaty. Wiadomo również, że nie o tę placówkę zabiegał, w piśmie do biskupa prosił bowiem o probostwo w Strykowie.21 

    Zanim jednak objął nową posadę w Leśmierzu, od parafian z Dobrej wpłynęła do biskupa prośba:

    „o łaskawe pozostawienia nam miejscowego proboszcza Księdza G r a b a r c z y k a  w Dobrej. Przez przeciąg z górą 5 lat – nasz proboszcz swym taktem, łagodnością i szlachetnością charakteru – zaskarbił sobie całkowity szacunek i uznanie kapłańskie wśród parafian. Dzieci nasze, uczęszczające do szkoły, mają wyjątkowo wielkie przywiązanie do obecnego proboszcza”.22

    Rektorat w Leśmierzu to przedostatnia placówka ks. Jakuba, w której pracował pięć lat. W parafii Góra św. Małgorzaty brak jakichkolwiek śladów tej pracy, podobnie jak w kościele w Leśmierzu. Z akt osobowych wynika, że nie była to dla niego łatwa placówka. Leśmierz był małą miejscowością, a jedynym źródłem utrzymania księdza był deputat węgla, żywności oraz niskie wynagrodzenie od właściciela cukrowni. Dodatkowo ks. Jakub sprawował też funkcję wikarego w parafii w Górze św. Małgorzaty (w tej parafii mieszkał każdy kapelan Leśmierza do czasu jej usamodzielnienia się w 1978 r.).

    Sytuację materialną księdza Jakuba pogorszyła ponadto decyzja biskupa z 8 września 1930 r.:

    „Uprzejmie wyjaśniam, że dotychczas dawałem Wielebnemu Księdzu etat rektorski w Leśmierzu, gdyż rozporządzałem wolnymi etatami wikariuszowskimi. Obecnie jednak na skutek dopływu nowych księży cofnąłem Wielebnemu Księdzu etat rektorski, gdyż etatu na Leśmierz nie posiadam”.23

    4. … i w Solcy Wielkiej

    Cztery miesiące później (22 stycznia 1931 r.), w 49. roku życia ks. Jakub został administratorem parafii w Solcy Wielkiej.24 Rok później przydzielono mu dodatkową pomoc:

    „W trosce o dobro duchowe parafian powierzonych pieczy Wielebnego Księdza Proboszcza, oraz mając na uwadze stan zdrowia Księdza, Władza Duchowna postanowiła przydzielić Księdzu do pomocy jednego wikariusza prefekta …”.25

    O dalszej, dziesięcioletniej, pracy ks. Jakuba w Solcy brak jakichkolwiek informacji tak w dokumentach, jak i w kronikach parafialnych. Można tylko powiedzieć, że proboszcz dbał o własne życie duchowe, o czym świadczy jego udział w dorocznych rekolekcjach kapłańskich, w których uczestniczył (w 1935 r. w Łagiewnikach Łódzkich,26 w 1936 r. w Łaznowie,27 i ponownie w Łagiewnikach w 1938 r.)28

    Na krótko przed wybuchem II wojny światowej, 26 czerwca 1939 r., skreślił ostatnie zachowane do dziś pismo z prośbą o urlop „na wyjazd do Szczawnicy w terminie od 4 lipca do 28 lipca. Kreślę się z najwyższą czcią Ks. Jakub Grabarczyk Proboszcz par. Solca Wielka d. 26-VI-1939 r.”.29

    5. Aresztowanie i obóz w Dachau

    Dnia 6 października 1941 r. podzielił los innych polskich kapłanów. Został aresztowany przez gestapo i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim. W niemieckim obozie koncentracyjnym znalazł się trzy tygodnie później, 30 października. Otrzymał nr obozowy 28501. Zginął 6 maja 1942 r., w transporcie inwalidów.30 W chwili śmierci miał 60 lat. Był księdzem, pracował dla Chrystusa i dobra powierzonych mu wiernych. Wykształceniem nie odbiegał od innych kapłanów, znał jednak dwa języki obce: łacinę i rosyjski. Ten ostatni poznał nie tylko w szkole, kiedy musiał się uczyć języka zaborcy, ale – jak sam wspomniał – przez siedem lat przebywał w Rosji, gdzie musiał posługiwać się językiem rosyjskim na co dzień. W Moskwie miejscem jego stacjonowania był VI Taurydzki Pułk Grenadierów, po skończeniu którego  trafił do rezerwy, w stopniu chorążego.31 Zapewne wtedy wrócił do Warszawy i poświęcił się służbie Bogu i ludziom, przyjmując święcenia kapłańskie.32

    Księdzu Jakubowi oraz ks. Stefanowi Gostkowskiemu, dwóm proboszczom-Męczennikom z Solcy Wielkiej, parafianie, pod przewodnictwem powojennego proboszcza, Romana Zachwiei33 , ufundowali tablicę dziękczynną.

    Naścienna płyta w kościele w Solcy Wielkie. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

     

    Również parafianie Leśmierza34 nie zapomnieli o swoim proboszczu. Razem z ks. Kazimierzem Kowalskim (proboszczem Leśmierza w latach 1969-1986) postawili na nowym cmentarzu w Leśmierzu symboliczny Grób Pamięci z inskrypcją epitafijną „W hołdzie za pracę kapłańską i śmierć męczeńską w Dachau”, poświęconą 11 Kapłanom i Nieznanemu Żołnierzowi z 1914 r. Wśród wymienionych Ofiar nie zabrakło ks. Jakuba Grabarczyka. Ksiądz Ludwik Bujacz, świadek męczeńskiej śmierci księdza J. Grabarczyka, wystawił mu w swojej książce następującą opinię: „Ks. Grabarczyk Jakub wolne chwile od pracy poświęcał modlitwie, którą najchętniej odmawiał z drugim kolegą. Został zniszczony jako inwalida w komorze gazowej”.35

    Pamiątkowa płyta na cmentarzu w Leśmierzu

    1. Uważny czytelnik szybko dostrzeże błędną pisownię imienia ks. Jakuba Grabarczyka wynika to z faktu, iż w materiałach źródłowych częściej jego imię pisane było przez „ó” niż przez „u”. Powodem jest zapewne tłumaczenie z łacińskiego: Jacobus, a w takiej formie użyte ono było w curriculum vitae. Zresztą ks. Grabarczyk używał formy z „ó”. Pisownia imienia Jakub zamiast Jakób została ustalona w 1936 r. Prof. Witold Doroszewski w zbiorze „O kulturę słowa” tak pisał o tej zmianie: „(…) przepis głosi, że imię Jakub pisze się przez u, każdy, kto – już po ogłoszeniu przepisu – inaczej pisze to imię, popełnia błąd ortograficzny”. W „Słowniku staropolskich nazw osobowych” częściej była zapisywana forma Jakub (od 1204 r.) niż Jakob, następnie Jakób. Uważny czytelnik szybko dostrzeże błędną pisownię imienia ks. Jakuba Grabarczyka wynika to z faktu, iż w materiałach źródłowych częściej jego imię pisane było przez „ó” niż przez „u”. Powodem jest zapewne tłumaczenie z łacińskiego: Jacobus, a w takiej formie użyte ono było w curriculum vitae. Zresztą ks. Grabarczyk używał formy z „ó”. Pisownia imienia Jakub zamiast Jakób została ustalona w 1936 r. Prof. Witold Doroszewski w zbiorze „O kulturę słowa” tak pisał o tej zmianie: „(…) przepis głosi, że imię Jakub pisze się przez u, każdy, kto – już po ogłoszeniu przepisu – inaczej pisze to imię, popełnia błąd ortograficzny”. W „Słowniku staropolskich nazw osobowych” częściej była zapisywana forma Jakub (od 1204 r.) niż Jakob, następnie Jakób.[]
    2. AAŁ., APK sygn. 118, Nr 3, b.d., z Curriculum vitae.[]
    3. Zob., AAŁ., APK sygn. 118, dwa numery wewn. 740  i 9, z VIII 1914 r. W pierwszych aktach osobowych znajdujemy podwójną numerację, Liczby niższe dotyczą numeracji archiwum łódzkiego, a wyższe warszawskiego. W opracowaniu autor posługiwać się będzie podwójną numeracją.[]
    4. Informację o dacie święceń kapłańskich uzyskano z karty rejestracyjnej. Zob., AAŁ., akt. pers. Stan z 1 I 1928 r. wg karty rejestracyjnej wypełnionej 20 X 1928 r. Natomiast o miejscu święceń, zob., W. Jacewicz i J. Woś, Martyrologium t. II, s. 225.[]
    5. Zob., AAŁ., APK sygn. 118, nr 4091 (w.) 14, z VIII 1914 r.) Pierwszy wikariat w Kobielu również nie trwał długo (do grudnia 1915 r.). Równie krótko przebywał na wikariacie w Wiskitkach (od 8 grudnia 1915 r. do 25 marca 1916 r.). (Zob., AAŁ., APK sygn. 118, wg karty rejestracyjnej: Stan z 1 I 1928 r. wypełnionej 20 X 1928 r.[]
    6. AAŁ., APK. sygn.. 118, nr 16 i 1107, z 26 IV 1916 r.[]
    7. AAŁ., APK sygn. 118, nr 22, z 5 XI 1916 r.[]
    8. AAŁ., APK. sygn..  118, nr 3039 i 17, z 5 XI 1916 r.[]
    9. AAŁ., APK sygn. 118, nr 19,  z 3 0 XII 1916  r. Na tym samym piśmie znajduje się druga data  3 I 1917 r. potwierdzająca tę informację.[]
    10. AAŁ., APK. sygn. 118, nr 18,  z 21 XII 1916 r.[]
    11. Zob., AAŁ., APK sygn. 118, nr 4504 i 19,  z 30 X 1918 r.[]
    12. Zob., AAŁ., akt. pers. , nr 5326 i 25,  z 17 X 1918 r.[]
    13. Zob., AAŁ., akt. pers. , nr 3381 i 26, 22 VI 1919 r.[]
    14. Zob.,  AAŁ., akt. pers. , nr (w.) 27, z 1 XI 1920 r. Od erygowania łódzkiej parafii w aktach ks. Jakuba napotyka się tylko jedną numerację.[]
    15. AAŁ., akt. pers. , nr (w.) 28, z 22 I 1821 r.[]
    16. Tamże.[]
    17. AAŁ., APK sygn. 118, nr 565, z 25 I 1821 r.[]
    18. Zob.,  AAŁ., APK sygn. 118, nr 31, z 4 I 1923 r.[][]
    19. Zob. AAŁ., APK sygn.. 118, nr 3681, z 6 XII 1925 r.[]
    20. AAŁ., APK sygn. 118, nr 3052, z 21 VIII 1926 r.[]
    21. AAŁ., APK sygn. 118, nr 22, z 23 VIII 1924  r.[]
    22. AAŁ., APK sygn.,118, nr 3742 i 39, z 27 IX 1926 r.[]
    23. AAŁ., APK sygn.,118, nr 4981, z 6 IX 1930 r. Zdaje się, że na bezpośrednią decyzję o cofnięciu misji z Leśmierza wpłynęło zaniedbywanie obowiązków, o czym pisał do dziekana łęczyckiego biskup: „Dochodzą do mnie narzekania mieszkańców Leśmierza na nieodpowiednie spełnianie obowiązków kapłańskich przez ks. kapelana Jakuba Grabarczyka […], Zob. AAŁ., akt. pers. Nr 118.[]
    24. Zob., AAŁ., akt. pers., Nr 420, z 22 I 1931 r. Solca Wielka bezpośrednio graniczyła z parafią Góra św. Małgorzaty poprzez Leśmierz. W czasie opracowania tej monografii ostatnia wioska parafii Solca Wielka to Parzyce, bezpośrednio przylegająca do Leśmierza. Z tej racji znana była ks. nowa parafia w Solcy Wielkiej przez sąsiedztwo z Leśmierzem, gdzie był rektorem kościoła i wikarym w Górze św. Małgorzaty.[]
    25. AKAŁ., akt. pers., Nr 7572, z 15 XII 1932 r.[]
    26. Zob.,  AAŁ., akt. pers., bn., z 15 XII 1932 r.[]
    27. Zob., AAŁ., akt. pers.,  bn., z 15 XII 1932 r.[]
    28. Zob., AAŁ., akt. pers., bn., z 23 XII 1938 r.[]
    29. AAŁ., akt. pers. , bn.  z 26 VI 1939 r.[]
    30. W. Jacewicz i J. Woś, Martyrologium t. II, s. 225. Zob. też: E. Chart Zmarli  Polacy w Dachau …, s. 75.[]
    31. AAŁ., akt. pers. , Nr 3, bd., z Curriculum vitae. Tłum. wg Natalii Andrzejczak. O VI Taurydzkim Pułku Grenadierów zob., http://pl.wikipedia.org/wiki/6_Taurydzki_Pu%C5%82k_Grenadier%C3%B3w.[]
    32. Historię życia ks. Jakuba Grabarczyka opisała też s. Lucyna Witczak. Zob., L. Witczak, ks. Jakub Grabarczyk, „Niedziela” 5 (1191)  31 I 2016.[]
    33. Zob., Archidiecezja Łódzka, Informator 2007.  Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 2007, s. 433. Ks. Zachwieja pracował w Solcy Wielkiej 38 lat (1968 – 2006).[]
    34. Parafia w Leśmierzu została erygowana w 1978 r. przez ówczesnego biskupa Józefa Rozwadowskiego. Przed erygowaniem przynależała do par. w Górze św. Małgorzaty, a terytorialnie sąsiadowała z parafią w Solcy Wielkiej.[]
    35. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny …, dz. cyt, s. 45.[]

    Ks. Stefan Gostkowski 1873–1842

    My, parafianie [Gałkówka] dowiedziawszy się, że nasz Proboszcz Ks. Gostkowski dostał translokację, […] w imię dobra ogółu prosimy serdecznie, […] aby nam zostawić raczył naszego proboszcza przynajmniej na czas dopuki się to przeszkodowanie naszej wiary nieuspokoi w naszej okolicy […]

    70 lat, jakie dzieli nas od wybuchu II wojny światowej, i pięć kolejnych lat gehenny okupacyjnej w Polsce, powodują, że coraz trudniej o bezpośrednich świadków wydarzeń z tamtych lat. Także nieuchronny czas zamazuje świadectwa życia i działalności Męczenników tego okresu. Powoli odchodzi pokolenie pamiętające swoich kapłanów pracujących w parafiach przed wojną. Jednym z tych, którzy pamiętają ks. Stefana Gostkowskiego jest ks. infułat Jan Sobczak, pochodzący z Solcy Wielkiej.1 W rozmowie z autorem, ks. infułat z serdecznością wspominał kapłana, którego zapamiętał z jego lat młodzieńczych, a jeszcze bardziej z opowiadań rodziców o swoim proboszczu.2 Jedną z pierwszych myśli wypowiedzianych o ks. S. Gostkowskim było to, że „pochodził ze szlacheckiego rodu”.3 Pochodzenie takie potwierdzał sam ks. Stefan, który w Curriculum vitae z 4 października 1895 r. napisał:

    „Anno Domini1873 Decembris ex statunobili, ex patre Antonio, matrevero Sabina de Mianowskich coniugum Gostkowskich, ruri Miodusy – Litwa, districtus Mazoviecensis, gubernii Lomzensis, natus sum”.4

    Interesują nas tu słowa: „ex statunobili”, mówiące o jego pochodzeniu. O tym fakcie w parafii Góra św. Małgorzaty mówiło się głośno. Warto tu zacytować wypowiedź Władysławy Marchewy, która, charakteryzując ks. S. Gostkowskiego, mówiła, że „był szlachcicem. Pięknie wyglądał, był przystojnym mężczyzną, wysokiego wzrostu. Jeździł po parafii bryczką w parę koni. Miał niesamowity posłuch w parafii. Na ambonie mówił jak ten, co posiada władzę”.5 

    Z braku bezpośrednich świadectw, w opracowaniu niniejszego biogramu uwzględniono kwerendę materiałów archiwalnych. Najwięcej danych o ks. Stefanie znaleziono w aktach osobowych znajdujących się w Archiwum Archidiecezjalnym Łódzkim.6

    Z wyżej cytowanego dokumentu dowiadujemy się, że młody Stefan do 1883 r. pobierał nauki w rodzinnej wsi. Następnie rozpoczął naukę w pobliskiej Łomży, gdzie po ukończeniu w 1891 r. czterech klas w miejskim gimnazjum został klerykiem seminarium duchownego w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął 24 czerwca 1896 r.6

    Z karty rejestracyjnej z 1 stycznia 1928 r. dowiadujemy się o pracy młodego księdza w poszczególnych placówkach duszpasterskich.

    „Od 4 IX 1896 r. do 1/I 1897 r. zastępował kapelana św. Ducha w Warszawie. Od 4 I 1897 r. do 1/VIII 1897 r. [był] wikarym w Słomczynie, od 1/VIII 1897 r. do 1/V 98 wikarym Małuszynie: od 1 V 98 do 1/I 99 wikarym w Stanisławowie, od 1/I 1899 do 1/V 1990 – wik. Panny Maryi w Warszawie; od 1/IV 1900 do 24/IV. 1903 wik. u św. Aleksandra w Warszawie; od 24/IV 1903 do 24/IV 1906 prob. w Gałkowie, 24/IV 1906 do 7/I 1908 r. prob. w Turze, wreszcie od 7/I 1908 do obecnej chwili proboszcz w Solcy Wielkiej”.7

    Z powyższego zestawienia warto zacytować pismo parafian z Gałkowa, które skierowali na ręce biskupa z prośbą o pozostawienie obecnego proboszcza na stanowisku w Gałkowie:

    „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! My parafianie dowiedziawszy się, że nasz Proboszcz Ks. Gostkowski dostał translokację, przeraziło nas to bardzo, bo zaledwie żeśmy się zdążyli bliżej poznać, i tylko jego taktownemu postępowaniu możemy zawdzięczać, żeśmy jeszcze utrzymali swój kosciuł od napaści mankietników8, ponieważ z sąsiednich parafij agitatorzy wciąż nam zagrażają wprowadzeniem Księdza do naszego Kościoła, z drugiej strony socyjaliści także pracują, aby tylko mogli wczem pochwycić i napadać na całe duchowieństwo, więc tylko możemy zawdzięczać że przy pomocy Bożej mógł nasz proboszcz utrzymać bez napaści, więc my w imię dobra ogółu prosimy serdecznie, ufając w słowa Chrystusa, proście a będzie wam dano, kołaczcie a będzie wam otworzono, udajemy się do Waszej Ojcowskiej miłości, aby nam zostawić raczył naszego proboszcza przynajmniej na czas dopuki się to przeszkodowanie naszej wiary nieuspokoi w naszej okolicy, przepraszamy bardzo za niedokładne wyrażenia ponieważ jesteśmy prości ludzie, więc nie potrafimy wyrazić swoich uczuć na papierze.”

    Na co się podpisujemy w Gałkowie d. 24/4 1906 r.”.9

    Należy odnotować, że pamięć o proboszczu Gostkowskim została żywa do dzisiaj w Gałkowskiej parafii. W 1998 r. ufundowano kamienną tablicę, zainstalowaną w tamtejszym kościele, na której wyryte są imiona i nazwiska proboszczów parafii od 1695 roku. Wśród nich istnieje także zapis „GOSTKOWSKI Stefan 1904-1906”.

    Pamiątkowa tablica z nazwiskiem ks. Gostkowskiego w par. Gałków. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

     

    Prośba parafian nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, bowiem jeszcze tego samego dnia ks. S. Gostkowski objął parafię w Turze koło Poddębic, gdzie pracował niecałe dwa lata.

    W 1908 roku, 7 stycznia, otrzymał nominację na proboszcza w Solcy Wielkiej. Najprawdopodobniej w tej parafii (wynika to z układu akt osobowych) otrzymał też nominację na prałata Jego Świątobliwości, co potwierdza Professio fidei Romano Catholicae, znajdujące się w jego aktach i podpisane przez niego samego (drugi podpis jest nieczytelny).10 

    Z czasów pobytu w Solcy Wielkiej zachowało się pismo zaadresowane do biskupa, w którym pojawia się nazwisko kapłana z sąsiedniej parafii Parzęczew, przyszłego Męczennika, ks. Wincentego Harasymowicza. Ksiądz S. Gostkowski napisał: „[…wyraz nieczyt.] Domine! Z polecenia lekarza dla poratowania zdrowia chciałbym wyjechać na kurację na [… – wyraz nieczytelny] na miesiąc czasu. Nie mogąc znaleźć stałego zastępcy, uprosiłem sąsiedniego Proboszcza z Parzęczewa, ks. Wincentego Harasymowicza o zaopiekowanie się moją parafią i odprawianie w niedzielę Mszy św. w czasie mojej nieobecności”.11 Powyższa prośba została rozpatrzona pozytywnie.

    W 1923 roku, 10 kwietnia, czyli po 15 latach pobytu w Solcy Wielkiej, ks. S. Gostkowski złożył na ręce pierwszego ordynariusza diecezji łódzkiej biskupa Wincentego Tymienieckiego pismo następującej treści: „Zwracam się do Waszej Ekscelencji z uprzejmą prośbą o konferowanie mi wakującego probostwa w Koluszkach”.12 Jednak już dwa tygodnie później, 28 IV 1923 r., ks. Stefan napisał kolejny list do Biskupa: „Ekscelencjo! Wróćmy do Solcy i Koluszek nie mam spokoju od parafian, którzy nalegają, by koniecznie w Solcy pozostać. Tyle serca z ich strony nie spodziewałem się. O Koluszki prosiłem sam i dziękując za nie Waszej Ekscelencji, otrzymałem Jego błogosławieństwo. Wiem, że dziś nie czas się cofać. Nie nalegam na parafian, odpowiedziałem, że wszystko skończone i nie ma mowy o zostaniu. Nie mogąc zatrzymać delegacyi ośmielam się dać te parę słów wyjaśnienia. Gdyby Wasza Ekscelencja uznał za możliwe przychylenie się …”.13 Jednak już dwa tygodnie później, 28 IV 1923 r., ks. Stefan napisał kolejny list do Biskupa: „Ekscelencjo! Wróćmy do Solcy i Koluszek nie mam spokoju od parafian, którzy nalegają, by koniecznie w Solcy pozostać. Tyle serca z ich strony nie spodziewałem się. O Koluszki prosiłem sam i dziękując za nie Waszej Ekscelencji, otrzymałem Jego błogosławieństwo. Wiem, że dziś nie czas się cofać. Nie nalegam na parafian, odpowiedziałem, że wszystko skończone i nie ma mowy o zostaniu. Nie mogąc zatrzymać delegacyi ośmielam się dać te parę słów wyjaśnienia. Gdyby Wasza Ekscelencja uznał za możliwe przychylenie się …”.

    [dalej brak tekstu]. Na marginesie pisma znajduje się adnotacja biskupa: „Pozostanie w Solcy” i jego podpis.

    Warto zwrócić też uwagę na fakt, że była to już druga prośba parafian skierowana do biskupa o pozostawienia ks. Stefana w parafii, gdzie pracował.

    Wdzięczni parafianie Solcy Wielkiej – ks. Stefanowi Gostkowskiemu. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

     

    Z perspektywy ponad 90 lat rozumiemy dziś, że ta prośba parafian o pozostanie ich kapłana w Solcy mieściła się chyba w planach Opatrzności Bożej, bo zatrzymała ks. S. Gostkowskiego w granicach Kraju Warty z czasów II wojny. Gdyby ks. Stefan przeszedł do Koluszek, możliwe wówczas, że uniknąłby męczeńskiej śmierci, ale widocznie Bóg miał wobec niego inne plany.

    W 1927 roku, 5 lipca, ks. Stefan zwrócił się do biskupa kolejny raz z prośbą o pozwolenie na wyjazd, by ratować zdrowie. Swoje podanie podpisał: „Posłuszny w Panu”. Dwa lata później, w piśmie z 13 czerwca 1929 r., biskup skierował do ks. S. Gostkowskiego pismo następującej treści: „W myśl prośby Przewielebności Twojej zamieniam brewiarz na różaniec”14 [dalej tekst nieczytelny].

    Istnieje jeszcze jedno pismo (z datą 14 I 1933 r.), które świadczy o słabym zdrowiu proboszcza. Padła w nim prośba o pozostawienie zastępującego go ks. Adama Nebelskiego15 (z powodu „nawału pracy – rozpoczętej się kolędy i słabego zdrowia”) i pozwolenie na wyjazd do Krynicy, by móc nabrać sił do dalszej służby Bożej. Biskup wyraził zgodę, dodając na zakończenie: „Życząc zdrowia łączę pasterskie moje błogosławieństwo”.16 

    Powyższe pisma świadczą o słabnącym zdrowiu ks. Gostkowskiego, który w 1929 r. miał tylko 56 lat.

    Nie wiadomo, co zdecydowało o tym, że pół roku później (21 X 1929 roku) ks. bp Wincenty Tymieniecki zaproponował ks. Stefanowi Gostkowskiemu probostwo w Sulejowie, na co adresat odpisał: „Ekscelentissime Domine! Po rozważeniu łaskawie uczynionej mi propozycji przez Waszą Ekscelencję objęcia stanowiska proboszcza w Sulejowie, uprzejmie komunikuję, że nie mam odwagi objąć takowego. Dziękując przeto serdecznie Waszej Ekscelencji za łaskawą pamięć o mnie, upraszam mię w Solcy. Humillimusservus. Ks. Stefan Gostkowski. Solca W. 19.IX.24 r.”.17 

    Prośba o pozostanie w Solcy wpisuje się w myśl wyrażoną jak wyżej, bowiem Sulejów leży dalej na południowy wschód od Solcy Wielkiej, która włączona została podczas II wojny światowej do Kraju Warty.

    W odręcznie przygotowanym piśmie z dn. 19 stycznia 1931 r. do „Wielebnego Księdza Stefana Gostkowskiego Prob. parafji Solca Wielka – Kuria Diecezji Łódzkiej komunikuje – Niniejszym translokuję Wielebnego Księdza ze stanowiska administratora parafji Solca Wielka na takież stanowisko do parafji Góra św. Małgorzaty, dekanatu łęczyckiego”.18 Wykonanie translokacji (tak wynika z akt) tym razem nie napotkało żadnego oporu. Tegoż samego dnia biskup łódzki przesłał pismo:

    „Do Pana Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie.

    Mam zaszczyt zawiadomić Pana Ministra zgodnie z artykułem XIX Konkordatu, że mam zamiar translokować księdza Stefana Gostkowskiego dotychczasowego proboszcza parafii Solca Wielka na takież stanowisko do parafii Góra św. Małgorzaty w powiecie łęczyckim.

    Ks. Stefan Gostkowski, syn Antoniego i Sabiny z Mianowskich urodził się 21 grudnia 1873 roku w Litewce powiatu łomżyńskiego. Po ukończeniu gimnazjum w Łomży i Seminarium Duchownego w Warszawie został tamże wyświęcony na kapłana 26 czerwca 1896 roku” (dalej wymieniane są placówki duszpasterskie, w których pracował).19

    Będąc już proboszczem parafii Góra św. Małgorzaty, ks. S. Gostkowski otrzymał kolejną nominację jako spowiednik sióstr urszulanek w Ozorkowie.20 Warto wspomnieć, że ks. Stefan dostał jeszcze jedno pismo od biskupa W. Tymienieckiego: „Na mocy Kan. 552/2 niniejszym deleguję Przewielebnego Księdza Prałata do przeprowadzenia kanonicznego egzaminu z kandydatką do ślubów wieczystych z Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek SJK., S.M. Assumatą Szewczykówną, zamieszkałą w domu Sióstr Urszulanek SJK na Bugaju w Ozorkowie. O wyniku egzaminu kanonicznego proszę mnie powiadomić. Błogosławieństwo pasterskie łączę (w podpisie bp Tymieniecki)”.21

    Wyżej wspomniano o korespondencji ks. S. Gostkowskiego z ks. Wincentym Harasymowiczem. Poniżej znajdujemy jeszcze korespondencję z przyszłymi innymi Męczennikami z okresu II wojny światowej: ks. Michałem Perzyną z Gieczna i z ks. Kazimierzem Szymańskim, rektorem kościoła w Leśmierzu, który faktycznie przynależał do parafii Góra św. Małgorzaty, zarządzanej przez prałata S. Gostkowskiego. Korespondencja dotyczyła odprawionych rekolekcji. Taka forma ćwiczeń duchowych była często praktykowana. Pierwsze zaświadczenie z Gieczna datowane było na 13 XI 1933 r., a z Leśmierza na 13 XI 1936 r.22

    W ostatnich latach swojego probostwa ks. S. Gostkowski otrzymał kilka nominacji: dziekana łęczyckiego podczas wakatu na probostwie w Łęczycy,23 został też delegowany jako członek Dozoru Szkolnego gminy Leśmierz do Rady Szkolnej Powiatu Łęczyckiego,24 był spowiednikiem sióstr felicjanek w Piątku.25 Pełniąc funkcję dziekana łęczyckiego, Kuria prosiła ks. Jana Dzikowskiego (przyszłego Męczennika, proboszcza Strzegocina), aby „odebrał od księdza Prałata Stefana Gostkowskiego inwentarz fundi instructi parafii Strzegocin i obowiązki swoje pełni rozpoczął”.26

    Na dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej, ks. S. Gostkowski skierował do swojego Biskupa kolejne pismo (ostatnie, jakie zachowało się w aktach osobowych księdza, z datą 28 czerwca 1939 r.) Proboszcz pisał o ogromie pracy w Górze św. Małgorzaty, o czym już wcześniej informował swego Pasterza. W piśmie prosił Ordynariusza o pozwolenie na spowiedź kapłanów spoza diecezji łódzkiej, motywując to następująco: „[…] parafia Góra św. Małgorzaty leży w pobliżu diecezji warszawskiej i od czasu do czasu przyjeżdżają do mnie kapłani z powyższej diecezji, przeto ośmielam się prosić Waszą Ekscelencję o pozwolenie dopuszczenia obcych kapłanów mających aprobatę do słuchania spowiedzi i głoszenia Słowa Bożego”.27

    Uczynny, oddany parafii i parafianom, zawsze gotowy pomóc, choć sam niezbyt silny fizycznie i słabego zdrowia… I takiego proboszcza zapamiętali parafianie Góry św. Małgorzaty. Na wiele lat przed swoją śmiercią Władysława Marchewa z Pałczyńskich, mieszkanka Góry św. Małgorzaty (zmarła w 2000 r., mając 94 lata), mówiąc o ks. Stefanie Gostkowskim i jego poprzedniku ks. Stanisławie Suchańskim, opowiadała swoim wnuczkom, że byli to „wielcy, dostojni księża. Zawsze eleganccy. Zawsze mieli swoje zdanie, wszyscy ich słuchali”.28

    Autor pamięta wspomnienia byłego kościelnego, Franciszka Twardowskiego, który przyszedł do pracy z Solcy razem z ks. S. Gostkowskim. Do końca swego życia zachował serdeczną i życzliwą pamięć o swoim Proboszczu.

    Zewnętrznym przejawem pamięci parafian Góry św. Małgorzaty o ks. Stefanie Gostkowskim sprzed 1939 r. było wystawienie pamiątkowej tablicy, dokonane przez ówczesnego proboszcza, ks. Bronisława Zdrojewskiego.29

    Tablica na kościele w Górze św. Małgorzaty. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

     

    Ksiądz prałat Stefan Gostkowski, proboszcz parafii Góra św. Małgorzaty podzielił los kapłanów Ziemi Łęczyckiej: aresztowany i wywieziony do niemieckiego obozu zagłady w Dachau, poniósł męczeńską śmierć w imię wiary i Boga. Wiktor Jacewicz Jacewicz i Jan Woś o ks. Stefanie napisali: „Gostkowski Stefan – szamb. J. Św., proboszcz parafii Góra św. Małgorzaty pow. Łęczycki. Urodzony 21 XII 1873 r. w miejscowości Litewka, święcenia kapłańskie 24 VI 1896 r. w Warszawie. Aresztowany 6 X 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym. w Konstantynowie, od 30 X 1941 r. w obozie koncentracyjnym Dachau – nr obozowy 28291, zmarł 27 II 1942 r.30 Autorzy potwierdzają datę aresztowania, 6 X 1941 r., tego bowiem dnia prawie wszyscy kapłani Ziemi Łęczyckiej zostali pozbawienia stanowisk duszpasterskich przez aresztowanie i wywiezienie do obozu, najpierw przejściowego (najczęściej w Konstantynowie), a później do obozów koncentracyjnych. Najwięcej z nich trafiło do Dachau.

    Z zebranych materiałów z tamtego okresu wiadomo, że w powiecie łęczyckim na stanowisku zostawiono tylko ks. Ignacego Nowaka, jedynego kapłana pracującego przed wybuchem II wojny światowej i w czasie okupacji w Tumie. Po wojnie, w 1946 r., został ksiądz I. Nowak został proboszczem Góry św. Małgorzaty.31

    Informacje W. Jacewicza i J. Wosia potwierdza, a raczej jako pierwszy przekazuje (w formie skróconej) E. Chart.32

    Ksiądz Stefan Gostkowski był jednym z najstarszych osadzonych w Dachau kapłanów przedwojennego pokolenia. Nie dziwi więc świadectwo współwięźnia, L. Bujacza, jakie zostawił o ks. Stefanie: „Ks. Stanisław Gostkowski okazywał wszystkim kolegom dużo serca i zdobywał sobie wielu przyjaciół. Został zaliczony do inwalidów i wywieziony do komory gazowej”.33

    W powojennej literaturze przedmiotu trudno doszukać się opracowań o każdym z osobna Kapłanie-Męczenniku z okresu II wojny światowej. To pole dla przyszłych badaczy.34 Poza archiwum, najwięcej źródeł do opracowania biogramów Męczenników (przede wszystkim kurialnych) dostarczają zasoby Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.

    Ksiądz Stefan Gostkowski został więźniem nr 28291 obozu w Dachau 30 października 1941 r.35 Ten niemłody już wówczas duchowny po kilku miesiącach pracy i ciężkich obozowych warunkach zachorował i zmarł 26 lutego 1942 r. Dzień przed śmiercią został skierowany do więziennego lazaretu, a z zachowanej dokumentacji obozowej wynika, że jako powód choroby podano przewlekły nieżyt jelit, a bezpośrednią przyczyną zgonu był zawał serca.36 Ksiądz S. Gostkowski został prawdopodobnie pochowany na cmentarzu PerlacherForst w grobie oznaczonym numerem 2481.37

    W powojennej literaturze przedmiotu trudno doszukać się opracowań o każdym z osobna Kapłanie-Męczenniku z okresu II wojny światowej. To pole dla przyszłych badaczy.34 Poza archiwum, najwięcej źródeł do opracowania biogramów Męczenników (przede wszystkim kurialnych) dostarczają zasoby Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.

    Ksiądz Stefan Gostkowski został więźniem nr 28291 obozu w Dachau 30 października 1941 r.35 Ten niemłody już wówczas duchowny po kilku miesiącach pracy i ciężkich obozowych warunkach zachorował i zmarł 26 lutego 1942 r. Dzień przed śmiercią został skierowany do więziennego lazaretu, a z zachowanej dokumentacji obozowej wynika, że jako powód choroby podano przewlekły nieżyt jelit, a bezpośrednią przyczyną zgonu był zawał serca.36 Ksiądz S. Gostkowski został prawdopodobnie pochowany na cmentarzu PerlacherForst w grobie oznaczonym numerem 2481.37

    Reasumując, stwierdzić należy, że jeden z najstarszych kapłanów Ziemi Łęczyckiej podzielił los tysięcy kapłanów, którzy – tak jak on – ponieśli męczeńską śmierć w niemieckich obozach koncentracyjnych. Zakończmy krótki o nim biogram cytowanymi wyżej słowami ks. L. Bujacza: „Ks. Stanisław Gostkowski okazywał wszystkim kolegom dużo serca i zdobywał sobie wielu przyjaciół. Został zaliczony do inwalidów i wywieziony do komory gazowej”.38 Dodajmy jeszcze: został zaliczony do grona świadków wiary, miłości, Boga i Ojczyzny, którym Stworzyciel Nieba i Ziemi przygotował to, „czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”.39

    1. Ksiądz infułat Jan Sobczak, ur. 10 V 1927 r. w Solcy Wielkiej. Kapłan diecezji łódzkiej, przez wiele lat pracował w Łodzi na Retkini, gdzie rozbudował kościół NSPJ i przyczynił się do powstania kilku nowych parafii w tej dzielnicy Łodzi.[]
    2. Ksiądz S. Gostkowski był proboszczem w Solcy Wielkiej – miejsce urodzenia ks. J. Sobczaka – w latach 1908–1930 i w sąsiedniej parafii Góra św. Małgorzaty, w której ks. J. Sobczak miał połowę swojej rodziny.[]
    3. J. Sobczak, Ks. Stefan Gostkowski, [w:] MSPGśM, b.n., z 16 IV 2001 r., mps. (we wszystkich cytatach zachowano oryginalną pisownię).[]
    4. AAŁ, APK, sygn. 99, nr 3, z 12/24 VI 1896 r.[]
    5. Wł. Marchewa, Ks. S. Gostkowski, [w:] MSPGśM, Ks. S. Gostkowski, b.n., z 27 XII 1997 r., mps. Autor, ks. Mirosław jest wnukiem Wł. Marchewa.[]
    6. Na podstawie tych archiwalnych danych został też napisany artykuł w „Niedzieli”. Zob. ks. Mirosław Jagiełło, Ks. Stefan Gostkowski, „Niedziela”, 48/2015.[][]
    7. AAŁ, APK, sygn. 099, nr 5, z 1 I 1928 r.[]
    8. Terminem tym określano zwolenników mariawityzmu. Kapłani członkowie Katolickiego Związku Mariawitów „zamiast białych nosili czarne mankiety (co spowodowało, że później nazywano ich mankietnikami)”, zob.: http://jacquesblutoir.blogspot.com/2011/05/mateczka-i-jej-mankietnicy-cz-i.html, dostęp 15 VIII 2016.[]
    9. AAŁ, APK, sygn. 099, nr 47, z 24 IV 1906 r.[]
    10. AAŁ, APK, sygn. 099, nr 51, b.d.[]
    11. AAŁ, APK, sygn. 099, nr 53, z 7 X 1909 r. Z taką samą prośbą do biskupa wystąpił ks. Harasymowicz, prosząc o zgodę na zastępstwo w parafii Parzęczew dla ks. Gostkowskiego, kiedy chciał wyjechać na wypoczynek „dla poratowania zdrowia”, Zob. AAŁ, APK, sygn. 040, nr 59, z 29 VI 1908 r.[]
    12. AAŁ, APK, sygn. 099, nr 57, z 10 IV 1923 r.[]
    13. AAŁ, APK, sygn. 099, nr 58, z 28 IV 1923 r.[]
    14. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 2857, z 13 VI 1929 r.[]
    15. Również Męczennik Dachau.[]
    16. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 164, z 14 I 1923 r.[]
    17. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 5359, z 21 X 1929 r.[]
    18. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 3471/31, z 19.I.1931 r.[]
    19. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 377/31, z 19.I.1931 r.[]
    20. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 5525, z 25 X 1931 r. Przedłużenie tej nominacji znajduje się w kolejnym piśmie z 30 X 1933 r.[]
    21. AAŁ, APK, sygn. 099, (nr wewn.) 2627, z 10 VII 1939 r.[]
    22. Por. AAŁ, APK, sygn.99, (nr wewn.) 5813, z 13 XI 1933 r. i b.d., z 13 XI 1936 r.[]
    23. Por. AAŁ, APK, sygn. 99, (nr wewn.) 1506, z 28 IV 1937 r. Funkcja dziekana łęczyckiego rezydującego w Górze św. Małgorzaty.[]
    24. Por. AAŁ, APK, sygn. 99, (nr wewn.) 1790, z 19 V 1937 r.[]
    25. Por. AAŁ, APK, sygn. 99, (nr wewn.) 3171, z 6 VIII 1937 r.[]
    26. AAŁ, APK, sygn. 99, (nr wewn.) 2914, z 27 IV 1937 r. i (nr wewn.) 1864, z 25 V 1937 r. (miesięczna różnica wysłania tych pism udokumentowana jest datami na tych dokumentach).[]
    27. AAŁ, APK, sygn. 99, (nr wewn.) 2434, z 28 VI 1930 r. Zapewne pomocą w spowiedzi i celebrowaniu mszy świętych byli koledzy z archidiecezji warszawskiej, z którymi współpracował będąc księdzem tamtej archidiecezji, zanim powstała a diecezja łódzka, do której został wcielony po jej powołaniu do istnienia w 1920 r.[]
    28. Wł. Marchewa, Ks. S. Gostkowski…, dz. cyt., mps.[]
    29. Interesującym tematem byłoby zebranie informacji o motywach, dla których instalowano w kościołach pamiątkowe tablice poświęcone Męczennikom II wojny światowej. Warto w tym miejscu zacytować książkę Stanisława Wicińskiego i Edyty Wicińskiej, Kapliczki i krzyże przydrożne Gminy Góra św. Małgorzaty, Góra św. Małgorzaty 2002. Autorzy tej publikacji sporządzili katalog kapliczek i krzyży na terenie wymienionej miejscowości. W opisie każdego obiektu nie tylko podali miejsce usadowienia i styl budowli, ale postarali się o zebranie informacji o motywach, dla których je postawiono. Podobnie interesujące opracowanie mogłoby powstać na temat pamiątkowych tablic, związanych z interesującym nas tematem. Nawiązując do pamiątkowej tablicy umieszczonej na frontonie kościoła, można (obok wielu innych) postawić pytanie: dlaczego na wymienionej tablicy znalazły się nazwiska tylko dwóch kapłanów: prob. prał. Stefana Gostkowskiego i ówczesnego wikariusza ks. prof. Zygmunta Muszyńskiego? Dlaczego nie umieszczono tam nazwiska choćby pochodzącego z tej parafii ks. prof. Władysława Grzelaka, kandydata na ołtarze, czy pozostałych Kapłanów-Męczenników: ks. prał. Stanisława Suchańskiego, ks. Jana Drozdalskiego czy ks. Szymańskiego. Braki te uzupełniono w 70. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Władysław Grzelaka (30 IX 1942 r.) za zgodą obecnego prob. ks. prał. Ryszarda Pajdy i za aprobatą kurii. Na tablicy tej znalazły się nazwiska pozostałych Kapłanów-Męczenników II wojny światowej związanych z parafią Góry św. Małgorzaty.[]
    30. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 225.[]
    31. Wojenna historia ks. Ignacego Nowaka nigdzie nie została spisana, pozostała jedynie w przekazie ustnym. Ksiądz Ignacy w kampanii wrześniowej miał uratować życie rannemu żołnierzowi niemieckiemu, za co Niemcy pozostawili go w małym kościółku św. Mikołaja w Tumie, gdzie spełniał posługi duszpasterskie dla wiernych z całego powiatu, także dla wierzących Niemców. Autor opracowania pamięta tę historię z opowiadań Franciszka Twardowskiego przed i powojennego kościelnego w Górze św. Małgorzaty, swojej babci Władysławy Marchewa, Stanisława Wicińskiego (wieloletniego dyrektora w Górze św. Małgorzaty), od niewiele starszego swego brata Lucjana Jagiełło i Józefa Oleskiego (mieszkańca Góry św. Małgorzaty). Zob. M. Jagiełło, Ks. I. Nowak [w:] MSPGśM, Ks. I. Nowak, b.n., 17 XII 1997 r., mps.[]
    32. Por. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 74.[]
    33. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 46. Ksiądz Ludwik – autor tomiku pomylił oczywiście imię ks. prałata. W tekście jest „Stanisław”, oczywiście chodzi o ks. Stefana Gostkowskiego.[]
    34. Autor niniejszego opracowania opracował biogram ks. Stefana Gostkowskiego, zob. Ks. Mirosław Jagiełło, Ks. Stefan Gostkowski, „Niedziela” 48 (1182) 29 XI  2015.[][]
    35. Archiwum ITS, dok. nr 23059261.[][]
    36. Archiwum ITS, dok. nr 10073566.[][]
    37. Archiwum ITS, dok. nr 5169282.[][]
    38. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny …, dz. cyt., s. 46.[]
    39. BT, 2 Kor 2,9.[]

    Ks. Jan Gierczak 1905–1942

    Ks. Gierczak Jan pełnił misję charytatywną i dożywiał [w Dachau] najsłabszych kolegów

    1. Młodość

    Ks. Jan Gierczak. Z zasobów AAŁ

    Ksiądz Jan należał do najmłodszego pokolenia Kapłanów-Męczenników. Urodził się 1905 r. w Zawichoście, jako syn Andrzeja i Zofii z d. Gubernat. Do szkoły powszechnej zaczął uczęszczać późno, mając 10 lat. Musiał ją jednak przerwać i to na dość długo. W życiorysie napisał: „z powodu choroby nie uczęszczałem do szkoły przez dwa lata”.1 Nie wiemy, jaka to była choroba. Ważne jest inne oświadczenie. Napisał je lekarz państwowego gimnazjum w Sandomierzu, do którego młody Jan uczęszczał przez 10 lat (1918–1929): „Uczeń VIII klasy Jan Gierczak jest dobrze rozwinięty fizycznie, żadnych wad nie posiada i jest zdrów zupełnie”.2

    Dla niektórych decyzja młodego Jana o wstąpieniu do seminarium duchownego była prawdziwym zaskoczeniem. Prefekt szkoły napisał: „przeciwko Janowi Gierczakowi i Walentemu Obrębskiemu,3 moim byłym uczniom, poważniejszych zarzutów co do prowadzenia się ich moralnego nie mam. Zaznaczam tylko, że nie liczyłem na nich, aby stan duchowny sobie obrali. Dowiedziałem się po raz pierwszy o ich zamiarach wstąpienia do seminarium duchownego dopiero po ukończeniu szkoły”.4

    Możemy się domyślać, że opinia napisana była w 1928 r. z powodu wstąpienia do seminarium, gdyż 30 lipca tegoż roku przyszły kleryk napisał do rektora seminarium prośbę, by „poinformować [go] co do nauki z gimnazjum”5 (chodziło o egzamin z łaciny przed przyjęciem do seminarium).

    W zwięzłych słowach o kandydacie do seminarium wypowiedział się tamtejszy proboszcz: „Od roku jestem w Zawichoście, parafian jeszcze zbyt dobrze nie znam”.6 Wielu interesujących informacji o jego młodości możemy dowiedzieć się z kwestionariusza, jaki wypełnia władza seminaryjna każdemu klerykowi:

    „Drobne mieszczaństwo. Konserwatywne. Z właściwymi zaletami i wadami. […] Pobożne uczestnictwo w nabożeństwach”.7

    Nie znamy powodów, dla których młody Jan po skończeniu szkoły powszechnej i sześciu latach gimnazjum w Zawichoście zapukał do bram łódzkiego seminarium. Po czterech latach jego pobytu w seminarium wspomniany proboszcz w 1932 r. poinformował władze seminarium o wygłoszonych zapowiedziach: „Dotąd żadnych przeszkód nie zgłoszono”.8

    2. Życie kapłańskie

    Święcenia kapłańskie J. Gierczak przyjął „W czwartą niedzielę po Pięćdziesiątnicy 6 sierpnia 1933 r.”.9 Dwie pierwsze nominacje na wikariat do Ozorkowa i Marzenina zostały cofnięte. Zaniepokojony tym był proboszcz drugiej parafii, który napisał 21 sierpnia 1932 r.: „Uprzejmie powiadamiam, że mianowany wikariuszem prefektem ks. Jan Gierczak do Marzenina nie przybył”.10 Pracę kapłańską rozpoczął 18 sierpnia w parafii Podwyższenia Świętego Krzyża w Moszczenicy. Po roku pobytu w tej parafii został przeniesiony do Brzezin, a po dwóch miesiącach otrzymał nominację do Piątku, którą odwołano. Dnia 5 sierpnia 1936 r. został wikarym w Widawie, a rok później w Łasku. W 1938 r. pracował już w Ozorkowie, razem z ks. Leonem Stypułkowskim, Męczennikiem i kandydatem na ołtarze, który powiadomił „Prześwietną Kurię, że ks. Jan Gierczak przybył do Ozorkowa 17 sierpnia [1938 r.], a obowiązki rozpoczął pełnić dnia następnego”.11 Na miesiąc przed wojną ksiądz Jan został przeniesiony do Grabowa, a 1 lutego 1940 r. został wikarym w Witoni.

    Przypomnijmy, że ks. Jan należał do najmłodszego pokolenia Kapłanów-Męczenników, a swoją pracę zakończył w Witoni, gdzie proboszczem był najstarszy z Męczenników, ks. prałat Herman von Schmidt (urodzony 1866 r.).12

    Od dnia święceń w 1933 r. do momentu aresztowania, ks. Jan pracował w ośmiu parafiach, zatem w każdej z nich przebywał średnio przez rok. Bez wątpienia cierpiało na tym jego duszpasterstwo. Wymagało to też bezwzględnego posłuszeństwa wobec biskupa, bo dopiero co się zadomowiwszy w jednej placówce, musiał opuszczać ją dla innej.

    3. Witonia i aresztowanie

    Ksiądz Jan przyszedł do Witoni już w czasie trwania wojny (1 lutego 1940 r.). Niemcy „aresztują go 20 marca i osadzają w więzieniu przy ul. Sterlinga w Łodzi. Przetransportowany do niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau, [potem do] Gusen i od 8 grudnia 1940 r. [z powrotem] do Dachau, gdzie otrzymał nr obozowy 22079. Zmarł 4 lipca 1942 r.”. Ksiądz L. Bujacz podaje przyczynę śmierci: „Ks. Gierczak Jan pełnił misję charytatywną i dożywiał najsłabszych kolegów. Nieudana operacja ślepej kiszki przyprawiła go o śmierć”.13 Powyższe dane potwierdza E. Chart.14

    Na szczególne uznanie zasługuje postawa byłego proboszcza Witoni, ks. Zbigniewa Oltona. W 2005 r. wraz z parafianami ufundował pamiątkową tablicę, poświęconą ks. Hermanowi von Schmidtowi, którą zainstalowano w kruchcie kościoła. W 2011 r. dzięki staraniom ks. Zb. Oltona ufundowano kolejną tablicę, dedykowaną tym, którzy „W czasie II wojny światowej zginęli w więzieniach i niemieckich obozach koncentracyjnych. [Byli to] następujący mieszkańcy naszej parafii”.15 Niestety, zabrakło tam nazwiska ks. Jana Gierczaka.

    Z dokumentów znajdujących się w Archiwum ITS wynika, że ks. Jan Gierczak przybył do obozu w Dachau 6 maja 1940 r. i został zarejestrowany pod numerem 8211, a 26 czerwca został przetransportowany do innego obozu, Mauthausen-Gusen, skąd wrócił ponownie do Dachau 8 grudnia 1940 r. Zmieniono mu wówczas numer obozowy na 22 079. Od 9 kwietnia 1942 r. przebywał w obozowym lazarecie, gdzie zmarł 3 czerwca 1942 r. W karcie zgonu wpisano jako powód śmierci gruźlicze zapalenie otrzewnej oraz zatrzymanie krążenia.16

    1. AAŁ, APK, sygn. 161, b.n., z 22 VI 1928 r.[]
    2. AAŁ, sygn.. 161, b.n., z 23 VI 1928 r. Zaświadczenie wydał: Lekarz Państwowego Gimnazjum w Sandorzmierzu.[]
    3. Brak o nim jakichkolwiek danych. Nie znaleziono go w gronie łódzkich kapłanów.[]
    4. AAŁ, APK, sygn. 161, b.n., b.d.[]
    5. Pismo wysłane z Zawichostu i odnotowane w AAŁ, APK, sygn. 161, nr 710, z 27 VII 1928 r.[]
    6. AAŁ, APK, sygn. 161, b.n., z 9 III 1929 r.[]
    7. AAŁ, APK, sygn. 161, b.n., b.d. Pismo nie zostało przez nikogo podpisane. Autorem mógł być wspomniany katecheta. W podobnym stylu – jednym zdaniem – wypowiedział się tamtejszy proboszcz: „Od roku jestem w Zawichoście, parafian jeszcze zbyt dobrze nie znam”.[]
    8. Pismo proboszcza znajduje się w AAŁ, APK, sygn. 161, nr 6947, 13 XII 1932 r.[]
    9. AAŁ, APK, sygn. 161, nr 3971, z 1 VIII 1933 r. Święcenia odbyły się w łódzkiej katedrze.[]
    10. AAŁ, APK, sygn. 161, nr 3689, z 23 VIII 1933 r.[]
    11. Pismo prob. Ozorkowa znajduje się w AAŁ, APK, sygn. 161, nr 3292, z 18 VIII 1939 r.[]
    12. Po przybyciu ks. Jana do Witoni, ks. Herman wysłał pismo do kurii następującej treści: „Niniejszym pozwalam sobie zakomunikować, że ks. Jan Gierczak objął stanowisko wikariusza parafii Witonia 15 lutego b.r.”. AAŁ, APK, sygn. 161, b.n., z 18 II 1940 r.[]
    13. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 46.[]
    14. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 66. Identyczną datę podają W Jacewicz i J. Woś. Zob. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s.224.[]
    15. Inskrypcja z tablicy naściennej z kościoła św. Katarzyny z Witoni. Znajdują się tam nazwiska następujących osób: ks. Jan Drozdalski, Miron Gruszczyński, Henryk Krawczyk, Tadeusz Grzelak, Józef Jabłoński, Zdzisław Krawczyk, Zygmunt Sobczak i Jan Florczak. Zob. Z. Olton, Parafia pw. św. Katarzyny…, dz. cyt. W tym dziele brak omawianej tablicy, ponieważ jej instalacja odbyła się dwa lata po wydaniu publikacji.[]
    16. Archiwum ITS, dok. nr 10066544.[]

    Ks. Józef Dziuda 1889–1942

    Ofiarę Bogu i Ojczyźnie […] złożył ks. Józef Dziuda

    Pytanie postawione przypadkowo spotkanemu mieszkańcowi Leźnicy Wielkiej, a dotyczące męczeńskiej śmierci ks. Józefa Dziudy, byłego proboszcza parafii, prawdopodobnie pozostałoby bez odpowiedzi, chyba, że kiedyś ów zapytany przeczytał i zapamiętał jego nazwisko z pamiątkowej tablicy, znajdującej się w kościele parafialnym pw. św. Jakuba. Tablicę zainstalowano w 1986 r. Proboszczem parafii był wówczas ks. Stanisław Wasilewski.1 Znamienna jest sama inskrypcja: „Ofiarę Bogu i Ojczyźnie złożył…”, wyjaśniająca sens męczeńskiej śmierci za wiarę i Ojczyznę.

     

    Ks. Józef Dziuda. Z zasobów AAŁ

    Józef Dziuda, syn Franciszka i Józefy z domu Kuza, urodził się 14 kwietnia 1889 r. we wsi Płyćwa, w parafii Lipce. 2 W życiorysie napisał: 

    „Początkowe nauki pobierałem w 3-oddziałowej szkole kolejowej w Skierniewicach, po skończeniu której przeszedłem do 6-klasowej szkoły technicznej w tymże mieście, którą ukończyłem w roku 1907”.3 Po ukończeniu szkoły został zatrudniony jako „nauczyciel ludowy w szkole wiejskiej, założonej przez Polską Macierz Szkolną, we wsi Franciszkanach powiatu Skierniewickiego”.3 We wspomnianym życiorysie, ten etap dojrzewania do służby Bożej, podsumował słowami: „Skosztowawszy chleba nauczycielskiego – podziękowałem za pracę i postanowiłem przygotować się do egzaminu urzędowego, który w roku 1919 złożyłem w 28 Gimnazjum w Warszawie uzyskując świadectwo 4-ch klas. W tymże roku zostałem przyjęty do Seminaryum Duchownego we Włocławku na kurs pierwszy”.3

    Po złożeniu egzaminu dojrzałości J. Dziuda kontynuował naukę we Włocławku, ale w życiorysie i w innych dokumentach brak informacji o motywach, które skierowały jego kroki do włocławskiego seminarium. Można jedynie wnioskować, że studia seminaryjne przebiegały bez problemów. W kwietniu 1916 r. otrzymał święcenia subdiakonatu, 1 maja diakonatu, a 18 października tegoż roku święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego biskupa włocławskiego, Stanisława Zdzitowieckiego.4

    W tym samym roku rozpoczął pracę jako wikary w następujących parafiach: 1916–1917 Kowal; 1917–1919 Dobroń (przez blisko rok zastępował tam chorego proboszcza w jego obowiązkach); 1919–1919 Osjaków (tu pracował tylko osiem miesięcy); 1919–1921 Kłobuck,5 1921–1924 Radomsko (pełnił tu funkcję prefekta i wikarego),6 1924–1925  Piotrków Trybunalski (par. św. Jacka)7 i ostatni wikariat w Łodzi – par. św. Józefa od 3 kwietnia do 25 października 1926 r.8 (czyli pracował tu tylko pół roku).

    Pierwsze i przedostatnie probostwo otrzymał 25 października 1926 r. w parafii Brzyków, należącej wówczas do powiatu łaskiego.9 Pracował tu przez sześć lat, do 1932 r. Dnia 4 lipca tegoż roku otrzymał nominację na administratora parafii Leźnica Wielka. Stamtąd wyruszył w ostatnią drogę do hitlerowskiego obozu zagłady w Dachau, gdzie zakończył życie.10

    Po nakreśleniu najważniejszych wydarzeń z życia ks. Dziudy, warto przyjrzeć się niektórym faktom z jego pracy duszpasterskiej i administracyjnej w parafiach, gdzie pracował. Ks. Mieczysław Różański w swoim artykule o ks. Józefie Dziuda podał informacje o jego dokonaniach w obydwu wymiarach. „W Brzykowie […] wybudował nową plebanię  i zabudowania  gospodarcze oraz uporządkował teren wokół kościoła. Dzięki ofiarności parafian zakupiono nowy dzwon. […] Widział potrzebę większego zaangażowania zwłaszcza młodzieży męskiej. W 1928 r zainicjował działanie nowej orkiestry. […] W Leźnicy Wielkiej był „mocno zaangażowany w budowę 7–klasowej szkoły powszechnej. […] Działał duszpastersko rozwijając grupy parafialne. W 1933 r. utworzył w parafii 17 kół Różańca św. […] Dokonał renowacji malowania drewniano-murowanego kościoła oraz odnowienia głównego ołtarza”.11

    Niewiele natomiast można powiedzieć o jego pierwszych wikariatach w Kowalu, Dobroniu i Osjakowie. W sumie pracował tam niecałe trzy lata. Niezwykle medialna okazała się służba w czwartej parafii – Kłobucku. Do kurii włocławskiej 30 stycznia 1922 r. wpłynęło pismo z kancelarii ówczesnego Ministerstwa Sprawiedliwości następującej treści: „Ministerstwo Sprawiedliwości przesyła do dyspozycji dochodzenie w sprawie księdza Dziudy, oskarżonego o obrazę czci Naczelnika Państwa, i prosi o zawiadomienie, jakie Kuria Biskupia wydała w tym względzie zarządzenia. O wszczęcie śledztwa karnego Pan Naczelnik Państwa wniosku nie stawia”.12 Odręcznie na tym samym piśmie z dopiskiem: „Do Ministerstwa Sprawiedliwości” przedstawiciel kurii napisał: „Potępiając zawsze, jako przedstawiciel Kościoła katolickiego, wszelkie przekroczenie władzy prawowitej, na usprawiedliwienie ks. Dziudy pragnę zaznaczyć, że jako młody, gorliwy narażony przez nieroztropnych rozdrażnionych zachowaniem się żołnierzy wobec Najświętszego Sakramentu, wyszedł z równowagi i instynktownie wyraził swoje niezadowolenie …”.3

    Zapewne (w dokumentach brak potwierdzenia) ta odręcznie zredagowana odpowiedź, wysłana do Ministerstwa Sprawiedliwości, miała jednoznacznie zamknąć sprawę ks. J. Dziudy. Jednak pismo sędziego śledczego z 19 grudnia 1922 r. wyraźnie temu przeczy.  Śledztwo było nadal prowadzone, a powody oskarżenia następujące: „… w czasie bytności swej w Kłobucku dopuścił się nieposzanowania władzy w osobie Naczelnika Państwa w mowie i piśmie. W dniu 18 grudnia r.b. wspomniany ks. Dziuda został postawiony w stan oskarżenia, a sprawa skierowana do Sędziego Śledczego w Noworadomsku, w celu zbadania oskarżonego i zastosowania względem niego środka zapobiegawczego – deklaracji o niewydalaniu się z miejsca zamieszkania. Nadmieniam, że ksiądz Dziuda jest postawiony w stan oskarżenia z art. 154 us. II K.K.”.13 W ponownej odpowiedzi kuria 26 stycznia 1923 r. wysłała pismo, w którym powiadamia śledczego, że „już w dniu 30 stycznia 1922 r. otrzymała zapewnienie, iż »o wszczęciu śledztwa karnego pan Naczelnik Państwa wniosku nie składa« a samejże Kurii  »przesyła do dyspozycji dochodzenie w sprawie Dziudy«, prosząc jedynie o zawiadomieniu »jakie Kuria wydała w tym względzie zarządzenia« [dalej tekst odręcznie pisany nieczytelny]”.14 Należy przyjąć, że brak odpowiedzi w tej sprawie zakończył powyższy – jak na owe czasy medialny, a w życiorysie księdza dość kuriozalny – etap życia przyszłego Męczennika za wiarę.

    Analiza biogramów przedwojennych kapłanów ujawniła, że wszyscy młodzi księża zajmowali dwa podstawowe stanowiska: wikarego lub prefekta. Na taki podział wskazuje także korespondencja związana z pracą ks. J. Dziudy. Należy jednak podkreślić, że i ów prosty podział (wikary i prefekt) zawierał w sobie jeszcze kolejne podrzędne stanowiska: wikary zasadniczy i dodatkowy oraz prefekt etatowy i nadetatowy.15 Ówczesny proboszcz w Radomsku prosił biskupa, by zamianował „ks. J. Dziudę prefektem szkółek powszechnych”.16 podał również powody swojej prośby: „Ksiądz Dziuda częściowo będzie musiał być mianowany jako dodatkowy wikariusz, gdyż będąc zasadniczym wikarym nie mógłby pełnić obowiązków prefekta i pobierać pensji […]”.3 W zakresie prowadzonej katechezy warto jeszcze podkreślić, że oba stanowiska były zawsze jasno określone, a ponadto funkcja prefekta musiała być zatwierdzona przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, na co potwierdzeniem jest pismo z 22 kwietnia 1922 r.: „Ministerstwo uprzejmie informuje, że […] zamianowało ks. Józefa Dziudę prefektem szkół publicznych w Radomsku”.17 Na szczeblu gminnym każdą nominację na prefekta kuria musiała przesłać do dozoru szkolnego.18 Z kolei gminny dozór szkolny przesyłał taką informacje do Kuratorium Dozoru Szkolnego.19

    Dalsza część korespondencji w sprawie etatów, to prośba ks. J. Dziudy, aby biskup zwolnił go: (1) „ze stanowiska etatowego prefekta”; (2) „mianował go wikariuszem [i] prefektem nadetatowym jego i socjusza ks.  Fijałkowskiego”20 . Decyzja biskupa, skreślona odręcznie, brzmiała: „1. X. Dziuda – nominacja na wikariat i prefekt nadetat.;  2) X. Fijałkowski prefekt nadetatowy”.3

    Dalsza część korespondencji w sprawie etatów, to prośba ks. J. Dziudy, aby biskup zwolnił go: (1) „ze stanowiska etatowego prefekta”; (2) „mianował go wikariuszem [i] prefektem nadetatowym jego i socjusza ks.  Fijałkowskiego”20 . Decyzja biskupa, skreślona odręcznie, brzmiała: „1. X. Dziuda – nominacja na wikariat i prefekt nadetat.;  2) X. Fijałkowski prefekt nadetatowy”.3

    Warto przy okazji omawiania tego tematu poruszyć jeszcze jeden ważny problem. Otóż, aby otrzymać wyżej wymienione stanowisko, należało wcześniej złożyć egzamin wikariuszowski lub proboszczowski.21 Przy analizie życiorysów, w aktach osobowych zmarłych, przedwojennych Kapłanów-Męczenników II wojny światowej, temat ten powracał dość często. Nie zajmowano się nim przy opracowaniu innych biogramów, gdyż w życiorysach omawianych do tej pory problem ten nie był tak widoczny jak w przypadku historii życia ks. J. Dziudy. Ukończone kursy i egzaminy były podstawą do skierowania młodego księdza do pracy na odpowiednie stanowiska. Kolejnym etapem było powiadomienie przez kuratorium Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i podjęcie przez urząd stosownej decyzji. Po otrzymaniu zgody Ministerstwa każdy mianowany mógł rozpocząć pracę na odpowiednim stanowisku katechetycznym czy duszpasterskim.22

    Dnia 11 listopada 1926 r. władza duchowna zwolniła ze stanowiska wikariusza par. ks. Dziudę św. Józefa w Łodzi i mianowała proboszczem w Brzykowie.23 W nominacji powierzono mu dobro dusz tej parafii.

    Ciekawy jest fakt, że proboszcz tutejszej parafii został oddelegowany przez kurię jako strona w sprawie dzielenia lub scalania gruntów wsi Brzyków. O taką delegację prosił przedstawiciel ówczesnego Ministerstwa Rolnictwa, mierniczy Józef Korkozowicz.24 Obecnie w parafii Brzyków, w której ks. Józef duszpasterzował tylko dwa lata, nie ma żadnej informacji zewnętrznej (naścienna tablica) potwierdzającej, że pełnił tu służbę.

    Inaczej było w kolejnej i ostatniej jego parafii – Leźnicy Wielkiej, do której po sześciu latach pracy w Brzykowie został mianowany 4 lipca 1932 r.25 Bezpośrednio po jego przyjściu Rada Szkolna Powiatowa w Łęczycy zwróciła się do kurii o delegowanie przedstawiciela kościoła rzymskokatolickiego do grona rady. Został nim nowoprzybyły proboszcz, ks. Józef Dziuda.26

    Jako ciekawostkę z początków duszpasterzowania w nowej parafii warto przytoczyć jego zeznanie podatkowe, o którym poinformował kurię: „w zeznaniu o dochodzie z iura stolae za rok 1931, złożonym w Urzędzie Skarbowym w Łasku – podałem sumę złotych 2,500. – (w podpisie: Proboszcz par. Leźnica Wielka, die 9 X 1932 r. Ks. J. Dziuda)”.27 W jego aktach znaleziono jeszcze jeden ciekawy dokument, związany z kwestią finansową. Dnia 17 listopada 1933 r. napisał do kurii: „W związku z pismem Prześwietnej Kurii […], uprzejmie komunikuję, że do Kasy Samopomocy K.D.Ł. należę od początku jej istnienia […]”.28 Z dalszej treści pisma można się dowiedzieć, że przynależność do kasy była dla księży obowiązkowa.

    Niemal każdego roku ks. J. Dziuda prosił o urlop w miesiącach wakacyjnych. Zastępowali go kapłani z sąsiednich parafii, między innymi: z Budzynka – ks. Józef Kotela, z Leźnicy Małej – ks. Bolesław Ślusarski, z Wartkowic – ks. Stefan Skowroński (dwaj ostatni to przyszli Męczennicy Dachau).29

    Pamiątkowa tablica w kościele w Leźnicy Wielkiej dedykowana ks. Józefowi Dziuda. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

    Nie znamy przyczyny, dla której ks. Józef wysłał pismo 9 maja 1938 r. do biskupa z prośbą: „Najpokorniej i najserdeczniej proszę Waszą Ekscelencję o łaskawe zostawienie mnie jeszcze w Leźnicy Wielkiej”.30 Widocznie dostał inną propozycję. Wtedy jeszcze nie wiedział, że za pozostanie w tej parafii i wierność Chrystusowi przyjdzie mu ponieść męczeńską śmierć w obozie niemieckim w Dachau.

    Ksiądz Józef Dziuda podzielił los wszystkich łódzkich kapłanów, aresztowanych w drugim roku wojny. W Jacewicz i Jan Woś napisali, że został on „aresztowany 6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejść. w Konstantynowie. 30 tegoż miesiąca został przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie otrzymał nr obozowy 28148. Zmarł 26 VI lub 26 VII 1942 r.”.31 Z kolei Edmund  Chart podaje datę 26 VI 1942 r.32

    Na koniec rozważań o jego życiu przytoczmy treść zachowanego listu, jaki kieruje z hitlerowskiego obozu w Dachau do swego biskupa, W. Jasińskiego, przebywającego w odosobnieniu od swoich wiernych Kościoła w Łodzi:

    „Biskup Wladimirus Jasiński w Bice k/Gorliz

    Wasza Ekscelencjo!

    Przesyłam Waszej Ekscelencji z oddalonego Dachau wyrazy mojej najgłębszej czci, miłości i oddania. Życzę Ci zdrowia, długiego życia i szczęśliwego powrotu do domu.

    Jestem ciekaw stanu zdrowia Waszej Ekscelencji, o które proszę Boga każdego dnia. Pani K. Marczyńska przekazała mi, że Bóg powołał do siebie Twoją siostrę. Czy Biskupowi dopisuje zdrowie? Kończąc z najgłębszą czcią całuję dłonie Waszej Ekscelencji i przesyłam wyrazy szacunku”.27

    Zygmunt Klimczak syn Janiny z d. Pielesiak, zbierał informacje o ks. J. Dziuda. Fot. ks Mirosław Jagiełło

    Z treści listu wynika, że mimo własnych cierpień w obozie koncentracyjnym w Dachau pamiętał o cierpieniach swojego biskupa, który z rozkazu niemieckich władz musiał opuścić biskupią stolicę w Łodzi.33

    Pamięć o ks. Józefie zachowała matka kościelnego z parafii Leźnica Wielka, Janina Pielesiak z Krzepocina Pierwszego:

    „Księdza Józefa Dziudę rok 1939 zastał w parafii św. Jakuba Apostoła w Leźnicy Wielkiej. Zanim wybuchła wojna, duszpasterz zapisał się w pamięci wiernych jako kapłan wymagający. Musieliśmy umieć cały katechizm. Wszystkie dzieci przed przystąpieniem do Komunii były surowo egzaminowane. Ja również [wspomina parafianka Janina Pielesiak, która przyjęła z rąk ks. Dziudy sakrament pierwszej Komunii Świętej. I  podaje pewien szczegół, który warto tu przytoczyć, a który dotyczy uwrażliwienia sumień małego dziecka na kwestie moralne w dorosłym życiu:] Pamiętam mój egzamin do Komunii Świętej: Z katechizmu dostałam tylko jedno pytanie. A potem Ksiądz postawił problem do rozwiązania. Posłuchaj dziecko, mówił, jeżeli nieświadomie powiesz babci przykre słowo, to jest ciężki grzech, czy jak babcia ci czegoś nie da, a ty będziesz na nią krzyczała, czy to jest ciężki grzech? Nie pamiętam pytania katechizmowego, a to pamiętam do dziś, mając ponad 80 lat.

    Po zajęciu Leźnicy przez Niemców, kościół został zamknięty. Ludność parafii zorganizowała prowizoryczną kaplicę w domu jednego z gospodarzy we wsi Parądzice. Tam codziennie ukrywający się w sąsiedniej zagrodzie ksiądz odprawiał Msze Święte. Kapłan cały czas był poszukiwany przez władze okupacyjne – trwała akcja prześladowań i aresztowań duchownych wszystkich wyznań, a szczególnie kleru katolickiego.

    Ksiądz J. Dziuda został powiadomiony o zbliżającym się niebezpieczeństwie, lecz przyjął swój los, dzieląc go z tysiącami polskich kapłanów.

    Ks. J. Dziuda został aresztowany i przewieziony do obozu. Zmarł w Dachau w 1942 r.34

    Kolejnym pośrednim świadkiem życia ks. J. Dziudy jest p. Teresa Wawrzyniak z d. Pysera. Podczas wywiadu środowiskowego wspominała o ks. Józefie Dziuda, co mówili jej rodzice, Antoni i Stefania Pysera, którzy mieszkali we wsi Parądzice (dziś pod numerem 17).

    Kolejnym pośrednim świadkiem życia ks. Dziudy jest p. Teresa Wawrzyniak z d. Pysera, (mając 83 lata przy dobrej pogodzie prawie codziennie jeździ rowerem 5 km do kościoła w Leźnicy). Podczas wywiadu środowiskowego wspominała o ks. Józefie Dziuda, co mówili jej rodzice Antoni i Stefania Pysera. Rodzice jej mieszkali we wsi Parądzice (dziś pod numerem 17).

    Świadek życia ks. Dziudy – Teresa Wawrzyniak z d. Pysera. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

     

    „W latach wojny po zamknięciu kościoła przez Niemców, ksiądz Józef zamieszkał u naszych sąsiadów, jeden dom dalej, u rodziny Wawrzyniaków [dziś gospodarstwo pod numerem 18]. Tam mieszkał, a u nas – mówiła mama – codziennie odprawiał Mszę.35

    Latem 1941 roku mówił, że na Święta Bożego Narodzenia będzie już w swoim kościele [Leźnicy – przyp. wł.].

    Tata opowiadał o jego aresztowaniu. Jedna kobieta (nie pamiętam jej nazwiska), która pracowała w gminie Tkaczew podsłuchała rozmowę niemieckich żandarmów o mającym się odbyć aresztowaniu ks. Dziudy. Posłała kogoś – też nie wiem kogo, by tę wiadomość przekazał księdzu Dziuda. Odpowiedział: «Nie ucieknę. Nie zostawię Parafii ». Jesienią 1941 roku [6 października – przyp. wł.], wczesnym rankiem, tata stał w ubraniu w sieni. Tam spotkali go Niemcy i powiedzieli do niego: «To ty stoisz na straży, by powiadomić księdza». Chcieli tatę zaaresztować. Jako, że było rano, tata powiedział, że wychodził na podwórko za własną potrzebą. Zostawili tatę, a zabrali księdza”.36

    Nadzieję, w odniesieniu do J. ks. Dziudy, o której mówiła Teresa Wawrzyniak z d. Pysera, potwierdził ks. Edmund Chart, tak charakteryzując jego postać: „Ks. Józef Dziuda był pogodnego ducha i zawsze żył nadzieją, że komedia hitlerowska zakończy się klęską dla Niemiec. Życie swoje zakończył w komorze gazowej”.

    Według danych z Archiwum ITS, ks. J. Dziuda został zarejestrowany jako więzień numer 28 148 w obozie w Dachau 30 października 1941 r., a 26 lipca 1942 r. zmarł w obozowym lazarecie. Jako przyczynę śmierci podano odmę oraz zapalenie jelit.

    Nadzieję, w odniesieniu do ks. Dziudy, o której mówiła Teresa Wawrzyniak z d. Pysera potwierdził ks. E. Chart tak charakteryzując jego postać: „Ks. Dziuda Józef był pogodnego ducha i zawsze żył nadzieją, że komedia hitlerowska zakończy się klęską dla Niemiec. Życie swoje zakończył w komorze gazowej”.37

    Według danych z Archiwum ITS, został zarejestrowany jako więzień numer 28 148 w obozie w Dachau 30 października 1941 r. 26 lipca zmarł w obozowym lazarecie. Jako przyczynę śmierci podano odmę oraz zapalenie jelit.38

    1. Autorowi znany jest ks. `Stanisław Wasilewski z pracy w następnej po Leźnicy parafii w Brzezinach. Pracował tam w latach 1989 – 1999.Wtedy nie było mowy o tej sprawie. Nie są znane powody, dla których po 44 latach postawiono tę tablicę.[]
    2. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, b.n, z I III 1926 r. Życiorys pisany na wikariacie w Kłobucku.[]
    3. Tamże.[][][][][][][]
    4. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, b.n., z 5 XI 1921 r. (jest to karta rejestracyjna z 1 I 1928 r.).[]
    5. Tamże. Wszystkie dotychczasowe daty pochodzą z tego samego Curriculum vitae,  napisanego 1 III 1921 r.[]
    6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 3114 (nr wewn.) 6, z 5 XI 1921 r.[]
    7. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1557, z 6 V 1924 r.[]
    8. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1228,  3 IV 1926 r. Dane te nie pokrywają się z podanymi w piśmie do Ministerstwa Wyznań  Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie, nr 3678, z 4 VII 1932 r. Zapewne wynika to z faktu przepisywania tekstu.[]
    9. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 4212, z 25 X 1926 r.[]
    10. O nominacji na probostwo do Leźnicy Wielkiej, zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 3678, z 4 VII 1932 r.[]
    11. ks. Mieczysław Różański, Ks. Józef Dziuda, „Niedziela” 40/2015.[]
    12. AAŁ, APK, sygn. 159, b.n., z 5 XII 1922 r. Zob. też: nr 3236/1922 z 20 XII 1922 r.[]
    13. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 3236 (nr wewn.) 17, z 19 XII 1922, (w podpisie: Sędzia Śledczy prawnik – podpis nieczytelny). W tej sprawie zob. też pismo o wewnętrznej numeracji: nr 18, z 31 XII 1922 i nr 19, z 18 II 1923 r.[]
    14. AAŁ, APK, sygn. 159, z 23 I 1923 r., (nr wewn.) 20. Zob. też pismo (data nieczytelna), (nr wewn.) 21.[]
    15. Odnośnie stanowiska wikarego dodatkowego i zasadniczego, zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 8, z 27 II 1922 r., o drugim podziale, zob. AAŁ, APK, sygn. 159, (nr wewn.) 12, z 28 III 1922 r.[]
    16. AAŁ, APK, sygn. 159, (nr wewn.) 8, z 27 II 1922 r.[]
    17. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1643 (nr wewn.) 11, z 26 IV1922 r.[]
    18. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1093 (nr wewn.) 14, z 12 X 1922 r.[]
    19. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 4457 (nr wewn.) 15, z 11 XI 1922 r.[]
    20. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 3201 (nr wewn.) 12, z 25 VIII 1922 r. Problem ten poruszył ks. Dziuda w piśmie do Kurii z dn. 6 III 1922 r. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1077 (nr wewn.)10, z 6 III 1922 r.[][]
    21. Wszystkie wymienione dane można zobaczyć w piśmie z dnia 22 IV 1922 r. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 11, z 22 IV 1922 r. Zob. też: AAŁ, APK, sygn. 159, nr 4212, z 25 X 1926 r.[]
    22. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 4634, z 11 XI 1926 r.[]
    23. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1431, z 30 III 1928 r. i odpowiedź na to pismo z dnia 2 IV 1928 r. pod tym samym numerem.[]
    24. Zob. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 3677, z 4 X 1932 r. Zob. też: AAŁ, APK, sygn. 159, nr 3677, z 4 VII 1932 r.; nr 4003, z 23 VII 1932 r.[]
    25. Zob. AAŁ, APK, sygn.  159, z 23 IX 1932 r., nr 91/32; nr 5881, z 15 X 1932 r. i nr 2883, z 27 VI 1936 r.[]
    26. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 4633, z 9 X 1932 r.[]
    27. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 5932, z 17 XII 1933 r.[][]
    28. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 2446, z 5 VII 1934 i nr 3743, z 24 VII 1935 r.;[]
    29. AAŁ, APK, sygn. 159, nr 1960, z 9 X 1938 r.[]
    30. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 221.[]
    31. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, s. 45.[]
    32. Na temat internowania bpa W. Jasińskiego zob. K. Dąbrowski, Arcybiskup Włodzimierz Jasiński 1873–1965, Łódź 1990, s. 107–125.[]
    33. Janina Klimczak z d. Pielesiak, Ks. J. Dziuda, [w:] MSPGśM, Ks. Dziuda, b.n., z 12 X 2015 r. mps. Janina Klimczak z d. Pielesiak jest parafianką Leźnicy Wielkiej. Zygmunt Klimczak, syn Janiny, opowiedział też o innym aresztowanym wtedy ks. Janie Jachymku, który przeżył Dachau.[]
    34. Dom, w którym ks. Józef Dziuda odprawiał msze święte, po małym remoncie stoi do dziś.[]
    35. Teresa Wawrzyniak z d. Pysera, Ks. J. Dziuda, [w:] MSPGśM, Ks. Dziuda, b.n., z 21 V 2020 r. mps.  E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, s. 45.[]
    36. Archiwum ITS, dok. nr 10029661.[]
    37. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, s. 45.[]
    38. Archiwum ITS, dok. nr 10029661.[]

    Ks. Jan Dzikowski 1885-1942

    Dziekan Łęczycki, ks. kan. Herman von Schmidt,: „przybyłem do Strzegocina i wobec licznie zgromadzonych parafian wprowadziłem nowomianowanego proboszcza parafii Strzegocin ks. Jana Dzikowskiego w posiadanie kościoła parafialnego […]. Przysięgi przepisane złożył ks. Jan Dzikowski w kościele i podpisał takowe.

    1. Ksiądz Jan Dzikowski proboszczem Strzegocina

    Ostatnią parafią, w której pracował ks. Jan Dzikowski i w której został aresztowany, była parafia pod wezwaniem św. Bartłomieja i św. Wojciecha w Strzegocinie koło Łęczycy. Nominację otrzymał 9 czerwca 1937 r. z rąk łódzkiego biskupa Włodzimierza Jasińskiego, który napisał: „Powiadamiam uprzejmie Przewielebnego Księdza proboszcza, że postanowiłem Mu powierzyć parafię Strzegocin, na którą Go przenoszę”.1

    W innym piśmie, skierowanym do ks. prał. Stefana Gostkowskiego, proboszcza parafii św. Małgorzaty w Górze św. Małgorzaty, biskup nie tylko wspomniał ponownie o nominacji, ale też wyraził życzenie: „by Przewielebny Ksiądz Prałat oddał protokolarnie księdzu Janowi Dzikowskiemu inwentarz fundi instructi kościoła parafialnego w Strzegocinie, podpisując go wraz z przedstawicielami Rady Parafialnej i wprowadził go w posiadanie według przepisów Rytuału i naszej Instrukcji”.2

    Nadmienić tu należy, że wspomniany ks. prałat Stefan Gostkowski podzielił ten sam los, co ks. Jan Dzikowski, umierając męczeńską śmiercią w obozie w Dachau.

    Z powyższą nominacją związany jest jeszcze jeden kapłan Ziemi Łęczyckiej, ks. Herman von Schmidt, Niemiec, który nigdy nie wyparł się polskości. W piśmie z 31 maja 1937 r. jeszcze do proboszcza parafii Bełdów (poprzednia placówka ks. J. Dzikowskiego przed Strzegocinem) biskup napisał: „Proszę, by Przewielebny Ks. Proboszcz w sprawie swej instalacji porozumiał się z Ks. Hermanem […] zastępczo pełniącym obowiązki Dziekana Łęczyckiego […]”.3 Zachowała się odpowiedź ks. Hermana von Schmidta: „działo się to w Strzegocinie dn. 13 czerwca 1937 r. […] jako pełniący obowiązki dziekana Łęczyckiego ks. Kan. Herman von Schmidt, przybyłem do Strzegocina i wobec licznie zgromadzonych parafian wprowadziłem nowomianowanego proboszcza parafii Strzegocin ks. Jana Dzikowskiego w posiadanie kościoła parafialnego […]. Przysięgi przepisane złożył ks. Jan Dzikowski w kościele i podpisał takowo”.4

    Wśród miejscowej społeczności nie zachowała się pamięć o zamordowanym kapłanie. Na ścianie kościoła brak memoratywnej tablicy. Nie słyszał o swoim poprzedniku także obecny duszpasterz, ks. Zbigniew Strzałkowski, pochodzący z Grochowa pod Kutnem. Wyraził jednak chęć poświęcenia Męczennikowi sprzed 70 lat naściennej tablicy.5

    2. Życie kapłańskie księdza Jana

    O życiu i działalności ks. J. Dzikowskiego wiadomo niewiele, z powodu braku dokumentów i świadków.

    W curriculum vitae, poza informacją o urodzeniu: „24 czerwca 1885 r. z rodziców Michała i Franciszki Nattyniów, małżonków Dzikowskich”,6 ks. Jan przedstawił jedynie diariusz wikariatów i probostw. Przed wstąpieniem do seminarium duchownego we Włocławku uczęszczał do gimnazjum filologicznego w Kaliszu. Święcenia diakonatu przyjął 26 grudnia 1907 r., a święcenia kapłańskie otrzymał trzy miesiące później, 21 lutego 1908 r.7

    Poszczególne wikariaty i probostwa to:

    Tuliszków (od 16 II do 28 X 1908 r.); Poczesna (do 5 III 1909 r.); Wojków (do 16 VIII 1909 r.); Siemkowice (do 26 X 1909 r.); Milejów (pierwszy dłuższy pobyt do15 V 1912 r.) i ostatni: Widawa (do 19 VIII 1913 r.). Probostwa: Tubądzin (do 5 II 1920 r.); Niewiesz (do 26 X 1925 r.); Wrzeszczewice (do 13 III 1928 r.), Bełdów (do 8 IV 1937 r.) i Strzegocin (do 6 X 1941 r.).  

    Z akt osobowych wnioskować należy, że najtrudniejszym probostwem dla księdza Jana było to w Niewieszu. Wokół proboszcza zogniskowały się dwa środowiska parafian: jednej grupie nie podobała się forma pracy duszpasterskiej, druga stanęła murem w obronie swego księdza.8 Kuria biskupia poprosiła o ocenę sytuacji dziekana uniejowskiego, ks. kan. A.9 Jędrychowskiego, który w zastępstwie przysłał wicedziekana, proboszcza parafii Świnice, ks. Romana  Pawłowskiego.10 Proboszcz ze Świnic przesłał swoją ocenę właśnie dziekanowi, który w piśmie do biskupa podkreślił: „(…) okazało się, że przesłuchani świadkowie nie mogli złożyć dostatecznych dowodów na poparcie swych zarzutów”.11

    Ksiądz Jan Dzikowski na stanowisku proboszcza w Niewieszu pozostał jeszcze przez dwa lata, do 26 października 1925 r.

    O pracy w kolejnych dwóch probostwach, we Wrzeszczewicach i Bełdowie, w dokumentach jest niewiele informacji. Dla historyków ważne mogą okazać się sprawozdania finansowe z parafii, a w nich informacja, że w 1931 r. roczny dochód proboszcza w Bełdowie wyniósł 1400 złotych.12 Z tego okresu zachowały się także adnotacje o odbytych rekolekcjach z 16 października 1929 r. (w parafii Dalików),13 z 21 listopada 1932 r. [nazwa miejsca nieczytelna]14 , z 4 października 1936 r. w Kazimierzu (zapewne tym obok Lutomierska)15 oraz o mianowaniu ks. J. Dzikowskiego do Dozoru Szkolnego w Bełdowie,16 gdzie prowadził katechezę. Ksiądz Jan podjął się także nauczania religii w szkole powszechnej w Saniach.17

    O pracy w kolejnych dwóch probostwach, we Wrzeszczewicach i Bełdowie, w dokumentach jest niewiele informacji. Dla historyków ważne mogą okazać się sprawozdania finansowe z parafii, a w nich informacja, że w 1931 r. roczny dochód proboszcza w Bełdowie wyniósł 1400 złotych.12 Z tego okresu zachowały się także adnotacje o odbytych rekolekcjach z 16 października 1929 r. (w parafii Dalików),13 z 21 listopada 1932 r. [nazwa miejsca nieczytelna]14 , z 4 października 1936 r. w Kazimierzu (zapewne tym obok Lutomierska)15 oraz o mianowaniu ks. J. Dzikowskiego do Dozoru Szkolnego w Bełdowie,16 gdzie prowadził katechezę. Ksiądz Jan podjął się także nauczania religii w szkole powszechnej w Saniach.17

    Zabytkowy spichlerz ziemny przy parafii w Strzegocinie zapewne pamiętający czasy ks. Jana Dzikowskiego. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

    Ostatnią placówką, w której zakończyło się duszpasterzowanie ks. J. Dzikowskiego, był wspomniany wyżej Strzegocin. W zachowanych księgach metrykalnych znajdują się wpisy ks. Jana, potwierdzone jego podpisami. Świadectwem działalności ks. J. Dzikowskiego w Strzegocinie jest kopia dokumentu, sporządzonego jako ostatni przed aresztowaniem, na którym widnieje rubryka, związana z udzieleniem ślubu i jego odpisem.

    Ostatni podpis ks. Jana w księgach parafialnych. 18 Fot. ks. Mirosław Jagiełło

     

     

    Księdza Jana aresztowano 6 października 1942 r. i osadzono „w obozie przejściowym w Konstantynowie, od 30 października 1941 r. przebywał w obozie koncentracyjnym Dachau – nr obozowy 28191, zginął w transporcie inwalidów 4 maja 1942 r.”.19 Okoliczności tragicznej śmierci księdza potwierdził L. Bujacz: „Ks. Dzikowski Jan został wywieziony z transportem inwalidów do komory gazowej”.20

    Tablica pamiątkowa na łęczyckiej farze z imieniem i nazwiskiem ks. Dzikowskiego. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

    Według danych IPN, ks. Jan Michał Dzikowski został zarejestrowany jako więzień Dachau 30 października 1941 r. z numerem 28191. Został zakwalifikowany do transportu inwalidów i skierowany do tzw. zakładu eutanazji w Hartheim koło Linzu. W dokumentach obozowych jako datę śmierci wpisano 10 czerwca 1942 r. Urna z jego prochami została pochowana na cmentarzu Perlacher Forst koło Monachium.21

    1. AAŁ, APK, sygn. 116, b.n., z 9 IV 1937 r., nr 1082, z 20 III 1937 r. i nr 1327 z 27 IV 1937 r.[]
    2. AAŁ, APK, sygn. 116 , nr 1864, z 20 V 1937 r.[]
    3. AAŁ, APK, sygn. 116, nr 1864 z 25 V 1937 r.[]
    4. AAŁ, APK, sygn. 116, nr 2768, z 5 VII 1937 r.[]
    5. O ks. Janie Dzikowskim zob. też: ks. Mirosław Jagiełło, Ks. Jan Dzikowski, „Niedziela” 39/2015.[]
    6. AAŁ, APK, Pismo nr 1453, z 5 III 1930 r.[]
    7. Tamże.[]
    8. Zob. AAŁ, APK, sygn. 116, nr 1085 (nr wewn.) 8, z 10 III 1923 r. i pismo „obrońców” nr 1238 (nr wewn.) 11, z 23 III 1937 r.[]
    9. Imię trudne do ustalenia.[]
    10. Ksiądz Roman Pawłowski został rozstrzelany w pierwszych dniach wojny 20 X 1939 r. w Kaliszu.[]
    11. AAŁ, APK, sygn. 116, nr 1552 (nr wewn.) 13, z 15 VII 1923 r.[]
    12. Jest to odpowiedź proboszcza na zapytanie kurii w tej sprawie. Zob. AAŁ, APK, sygn. 116, nr 5630, z 1 X 1932 r. Szczegółowe sprawozdanie finansowe parafii, zob. tamże, nr 4706, z 14 X 1933 r. Z kolejnego pisma w tej sprawie dowiadujemy się, że dochód proboszcza w tej parafii zmalał w 1935 r. do 1000 zł. Zob. tamże, nr 3191, z 24 VII 1935 r.[][]
    13. Zob. AAŁ, APK, sygn. 116, b.n., z 16 X 1929 r.[][]
    14. Zob. AAŁ, AAŁ, APK, sygn. 116, nr 6638, z 21 XI 1932 r.[][]
    15. Zob. AAŁ, APK, sygn. 116, b.n., z 4 X 1936 r.[][]
    16. Zob. AAŁ, APK, sygn. 116,  b.n., z 31 V 1933 r.[][]
    17. Zob. AAŁ, APK, sygn. 116,  nr 4824, z 16 XI 1936 r.[][]
    18. Zob. AAŁ, APK, sygn.. 116, nr 1/155, z 16 I 1938 r.[]
    19. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 221–222.[]
    20. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s.44.[]
    21. Archiwum ITS, dok. nr 9931744.[]

    Ks. Jan Drozdalski 1911–1942

    Ksiądz Jan Drozdalski 1911–1942

    [Umiłował] Krzyż. Relikwia ks. Jana Drozdalskiego

    Jan Drozdalski przed wstąpieniem do seminarium Z zasobów AAŁ  Z zasobów AAŁ

    Ksiądz Jan Drozdalski jest jednym z kilku Kapłanów-Męczenników związanych z parafią Góra św. Małgorzaty. 1 W „Życiorysie” z 12 lipca 1935 r. nakreślił swoją sylwetkę następująco:

    „Urodziłem się 21 kwietnia 1911 r. w Leśmierzu, w parafii Góra św. Małgorzaty, z ojca Stanisława i matki Marii z Czaplińskich. Ochrzczony zostałem w kościele filialnym w Leśmierzu. Nauki elementarne zacząłem pobierać od 1918 roku w Szkole Powszechnej w Leśmierzu. Podczas uczęszczania do klasy drugiej przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej. W roku 1924, opuściwszy szkołę elementarną, wstąpiłem do Państwowej Preparandy Nauczycielskiej w Ozorkowie. […] Wówczas w 1925 r., w dniu 19 marca z rąk J. E. ks. Bp Wincentego Tymienieckiego przyjąłem Sakrament Bierzmowania. […] W roku 1926 rozpocząłem dalsze pobieranie nauk w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Miejskim im. Grzegorza Piramowicza w Łęczycy. W pięć lat później, w 1931 roku, otrzymawszy świadectwo maturalne, wstąpiłem do seminarium w Łodzi. Tu dn. 2 lutego 1932 r. nastąpiło włożenie sukni duchownej. Tonsurę otrzymałem 6 marca 1933 roku, a pierwsze dwa niższe święcenia […] w dn. 29 marca 1934 roku. Do dalszych dwóch święceń, tj. egzorcysty i akolity, przystąpiłem 10 marca 1935 roku. Wszystkich święceń niższych udzielił mi J. E. ks. bp Kazimierz Tomczak”.2

    Na potrzeby władz seminaryjnych, aby zostać kapłanem, musiał uzyskać kilka opinii. Prefekt Seminarium Nauczycielskiego w Łęczycy, również przyszły Męczennik, ks. Mieczysław Rzadkowski, napisał: „Zaświadczam, że Jan Drozdalski, absolwent Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Łęczycy, podczas pobytu swego w szkole był uczniem wzorowym”.3 Rektor kościoła w Leśmierzu, w zwięzłym sformułowaniu, stwierdził: „Jan Drozdalski, mieszkaniec Leśmierza, jest pod względem obyczajów bez zarzutu”.4 W podobnym tonie przedstawił swoje zdanie lekarz powiatowy: „Jan Drozdalski, mający lat 19, zamieszkały w osadzie i gminie Leśmierz, pow. łęczycki, jest fizycznie i umysłowo zdrów”.5 Dlatego orzeczenie komisji poborowej w Łodzi z 9 czerwca 1932 r. mogło być tylko jedno: „Zaliczony został do pospolitego ruszenia bez broni na podstawie art. 55 ust.1 Ustawy o powszechnym obowiązku wojskowym”.6

    W 1931 r. przyszły ksiądz Jan złożył w kancelarii seminarium duchownego w Łodzi stosowne dokumenty i podanie z prośbą o przyjęcie: „Uprzejmie proszę Przewielebnego Księdza Rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi o łaskawe przyjęcie mnie w poczet Alumnów Jego Seminarium”.7

    Charakterystykę młodego alumna można też odnaleźć w kwestionariuszu łódzkiego seminarium z 27 grudnia 1930 r.:

    „Praktyki religijne spełniał pobożnie […] W czasie wakacji przystępował codziennie do komunii świętej. […] Zachowanie było poprawne. [..] Żadnego podejrzenia na siebie nie ściągnął […]. Cała rodzina odznacza się wspólną miłością”.8 Z tego samego okresu pochodzą dwie opinie ówczesnego rektora kościoła w Leśmierzu: „Zachowanie się jego w czasie pobytu w Leśmierzu jest bez zarzutu. […] młodszy brat kleryka jest na ogół dobrym chłopcem, dobrym uczniem Seminarium Nauczycielskiego, dobrym ministrantem (podpis nieczytelny – przyp. aut.)”.9

    Zaraz po przyjęciu święceń kapłańskich, 15 sierpnia 1936 r., ks. Drozdalski został skierowany na pierwszy wikariat do Krzepczowa.10 Pracował tam tylko rok, gdyż już 2 sierpnia 1937 r. otrzymał nominację do Witoni.11 W parafii tej, w której duszpasterzował przez dwa lata, głównie prowadził lekcje religii, tygodniowo miał ich 39.12

    Jan Drozdalski. Z zasobów AAŁ

     

    Ostatnią posługę duszpasterską pełnił w parafii św. Katarzyny w Poddębicach.13 Dnia 27 lipca 1939 r., na miesiąc przed wybuchem II wojny światowej, objął tam stanowisko wikariusza–prefekta, podobnie jak w Witoni.14 Dnia 30 maja 1940 r. Biskup łódzki mianował do Poddębic na stanowisko wikariusza–administratora ks. Franciszka Rzazka, pozostawiając księdza Jana nadal na stanowisku wikariusza.15

    W powojennej historii parafii poddębickiej ks. Drozdalskiemu przypisuje się probostwo parafii, co podkreślono napisem na pamiątkowej tablicy. W dokumentach kurii łódzkiej nie ma jednak na to potwierdzenia. Jedynie w aktach osobowych ks. Jana proboszcz Drużbina zaświadcza, co następuje: „Praesentibus testor Joannem Drozdalski administratorem parochiae Poddębice confessionem persolvise die 15 Decembris 1940”.16 Ta nominacja posłużyła do wpisania ks. Jana Drozdalskiego do grona proboszczów tej wspólnoty. W. Jacewicz i J. Woś o ks. Janie napisali: „administrator par. Poddębice”.17 Należy z tego wnioskować, że warunki wojenne przyczyniły się do tego, że ten młody mężczyzna już w piątym roku kapłaństwa musiał pełnić trudne zadania proboszcza parafii

    Aresztowanie ks. Jana 6 października 1941 r. jest dowodem na niemiecki plan wcześniej przemyślanej i zorganizowanej eksterminacji polskiego duchowieństwa. Podobnie jak inni kapłani, został przetransportowany do przejściowego obozu w Konstantynowie Łódzkim, a trzy tygodnie później do Dachau, gdzie otrzymał numer obozowy 28179.18 W obozie ciężko pracował. Wspomina o tym świadek jego obozowych cierpień, ks. Ludwik Bujacz: „(…) pracował przy wozie. Praca ta bardzo go wyczerpała i zamieniła w szkielet. Potem zachorował na gruźlicę i umarł w rewirze”.19 O jego śmierci pod nr 1098 ks. Edmund Chart napisał: „Drozdalski Jan Nr 28179 21. Data ur. 4 listopada 1911, m. urodzenia Leśmierz, m. zamieszkania Poddębice, zawód duchowny, data śmierci 30 sierpnia 1942, wyzn. kat.”.20 Te same informacje podaje IPN: „Do obozu w Dachau dotarł 30 października 1941 r. i został zarejestrowany pod numerem 28 179. Zmarł w Dachau 30 sierpnia 1942 r.”.21

    Ksiądz Jan Drozdalski był jednym z najmłodszych Kapłanów-Męczenników II wojny światowej z Ziemi Łęczyckiej – w chwili śmierci miał 31 lat. Pamięć o nim pozostała we wszystkich parafiach, poza jedną – w Krzepczowie gdzie pracował. Najwcześniej ufundowana była tablica w Poddębicach – bo w 1992 r.

    O swoim wikarym pamiętali mieszkańcy Witoni. Proboszcz parafii ks. Zbigniew Olton wraz z parafianami, 14 października 2011 r., w dzień Edukacji Narodowej i zarazem w 70. rocznicę męczeństwa, ufundował i poświęcił w kościele tablicę pamiątkową, na której zostały wyryte imiona i nazwiska Męczenników II wojny światowej. Wśród nich znajduje się na pierwszym miejscu ks. Jan: „1. Ks. Jan Drozdalski – wikariusz w Witoni – w Mauthausen Gusen – Dachau – 1941”.22

    Pamiątkowa płyta w kościele w Witoni. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

    Z kolei kapłani pochodzący z parafii Góra św. Małgorzaty23 ufundowali pamiątkową tablicę tym Kapłanom-Męczennikom, których imiona i nazwiska nie były wymienione na tablicy z 1978 r. Na nowej tablicy, którą ufundowano 30 września24 2012 r. dla upamiętnienia 70. rocznicy śmierci kandydata na ołtarze, ks. prof. Władysława Grzelaka, znalazły się nazwiska ks. prał. Stanisława Suchańskiego, ks. Kazimierza Szymańskiego i ks. Jana Drozdalskiego.

    Tablica pamiątkowa, z 30 IX 2012 r. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

    Wyżej wspomniano, że ks. Jan urodził się w Leśmierzu, stąd ówczesny proboszcz tej parafii, ks. Krzysztof Tracz,25 nawiązał kontakt z jego rodziną, dzięki czemu udało się uzyskać wiele dodatkowych informacji o życiu księdza i cennych pamiątek po nim. Bratanica księdza, Maria Kwaśniak z Drozdalskich, została zaproszona przez ks. Oltona na uroczystość poświęcenia i odsłonięcia tablicy w Witoni. W przekazanych materiałach znajdują się dwa pisma: 91) odręcznie narysowane drzewo genealogiczne rodziny Drozdalskich. Jest to jedyny taki dokument dostępny w źródłach i (2) podziękowanie proboszczowi Witoni za pamięć o zmarłym z rodziny kapłanie.

    Drzewo genealogiczne rodziny Drozdalskich. Z zasobów parafii w Witoni

    Ksiądz Tracz postanowił, że mieszkańcowi Leśmierza, Męczennikowi tej parafii, również poświęci pamiątkową tablicę. Szkoda, że jego przedwczesna śmierć zniweczyła te plany.26

    Pismo rodziny ks. Drozdalskiego. Z zasobów parafii w Witoni

     

    Według materiałów IPN ks. Drozdalski do obozu w Dachau dotarł 30 października 1941 r. i został zarejestrowany pod numerem 28 179. Zmarł w Dachau 30 sierpnia 1942 r.21

    Rodzinne pamiątki. Źródło: Z zasobów parafii w Witoni

    Na plebanii kościoła parafialnego w Poddębicach znajduje się wyjątkowa relikwia, jaką jest dużych rozmiarów krzyż, należący do ks. Jana Drozdalskiego.

    Krzyż-relikwia ks. Jana Drozdalskiego. Z zasobów parafii w Poddębicach. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

    Skrzyżowanie pionowej deski z poziomą o szerokości 14 cm i grubości 3 cm daje następujące wymiary: wysokość 112 cm i szerokość 67. Do pomalowanego na zewnątrz drewna przymocowana została metalowa pasyjka o rozmiarach: 74 x 67 cm. Pasyjka przedstawia Chrystusa, wykonano ją ze stopu o stalowej barwie, o wadze kilku kilogramów. Na desce krzyża wyryte są dane: „Ks. Jan Drozdalski”.

    Własnoręczna inskrypcja ks. Drozdalskiego na krzyżu-relikwii. Fot. ks. Mirosław Jagiełło

    Patrząc na tę relikwię można powiedzieć, że wygląda jak jedna z wielu. Ma jednak w sobie wyjątkową moc, szczególnie dla tego, kto zna historię życia ks. Drozdalskiego. Posiadanie takiego krzyża świadczy o więzi, jaka łączyła właściciela z Chrystusem.27

    Pamiątkowa tablica na frontonie kościoła w Poddębicach. Fot. M. Jagiełło.

    1. Urodził się w Leśmierzu, miejscowości, która administracyjnie, mimo kościoła rektoralnego, należała do parafii w Górze św. Małgorzaty. Parafię w Leśmierzu erygował bp J. Rozwadowski 6 sierpnia 1978 r. Stąd jego biografię umieszczamy przy parafii św. Małgorzaty w Górze św. Małgorzaty[]
    2. AAŁ, akt. pers. APK, sygn.192, b.n., z 12 II 1935 r. W aktach osobowych zachował się dyplom na nauczyciela tej szkoły, wystawiony na nazwisko: Drozdalski.[]
    3. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 19 VI.1931 r.[]
    4. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 18 VI.1931 r.[]
    5. AAŁ, APK, sygn. 192, Pismo Lekarza Powiatowego Starostwa Powiatowego w Łęczycy, nr 197, z 10 VI 1931 r., bez pag.[]
    6. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 9 VI 1932 r. Zob. też: AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 2 X 1931 r.[]
    7. AAŁ, APK, sygn. 192, (nr wewn.) 5, z 10 VI 1931 r. Do niniejszego podania załączył wszystkie wymagane świadectwa oraz metrykę urodzenia.[]
    8. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 31 VII 1930 r. Autorem tej opinii był ks. Kazimierz Szymański, również Męczennik II wojny światowej. Na marginesie znajduje się dopisek: „Opinię powyższą ks. kanonika Kazimierza Szymańskiego, który zna dobrze alumna Jana Drozdalskiego, mieszkającego w Leśmierzu przesyłam i jako proboszcz potwierdzam (w podpisie: ks. Stefan Gostkowski Góra św. Małgorzaty dn. 21 VII 1935 r.)”. Ksiądz S. Gostkowski, autor dopisku, podzielił los innych Kapłanów-Męczenników w tym okresie.[]
    9. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 1 V 1933 r.[]
    10. Zob. AAŁ, APK, sygn. 192, nr 3100, z 10 VIII 1936 r.[]
    11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 192, nr 3310, z 2 VIII 1937 r.[]
    12. Zob. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., wykaz z 1937/8 r., oraz Rozkład godzin religii na rok 1938/9, b.d.[]
    13. O pobycie ks. Jana w Poddębicach więcej zob.: s. Lucyna Witczak, „Niedziela” 38/2015.[]
    14. Zob. AAŁ, APK, sygn. 192, nr 2831, z 27 VII 1939 r.[]
    15. Zob. AAŁ, APK, sygn. 192, nr 1054, z 30 V 1940 r. Ksiądz F. Rzazek był również więźniem obozu koncentracyjnego w Dachau. Obóz przeżył. W zestawieniach poszczególnych parafii widać pewną nieścisłość jego pobytu w poszczególnych placówkach po wojnie (cyt. za: AŁI 2016 i www.archidiecezja.lodz.pl): Źródła te podają jednoczesną obecność proboszcza Rzazka w dwóch innych parafiach: w Łaznowie: „ks. Franciszek Rzazek 1946–1956) (s.399) i „ks. Franciszek Rzazek 1947–1947” (s. 450). Był też proboszczem w Bedoniu w latach 1956–1971. W ostatnich latach życia, jako rezydent, przebywał w par. św. Kazimierza w Łodzi, gdzie zmarł. Ksiądz Rzazek znany był autorowi z pracy w sąsiadujących z Bedoniem Kurowicach.[]
    16. AAŁ, APK, sygn. 192, b.n., z 15 XII 1940 r.. Autorem pisma był proboszcz Drużbina ks. Aleksander Kokczyński.[]
    17. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium duchowieństwa polskiego…, dz. cyt., z. 2, s. 221. Problem, czy ks. Drozdalski był proboszczem par. Poddębice, rozwiązuje pismo Kurii z 14 VIII 1940 r., które nakazuje należności proboszczowskie przesyłać na ręce dziekana, a część wikariusza administratora pozostawić na miejscu.[]
    18. Zob. tamże.[]
    19. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 40.[]
    20. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 45.[]
    21. Archiwum ITS, dok. nr 1961201.[][]
    22. Z. Olton, Ks. J. Drozdalski, [w:] MSPGśM, Ks. Drozdalski, b.n., z 16 II 2012 r., mps.. Na tablicy znajdują się nazwiska sześciu pozostałych Męczenników, dwóch spośród nich było nauczycielami: „2. Miron Gruszczyński – nauczyciel i kierownik szkoły w Witoni – w Mauthausen – Dachau – 1941. 3. Henryk Krawczyk – nauczyciel w Witoni – Oświęcim – 1941”. Zob. też: Z. Olton, Parafia pw. św. Katarzyny. Witonia dawniej i dziś, Witonia 2009.[]
    23. Należą do nich (wg wieku): ks. Józef Oleski z Rogulic; ks. Mirosław Jagiełło z Góry św. Małgorzaty; ks. Tadeusz Weber (jego Mama urodziła się i mieszkała w Górze św. Małgorzaty); ks. Krzysztof Tracz z Góry św. Małgorzaty (+ 2012); ks. Krzysztof Florczak z Góry św. Małgorzaty; dwaj bracia Wojciech Kluska i Zbigniew Kluska (paulin) z Brysk. Tablicę w pełni można znaleźć pod adresem: http://panaszonik.blogspot.com/2013_07_01_archive.html [dostęp 8 V 2016 r.].[]
    24. Data ta nie jest przypadkowa. Poświęcił ją ówczesny proboszcz parafii ks. prał. Ryszard Pajda w obecności wiernych i kapłanów ziomków właśnie 30 września. Tego dnia 30 IX 1942 r. w Dachau poniósł męczeńską śmierć ks. Władysław Grzelak – rodak Góry św. Małgorzaty.[]
    25. Proboszcz par. Opieki św. Józefa w Leśmierzu w latach 2004–2012. Parafia w Leśmierzu została erygowana przez bpa Józefa Rozwadowskiego w 1978 r., wcześniej należała do parafii w Górze św. Małgorzaty.[]
    26. Proboszcz Leśmierza, ks. Krzysztof Tracz, zmarł w 2012 r.[]
    27. O krzyżu opowiedział miejscowy ówczesny proboszcz, ks. kan. Paweł Sudowski, który wraz z autorem ks. Mirosławem Jagiełło. i ks. Andrzejem Galińskim (+2019), ks. Stanisławem Hamziukiem, ks. Florianem Lempą, ks. Henrykiem Pierzyńskim, ks. Pawłem Sudowskim, ks. Andrzejem Susło (+ 2007) i ks. Tadeuszem Zatorskim 21 V 1978 r. przyjęli święcenia kapłańskie w łódzkiej katedrze z rąk ówczesnego ordynariusza ks. bp. Józefa Rozwadowskiego. Ks. Paweł Sudowski jako kolejny następca ks. Drozdalskiego na probostwie w Poddębicach, znał historię tego Kapłana-Męczennika.[]

    Ks. Leon Domagalski 1888–1942

    Ksiądz Leon Domagalski 1888–1942

    Został uwięziony w obozie koncentracyjnym w Dachau jako Nr 28457, blok 28/4.

    Pamiątkowe zdjęcia ks. Leona Domagalskiego z tablicy w kościele w Mazewie. Fot. Z. Rożenek MEDIALAB

    1. Warszawskie początki

    Z pisma biskupa łódzkiego Wincentego Tymienieckiego do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie dowiadujemy się, że:

    Ks. Leon Domagalski, syn Józefa i Natalii z Juskowskich, urodził się 13 marca 1888 r. w Warszawie. Ukończył Państwową Szkołę Realną w Warszawie, Seminarium Duchowne też w Warszawie i tamże 20 lipca 1913 roku został wyświęcony na kapłana. Odtąd kolejno zajmował następujące stanowiska: od 20 lipca1913 r. do 4 listopada 1913 r. stanowisko wikariusza w parafii Maków, powiatu Skierniewickiego; od 4 listopada 1913 roku do 1 lipca 1914 r. stanowisko wikariusza w Gąbinie, powiatu Gostyńskiego, od 1 lipca 1914 r. do 20 lutego 1915 r. stanowisko wikariusza w Powsinie, powiatu Warszawskiego; od 20 lutego 1915 r. do 11 października 1918 r. stanowisko wikariusza w Brzezinach Łódzkich; od 11 października 1918 r. do 2 stycznia 1926 r. stanowisko proboszcza w Niesułkowie, powiatu Brzezińskiego; od 2 stycznia 1926 r. do dnia 29 grudnia 1928 r. stanowisko proboszcza parafii Błonie, powiatu Łęczyckiego, od dnia 29 grudnia 1928 r. do dnia dzisiejszego stanowisko proboszcza parafii Rusiec, powiatu Łaskiego. Ks. Leon Domagalski jest zapisany do ksiąg ludności m. Warszawy i jest Obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej”.1

    2. Praca w diecezji łódzkiej

    Dalszą historię życia ks. L. Domagalskiego rozpocznijmy od sprawozdania, jakie skierował z pierwszego probostwa w Niesułkowie (diecezja łódzka) w liście „Do Konsystorza Archidiecezji Warszawskiej” z 28 października 1920 r.: „Rok bieżący, zarówno jak i zeszły, poświęciłem na pracę wokoło odbudowy wszystkich budynków plebańskich, zniszczonych zupełnie przez działania wojenne”.2 O Niesułkowie wspomniał jeszcze raz, w piśmie z 28 marca 1922 r.: „jestem na parafii liczącej 200 dusz tylko”.3 Może ze względu na niskie uposażenie w parafii (z tego powodu ks. Leon miał problemy) 4 ówczesna władza duchowna powierzyła „Wiel. Ks. Prob. spełnianie czynności duszpasterskich w Skoszewach, aż do czasu zamianowania do tej parafii proboszcza na miejsce Ks. Pr. Wiśniewskiego”.5

    Drugim probostwem, w którym pracował prawie trzy lata, była parafia w Błoniach. Prosił o nią osobiście biskupa: „Na skutek propozycji Jego Ekscelencji Księdza Biskupa zdecydowałem się prosić o łaskawe konferowanie mi probostwa Błonie dekanatu Łęczyckiego”.6 Z parafii w Błoniach zachował się niezwykle cenny, własnoręcznie napisany list, wskazujący na patriotyczne zapatrywania proboszcza: „Parafianom moim, jak również i mnie, chodzi o to, aby na stanowisko to dostał się człowiek zdrowych, a nie lewicowych poglądów, dobry chrześcijanin – katolik”.7 Niestety, nieznane są efekty działalności księdza, gdyż nie zachowała się korespondencja zwrotna.

    Po trzech latach pobytu w Błoniach ks. Leon napisał do biskupa Wincentego Tymienieckiego: „Najuprzejmiej proszę o łaskawe konferowanie mi Ruśćca”.8 Rzeczywiście, 2 stycznia 1929 r. otrzymał nominację do parafii Rusiec, w której podczas czteroletniego pobytu dokonał wielu korzystnych zmian, m.in. przeprowadził „gruntowny remont kościoła parafialnego oraz malaturę jego, pobudowałem dom parafialny Akcji Katolickiej i kiosk dla propagandy czytelnictwa katolickiego, założyłem nieistniejące do chwili przyjścia mego na parafię stowarzyszenia Akcji Katolickiej, a mianowicie Stowarzyszenie mężczyzn, kobiet katolickich i Krucjatę Eucharystyczną”9. O zmianach w parafii wspominał w kolejnym piśmie do biskupa, w którym prosił jednocześnie o konferowanie mu parafii w Aleksandrowie po jego zmarłym koledze ze studiów, ks. Stefanie Wojnarowskim. Odpowiedź biskupa była odmowna, a wynikała z faktu, że przełożony już wcześniej proponował ks. Leonowi większą parafię (Szczerców), ale ten odmówił, argumentując, że chce pozostać w Ruśćcu, by dokończyć budowę domu parafialnego.10

    W momencie, gdy władza duchowna w 1934 r. zaproponowała ks. Leonowi objęcie nowego, ostatniego już probostwa, a wiadomość ta się rozeszła, parafianie Ruśćca przesyłali pisma do biskupa z prośbą „o łaskawe cofnięcie wyroku i pozostawienie nam naszego dotychczasowego duszpasterza. […] Wyjście naszego duszpasterza z parafii, oświadczamy, byłoby dla nas wielką krzywdą. […] proboszcza, który przykładnym postępowaniem swoim, gorliwością pracy swej duszpastersko-społecznej, nacechowanej samozaparciem się siebie, zjednał sobie serca wszystkich i umiał pogodzić wszystkich”.11

    Niestety, prośby parafian nie zostały uwzględnione.

    3. Proboszcz Mazewa i aresztowanie

    W parafii Mazew ks. Leon cieszył się tak dużym szacunkiem, że Leopold Podawca, miejscowy organista, zwrócił się do biskupa z prośbą, aby pozwolił proboszczowi, by został ojcem chrzestnym jego dziecka. Kilka dni później otrzymał odpowiedź: „Z polecenia J.E. Pasterza Diecezji Kuria oświadcza, że kanon 766, 5-o Kodeksu Prawa Kanonicznego na to nie pozwala, a i Pasterz dyspens od tego przepisu Prawa nie udziela”.12

    Mazew był drugim probostwem dla ks. L. Domagalskiego na Ziemi Łęczyckiej. Ksiądz Leon, będąc proboszczem Mazewa i mając wiedzę o wakującej parafii w pobliskim Strzegocinie, prosił biskupa „o łaskawe konferowanie […] takowej”.13 Dwa miesiące później prosił o parafię w Grabowie Łęczyckim.14 Nie otrzymał ani pierwszej ani drugiej, pozostał do końca w Mazewie. Należy zaznaczyć, że wszystkich kapłanów z parafii, o które się ubiegał, spotkał ten sam los. W Grabowie aresztowano ks. Stanisława Szydłowskiego, w Strzegocinie – ks. Józefa Dzikowskiego.15

    W aktach osobowych Archiwum Archidiecezjalnego w Łodzi odnaleźć można wyjątkowe pismo z datą 4 lutego 1946 r., czyli napisane dwa lata po wojnie (jest to wyjątek, by po śmierci dokładane były inne dokumenty). Bolesław Buśko skierował do kurii w Łodzi list z prośbą o udostępnienie mu „pewnych danych o losie wujka, ks. Leona Domagalskiego, który został uwięziony w obozie koncentracyjnym w Dachau jako Nr 28457, blok 28/4. Mam kontakt z resztą rodziny, pozostającej do tej pory w Niemczech w obozie dla Polaków. Proszą mnie bardzo, bym przesłał im wiadomość o reszcie rodziny, a zwłaszcza o ukochanym bracie” (w podpisie: adres: „Żabikowo, Osiedle Anioły, pow. Poznań”.16

    Autor niniejszej publikacji kontaktował się w tej sprawie z proboszczem parafii w Żbikowie, Osiedle Anioły. Okazało się jednak, że wśród osób o nazwisku Buśko, żadna nie miała w rodzinie księdza Leona.

    Ksiądz Leon, podobnie jaki inni kapłani pracujący na Ziemi Łęczyckiej, został aresztowany przez gestapowców 6 października 1941 r. „i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim, od 30 października 1941 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau – nr obozowy 284557, zginął w transporcie inwalidów z 4 maja 1942 r.”.17

    Ksiądz Ludwik Bujacz, współwięzień, o ks. Leonie napisał: „Ks. Domagalski Jan mieszkał w 4-ej izbie 28 bloku. Izbowy był mistrzem w wyszukiwaniu nowych kar dla swoich współmieszkańców i ustawicznie obrzydzał im życie. Ks. Leon i te tortury przyjmował jako dowód większej miłości Boga dla swych kapłanów. Został zaliczony do inwalidów i wywieziony do komory gazowej”.18

    Pamiątkowa tablica w kościele w Mazewie. Fot. Z. Rożenek MEDIALAB

    Przy czytaniu powyższego epitafium nasuwa się myśl o prawie świeckim charakterze treści tego napisu. Szczególnie poświadczają to trzy użyte tam słowa: „CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI”. A przecież warto zauważyć, że tablica zawieszona była i jest w kościele. Zastanawiać też może fakt, że tablica nie jest przez nikogo podpisana. O religijnym jednak charakterze napisu świadczą: widniejący tam krzyż i litery: „Ś.P.”. Jeśli jednak spojrzymy na datę „1956 r.”, w którym to roku ufundowano tę tablicę, to zdaje się znajdujemy odpowiedź na te wątpliwości. Panujący wówczas komunistyczny system sięgał  swoje apogeum. Bohaterami okazali się więc wówczas ci, którzy w dobie komunistycznego terroru odważyli się na upamiętnienie męczeńskiej śmierci kapłana pracującego w mazewskim kościele.

    IPN podaje, że Leon  Domagalski został przetransportowany do Dachau 30 października 1940 r. Otrzymał numer obozowy 28457.

    Uznano go za niezdolnego do pracy fizycznej i włączono do transportu inwalidów 4 maja 1942 r. do tzw. zakładu eutanazji w Hartheim koło Linzu.19

    W dokumentach obozowych jako datę śmierci podano 4 maja 1942 r.20

    1. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 2862, z 25 II 1934 r.[]
    2. AAŁ, APK, sygn. 115, b.n., z 28 X 1920 r.[]
    3. AAŁ, APK, sygn. 115, (nr wewn.) 42, z 28 III 1922 r.[]
    4. AAŁ, L.5326, z 10 XII 1927 r. W piśmie tym czytamy: „Kuria Diecezjalna Łódzka zaznacza, że Przewielebny Ksiądz Proboszcz należy do tych bardzo nielicznych wyjątków wśród kapłanów, na których wpływają skargi w sprawach osobistych materialnych”. W sprawie tej interweniował dziekan ks. Leon Stypułkowski, proboszcz z Ozorkowa i Męczennik za wiarę. Zob. AAŁ, L.6326, b.d.[]
    5. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 1312, z 22 IV 1922 r. Nie jest znane imię cytowanego tu ks. „Pr. Wiśniewskiego”[]
    6. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 4081, z 30 XII 1925 r. i nr 290 z 2 I 1926 r.[]
    7. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 5044, z 3 XII 1926 r., Par. Błonie, L.dz., 116/26[]
    8. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 7106, z 29 XII 1928 r.[]
    9. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 7443, z 27 XII 1932 r., Par. Rusiec, L.dz. 181/32.[]
    10. Zob. tamże.[]
    11. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 2938, z 1 VIII 1934 r.[]
    12. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 1387, z 2 IV 1938 r.[]
    13. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 888, z 21 III 1937 r., Akt. par. Mazew nr L.dz. 53/37.[]
    14. Zob. AAŁ, APK, sygn. 115, nr 1739, z 13 V 1937 r., Akt. par. Mazew nr L. dz. 126/37/27.[]
    15. O aresztowaniu ks. Leona i jego życiu zob.: ks. Kazimierz Dąbrowski, Ks. Leon Domagalski, „Niedziela” 37/15.[]
    16. AAŁ, APK, sygn. 115, (nr wewn.) 424, z 4 II 1946 r. Na marginesie odręcznie dopisane słowo: „Załatwione” oraz nieczytelny podpis. Autor, dzięki podanemu adresowi, pytał w parafii o takie nazwisko. Niestety, było nieznane.[]
    17. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s.221.[]
    18. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. s. 44.[]
    19. http://ipn.gov.pl/kszpnp/poszukiwani-swiadkowie-wydarzen/poszukiwani-swiadkowie-i-informacja-ze-sledztwa-w-sprawie-zamordowania-w-latach, dostęp 8 IV 2015.[]
    20. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 43.[]

    Ks. Bolesław Choroszyński 1870-1942

    Ks. Bolesław Choroszyński 1870-1942

    Ks. Choroszyński - jest to ksiądz zacny, spokojny

    Ks. Bolesław Choroszyński z Ziemią Łęczycką związany był
    poprzez pracę duszpasterską w parafii Świnice Warckie. Pełnił tu funkcję
    proboszcza na początku minionego stulecia, w latach 1912 – 1913. Jest
    najstarszym z tych kapłanów, którzy tu pracowali i później zostali osadzeni w
    niemieckich obozach koncentracyjnych lub byli rozstrzelani przez Niemców na
    początku II wojny światowej. Pracował tu tylko dwa lata, ale pamięć o nim pozostała, co
    zaświadczył obecny proboszcz, ks. Janusz Kowalski.1

    O początkach jego życia dowiadujemy się z Curriculum vitae
    napisanego przez niego samego 15 czerwca1925 r. Pochodził z Konina,  urodził się 5 grudnia 1870 r.  jako syn Aleksandra i Anieli z d. Grochocińskiej. Pierwszą naukę pobierał w progimnazjum filologicznym w rodzinnym mieście, następnie uczył się w gimnazjum rządowym w Kaliszu, po ukończeniu którego uzyskał świadectwo, potrzebne do tego, by wstąpić do Seminarium Duchownego we Włocławku. Święcenia kapłańskie przyjął w dzień św. Apostołów Piotra i Pawła (29 czerwca ) 1899 r. z rąk biskupa Henryka Dołęgi-Kossowskiego.

    Bezpośrednio po święceniach był wikarym w Dłutowie, pracował
    następnie w Mierzycach (1901 r. dekanat wieluński), w Brzeźnicy (1902 r.
    tylko trzy miesiące). Ks. A. Poniński podaje, że w latach 1901-1902 był rezydentem
    w Koninie. Przez następne cztery lata pełnił funkcję rektora kościoła w
    Złoczewie. Dalszą drogę kapłańskiej posługi ks. Bolesław opisuje następująco:

    „Pasterz diecezji włocławskiej w 1906 roku przeznaczył mnie na wikariusza »ad interim« do Blizanowa, dekanatu Kaliskiego, gdzie proboszczem był śp. Ks. Cyprjan Kostecki, starzec 84 letni. W roku 1912 otrzymałem pierwsze probostwo w Świnicach, dekanat Turecki, w 1913 roku nastąpiła translokata do Kaszewic dekanatu Piotrkowskiego, a w 1919 roku do Wąsosza, dawniej dekanatu Czestochowskiego”.2

    Z Wąsosza pisał list do Biskupa z prośbą o przeniesienie go na inną parafię. Prośbę swą motywował złymi warunkami klimatycznymi: „ciągłe wiatry i przeciągi na Wartą i malaryczna miejscowość”.3 W ponownym liście, z 31 sierpnia 1926 r., pisał z kolei: „Do prośby o zmianę probostwa skłania mnie brak zdrowia, które w Wąsoszu przez 7 lat pobytu utraciłem”.4 Prośba nie odniosła skutku, skoro rok później po załatwieniu zastępstwa pisał do Kurii o pozwolenie na wyjazd „w celu kuracji”. Nie otrzymał też probostwa w Osjakowie, o które prosił 10 maja 1929 r. Dopiero 9 maja 1930 r. Biskup Częstochowski mianował go proboszczem parafii Bolesławiec.5 Prośba nie odniosła skutku, skoro rok później po załatwieniu zastępstwa pisał do Kurii o pozwolenie na wyjazd „w celu kuracji”. Nie otrzymał też probostwa w Osjakowie, o które prosił 10 maja 1929 r. Wkrótce po jego przyjściu parafianie wnieśli do Biskupa prośbę o translokatę ich nowomianowanego proboszcza. W jego obronie stanęła władza duchowna, wysyłając pismo do wicedziekana ks. dra Stanisława Zająca z prośbą o zbadanie sprawy.6

    Ks. Bolesław pragnął jednak pracować w macierzystej diecezji włocławskiej. Wyraził to na piśmie:

    „Najczcigodniejszy Księże Biskupie! W marcu ubiegłego roku byłem osobiście u Jego Ekscelencji z prośbą o przyjęcie do tutejszej diecezji i o probostwo Blizanów. Stosownie do rady jego Ekscelencji udałem się do Arcypasterza diecezji, który zgodził się na to i na moją pisemną prośbę raczył odpowiedzieć, że gdy Blizanów zawakuje, zaraz mnie o tem powiadomi. Już drugi rok mija, a ja żyję nadzieją, modlę się nieustannie, aby Ks. Szadkowski zmiękł i ruszył się nareszcie. Jednak nie jestem godzien, aby Bóg wysłuchał chorego grzesznika, będę kołatał dalej i ufam, że sprawdzą się słowa: »kołaczcie, a będzie  wam otworzone«”.7

    W 1933 r., 13 lipca, jako dziekan dekanatu bolesławieckiego w Bolesławcu posłał kolejne pismo do Biskupa:

    „Ekscelencjo, Najczcigodniejszy Arcypasterzu! Otrzymałem od Jego Ekscelencji wiadomość, że probostwo Blizanów wakuje i łaskawe zapytanie, czy takowe przyjmę. Najserdeczniej Bóg zapłać składam Jego Ekscelencji za łaskawą pamięć o mnie. Blizanów z wdzięcznością przyjmę. W sprawie ekskardynacji wczoraj byłem w Częstochowie. […] Po raz wtóry najserdeczniejsze: »Bóg zapłać« składam Jego Ekscelencji, całuję rączki, pozostając z najgłębszem uszanowaniem< (w podpisie: sługa B. Choroszyński)”.8

    W 1933 r., 11 lipca,  Kuria w Częstochowie powiadomiła Kurię we Włocławku o wszczęciu starań „w celu przyjęcia go do diecezji Włocławskiej”.

    Słowa powyższe pisał 1 lipca 1933 r., mając 53 lata. Przytaczamy tę bardzo osobistą prośbę, by z jednej strony pokazać, że Bóg czasem wysłuchuje próśb. Wtedy ks. Bolesław nie miał świadomości, że to, czego pragnął – otrzymał, ale – i to druga strona – za otrzymane dobro (w tym przypadku – parafia) w przyszłości miał zapłacić wysoką cenę, cenę własnego życia. Z parafii, w której pracował jako wikariusz w latach 1906–1912 i do której 14  września 1933 r. wrócił jako jej proboszcz, został aresztowany przez gestapo 6 października 1941 r. i osadzony w obozie przejściowym w Konstantynowie.9 W 1941 r., 30 października, przetransportowany został do  Dachau, gdzie otrzymał nr obozowy 28497. Zginął jako Męczennik za Wiarę i Ojczyznę w Dachau w transporcie inwalidów 4  maja 1942 r.10

    Warto może teraz zwrócić uwagę na dokonania ks. Bolesława. Ks. Antoni  Poniński podaje, że w kościele pobernardyńskim w Złoczewie (pracował tam w latach 1902-1906) odnowił wnętrze świątyni. W cytowanym Curriculum vitae czytamy: „Co do mojej działalności na parafjach nadmieniam, że w Złoczewie zastałem kościół w stanie opuszczonym, zaraz też ze składek  dobrowolnych gruntownie odnowiłem wielki ołtarz, dwa boczne ołtarze św. Józefa i św. Antoniego oraz kaplicę M.B. z ołtarzem. W Blizanowie zastałem kompletną ruinę, plebanja i budynki gospodarcze – wszystko się waliło, pobudowałem z cegły palonej wszystkie budynki [… słowo nieczyt., przyp. wł.] i postawiłem piękną plebanię, w Wąsoszu również postawiłem nową plebanię, chociaż z wielkim trudem […]. Obecnie przebudowuje się gruntownie organistówka i remont organów w kościele”.11

    Wyżej zacytowano pismo, w którym informowano o zgodzie Biskupa Częstochowy na inkardynację ks. Choroszyńskiego do diecezji włocławskiej. Warto jednak powrócić do tego tekstu, by przytoczyć opinię Pasterza diecezji częstochowskiej o ks. Bolesławie: „Jest mi wprawdzie przykro, że Ks. Choroszyński opuszcza moją diecezję, bo jest to ksiądz zacny, spokojny, zrównoważony, gorliwy. Lecz nie wolno mi […(czynić?)  – słowo nieczyt., przyp. wł.] mu przeszkód, kiedy w zaoferowanej mu przez Waszą Ekscelencję parafji może znaleźć lepsze  [… – dwa słowa nieczyt., przyp. wł.] pracy duszpasterskiej”.12

    Kolejnym przejawem uznania przez Biskupa (tym razem częstochowskiego) był fakt mianowania ks. Bolesława Choroszyńskiego dziekanem dekanatu bolesławieckiego (9 XII 1930 r.).13

    W bogatym życiorysie ks. Bolesława Choroszyńskiego można zauważyć, że praca na Ziemi Łęczyckiej nie trwała długo. Pracował jedynie w Świnicach, które obecnie należą do powiatu łęczyckiego. Otrzymane w 1912 r. pierwsze probostwo w Świnicach opuścił już w roku następnym (pracował tu od 12  maja 1912 r. do 14  września 1913 r.).

    Tablica w Świnicach Warckich przypominająca ks. B. Choroszyńskiego. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

     

    Tylko zapobiegliwości obecnego proboszcza Świnic, ks. Jerzego Kowalskiego, możemy zawdzięczać pamięć o ks. Bolesławie. To właśnie ks. J. Kowalski, który objął tę parafię  w  2005 roku, zatroszczył się o to, by upamiętnić wszystkich kapłanów pracujących w Świnicach Warckich, którzy zginęli jako Męczennicy za Wiarę i Ojczyznę w czasie II wojny światowej. Do nich należy ks. Bolesław Choroszyński. W folderze o świnickiej parafii jego nazwisko nie jest wymieniane bezpośrednio, ale mówiąc o jego następcy w Świnicach – ks. Romanie Pawłowskim, który został rozstrzelany w pierwszych dniach września na rynku w Kaliszu – ks. J. Kowalski napisał: „Warto pamiętać, że jeszcze trzech innych proboszczów pracujących przed wojną w Świnicach Warckich, zostało zamordowanych przez okupantów: dwóch z nich zagazowano w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau”.14 Jednym z nich jest ks. Bolesław Choroszyński, który został aresztowany przez gestapo z parafii Blizanów 6 X 1941 r. Przetransportowany został do Dachau, gdzie otrzymał numer obozowy 28497. Został zagazowany w transporcie inwalidów w Dachau 4  V 1942”. 

    1. Relację przekazał ks. J. Kowalski. Zob. J. Kowalski, Ks. F. Jabłoński, [w:]
      MSPGśM, Ks. B. Choroszyński, b.n., z 9 VI 2012, mps. MSPGsM.[]
    2. ADWł., APK, sygn. 33, (nr wewn.) 1, z 15 VI 1923 r. W 1925 r. nastąpiły zmiany granic diecezji włocławskiej. Parafia Wąsosz, której proboszczem był ks. Bolesław Choroszyński, znalazła się wtedy w granicach diecezji częstochowskiej.[]
    3. ADWł., APK, sygn.. 33, nr 5825, z 9 XII 1925 r.[]
    4. ADWł., APK, sygn.. 33, nr 2059, z 31 VIII 1926 r.[]
    5. ADWł., APK, sygn. 33, (nr wewn.) 11, z 17 VI 1930 r. . Ciekawym dokumentem opisującym drogę kapłańskiego życia jest pismo Kurii włocławskiej do Ministerstwa w Warszawie. Potwierdza ono to, o czym pisał w swoim Curriculum vitae (ADWł., pers. 33, nr wewn. 1). Warto tu nadmienić, że parafia ta należała do diecezji częstochowskiej, z której znów chciał powrócić do macierzystej diecezji we Włocławku.[]
    6. ADWł., APK, sygn.. 33, nr 2114, z 6 VIII 1933 r.[]
    7. ADWł., APK, sygn.. 33, (nr  wewn.) 20, z 1 VII 1932 r.[]
    8. ADWł., APK, sygn.. 33, (nr wewn.) 30, z 13 VI 1932 r. Zob. pismo Kurii włocławskiej (zob. nr 3515, nr wewn. 40), z którego wynika, że 14 X 1933 r. ks. B. Choroszyński oficjalnie otrzymał nominację na probostwo w Blizanowie.[]
    9. W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., s. 421.[]
    10. Tamże, s. 421 i 443. Zob. E Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt. s. 31.[]
    11. ADWŁ., APK, sygn., (nr wewn.) 1, z 15 VI 1923 r.[]
    12. ADWł., APK, sygn.. 33, nr 3165 (numeracja kurii częstochowskiej), z 8 VIII 1933 r.[]
    13. ADWł., APK, sygn.. 33, nr 2610 (numeracja kurii częstochowskiej), z 22 VIII 1933 r.[]
    14. Świnice Warckie, Sanktuarium Urodzin i Chrztu św. Siostry Faustyny, Wydawnictwo „KORONIS”, Bydgoszcz [brak daty. W omawianych parafiach jedynie parafia św. Józefa w Ozorkowie i św. Małgorzaty w Górze św. Małgorzaty złożyła większą niż Świnice Warckie daninę krwi: trzech kapłanów pracujących: dwóch pochodzących z tej parafii i jeden kapłan, który obóz w Dachau przeżył.[]

    Ks. Józef Bińkowski 1902–1942

    Ksiądz Józef Bińkowski 1902–1942

    ZA KOŚCIÓŁ, WIARĘ I POLSKĘ”. To wartości, za które żaden z Kapłanów-Męczenników nie zawahał się oddać własnego życia. Zachowali swoją godność kapłana i Polaka.

    W kościele św. Marcina w Siedlcu koło Łęczycy znajduje się pamiątkowa tablica, poświęcona dwóm kapłanom Ziemi Łęczyckiej, Męczennikom tej parafii, którzy zginęli w obozie zagłady w Dachau. Byli to ks. proboszcz Józef Bińkowski i ks. Juliusz Aksman1. Ofiarodawcami płyty epitafijnej byli ówczesny proboszcz ks. kan. Stanisław Gajdzicki i parafianie. Na uwagę zasługuje fragment wyznania: „ZA KOŚCIÓŁ, WIARĘ I POLSKĘ”. To wartości, za które żaden z KapłanówMęczenników nie zawahał się oddać własnego życia. Zachowali swoją godność kapłana i Polaka.

    Pamiątkowa tablica a kościele w Siedlcu. Fot.: Zbigniew Rożenek MEDIALAB

     

    1. Dzieciństwo i młodość ks. Bińkowskiego

    Józef Bińkowski należał do młodego pokolenia Męczenników Ziemi Łęczyckiej. Urodził się 7 listopada 1902 r. w Łęgu Balińskim, jako syn Józefa i Franciszki z d. Grubskiej-Bińkowskiej, w parafii Uniejów.2 Pierwsze nauki pobierał w szkole powszechnej w rodzinnej wsi. W trzynastym roku spełniły się jego marzenia, rozpoczął bowiem naukę w gimnazjum w Turku. Po trzech latach edukacji przeniósł się do biskupiego miasta, gdzie kontynuował naukę w gimnazjum we Włocławku. Po kolejnych trzech latach, „z przyczyn domowych”3, wrócił do Turku, gdzie skończył siódmą klasę. Na świadectwie napisano: „uczeń Gimnazjum w Turku, sprawował się dobrze, obowiązki religijne spełniał gorliwie, pod względem moralnym nie ma nic do zarzucenia”.4

    Oceny z przedmiotów obowiązkowych nie były zbyt imponujące (dostateczny), ale za to z religii: bardzo dobry, z języka francuskiego: dobry i wzorowe zachowanie.5 Zapewne z tego powodu na świadectwie dyrektor szkoły napisał: „Wyniku takich postępów Bińkowski Józef w końcu roku szkolnego 1920/21 uzyskał prawo przejścia do klasy ósmej, obecnie zaś opuszczając Szkołę wskutek okoliczności rodzinnych otrzymuje niniejsze świadectwo na dowód ukończenia kursu siedmiu klas”.6 Te „okoliczności rodzinne” wyjawia sam zainteresowany: „z końcem tego roku [1921 r.] szkolnego, otrzymałem promocję do klasy 8-ej, ale 8-ej klasy nie kończę, ponieważ dowiedziałem się, że zostało otwarte Seminarjum Duchowne w Łodzi. W dniu 13 listopada 1921 roku wstąpiłem do Seminarjum Duchownego w Łodzi”.

    Dla potrzeb seminarium pozytywną opinię wydał mu jego katecheta z Uniejowa: „Józef Bińkowski alumn seminarium duchownego w Łodzi – będąc przez czas świąteczny w mojej parafii – uczęszczał na nabożeństwa parafialne, przystępował do świętych sakramentów i postępował, jak przystało na wzorowego kleryka”.7

    Święcenia kapłańskie przyjął 25 października 1925 r., a „jako tytuł kanoniczny – napisał – otrzymałem od Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Wincentego Tymienieckiego parafię Gieczno”.8

    2. Pierwsze lata kapłaństwa

    Pierwszy wikariat, w którym pracował niecały rok,  odbył w Ozorkowie, gdzie został nominowany zaraz po święceniach 26 października 1925 r.9

    Dnia 11 czerwca 1926 r. otrzymał podwójną nominację: na wikariat „w parafii św. Anny w Łodzi z obowiązkiem zamieszkania przy Kurii i pracy w tejże Kurii”.10 Wraz z tą nominacją został kapelanem biskupa, po roku jednak zwolniono go z tej funkcji i mianowano wikariuszem parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łodzi.11 Dnia 21 lipca 1928 r. został translokowany na stanowisku wikarego do parafii św. Józefa w Łodzi,12 by po dwóch latach pobytu w tej parafii zostać administratorem par. Koźle.13 Przed objęciem tego stanowiska kuria wezwała go „celem złożenia wyznania wiary i przysięgi antymodernistycznej, wymaganych przez prawo przed objęciem probostwa”.14

    Dnia 7 stycznia 1932 r. władza duchowna powierzyła mu tymczasowe pełnienie funkcji proboszcza w Strykowie, mianując jednocześnie dziekanem dekanatu strykowskiego.15 Zaznaczono, że „Na niedziele i święta będzie dojeżdżał do Strykowa Ksiądz z Łodzi” – tak, aby mógł pogodzić te dwie funkcje.16 Trwało to kilka miesięcy, tymczasowym proboszczem w Strykowie został mianowany ks. Józef Zalewski, którego w wakacje zastępował.17 We wrześniu 1932 r. kuria zaproponowała przejęcie probostwa w Strykowie (zamiast tego w Koźlu). W odpowiedzi ks. J. Bińkowski napisał: „Niniejszym mam zaszczyt powiadomić, że nie czuję się na siłach, by podołać obowiązkom duszpasterskim w Strykowie. Wobec powyższego proponowanego mi łaskawie beneficjum w Strykowie przyjąć nie mogę”.18 Jednak trzy lata później (29 września 1935 r.) objął rzeczone probostwo strykowskie.19 Jednak trzy lata później (29 września 1935 r.) objął rzeczone probostwo strykowskie.20 Proponowanego probostwa nie przyjął, prosił natomiast o probostwo w Poddębicach,21 którego nie otrzymał, ale roku następnego (dokładniej od 4 lipca 1936 r.) został proboszczem w Siedlcu na Ziemi Łęczyckiej.22

    3. Ksiądz Bińkowski i Siedlec

    Każda przedwojenna nominacja do pracy duszpasterskiej w parafiach, leżących w granicach historycznej Ziemi Łęczyckiej, zacieśniała krąg kapłanów, którzy podzielili ten sam los – męczeństwo w niemieckim obozie zagłady w Dachau. W momencie podjęcia pracy mogli liczyć na wzajemną pomoc przy wykonywaniu podstawowych duszpasterskich obowiązków23 czy podczas odprawiania rekolekcji.24

    Ksiądz J. Bińkowski 30 października 1941 r. został zarejestrowany jako więzień nr 28365 w obozie w Dachau. Po kilku miesiącach, 16 stycznia 1942 r., został włączony do transportu inwalidów i prawdopodobnie zagazowany w zakładzie eutanazji w Zamku Hartheim koło Linzu.25 W dokumentach obozowych jako datę śmierci przyjęto 2 grudnia września 1942 r.26

    Wstrząsające świadectwo o ks. J. Bińkowskim wydał kolega współwięzień, ks. Ludwik  Bujacz:

    „Ks. Bińkowski Józef pod koniec 1942 roku zachorował na gruźlicę płuc. Był bardzo słaby, tak, że ledwo mógł chodzić. Będąc w takim stanie, zgłosił się do inwalidów na blok 27 i stamtąd został wywieziony do komory gazowej”.27

    1. Zob. 1 pl.wikipedia.org/wiki/Parafia_św._Marcina_w_Siedlcu‎, dostęp 22 VI 2016 r.[]
    2. AAŁ, APK, nr 202, Akta parafialne par. Uniejów, b.n., z 10 IX 1921 r. Metryka była wydana na okoliczność wstąpienia do Seminarium. J. Bińkowski uczęszczał do Gimnazjum Męskiego im. T. Kościuszki w Turku.[]
    3. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 3, z 25 III 1925 r.[]
    4. Tak o swoim uczniu pisał ks. Dominik Jędrzejewski. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 4, z 10 IIX 1921 r.[]
    5. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 5, z 6 IX 1921 r.[]
    6. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 70, b.d.[]
    7. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 70, b.d.[]
    8. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 3, z 25 III 1925 r. i nr 4, z 21III 1925 r.[]
    9. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 2984, z 26 X 1925 r. i nr 116/1925 z 15 XI 1925 r. (jest to pismo prob. Ozorkowa zaświadczające o przybyciu ks. J. Bińkowskiego do parafii) []
    10. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 2157, z 11 VI 1926 r.[]
    11. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 3765, z 29 VIII 1927 r.[]
    12. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 3105, z 21VIII 1928 r.[]
    13. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 3246, z 17 VII 1930 r.[]
    14. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 3318, z 23 VI 1930 r.[]
    15. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 6753, z2 XII 1932 r.[]
    16. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 121, z 7 I 1932 r.[]
    17. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 4373, z 13 VIII 1930 r.[]
    18. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 5296, z 17 IX 1932 r.[]
    19. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 5543i 5544, z 28 IX 1935 r.[]
    20. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 4831, (nr wewn. 52), z 28 X 1935 r.[]
    21. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 5372, z 1 XI 1935 r.[]
    22. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 4 VII 1936 r. i nr 2859, (nr wewn. 56), z7 VIII 1936 r.[]
    23. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, b.n., z 30 VI 1938 r. i nr 64, z 23 VIII 1939 r. W tym wypadku ks. J. Bińkowskiego ma zastąpić ks. M. Rzadkowski z Błonia, drugi raz na krótko przed wybuchem wojny w sierpniu 1839 r.[]
    24. Zob. AAŁ, APK, sygn. 202, nr 63, z 26 XI 1938 r. Jan Kasprowicz z Sobótki przyjmuje na rekolekcje ks. Bińkowskiego.[]
    25. W dokumentach obozowych jako datę śmierci przyjęto 2 grudnia września 1942 r.[]
    26. Archiwum ITS, dok. nr 9931302. E. Chart podaje datę śmierci 1 grudnia1942 r. Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s.16. Identyczną datę podają W. Jacewicz, J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa…, dz. cyt., z. 2, s. 214–215.[]
    27. L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt, s. 43. E. Chart w podanych przez siebie informacjach pomylił nazwę miejscowości: zamiast „Siedlec”, napisał „Siedlce” Zob. E. Chart, Zmarli Polacy w Dachau, dz. cyt., s. 16.[]

    Ks. Juliusz Aksman 1893–1942

    Ksiądz Juliusz Aksman 1893–1942

    Ksiądz Aksman, słysząc, że pod Mińskiem Mazowieckim doszło do bitwy wojsk gen. Władysława Andersa z wojskami niemieckimi, pospieszył do rodziców. Został aresztowany 7 grudnia 1939 r. w Mińsku Mazowieckim i zesłany do Dachau 8 lutego 1941 r.

    Ksiądz Juliusz Aksman, pochodzenia włościańskiego, syn Michała i Anny z d. Wypustek, urodził się 9 czerwca 1893 r. we wsi Jędrzejów, w powiecie Mińsk Mazowiecki. Do dziesiątego roku życia przebywał w domu rodzinnym. Następnie kilkakrotnie zaczynał edukację w różnych szkołach. Był uczniem „rządowego gimnazjum Praskiego. […] Jesienią 1906 roku [wstąpił] do 8-mio klasowej szkoły prywatnej p. Świecimskiego. […] W styczniu 1908 roku [wystąpił] z niej i, po kilkumięcznem przygotowaniu i uprzedniem złożeniu egzaminów w gimnazjum Praskim, we wrześniu tegoż roku [zaczął] po raz wtóry do niego uczęszczać. W roku 1910 otrzymawszy z tegoż gimnazjum świadectwo rządowe o ukończeniu 6-ciu klas [wstąpił] do Seminarjum Duchownego i [został] zaliczony w poczet jego alumnów”. 1

    Po otrzymaniu święceń kapłańskich, 21 grudnia 1915 r., podjął pracę na wikariatach w Klembowie (od 21 XII 1915 r. do 8 XI 1916 r.) 2 i Kobyłce (od 8 XI 1916 r. do 20 XII 1816 r.) 3, następnie pracował w parafiach warszawskich: św. Stanisława (od 20 XII 1916 r. do 1 VIII 1919 r.) 4 i św. Antoniego (od 1 VIII 1919 r. do 20 XI 1920 r.). 5.

    Od tego momentu nominacje nabierają tempa: 20 listopada 1920 r. został skierowany do Mińska 6, 1 grudnia tego samego roku otrzymał przeniesienie na stanowisko prefekta do Skierniewic7. Po tej ostatniej nominacji ks. Juliusz na stałe związał się z Ziemią Łódzką, całkiem obcą dla niego (Skierniewice pod względem podziału terytorialnego należały do archidiecezji warszawskiej, a administracyjnie już do województwa łódzkiego). Po utworzeniu nowej diecezji łódzkiej władze Kurii Archidiecezji Warszawskiej 14 stycznia 1921 r. mianowały go „prefektem szkół miejskich w Łodzi”8.

    I tu zaczął się prawdziwy dramat w życiu ks. Juliusza. Miał wtedy 28 lat, był w piątym roku kapłaństwa. Mieszkał około 50 kilometrów na wschód od Warszawy. Z powodu nominacji musiał zostawić wszystko, z czym się związał i przenieść się w kierunku zachodnim, do nieznanej mu Łodzi, ponad 200 kilometrów od rodzinnego domu. Realnie patrzył na rzeczywistość. Nie widział żadnych widoków na późniejszą pracę w rodzinnych stronach.

    W tej sprawie, 4 maja 1921 r., napisał rozpaczliwy list:

    „Do Jego Eminencji Księdza Kardynała Dr. Aleksandra Kakowskiego Arcybiskupa Warszawskiego”, w którym wyrażał swoją głęboką prośbę: „Wobec tego, że obecnie utworzona została diecezja Łódzka, ja zaś pragnę poświęcić me siły dla pracy w Archidiecezji Warszawskiej, najpokorniej proszę Waszą Eminencję o takowe przeniesienie mnie do swej Archidiecezji. Urodzony jestem tutaj, mam też w tych stronach rodziców, którym muszę często okazywać pomoc, […]. Oczekując na łaskawą decyzję Waszej Eminencji, pozostaję z największą czcią i bezwzględną uległością dla Eminencji Waszej [w podpisie:] najniższy i oddany sługa ks. J. Aksman prefekt szkół w Łodzi, Warszawa dn. 4 maja 1921 r.”. 9

    W dokumentach brak odpowiedzi na prośbę ks. Aksmana, natomiast znajduje się tam pismo, w którym kuria łódzka zaświadcza, że „Ks. Julian Aksman, prefekt szkół miasta Łodzi, pracuje w szkolnictwie od 1917”10.

    Nowa łódzka władza duchowna widziała go przede wszystkim w pracy katechetycznej. Stąd już 10 listopada 1921 r. został „Prefektem Miejskiej Szkoły Dokształcającej dla Terminatorów /ul. Zawadzka 42/”. 11. Jego pracę jako prefekta potwierdziła kuria łódzka pismem z 9 czerwca 1825 r., w którym zaświadczono, że „ks. Julian Aksman pozostaje na stanowisku prefekta w Gimnazjum Humanistycznym Pryssewiczówny w Łodzi i szkołach powszechnych. [I dodaje, że:] Władza Duchowna ocenia [jego pracę] jako owocną”12. Doceniona przez kurię praca księdza prefekta zaowocowała propozycją złożenia egzaminu na „kwalifikowanego nauczyciela”13. Nie ma żadnego pisma poświadczającego złożenie tego egzaminu, ale zdobycie kwalifikacji potwierdza fakt mianowania go „kapelanem w IV Miejskim Domu Wychowawczym”14. Funkcję prefekta szkół łódzkich pełnił do pierwszej nominacji proboszczowskiej w 1927 r.

     

    Ksiądz Juliusz Aksman (w drugim rzędzie w środku) 15

    Informacja o powierzeniu pierwszego probostwa została podana w piśmie wysłanym przez kurię do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie, w którym biskup napisał: „Mam zaszczyt zawiadomić Pana Ministra zgodnie z artykułem XIX/19 Konkordatu, że mam zamiar zamianować ks. Juliusza Aksmana proboszczem parafii Leźnica Mała, powiatu Łęczyckiego”16. Z pisma wynika, że pierwsze probostwo otrzymał ks. J. Aksman dopiero w czterdziestym roku życia i w dwunastym roku kapłaństwa. Dwa lata później napisał jednak prośbę do biskupa „o zwolnienie [go] z parafii Leźnica Mała i takowe powierzenie mi probostwa w Siedlcu”17. Z taką decyzją nie chcieli zgodzić się parafianie Leźnicy i wysłali do biskupa pismo „o pozostawienie nam nadal proboszcza naszej parafii Juliusza Aksmana, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni i szczerze go kochamy za dotychczasową jego pracę religijną wśród nas”18.

    Pismem z 21 czerwca1929 r. został translokowany do żądanej parafii19. W Siedlcu spełniał podwójną rolę: proboszcza i prefekta szkół. Mimo to mógł sobie pozwolić na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, z której wraz z ks. Bolesławem Żukowskim (dziekanem łęczyckim) przywieźli „miłą i cenną […] pamiątkę z Ziemi Świętej”20 dla biskupa, za którą ten podziękował im szczególnym pismem:

    Aksman_3

    Nominacja na probostwo w Poddębicach.21 Z zasobów AAŁ, Fot. ks. Mirosław Jagiełło

     

    Trzy lata po pielgrzymce ks. J. Aksman dostał nominację na probostwo w Poddębicach22. Razem z nominacją przejął też obowiązki dziekana poddębickiego23. Jego pierwsze spostrzeżenia były takie, że „na terenie dekanatu Poddębickiego zachodzą przypadki koniecznej potrzeby zastępowania w sprawowaniu czynności kościelnych tutejszych kapłanów w razie choroby któregokolwiek z nich, co zdarza się nawet stosunkowo często. Ponieważ w takich wypadkach, przeważnie nagłych, nie ma czasu ani możności odniesienia się do Prześwietnej Władzy Duchownej w celu uzyskania odpowiednich uprawnień. [Przeto prosił biskupa] o łaskawe udzielenie prawa binacji na pewną ilość wypadków w ciągu roku [dla niego] lub też delegowanego [przez niego] kapłana”24. Nie wiedział, że z powodu wybuchu wojny proboszczem w Poddębicach będzie jeszcze tylko kilka tygodni i taka potrzeba nie będzie przydatna.

    Tablica z imieniem i nazwiskiem ks. J. Aksmana. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

    W aktach osobowych ks. J. Aksmana jest jeszcze lakoniczna, odręcznie napisana notatka: „Do Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Diecezji Łódzkiej: Moniak Bronisława, zam. w Łodzi, przy ul. Kopernika 3 w sprawie ks. Juliusza Aksmana dziekana parafii Poddębice”25. Wiadomo jednak, że kuria łódzka pismem z 22 sierpnia 1940 r. napisała: „Do Pani Bronisławy Moniak. W związku z pismem Pani w sprawie ks. J. Aksmana Kuria Biskupia Łódzka prosi o przybycie do biura Kurii w godzinach urzędowania”26.

    Do dziś nic więcej w tej sprawie powiedzieć nie można.

    Pamiątkowa tablica dedykowana ks. J. Aksmanowi w Siedlcu – pierwsze probostwo ks. Juliusza. Fot. Zbigniew Rożenek MEDIALAB

    Trudne do rozstrzygnięcia są losy ks. Juliusza Aksmana z pierwszych miesięcy wojny. Z dokumentów przechowywanych w Archiwum ITS wynika, że w chwili aresztowania i wysłania do obozu w Dachau mieszkał w Poddębicach27. Według tych samych dokumentów został aresztowany 7 grudnia 1939 r. w Mińsku Mazowieckim i zesłany do Dachau 8 lutego 1941 r. Został oznaczony numerem 23727.

    Według relacji s. Lucyny Witczak, w jej artykule w łódzkiej „Niedzieli”, historia ks. J. Aksmana przedstawiała się następująco: „W listopadzie 1939 r. Niemcy wcielili Poddębice do Rzeszy Niemieckiej pod nazwą Wandalenbrück. W latach 1940–1942 utworzyli w mieście getto, w którym uwięziono Żydów (ok. 40 proc. mieszkańców Poddębic).

    Ksiądz Aksman, słysząc, że pod Mińskiem Mazowieckim doszło do bitwy wojsk gen. Władysława Andersa z wojskami niemieckimi, pospieszył do rodziców. Został aresztowany 7 grudnia 1939 r. w Mińsku Mazowieckim i zesłany do Dachau 8 lutego 1941 r.”28.

    Lucyna Witczak w poświęconym mu artykule przytacza też wspomnienie ks. Ludwika Bujacza:

    „Ks. Aksman mieszkał na bloku 30 i wykazywał dużo samozaparcia w chwilach najcięższych przeżyć obozowych, pomagał słabszym kolegom w pracach porządkowych w izbie blokowej. Głód, zimno, ciężka praca i szykanowanie izbowego bardzo wyczerpały jego organizm.”29.

    Według akt ITS uznano go za niezdolnego do pracy fizycznej i włączono do transportu inwalidów 10 sierpnia 1942 r., do tzw. zakładu eutanazji w Hartheim koło Linzu30. W dokumentach obozowych jako datę śmierci przyjęto 3 września 1942 r31. Natomiast Edmund Chart w swoim spisie podaje jako dzień śmierci 10 sierpnia 1942 r.”32.

    Z kwerendy akt dotyczących ks. J. Aksmana, nie udało się wydobyć żadnych dodatkowych informacji nie tylko o jego rodzinie, studiach, ale nawet o pracy w parafiach, którym duszpasterzował. Jedynym źródłem informacji są jego akta osobowe, zachowane w Archiwum Archidiecezji Łódzkiej. Świadkiem jego pracy są epitafia, umieszczone w dwóch kościołach, w których pracował: w Siedlcu i Poddębicach33.

    Stanowią one dowód uznania i wdzięczności dla jego pracy duszpasterskiej.

    Aksman_6

    Pamiątkowa tablica na frontonie kościoła w Poddębicach. Fot. M. Jagiełło.

    1. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, b.n., z 19 XII 1915. Jest fragment z jego curriculum vitae.[]
    2. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 4485, (nr wewn.) 6, z 22 XII 1915 r., jest to nominacja nadana przez Konsystorz Archidiecezji Warszawskiej. W dokumentach nazwa parafii pisana była przez „e”, stąd Kobełka. Zob. pismo administratora parafii A. Zagańczyka z 25 XI 1916 r., nr 39 (numeracja parafialna). W niniejszym opracowaniu przyjęto następującą zasadę pisowni dat: w tekście nazwy miesięcy pisane są literami, w przypisach – cyframi. Zasada ta nie dotyczy tekstów cytowanych, zachowano w nich pisownię oryginalną. Natomiast przy wyliczaniu „od – do” obowiązuje pisownia cyfrowa.[]
    3. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2624, (nr wewn.) 8, z 25 X 1916.[]
    4. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 3031, (nr wewn.) 10, z 1 XII 1916 i pismo administratora par. św. Stanisława, nr 123 (nr wewn.) 11, z 20 XII 1916.[]
    5. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 3031, (nr wewn.) 12 z 17 XI 1919 r. – nominacja.[]
    6. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 6911, (nr wewn.) 13, z 20 XI 1920 r.[]
    7. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 6911, (nr wewn.) 14, z 20 XI 1920 r.[]
    8. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 338, z 14 I 1921 r.[]
    9. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2819, (nr wewn.) 16, z 4 V 1921 r.[]
    10. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 12/1921, (nr wewn.) 17, z 1 VII 1921 r. Pismo to potwierdza wcześniej wymienioną kolejność pracy ks. J. Aksmana jako prefekta szkół powszechnych i średnich. Warto przytoczyć fragment życiorysu wystawionego przez samego bpa Wincentego Tymienieckiego, potwierdzającego jego pracę: „Ks. Aksman urodził się w Jędrzejowie pow. Mińsko-Mazowieckiego w dniu 9 czerwca 1893 roku. Studia teologiczne ukończył w Warszawie, obowiązki kapłańskie pełnił kolejno w Klembowie, Kobyłce, Warszawie – parafia św. Stanisława i parafia św. Antoniego, jako wikariusz w Łodzi jako prefekt przez 6 lat” (pismo z 13 V 1927 r.).[]
    11. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 1170, (nr wewn.) 20, z 10 XI 1821 r.[]
    12. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 1322, (nr wewn.) 24, z 9 VI 1925 r.[]
    13. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 952, (nr wewn.) 26, z 22 IV 1925 r.[]
    14. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 1826, (nr wewn.) 28, z 13 VIII 1925 r.[]
    15. Fot. zob. http://www.niedziela.pl/artykul/118223/nd/Ks-Juliusz-Aksman], dostęp 16 V 2016 r.[]
    16. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2986, (nr wewn.) 41, z 21 VI 1929 r.[]
    17. []
    18. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 3178, z 2* VI 1929 r. (podpisy zebrano na kilkunastu stronach).[]
    19. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 3009, (nr wewn.) 42, z 21 VI 1929 r.[]
    20. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2336, (nr wewn.) 68, z 29 IV 1933 r. Odnotujmy tu jeszcze jedną pielgrzymkę do Budapesztu na XXXIV Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, odbywający się w 1938 r.[]
    21. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2858 (nr wewn.) 73.[]
    22. Zob. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2858 (nr wewn.) 73, z 7 VIII 1936 r. Księgę inwentarzową kościoła fundi instructi odbierał od Stefana Skowrońskiego, proboszcza z Wartkowic. Będą spotykać się ze sobą nie tylko na sąsiadujących ze sobą parafiach, ale podzielą ten sam los śmierci w Dachau.[]
    23. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 3027, (nr wewn.) 42, z 7 VIII 1937 r.[]
    24. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 2693, (nr wewn.) 83, z 10 VII 1939 r.[]
    25. AAŁ, APK, sygn. 177, b.n., b.d.[]
    26. AAŁ, APK, sygn. 177, nr 1666, (nr wewn.) 90, z 22 VIII 1940 r.[]
    27. Archiwum ITS, dok. nr 9959114.[]
    28. L. Witczak, Ks. Juliusz Aksman, „Niedziela” (edycja łódzka) 18/2015, s. 8. Zob. też: http://www.niedziela.pl/artykul/118223/nd/Ks-Juliusz-Aksman dostęp 8 IV 2016, dostęp 18 V 2016 r.[]
    29. Tamże. Sam cytat pochodzi z: L. Bujacz, Obóz koncentracyjny…, dz. cyt., s. 42.[]
    30. http://ipn.gov.pl/kszpnp/poszukiwani-swiadkowie-wydarzen/poszukiwani-swiadkowie-i-informacja-ze-sledztwa-w-sprawie-zamordowania-w-latach, dostęp 8 IV 2016 r.[]
    31. Archiwum ITS, dok. nr 9959114.[]
    32. E. Chart Zmarli Polacyw Dachau, dz. cyt., 3.[]
    33. Tablica z Siedlca – zob. biogram ks. J. Bińkowskiego[]